Jump to content
Dogomania

Z rowu, lękliwa lisia Mimisia: skradła serce Jaguski i Jej Połówka i zakotwiczyła u nich na stałe <3 DZIĘKUJĘ!!!


Tyśka)

Recommended Posts

Nalewam chętnym

4fa24db6b9d70da84e744fb2361e4baf.gif

bez tego dzisiaj ani rusz.

Mgły zasnuły wszystko, mieszkamy pomiędzy dwoma jeziorami i właśnie zaczął się sezon na mgły ;), ale zapowiadają piękny dzień, oby taki był.

Mimisia w zasadzie nic nadzwyczajnego nie wymyśliła, choć jest dla mnie codziennym rozśmieszaczem, chuliganka rozbrajająca z niej. Wczoraj chciała nastraszyć kurki siedzące w środku okrągłej rabaty, wybiła się wysoko do góry, ja zastopowałam smycz i Mimiśka wykonała salto mortale i glebła w hosty, widać jej nie było z liści, wyskoczyła z nich jak sprężyna i poleciała dalej, no i jak się nie śmiać z takiego szaleńca?

Poprzednia nocka też była obfita w atrakcje, ale innego rodzaju i można powiedzieć że Mimisia była poszkodowaną, to znaczy obie byłyśmy, reszty towarzystwa nie była poruszona, ale o tym napiszę później, bo teraz cza się zbierać i zawieźć Połówka do pracy. Do potem.  

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

Na razie co do domku mam mieszane uczucia. Nie mogę za bardzo spać, tak wiele niewiadomych... Rozmawiałam z kilkoma doświadczonymi wizytatorkami lokalnymi i one podzielają moje obawy, okolica podobno bardzo ruchliwa, chociaż Państwo upierają się, że mieszkają od strony, która wcale ruchliwa nie jest... Dzisiaj jeszcze raz rozmawiałam z chętnymi, dość dłuugo, podzieliłam się  z nimi wszystkim, co mnie leżało na duszy i... pod koniec rozmowy, mimo tych wszystkich wątpliwości obiecałam dać im szansę, będzie wizyta p/a, bo telefonicznie wszystkiego nie wyjaśnimy. Na wizytę pójdzie też Foxy, sunia nieco charakterem i lękami podobna do Mimi (wyglądem zresztą też, też mała ruda lisiczka, chociaż kudłata jak Lika), trochę innego kalibru, ale jak ktoś jej się narzuca, a ona się panicznie boi obcych to pokazuje cały pakiet zębów. Potrafi w wyniku stresu się zsikać... itd. itd. Zobaczymy, jak Państwo zareagują na Foxy i co powiedzą na żywo. Jeżeli nawet to nie jest dom dla Mimi, to będziemy namawiać Państwo na adopcję innego psiaczka, bo niewątpliwie to dobry dom.
Odczuwam jedno - STRES.

 

A co to się działo w nocy, że Mimi była ofiarą?

Link to comment
Share on other sites

Zaglądamy na dobranoc.

W nocy? W nocy z nagła przeleciał mi nad głową lotokot, trafił w lampkę nocną, lampka rymnęła na ziemię, klosz się rozbił a Mimiśka o mało nie wybiła dziury w suficie, ze strachu rzecz jasna, wyskoczyła do góry jak na trampolinie. Nie chciało mi się w środku nocy sprzątać, więc zawinęłam szkła z klosza w dywanik, niestety zwinięty dywanik nie dawał spokoju innym kotom i co chwilę któryś grał na tych skorupach, w końcu przywaliłam pierwszemu który się nawinął kapciem w dupsko i wszystko wreszcie ucichło. Reszta towarzystwa łącznie z Połówkiem przewróciła się na drugi bok i po sprawie, tylko ja i Mimi nie mogłyśmy ponownie zasnąć, ale odbiłyśmy sobie to po południu, w dwójnasób. 

Dobrej nocy wszystkim.

c2aa25a1e51171fc610e312332c76c19.gif

  • Like 1
  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

30 minut temu, Poker napisał:

Naprawdę mogłabyś książkę napisać. Zrobiłaby furorę.

Też jestem fanką postów jaguski! Piękne pióro! śmieję się w głos :)

23 minuty temu, uxmal napisał:

Na spokojnie.

Zobaczysz i będziesz wiedzieć.

Tak, to najważniejsze. Dla mnie najgorsza jest niepewność i niejasność sytuacji.

Link to comment
Share on other sites

Podoba mi się bardzo określenie LOTOKOT!  Ale pobudki nie zazdroszczę. Biedna Mimisia - w nocy potwory chciały ją zjeść na żywca. I jak tu żyć, nic nie widać i nagle takie coś!

A swoją drogą to mąż Jaguski jest niespotykanie spokojnym człowiekiem.

Życzymy chociaż dzisiejszego dnia  miarę spokojnego.

Link to comment
Share on other sites

Dzień dobry 

dzien-dobry-ruchomy-obrazek-0037.gif

A mi jakoś ciężko się te kciuki zaciskają, przerażająca jest odległość w razie czego..., opieki pana nad Mimi jakoś nie widzę, chyba że pan ma duży pierwiastek żeński w sobie, to może, może, wielkie morze..., a już mieszkania w bloku i spacerów miejskich.....tak daleko moja wyobraźnia nie sięga. Szkoda że nikt z przedmieść czy ze wsi (ale nie wsiok), nie zakochał się w Mimisi, z niej taki antydepresant i pogoda ducha, całkiem inna niż moja trójka.

Gdyby nie zdrowy rozsądek, którym już muszę się kierować, nigdzie bym jej nie oddała.

Życzę więc Mimisi cudownego domu, najcudowniejszego, może to jest właśnie ten dom, nie mnie oceniać, a nawet gdybym chciała to zrobić to nie jestem obiektywna.

Nie dałabym sobie też ręki uciąć, że Mimi nie ugryzie kogoś kogo nie polubi, to charakterny pies, choć bardzo bojący.

A to czego najbardziej się boję to ucieczki, Mimi biega jak chart wyścigowy, 1 sekunda do setki ;), startuje z miejsca jak odrzutowiec.

Nesiu, bardzo trafnie określiłaś mojego Połówka, taki spokojny jak bohater tego filmu ;), ale mój własny i osobisty, i mogę z nim robić co chcę ;). Noooo....... i bardzo lubię jak zwierzaki rozrabiają.........wiem wiem, jestem deczko ten teges ;), do rzeczy materialnych od wielu lat mam wieeeelki dystans, człowiekowi tak niewiele potrzeba do życia, a my obrastamy w te wszystkie materialne balasty jak foki w tłuszcz, niewarto, życie to tylko chwila.

Pokerku, na pisanie książek jestem za leniwa, wolę je czytać niż pisać :)

Pięknego dnia wszystkim życzę.

kwiat-ruchomy-obrazek-0027.gif

 

 

 

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

Jagusko kochana, jesteś niespotykana, a talent i humor masz niepospolity. Jak wszyscy i ja, jestem zachwycona Twoimi postami. Czyta się je jednym tchem i czeka na następny, jak na powieść w odcinkach.

Żałuję, bo chciałabym dla Mimiśki, żeby było inaczej, ale niestety podzielam Twoje obawy, najbardziej te o umiejscowienie potencjalnego DS Mimisi, choć myślę, że sprawdzić dom trzeba. A nuż będzie jak z moją Kikunią, która wszystkiego i wszystkich się bała (z wyjątkiem mnie i męża), no nie aż tak jak Mimisia, ale jednak i sikawkowa była do końca, a w nowym domu jak ręką odjął, strachy i sikanie poszło precz. Jednak mieszka na wsi, ale nie u wsioka :)

Link to comment
Share on other sites

Jaguska, naprawdę powinnaś pomyśleć o wydaniu książki: spisać wszystkie swoje posty i wydać książkę, może pokazującą blaski i cienie Domu Tymczasowego :)) Myślę, że książka mogłaby stać się bestsellerem, jak choćby książki forumowej znajomej "Psy z piekła rodem", właśnie jestem na etapie zabierania się do drugiej części powieści napisanej przez życie:). 

Oj ciocie, ja wbrew pozorom mam bardzo miękkie serce i z każdym chce po dobroci. Dlatego, mimo że byłam bliska odmówienia wizyty, bo moje obawy były takie, jak Wasze... to na prośbę Państwa i po wczorajszej rozmowie dałam im szansę. Miotam się w tej decyzji, nigdy nie miałam aż takiej trudności ze zdecydowaniem. Rozmowy telefoniczne nie są moją mocną stroną, więc pomyślałam, że faktycznie wizyta da jasny obraz sytuacji. Zwłaszcza, że na wizytę idą aż dwie reprezentantki Mimi ;) Tzn jedna bardzo żywiołowa sunia, z masą pomysłów na minutę, o wysokim mniemaniu o sobie i druga - lękliwiec, boiduch, który w razie potrzeby potrafi pokazać zęby... i nasikać na podłogę. Długo opowiadałam z ich tymczasową opiekunką i śmiejemy się obie, że naprawdę Mimi to dwie sunie w jednym ciałku, więc wszystko zależy od tego jak Państwo też będą się do nich odnosić. :) Kciuki na pewno są potrzebne, bo to nie będzie łatwa wizyta... Niemniej jednak będzie wiadome, co dalej.

Link to comment
Share on other sites

I kciuki można puścić. Mimi dalej czeka na dom. Niesmak z wizyty pozostaje, bo ja nie wiem jak docierać ludzi skoro mimo ankiety, kilku długich rozmów telefonicznych (głównie o problemach i trudnościach), wysłania opisów z filmikami dot. trudnych zachowań psa... nic nie daje i nagle pół rodzinki (rodzinki!!!) jest zszokowana i przerażona, że to TAKI pies... i to też ta część osób, która uczestniczyła aktywnie w rozmowach ze mną i deklarowała, że będzie zajmować się szkoleniem i pracą nad sunią. Naprawdę nie mam sobie nic do zarzucenia, jeśli chodzi o przedstawienie ciemnych stron adopcji Mimi... a jednak i tak mam poczucie zmarnowanego czasu, a całą wizyta była jakby ktoś chciał nagrać kolejny odcinek "Wkręconych". No trudno. Domek zawsze miał adoptowane psiaki ze schroniska, zwyczajne kundelki, dożywały u nich sędziwego wieku, były kochane, Rodzina pokazywała zdjęcia psiaków - ale nie były problemowe i ja jednak oczekuję czegoś więcej od osób, które starają się o adopcję moich podopiecznych, zwłaszcza takich jak Mimi. Dobrze, że tutaj sami stwierdzili, że Mimi nie chcą i wezmą spokojniejszego, grzecznego psa ze swoich okolic.
I to tyle, nie chcę wracać do tej wizyty. Nigdy nie miałam takiej sytuacji...

Teraz kilka słów o przyszłości Mimi w ogóle.
1). Ostatnie dni, ba! ostatnie 2 tygodnie pozwoliły mi też podjąć konkretną decyzję odnośnie szukania domów dla Mimi. Zobaczyłam, że ciężko jest z ludźmi mówić i zobrazować możliwe trudności, oni nie rozumieją co się do nich mówi... W związku z powyższym i innymi pobocznymi rzeczami, doszłam do wniosku - ale proszę, nie linczujcie mnie za to, że jednak szukam Mimi domu we Wrocławiu i Poznaniu, no jeszcze w całym Dolnym Śląsku może być. Nie dalej. Chcę mieć kontrolę, gdzie Mimi trafia i mieć pewność, że będę obok, jeżeli coś by się działo. Dlatego prośba do ogłaszających: o przesunięcie ogłoszeń na rejon Dolnego Śląska albo do Poznania (w Poznaniu jestem średnio raz na 2-3tygodnie, stąd też pomysł z Poznaniem). Wiem, że to znacznie ogranicza szanse dla Mimi na dom, ale myślę, że nie tylko ja będę spokojniejsza przy świadomości, że Mimi jest blisko.

2). Szukam też domowego hoteliku/płatnego DT ze szkoleniowcem i małą ilością psów, ale na razie z marnym skutkiem, więc jeżeli znacie kogoś takiego, to piszcie. Mijają kolejne miesiące, a ja znaleźć takiego miejsca nie umiem. A jaguska przecież ma rację od bardzo dawna, że Mimi potrzebuje teraz około 2msc pobytu w takim "poprawczaku". Ja wiem, że u jaguski Mimi jest bardzo fajnie, ale jednak jakoś nikt się jeszcze nie znalazł taki odważny, kto adoptowałby Mimi, a z każdym miesiącem złe nawyki u Mimi będą coraz bardziej utrwalone. Z racji, że sama nie umiem znaleźć zaufanego "poprawczaka", ponawiam prośbę o to, abyście mi w tym pomogli. Tu nie rozbija się o kwestię pieniędzy,  ale rozbija się jedynie o to, aby to było sprawdzone miejsce - tzn u osoby, która ma pojęcie o behawiorze psów nie tylko na papierze. Może ze mną jest coś nie tak, ale od momentu zgłoszenia pierwszych problemów behawioralnych Mimi, ja nie znalazłam takiego miejsca... no nie wiem, może źle szukam, dlatego ponawiam prośbę o pomoc w poszukiwaniach takiego miejsca.

Niedługo też sklecę bazarek dla Mimi, więc trochę groszy wpadnie...


Powiem Wam, że dawno nie byłam tak podłamana - żeby tyle rozmów przeprowadzić z rodziną i potem spotkać się z takim zdziwieniem... naprawdę...

Link to comment
Share on other sites

...tak coś czułam podskórnie..., dobrze że teraz a nie trzy dni po adopcji....

Bardzo mądre podjęłaś decyzje, ta odległość była przerażająca, co innego piesek bezproblemowy, a co innego taka nasza  zwariowana Mimiśka. W dolnośląskim zawsze można zorganizować spotkanie z psiakiem, w przypadku Mimi to byłaby chyba najlepsza opcja, żeby przyszły domek poznał ją przed adopcją. Choć muszę przyznać że jakby było odrobiniuniusienieczkę lepiej, pokropki niestety nadal urządza, ale jakby rzadziej, problem ma tylko z suczkami, z Psotą (i vice versa) i teraz z Jeżynką weszła na wojenną ścieżkę, ale wielkiej tragedii nie ma, krew się jednak nie leje ;), próbuje je sobie podporządkować, z Yoshim nie ma problemu.

Toffisiowi się pięknie trafiło, domowy tymczas i praca z trenerem. Może tam by się dało klepnąć miejsce w kolejce, jak Tofika naprawią to dali by szansę Mimisi? I do tego że tak powiem "pod ręką" są?

Mi marzył się dogomaniacki lub pokrewny domek, który wie jak z takimi psiakami postępować, bo trzeba dużo czasu i cierpliwości, tolerancji  itd żeby Mimi poczuła się bezpiecznie i zaczęła otwierać, choć teraz powinno już to pójść szybciej. Mimiśka jest u mnie chyba z osiem miesięcy i dopiero teraz zaczyna się tak naprawdę przytulać i szukać kontaktu, ale tylko ze mną.

Nie martw się Tysiu, w końcu i Mimi trafi na ten jeden jedyny wyjątkowy domek, który będzie dla niej wszystkim i dla którego ona wszystkim będzie. 

Jak to leciało? nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło :)

 dobranocka-ruchomy-obrazek-0016.gif

 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

jagusko, też czułam, że coś nie tak z domkiem, ale sprawdzić było trzeba, bo już byłam na skraju szaleństwa: nie wiedziałam czy moja niechęć do domku wynika z osobistych przyczyn, czy racjonalnych. W sumie... trochę mi ulżyło po wizycie, chociaż sama wizyta była taka irracjonalna mocno, jak w kabarecie, że potrzebowałam z 2h, aby ochłonąć... ;)

Również marzy mi się to, aby przyszła Rodzina najpierw poznała Mimi na żywo... ona umie wejść do serducha mocno, aż mój zazdrosny jest, bo codziennie sprowadzam każdy temat do Mimi, Mimi to, Mimi tamto, ale i wtedy widać, czy zaiskrzy, czy nie. Moje ogłoszenia przeniosłam już do Wrocławia i jedno do Poznania.

jagusko, Mimi trafiła do Ciebie jako osobista walentynka - dn. 14.02. :) Masz rację, że niedługo stuknie 8msc.
W listopadzie stuknie zaś rok jak Mimi stanęła na mojej drodze... tzn. została znaleziona w rowie. Czas leci jak szalony... 

Link to comment
Share on other sites

Tysiu współczuję, przytulam. Musisz faktycznie ochłonąć po tym spotkaniu. Co za ludzie? Nie słyszą co się do nich mówi, tylko to, co chcą słyszeć. Bardzo rozsądne decyzje podjęłaś. Ograniczyłaś teren adopcji, ale będzie to bezpieczniejsze dla Mimi.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Współczuję takie wizyty ,ale jeszcze raz potwierdziło się ,że wizyty PA są w większości przypadków konieczne.

Może spytać HOP!  o DT dla rozrabiary? Wydaje mi się ,że ona jest życzliwie  konsekwentna , tzn . HOP , a nie Mimi :)

Jagusko, uxmal ma rację. Mogłabyś wystąpić na Międzynarodowym Festiwalu Sztuki Opowiadania z murowanym sukcesem.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Bo Mimi to unikat na skalę światową!

Cudna, rozwala człowieka na  łopatki a jednocześnie nie z tej planety. Kochana i nieobliczalna. Czasem trudno znaleźć dla niej słowne określenie. Miała szczęście, że stanęła na drodze ludziom, którzy to rozumieją i akceptują

A relacje Jaguski równie szalone jak sama ich bohaterka. Trzeba przyznać, że dobrałyście się obydwie w korcu maku. 

Jagusko - naprawdę powinnaś zająć się pisaniem. Masz dar, który żal marnować. Rudzielec jako bohater Twoich opowiadań zrobiłby furorę - macie szansę obydwie stać się znanymi postaciami.

Ale teraz - życzę Wam w miarę, jak na możliwości  zołziczki, spokojnej  i wesołej soboty, bez extra niespodzianek. Trzymajcie się zdrowo!

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...