Jump to content
Dogomania

Benia już ma DS. Benia - kolejna ofiara człowieka, której musimy pomóc :(


elik

Recommended Posts

7 godzin temu, Nesiowata napisał:

Witam w sobotę. Za oknem zaczyna się świt. Powoli, ale jednak coraz jaśniej. W powietrzu wilgoć, do tego ciemność i dziadek Misiek odmówił wyjścia z domu. Neska wprawdzie wyszła kawałek, ale nawet nie spróbowała zrobić siusiu i już była pod drzwiami. Może jak już będzie widno to uda mi się wyciągnąć je. 

Trzymajcie się zdrowo, odpocznijcie.

Elik - jak Twoja kondycja po deptaniu?

No bo kto to widział wyciągać psiaki na spacer po nocy. Dzień jest od spacerów :)  A jak Pańcia nie może spać, to niech sobie sama spaceruje   1034503544_oczko2.jpg.07e3a01d177973ff491c5279d7524d29.jpg

U nas od rana pogoda zmienna. Trochu słońca, trochu chmur, ale na szczęście deszcz nie pada i koc może schnąć na zewnątrz. Trochu wiaterek ruszył więc mam nadzieję, że przed wieczorem koc będzie suchy.

Co do mojej kondycji, to niestety nie dostała szansy na podwyżkę.  Mąż wyrzucił mnie z piaskownicy :) :)   Zabrałam swoje zabawki i poszłam przygotować obiad :)

Skończył się bazar i mam trochu czasu, pokaże więc zdjęcia Luny i Aschity, które dostałam  z pozdrowieniami od opiekunów.

.Kurcze teraz uświadomiłam sobie, że nie pamiętam jak nazwałam Ascitę i nie wiem jak znaleźć jej wątek :(

Trzymajcie się zdrowo i wesoło, weekend w trakcie :)

 

6-3.jpg.7e32ae3acf2a241c37970c6898515f1f.jpg

Link to comment
Share on other sites

59 minut temu, elik napisał:

No bo kto to widział wyciągać psiaki na spacer po nocy. Dzień jest od spacerów :)  A jak Pańcia nie może spać, to niech sobie sama spaceruje   1034503544_oczko2.jpg.07e3a01d177973ff491c5279d7524d29.jpg

Pani się obudziła więc chciała psom ulżyć i właśnie dlatego podniosła się. Na spacery to nie miała ochoty.

 

27 minut temu, Isiak napisał:

A propos wilków. Właśnie przeczytałam o zabiciu przez myśliwych dwóch zaobrożowanych wilków :((( Zwierzęta chronione :(((

Od wczoraj FB się trzęsie. Znów "nasi" myśliwi błysnęli. Jeden z wilków opiekował się z matka młodymi, a drugiemu (uratowanemu po wypadku samochodowym) profilaktycznie obcięli  łeb i z obrożą zakopali. W końcu - Polak wszystko potrafi.

Link to comment
Share on other sites

39 minut temu, Isiak napisał:

Wilki :))) Bo pewnie pościel w wilczki kupiłaś?

A propos wilków. Właśnie przeczytałam o zabiciu przez myśliwych dwóch zaobrożowanych wilków :((( Zwierzęta chronione :(((

 

Tak, tak, tak  :) :)

Zdziwiłam się, bo nie przypuszczałam, że kochasz właśnie wilki.  Ludzie raczej się ich boją, niż kochają.  Tymczasem wilki to są wspaniałe, dumne, mądre zwierzaki.

 

Nesiu, nie jestem w stanie zacytować Twojego postu. To potworne, obrzydliwe, okropne. Biedne zwierzaki  :(  Mam nadzieję, że złapią te potwory i ukarzą tak, żeby inni bali się wyrządzić krzywdę innym stworzeniom.

 

 

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, Nesiowata napisał:

Od wczoraj FB się trzęsie. Znów "nasi" myśliwi błysnęli. Jeden z wilków opiekował się z matka młodymi, a drugiuwielbiam emu (uratowanemu po wypadku samochodowym) profilaktycznie obcięli  łeb i z obrożą zakopali. W końcu - Polak wszystko potrafi.

Właśnie na FB przeczytałam. Nie umiem się tam za bardzo poruszać i nie znoszę FB, ale kiedyś musiałam założyć konto i tak już zostało. Zaglądam na FB naszej Fundacji Zwierzęca Arkadia i oni właśnie zamieścili o tym post.

4 godziny temu, elik napisał:

Tak, tak, tak  :) :)

Zdziwiłam się, bo nie przypuszczałam, że kochasz właśnie wilki.  Ludzie raczej się ich boją, niż kochają.  Tymczasem wilki to są wspaniałe, dumne, mądre zwierzaki.

Wilki i lisy kocham od kiedy pamiętam, od kiedy jako kilkulatka dowiedziałam się o ich istnieniu :))) Pamiętam świetną książeczkę o życiu lisa, "Władca Stromych Wzgórz". Ileż się nad nią napłakałam... i nie tylko nad nią. W zeszłym roku takie zakładki z wilczkami haftowałam, muszę je powtórzyć i na bazarek wystawić, może będą chętni...

https://donka66.blogspot.com/2018/08/szara-wilczyca-i-spoka.html

Link to comment
Share on other sites

56 minut temu, Isiak napisał:

Wilki i lisy kocham od kiedy pamiętam, od kiedy jako kilkulatka dowiedziałam się o ich istnieniu :))) Pamiętam świetną książeczkę o życiu lisa, "Władca Stromych Wzgórz". Ileż się nad nią napłakałam... i nie tylko nad nią. W zeszłym roku takie zakładki z wilczkami haftowałam, muszę je powtórzyć i na bazarek wystawić, może będą chętni...

https://donka66.blogspot.com/2018/08/szara-wilczyca-i-spoka.html

Piękne te wilki...

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Dnia 15.09.2019 o 06:39, Nesiowata napisał:

Wszystkim to doskwiera. Czas jest nieoceniony, kupić go nie można a zawsze potrzebny.

Życzymy wszystkim spokojnej, wypoczynkowej niedzieli. Może bez nieprzyjemnych niespodzianek? 

Tak, czas jest bezcenny, a czasem trwonimy go bezmyślnie :(   Ze wstydem przyznam, że mi też czasem  się to zdarza.

Link to comment
Share on other sites

Uwielbiam wilki, to super mądre stworzenia a tych morderców dla przyjemności i z głupoty chętnie bym wystrzelała. Jak chcą sobie postrzelać to mają strzelnice a to są bandyci, którzy kochają mordować bezbronne stworzenia.

  • Like 4
Link to comment
Share on other sites

I znów początek tygodnia. Dopiero zaczyna się świt. Dzień coraz krótszy, a jeszcze straszą chłodem. Oczywiście, znów mam katar, jeszcze nie pamiętam, że wychodząc na chwil≤ę trzeba wrzucić na grzbiet coś cieplejszego. I efekty są jakie są. Nie podoba mi się to wszystko, ale nic nie można poradzić, takie życie  (podobno taki mamy klimat).

Chyba zaraz zbiorę  się i w końcu pojadę na  giełdę. Cały czas to sobie obiecuję, ale  dotąd bez efektu końcowego. Może wreszcie dziś.z

Trzymajcie się zdrowo i nie zapominajcie o odpowiednim  odzieniu.

Link to comment
Share on other sites

No i wróci łam z giełdy. Maiłam nawet niezły spacerek, bo nie wjeżdżałam samochodem. Kapusta biała po 1,10 zł za kilogram. Tyle, że musiałam wziąć 20 kg - trochę dużo, ale może  trafi się jakiś chętny. Na targu -p 3 zł kg, a w sklepach od 4 do 5 zł. Klient płaci za wszystkich.

 

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Nesiowata napisał:

No i wróci łam z giełdy. Maiłam nawet niezły spacerek, bo nie wjeżdżałam samochodem. Kapusta biała po 1,10 zł za kilogram. Tyle, że musiałam wziąć 20 kg - trochę dużo, ale może  trafi się jakiś chętny. Na targu -p 3 zł kg, a w sklepach od 4 do 5 zł. Klient płaci za wszystkich.

 

Niestety jak zawsze najmniej zarabia ten co wyprodukuje, :((

A my za wszystkich dorabiających się po drodze będziemy grubo jak zawsze płacić :/

 

Miłego dnia Kochane:)

Link to comment
Share on other sites

19 godzin temu, b-b napisał:

Niestety jak zawsze najmniej zarabia ten co wyprodukuje, :((

A my za wszystkich dorabiających się po drodze będziemy grubo jak zawsze płacić :/

I nikt tego nie zmienia, zawsze rolnik i klient jest poszkodowany. A pośrednicy mają się coraz lepiej. Zresztą - w każdej innej dziedzinie też.

Miłego dnia życzymy wszystkim. 

Link to comment
Share on other sites

Wiecie co? Dawno już nie miałam takich dni, jak wczorajszy, że n ie wiem czy uznać go za udany, czy przegrany! 

A zaczęło się już od samego rana. Pojechał;am nadać ostatnią paczuszkę z bazarku. Paczka w Ruchu więc po zapakowaniu załatwiłam formalności, zarejestrowałam na stronie Ruchu i wydrukowałam etykietę. Paczuszka na życzenie adresatki czekała 2 tygodnie na powrót z urlopu.  Pani w kiosku nie mogła znaleźć w systemie kodu paczuszki.  Poprosiła, żeby przyjść za 15 minut to w międzyczasie wyjaśni sprawę. Niestety nie wyjaśniła. Prawdopodobnie upłynęło zbyt dużo czasu od zarejestrowania paczuszki w sieci, do momentu uiszczenia opłaty w kiosku. Musiałam wrócić z paczuszką do domu, ponownie zarejestrować na stronie Ruchu i znowu pojechać ją nadać. Ufff bazarek ostatecznie zamknięty  :)

Jeśli tylko pogoda na to pozwala, jeździmy w niedziele do Kościoła na rowerach. Zawsze byłam zauroczona widokiem malutkiej suni, która nie patrząc na upał, biegnie za rowerem pana, który także podąża do tej samej kapliczki na Mszę św. Po skończonej Mszy św. wraca z panem do domu. W tym roku po raz pierwszy widziałam ją ze szczeniaczkiem. Jak się dowiedziałam, była to jej córeczka. Pomyślałam, że zaproponuję panu sterylizację tej suni.  W tym celu wczoraj zagadałam do pana, że ma bardzo wierną suczkę. Wtedy dowiedziałam się, że to bezdomna sunia, którą karmią okoliczni sąsiedzi, a która przylgnęła do niego i tak od lat trzyma się jego domu. W zimie śpi w stodole :(   Było mi bardzo żal suni.  Pomyślałam, że muszę ją wysterylizować.  Pan okazał się chętny do pomocy. Problem w tym, że sunia chociaż biega za panem, nie daje się złapać. Ale mamy przecież klatkę łapkę więc musi się udać. Ważne, że pan obiecał pomoc w łapaniu. Umówiliśmy się z panem, że jutro (czyli wczoraj) przywieziemy klatkę, a pan będzie przyzwyczajał sunię do brania jedzenia z klatki. Zostało ustalić z wetem termin sterylizacji na czwartek  i jeszcze "tylko" załatwić kasę, bo ja już nie mam wolnej kasy.  No właśnie "tylko". Ale wszystko co wydawało się trudne, załatwiłam wczoraj łącznie z kasą z urzędu gminy (bo to wieś).

Szczęśliwa, że wszystko dopięłam na ostatni guzik, dzwonię do pana, tak jak się umówiliśmy o godz. 17-tej, żeby sprawdzić czy już wrócił do domu i zawieźć mu klatkę. Z przerwami dzwoniłam do godz. 19-tej, ale pan nie odbierał. Może coś z telefonem?  Pan był ucieszony, że ktoś chce pomóc suni więc coś się musiało stać. Mówię do męża,  przywiąż  klatkę do bagażnika i jedź rowerem - samochód oddany do elektryka. Na domiar złego zaczęła padać mżawka :(   Ale nie było wyjścia trzeba było zawieźć klatkę. Niestety mąż wrócił z klatką. Nie zastał pana w domu, albo nikt nie otworzył. Dodzwoniłam się do pana po 20-tej. Po głosie poznałam, że jest pod wpływem. Byłam zdziwiona. Pan nie wyglądał na trunkowego. Było już za późno, żeby ponownie jechać z klatką, a że dzisiaj i jutro męża nie ma, klatkę będzie  mógł zawieźć dopiero we czwartek. W tej sytuacji nie wiem czy uda się złapać sunię i zrobić sterylkę we czwartek.

To nie koniec złej passy wczoraj. Usiadłam do kompa, żeby się Wam pożalić i nic z tego. Nie było netu. Może to przez deszcz? Później mężowi udało się załapać na net, ale byłam już zbyt zmęczona, żeby zrobić cokolwiek innego, jak tylko ułożyć się wygodnie w wyrku i zasnąć.

A to sprawczyni wczorajszych zabiegów.

20190915_145856.jpg.d60508b4904c8eb51b92ed32f20f0d70.jpg

 

 

20190915_154141.jpg.34b0f6cf6d1fa8ca786d514dd984b135.jpg

20190915_154850.jpg.6b46b5b3352b823bd5404bf9b3d3b0b7.jpg

20190915_154902.jpg.43bd707ca82a51802329c92828671d5c.jpg

Link to comment
Share on other sites

I jak zwykle - przyczyną złego jest człowiek a cierpi psiak. Powodzenia Elik - może jednak jakiś cudem uda się. Oby!

A dziś nie warto nawet wychodzić z domu. Psy już mi pokazały co myślą na temat wyjścia z domu - Neska nawet nie raczyła podnieść się, Lala odskoczyła od drzwi jak oparzona. Jedynie Miśka udało mi się wystawić na chwilę, dzielny chłopak. wkrótce będę musiała spróbować ponownie poprosić panny o wyjście. Może będzie łatwiej kiedy zrobi się jasno. Bo teraz to ciemna noc.

No, ale  ja muszę wyjść do kur. Tylko dziś to już nie ma mowy o wyskoczeniu, trzeba się porządnie ubrać. Wczoraj wieczorem udało nam się całkiem nieźle zmoknąć.  I efekty od razu czuć w moim nosie. Ciężko będzie pozbyć się kataru. A muszę jeszcze podjechać na targ  bo zabrakło mi marchwi. Powoli, na raty, zaczynam kisić kapustę. pewnie wkrótce sąsiad zadzwoni, że są ziemniaki do odbioru. Może ta dzisiejsza pogoda trochę go spowolni - jeśli wcześniej nie wykopał. Niby nie jest tego dużo ale zawsze to jakieś wyzwanie. Zwłaszcza, że potrzebuję pomocy przy wrzuceniu do piwnicy, staram się jednak oszczędzać kręgosłup i jak najmniej dźwigać. Dlatego też do wynoszenia woreczków z samochodu (wprawdzie tylko po 20 kg, ale lepiej nie wywoływać wilka z lasu) i donoszenia do piwnicy potrzebny jest mi brat.W końcu to i tak większość jest dla niego. Do samochodu wkłada sąsiad. Kiedyś to były większe worki, ale od kiedy jest po operacji oczu to i on musi się ograniczać. Moje szczęście. Zboże przywiozłam kiedy byłam sama i powoli dałam sobie radę, teraz nie będę już taka wyrywna, trzeba pomyśleć o sobie.

Życzę wszystkim, mimo nieciekawej pogody, udanego dnia.

 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Najpierw pokażę Wam jak Esia ułożyła sobie życie w sowim nowym domu.

Oto Esia mały cudaczek.  Jedna platforma na drapaku to dla niej za mało :)IMG_1744.jpg.4389267e38957b8c81b515d6515c85aa.jpg

No ale od drapaka lepsze pańcia nogi :)

IMG_1750.jpg.0884d20d264fc6de524c87e58fb9fc15.jpg

W ostateczności może być pana legowisko.

IMG_1758.jpg.c34bc36efeee2b43589ee0966c5ae80b.jpg

Z góry wszystko lepiej widać

IMG_1762.jpg.8a7f4d1f70ac542117bc60e52589ebd9.jpg

IMG_1710.jpg.b95b3078880b2bf665dc150f616a7fb5.jpg

Jak poproszę to na pewno się zgodzą :)

IMG_1708.jpg.10bec4b15dc6501d5cb28f9235384496.jpg

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, Nesiowata napisał:

I jak zwykle - przyczyną złego jest człowiek a cierpi psiak. Powodzenia Elik - może jednak jakiś cudem uda się. Oby!

 

Uda się, musi się udać!   Nie dopuszczę do tego, żeby ta biedna sunia rodziła kolejny raz i kolejny raz nie wiadomo co działoby się z jej dziećmi. Jednak z powodu wcześniej ustalonych terminów, których nie możemy zmienić, musimy przesunąć termin zabiegu z tego czwartku,  na pierwszy czwartek października. Po zabiegu muszę przetrzymać sunię w domu przynajmniej przez tydzień, a my już w niedzielę musimy jechać do Krakowa i na działkę wrócimy dopiero za tydzień.

Klatkę mąż zawiezie jutro, żeby sunia przyzwyczajała się do jej widoku. Dam dla niej puchę karmy Lukullusa żeby pan dawał jej jeść w klatce. Przyzwyczai się,  uzna, że to normalne i potem złapanie jej powinno się udać.

Oby tylko wszystko udało się zgrać z terminem u weta.

Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, Nesiowata napisał:

A dziś nie warto nawet wychodzić z domu. Psy już mi pokazały co myślą na temat wyjścia z domu - Neska nawet nie raczyła podnieść się, Lala odskoczyła od drzwi jak oparzona. Jedynie Miśka udało mi się wystawić na chwilę, dzielny chłopak. wkrótce będę musiała spróbować ponownie poprosić panny o wyjście. Może będzie łatwiej kiedy zrobi się jasno. Bo teraz to ciemna noc.

No, ale  ja muszę wyjść do kur. Tylko dziś to już nie ma mowy o wyskoczeniu, trzeba się porządnie ubrać. Wczoraj wieczorem udało nam się całkiem nieźle zmoknąć.  I efekty od razu czuć w moim nosie. Ciężko będzie pozbyć się kataru. A muszę jeszcze podjechać na targ  bo zabrakło mi marchwi. Powoli, na raty, zaczynam kisić kapustę. pewnie wkrótce sąsiad zadzwoni, że są ziemniaki do odbioru. Może ta dzisiejsza pogoda trochę go spowolni - jeśli wcześniej nie wykopał. Niby nie jest tego dużo ale zawsze to jakieś wyzwanie. Zwłaszcza, że potrzebuję pomocy przy wrzuceniu do piwnicy, staram się jednak oszczędzać kręgosłup i jak najmniej dźwigać. Dlatego też do wynoszenia woreczków z samochodu (wprawdzie tylko po 20 kg, ale lepiej nie wywoływać wilka z lasu) i donoszenia do piwnicy potrzebny jest mi brat.W końcu to i tak większość jest dla niego. Do samochodu wkłada sąsiad. Kiedyś to były większe worki, ale od kiedy jest po operacji oczu to i on musi się ograniczać. Moje szczęście. Zboże przywiozłam kiedy byłam sama i powoli dałam sobie radę, teraz nie będę już taka wyrywna, trzeba pomyśleć o sobie.

Życzę wszystkim, mimo nieciekawej pogody, udanego dnia.

 

Na szczęście moje psy dość chętnie wychodzą na spacer nawet, gdy pada deszcz. Jedynie Masia nie chce wychodzić po zmroku. Może Twoje panny też boją się ciemności?

Ta nasza Nesiowata to jakiś dziwny stosunek do darów ma :) Wszyscy raczej cieszą się, gdy ktoś, coś im do koszyka proponuje, a Nesia narzeka. Oby więcej takich sąsiadów, co coś chcą dawać!

Co do dzisiejszej pogody to jest bardzo zimno i wieje wiatr. Wieje tak, że dach z huśtawki podrywa. Gdy nieco ucichł, w obawie, żeby nam huśtawka z wiatrem nie odfrunęła, zdjęłam dach i zaniosłam na taras. I niech już przestanie wiać!

Miłej środy wszystkim

3-3.jpg.242a0abcb7bdfa382bc9116ab0e1fcc6.jpg

Link to comment
Share on other sites

18 minut temu, elik napisał:

Na szczęście moje psy dość chętnie wychodzą na spacer nawet, gdy pada deszcz. Jedynie Masia nie chce wychodzić po zmroku. Może Twoje panny też boją się ciemności?

Ta nasza Nesiowata to jakiś dziwny stosunek do darów ma :) Wszyscy raczej cieszą się, gdy ktoś, coś im do koszyka proponuje, a Nesia narzeka. Oby więcej takich sąsiadów, co coś chcą dawać!

 

Miłej środy wszystkim

3-3.jpg.242a0abcb7bdfa382bc9116ab0e1fcc6.jpg

Jakoś wieczorem ciemności im nie straszne.

A ziemniaki to nie dary - ja je kupuję.

A tak przy okazji - na targu udało mi się całkiem nieźle zmoknąć. Jak wróciłam do domu - przestawało padać. Trzeba mieć moje szczęście.

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Nesiowata napisał:

Jakoś wieczorem ciemności im nie straszne.

A ziemniaki to nie dary - ja je kupuję.

A tak przy okazji - na targu udało mi się całkiem nieźle zmoknąć. Jak wróciłam do domu - przestawało padać. Trzeba mieć moje szczęście.

To masz odważne psiaki :)   Alfikowi też w zasadzie ciemność nie przeszkadza. Tylko Masia, starsza pani nie lubi ciemności.

Jak kupujesz, to masz prawo pogrymaszenia  :)

Po powrocie z targu trzeba było zaaplikować herbatkę z prundem coby karar się nie pojawił!

Link to comment
Share on other sites

8 minut temu, elik napisał:

Po powrocie z targu trzeba było zaaplikować herbatkę z prundem coby karar się nie pojawił!

Katar to mam już kilka dni. czasem trochę większy, czasem mniejszy. A wzmocniona herbata odrzuca mnie. Musze być porządnie zaziębiona aby wypić herbatę z rumem. Niby nie jest to mocne, ale ciężko przechodzi przez gardło. Za to jest skuteczne. 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...