Jump to content
Dogomania

Z rowu, lękliwa lisia Mimisia: skradła serce Jaguski i Jej Połówka i zakotwiczyła u nich na stałe <3 DZIĘKUJĘ!!!


Tyśka)

Recommended Posts

19 minut temu, jaguska napisał:

Już wszystko wiem :)

Ufff :)

Miałam niedawno telefon. Dzwoniła znajoma znajomej... niby... która była uprzedzona o temperamencie i zachowaniach trudnych Mimi, ale i tak zadzwoniła. Bo jej się spodobała Mimi (ta z filmików dzisiejszych) i chciała suczkę. W sumie nie dla siebie, dla rodziców (w czasie rozmowy wyszło, że hehe miała to być niespodzianka dla nich, bo oni nie wezmą sami drugiego psa, chcą, ale nie biorą jakoś i pies ma trafić do nich jako niby-znaleziony). Niestety, to była rozmowa z tych trudnych, na zasadzie "wiem lepiej". Niemożliwe, że Mimi to taka lękliwa sunia. Niemożliwe, że nie dogada się z psami, a dużych psów panicznie się boi (miała iść do suczki owczarka niemieckiego), niemożliwe że nie oddam ją do gospodarstwa, do kojca. Tlumaczyłam, że Mimi śpi teraz w łóżku i jest delikatna i nie nadaje się do budy. Uslyszałam "ale chyba lepiej, gdyby była na pdowórku niż w schronisku". Na nic tłumaczenia, że nie mieszka w schronisku i szukam warunków takich samych, jak obecnie ma (w sensie, że dom, a nie buda) - w zamian usłyszałam, że tak myślała, że będę wybrzydzać i utrudniać. Zachęcałam do adopcji ze schroniska albo innych psiaków pod naszą opieką, które ucieszyłyby się z ciepłej budy i dobrego jedzonka. Nie, to musi być Mimi. To była trudna rozmowa. Niby miła, niby wszystko było przyjmowane do zrozumienia, ale i tak ostatnie zdanie jakie padło to: "gdyby dalej szukała domu to moi rodzice świetnie pasują, bo szkoda Mimi, po co utrudniać tak adopcję", po pół godzinie tłumaczenia. Ach te moje wygórowane wymagania :)

Link to comment
Share on other sites

Tiaaa Mimi i buda, niecałe siedem kilogramów do budy?

Najbardziej mnie rozwala jak ktoś jest przekonany że on sobie poradzi, bo to niemożliwe żeby pies się bał jak się go kocha. No tak, taki wesoły psiaczek na filmiku, ale w każdej chwili gotowy się rzucić do ucieczki. Przytulanki i owszem ale czujność na najwyższym poziomie. Na filmach zresztą widać, jak Mimi uważa na telefon który mam w ręce, bo telefon to jest potwór.

Tysiu, bardzo ciężkie przed Tobą zadanie z tym szukaniem domu dla szalonej, szkoda że nie możesz się nią zająć przez tydzień czy dwa, żeby poobserwować ją i zobaczyć z czym przyszły dom będzie się musiał zmierzyć.

Ja sobie adopcji Mimi w ogóle nie wyobrażam, Mimi będzie wiernym przyjacielem bo nic nie widzi poza człowiekiem, ale i wymagać będzie dużo od człowieka. 

Link to comment
Share on other sites

Hihi, ja już jadę. ;) Szczęśliwej podróży. Pani z hotelu już czeka.

Czuję się trochę jak zdrajca Mimi. 

A ludzie mają różne pomysły, nie widzą nic złego w tym, żeby domowe 7kg delikatności umiejscowić w budzie i dojść przy tym do wniosku, że będzie szczęśliwe, bo chociaż nie bezdomne ;) Na szczęście, ode mnie ciężko będzie dostać Mimi, jestem czterokrotnie bardziej nieufna niż przy innych psach :) 

Link to comment
Share on other sites

O! To miłej podróży Tysiu. My mamy spotkanie na 9,30, więc spokojnie kawkę piję, przeglądam co w necie piszczy. Jak tak patrzę na śpiącą w koszyku Mimi to też się trochę czuję jak zdrajca, ale naprawdę nie mam jej z kim zostawić, bo nikomu dotknąć się nie da (nie żeby gryzła tylko się boi i ucieka), a i w razie ucieczki chyba by mi serce pękło, żeby obsłużyć Mimi trzeba być sprytniejszym od niej, a to łatwe nie jest, bo to piekielnie inteligentna bestyjka, to widać na tle innych psiaków. 

I jeszcze raz powtarzam, filmiki są złudne, tak się Mimi zachowuje w tylko w stosunku do mnie, po ponad rocznym pobycie.  

No dobra, cza się pomału szykować.

 

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, jaguska napisał:

A my już na nogach szybciej od Nesiowatej :)))

Po spacerku, teraz 71fcaa9aa8d39dc618b25d8c15725f49.gif

Raczej nie szybciej - łażę od 4.30, przeczytałam co było. Ale na pisanie już czasu mi zabrakło - musiałam jechać na targ , do koniecznych sklepów i dopiero wróciłam.

Coś pogoda nam się psuje- rano było piękne słońce, teraz - coraz więcej chmur. Może będzie padać?

Życzymy Wam spokojnej i szczęśliwej drogi w każdą ze stron, a dodatkowo rudej łobuzicy - szybkiego powrotu na "rodzinne" salony.

Link to comment
Share on other sites

Cóż, łatwo nie było, od samego początku. Mimisia wiedziała że nie jedzie ani do weta, ani do miasta, po prostu to wiedziała, mimo że wczoraj wszystko zapakowałam do samochodu żeby rano nie było wielkiego szykowania, bo to zawsze daje zwierzakowi do myślenia.

Nie chciała wyjść z domu, zadekowała się w koszyku i ani rusz, a w samochodzie jej zachowanie totalnie mnie zaskoczyło, skakała od szyby do szyby i skomlała, nigdy tak nie robiła.

Na punkcie przekazania poszłyśmy na spacer w pola, Mimi jakby się uspokoiła, zaciekawiłą otoczeniem, no i przyjechał psiobus, panika, klatka i czapka niewidka.

Resztę relacji z przekazania pewnie Tysia napisze jak będzie miała wolną chwilę.

Nie miałam jej tu z kim zostawić, szkoda że nikt bliżej nie przygarnął jej na te dwa tygodnie. 

Wieczorkiem zapraszam na lampkę wina dla znieczulenia.

 

Link to comment
Share on other sites

Bylam w hoteliku o 11:05, psiowóz dojechał 5min później. Dobrze, że wzięłam taksówkę, bo inaczej bym się spóźniła. Okazuje się, że do hotelu jest niezły kawałek od centrum, ale dzięki temu Mimi wakacjuje się w warunkach podobnych do okolicy jaguskowej :) Wynikiem wspólnego zjechania się było to, że formalności dopełniliśmy dopiero jak Mimi była już w kennelu.

Mimi przyjechała już obkupkana, więc Pani od razu przejęła smycz (Mimi chociaż z ogonkiem w dole to ładnie dała się prowadzić Pani Milenie) i zaprowadziła do pokoju psów. Tam umyła poopinke po koo, zmieniła szelki na obróżkę, bo szelki dość luźne i... uspokoiła Mimi trzesawke. Uciszyła podekscytowane psiaki, dała też pierwsze smaki. Trzeba tutaj dodac, że Pani używa naturalnych suszonych smaków, psiaki je bardzo lubią i również je będzie dawać Mimi. Potem poszłyśmy dopełnić formalności. 

Mimi początkowo była przerażona. Jak weszła na podwórek, szla wzdluz bramy jakby w letargu, ale ładnie zareagowała na głos Pani i dała się wprowadzić do pokoju: na spokojnie, nie na siłę. Jak potrzebowała się zatrzymac, to Pani się zatrzymywała, ale i tak poszło to sprawnie. Mimi wpadła w histerię jak Pani czyściła jej poope, najpierw katatonia, potem pisk, ale na słowa Pani i jej pewne ale delikatne ruchy się uspokoiła i nawet widać było mniejsze spięcie (nadal miała łapki poskładane, ale już nie ściśle przylegające do siebie).

W kennelu się na poczatku trzęsła jak osika. Po chwili jednak trzęsienie się przeszło. Pani wrzuciła jej smakołyki, Pan również i zostawili ją. Będzie dobrze. Pani tłumaczyła mi kazdy krok co robi, odpowiadała na pytania. Jest ciepłą i życzliwą osobą (chciała poczęstować mnie śniadaniem i upewniała się czy nie umrę z glodu), ale jednocześnie bardzo konkretną.  Po jej psach widac, że ma pojecie. Nie są zastraszone, ale ładnie reagują na jej slowo. Poznałam też dwie dzikie sunie. Jedna była odłowiona z lasu (tam się urodziła) po 3latach dzikiego życia i inni behawioryści (którzy z nią pracowali) powiedzieli że nadaje się tylko do kojca albo żeby wypuścić z powrotem do lasu, bo nic z niej nie bedzie... druga ma ogromne traumy z rąk człowieka. Ta leśna podchodziła do mnie, trącała nosem, wskoczyła na łóżko obok i trącała łapą. Druga na widok obcego poszła do kennelu, ale nie wyglądała na wystraszoną. Po prostu mnie obserwowała i nie chciała się spoufalać. Poznałam też pitbullke, od której się wszystko zaczęło. Była szkolona do psich walk, totalnie agresywna do ludzi i psów. A ona wchodziła mi na kolana, przynosiła piłkę, wylizała, takie cielątko :) owszem, do psów jest izolowana na początku, Mimi też nie widziała i raczej nie zobaczy, ale teraz ładnie dogaduje się w stadzie i nawet robi za terapeutkę - uczy np. lękliwego, z popapraną socjalizacja owczarka niemiecko go życia w stadzie i robi to mądrze (widziałam też filmy). Pani dużo opowiadała o swojej pracy, ale bardzo w skromny sposób, bez zadufania. Jest niesamowitą osobą, wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Wymieniliśmy się spostrzeżeniami odnośnie lękliwych psów, według niej Mimi ma spore szanse na poprawę, ale relacje będzie zdawać na bieżąco. Porozmawialiśmy też o przyszlosci Mimi. Z Mimi będą pracować dwie osoby: ona i drugi psi trener (pan), z którym Mimi się zapoznała (bez naciskania, tylko zajrzał, położył smakołyk). Będzie uczona odpoczynku i rytuałów, aby nie miała problemów z zostawianiem samej. Spacery są 3x dziennie. Powiedziała że mogę do niej zawsze dzwonić i pisać. Pierwsze słowa które padły to: "jejku, jaka kruszynka!".  :)

Pani policzyła jak za 15 dni (01-16), a i to ukróciła z tej zniżki o 5zl :) Mamy do zaplaty 370zl, jak dostanę fakture wtedy mam wysłać.

Uzgodnilam z Panią, że Mimi zostanie odebrana przez Pana Arka, powiedziała żebym tak nie jeździła. Za dzisiejszy transport zapłaciłam do rąk własnych Panu Arkowi 210zł. Bardzo, bardzo dziękuję za transport i za podwozke do Katowic aż na sam dworzec, dzięki temu już jadę pociągiem :) I za rozmowę dziękuję, było miło poznać Pana Arka. 

Jagusko, przytulam. Wiem jak Ci było ciezko. Mimi mnie rozpoznała i podczas czyszczenia poopy utkwiła wzrok we mnie. Chyba mnie znienawidzi... 

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

Ciężki stres dla wszystkich. Oby tylko przyniósł pozytywne efekty dla Mimiśki.

Jak na początek to całkiem niezłe wieści. Nie wiadomo jak będzie dalej , gdy minie początkowy stres. Miejmy nadzieję ,że dobrze.

Link to comment
Share on other sites

Zapomniałam napisac: Pani wzięła Mimi na swoją parciana smycz. Taka 3,5-4m i będzie jej używać do nauki i chodzenia na smyczy. Na flexi pies nie skupia się na przewodniku, a to oto chodzi, aby pokazac Mimi, że człowiek we lepiej i dobrze jest go dostrzegać, bo to jest fajniejsze niż bieganie od krzaka do krzaka, gdzie się chce, bez człowieka:)

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Ja z poranną kawką dla chętnych 2ea469d30b853475789a32e62933b661.gif

Pomalutku również pakuję tobołki, tym razem swoje ;) Tak jak i w zeszłym roku, mam dwa krótkie wyjazdy, jeden za drugim, a świadomość że Mimi jest w dobrych, fachowych rękach, daje mi spokój....

2 godziny temu, Nesiowata napisał:

To czekamy na wieści lisiczce! Oby jak najbardziej pozytywne.

Tak, czekamy, niecierpliwie.

1 godzinę temu, elik napisał:

 Marzy mi się, że znormalnieje, ale to chyba niemożliwe.

Elu, nawet jeśli znormalnieje, to u mnie wróci do stanu podstawowego, jakim sposobem mam Mimi trzymać w zaleconych zasadach, kiedy moje psy robią co chcą, oczywiście do pewnych granic, za tą granicą jest ryk lwa, jak z tej reklamy Liona. Tyle tylko że u nas te granice są dużo dalej niż u przeciętnych ludzi.

Tu by się przydało kilka osób które Mimi wyprowadzałyby chociaż na spacer, czy próbowało z nią się bawić czy cóś, zresztą nie powierzyłabym Mimi komukolwiek na spacer,  nawet sobie nie wyobrażacie jaki ona ma sprint, jak wyścigówka, zamiata tymi długimi nożyskami i leci jak F16

Przykro mi to stwierdzić, ale chyba wyczerpały się moje możliwości socjalizowania Mimi, więcej raczej niczego jej nie nauczę, Mimi jest wspaniałym psiakiem, kochanym ale specyficznym i zabawką kanapową nigdy nie będzie, choć kanapy, łóżka i inne wygody ceni sobie bardzo wysoko ;), ale nade wszytko ceni sobie człowieka jednego jedynego.

Mimi może u nas mieszkać bezterminowo lub do jakiegoś wypadku losowego, ewentualnie do czasu kiedy się będę zawijać do miasta, ale tego sobie nie wyobrażam w ciągu najbliższych lat, w zasadzie to sobie tego w ogóle nie wyobrażam, ale człowiek jest tylko człowiekiem, a wór chorób które dźwigam na plecach w każdej chwili może mnie powalić do parteru.

Z archiwum X  

062c65e64d7bc4b7med.jpg

09d1785ac9f42677med.jpg

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

35 minut temu, elik napisał:

Sytuacja zaiste patowa, a Mimiśka to śliczna lisiczka.

Do tego piekielnie inteligentna, na taki trochę ludzki sposób a nie psi, nie wiem jak to określić. Jest przedsiębiorcza ;) i potrafi wykorzystać wszystkie nadarzające się sytuacje do osiągnięcia swoich celów ;), jest wyjątkowa, przynajmniej na tle psiaków które mam i tych które przewinęły się przez moje ręce. Jeszcze bardzo wysoką inteligencją wyróżniał się Misio z Wrocławia, który przyjechał do mnie na ostatnie chwile życia, on też był wyjątkowo i ponadprzeciętnie mądrym psiakiem.

Chciałabym Mimi nieba przychylić, ale nie wyobrażam jej sobie w przeciętnej polskiej rodzinie, niestety nie widzę tego absolutnie.

Skoro Tysia była na przekazaniu i widziała zachowanie Mimi to pewnie zdaje sobie sprawę że strach  zajmuje w Mimiśce 90%, gdzie jest taki dom który będzie zadowalał się tymi 10% przez pół roku albo i dłużej, gdzie człowiek z takimi pokładami cierpliwości, wyrozumiałości i miłości do zwierząt. Czy jesteście w stanie ich wypatrzyć w przekroju standardowego polskiego społeczeństwa??? Bo ja nie, być może jestem totalną pesymistką w tym względzie, ale nie widzę, choć wytężam wzrok. Skoro zwracają psiaki "normalne" z byle powodu, z byle błahostki. Niedługo będą zwracać bo im umaszczenie nie będzie pasować do ścian lub mebli. 

Przepraszam że tak mi się "rzygnęło" miłością do rodaków, nie będę już wylewać żali. Udanej niedzieli, słonecznej i spokojnej.  3663ad956f6afe1dfd9cc7ab348ba641.gif

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...