Jump to content
Dogomania

Benia już ma DS. Benia - kolejna ofiara człowieka, której musimy pomóc :(


elik

Recommended Posts

Witamy w upalny wtorkowy poranek. O 4 było względnie, teraz już piecze jak diabli, a to przecież początek dnia.

Wczoraj myślałam, że pojadę na targ po truskawki ale dziś nici z tego - nie ma głupich, lepiej siedzieć w domu.

Trzymajcie się cienia w oczekiwaniu na chłodek.

Kciuki trzymam za kociczkę.

Link to comment
Share on other sites

Witamy w upalny wtorkowy poranek. O 4 było względnie, teraz już piecze jak diabli, a to przecież początek dnia.

Wczoraj myślałam, że pojadę na targ po truskawki ale dziś nici z tego - nie ma głupich, lepiej siedzieć w domu.

Trzymajcie się cienia w oczekiwaniu na chłodek.

Kciuki trzymam za kociczkę.

Link to comment
Share on other sites

Dziś mam dzień targowy w innym miejscu i znów zastanawiam się czy nie jechać. A już jest gorąco

Nawet kury zaczynają się buntować przeciw pogodzie, powoli przestają się nieść. O psach lepiej nie wspominać. Co prawda rano chętnie wyszły na dwór (ale to była 4 godzina) a teraz wyciągnięte na całą długość śpią. Lala znów bez jedzenia, ale to już normalne. Czekamy na chłodniejsze dni bez specjalnej nadziei, ale  czymś trzeba się pocieszać. W końcu kiedyś musi być lepiej. 

A jak miewa się kociczka?

Trzymajcie się cienia i oby do wieczora!

Link to comment
Share on other sites

Dnia 11.06.2019 o 06:17, Nesiowata napisał:

Witamy w upalny wtorkowy poranek. O 4 było względnie, teraz już piecze jak diabli, a to przecież początek dnia.

Wczoraj myślałam, że pojadę na targ po truskawki ale dziś nici z tego - nie ma głupich, lepiej siedzieć w domu.

Trzymajcie się cienia w oczekiwaniu na chłodek.

Kciuki trzymam za kociczkę.

W kraku żar potworny :( Ja nie nadaję się do życia w mieście :( Moje piesionki takoż :(  Chodziłam z nimi tylko tam, gdzie był cień. Przez nasłoneczniony kawałek asfaltu szybciutko na trawkę do cienika.  Tam ja sobie siedziałam, a piesionki leżały, łaziły, wąchały, trawkę skubały i tak przez połowę czasu spacerowego, po czym biegusiem do następnej trawki z cienikiem :) Takie są nasze teraz spacery. Więcej przesiedzimy niż przechodzimy.

Wczoraj rano kupiłam truskawki od pana, który miał stoisko na chodniku. Twierdził, że to polskie truskawki. Może. Zapach i smak faktycznie bardziej wyczuwalny niż te kupowane w marketach. Zjadłam połowę, a drugą zostawiłam dla męża. Jak wrócił wieczorem, to niektóre truskawki były już dziwnie rozmyte i jakoś zapach i smak z nich wyparował.

Teraz chyba tylko kupione od rolnika truskawki będą przypominały te z dawnych lat.

Link to comment
Share on other sites

10 godzin temu, Nesiowata napisał:

Dziś mam dzień targowy w innym miejscu i znów zastanawiam się czy nie jechać. A już jest gorąco

Nawet kury zaczynają się buntować przeciw pogodzie, powoli przestają się nieść. O psach lepiej nie wspominać. Co prawda rano chętnie wyszły na dwór (ale to była 4 godzina) a teraz wyciągnięte na całą długość śpią. Lala znów bez jedzenia, ale to już normalne. Czekamy na chłodniejsze dni bez specjalnej nadziei, ale  czymś trzeba się pocieszać. W końcu kiedyś musi być lepiej. 

A jak miewa się kociczka?

Trzymajcie się cienia i oby do wieczora!

Zanim przeprowadziłam się tu, gdzie mieszkam teraz, to mieszkałam w pobliżu Placu Imbramowskiego. Krakusy znają ten plac, bo funkcjonuje w tym samym miejscu kilkadziesiąt lat. Kiedyś sprzedawali tam w większości rolnicy z pobliskich i nie tylko wiosek. Można tam było kupić prawdziwe mleko, z którego można było zebrać śmietanę, postawić na kwaśne, które można było kroić łyżką,  prawdziwy ser, z którego nie ciekła serwatka i nie gliwiał po kilku dniach. Sprzedawały prawdziwe gospodynie, których ambicją było mieć dobry towar, bo przyjeżdżały tam co tydzień. Teraz większość sprzedających to handlarze i towary już nie te. Czy są gdzieś jeszcze takie Place Imbramowskie, na których sprzedają gospodynie wiejskie, którym zależy na jakości sprzedawanych towarów?  Obawiam się, że już nie  :(

Koteczka, a znajoma mówi, że może być, że jest to kocurek  :)  ma się jakby nieco lepiej. Po tych kilku dniach zażywania antybiotyku nie można oczekiwać super szybkiej poprawy, bo choroba prawdopodobnie, sądząc po chudości osobnika, dość długo trawiła organizm. Poza tym podejrzewam, że zapalenie górnych dróg oddechowych nie jest jedynym zmartwieniem tego kotka. Jego chudość może mieć jeszcze inny powód. Znajoma ma z nim iść do weta w sobotę lub w niedzielę. W pozostałe dni tygodnia nie da rady, ponieważ, gdy wychodzi z pracy, gabinet wet jest już zamknięty.

Kiciu już więcej siedzi, niż na początku i zaczął się myć, co też wskazuje, że prawdopodobnie lepiej się czuje.

Dzisiaj po południu nad Krakowem zgromadziły się chmury i wydawało się, że coś poleje i może się ochłodzi. Niestety. Chmury gdzieś się rozpłynęły i upał jak był, tak jest. Może noc przyniesie ochłodzenie?  Oby.

Lody, lody, lody dla ochłody tylko nas ratują :)

Link to comment
Share on other sites

Mnie udało się kupić nawet dobre truskawki. Ale tylko trochę, do zjedzenia. Przetworów z truskawek już dawno nie robię. Jadłam dopiero teraz, jakoś nic się nie zmieniły. 

Warzywa i owoce to wiem, które są bezpośrednio od producenta , znam tych ludzi od lat (ale tylko na jednym targu). Rzadko kiedy można kupić mleko,m ale na zsiadłe jest fantastyczne.Zwłaszcza teraz, kiedy są już młode polskie ziemniaki. Udało mi się nawet rano załatwić fryzjera. Nareszcie jest mi ciut chłodniej. Dobrze, że udało mi się rano, już przed 9 byłam w domu z powrotem. A chmur jak nie było tak nie ma. Już samo siedzenie w domu męczy człowieka jak diabli. A końca tej pogody nie widać. Już nawet koty wolą leżeć w domu. Dziś nawet wyciągnęłam wiatrak i trochę włączam. Staram się unikać tego ustrojstwa, ale  dziś nie dałam rady.

 

Link to comment
Share on other sites

51 minut temu, Nesiowata napisał:

Mnie udało się kupić nawet dobre truskawki. Ale tylko trochę, do zjedzenia. Przetworów z truskawek już dawno nie robię. Jadłam dopiero teraz, jakoś nic się nie zmieniły. 

 Może to były na prawdę polskie truskawki  :)

Mam kilkanaście krzaczków truskawek na działce za domem, ale to już stare krzaczki i trzeba byłoby zasadzić nowe. Tylko kto to zrobi?  Ja nie umiem, a mąż twierdzi, że  nie można sadzić ponownie truskawek w tym samym miejscu (nie wiem czemu), a gdzie indziej nie ma miejsca :(

Czemu starasz się unikać wentylatora?

Link to comment
Share on other sites

47 minut temu, elik napisał:

 Może to były na prawdę polskie truskawki  :)

Mam kilkanaście krzaczków truskawek na działce za domem, ale to już stare krzaczki i trzeba byłoby zasadzić nowe. Tylko kto to zrobi?  Ja nie umiem, a mąż twierdzi, że  nie można sadzić ponownie truskawek w tym samym miejscu (nie wiem czemu), a gdzie indziej nie ma miejsca :(

Czemu starasz się unikać wentylatora?

Teraz już większość jest polskich. Tyle, że również większość jest nawadniana i prawdopodobnie dlatego takie sa efekty. Wentylatora staram się unikać ponieważ zaraz mam katar. Ale trudno, czasem trzeba.

A co do truskawek to też nie wiem czemu nie można ich posadzić w tym samym  miejscu. Chyba wystarczy zmienić sadzonki, może trochę dołożyć nawozu i powinny rosnąc. a sadzenie jest bardzo proste - co rok na krzaczkach s≥a odrosty i to właśnie one są do posadzenia. same zresztą zaraz ukorzeniają się ledwo dotkną ziemi.

 

Link to comment
Share on other sites

Witamy w kolejny upalny poranek. Teraz już czuć gorąc, 

Za chwile pojadę po zakupy i nie ruszam się nigdzie więcej (mam nadzieję, że nie wypadnie nic niespodziewanego). niestety - moje psy przeszły na gotowane jedzenie, sucha karna jest beee, puszki też nieszczególnie (zwłaszcza Lala). Tak więc trzeba codziennie gotować. I tak jestem zadowolona, że dziś rano (bardzo, bardzo rano) cała trójka zjadła. dzień spędzą na spaniu, wieczorem dopiero ożywają. i tak trzeba dalej trwać, innego wyjścia nie widzę. sama też chętnie w ciągu dnia śpię. Bo myślenie o zrobieniu czegokolwiek jest trudne.

Trzymajcie się jakoś, może w końcu przyjdą chłodniejsze dni.

Link to comment
Share on other sites

Dnia 12.06.2019 o 12:22, b-b napisał:

Miałam nadzieję, że upały to tylko w tym tygodniu aż takie mają być ale jak patrzę na pogodę to niestety jeszcze czekają nas gorące dni.

Pozdrawiam :)

A mnie martwi to, że po takich dużych upałach przyjdą równie duże (czytaj - gwałtowne) burze :(   Ostatnio wielkie szkody robi wiatr, a jak do tego dojdzie grad to mogą być duże szkody :(

Link to comment
Share on other sites

16 godzin temu, Nesiowata napisał:

Teraz już większość jest polskich. Tyle, że również większość jest nawadniana i prawdopodobnie dlatego takie sa efekty. Wentylatora staram się unikać ponieważ zaraz mam katar. Ale trudno, czasem trzeba.

A co do truskawek to też nie wiem czemu nie można ich posadzić w tym samym  miejscu. Chyba wystarczy zmienić sadzonki, może trochę dołożyć nawozu i powinny rosnąc. a sadzenie jest bardzo proste - co rok na krzaczkach s≥a odrosty i to właśnie one są do posadzenia. same zresztą zaraz ukorzeniają się ledwo dotkną ziemi.

 

Gdy są gorąca po 30 stopni to nocami muszę włączać wentylator, bo jest potwornie gorąco. W dzień zawsze gdzieś znajdziemy trochu chłodu, lub bierzemy ogrodowy prysznic. W nocy natomiast w bezruchu powietrza jest potwornie gorąco.

Przed chwilą wyczytałam w necie  https://niepodlewam.pl/sadzenie-truskawek-krok-po-kroku/     że po trzecim roku owocowania truskawki warto przesadzić w inne miejsce. Nie napisano z jakiego powodu, tylko tyle, że warto. Napisano tam jak krok, po kroku rozsadzić truskawki. Może skuszę się i to zrobię :)  Tylko czy znajdę na to czas?

Link to comment
Share on other sites

17 godzin temu, elik napisał:

Tylko czy znajdę na to czas?

Z pewnością - chwilowo to się jeszcze nie spieszy, do jesieni daleko.

A ja dziś mam czym oddychać a całym tego słowa znaczeniu! Burze kręciły się właściwie w pobliżu od wczorajszego wieczora, ale u nas się nie pokazały. Słyszalne były (nawet dla mnie) więc Lala miała poważne problemy. O jedzeniu wcale nie było mowy, krążyła po całym domu. W nocy było podobnie.  Obudziłam się o 4. ale psy nie chciały  wyjść - akurat padał deszcz. Nie spadło  go zbyt wiele, ale nie można narzekać na to co jest. Bo przecież zawsze może być gorzej. Słońca jeszcze nie widać, ale niebo już się rozpogodziło.  A przecież nadal zapowiadają upały.

Życzę wszystkim spokojnego dnia, w miarę przyjemnego pogodowo i bez żadnych przykrych niespodzianek.

 

 

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj w Krakowie około godz. 6-tej nagle spadł deszcz, bardzo grube krople, ale tak nagle, jakby ktoś otworzył kran, ale za moment zamknął. Nie trwało to dłużej nić 5 minut :( Niewiele się ochłodziło.

Ważą się losy koteczka :(  Wczoraj miał (jednak to kocurek) zrobione prześwietlenie  i okazało się, że ma bardzo zniszczone płuca. Właściwie  tak, jakby ich prawie nie miał. Podobno wetka nie mogła się dopatrzyć co tam jest.  Jakby woda, ale jednak nie. Dzisiaj miał prześwietlenia w innej pozycji. Jutro będzie wetka, która zinterpretuje zdjęcie. Wetka powiedziała, że taki stan raczej nie może być spowodowany jakąś chorobą. Kotek jest młody. To prawdopodobnie wada genetyczna. Jeśli się to potwierdzi, to najlepszym wyjściem dla koteczka będzie uśpienie go :(  Bardzo mi smutno :(

Link to comment
Share on other sites

Biedna kocina. Oby nie sprawdził się czarny scenariusz. Ale i tak, obojętnie jak się to skończy, miał szczęście, nie musi cierpieć w samotności, ma opiekę.

Jest jeszcze wcześnie, ale już zapowiada się  powtórka z piekiełka dnia wczorajszego kiedy nawet siedzenie powodowało totalne zmęczenie i wodę spływająca z włosów na twarz. Trudno - nie jestem w stanie  przyzwyczaić ię do takich temperatur.  Może gdybym miała ze 30 lat mniej? Ale nie mam i nic tego nie zmieni. a z roku na rok temperatury są coraz wyższe. Dlatego też przerywniki jak najbardziej wskazane. Czekamy więc na kolejny deszcz. I to wszyscy, bo psy przez cały dzień śpią wyciągnięte na cała długość. Jedynie wczesnym rankiem i wieczorem są w miarę normalne. Choć Lal nawet wieczorem kładła się w poprzek kuchni (utrudniając tym chodzenie) i nie była zachwycona tym, że musi się ruszyć abyśmy mogli przejść. Jedynie nasz sąsiad, akitek, nie ma specjalnych problemów. Co prawda niedawno skończył rok, ale i tak w ciągu dnia siedzi w domu. A jeszcze niedawno całe dnie spędzał na podwórku, deszcz mu w niczym nie przeszkadzał. teraz czeka na nas kiedy idziemy wieczorem, bo zawsze coś tam dla niego jest w mojej kieszeni. A ciasteczka od Kejciu są jego przysmakiem.

Muszę znów jechać na targ. Nie powiem żeby mi się chciało, ale mus to mus, czas uzupełnić zapasy. Mam jeszcze sporo zeszłorocznych ziemniaków i trzeba będzie zacząć robić kopytka.  Może  wieczorem znajdę na to siłę? w tym upale to i kury niespecjalnie jedzą, mam na dziś dla nich ugotowane  ziemniaki, ale  czy raczą jeść?

Życzymy wszystkim udanej soboty spędzonej w gronie rodziny i w jak największym cieniu.

Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, Nesiowata napisał:

Biedna kocina. Oby nie sprawdził się czarny scenariusz. Ale i tak, obojętnie jak się to skończy, miał szczęście, nie musi cierpieć w samotności, ma opiekę.

Biedaczysko na szczęście nie był sam, bo przyjęły go nasze koty.  Łapek z Młodym przygarnęli go do swojego legowiska na antresoli pod wiatą. Musiało im być ciasnawo, bo to legowisko po małej suni. Na dwa koty w sam raz, ale na trzy, to już ciut małe. Dobre kotki :) Przygarnęły go, dlatego myślałam, że to koteczka. Nie sądziłam, że pozwoliły przyłączyć się do nich kocurkowi.

Koteczek nie krzywduje sobie z powodu zamknięcia w klateczce. Ma wszystko co mu potrzeba w zasięgu łapki, a na wałęsanie się po okolicy i tak nie ma siły.   Widocznie zdaje sobie z tego sprawę i nie protestuje przeciwko niewoli. Dzisiaj po południu będzie znany wynik prześwietlenia. Chciałabym, żeby była szansa na wyleczenie kocurka na tyle, żeby mógł żyć normalnie.

Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, Nesiowata napisał:

Jest jeszcze wcześnie, ale już zapowiada się  powtórka z piekiełka dnia wczorajszego kiedy nawet siedzenie powodowało totalne zmęczenie i wodę spływająca z włosów na twarz. Trudno - nie jestem w stanie  przyzwyczaić ię do takich temperatur.  Może gdybym miała ze 30 lat mniej? Ale nie mam i nic tego nie zmieni. a z roku na rok temperatury są coraz wyższe. Dlatego też przerywniki jak najbardziej wskazane. Czekamy więc na kolejny deszcz. I to wszyscy, bo psy przez cały dzień śpią wyciągnięte na cała długość. Jedynie wczesnym rankiem i wieczorem są w miarę normalne. Choć Lal nawet wieczorem kładła się w poprzek kuchni (utrudniając tym chodzenie) i nie była zachwycona tym, że musi się ruszyć abyśmy mogli przejść. Jedynie nasz sąsiad, akitek, nie ma specjalnych problemów. Co prawda niedawno skończył rok, ale i tak w ciągu dnia siedzi w domu. A jeszcze niedawno całe dnie spędzał na podwórku, deszcz mu w niczym nie przeszkadzał. teraz czeka na nas kiedy idziemy wieczorem, bo zawsze coś tam dla niego jest w mojej kieszeni. A ciasteczka od Kejciu są jego przysmakiem.

Muszę znów jechać na targ. Nie powiem żeby mi się chciało, ale mus to mus, czas uzupełnić zapasy. Mam jeszcze sporo zeszłorocznych ziemniaków i trzeba będzie zacząć robić kopytka.  Może  wieczorem znajdę na to siłę? w tym upale to i kury niespecjalnie jedzą, mam na dziś dla nich ugotowane  ziemniaki, ale  czy raczą jeść?

Na działce upał, że mózg się gotuje, a do tego niesamowita plaga komarów. Coś strasznego. Nawet po powodzi nie było tak dużo komarów, jak teraz po tym długotrwałym okresie opadów. Namnożyło się ich, siedzą w malinach, w krzakach, których jest tu bardzo dużo i mnożą się na potęgę.  Atakują chmarami :( W domu palimy spiralki więc jest spokój, ale przecież nie da się być cały czas w domu. Mąż kupił płyn do pryskania na zewnątrz i morduje się teraz z aparatem do pryskania, bo lanca gdzieś przecieka :(   Nigdy nie było tu tyle komarów :(  Nie da się normalnie funkcjonować, gdy słyszy się jazgot tych maleńkich skrzydełek koło ucha i zastanawia się - siądzie, czy poleci dalej? Koszmar!

Miłej soboty i niedzieli, bo to już weekend się nam zaczął :)

Link to comment
Share on other sites

Mnie to już chyba mózg ugotował się na dobre. Praktycznie - robię akurat tylko to co jest w tej chili niezbędne, reszta - niech czeka na chłodniejsze dni. Lenistwo do potęgi n-tej. Na szczęście - mogę sobie na to pozwolić, nic i nikt mnie nie rusza. Nawet psy w ten sam sposób podchodzą do życia. Koty w ciągu dnia te z praktycznie robią się niewidzialne. Jedynie kury widać, a najczęściej słychać.

Teraz jest jeszcze przyjemnie, ale za kilka godzin będzie powtórka z rozrywki. powinnam wybrać się na cmentarze, ale to też odkładam na później. Jednych dziadków mam  ponad 60 km za Warszawą i jeszcze nie byłam tam w tym roku.  A wiem , że praktycznie nikt tam nie zagląda (mimo, że dziadek miał dzieci od diabła i ciut, ciut; zwłaszcza z ostatnią żoną, większość z nich jeszcze żyje, o wnukach to już nie wspomnę , sporo mieszka znacznie bliżej niż ja - ale życie jest jakie jest i tak wychodzi). Trudno - i to musi poczekać. Mam nadzieję, że moja matula i jej siostra gdzieś tam w górze rozumieją. Czasem trzeba też myśleć o własnym zdrowiu.

Czas iść wypuścić kury, bo wysypałam kukurydzę i już pełno dzikich gołębi, które przyleciały na śniadanie. 

Trzymajcie się cienia i odpoczywajcie, kiedyś musi być lepiej.

Trzymamy kciuki za kociaka.

 

Link to comment
Share on other sites

13 godzin temu, b-b napisał:

Trzymam kciuki za koteczka.

W tym wszystkim miał szczęście ,że trafił na Waszą działkę. Wypatrzyłaś go a teraz...teraz życie pokaże co dalej. Oby udało się go wyleczyć. 

 

6 godzin temu, Nesiowata napisał:

Trzymamy kciuki za kociaka.

Dla koteczka, po ostatnim prześwietleniu pojawiła się nadzieja :) Wetka, która interpretowała zdjęcie powiedziała, że nie jest dobrze, ale mogło być gorzej. Ta pusta przestrzeń, która niepokoiła poprzednią wetkę, to po prostu duża ilość gazów powstała z nieodpowiedniego dla tego kotka jedzenia. Płuca ma mocno zniszczone. Wygląda tak, jakby przebył długą, nieleczoną chorobę. Pewnie koci katar :(   Dostał zastrzyki. Wetka powiedziała, że leki, które przepisał wet w Bochni są niewystarczające. Razem z tymi powinien był dostawać jeszcze drugie. Zaordynowała inne leki. Powiedziała, że stan kotka nie kwalifikuje go do zimowania na działce. Tak myślałam. Jeśli uda się go wyleczyć, na tyle, żeby mógł swobodnie oddychać,  to będziemy szukały mu odpowiedniego domu. Jeśli nie znajdziemy, to kotek przetrwa zimę w Krakowie, a na wiosnę wróci z nami na działkę, już jako kotek domowy.  Znajoma mówi, że pyszczek kocia jakby lekko się zaokrąglił i kocio chyba ogólnie nieco przytył. Prosiłam znajomą, żeby zapytała wetkę kiedy będzie można go odrobaczyć.

Kocio przyjedzie do mnie we środę przed Bożym Ciałem i już zostanie. Będę się nim opiekowała. Znajoma będzie go zabierała do Krakowa na kontrole.  Mam nadzieję, że kocio zanim całkowicie się wyleczy, to się oswoi :)

Link to comment
Share on other sites

W takie upały nie da się normalnie funkcjonować. Odkładajmy na potem wszystko, co się da odłożyć. Cmentarze mogą poczekać na chłodniejsze dni. Teraz trzeba myśleć o przetrwaniu. W takie upalne dni trzeba siedzieć w cieniku i uzupełniać płyny.

Psy też szukają chłodu. Spaliśmy przy otwartych oknach i prawie całą noc włączony był wentylator. Boję się o staruszkę Masię. Mamy taką pętle spacerową - z domu nad Rabę, wokół działek i powrót do domu. Zajmuje to około 45 minut. Oczywiście zmieniamy marszrutę, żeby nie zawsze iść tą sama drogą więc nad rzekę idziemy w różne jej miejsca, ale tak się składa, że po drodze zawsze mijamy zacienione miejsca. Teraz Masia nie robi całej pętli. Zatrzymuje się w cieniku i czeka, aż z Alfikiem wrócimy znad rzeki i razem z nami wraca do domu. Bardzo dobrze, bo dla niej to byłoby zbyt męczące, a dla Alfika spacer byłby za krótki, gdyby kończył się tu, gdzie Masia się zatrzymuje.

Tyle prac mam do zrobienia, ale przez te upały nawet nie próbuję. Dopiero niedawno umyłam po zimie okna, ale tylko w kuchni. Reszta czeka na ochłodzenie.

Miłej niedzieli, trzymajmy się chłodziku  :)

Link to comment
Share on other sites

Witamy beniowy klubik w rześki  poniedziałkowy poranek.  Wreszcie można oddychać normalnie mimo świecącego  słońca. Niestety - podobny tylko przez 2 dni ma tak być,  a od środy wraca  afrykański upał. Dziś było już tak dobrze, że Nesia zjadła śniadanie!

Ciekawe jak miewa się biedna kocina, czy coś się wyjaśniło?

Spokojnego poniedziałku wszystkim.

Link to comment
Share on other sites

9 godzin temu, Nesiowata napisał:

Witamy beniowy klubik w rześki  poniedziałkowy poranek.  Wreszcie można oddychać normalnie mimo świecącego  słońca. Niestety - podobny tylko przez 2 dni ma tak być,  a od środy wraca  afrykański upał. Dziś było już tak dobrze, że Nesia zjadła śniadanie!

Wczoraj  popołudniu dość ładnie popadał deszcz. Była też burza, ale na szczęście krótka i niezbyt głośna więc psy się niewiele zestresowały, a właściwie tylko Alfik, bo Masia nie słyszała grzmotów.  Za to w sąsiedniej miejscowości był odpust i dochodziły odgłosy wystrzałów chyba z korkowców. Nie wiedziałam, że to jeszcze funkcjonuje. Wystrzały były dość głośne więc i Masia reagowała strachem :(  Na szczęście nie trwało to zbyt długo. Chłopcy chyba szybko się znudzili, no i bardzo dobrze.

Dzisiejszy poniedziałek jest znacznie chłodniejszy. Temperatura spadła o 10 stopni z 32, na 23 stopnie i rano znowu trochu popadał deszcz, ale niewiele.

O prognozie dla koteczka napisałam trzy posty wcześniej :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...