Jump to content
Dogomania

Do zamknięcia. Niekończąca się historia!


Tyśka)

Recommended Posts

Dnia 19.08.2019 o 21:33, Tyś(ka) napisał:

Dzisiaj z kolei odbyło się polowanie na Orlenka... Ekipa zebrana, psiak przegłodzony, smycz z pętelką, obróżka, gotowany w rosole kurczak, transporter, siatki, rękawice, transporter, chwytak zebrane. I poooszli. Jak na złość, Orlenek tym razem poszedł w długą. Rano jeszcze widział nasz wolontariusz z sercem w gardle jak Orlenek zatrzymał ruch głównej ulicy, zatrzymując się nagle przed samochodem... a potem poszedł w długą. Jak zawsze trzymał się miejsca, tak dziś się zapodział. Od 17stej, jak tylko zjawiła się na miejscu ekipa Orlenek zapadł się pod ziemię...
Ekipa więc się rozdzieliła i szukała Orlenka...
Szukała.... szukała... i znalazła...

Kulawego, starego, z poranionym uchem staruszka w typie jamnika szorstkowłosego. Wczoraj Pani Czarnulki go widziała, ale zanim wysiadła z samochodu to pies zniknął, a dzisiaj... a dzisiaj się pojawił znikąd. Nie było rady, trzeba było go zwinąć do transportera i dopiero potem myśleć co dalej.

laszczowiecka.jpg.ca54e64e715a1e1940c2075bf959d387.jpg

Staruszek znalazł spod ziemi DT u Sylwii (tak, tej która wczoraj oddała kociego Białaska Rodzinie). 
laszczo.jpg.83f8e33291e21a14479c7050eade1cb8.jpg

 

Dnia 19.08.2019 o 22:02, Tyś(ka) napisał:

OLX Starowinka: https://www.olx.pl/oferta/komu-zaginal-mix-jamnik-szorstkowlosy-CID103-IDBdf4I.html
Mocno mi przypomina Farta, tę "kostkę lodu" znalezioną zimą. Też taki biedniutki i niewidzialny dla innych. Oby i naszemu sierpniowemu się tak udało...

 

Dnia 21.08.2019 o 10:44, Tyś(ka) napisał:

Staruszek  Jamniś z kolei ma problemy z oddychaniem. Na ludzi warczy, nie chce podejść, nie daje się dotknąć. Oddycha ciężko, brzuszne :( Bolą też go zeby i ma problem z przełykaniem: je jedynie mokra karme. Na razie wizyta u weta niemożliwa, bo musi dać sobie założyć obroże i dotknąć, aby zawieźć do weta. :(

received_618334635360393.thumb.jpeg.f661179f05a2c22bbd6d52a866fd7e2c.jpeg

 

Dnia 21.08.2019 o 11:31, Tyś(ka) napisał:

 

 

Dnia 22.08.2019 o 15:39, Tyś(ka) napisał:

(...)
Jamnik trochę lepiej. Pani Marzenka (DS Czarnulki) jest niebywale ciepłą osobą i roztacza aurę miłości tam, gdzie się zjawi: i psy to wyczuwają. Jamniś na nią ani razu nie zawarczał. Pani jeździ do niego codziennie, mimo że to 12km od jej miejsca zamieszkania, daje jść, gotuje, zagląda. Dzisiaj czekał na nią i nieśmiało merdał ogonkiem jak ją zobaczył. NIestety, ma paskudną ranę na pupie. Pani Marzenka to uchwyciła na dzisiejszym filmiki, wgram później. Ogromna bidula z niego.
(...)

Potem pojawiła się rana (goły placek) i rooosła...

Dnia 22.08.2019 o 16:30, Tyś(ka) napisał:

I filmiki z dzisiaj.

Tutaj widać rankę przy poopince:

 

 

Dnia 22.08.2019 o 17:22, Tyś(ka) napisał:

Tak :( Na razie jednak psinek nie da się dotknąć - nie ma jak mu pomóc... Trzeba czekać aż pozwoli koło sobie robić zanim pojedzie do weta. :(

 

Dnia 24.08.2019 o 12:17, Tyś(ka) napisał:

I... jamnik Szuwarek... Pani Marzenka jak co dzień pojechała do Szuwarka i od razu się rozpłakała...
Zastała taki widok, ostrzegam - mało przyjemny:
 <tu były zdjęcia brzydkiego gołego placka na całą poopę i uda, ale dogomania usunęła>


Pierwsze co Pani zrobiła to pojechała do naszego weta zapytać co robić. A potem umówiliśmy się u innego weterynarza na wizytę, bo wizyta była potrzebna na CITO, a u nas są kolejki. Udało się umówić na godzinę 15stą.
Trzeba było podjąć prób łapania psa w transporterek, bo w ciągu paru godzin Szuwarek mógł wyłysieć całkowicie...

Pani Marzenka spanikowanego Szuwarka uspokajała i udało się złapać malucha.
W lecznicy został przebadany. Stan zdrowia - dramat. Zapalenie płuc i oskrzeli, płyn w płucach, a łysienie to wynik bakterii gruczołów okołoodbytniczych (taką samą diagnozę postawiła nasza wetka jak zobaczyła zdjęcia). Do tego szumy w sercu - ale tym się zajmiemy jak wyjdzie cało z leczenia bakterii i zapalenia płuc. Szuwarek został oceniony na 4lata, dostał zastrzyki (w poniedziałek ma znowu dostać), za parę dni do kontroli, a potem antybiotyk. 
Psina bardzo zalękniona, wręcz PRZERAŻONA, ale nie gryzł, uspokajał się na głos swojej Wybawicielki. Niestety, morfologii nie miał robionej, bo rano zdołał zjeść. Jednak po zastrzykach od razu poczuł się lepiej, ogonek poszedł w ruch.

 

Dnia 26.08.2019 o 20:19, Tyś(ka) napisał:

(...)

Szuwarek z kolei dzisiaj lepiej. Na ranie powstał strup. Humor też dopisuje, bo dzisiaj Pani Marzena zastała przewrócone miski i próby podkopów ;) Dostał też zastrzyk - i nawet nie warknął. Mam zdjęcia i filmiki (tradycyjnie, bo Pani Marzena dba o to).

Rana dzisiaj:
jamnik4.jpg.039c5d6dcacfef09a261a247d41698c4.jpg

Szuwiś:

jamnik5.jpg.5cc5ebf1bbd3052cf0c3730876dc3507.jpg

jamnik7.jpg.d588f5d015a0c455d5770d0adc33f053.jpg

jamnik8.jpg.22b3025dd5c3f0cb9575740991dd665a.jpg

jamnik9.jpg.4c0c636ede6d9fe3cccc56a719f56d0e.jpg

Jego arcydzieło :)

jamnik6.jpg.6795d3bb512320e7922644536fef0845.jpg


Dzisiaj zamówiłam też mokrego Lukullusa dla Szuwarka (przy okazji zamówienia dla swojego psiaka). Oby posmakowała, bo... na razie nie umie jeść suchej, mokrą dostępną w stacjonarnym sklepie gardzi i czeka jedynie na surowiznę. I jeszcze Pani Marzena mu dogadza i przywozi gotowane jedzonko, bo pytała jakie jedzonko jest najlepsze. Nic dziwnego, że jak ją widzi to szaleje z radości i... wybrzydza przy misce ;) 

 

Dnia 27.08.2019 o 16:08, Tyś(ka) napisał:

 

 

Dnia 2.09.2019 o 19:44, Tyś(ka) napisał:

Szuwarek przystojniaczek pozdrawia. Niestety chłopak nudzi się w kojcu. Uskutecznia podkopy, zabija pluszaki, przewraca miski... i mocno cieszy się na człowieka, kręci całą poopinką. Niestety, na widok smyczy zwiewa do budy, więc nie może nawet pochodzić po działce Sylwii. Bez smyczy na razie nie może, bo są dziury w płocie, Sylwia łata, ale trochę to potrwa... Żal Szuwarka w kojcu, przydałby się dla niego DT.
jamnik13.jpg.5be96df6b8626497ed43b5d2e86ebc84.jpg

I z wczoraj:

Ciocia, psysłaś! Siuper! Ziobać jak upięksiłem teren.
jamnik11.jpg.e8eddd33231c342f49a88cb6962ba694.jpg

I siup! do budy w oczekiwaniu na smaczności ;)
to już rytuał! smakołyk musi być :)

jamnik10.jpg.3d429d53148ee8d06fdd5e5b5fdf5c0e.jpg

jamnik1.jpg.8c5a998cee1f9bf33d06b2177bca6b71.jpg

Szuwarek w sobotę był na kontroli u weta - wszystko goi się ładnie, bakteria powoli zostaje zabita. 
Ma wprowadzony lek Cardisure
 

 

 

Dnia 26.09.2019 o 21:02, Tyś(ka) napisał:

(...)

Szuwarek w czwartek pojechał do hotelu do Rafała. 

(...)

 

Dnia 6.11.2019 o 22:32, Tyś(ka) napisał:

Szuwarek pozdrawia z hotelu:
Obraz może zawierać: pies i na zewnątrz

Obraz może zawierać: pies, na zewnątrz i przyroda

Obraz może zawierać: pies, na zewnątrz i przyroda

Wszystkie posty z Szuwarkiem, które pojawiły się na tym wątku. Pouciekała część zdjęć, ale to nic...

Link to comment
Share on other sites

Napiszę dzisiaj na szybko, jutro może więcej.
Rufik ma szansę na bardzo dobry dom u Państwa Gruzinów. Tutaj agat21 okazała się Aniołem Rufika, bo mimo napiętego grafiku i przemęczenia z marszu pojechała do Państwa na wizytę we wtorek, za co BARDZO dziękuję. Jestem dozgonnie wdzięczna, zwłaszcza że wizyta jednak odbyła się w jęz. angielskim (Pan niby rozumie język polski, ale swobodniej czuję się w jęz. ang, ale co się dziwić, od niedawna mieszkają w Polsce). Państwo są bardzo przejęci adopcją, codziennie (od niedzieli) wychodzą z Rufikiem na spacer, aby przeprowadzka jak najmniej go stresowała. Rufik ma być głównie pana i to on świetnie złapał z psiakiem kontakt. Dzisiaj jadą (pojechali już) na urlop, wracają w niedzielę i wtedy wezmą Rufika. Mieli jednak warunek: pies musi być wykastrowany przed adopcją, a obecni właściciele nie chcieli tego robić, ale się udało i Państwo umówili się na kastrację (zależy im na tym, aby pies już opuścił ich mieszkanie): kastracja odbędzie się w sobotę, a jak wszystko będzie dobrze to Rufik w poniedziałek pojedzie do DS. Pani Marzenka wysłała Panstwu na razie umowę po polsku, w sobotę prześle im przetłumaczoną na angielski. Pisał jeszcze Pan z Raciborza, ale bardzo niepoważny, przyznał że mają agresywnego psa, mieszkają w kamienicy i mają małe dzieci... i nie dzwonił tylko smsował, nawet wczoraj pisał że im zależy an Rufiku... Pani Marzenka na moją prośbę napisała, że nieaktualne, bo Ona jest uprzejma i odpowiadała na wszystkie pytania pana...
Trochę nerwowy ten czas, ale mam nadzieję, że przyszły tydzień zacznie się pozytywnie.

Ares z kolei dzisiaj ma mieć gości w przytulisku, potrzebne kciuki. Dom co prawda z łapanki, bo... znaleziony podczas wizyty u fryzjera, ale brzmi obiecująco. Duży dom z ogrodem, ocieplana buda, rodzina z nastoletnimi dziećmi i piękne tereny do spacerowania. Na pewno będzie miał lepiej niż w przytulisku lub... w schronisku. Poza tym nikt z ogłoszenia Aresa nie dzwoni, a on bardzo rozpacza zamknięty w kojcu. Mam nadzieję, że Państwu psiak się spodoba i dzisiaj pojedzie na swoje.

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

U Rufika chyba mija burza... dzisiaj został wykastrowany, a obecni opiekunowie przesłali skan potwierdzający zabieg. Z kolei nowi właściciele uzupełnili już umowę adopcyjną i przesłali uzupełnioną w formie skanu, wysłali też dzisiaj papierową wersję pocztą polską dwie kopie, ale nie wiadomo kiedy dojdzie, a zależy nam na czasie. Stwierdziłyśmy z p. Marzenką, że nawet jak papierowa wersja nie dotrze przed poniedziałkiem to skan wystarczy, aby Rufik zamieszkał już na nowym. Zwłaszcza, że obecni właściciele Rufika już totalnie psa nie chcą, z dwa dni temu Rufik zostawiony sam szczekał i aż dzwonił do nich sąsiad ze skargą. Zresztą, to właśnie dzięki temu państwo zgodzili się psa wykastrować, bo powiedzieliśmy otwarcie, że bez tego nie będziemy mieć domu dla psiaka. I Państwo choć wcześniej zapierający się rękami i nogami że nie wykastrują to się zgodzili... i wczoraj rozmawiali z agat21 oczekując że to ona opłaci koszt kastracji... szybko wyprowadziła ich z błędu i na szczęście kastracja odbyła się dzisiaj. W niedzielę wieczorem/w poniedziałek rano Rufik więc rusza do siebie, ufff. Potrzebne kciuki, aby nic się nie zadziało.

U Misi z łańcucha bardzo pozytywnie, jest szczęśliwa i sama przynosi radość, dostałam zgodę funi na to, aby ściągnąć ogłoszenia. Bardzo dziękuję elik za wyróżnienie ogłoszeń Misi, to była błyskawiczna adopcji.

Ares miał odwiedziny, ale niestety okazał się za duży, pani się psa wystraszyła i to tyle by było z adopcji :( 

U Szuwarka jest źle, bardzo źle, nie dość że serce coraz mocniej szwnakuje to jeszcze zdarzył się incydent z Szogunem w roli głównej i Szuwarek obecnie przebywa w klateczce i pod stałym okiem wet. :( 

Link to comment
Share on other sites

Bardzo już czekam na powrót nowych państwa Rufika do domu i zabranie go z dotychczasowego miejsca. Niech wreszcie ktoś go kocha tak, jak ten psiak na to zasługuje.

Szkoda, że Aresowi się nie udało :( Widocznie to nie ta odpowiednia kobieta była..

Szogun coś zrobił Szuwarkowi?

Link to comment
Share on other sites

18 godzin temu, agat21 napisał:

Bardzo już czekam na powrót nowych państwa Rufika do domu i zabranie go z dotychczasowego miejsca. Niech wreszcie ktoś go kocha tak, jak ten psiak na to zasługuje.

Szkoda, że Aresowi się nie udało :( Widocznie to nie ta odpowiednia kobieta była..

Szogun coś zrobił Szuwarkowi?

Dostałam zdjęcia Rufika w kołnierzu, podobno czuje się dobrze. Jutro już będzie u siebie, bardzo dziękuję Ci za pomoc :) Wierzę, że to ostatnia przeprowadzka w jego życiu, Rufik wyczuwa emocje, jest niespokojny... zostawiony sam szczeka.

Ares ma chip z zamojskiego schroniska! To oznacza, że zaliczył już pobyt w schronisku i nie jest psem z Tomaszowa, i to by wyjaśniało też kastrację. Nie wiadomo jedynie skąd się znalazł w parku miejsku z kawałkiem smyczy automatycznej, gdzie spędził trzy tygodnie zanim został odłowiony i dlaczego nie ma w okolicy ogłoszeń :( Chip oczywiście nie jest zarejestrowany nigdzie :( A tak to już byłby z powrotem u siebie. Mam nadzieję, że uda mu się odnaleźć właściciela zanim z powrotem pojedzie do schroniska...

Szogun ma tendencje do szczypania w pupę psów, kiedy chce coś na nich wymusić oraz kiedy się bawi. Nie jest agresywnym psem, lubi się tylko rządzić. Jak szczypie to robi to umiejętnie, nie wyrządza krzywdy i tak było tym razem, Szogunek coś chciał od Szuwarka więc go uszczypnął, ale Szuwarek mu się odwinął i mała niewinna ranka okazała się poważna... wdała się martwica, rana zropiała :( Szuwarek musiał być szyty. Niefortunny wypadek :(.

Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, Tyś(ka) napisał:

Udało się namierzyć właścicieli Aresa, pies do nich wrócił. Państwo sami z siebie psa nie szukali, nie robili ogłoszeń... ale Ares (właściwie Nero) wrócił do siebie, a nie wyjechał do schroniska.

Pewnie lepsze to niż schron, ale czasem pies jest odbierany interwencyjnie z domu. Wiadomo jaki to dom? Skoro sami nie szukali, to jak znalazł się ten dom?

Link to comment
Share on other sites

23 minuty temu, elik napisał:

Pewnie lepsze to niż schron, ale czasem pies jest odbierany interwencyjnie z domu. Wiadomo jaki to dom? Skoro sami nie szukali, to jak znalazł się ten dom?

Psiak (Ares, a w sumie Nero) po ucieczce z domu miał ładną, błyszczącą sierść i znaleziono go z kawałkiem smyczy automatycznej, więc wychodzi na to, że miał spacery i zerwał się ze smyczy. Zna podstawowe komendy, zachwycał wszystkich swoim ułożeniem... chyba nie jest tak źle, chyba jednak ma dobry dom. Ludzie po prostu tutaj nie wiedzą, że psa trzeba szukać, więc jedynie popytają sąsiadów i tyle, ogłoszeń nikt nie robi... :( Zresztą, Dyzio nadal się nie odnalazł... ogłoszenia zrobiła sąsiadka, obroży nie nosił, bo podobno nie lubił, nie zachipowali go mimo warunków umowy, bo "po co"...
Ares-Nero miał chip ze schroniska, więc schronisko które wydawało psa miało namiary na właścicieli. Zadzwonili, właściciele psa odebrali. Ares mocno się na ich widok ucieszył. Muszę wierzyć, że jest szczęśliwy, bo nic na to nie poradzę... i mogę jedynie zwariować.

Jutro idę do przytuliska. Podobno są nowe psiaki. Jedna średniej wielkości sunia, która urodziła tydzień temu pod filią KULu (8 szczeniąt, ale 3 były martwe zanim otrzymały pomoc), nowa około 4letnia czarna sunia i półroczna ślicznotka biała. Te dwie ostatnie podobno mocno wystraszone... :( Zobaczę jak wygląda to wszystko, jak się uda to zrobię zdjęcia i ruszę z ogłoszeniami. Już się boję tej wizyty :( znowu przytulisko pełne...

Rufik w poniedziałek już zamieszkał u siebie. Na razie jest niespokojny i chyba bolą go szwy, bo próbuje je lizać, ale rodzina troskliwa, jak tylko go odebrali wysłali zdjęcie z Rufikiem "welcome home!". Później podesłali zdjęcie uśmiechniętego Rufika... będzie dobrze :)

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Tyś(ka) napisał:

Jutro idę do przytuliska. Podobno są nowe psiaki. Jedna średniej wielkości sunia, która urodziła tydzień temu pod filią KULu (8 szczeniąt, ale 3 były martwe zanim otrzymały pomoc), nowa około 4letnia czarna sunia i półroczna ślicznotka biała. Te dwie ostatnie podobno mocno wystraszone... :( Zobaczę jak wygląda to wszystko, jak się uda to zrobię zdjęcia i ruszę z ogłoszeniami. Już się boję tej wizyty :( znowu przytulisko pełne...

No to Nero miał szczęście.

Biedne te psie mamy. Najbardziej one mnie ruszają  :(

Współczuję Tysiu.

.

Link to comment
Share on other sites

Byłam w przytulisku, wróciłam ze ściśniętym sercem. Miasto stara się jak może, aby psiaki miały dobrze, kojce są śliczne, czyste i odnowione, budy ocieplone, słomy sporo, aby psiaki mogły się zakopać... ale nadal to przytulisko :( Obecnie w przytulisku są trzy sunie, które nie zaznały dobra z rąk człowieka:
1). Moja faworytka - prześliczne terierowate psie dziecko. Szorstkowłosa, troche przypominająca wyrośniętego norfolk teriera, jasnobeżowa z ciemną kufą. Ma mniej więcej 35cm w kłębie, na oko waży z 8kg. Ma pół roku, była przeganiana i od tygodnia przebywa w przytulisku. Przez tydzień zrobiła niesamowite postępy, bo przywitała mnie w pozycji uległej, ale lizała po rękach, szukała kontaktu i zaczepiała: to łapą, to wokalizacją, to kręcąc pupinką. I chociaż sikała pod siebie przy tym kontakcie to podobno nie jest źle, przez tydzień płaszczyła się na widok człowieka i przepraszała, że żyje. Przy mnie skakała na pręty, piszczała i widać, że będzie pocieszna. Na wybiegu nadal wiele rzeczy ją przeraża, ale jest już niebo a ziemia - początkowo nawet bała się wyjść z kojca.  Bardzo, bardzo adopcyjna, o ile trafi do cierpliwego, spokojnego domu. Oczy ma bardzo ciemne, ale rezolutne, jeszcze wyjdzie z niej terierek ;) 
2). Suczka kompletnie nieadopcyjna :( - taki staffik wymieszany z dogomaniackim Bubu. Suczka jest czarna, podobno mała, ale nie widziałam jej całej... wystaje jedynie łebek kojarzący mi się właśnie ze staffikiem. Burczy na szaloną szczeniorkę siedzącą boks obok, trzęsie się kiedy człowiek kuca obok jej boksu. Ludzi się rpzeraźliwie boi. Ma około 4lat. Nie ma kawałka łapki, jakby wpadła we wnyki. I podobno jest... zwyczajna. Nie ma podszerstka. Dzisiaj po dwóch tygodniach pierwszy raz, czołgając się podeszła do otwartej dłoni i wzięła jedzenie z ręki. :( Na ten moment: kompletnie nieadopcyjna. Ani urodziwa, ani fajna charakterem. Jedyna szansa to taka, że ktoś wzruszy się jej historią i zechce jej pomóc, inaczej - wyrok.
3). Dzika średniaczka, z umaszczenia i pyska nieco owczarkowa (czarna z podpaleniami brązowymi), niestety dzikuska. Wystaje jej jeszcze mniej niż tej drugiej, bo sam nosek. Obecnie mama tygodniowych szczeniąt. Jest ich 5, ale nie chcą ich niepokoić, sunia dodatkowo ma przykryte wejście grubym kocem. Dzisiaj wymienili jej słomę i wtedy zobaczyli, że maluchy żyją. Ale sunia nawet nie wtychodzi do jedzenia, na razie pilnuje szczeniąt. Jest zainteresowana ludźmi, ale dzikawa.

Wszyscy się martwią jak psiaki zniosą sylwestrowe strzały... ale na razie adopcje wstrzymane. przytulisko nie chce wydawać psiaków przez ten świąteczny czas, aby je poznać, a i psiaki nie stały sie ofiarą szaleństwa świątecznego. Dzisiaj dostały duże surowe gnaty do obgryzania, weterynarz ma przepisać psiakom coś na uspokojenie w Sylwestra.

Link to comment
Share on other sites

 

                     Tysiu pozwol ze wkleje i tutaj

posłuchajcie poczytajcie prosze

w pracy mamy starsza pania Bogunie

 70 lat

 jeździ czasem w swoje rodzinne strony na cmentarz

 od ok pol roku a może rok

 sa tam przy tym cmentarzu wielkie i mniejsze psiny

 bardzo zabiedzone ...podle ludziska przeganiają

 z checia mordu ..

 były dwa wielkie zolte psinunie sunia i samczyk tez duzy

 teraz jak była p Bagunia , to  tylko sunia ta wielkuska się poniwiera , bardzo ostra do ludzi , nie podchodzi bliżej

pokazuje zebuski odydwa te biedunie o mato

 jeden ...chop opwoadal na tym cmentarzu ze miała male niedawno

 ale ...wytruli...

p Bogunia nie widziala ale chłopina mowil ze ponoc jeszcze gdzis leza ,,,apoluja na te duza sunie

tragedyja ,,,,

jest ta duza sunia imaly kundeleczek ..aleale chlop mowil ze maja zamiar od dawna je wszytkie wylikwidowac ...

 ponoc czasem podchodzą pod ogrodzenie jedenj pani która mieszka blisko i je dokarmia

 nie moze wziąć bieduniow choćby na swoje podworko

boc ma kilka swoich zwierzunkow , razem byłoby tez nieszczęście

 ponoc nie podchodzą do nikogo bliżej

 przeganiane kijami wielkimi …kamieniami

 to jest 14 km za Jedzrejowem miejscowość nazywa się Zegartowice

 i tam na tym centarzy te nieszczęścia i kolo  niego

 Pani Bogunia nie ma jak pomoc , nie potrafi tez zrobić zdj telefonem

 nie może tam jechać częściej

 bo w domku ma chorego b syna i tez ma psisielka

ponoc ludziska zglaszaly nieraz do gminy ale nic cisza ...

 

 pislalam wczoraj i dzwoniłam do kilku dziewczyn z dogo

 ze może akurat ktoś ma w tamtych stronach kogos  może rodzine

 ze może jakims cudem udaloby się podjechać zobaczyc

zorientować

 czy cokolwiek można zrobić

 aby zapobiec kolejnej tragedyji

 ...to co uslyszallam przez tel od jedenj dogomaniaczki

 ...nie będę powtarzac szkoda zycia

 ale ale kochani

 modle aby może ktoś zrobil jakies wydareznie na fb?

 ktoś ktoumie

 może cokolwiek uda

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Anula napisał:

Mówiono w telewizji,że Poznań zrezygnował w Sylwestra z pokazu sztucznych ogni.Chociaż jedno miasto w Polsce znalazło się porządne.Nie będzie kupy dymu i przerażającego huku.

Fantastyczna wiadomość, choć wiem, że nie wszyscy podzielają mój entuzjazm. A mnie tak żal tych wszystkich zwierząt :( Bardzo boję się, jak psiaki schroniskowe czy przytuliskowe zniosą te strzały... Mamy z narzeczonym odwiedzić jeszcze raz przytulisko, zawieźć psiakom gryzaki. Może one jakoś ukoją strach...

2 godziny temu, Nadziejka napisał:

 

                     Tysiu pozwol ze wkleje i tutaj (...)

 modle aby może ktoś zrobil jakies wydareznie na fb?

 ktoś ktoumie

 może cokolwiek uda

Nadziejko, to straszne co piszesz :( niestety nie znam nikogo z tych okolic, a żeby utworzyć wydarzenie to trzeba by kogoś na miejscu, kto by doglądał psiaków, robił zdjęcia i był osobą kontaktową... inaczej wydarzenie upadnie :(

Link to comment
Share on other sites

Sielanka Rufika nie trwała długo. W święta właściciele zgłosili problem, Rufik nie umie zostawać sam w domu, wpada w panikę. Zniszczył już doszczętnie meble, drzwi, próbuje wyjść oknem. Pani awaryjnie z pracą przeniosła się do domu, ale to jest rozwiązanie tylko na chwilę, poza tym Rufik najbardziej panicznie reaguje na wyjście pana. Państwo nie chcą narzekać i sami czytają i pracują z psem, ale problem jest coraz większy. Z powodu tak głębokiego lęku separacyjnego, znajomi którzy mieli się zajmować podczas ich urlopu Rufikiem, nie zajmą się. Panstwo wyjeżdżają do Kazachstanu na 2tygodnie, od ok. 20. stycznia i nie mają, co zrobić z Rufikiem. Prosili o pomoc w znalezieniu hotelu, do 30-40zł/doba w Warszawie lub okolicy, na droższy ich nie stać. Podesłaliśmy im Jamora, 25zł/doba, Jamor ma miejsce - ale na razie dla Państwa to za daleko, nie mogą przeznaczyć 200zł na transport (nie mają samochodu, musieliby kogoś poprosić o pomoc). Szukają dalej czegoś bliżej. Dodatkowo przed Sylwestrem rana pokastracyjna spuchła strasznie, a Rufik stał się nerwowy, wygryzał szwy (były rozpuszczalne) i nie pozwalał się tam dotykać. W Nowy Rok pojechał do lecznicy, ma stan zapalny, dostał antybiotyk i maść, i kołnierz. Państwo walczą o Rufika, zmienili mu imię na gruzińskie, ale barierą jest obcy kraj, nieznajomość języka i to, że żyją skromnie w wynajętym mieszkaniu. Nie spodziewali sie takich problemów, poprzedni właściciel słowem nie wspomniał o problemach psiaka ani nam, ani Panu (z Panem widział się codziennie przez tydzień na spacerach), jego zdaniem Rufik nic nie niszczył. Pan nie ukrywał, że liczył na większą pomoc, rozmawiałyśmy z Pani Marzenką, że przydałoby się opłacić Państwu konsultacje behawioralną u dr Irackiej (na razie nie odbierała telefonu), aby jakoś Państwa odciążyć, natomiast jak zawsze - skąd czerpać fundusze?  Właściciele chcą walczyć o psiaka i nie narzekają, ale nie ukrywają, że Rufik to bardzo trudny pies, nie umie poradzić sobie z zamknięciem w mieszkaniu.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...