Jump to content
Dogomania

Baron Madra Rua


kropi124

Recommended Posts

6 godzin temu, Tyś(ka) napisał:

Hahaha, jaka ślinka :D
Śliczny, zgrabny chłopak.

A jak z jego przywoływalnością - jest ok czy ma czasem lepsze zajęcia? ;)

Szczerze ? W tym jest ideałem. Za każdym razem przybiega, suki są w tym gorsze.  Reaguje pięknie na gwizdek i jeszcze nie mieliśmy sytuacji że gdzieś pobiegł i nie wrócił po pierwszym gwizdku. 

On po mimo tych swoich wysępków w domu, jest super psem.  Któregoś razu poszliśmy na lody z nim samym i w mieście położył się pod ławeczką, nie reagował w ogole na ludzi i inne bodźce. Przy sukach jest bardziej rozkojrzony, one go nakręcają. 

Koleżanka ostatnio próbowała z nim ćwiczyć poze wystawową ale Baron nie chciał z nią współpracować. To jest mami synek

Link to comment
Share on other sites

Mi tam pasuje że nie trzyma się ciągle przy duuupsku i się wlecze, jak np. Raptor. Ona ciągle pod nogi wpada a Barona i Abi mam przed oczami i zawołałam tylko wtedy, kiedy już przeginają. 

Hodowczyni np. Swoich psów od razu nie woła jak znikną na chwile. Zna tereny i swoje psy. Tego właśnie bym chciała też u Barona. 

Co do ludzi. Baron to bardzo kontaktowy pies więc jak mamy iść na przód a jest jakiś człowiek/pies na horyzoncie to dupka mu się cała cieszy ale daje rade i idzie na przód.

Trzeci raz pisze, dogo świruje.

Link to comment
Share on other sites

W życiu nie mogłabym mieć psa, który znikałby mi z oczu. Bałabym się o jego życie ;) Mój musi mi się ciągle meldować. Dlatego kocham owczarki, zawsze przy tyłku. :) Nie da się ich zgubić :). I dlatego przeraża mnie wizja teriera w domu...

Ważne, że to ludzi też jest pozytywnie nastawiony, pamiętam początki dogoterapii u nas (w Polsce), leciał kiedyś jakiś program i tam własnie były irlandy... to mnie wówczas zaciekawiło, że rude też się nadają. ;) Chociaż ja wolę akurat psy bardziej zdystansowane do świata, a nie z misją love&peace for all world 

Mnie dogo działa bez zarzutu.

Link to comment
Share on other sites

Dnia 3.05.2018 o 07:40, kropi124 napisał:

Szczerze ? W tym jest ideałem. Za każdym razem przybiega, suki są w tym gorsze.  Reaguje pięknie na gwizdek i jeszcze nie mieliśmy sytuacji że gdzieś pobiegł i nie wrócił po pierwszym gwizdku. 

On po mimo tych swoich wysępków w domu, jest super psem.  Któregoś razu poszliśmy na lody z nim samym i w mieście położył się pod ławeczką, nie reagował w ogole na ludzi i inne bodźce. Przy sukach jest bardziej rozkojrzony, one go nakręcają. 

Koleżanka ostatnio próbowała z nim ćwiczyć poze wystawową ale Baron nie chciał z nią współpracować. To jest mami synek

Poczekaj do 8 miesiąca... Mój też był ideałem z prawie 100% przywołaniem hahahahah

Potem się skończyło jak gdzieś blisko pojawił się pies czy coś, a teraz debilowi się włączył instynkt na maxa i ostatnio ruszył za rowerzystą jadącym gdzieś tam hen hen na horyzoncie ... I dopiero jak tam doleciał i go dogonił to wrócił a tak jak głuchy...

Nie to, że ci życzę tego, ale nie cieszyłabym się odwoływalnością na razie za bardzo :P

Link to comment
Share on other sites

No mój tez miał fazę, że trzymał sie przy tyłku... też jakoś do 8msc życia... potem wiem, że przez jakieś 2lata bujałam się nad jego niezależnością, ale też nie byłam za bardzo świadoma psa (no byłam dzieckiem), więc za bardzo nie umiałam? nie chciałam? pokazać mu że praca z ludźmi jest fajna i wiele traci na spacerach. Dopiero potem zaczęłam wykorzystywać jego poczwarkowy potencjał i teraz jest spoko. Tzn. kocha ze mną pracować i liczy, że będziemy to robić, a z drugiej ma swoją dozę niezależności i jak nic z nim nie robię, to on sobie znajdzie jakieś zajęcie, tylko co jakiś czas łypiąc na mnie wzrokiem i się meldując... ;) lubię to w nim: jak pracujemy, świata poza mną nie widzi; jak go zwalniam, to się zajmuje sobą, ale tutaj już nie zafiskuje się na swoje zajęcie, lecz mnie pilnuje. Fajny kundel mi się trafił :) 
Dlatego osobiście boję się psa nieodwoływalnego, dla którego środowisko jest ciekawsze niż ja... bo mam wrażenie, że mogę sobie nie dać rady. Teorię znam, kilku ludziom pokazywałam jak nauczyć psa pilnowania się na spacerach.. ale to co innego niż mieć psa na co dzień, która ma mnie głęboko w duszy... A co by nie było, psy myśliwskie mają swoją paiskownicę, i swoje zabawki... mam nadzieję, że Baron będzie zawsze odowływalny :)

Link to comment
Share on other sites

Brando jak jesteśmy sami na spacerze (czy też jak z Leonem jeszcze spacerowalismy) bardzo się pilnuje, co chwilę wraca się meldowac, natomiast wiem, że jeśli na horyzoncie pojawilby się inny pies to by nie było chyba szans odwołać (dlatego też chodzimy raczej na odludne miejsca). Jak już idziemy grupą psów to oddala się dalej i ma mnie bardziej w dupie :p chociaż nie jest tak, że idzie i już koniec psa nie złapie. Przyjdzie nie raz od razu, a nie raz po chwili, albo z daleka zerknie czy idziemy, ale generalnie też nie ma z tym jakiejś tragedii. Uciec wiem, że nie ucieknie, to jest trochę "synuś mamusi" xd

Link to comment
Share on other sites

To z Blu tak samo. Ogólnie nie boję się, że mi ucieknie na przykład... On się super trzyma jak sobie spacerujemy i zagląda za mną co jakiś czas, ale jak coś na horyzoncie zobaczy to  wtedy ja nie istnieję już i nic go nie odwoła. Najlepiej jak na lince jest albo fleksi to on zapomina, ze je podpięty i leci na oślep aż go nie szarpnie, ale to wtedy też to na nim nie robi wrażenia.

Tyś zazdroszczę psa chcącego współpracować. Serio. Blu niestety jak pracuje to nie ze mną a ze smaczkiem i tylko wtedy kiedy nic ciekawszego do roboty nie ma, a na dworze o to nie ciężko.  Od szczeniaka próbuję, ale jego to nie bawi.

Ciekawa jestem co będzie z Benjim bo jak na razie on woli Blu jak mnie chyba że chce jeść albo się przytulać. Niestety on nie jest łąsy na żarcie (nie licząc jak głodny już jest), ani na zabawki więc ciężko z nim cokolwiek ćwiczyć. I powiem szczerze, że jak Blu był mały miałam więcej chęci i zaparcia do robienia czegoś z psem...przy Benjim jakoś mi się nie chce, ale też z drugiej strony staram się całkowicie inaczej z nim postępować niż z Blu, by chłopak z wiekiem nie zrobił się taki wiecznie nakręcony jak Blum. U Blu dopiero teraz powoli wypracowuje odprężenie w domu, a tak przez większość swego dotychczasowego życia on był ciągle na pełnych obrotach i nie chcę do tego u Benjego doprowadzić. Choć wiem, ze to też całkiem inny charakter.. No zobaczymy co to będzie :)

Link to comment
Share on other sites

9 minut temu, Patikujek napisał:

To z Blu tak samo. Ogólnie nie boję się, że mi ucieknie na przykład... On się super trzyma jak sobie spacerujemy i zagląda za mną co jakiś czas, ale jak coś na horyzoncie zobaczy to  wtedy ja nie istnieję już i nic go nie odwoła. Najlepiej jak na lince jest albo fleksi to on zapomina, ze je podpięty i leci na oślep aż go nie szarpnie, ale to wtedy też to na nim nie robi wrażenia.

Tyś zazdroszczę psa chcącego współpracować. Serio. Blu niestety jak pracuje to nie ze mną a ze smaczkiem i tylko wtedy kiedy nic ciekawszego do roboty nie ma, a na dworze o to nie ciężko.  Od szczeniaka próbuję, ale jego to nie bawi.

Ciekawa jestem co będzie z Benjim bo jak na razie on woli Blu jak mnie chyba że chce jeść albo się przytulać. Niestety on nie jest łąsy na żarcie (nie licząc jak głodny już jest), ani na zabawki więc ciężko z nim cokolwiek ćwiczyć. I powiem szczerze, że jak Blu był mały miałam więcej chęci i zaparcia do robienia czegoś z psem...przy Benjim jakoś mi się nie chce, ale też z drugiej strony staram się całkowicie inaczej z nim postępować niż z Blu, by chłopak z wiekiem nie zrobił się taki wiecznie nakręcony jak Blum. U Blu dopiero teraz powoli wypracowuje odprężenie w domu, a tak przez większość swego dotychczasowego życia on był ciągle na pełnych obrotach i nie chcę do tego u Benjego doprowadzić. Choć wiem, ze to też całkiem inny charakter.. No zobaczymy co to będzie :)

Jeśli pracuje chętnie jak jest głodny, to zamiast wsypywac do miski ja bym porcje po prostu dawała jako nagrodę przy okazji ćwiczeń. Ja do dzisiaj tak nie raz robię z Brando :) i też bym wprowadziła spacery bez Blu, właśnie po to, żeby mały złapał z Tobą większy kontakt. Robiłam tak jak Brando był młody :) 

Link to comment
Share on other sites

1 minutę temu, Ania :) napisał:

Jeśli pracuje chętnie jak jest głodny, to zamiast wsypywac do miski ja bym porcje po prostu dawała jako nagrodę przy okazji ćwiczeń. Ja do dzisiaj tak nie raz robię z Brando :) i też bym wprowadziła spacery bez Blu, właśnie po to, żeby mały złapał z Tobą większy kontakt. Robiłam tak jak Brando był młody :) 

On je jak jest głodny ale z miski, jako smaczki nawet jak jest głodny to karma nie działa... On na razie nie chce pracować za coś. Jeśli ma ochotę to sam od siebie się na mnie skupi i coś ze zmną robi, ale nie jestem w stanie go na razie ani zabawkami ani smaczkami czy karmą zachęcić do zrobienia czegoś. Jak nie chce to nie i koniec. A co do osobnych spacerów to jeden dziennie jest zawsze osobny. Bo i Blu potrzebuje czasem czasu tylko dla siebie i tak samo mały. od początku to stosujemy. Tak samo w domu. Jest moment kiedy mały ląduje w sypialni bądź klatce i z Blumem coś robimy, a potem zamiana. Młody może się jeszcze rozkręcić on ma w końcu dopiero 3 mies :)

Link to comment
Share on other sites

U mnie wykorzystywanie zabawek jako nagroda pojawiło się z czasem... po paru latach pracy i pokazywania, że zabawki są suuuper ;) Na początku dużo nagradzałam środowiskiem.Ja z tych, którzy uważają, że wszystko da się wypracować. Jasne, przy psie łupowym czy łakomym trochę łatwiej... ale jednak sądzę że się da, jeżeli tylko znajdzie się klucz do psiego serca i rozumku. Z nieaportującego, niełupowego pieska zrobiłam sobie psa świrującego na punkcie piłek. Z psa bojącego się wychodzić z inicjatywą - psa pomysłowego, który sam szuka rozwiązań i pokazuje mi różne zachowania. Z psa typu "jesteś nudna", psa "róbmy coś". ;) U nas fajnie zadziało kształtowanie (a właściwie klikanie pudełka). Co ciekawe, teraz kształtowanie mojego psa... nie jara - ale na początku było super ekstra. Z tym, że - nie wykluczam - być może mam łatwiejszy model. Nie wiem. ;)

A nawet jak przegłodzisz Benji i wymieszasz karmę ze smakołykami (albo schowasz do pudełka z czymś pachnącym, aby przesiąkło zapachem) to nie działa? To nie jest to wystarczająca nagroda? ;) Bo sama karma na początku jest za nudna, mój by na to nie poszedł jak byłby papsem... Kiedy ćwiczysz z Benji, to robisz to bez obecności Blu? 

A Blu może spodobałoby się wspólne tropienie? I ono byłoby wstępem do wspólnych zajęć, do zauważenia, że na spacerze też istniejesz i nawet jesteś fajna? :) Strzelam tylko, bo skoro ja złapie trop to nie istniejesz... to może właśnie wspólne szukanie tropów by go zaczęło kręcić i otworzyło na współpracę z Tobą? 
 

Link to comment
Share on other sites

13 godzin temu, Tyś(ka) napisał:

U mnie wykorzystywanie zabawek jako nagroda pojawiło się z czasem... po paru latach pracy i pokazywania, że zabawki są suuuper ;) Na początku dużo nagradzałam środowiskiem.Ja z tych, którzy uważają, że wszystko da się wypracować. Jasne, przy psie łupowym czy łakomym trochę łatwiej... ale jednak sądzę że się da, jeżeli tylko znajdzie się klucz do psiego serca i rozumku. Z nieaportującego, niełupowego pieska zrobiłam sobie psa świrującego na punkcie piłek. Z psa bojącego się wychodzić z inicjatywą - psa pomysłowego, który sam szuka rozwiązań i pokazuje mi różne zachowania. Z psa typu "jesteś nudna", psa "róbmy coś". ;) U nas fajnie zadziało kształtowanie (a właściwie klikanie pudełka). Co ciekawe, teraz kształtowanie mojego psa... nie jara - ale na początku było super ekstra. Z tym, że - nie wykluczam - być może mam łatwiejszy model. Nie wiem. ;)

A nawet jak przegłodzisz Benji i wymieszasz karmę ze smakołykami (albo schowasz do pudełka z czymś pachnącym, aby przesiąkło zapachem) to nie działa? To nie jest to wystarczająca nagroda? ;) Bo sama karma na początku jest za nudna, mój by na to nie poszedł jak byłby papsem... Kiedy ćwiczysz z Benji, to robisz to bez obecności Blu? 

A Blu może spodobałoby się wspólne tropienie? I ono byłoby wstępem do wspólnych zajęć, do zauważenia, że na spacerze też istniejesz i nawet jesteś fajna? :) Strzelam tylko, bo skoro ja złapie trop to nie istniejesz... to może właśnie wspólne szukanie tropów by go zaczęło kręcić i otworzyło na współpracę z Tobą? 
 

Co do Benjego to przeważnie ćwiczymy bez Blu, ale bywa i z... Co do szukania  pudełku czy gdzieś to tak, on poszuka jak coś wyczuje, ale musi mieć dzień, nie idzie w zaparte. Ja jednak bardziej mówię o np. nakierowywaniu smaczkiem przy próbie jakiś sztuczek czy wymiana smaczka za znalezisko na dworze. 

A jeśli chodzi o Blu to tropienie to jest ostatnia rzecz jaką on lubi. On ma fizia na punkcie piłki, ale nawet jej nie zamierza szukać jesli to się wiąże z użyciem nosa a nie oczu. Ja mu wpadnie w krzaki, bądż w wyższą trawę i on nie widzi jej po sekundzie to olewa. I sama se szukać muszę...ehhh... pies myśliwski... On nawet smaczków nie szuka zawzięcie. . Np. miska z kulkami z papieru. Na spryt idzie wywala miskę i wyjada co widać, a jak miski nie pozwolę mu przewrócić to ze 3 smaczki wyciągnie a potem siada i czeka patrząc na mnie, żebym mu dała... jest zdecydowanie bardziej nastawiony na pogoń, jak coś zobaczy to goni... Rowerzystów czy biegaczy nie, ale coś na horyzoncie to już katastrofa i nawet jak jest na smyczy to póki mu to nie zniknie to się szarpie jak głupi i ani po dobroci ani siłą nie potrafię go od tego pomysłu odwieść. W sumie z nim się da pracować, ale na jego warunkach i właściwie poza pogonią i odwołaniem w tym momencie uważam, ze nie jest z nim źle.Większość problemów udało się wypracować. Jedynie widzę, żę instynkt z wiekiem mu się umacnia co mnie martwi, no ale się nie poddaję. 

Jedynie mnie ten maluch martwi, bo Blu w jego wieku o wiele chętniej chciał się uczyć i miał z tego frajdę. Blu w wieku Benjego znał już komendy leżeć, siad i miejsce i z chęcią je wykonywał... A z Benjim dochodzimy dopiero do czegoś ze stój. A widzę, że on jest inteligentny. Super się nauczył o wiele szybciej jak Blu czekania podczas otwierania drzwi , a nie wybiegania od razu (no wiadomo, że czasem mu się jeszcze zdarza zapomnieć), czeka super na miskę i zatrzymuje się przed ulicą lepiej od Blu w tej chwili. On się uczy bardziej życiowo, jak chce typowo ze mną pracować... Dodatkowo instynkt zaganiania daje mocno o sobie znać, ale możliwe, że jeszcze mi się uda znaleźć klucz do niego

Link to comment
Share on other sites

Aaaale robimy spam :) kropi galerii nie pozna.

Nie chodziło mi o szukanie pudełka. A jedynie pokazanie, że może wychodzić z inicjatywą - nauczenie go kształtowania. Mój kiedyś na smaczek za chiny nie pracował (tzn wgapiał się w smakołyk i koniec pracy, bo się zafiskowywał na tym smaku w mojej ręce - wiem, że problem zgoła inny, ale też jakiś tam), właśnie kształtowanie mu pomogło, bo zaczął MYŚLEĆ. Coś takiego, mniej więcej od 10min: https://youtu.be/ndpQo5KNbKk a tu od 1:27: https://youtu.be/SeYSskmtEt8- wydaje się to głupie i bezsensowne, ale o dziwo, nam to fajnie pomogło. A potem zaczęłam uczyć go podążanie za ręką, smaczkiem. A wymiana znaleziska... no cóż, wiadomo, że tu ciężko przebić psa... zacznij najpierw w domu: zamieniasz karmę na smaka, a potem karmę rozsypaną dalej na smaka, następnie smaka mniej smacznego na bardziej... itd. I powoli przenoś na dwór. Aaaale pewnie teorię znasz - dzięki Bogu mój nie jest syfożercą, miał etap że wszystko zjadał, ale wystarczyło trochę przypomnieć zasady (żadnego brania przedmiotu z ziemi bez mojego pozwolenia) i już... miałam tutaj łatwo.

A zaczynałaś od szukania tropów zwierzęcych? Wiadomo, że piłeczka to nie samo, co trop pachnący żyjątkami ;). A może jak zaczniesz wchodzić w jego zabawę pt "tropimy zwierzątka" to będzie bardziej skłonny współpracować? Strzelam tylko, nie miałam nigdy do czynienia z psem myśliwskim. Może coś Ci hodowca podpowie.

Instynkt zaganiania... czyli co takiego? podgryza w pęciny? ;) goni listki? 
Trzymam kciuki. 

Właśnie przypomniałaś mi jak to jest posiadać szczeniaka... i chyba sobie na razie odpuszczę :D

 

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Tyś(ka) napisał:

Aaaale robimy spam :) kropi galerii nie pozna.

Nie chodziło mi o szukanie pudełka. A jedynie pokazanie, że może wychodzić z inicjatywą - nauczenie go kształtowania. Mój kiedyś na smaczek za chiny nie pracował (tzn wgapiał się w smakołyk i koniec pracy, bo się zafiskowywał na tym smaku w mojej ręce - wiem, że problem zgoła inny, ale też jakiś tam), właśnie kształtowanie mu pomogło, bo zaczął MYŚLEĆ. Coś takiego, mniej więcej od 10min: https://youtu.be/ndpQo5KNbKk a tu od 1:27: https://youtu.be/SeYSskmtEt8- wydaje się to głupie i bezsensowne, ale o dziwo, nam to fajnie pomogło. A potem zaczęłam uczyć go podążanie za ręką, smaczkiem. A wymiana znaleziska... no cóż, wiadomo, że tu ciężko przebić psa... zacznij najpierw w domu: zamieniasz karmę na smaka, a potem karmę rozsypaną dalej na smaka, następnie smaka mniej smacznego na bardziej... itd. I powoli przenoś na dwór. Aaaale pewnie teorię znasz - dzięki Bogu mój nie jest syfożercą, miał etap że wszystko zjadał, ale wystarczyło trochę przypomnieć zasady (żadnego brania przedmiotu z ziemi bez mojego pozwolenia) i już... miałam tutaj łatwo.

A zaczynałaś od szukania tropów zwierzęcych? Wiadomo, że piłeczka to nie samo, co trop pachnący żyjątkami ;). A może jak zaczniesz wchodzić w jego zabawę pt "tropimy zwierzątka" to będzie bardziej skłonny współpracować? Strzelam tylko, nie miałam nigdy do czynienia z psem myśliwskim. Może coś Ci hodowca podpowie.

Instynkt zaganiania... czyli co takiego? podgryza w pęciny? ;) goni listki? 
Trzymam kciuki. 

Właśnie przypomniałaś mi jak to jest posiadać szczeniaka... i chyba sobie na razie odpuszczę :D

 

Myslę, że Kropi się nie obrazi.

Co do pudła to nie próbowałam, ale może kiedyś. Choć nie mam na tą chwilę zbytnich oczekiwań co do Bluma. On jak konkretnie nie wie co ma robić to olewa sprawę dośc mocno, ale z nim jeszcze jakoś da się pracować.

Co do tropów byłam na spotkaniu pewnej grypy noseworkowej. Oni ogólnie są już mocno wkręceni i często wyjeżdzałam, ale udało mi się kiedyś umówić z jedną dziewczyną by właśnie w ogóle pokazała mi co i jak i sama się przy Blumie poddała... On nie ma zacięcia... Musiałabym chyba mu z zającem żywym biegać... Ale to on też leci a jak traci z oczu to już nie szuka za bardzo... On nie chce pracoewać jakby nosem i ciężko go przekonać do tego. Nawet smaczki w domu odpuszcza jak za bardzo poukrywam. On idzie głównie na słuch (pod warunkiem że nie mówimy o moich komendach hahaha) i bardzo wzrokiem się kieruje.

 

Jeśli chodzi o Benjego to tak W domu jest mega grzeczny, ale na spacerach ostro Bluma męczy. Jak są luzem to mu pozwalam. Blu i tak szybszy więc mu ucieknie, ale na smyczach mnie to do szału doprowadza bo się kotłować zaczynają. A mały przy tym takiej wścieklizny dostaje, że obcy mogą myśleć, ze on mega agresywny. Ażeby się nakręcił to wystarczy mu mały bodziec, np. Przed przejściem przez ulicę jest "stój" i potem "chodź" I jak Blu rusza z impetem (zawsze z impetem) to młody dawaj go gryziemy. A czasem od tak po prostu, choć ja już zauważam kiedy on zamierza to zrobić i staram się zareagować szybciej, ale ciężko go wybić z tego. On się mega skupia na zapolowaniu... No i na tą chwilę głównie skubie Bluma za pęciny, albo z boków podszczypuje. Tyle tylko, że Blu jest w stosunku do niego aż za bardzo wyrozumiały i nigdy mu nie pokazuje, zę to go boli. A mały rośnie i robi to coraz mocniej. Ostatnio już widzę, żę dla Bluma to przestało być zabawne, a na pewno w momencie kiedy mały uszczypnął mu jajka do krwi. A ten tylko pisnął i odskoczył i już miał oddać, ale jak się obrócił i zobaczył kto to, to odpuścił. A myślę, że młodemu dobrze by zrobiło gdyby Blu kiedyś mu pokazał co o tym jego zachowaniu myśli.

Jednak na smyczy z dnia na dzień jest już lepiej. Ja zauważyłam, że do Benjego nie ze wszystkim idzie po dobroci i trzeba czasem bardzo stanowczo i chyba zaczyna rozumieć o co chodzi z szarpnięciami smyczą... Ale przed nami jeszcze długa droga... Czekam już kiedy on starszy będzie...Niecierpię szczeniaków

A najgorsze, zę ja serio ostatnio mam jakąś mega niechęć do jakiekolwiek pracy z psami i to pewnie też dlatego jakoś tak mi z Benjim nie idzie... Po prostu kompletnie brak mi cierpliwości jaką miałam gdy Blu do mnie trafił. I to nie, że tylko do Benjego, ale do obydwu. Szybko się na wszystko wściekam i wtedy wolę odpuścić sobie niż miałabym się na psach wyżyć. Mam nadzieję jednak, żę przejdzie mi szybko. Dobrze, że młody choć część rzeczy ładnie od Bluma łapie

Link to comment
Share on other sites

niSpoko nie obrażam się :)

Tak was czytam, to piszecie całe przeciwieństwo moich psów. 

Pati- moim zdaniem powinnaś na początku odstawić smaczki a nagrodą powinnaś być ty. Ja nie jestem specjalistą od szkolenia bo przecież szczeniaka mam dopiero drugiego w swoim życiu, ale u mnie to zadziałało. Teraz też działa ten piskliwy głosik, klaszczenie i wydawanie ohów i ahów.

W sumie Blu też musi nauczyć sie wachać bo nie wykorzystuje swoich zmysłów. Samo szukanie piłki powinno być dla niego frajdą. Może potrzbujecie jakiegoś psiego psycjologa czy coś :/

Baron też suki mocno gryzl, do takiego stopnia że biedne uciekły i ode mnie i od niego. Od razu było koniec zabawy albo kara w postaci wyprowadzenia go samego. I teraz np. jak się mocno gryzą jest wyraźne KONIEC i mam spokój. 

I koniecznie kliker. Moje jak go widzą i bez smaczków świrują. 

 

Ps. Wiecie co, mam wrażenie że mój Bary jest takim psem z miotu naj luźniejszym. W sensie że posłuszeństwo swoją drogą ale zabawa swoją. I już widać po nim tą mocniejszą budowe. Heh chyba wychodzi na to że jest najbardziej rozpuszczony XD

 

DSC_0399.JPG

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...