Jump to content
Dogomania

Z rowu, lękliwa lisia Mimisia: skradła serce Jaguski i Jej Połówka i zakotwiczyła u nich na stałe <3 DZIĘKUJĘ!!!


Tyśka)

Recommended Posts

No cóż, Mimisia się nie popisała ;), akurat dzisiaj, jak nas odwiedziła Tysia musiała się wdać w psiokocią bójkę,  Mimi wylądowała u weta, nic strasznego się nie stało, ale jest drapnięta w okolicach oka, mamy kropelki do oka na tydzień. Dicortineff-vet. Przy okazji Duszek ma obcięte pazurki i ...........przybrał wreszcie na wadze, ważył 2,5 a teraz 3,1 :)

 

 

Link to comment
Share on other sites

Ojoj - i będzie trzeba dawać się dotykać, oglądać, zakraplać. Biedna Mimiśka, takie nieszczęście.
To musiało się stać dzisiaj, bo jak to tak - idealna Mimi, bez żadnej rysy...? To chociaż fizyczna się pojawiła.
Ale i tak ojoj, podobno ojojowanie pomaga to ojojojuję dużo :)

Właśnie siadłam z herbatką w mieszkaniu :). Przemyśleń mam sporo, ale przede wszystkim chciałabym podziękować Jagusce za gościnę oraz za Dom Tymczasowy dla zołzicy Mimisi.  Dom pełen miłości, pięknych i zadbanych zwierząt (i jeszcze raz kotów!), a przede wszystkim ciepła i spokoju, dawno tak nie czułam się dobrze i wciąż zastanawiam się, jakim cudem Mimi znalazła taaaaki DT (jutro minie rok jak dowiedziałam się, że Mimi wraca z adopcji). Nie dziwię się, że Mimi tak się spodobało na koloniach i absolutnie nie chce stąd się wyprowadzać. Trafiła rewelacyjnie!!! Jagusko, dziękuję.
Znalezione obrazy dla zapytania bukiet wiosenny

Mimi... Mimi jest... przekochana, radosna, bystra i wspaniała!!! Wpatrzona w jaguskę jak w obrazek, przytulająca się do niej, skacząca, robiąca piruety i zapraszająca jaguskę do zabawy. To INNY PIES! Wiozłam dzikusa, a nie takiego wesołego łobuziaka :). Potwierdzam, że obie z Psotką się nienawidzą i prowadzą zim... mokrą wojnę. Obie są spięte w swojej bliskości - i jedna, i druga ma swoje za uszami, i widziałam je dzisiaj w akcji obie, kiedy to zarówno jedna, jak i druga sprowokowała wojenkę, mokrą wojenkę. I obie są zakochane po uszy w jagusce, rywalizują między sobą o jej względy bardzo mocno. Zresztą, jaguska to zaklinaczka kotów i psów, najbardziej byłam pod wrażeniem jak reagują koty :) Widziałam też Duszka, to już nie ten biedak ze zdjęć, ale rewelacyjny kocisko! :) Kiedy jaguska na chwilę zniknęła, moje kolana okopywała Majka z Psotką, obok leżała Jeżynka i Yoshi... Mimi na początku, kiedy jaguska zniknęła z oczu czuła ogromny niepokój i zmieniła się w Dreptusia, tu i tam, drep drep drep, od stołu do drzwi, od drzwi do stołu, drep drep drep. Spięta, niepewnie zerkała w moją stronę... a potem widzę, a Mimi MYŚLI. Myśli, myśli, myśli.... i nagle dochodzi do wniosku, że może ja nie kolonijna mamcia, ale że skoro nie zjadłam jeszcze ocierającej się o mnie i mruczącej jak traktor Majki, a Psotka leży jak królowa na kolanach (!!!) to chyba jestem spoko i ona w sumie podejdzie. I podeszła dość pewnie, z ogonkiem zadartym do góry (no może nie całkiem na sztorc, ale jednak był w górze:) ), trąciła noskiem i łapką oczywiście przy każdej czynności wycofując się na bezpieczny kawałek, gdybym jednak okazała sie mimisiożerna... I już: nie szczekała na mnie stojącą (!) ani chodzącą (!!!!). A ma naprawdę CZYM szczekać, umarłego by obudziła. Ale sukces!!! :) Oczywiście Mimi nadal to strachulec i to nie jest tak, że wyzbyła się swoich lęków... ale ma potencjał być świetnym psem. Ja widzę naprawdę ogromną poprawę,mimo że jeszcze wiele pracy przed Mimisią, ale damy radę :) A potem znajdziemy jej najlepszy dom pod słońcem.

  • Like 4
  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Nooo tak, Tysia zobaczyła dzisiaj moją prawdziwą twarz, rozkojarzonej, zapominalskiej i zakręconej baby. A zaczęło się tak, zostawiłam telefon w samochodzie, choć czekałam na info od kuriera. PODOBNO kurier tłukł się przed domem i trąbił, ale chyba trąbeczką odpustową, bo ani ja, ani Tysia, ani PSY nie słyszały, oczywista oczywistość furtkę miałam zamkniętą na cztery spusty, więc ten kurier nie mógł się był dostać do drzwi, a dzwonek przy furtce jakiś czas temu ktoś mi rozwalił, chyba kamiorem. Kiedy się ocknęłam, z prędkością światła popędziłam do samochodu po telefon, kilka minut rozmowy z kurierem i jak trąba powietrzna porwałam kurtkę, zostawiłam Tysię z całym domowym majdanem i pogoniłam kilkanaście kilometrów za kurierem. Cała ja i moja gościnność. Jak u Chmielewskiej...prawie. 

 

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

Jaguska to dla mnie była przyjemność zostać, miałam możliwość pobserwowania zwierzyńca jak Ciebie nie ma. I okazało się, że Mimi nadal jest tak samo odważna tzn. że podejdzie, weźmie smaka, a i japkę przestanie drzeć ;), zdała test na 6! Zapominalstwo to i moja choroba :) I wieczne roztrzepanie. 

Jeszcze raz dziękuję za gościnę :) 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Na dobudzenie 9a96a01d2a6ff29a72a533bb976f3747.gif

Zachowanie Mimi przy Tysi było spowodowane tym, że Tysia emanuje spokojem i dobrocią, a zwierzaki to czują, ruda i mnie zaskoczyła, bo zapewniam, że jest bardziej rozdarta i nieufna wobec innych osób których nie zna. Takiej córki, można mamie Tysiowej pozazdrościć i pogratulować, i nie są to uprzejme komplementy, tylko najprawdziwsza prawda. Życzę Ci Tysiu, żeby życie nigdy nie zmieniło Twojej osobowości.

Dobrego dnia wszystkim, dzisiaj w świat jedzie ze mną Psotka, Mimi miała wczoraj dość atrakcji, niech odparują z niej emocje ;)

 

  • Like 1
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Dnia 7.02.2019 o 17:39, jaguska napisał:

No cóż, Mimisia się nie popisała ;), akurat dzisiaj, jak nas odwiedziła Tysia musiała się wdać w psiokocią bójkę,  Mimi wylądowała u weta, nic strasznego się nie stało, ale jest drapnięta w okolicach oka, mamy kropelki do oka na tydzień. Dicortineff-vet. Przy okazji Duszek ma obcięte pazurki i ...........przybrał wreszcie na wadze, ważył 2,5 a teraz 3,1 :)

Mimi zaczęła bójkę, czy do niej dołączyła? Ciekawe, o co poszło? Dobrze, że nie straciła pięknego oka. 

Link to comment
Share on other sites

Witamy w mokry poniedziałek. Oby cały ten dzień nie był taki jak poranek. Na widok wody i dźwięk padającego deszczu Lalka zrobiła w tył zwrot i za nic nie chce wystawić nosa za drzwi. Reszta jakoś się wyciągnęła - siusiu i błyskawiczny powrót.

Ciekawe jak nasz rudzielec się  miewa.

Link to comment
Share on other sites

Dnia 9.02.2019 o 14:58, hop! napisał:

Mimi zaczęła bójkę, czy do niej dołączyła? Ciekawe, o co poszło? Dobrze, że nie straciła pięknego oka. 

Świadków brak. Musiało się to zadziać w ferworze zabawy z kotami, chwila nieuwagi i draśnięcie. Typowe dzieciaki... ja nieraz byłam przyczyną dużej śliwy czy zadrapania u moich braci :)
Jak przyjechałam to Mimi już miała lekkie zadrapanie pod oczkiem (wcześniej go nie było), które po paru godzinach nabrało paskudnego krwistego koloru i jakby się powiększyło. Jaguska mocno się przejęła i już nie mogła na niczym innym się skupić, obejrzała lisiczkę (co nie było łatwe) i jeszcze przy mnie zadzwoniła do swojej Pani Weterynarz i umówiła się na wizytę z Mimi - bo faktycznie zmiana stawała się coraz brzydsza. Niby Mimi się tym nie interesowała, skakała niczym sprężynka i wariowała, a także znaczyła teren na przemian z Pstoką, ale lepiej było sprawdzić co i jak, i uspokoić też zmartwioną Jaguskę. W związku z tym Jaguska mnie odwiozła na autobus (za co bardzo dziękuję!), a następnie załadowała Mimi do lekarza wet.

W czasie oglądania Mimi przez Jaguskę mogłam zobaczyć jak bardzo Mimi boi się wymuszonego kontaktu, jak włącza się jej telepawka i chęć ucieczki. Nawet przez chwilę pomyślałam, żeby zrobić zdjęcia, ale jak zobaczyłam panikę w oczach Mimi to nie chciałam jej dodawać powodów do strachu i odpuściłam. 

Jagusko, ile zapłaciłaś za wizytę i leki?
I jak zmiana dzisiaj? Troszkę lepie? goi się?

Dostałam dzisiaj zapytanie o Mimi. Zobaczyłam początek sms'a ("Witam, czy z Mimi to aktualne...?") akurat wtedy, jak szłam do sklepu po zapas chusteczek (zaczęło się pylenie, a ja nieprzygotowana na alergię, dopiero dzisiaj wzięłam pierwszy raz tabletkę antyhistaminową - jeszcze dwa dni temu myślałam, że to początek choroby, wysoka gorączka, migrena, zapchane zatoki i katar, a teraz już wiem co było winowajcą). I w międzyczasie zadzwoniła do mnie Właścicielka Adopcyjniaka Przytuliskowego, półdzikuska liskowego, więc też od razu z łamiącym głosem odebrałam, myśląc że pies uciekł albo coś się stało... no i rozmawiała ze mną przez godzinę i opowiadała o psiaku w samych superlatywach (uff) i pracy nad jego przywarami, i o innych rzeczach, i tak w wyniku rozmowy, umknęło mi w sumie, że ktoś pytał o Mimiśkę. Wróciłam do domu, wzięłam dwa wdechy na uspokojenie, zajrzałam do sms'a o Mimi. I tak - ulga :). Bo Pani szuka pieska dla swojej siostry do kliniki w Niemczech (?). Spokojnie mogłam odpisać, że na taką odległość adopcja nie ma szans, bo oczekuję kilkakrotnych spotkań w Domu Tymczasowym i z racji zwrotu z adopcji, szukam domu w okolicy, a nie tak daleko. I jestem paskudna, ale poczułam ulgę, że to jeszcze nie ten dom. Aj, chyba się nie nadaję do tej roboty :). Powinnam się cieszyć, że jest zainteresowanie JAKIEŚ, a nie że dom odpadł :)

 

Link to comment
Share on other sites

Tysiu, myślę sobie że to nie tylko pylenie wpłynęło na pogorszenie Twojego zdrowia, ale i te kilka godzin spędzonych w gęstej sieci kocich alergenów ;), mówiłam Ci że córa jak tu przyjedzie to zaczyna się uczulenie na drugi dzień.

Po zadrapaniu ani śladu, ale musisz przyznać że wyglądało niepokojąco. Wetka za wizytę nic nie wzięła, tylko za krople a to groszowe sprawy.

Niedawno wróciliśmy z ostatniego spaceru po ogrodzie, takie ostatnie siusiu przed spaniem. Towarzystwo zaległo po kątach i czeka na otwarcie sypialni, a Mimi jeszcze szaleje, biega z zabawkami po domu, ciąga kocyk, szczeka. Niech się zmęczy, będzie lepiej spała ;).

A dzisiaj rano po wyjściu z domu taki widok zobaczyłam :(

 

DSC_0968.JPG

Link to comment
Share on other sites

Po kotach wracałam do żywych w piątek wieczorem. Wzięłam leki, zrobiłam pranie, wysypka złagodniała, słowem - było już ok. :) W sobotę zaczęłam się dziwnie czuć i mimo wszystko upieram się, że to bardziej przez pylenie, a nie przez koty, bo poszło bardziej na górne, a nie dolne drogi oddechowe. Może i miały wpływ koty, ale nieduży. :) Lubię te stworzenia, więc będę je bronić, ot co.

Tak, wyglądało niepokojąco - cieszę się, że to było "tylko" nastraszenie i nie ma już śladu. Kropelki, może i groszowe, ale grosz do grosza... mimo wszystko proszę o podanie kwoty.

Tak u Was wiało? Straszne, smutne, szkoda drzewa :(

Link to comment
Share on other sites

Dnia 7.02.2019 o 17:39, jaguska napisał:

Przy okazji Duszek ma obcięte pazurki i ...........przybrał wreszcie na wadze, ważył 2,5 a teraz 3,1 :)

Łaaałłł witaj Duszku :) Jednak został u Ciebie Jogusko?

Ale miałam wspaniałą lekturkę. Nie na wszystkie wątki wpadałam z powodu choroby i teraz fajnie mi się czyta długie reportaże :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...