Jump to content
Dogomania

Z rowu, lękliwa lisia Mimisia: skradła serce Jaguski i Jej Połówka i zakotwiczyła u nich na stałe <3 DZIĘKUJĘ!!!


Tyśka)

Recommended Posts

Dnia 7.04.2019 o 22:40, jaguska napisał:

Na dobranoc Mimisia wskoczyła do miski z wodą, nie żeby specjalnie, tylko tak niechcący, przez roztargnienie..., czekamy aż przeschnie zanim dostąpi łóżkowania.

A to już wina miski, żę stanęła jej na drodze.

Mam nadzieję, że chociaż szybko wyschła. Rudzielec jest niesamowity. Życie z nią jest mega ciekawe choć nie do pozazdroszczenia.

Link to comment
Share on other sites

23 godziny temu, jaguska napisał:

Oby, choć w dwa tygodnie nie sądzę że uda się okiełznać jej strachy i ułożyć do życia...no właśnie gdzie? Mimo że mi "ufa", przytula się, śpi przytulona, daje buziaki, noski i nawet trochę słucha ;), to i tak strach ma pod skórą że w każdej chwili mogę jej zrobić coś złego. Boi się wyciąganych w jej stronę rąk, bo dale nie wierzy czy przypnę smycz czy może zdzielę przez grzbiet.

No i te klatki, jak ona tak bardzo kocha łóżeczko, przytulaski i skakanie jak pchła po kołdrze. Będzie mi serce krwawić, ale jak to dla jej dobra to trudno, tak musi być.

Strachy i nieufność może zostać z Mimi na zawsze i nie pomogą szkoleniowcy, behawioryści, leki... Próbować można, ale nie licząc na cudowną odmianę. Myślałam, że mała trafi do poprawczaka, a tu więzienie jej się szykuje. ;-) Jeżeli to nie tajemnica, to gdzie Mimi pojedzie? 

Link to comment
Share on other sites

Hotel nie jest absolutnie tajemnicą, kto ma jakiekolwiek obawy ze wspierających Mimi może zawsze do mnie napisać to podam konkretne informacje nt hotelu, jak i samej Pani Trener, również chętnie rozwieję wątpliwości przez telefon. I nie uważam, aby dla Mimi szykowało się więzienie... Psy śpią w kennelach, ale w dzień wychodzą na spacery, biegają po ogrodzie wg własnych preferencji psich, mają indywidualny kontakt z Panią Trener i mogą chodzić po częściach wspólnych - ale jest zarówno czas na zajęcia, jak i na wypoczynek i każdy pies ma swoje miejsce w postaci kennelu w domu. Nikt nie puszcza psów na hurra! wszystkich na raz, aby nie doszło do tragedii, ale nie są zostawione same sobie bite 24h w kennelach czy oddzielnych pokojach. Po prostu nie śpią z ludźmi w sypialni, byłoby to niemożliwe, zważywszy na to, że większość psów to psy z zaburzeniami zachowania, agresywne, lękliwe, bite, straumatyzowane, nadpobudliwe. Pani robiła długi wywiad ze mną, jaka Mimi jest, więc wie na co się szykować. Małej da tyle czasu, ile będzie chciała, bez naciskania. Wybacz hop! ale od prawie roku piszę, że szukam miejsca dla Mimi, od grudnia już piszę częściej, że nie znalazłam takiego miejsca nawet wśród osób pracującymi z psami trudnymi. Jedyne miejsca jakie mam w zanadrzu i gdzie mogę dać Mimi, ale gdzie nie chcę, aby nie siedziała w kojcu non stop to warunki kojcowo-podwórzowe, oddzielny budynek dla psów i kontakt z ludźmi ograniczony tylko do paru spacerów (często wspólnych z innymi psami) i to za horrendale pieniądze. Miałam jeszcze jedną propozycję: u Pani posiadającej 27 psów obecnie, na pytanie jak ona je izoluje i łączy stado, powiedziała, że biegają non stop ze sobą, śpi ze wszystkimi, nie oddziela do jedzenia... dogadują się, bo muszą, wprowadza do stada na hurra! po prostu wrzucając psa do stada, bez zbędnych ceregieli. Kompletny brak wiedzy, bo po co "bo przecież co pani mówi, ja mam od 20paru lat psy i jakoś żyją, każdy pies się może dogadać z drugim, a po oczach widać że to tylko niewychowana sunia, dogada się" - naprawdę miałam dać do takiego miejsca Mimi tylko dlatego, że dla niektórych kennel jest bee, a u tej Pani są warunki łóżkowe...? Tak, to według mnie najlepsze miejsce jakie znalazłam... Jeżeli jest inne i masz do niego dojście, hop! to proszę napisz mi, przecież chyba nikt nie chce, aby Mimi była więźniem...

Mam nadzieję, że nikt nie oczekuje nagłej poprawy dzięki pobytowi w hotelu (tak krótkim), tak samo jak i po wdrożeniu leków, bo leki mają poprawić jakość i komfort życia; być wsparciem, a nie receptą na szczęśliwe życie. Nikt nie ma przecież czarodziejskiej różdżki, która całkowicie przeobraża psa... Mam nadzieję, że każdy posiada tą świadomość. Przykro mi, ale Mimi naprawdę nie nadaje się do wrzucenia do stada psów luzem po domu i "niech się dzieje wola nieba"... Przynajmniej ja nie wezmę tej odpowiedzialności. 

Link to comment
Share on other sites

To oczywista oczywistość że miska była winna. Dzisiaj rymsła z koszyka na krzesło i z krzesła na podłogę, wredny koszyk i krzesło, tak się biedna śpieszyła że się jej nóżki poplątały.

2 godziny temu, hop! napisał:

Strachy i nieufność może zostać z Mimi na zawsze i nie pomogą szkoleniowcy, behawioryści, leki...

I ja tak myślę. Tysia załatwia kolonijną miejscówkę dla Mimi, jak zajrzy to może napiszę coś już konkretnie. 

Mam u siebie na kilka dni mamę, Mimi jakby mniej na nią szczekała :), kiedy jej się podoba to szczeka, tak se, a co....

A kiedy rozumek coś innego podpowiada to.....(niestety moja mama i mój Połówek są niereformowalni, to u nich standard i NIC z tym nie mogę zrobić)...

 

 

DSC_1181.JPG

DSC_1183.JPG

  • Like 3
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

O, razem pisałyśmy :)

Tak, Mimi absolutnie nie nadaje się do puszczenia luzem w stado, ani do wspólnego jedzenia, bo może dojść do walki, z suczkami jej absolutnie nie po drodze, potrzebuje dużo uwagi i jest absorbującym psiakiem. Dwa tygodnie to nawet na obserwację niewiele czasu. 

Jak byłam mała to co roku jeździłam na kolonie i dawałam radę to i Mimi też da ;)

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Tyś(ka) napisał:

Hotel nie jest absolutnie tajemnicą, kto ma jakiekolwiek obawy ze wspierających Mimi może zawsze do mnie napisać to podam konkretne informacje nt hotelu, jak i samej Pani Trener, również chętnie rozwieję wątpliwości przez telefon. I nie uważam, aby dla Mimi szykowało się więzienie... Psy śpią w kennelach, ale w dzień wychodzą na spacery, biegają po ogrodzie wg własnych preferencji psich, mają indywidualny kontakt z Panią Trener i mogą chodzić po częściach wspólnych - ale jest zarówno czas na zajęcia, jak i na wypoczynek i każdy pies ma swoje miejsce w postaci kennelu w domu. Nikt nie puszcza psów na hurra! wszystkich na raz, aby nie doszło do tragedii, ale nie są zostawione same sobie bite 24h w kennelach czy oddzielnych pokojach. Po prostu nie śpią z ludźmi w sypialni, byłoby to niemożliwe, zważywszy na to, że większość psów to psy z zaburzeniami zachowania, agresywne, lękliwe, bite, straumatyzowane, nadpobudliwe. Pani robiła długi wywiad ze mną, jaka Mimi jest, więc wie na co się szykować. Małej da tyle czasu, ile będzie chciała, bez naciskania. Wybacz hop! ale od prawie roku piszę, że szukam miejsca dla Mimi, od grudnia już piszę częściej, że nie znalazłam takiego miejsca nawet wśród osób pracującymi z psami trudnymi. Jedyne miejsca jakie mam w zanadrzu i gdzie mogę dać Mimi, ale gdzie nie chcę, aby nie siedziała w kojcu non stop to warunki kojcowo-podwórzowe, oddzielny budynek dla psów i kontakt z ludźmi ograniczony tylko do paru spacerów (często wspólnych z innymi psami) i to za horrendale pieniądze. Miałam jeszcze jedną propozycję: u Pani posiadającej 27 psów obecnie, na pytanie jak ona je izoluje i łączy stado, powiedziała, że biegają non stop ze sobą, śpi ze wszystkimi, nie oddziela do jedzenia... dogadują się, bo muszą, wprowadza do stada na hurra! po prostu wrzucając psa do stada, bez zbędnych ceregieli. Kompletny brak wiedzy, bo po co "bo przecież co pani mówi, ja mam od 20paru lat psy i jakoś żyją, każdy pies się może dogadać z drugim, a po oczach widać że to tylko niewychowana sunia, dogada się" - naprawdę miałam dać do takiego miejsca Mimi tylko dlatego, że dla niektórych kennel jest bee, a u tej Pani są warunki łóżkowe...? Tak, to według mnie najlepsze miejsce jakie znalazłam... Jeżeli jest inne i masz do niego dojście, hop! to proszę napisz mi, przecież chyba nikt nie chce, aby Mimi była więźniem...

Mam nadzieję, że nikt nie oczekuje nagłej poprawy dzięki pobytowi w hotelu (tak krótkim), tak samo jak i po wdrożeniu leków, bo leki mają poprawić jakość i komfort życia; być wsparciem, a nie receptą na szczęśliwe życie. Nikt nie ma przecież czarodziejskiej różdżki, która całkowicie przeobraża psa... Mam nadzieję, że każdy posiada tą świadomość. Przykro mi, ale Mimi naprawdę nie nadaje się do wrzucenia do stada psów luzem po domu i "niech się dzieje wola nieba"... Przynajmniej ja nie wezmę tej odpowiedzialności. 

Można było krótko i zwięźle odpowiedzieć: konkretne informacje na temat hotelu tylko dla wspierających i tylko w prywatnej wiadomości. Zapytałam o miejsce z ciekawości, ale znać szczegółów wcale nie muszę. Rozumiem ostrożność, różni są ludzie, różne mają intencje i zapędy. Jeżeli chodzi o określenie hotelu jako więzienie, to była wypowiedź żartobliwa (buźka z mrugającym oczkiem wyraźnie na to wskazuje). 

5 godzin temu, hop! napisał:

Myślałam, że mała trafi do poprawczaka, a tu więzienie jej się szykuje. ;-) 

 

Link to comment
Share on other sites

22 godziny temu, jaguska napisał:

Jak byłam mała to co roku jeździłam na kolonie i dawałam radę to i Mimi też da ;)

Jasna sprawa, że da :) Ja też byłam mała i też jeździłam na kolonie i żyję !

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Sama lubię kolonie :) Kiedyś na nie jeździłam jako uczestnik, teraz jako organizator i/lub kadra wychowawcza :). Tyle, że ja z tych bardziej po harcersku. Mam nadzieję, że Mimi wybaczy mnie za sprzedanie ją do kolonii.

Hop, przepraszam za brak poczucia humoru. Faktycznie wzięłam do siebie, za bardzo osobiście biorę sprawy Mimi.

Link to comment
Share on other sites

Witamy w środę z nadzieją na w miarę pogodny dzień. Zapowiadali przymrozek, ale jeszcze go nie ma choć za ciepło to nie jest. Wczoraj szybko zabierałam doniczki, które kilka dni temu wyniosłam już na dwór.

A co nowego wymyśliła nasza śliczna lisiczka?

 

Link to comment
Share on other sites

Dzień dobry dla Mimi i jej Opiekunki oraz Wiernej w doglądaniu wątku Nesiowata :) Dzisiaj gdzieniegdzie są opady śniegu.
A ja mam opad rąk. Dostałam przed chwilą z zapytaniem z serii: "czy ten piesek jest za darmo?". To tyle, Człowieka Mimisiowego na horyzoncie nadal brak.

Link to comment
Share on other sites

Fakt - koszyczek dobra rzecz. Zwłaszcza dla kota. Z Mimi to już inna sprawa. 

Chłodny dzień się zapowiada. Tylko deszczu nie widać. Wczorajszy "mokry" epizod nic nie zmienił.Brakuje ciepła, na gwałt.

Baw się dobrze rudzielcu, czas szybko płynie. Korzystaj więc  z uroków psiego życia ile się tylko da.

Link to comment
Share on other sites

Dziękujemy, dziękujemy za pamięć niezawodnej cioci Nesi 38c91fea1f724dae829187bbeaa372a2.gif

Och, od wielu wielu lat moje podejście do świąt uległo totalnej metamorfozie, nie wywracam chałupy do góry nogami. Zakupy ciut bardziej urozmaicone jak na normalny weekend, to dla Połówka, bo mi by wystarczyły same jajca, żurek, trochę warzyw i owoców, mojej córce też. Moje związki z kościelnymi obrządkami są dość luźne, poprzez zaszłości jeszcze z czasów dzieciństwa, a Boga widzę w każdym stworzeniu i każdej formie natury. Tak więc święta nie spędzają mi snu z powiek i nie przyprawiają o rozdrażnienie że z czymś nie zdążę ;) Totalny slow life ;)

A co u Mimisi? Wczoraj zjadła cały serek wiejski z Piątnicy, no bo skąd? Popiła kefirem. Nie żeby specjalnie, tylko tak niechcący. Spadła nagle manna z nieba za sprawą kotów i Mimisia skwapliwie skorzystała z nadarzającej się okazji. Nie powiem żebym nie bała się rewolucji żołądkowych, ale na razie spokój.

Obżartus śpi zadowolony z siebie :)

  

 

DSC_1235.JPG

  • Like 4
Link to comment
Share on other sites

Witaj jagusko :) Chyba już lepiej, bo z ust Twych wypłynął kawał dobrego kabaretu pt Mimiśka i koty :)  Nie wiem jak dawno się to zadziało z tym od Piątnicy, ale co do rewolty żołądkowej, to chyba jeszcze wszystko przed nami, a raczej przez Mimisią. Ja tak na wszelki wypadunek trzymałabym ją przez najbliższe pół dnia w łazience. Jest już prztestowana przez kotecka :)

Link to comment
Share on other sites

43 minuty temu, jaguska napisał:

Dziękujemy, dziękujemy za pamięć niezawodnej cioci Nesi 38c91fea1f724dae829187bbeaa372a2.gif

Och, od wielu wielu lat moje podejście do świąt uległo totalnej metamorfozie, nie wywracam chałupy do góry nogami. Zakupy ciut bardziej urozmaicone jak na normalny weekend, to dla Połówka, bo mi by wystarczyły same jajca, żurek, trochę warzyw i owoców, mojej córce też. Moje związki z kościelnymi obrządkami są dość luźne, poprzez zaszłości jeszcze z czasów dzieciństwa, a Boga widzę w każdym stworzeniu i każdej formie natury. Tak więc święta nie spędzają mi snu z powiek i nie przyprawiają o rozdrażnienie że z czymś nie zdążę ;) Totalny slow life ;)

A co u Mimisi? Wczoraj zjadła cały serek wiejski z Piątnicy, no bo skąd? Popiła kefirem. Nie żeby specjalnie, tylko tak niechcący. Spadła nagle manna z nieba za sprawą kotów i Mimisia skwapliwie skorzystała z nadarzającej się okazji. Nie powiem żebym nie bała się rewolucji żołądkowych, ale na razie spokój.

Obżartus śpi zadowolony z siebie :)

  

 

DSC_1235.JPG

Znów ktoś odważył się podprowadzić mi lajki. Mimiśka cudna! A z takich okazji to chyba każdy pies by skorzystał. Oby dobrze się skończyło.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...