Jump to content
Dogomania

Zaniedbana sunia PYSIA JUŻ W SUPER DS , z ogromnymi tłuszczakami u mnie w DT i mały , wyniszczony DROPS - pod moją opieką.


Poker

Recommended Posts

38 minut temu, b-b napisał:

Ha,ha :D

Ja siuśki nazywam SMS-sami a kupole Mms-ami :D

Coś w tym jest. Kiedy psy "rozmawiają" przy słupku, rzeczywiście wygląda to jak sms'owanie.

Sik -pies nr1, sik -pies nr 2, sik-pies nr 1 i tak w kółko Macieja itd itd. :)))

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Dnia 28.02.2018 o 23:16, Tyś(ka) napisał:

Jakaś Dobra Dusza wykupiła pakiet na olx Pysi :) dziękuję.

Obecnie olx jej prezentuje się tak:

Wyświetleń: 727
 Tel: 18
 Obserwuje: 9
 

Ciekawe co za dobra duszyczka. Dziękuję

Dnia 28.02.2018 o 23:39, uxmal napisał:

Coś w tym jest. Kiedy psy "rozmawiają" przy słupku, rzeczywiście wygląda to jak sms'owanie.

Sik -pies nr1, sik -pies nr 2, sik-pies nr 1 i tak w kółko Macieja itd itd. :)))

Fajny temat się zrobił.

A Pysia urządziła nam dziś pracowity nadranek. Od ok. g. 5 walczyliśmy z jej koopami i rzygami wielkimi jak ocean. W sumie to już nie poszłam spać, bo podawałam jej leki co 10 minut. Jeść nie dostała. Sytuacja chyba jest opanowana, bo już nie wymiotowała i nie koopała.

Musiała złapać jakąś infekcję na spacerze, bo na pewno niczego niewłaściwego  nie zjadła.

Na szczęście pozostałe futrzaki zdrowe i oby tak zostało.

Link to comment
Share on other sites

Ryż z indykiem ugotowany. Na razie jest dobrze.

A u Dropsika jest tak :

Cześć ,
Zmierzyłam Dropsa w kłębie (myślę, że zrobiłam to dobrze). Można przyjąć,że ma 30-31 cm.
Piesio przytył, ale jego szyja jest w opłakanym stanie. Chyba długo to potrwa zanim mu sierść odrośnie.
Trudno mu zrobić zdjęcie, bo boi się aparatu. Bywa wesoły i pogodny, ale często ma smutne oczy.
Jest łagodny. Nie wykazuje agresji do innych psów. Przed dużymi tuli ogon i chowa się za pancią, W stosunku do małych jest spokojny, pozwala sobie na "buzi"- "buzi" noskami z zachowaniem małej odległości 1-2 cm.
Spośród trzech kotów warczy na kocicę. Jest czysty, w domu nie załatwia swoich potrzeb. Bardzo lubi chodzić na spacery. Po ogródku chodzi swobodnie bez smyczy, ale w mojej obecności. Nie zostawiam go samego. W stosunku do ludzi bywa ostrożny. 
Nie mam takiego  kontaktu z dziećmi, aby go dokładnie pod tym kątem przetestować. Jak mi się uda to natychmiast dam znać. Myślę , że jak temperatura wzrośnie to go wykastrujemy. W załączeniu zdjęcia. Na jednym widać jak wygląda jego szyja.
Pozdrawiamy
B. i zwierzaki
82f79febf34a09dcgen.jpg
 
 
 
575b03d4336e2f9fgen.jpg

Poprosiłam koleżankę ,żeby koniecznie pokazała Dropsa wetowi.Nie wiem czy tak długo mogą się utrzymywać wyłysienia po pchłach.

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, Poker napisał:

Dzięki za życzenia. Pysia już niczego nie nabroiła. Ma głodówkę biedna. Ugotuję jej na wieczór ryż z indykiem i marchewką.

Co 10 minut podaję lek homeopatyczny.

Dziękuję :)  czyli jednak homeopatia ,działa! tylko , coś słabo jest u nas rozpropagowana a szkoda! Zdróweczka ,raz jeszcze życzę! i smacznego :) jak gotowałam Jasi ,indyka z ryżem i marchewka, ja chyba jeszcze pietruszkę dawałam?  ... to zawsze robiłam troszeczkę więcej... dla siebie obiad.gif

Link to comment
Share on other sites

Też niepokoi mnie ta szyja.Trzeba zasięgnąć porady weta najlepiej dermatologa na klinikach.Być może hoduje na sobie jakiegoś grzybka,który nie pozwala rosnąć sierści.Zazwyczaj sierść odrasta po wytarciu czy jakiś ranach,zakrywa blizny.Na zdjęciu widać,że jest to spory ubytek.

Może dermatolog Agnieszka Ciekiera tel.71 320 5371

Link to comment
Share on other sites

Dnia 2.03.2018 o 15:00, Poker napisał:

Ryż z indykiem ugotowany. Na razie jest dobrze.

A u Dropsika jest tak :

Cześć ,
Zmierzyłam Dropsa w kłębie (myślę, że zrobiłam to dobrze). Można przyjąć,że ma 30-31 cm.
Piesio przytył, ale jego szyja jest w opłakanym stanie. Chyba długo to potrwa zanim mu sierść odrośnie.
Trudno mu zrobić zdjęcie, bo boi się aparatu. Bywa wesoły i pogodny, ale często ma smutne oczy.
Jest łagodny. Nie wykazuje agresji do innych psów. Przed dużymi tuli ogon i chowa się za pancią, W stosunku do małych jest spokojny, pozwala sobie na "buzi"- "buzi" noskami z zachowaniem małej odległości 1-2 cm.
Spośród trzech kotów warczy na kocicę. Jest czysty, w domu nie załatwia swoich potrzeb. Bardzo lubi chodzić na spacery. Po ogródku chodzi swobodnie bez smyczy, ale w mojej obecności. Nie zostawiam go samego. W stosunku do ludzi bywa ostrożny. 
Nie mam takiego  kontaktu z dziećmi, aby go dokładnie pod tym kątem przetestować. Jak mi się uda to natychmiast dam znać. Myślę , że jak temperatura wzrośnie to go wykastrujemy. W załączeniu zdjęcia. Na jednym widać jak wygląda jego szyja.
Pozdrawiamy
B. i zwierzaki
82f79febf34a09dcgen.jpg
 
 
 
575b03d4336e2f9fgen.jpg

Poprosiłam koleżankę ,żeby koniecznie pokazała Dropsa wetowi.Nie wiem czy tak długo mogą się utrzymywać wyłysienia po pchłach.

Jakie on ma śliczne oczy. Może te wyłysienia są jakimiś bliznami?

Link to comment
Share on other sites

Zaglądam z serdecznościami, dobrze że już wszystko przeszło!  może to są jakieś blizny po urazach i dla tego nie odrasta tak szybko :)

Dnia 2.03.2018 o 17:48, Anula napisał:

Też niepokoi mnie ta szyja.Trzeba zasięgnąć porady weta najlepiej dermatologa na klinikach.Być może hoduje na sobie jakiegoś grzybka,który nie pozwala rosnąć sierści.Zazwyczaj sierść odrasta po wytarciu czy jakiś ranach,zakrywa blizny.Na zdjęciu widać,że jest to spory ubytek.

Może dermatolog Agnieszka Ciekiera tel.71 320 5371

.. Anulko jestem pod wrażeniem Twojej znajomości naszych Wrocławskich ,wetów :) bywasz we Wrocławiu?

Link to comment
Share on other sites

17 minut temu, anica napisał:

Zaglądam z serdecznościami, dobrze że już wszystko przeszło!  może to są jakieś blizny po urazach i dla tego nie odrasta tak szybko :)

.. Anulko jestem pod wrażeniem Twojej znajomości naszych Wrocławskich ,wetów :) bywasz we Wrocławiu?

Aniu Kochana moje życie zbliża się ku końcowi a psiaczki towarzyszyły mi prawie przez moje życie no i w związku z tym problemy ze zdrowiem miały.Stąd moja znajomość wetów o różnych specjalnościach we Wrocławiu bo tylko tam otrzymywałam konkretną pomoc.

Jest super chyba dr.h.Na Klinikach dermatolog,wykłada na Uczelni.Super facet bardzo nam pomógł i prawidłowo zdiagnozował psiaka,pomimo ujemnych testów.No kurcze zapomniałam nazwisko i nie mam zapisane ale dzwoniąc na Kliniki można się dowiedzieć.Przyjmował nas 3 razy na umówioną godzinę,nie czekaliśmy,wiedział,że jesteśmy spoza Wrocławia.A tak z prywacizny to mieszkałam we Wrocławiu 23 lata.Przez pewien czas mieszkałam na ul.Staszica gdzie z okna obserwowałam sówki mieszkające na wierzy kościoła a później na ul.Traugutta gdzie miałam bardzo blisko do zielonych terenów i do Odry i Oławki.Ostatecznie mieszkam w Polkowicach (100km od Wrocławia) i nigdy bym nie chciała mieszkać we Wrocławiu już,zgiełk uliczny mnie bardzo przytłacza.

Link to comment
Share on other sites

I już wszystko jasne, dziękuję :)  to dodam ,ze te ulice , są dość blisko mnie Staszica, Traugutta znam te okolice ,tak jak mówisz to sam zgiełk i hałas , nie znam Polkowic ale kiedyś już na emeryturze do której mam blisko , marzy nam się również jakaś przeprowadzka, gdzieś gdzie jest cicho, zielono i chyba jeszcze daleko od... ludzi :)

Link to comment
Share on other sites

1 minutę temu, anica napisał:

 marzy nam się również jakaś przeprowadzka, gdzieś gdzie jest cicho, zielono i chyba jeszcze daleko od... ludzi :)

to chyba masz na mysli zagubiona wioske, a co za tym idzie/mnie sie z tym kojarzy: masa zaniedbanych zwierzakow, ciezarnych suk i kotek, potem potomstwa, z ktorym nie ma co zrobic

Link to comment
Share on other sites

37 minut temu, helli napisał:

to chyba masz na mysli zagubiona wioske, a co za tym idzie/mnie sie z tym kojarzy: masa zaniedbanych zwierzakow, ciezarnych suk i kotek, potem potomstwa, z ktorym nie ma co zrobic

To prawda. Dopóki nie przeprowadziliśmy się z Warszawy na prowincję, nie miałam pojęcia o skali bezdomności i krzywdy zwierząt :(((((

Link to comment
Share on other sites

ja mieszkalam jakis czas pod Wwa- Wesola- i tam tez mialam dosyc. A i w Piasecznie tez.

edytuj: tam stary owczarkowaty pilnowal w zimie budowy, bez budy, w betonowym niewykonczonym bud. + inne psy pilnujace budowy, + inne na lancuchach, bo brak ogrodzenia

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, helli napisał:

to chyba masz na mysli zagubiona wioske, a co za tym idzie/mnie sie z tym kojarzy: masa zaniedbanych zwierzakow, ciezarnych suk i kotek, potem potomstwa, z ktorym nie ma co zrobic

... mam świadomość tego :(     bardzo się tym martwię ale też... możemy zawsze pomóc... uświadomić... zgłosić do ukarania... tam gdzie jeżdżę na Mazury, jest tak jak piszecie... próbuję uświadamiać  'poswojemu' ... niestety marnie mi to idzie :(  bardzo ,bardzo przepraszam ,bo nie chciałabym kogoś urazić! kogoś kto mieszka na wsi!... ja ... nienawidzę niektórych ludzi ze wsi! nienawidzę ich podejscia do zwierząt... muszę przestać, bo się rozkręcę :(....

Link to comment
Share on other sites

A ja zawsze podziwiam ludzi, którzy na emeryturze przeprowadzają się w miejsca odległe od cywilizacji. Pewnie jest przyjemniej bliżej natury i w spokoju ,ale starszy wiek ma swoje prawa i wymagania.  Dopóki można jeździć samochodem to pół biedy,ale potem? Jak się dostać do lekarza, apteki, po zakupy, do szpitala?  Dzieciom też się utrudnia opiekę nad starymi rodzicami.

Ja mam zupełnie inny plan. Za parę lat chcę sprzedać dom i kupić mieszkanie w domu z windą , blisko tramwajów i autobusów.  Tak ,żeby nie być zależnym od dzieci i  nie utrudniać im życia. Mąż nie bardzo ma ochotę ,ale chyba zaczyna rozumieć mój tok myślenia.

Wracając do bohaterów tego wątku. Czekam na informację od koleżanki czy była z Dropsem  u weta.

Pysia jak to Pysia,żyje swoim życiem ,nie słyszy wołania, trzeba po nią iść ,żeby wyprowadzić na spacer.

Zdarzyły się jej 2. akcje ataku na kotkę i Dolara. Zawsze ma to miejsce w związku z jedzeniem. Czasem szykuję obiad dla nas i coś kroję na blacie. Stoję tyłem i nie zawsze zauważę ,że Pysia i Dolar czatują czy coś skapnie na podłogę.I wtedy zaczyna się szamotanina. Jako że sunia jest większa od Dolara, powala go i dociska do podłogi. Ostatnio musiałam dać jej klapa ,żeby wstała.Na głos nie reaguje, bo nie słyszy.

Była również sytuacja , gdy poszła dokończyć kolacje Dolarka i mąż chciał ją odciągnąć za obrożę.Kłapnęła zębami 2 razy , na szczęście zdążył zabrać rękę. Przyszłam do pomocy i mnie też chciała stuknąć. Nie wiem czy ona była głodzona wcześniej czy tak po prostu ma.

Oprócz sytuacji z jedzeniem, nie ma konfliktów z futrzakami.

Mamy wrażenie ,że ona jest starsza niż 9 lat. Ma słabe łapy. Nawet jak chcę ją delikatnie przesunąć, to pada. Na zakrętach też często podwijają się łapki.

Martwię się co będzie z adopcją.

  • Like 1
  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

anica, tyle się mówi na ludzi ze wsi a miastowi wcale nie lepsi. Mieszkałam na Ołtaszynie we Wrocławiu rok temu, niby jeszcze duże miasto (no w porządku, już nie centrum, ale jednak Wrocław), a psów na krótkich łańcuchach było sporo... TOZ nieraz musiał interweniować. Nie mówiąc o moim sąsiedztwie... najbardziej zadziwiały mnie bezdomne koty. Ledwo się wprowadziłam, a one jakby wyczuły, że je nakarmię i w kolejce się ustawiały pod moimi drzwiami, aby dać im jeść. W środku nocy nieraz mnie budziło pukanie w drzwi - to koty dobijały się o jedzenie. Nie wiem, czy ktoś jeszcze je karmił, bo nie widziałam żadnych śladów... no ale potem napisałam do kocich fundacji - na szczęście w dużych miastach łatwiej o pomoc dla zwierząt, więcej jest instytucji (po śmierci swojej kotki nie było tez problemów z przekazaniem po niej 30l żwirku i zapasu karmy dla fundacji - bo na miejscu jest sporo).
Teraz mieszkam w centrum, więc domów z ogrodami nie mam pod nosem (same bloki i kamienice), więc wszelkie ew. krzywdy (kocie, psie, ludzkie) dzieją się za murami - nie widać tego. Co nie oznacza, że tego nie ma. Bo mentalność wynosi się z domu, a nie wszyscy z dużych miast to osoby tylko z odpowiednią kulturą i empatią. Zresztą, nawet w "Lalce" Prusa pokazane jest, że mieszkanie w wielkich miastach nie oznacza otwarte serce dla mniejszych, uciśnionych - najwyżej ta pomoc bywa na pokaz, a w sercu nieraz pustka. Pustka jak w lalce, kukle.

Ojj, Pysia... :( 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Tyśka, masz rację W miastach też są ludzie z sercami z lodu. I różne rzeczy dzieją się w murach mieszkań. O tyle jest lepiej ,że nie siedzą na łańcuchach bez bud w mróz i upał.No i może ludzie szybciej reagują na krzywdę zwierząt niż na wsi.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...