Jump to content
Dogomania

Benia już ma DS. Benia - kolejna ofiara człowieka, której musimy pomóc :(


elik

Recommended Posts

ącznie ze mną) spokojnego dnia życzę. Posłuchałam już trochę śpiewu ptaszków, psy zdążyły wysikać się (nawet bez pośpiechu chociaż jest lekki przymrozek) i śpią na nowo. Za chwilę poszukam dla siebie jakiegoś miejsca do położenia. Co prawda zawsze wymaga to jakiegoś przestawienia Neśki lub  Lali, ale jest wykonalne.

Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, Nesiowata napisał:

ącznie ze mną) spokojnego dnia życzę. Posłuchałam już trochę śpiewu ptaszków, psy zdążyły wysikać się (nawet bez pośpiechu chociaż jest lekki przymrozek) i śpią na nowo. Za chwilę poszukam dla siebie jakiegoś miejsca do położenia. Co prawda zawsze wymaga to jakiegoś przestawienia Neśki lub  Lali, ale jest wykonalne.

Ktoś Ci coś zjadł Nesiowata  :)

U nas też przymrozek i to wcale nie mały. Około 6-tej było -4 stopnie i szron na dachach samochodów. Wyprawiłam męża do pracy i myślałam, że dzisiaj od rana zacznę robić zdjęcia do bazarku, bo fantów mam co nieco, tylko fotografować i bazarek otwierać. Myślę sobie, jeszcze na dogo na chwilkę zaglądnę i....  I przepadłam. Z chwilki zrobiło się kilka godzin i 9-ta na karku, a mi się właśnie spać zachciało i nie będę się zmuszać do pracy. Oczy mi się kleją, bo w nocy się obudziłam i nie mogłam dłuuuugo zasnąć. Lecę w kimono :)

Link to comment
Share on other sites

9 minut temu, elik napisał:

Ktoś Ci coś zjadł Nesiowata  :)

U nas też przymrozek i to wcale nie mały. Około 6-tej było -4 stopnie i szron na dachach samochodów. Wyprawiłam męża do pracy i myślałam, że dzisiaj od rana zacznę robić zdjęcia do bazarku, bo fantów mam co nieco, tylko fotografować i bazarek otwierać. Myślę sobie, jeszcze na dogo na chwilkę zaglądnę i....  I przepadłam. Z chwilki zrobiło się kilka godzin i 9-ta na karku, a mi się właśnie spać zachciało i nie będę się zmuszać do pracy. Oczy mi się kleją, bo w nocy się obudziłam i nie mogłam dłuuuugo zasnąć. Lecę w kimono :)

Chyba sama sobie łyknęłam. życzyłam zdrowia wszystkim mrówkom i nie mrówkom (łącznie ze mną).

Link to comment
Share on other sites

7 godzin temu, elik napisał:

Hi, hi, hi mróweczka :)  Jeśli już to raczej mrówica. Jak na mróweczkę, to gabaryty nie teges :)

Mróweczka, mróweczka Eluś :D

27 minut temu, Nesiowata napisał:

Chyba sama sobie łyknęłam. życzyłam zdrowia wszystkim mrówkom i nie mrówkom (łącznie ze mną).

Bo ono jest najważniejsze! :)

 

Zdrówka i miłego dnia!:D

Link to comment
Share on other sites

Mam nadzieję, że dziś niczego nie pożrę. Pochmurny mamy poranek , jeszcze nie pada ale chyba nie da się tego uniknąć. A przecież mamy pierwszy dzień wiosny. 

Trzymajcie się więc zdrowo w oczekiwaniu na piękną wiosenną pogodę. 

Szkoda, że nie ma wieści o bohaterce wątku.

Link to comment
Share on other sites

Kochana Nesiowata co ja mam powiedzieć? Przeprosić, że wczoraj nie było mnie na wątku? Ale który to już raz :( Wczoraj miał być dzień jak co dzień. Niestety u mnie nie ma tak! Pojechaliśmy na działkę w celach porządkowych na godzinę, góra dwie i wrócić do domu, bo tu też czeka praca. Nawet nie braliśmy psiaków, żeby nie marudziły i nie zabierały czasu. I co? Ano, na działce nie zrobiliśmy prawie nic, wyjęliśmy tylko z samochodu rzeczy, które po woli zwozimy na lato, bo zobaczyłam na działce nowego kotka, a ściślej mówiąc kotkę i to z dużym brzuchem. Kotna jak nic, pomyślałam. Koniecznie trzeba ja upolować do klatki łapki i zabrać do Krakowa na sterylizację aborcyjną. Za tydzień może być już za późno. Przecież tak schowa maluszki, że zobaczę je dopiero jak same zaczną wyłazić. Zanim mąż przyniósł klatkę łapkę, to kotka zaczęła łasić się, ocierać o moje nogi. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie. 

Ale już muszę kończyć, bo za godzinę i kilkanaście minut muszę być daleko od domu :)  Resztę, razem ze zdjęciami jak wrócę, co może nastąpić około południa. Ale do kompa nie usiądę wcześniej niż koło pierwszej. Najpierw będę musiała zaopatrzyć kocio-psie towarzystwo.

Link to comment
Share on other sites

8 minut temu, elik napisał:

Ano, na działce nie zrobiliśmy prawie nic, wyjęliśmy tylko z samochodu rzeczy, które po woli zwozimy na lato, bo zobaczyłam na działce nowego kotka, a ściślej mówiąc kotkę i to z dużym brzuchem. Kotna jak nic, pomyślałam. Koniecznie trzeba ja upolować do klatki łapki i zabrać do Krakowa na sterylizację aborcyjną. Za tydzień może być już za późno. Przecież tak schowa maluszki, że zobaczę je dopiero jak same zaczną wyłazić. Zanim mąż przyniósł klatkę łapkę, to kotka zaczęła łasić się, ocierać o moje nogi. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie. 

Ale już muszę kończyć, bo za godzinę i kilkanaście minut muszę być daleko od domu :)  Resztę, razem ze zdjęciami jak wrócę, co może nastąpić około południa. Ale do kompa nie usiądę wcześniej niż koło pierwszej. Najpierw będę musiała zaopatrzyć kocio-psie towarzystwo.

Kolejna bieda, która wiedziała komu się pokazać. Powodzenia - niech wszytko dobrze się skończy.

Pewnie jakaś menda pozbyła się biedaczki właśnie z uwagi na ciążę. 

Ale ta uwaga o pustce na wątku nie była tylko do Ciebie, jakoś powoli poznikali wszyscy.

Życzę powodzenia i więcej czasu dla siebie. I pamiętam o poniedziałkowej "wycieczce" do lekarza.

Link to comment
Share on other sites

Dnia 22.03.2019 o 08:00, Nesiowata napisał:

Kolejna bieda, która wiedziała komu się pokazać. Powodzenia - niech wszytko dobrze się skończy.

Pewnie jakaś menda pozbyła się biedaczki właśnie z uwagi na ciążę. 

Ale ta uwaga o pustce na wątku nie była tylko do Ciebie, jakoś powoli poznikali wszyscy.

Życzę powodzenia i więcej czasu dla siebie. I pamiętam o poniedziałkowej "wycieczce" do lekarza.

Dzięki za wyrozumiałość  205026499_buziaczki2.jpg.74308d41bff29867d9c03633c8b8bb2d.jpg

Dnia wczorajszego ciąg dalszy :)

Jak już powiedziałam koteczka zaczęła ocierać się o moje nogi mrucząc przy tym cichutko. Więc zamiast klatki łapki mąż zaczął szukać kontenerka, ale go nie znalazł. Oba sa w Krakowie. Z braku laku to znaczy transporterka, przyniósł pleciony kosz, taką budkę półokrągłą,  z otworem zamkniętym metalową krateczką. Kotka bez problemu dała się włożyć do koszyczka. Ale nie mogliśmy zrobić tego co zamierzaliśmy, bo trzeba było się spieszyć do Krakowa na zabieg. Jeszcze w trakcie powrotu do Krakowa uzgodniłam sterylkę u weta na osiedlu, bo moja wetka mogłaby przyjąć koteczkę na zabieg dopiero we środę w przyszłym tygodniu. Miałam dostarczyć koteczkę na zabieg o godz. 12:30. Jeszcze nie dojechaliśmy do domu, jak zadzwonił wet, że przeprasza, ale właśnie przywieźli do niego zatkanego, czy zakorkowanego psa (nie wiem co to znaczy, pewnie jakiś zator w jelitach) i  już dzisiaj nie będzie mógł zrobić sterylizacji. Umówiliśmy się więc na jutro (czyli dzisiaj) rano, zaraz po otwarciu przychodni.

Jak już wróciliśmy do domu przypomniało mi się, że przecież moje znajoma karmicielka kotów co rusz to złapie i sterylizuje koty na koszt jakiejś fundacji. Zadzwoniłam, powiedziałam co i jak i za godzinę miałam telefon, żeby kotkę zawieźć na darmowy zabieg, ale kurtka na wacie, na drugi kraniec Krakowa. Jazda tramwajem z jednej końcówki na drugą i jeszcze 7 przystanków autobusem :(  Ale co zrobić? Wolę to, niż znowu płacić za zabieg z własnej kieszeni.

W domu, zanim wyjechaliśmy do wetki, kocia pochodziła luzem po pokoju. Mąż zauważył, że jedno uszko ma jakby postrzępione. Zaczęliśmy się zastanawiać, czy przypadkiem nie jest to lekko przycięte uszko, czy może wynik kociej walki. To było takie niewyraźne, że mogło być i jedno i drugie. Pod wpływem tych wątpliwości poprosiłam wetkę, żeby przed zabiegiem sprawdziła, czy przypadkiem kotka nie jest już po sterylizacji. Myślałam, że wetka zrobi USG, bo przecież lepsze to, niż ciachać kotkę już wcześniej ciachniętą. Ale wetka tylko ogoliła brzuszek i stwierdziła, że jest blizna jak po  sterylce. Wymacała koci brzuszek i nie stwierdziła koteczków. Przy tak dużym brzuszku, już powinny być wyczuwalne. Poprosiłam, żeby kotkę odrobaczyła, chociaż tyle  z naszej ponad godzinnej jazdy w jedną stronę. Do domu przyjechaliśmy nieco przed godziną 18-tą zmęczeni i zestresowani. Tyle wysiłku, straty czasu, a wszystko niepotrzebnie. Nie byłoby tego, gdyby wet zdecydowanie przyciął koci uszko po sterylizacji. Poprosiłam wetkę, żeby znieczuliła uszko i zdecydowanie go przycięła, żeby już nikt niepotrzebnie koteczki nie zawiózł na zabieg. Koteczka jest zdecydowanie domowym kotem. Będziemy jej szukać domu.

Zobaczyłam koteczkę wkrótce po tym, jak przyjechaliśmy na działkę.

20190321_113442.jpg.c6d3d231e76798fa75b8527af87b044d.jpg

20190321_113448.jpg.e8c9695f11797f8c335e67b810b6ea6f.jpg

20190321_114244.jpg.09672cfef399600d4fe9742080d28cee.jpg

A w domu w Krakowie prawie cały czas leży spokojnie w tym koszyczku, w którym ją przywieźliśmy, albo w legowisku, które przyjechało razem z maleńką sunią trzyłapką  i zostało, bo nie miałam jak przekazać go z sunią do DS, ponieważ jechałam z tą sunia z Krakowa do Warszawy pociągiem i dalej  na Mazury już samochodem więc z konieczności ograniczyłam się tylko do niezbędnych przedmiotów.

20190321_233333.jpg.a60d31f29edb31c74e81f92e2a3b9dd2.jpg

Na tym zdjęciu widać jakie falbanki zrobiła z dywanu Tinusia

20190321_233353.jpg.7213408c90f311e0f423eafdb123a873.jpg

20190321_233329.jpg.4437fe944ce204741d84e9d0eac1491c.jpg

Link to comment
Share on other sites

Rozrywkowej soboty życzymy wszystkim, bez niepotrzebnych  epizodów rujnujących harmonogram dnia.

Chłodny poranek, ale podobno dzień ma być piękny. Oby tak faktycznie się stało. Bo przecież zapowiadają zim owe epizody.

Moje kury zaczęły się nieść zupełnie przyzwoicie i znów mogę obdzielać sąsiadów i znajomych. Całkiem to przyjemne. 

 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

U nas rano była solidna mgła i wydawało się że dzień będzie smutny, a tymczasem rozpogodziło się i spacer z psami to przyjemność.

Dzisiaj zawieźliśmy koteczkę do znajomej, gdzie będzie czekała na dom. Koteczka bardzo przytulaśna  :)  U nas z konieczności siedziała sama, zamknięta w pokoju, a psiaki bez przerwy podchodziły pod drzwi i wąchały. Kocia jak to słyszała, stresowała się  i prychała, to psy szczekały i tak w koło Macieju :(  Na dłuższą metę niemożliwe do wytrzymania. Dobrze, że znajoma kociara :) zaproponowała, że ją przetrzyma.

Link to comment
Share on other sites

Dnia 22.03.2019 o 08:00, Nesiowata napisał:

I pamiętam o poniedziałkowej "wycieczce" do lekarza.

Ja też pamiętałam, ale zapomniałam, że właśnie od poniedziałku zaczynam rehabilitację i tak do 10.04. w poniedziałki, środy i piątki.

Czy ja już tak zawsze będę mieć?   1581316192_getattachmid370907mpid22min1uid8bacb883c6065602.jpg.1b103ff1acb43041575dc50a9547c710.jpg

Link to comment
Share on other sites

O ludu, ale akcja. Koteczka miała ogrom szczęścia w swoim nieszczęściu - oby teraz znalazła swoje królestwo, mocno za to trzymam kciuki.

Mnie tak mocno brakuje życie w mieszkaniu, że... dzisiaj byłam na wystawie kwiatów egzotycznych. Co prawda ze swoją grupą badawczą, ale i tak oprócz dodatkowych informacji do badań, wróciłam z muchołówką :). Chciałam orchideę, ale zanim doszłam do kasy, moją wybraną ktoś wykupił, szkoda.

Link to comment
Share on other sites

14 minut temu, Tyś(ka) napisał:

O ludu, ale akcja. Koteczka miała ogrom szczęścia w swoim nieszczęściu - oby teraz znalazła swoje królestwo, mocno za to trzymam kciuki.

Dzięki Tysiu :) Właśnie chciałam dać Ci lajka, ale w tem memencie wyszli   :)

A powiedz mi proszę Tysiu, którą uważam za znawczynię psio/kocich zachowań czemu koteczka łasiła się do mnie, ale gdy chciałam ja głaskać, to wyglądało tak, jakby mnie  chciała ugryźć, bo tak jej pyszczek latał za moją ręką.  A jak głaskała ja ta znajoma, u której ją zostawiłam, to nie goniła tak pyszczkiem za jej ręką.

Link to comment
Share on other sites

12 godzin temu, elik napisał:

Ja też pamiętałam, ale zapomniałam, że właśnie od poniedziałku zaczynam rehabilitację i tak do 10.04. w poniedziałki, środy i piątki.

Czy ja już tak zawsze będę mieć?   1581316192_getattachmid370907mpid22min1uid8bacb883c6065602.jpg.1b103ff1acb43041575dc50a9547c710.jpg

I akurat godziny pokrywają się? To wybitne "szczęście". A czemu zabiegi co drugi dzień? Ja zawsze miałam przez 5 dni w tygodniu. I wtedy jest 2 tygodnie i finał. 

Odpocznijcie chociaż w niedzielę.

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Nesiowata napisał:

I akurat godziny pokrywają się? To wybitne "szczęście". A czemu zabiegi co drugi dzień? Ja zawsze miałam przez 5 dni w tygodniu. I wtedy jest 2 tygodnie i finał. 

Odpocznijcie chociaż w niedzielę.

Dobrze, że zapytałaś, bo zmusiłaś mnie do zaglądnięcia do kalendarza, żeby powiedzieć dokładna godzinę rozpoczęcia rehabilitacji, a tam... a tak skreślona godzina 9:30 i zapisana nowa 15:00. Muszę stwierdzić, że albo mam już tak zaawansowaną sklerozę, albo ilość zdarzeń przekracza moje możliwości ich zapamiętania :(  W mojej świadomości tkwiło to, że zaczynam dość wcześnie i muszę wcześnie wstać, bo jak zwykle muszę daleko jechać. Na szczęście jednym autobusem, ale za to ponad 40 minut.

W tej sytuacji spróbuję jutro dopaść "mojego" chirurga :)

Niestety nie ma możliwości wybrania terminów, a jeśli już, to tylko spośród tych, które proponuję pani w recepcji. Dobrze choć, że dwa ostatnie dni mam od razu po dwie tury zabiegów. Ale i tak wydłuży mi się czas trwania rehabilitacji, bo muszę prosić o przeniesienia ćwiczeń z 10.04. na jakiś inny termin. Pewnie jeszcze odleglejszy :(

Wczoraj po zamglonym poranku przyszła bardzo ładna słoneczna pogoda. Dzisiaj niestety nie zanosi sie na to. Całe niebo jest szaro bure i chyba tak będzie cały dzień. Mimo tego życzę pogodnej niedzieli :)

 

7-3.jpg.432a220c844f86fdf564590841a5687a.jpg

Link to comment
Share on other sites

Witam wszystkich w  chłodny wtorkowy przedświt (a zwłaszcza ciężko pracującą w nocy Elik),  jeszcze nie pada ale i to ma być nam objawione. Tylko "mój" ptaszek za oknem zdaje się tego n ie zauważać, ciągle śpiewa.

Wczoraj Lala z "radości", że musiała zakładać sweterek wytarzała się na zaoranym polu. A nie było uż sucho, bo jak szliśmy to akurat mżył sobie deszczyk. Mam, co chciałam. Wredna psica, wiedziała co zrobić.

Elik - a jak Twoja wizyta u lekarza, udało się?

Link to comment
Share on other sites

22 godziny temu, Nesiowata napisał:

Spokojnego tygodnia życzymy wszystkim. A przede wszystkim - zdrowego.

Powodzenia Elik w dotarciu do pana lekarza.

 

7 minut temu, Nesiowata napisał:

Witam wszystkich w  chłodny wtorkowy przedświt (a zwłaszcza ciężko pracującą w nocy Elik),  jeszcze nie pada ale i to ma być nam objawione. Tylko "mój" ptaszek za oknem zdaje się tego n ie zauważać, ciągle śpiewa.

Wczoraj Lala z "radości", że musiała zakładać sweterek wytarzała się na zaoranym polu. A nie było uż sucho, bo jak szliśmy to akurat mżył sobie deszczyk. Mam, co chciałam. Wredna psica, wiedziała co zrobić.

Elik - a jak Twoja wizyta u lekarza, udało się?

Nie. Wstałam jak zawsze, kiedy mąż nie idzie do pracy, czyli o 7-mej, a to jest o godzinę za późno :( Nie nastawiłam budzika. Ze mną jest już całkiem niedobrze :(   Powinnam przewartościować spojrzenie na pewne sprawy. Ciągle obiecuję to sobie i ciągle przesuwam w czasie realizację.  

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...