Jump to content
Dogomania

Benia już ma DS. Benia - kolejna ofiara człowieka, której musimy pomóc :(


elik

Recommended Posts

I już połowa środy za nami. Pogoda "rozkręciła się" na dobre. Pada śnieg z deszczem (z przewagą śniegu), błoto jak diabli. Moje psy zrobiły się niewidzialne, śpią i udają, że nic nie słyszą. Nawet nie podchodzą do drzwi. Pewnie boją się, ze mogłabym "pomóc" im w wyjściu. 

Prawdę mówiąc - widać trochę białości. No, ale przy tej temperaturze wkrótce zrobi się błoto po kolana i tyle będzie. Ponura wizja.

Życzę wszystkim, mimo takiej pogody, udanego dnia. Może spokojnego, bez przykrych niespodzianek? 

Link to comment
Share on other sites

45 minut temu, Nesiowata napisał:

I już połowa środy za nami. Pogoda "rozkręciła się" na dobre. Pada śnieg z deszczem (z przewagą śniegu), błoto jak diabli. Moje psy zrobiły się niewidzialne, śpią i udają, że nic nie słyszą. Nawet nie podchodzą do drzwi. Pewnie boją się, ze mogłabym "pomóc" im w wyjściu. 

Prawdę mówiąc - widać trochę białości. No, ale przy tej temperaturze wkrótce zrobi się błoto po kolana i tyle będzie. Ponura wizja.

Życzę wszystkim, mimo takiej pogody, udanego dnia. może spokojnego, bez przykrych niespodzianek? 

U nas na razie nic nie pada, ale z prognozy pogody wynika, że też do nas taka paskuda przyjdzie. Wczoraj nie było deszczu, a Alfik miał tak ubrudzone podwozie, że po spacerze musiałam wsadzić go pod natrysk i prysznicem umyć brzucho. Jak spadnie deszcz ze śniegiem, to i Masia wyląduje pod natryskiem :( Oba psiaki okropnie tego nie lubią. Ja też za tym nie przepadam, bo potem sprzątać trzeba łazienkę, ale wolę to, niż błoto rozniesione i wytarte w dywany.

Jestem rozdarta. Ciągle krążę pomiędzy naszym wątkiem, a wątkiem Albinka. Piszę ten post już 40 minut. Ciągle myślę co z Albinkiem, czemu nie mamy wiadomości :(

Link to comment
Share on other sites

Przywitam wszystkich w czwartkowe południe. Dziś bez opadów. Ale i bez śniegu. Tyle, że błota wszędzie pod dostatkiem. 

Dziś znów podziwiałam żonkile w Warszawie. Rosną bez problemu, pąków jest coraz więcej. I wygląda na to, że one tam rosną na stałe. Jeszcze spośród kory wychodzą kolejne, małe.  

Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, Nesiowata napisał:

Przywitam wszystkich w czwartkowe południe. Dziś bez opadów. Ale i bez śniegu. Tyle, że błota wszędzie pod dostatkiem. 

Dziś znów podziwiałam żonkile w Warszawie. Rosną bez problemu, pąków jest coraz więcej. I wygląda na to, że one tam rosną na stałe. Jeszcze spośród kory wychodzą kolejne, małe.  

Za to u nas dzisiaj siąpi od południa. A tak było miło bez tego dysca wrrrrr.  Teraz to już oba psiaki będą lądowały po spacerze pod natryskiem.
Muszę zwolnić, jestem wykończona. Dzisiaj wyprawiłam męża do pracy i walnęłam się jeszcze do spania (dalej na podłogę), na chwilkę, a jak zbudziła mnie Masia głośnym szczekaniem była godz 8:30. Szybko na spacer z psiurkami i do kompa, co u Albinka, ale nic nie ma nowego.
Byłam w przychodni zdrowia zapisać się do lekarza pierwszego kontaktu, żeby dał mi skierowanie do kardiologa i chirurga. Mam termin na 3 lutego dopiero. A na kiedy dostanę terminy wizyt do tych speców ?  Duża przychodnia w dużej dzielnicy dużego miasta. Ostatni raz byłam tu 2 lata temu wtedy był w przychodni ginekolog. Już go nie ma. Kobiet od groma i ciut, ciut i nie ma ginekologa 
zdziwko.png   Ale dają na każde dziecko 5 stów i zachęcają do rodzenia. Tylko lekarza od rodzenia brak. Paranoja.

Link to comment
Share on other sites

Dzień dobry, ja akurat mocno cieszę się na deszcz. :)
Jak ma się Alfik i jego łapcia?

Co do lekarzy i kolejek to niestety ostatnio tego mocno doświadczam. Na prywatną wizytę u specjalisty czekałam od listopada... przeszło dwa miesiące. Teraz kolejne dwa czekam... W grudniu jak byłam u swojej rodzinnej lekarki to mimo, że miała podstawy do tego, aby wypisać mi skierowanie na badania to pokręciła tylko nosem... i nie wypisała, nawet na głupią morfologię. Wszystko muszę robić prywatnie - a i to czekać trzeba zaskakująco długo :( Nie wiem, co się dzieje. Niby dostęp do lekarzy jest większy, a wszystko tak topornie idzie. Zdrowia wszystkim życzę, abyśmy jak najmniej musieli odwiedzać lekarzy. Ludzkich i tych psich ;).

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Tyś(ka) napisał:

Dzień dobry, ja akurat mocno cieszę się na deszcz. :)
Jak ma się Alfik i jego łapcia?

Co do lekarzy i kolejek to niestety ostatnio tego mocno doświadczam. Na prywatną wizytę u specjalisty czekałam od listopada... przeszło dwa miesiące. Teraz kolejne dwa czekam... W grudniu jak byłam u swojej rodzinnej lekarki to mimo, że miała podstawy do tego, aby wypisać mi skierowanie na badania to pokręciła tylko nosem... i nie wypisała, nawet na głupią morfologię. Wszystko muszę robić prywatnie - a i to czekać trzeba zaskakująco długo :( Nie wiem, co się dzieje. Niby dostęp do lekarzy jest większy, a wszystko tak topornie idzie. Zdrowia wszystkim życzę, abyśmy jak najmniej musieli odwiedzać lekarzy. Ludzkich i tych psich ;).

Dziwne to jest. Na co idą pieniądze, które potrącają nam z pensji, emerytur? Ja przez 2 lata nie korzystałam z  państwowej służby zdrowia. Miałam wykupiony pakiet, które nota bene szlak trafił, ale to inna historia. Te pieniądze potrącono z mojej emerytury! One powinny być do mojej dyspozycji. Czekać gdzieś w banku, aż pójdę do lekarza i z nich powinno być zapłacone temu konkretnemu lekarzowi. Wtedy lekarzom chciałoby się lepiej leczyć, a my mielibyśmy lepsza opiekę medyczna. I nie byłyby potrzebne tabuny prezesów, szparek sekretarek tych prezesów, kierowników  różnych niby potrzebnych działów w ministerstwach. Opłacamy cały sztab zbędnych urzędasów, którzy nijak nie wpływają na poprawę naszego zdrowia. Cała masa sektorów życia społeczeństwa jest do gruntownej zmiany, a oni nic, tylko wokół własnych tyłków okopy coraz większe robią, a Ty Narodzie żyj byle jak, albo giń. Wkurza mnie to coraz bardziej.
Jak mogła odmówić wykonania badania krwi???? A wszędzie słyszymy mądre rady, że trzeba się badać profilaktycznie, że lepiej zapobiegać niż leczyć, że to jest tańsze i lepsze dla zdrowia. Tralalala.  Leczyć nie ma kto, a oni trują nam o profilaktyce.

Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, elik napisał:

Jak mogła odmówić wykonania badania krwi???? A wszędzie słyszymy mądre rady, że trzeba się badać profilaktycznie, że lepiej zapobiegać niż leczyć, że to jest tańsze i lepsze dla zdrowia. Tralalala.  Leczyć nie ma kto, a oni trują nam o profilaktyce.

Wszystko można... W ramach szeroko pojętej profilaktyki osteoporozy  NFZ nie podpisał umów  z prywatnymi lecznicami, które to dotychczas to robiły. A i tam trochę się czekało, choć kilka razy krócej niż w państwowych przychodniach. A podobno osteoporoza jest poważnym problemem. O kosztach operacji złamań lepiej nie myśleć. 

Witam wszystkich w bardzo mokry piątkowy poranek - Lala od razu uciekła do brata, Neska doszła do drzwi i też zrobiła w tył zwrot. Jedynie Misiek odważnie wyszedł za drzwi, zrobił siusiu i błyskawicznie wrócił. Koty chyba są odważniejsze, dość odważnie wyszły. Wprawdzie też zaraz wróciły ale jednak siusiu zdążyły zrobić. A ja, choć nie mam na to ochoty,  będę musiała pochodzić.

Nie lubię takich dni, choć dobrze wiem, że deszcz jest potrzebny. Ale jakoś to musi być. Może nie będzie padać przez cały dzień?

Udanego dnia życzymy wszystkim!

Link to comment
Share on other sites

18 godzin temu, Nesiowata napisał:

Nie lubię takich dni, choć dobrze wiem, że deszcz jest potrzebny. Ale jakoś to musi być. Może nie będzie padać przez cały dzień?

Ja też nie lubię. Chyba nikt nie lubi :)    Musieliśmy jechać z mężem na zakupy. Jak wracaliśmy to nam solidnie dolało. Najbardziej padało gdy wyszliśmy z autobusu.  Potem na chwilę przestało, ale gdy mąż wyszedł z psami na spacer, to jak na złość znowu zaczęło padać. Taki złośliwy deszcz dzisiaj mieliśmy, a właściwie, to już wczoraj :)   

dobranoc8.gif    

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, elik napisał:

Ja też nie lubię. Chyba nikt nie lubi :)    Musieliśmy jechać z mężem na zakupy. Jak wracaliśmy to nam solidnie dolało. Najbardziej padało gdy wyszliśmy z autobusu.  Potem na chwilę przestało, ale gdy mąż wyszedł z psami na spacer, to jak na złość znowu zaczęło padać. Taki złośliwy deszcz dzisiaj mieliśmy, a właściwie, to już wczoraj :)       

Czasem deszcz jest przyjemny. Ale to tylko w lecie. U mnie pada nadal, drobny ale jest mokro. Tyma razem Lala znów nie wyszła. I choć nawet nie wystawiła nosa za drzwi to  bardzo energicznie  się otrzepywała!

Mimo wszystko - niechaj to będzie spokojny i pogodny dzień dla wszystkich.

Link to comment
Share on other sites

17 godzin temu, Nesiowata napisał:

Czasem deszcz jest przyjemny. Ale to tylko w lecie. U mnie pada nadal, drobny ale jest mokro. Tyma razem Lala znów nie wyszła. I choć nawet nie wystawiła nosa za drzwi to  bardzo energicznie  się otrzepywała!

Mimo wszystko - niechaj to będzie spokojny i pogodny dzień dla wszystkich.

W lecie czasem zdarzy mi się posiedzieć na ławce w czasie deszczu, ale to musi być wyjątkowy deszcz, albo wyjątkowe okoliczności :) Musi być ciepłe dopołudnie i deszczyk niewielki, bez wiatru  :)   Fajny taki ciepły, spokojny deszczyk :)
Moje psiaki jak świnki, w deszcz idą bez problemu, gorzej wieczorem. Masia nie chce wychodzić od jakiegoś czasu. A jak już się ją wyciągnie, to szybkie siusiu i ucieka do domu.  Np wczoraj wyszła tylko na siusiu, za to dzisiaj pomimo tego, że o 7-mej była na spacerze, zbudziła mnie głośno szczekając już o 10-tej. Nie było zmiłuj się musiałam wstać i znowu ją wyprowadzić.

Dobrej nocy, kolorowych snów  :)

dobrej-nocy.png

Link to comment
Share on other sites

Witamy w niedzielę - chwilowo bez deszczu. I jeszcze jest ciepło.

Jestem niewyspana - chyba trzeba będzie nadrobić choć trochę zaległości. Niestety - to wszystko na własne życzenie. Zachciało mi się w nocy "oglądać" skoki narciarskie. Japonia - in na strefa czasowa. Nastawiłam sobie budzik, obudziłam się - a jakże. Tyle, że za wiele to ja nie widziałam  - parę razy się przebudziłam. Nawet nie widziałam skoku żadnego z Polaków. A może to i lepiej bo tym razem Polacy nie błyszczeli. Spokojnie przeczytałam rano. Niepotrzebna była ta pobudka w środku nocy.Widać na głupotę rady nie ma. 

Przez chwilę słoneczko chciało się przebić przez chmury ale nic z tego nie wyszło. Szkoda.

Link to comment
Share on other sites

7 godzin temu, Nesiowata napisał:

Witamy w niedzielę - chwilowo bez deszczu. I jeszcze jest ciepło.

Jestem niewyspana - chyba trzeba będzie nadrobić choć trochę zaległości. Niestety - to wszystko na własne życzenie. Zachciało mi się w nocy "oglądać" skoki narciarskie. Japonia - in na strefa czasowa. Nastawiłam sobie budzik, obudziłam się - a jakże. Tyle, że za wiele to ja nie widziałam  - parę razy się przebudziłam. Nawet nie widziałam skoku żadnego z Polaków. A może to i lepiej bo tym razem Polacy nie błyszczeli. Spokojnie przeczytałam rano. Niepotrzebna była ta pobudka w środku nocy.Widać na głupotę rady nie ma. 

Przez chwilę słoneczko chciało się przebić przez chmury ale nic z tego nie wyszło. Szkoda.

Ja także czuję mocny niedosyt snu, choć nie budziłam się na skoki. Mąż tak i rano żałował, bo nasi słabo skakali. No ale nie ma się co dziwić. Dla nich to też jest środek nocy. Nie każdy potrafi się tak przestawić i być w pełni sprawny fizycznie. Ja spałam jak zabita, ale chętnie zrobiłabym powtórkę z rozrywki. Może, może  ;)
U nas też jest trochu słońca, trochu chmur, ale co najważniejsze, już widać, że "przybyło" dnia.    Huraaaaa!    I już tylko nieco ponad 2 miesiące i jedziemy na działkę. Trochu odstrasza mnie perspektywa samej przeprowadzki, ale cóż, jeśli inaczej się nie da, to trudno.
Wczoraj znowu miałam wątpliwą przyjemność przekonać się, jak klient jest traktowany przez molochy handlowe. Pod koniec września dostałam w prezencie urodzinowym (6.10.) expres do kawy znanej marki, podobno jednej z lepszych w tej branży. Dlatego wystawiłam swój  ekspres kapsułkowy na bazarek. Dość szybko stwierdziłam, że włącznik raz działa, a raz nie działa. Wkrótce zaczęły pojawiać się kolejne mankamenty, ale że jeszcze mieszkaliśmy na działce, postanowiłam nadal go używać do czasu powrotu do Krakowa, zwłaszcza, że mankamenty nie umożliwiały korzystania z expresu. W połowie stycznia zawieźliśmy urządzenie do sprzedawcy Euro-net ze spisanymi mankamentami w ilości 4.  Urządzenie zabrano, odesłano do punktu reklamacyjnego. Po 3 tygodniach otrzymałam zawiadomienie, że żadnych usterek nie stwierdzono i urządzenie będzie zwrócone do sprzedawcy. Wnerwiona maksymalnie udałam się wraz z mężem do sklepu, gdzie ulżyłam sobie mówiąc bez ogródek, co ja o tym sądzę. Zamierzała nie odbierać i reklamować zwrot bez naprawy. W trakcie rozmowy zapytałam sprzedawcę jaki jest rok produkcji urządzenia. Usłyszałam, że nie ma możliwości stwierdzenia tego, ponieważ producent szyfruje datę produkcji. Szok. Jak to, nie mogę się dowiedzieć kiedy to zostało wyprodukowane? A jak za chwilę urządzenie zepsuje się poważnie tak, że nie da się go używać i dowiem się, że już jest po gwarancji. Była taka historia niedawno mówiono o tym w TV. Pan odpowiedział się, że DeLonghi daje gwarancję bez ograniczenia czasowego. Nieważne, ja chcę wiedzieć ile lat ma to urządzenie. Pan powiedział, że to nie samochód, żeby czas używania wpływał na wartość urządzenia. Kompletnie nienormalna sytuacja. Nie mam prawa wiedzieć czy np sprzedawca nie wyczyścił sobie magazynu i upchnął mi stary sprzęt, żeby sprowadzić nowsze, ulepszone urządzenia. Nie wydaje mi się to prawdopodobne, żeby wytwórca tak zakodował datę wyprodukowania sprzętu, że nikt nie może go odkodować. W jakim celu? Nie wiem co z tym zrobić, ale na pewno tego tak nie zostawię. Przecież kupujący ma prawo wiedzieć o sprzęcie wszystko, co go interesuje. Może rzecznik konsumentów by tu coś wskórał?  Takich kwiatków w naszym życiu jest coraz więcej niestety.

A wracając do expresu, to mąż przekonał mnie, żeby go zabrać i w domu sprawdzić co jest grane, bo podejrzewa, że usterki zostały usunięte, a napisali, że ich nie było, żeby mieć czystą kartę - po kilku uznanych reklamacjach, przysługuje wymiana sprzętu. W domu okazało się, że 3 z 4 usterek zostały usunięte. Jedna - wysypywanie drobinek zmielonej kawy poza pojemnik do tego przeznaczony, nadal jest. Jest to tak niewielka ilość, że może nie warto na to zwracać uwagi. Ale do rzecznika konsumentów chyba się jednak przejadę.
Dobrego popołudnia życzę  :)  i zdrowia oczywiście.

Dlaczego ciągle zdarzają mi się takie nienormalne historie???

Link to comment
Share on other sites

Dnia 4.02.2020 o 13:39, b-b napisał:

Pogoda nie zachęca dzisiaj do wyjścia na dwór. Całe szczęście ,że mam wolne za sobotę wiec wychodzić nie muszę. Psiak też nie za bardzo chce  lecieć  ze swoją potrzebą. 

Tradycyjnie zdrówka życzę :)

U nas dzisiaj cały dzień padał deszcz z różnym natężeniem. Psiaki nie miały wyboru, musiały wyjść na siku. Po każdym spacerze przymusowa kąpiel.
Jak na złość miałam dzisiaj bieganinę na badania różnorakie i bliskie i dalekie. Wybraliśmy się z mężem pod jednym parasolem. Skutek był opłakany.  Z parasola kapało mi do kaptura płaszcza. Napadało tak, że był kompletnie mokry. Dobrze, że nie włożyłam go na głowę, bo wyglądałabym jak zmokła kura.
 Nesiu kochana nareszcie Cię posłuchałam i wzięłam się za swoje zdrowie.  Wczoraj lekarka zmierzyła mi ciśnienie i na nowo muszę zażywać Prostarium. A już dość długo miałam spokój. Mam skierowania na badanie krwi (już wykonane), rtg stawu biodrowego i odcinka L-S kręgosłupa. Skierowanie do specjalisty do chirurga, okulisty, kardiologa i neurologa. Termin do neurologa już mam, bo ten specjalista jest w naszej przychodni. Pozostałych muszę szukać w innych przychodniach. A termin do neurologa mam na 13 maja!. Znowu będę krążyć pomiędzy działką, a Krakowem. Na uwagę zasługuje godz. na którą mam się stawić - 15:26. Nie pomyliłam się. 15:26. Gdy zapytałam panią rejestratorkę czemu 15:26, a nie 25 lub 30, usłyszałam, że tak "wychodzi". Lekarz ma 12 minut na jednego pacjenta więc co 12 minut zapisują kolejnego chętnego. Kolejna paranoja w służbie zdrowia. Za 12 minut lekarz ma zdążyć przeprowadzić wywiad z pacjentem, przebadać go i postawić diagnozę. No i jeszcze wypisać receptę. Przecież z góry wiadomo, że nie zdąży tego wszystkiego zrobić DOBRZE w 12 minut. Przecież to będzie zabawa w leczenie, a nie leczenie. Zastanawiam się czy warto tracić czas na taką zabawę. I na takie leczenie czeka się 4 miesiące.  Nie wiem czy będę szukać pozostałych specjalistów :(

Idę spać, bo jutro będę miała sądny dzień.

dobranoc8.gif         

Link to comment
Share on other sites

Wreszcie wieczorem dotarłam. Coś szybko minął ten dzień. Trzeba przyznać, że pogodowo całkiem przyjemny. 

Elik - czas najwyższy zrobić ogólny przegląd. Pewnie, wszędzie trzeba czekać - taki mamy "klimat".

Te wyliczenia czasu na przyjęcie pacjenta są rewelacyjne. Spotkałam  już 10 minut,m 20 minut. Ale dokładnie 12 to rewelacja! Nic dziwnego, że lekarze mają takie poślizgi. Bardzo mądry człowiek wymyślił ten  system.

Trzymajcie się zdrowo. Dzień coraz dłuższy, będzie lepiej.

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, Nesiowata napisał:

Wreszcie wieczorem dotarłam. Coś szybko minął ten dzień. Trzeba przyznać, że pogodowo całkiem przyjemny. 

Elik - czas najwyższy zrobić ogólny przegląd. Pewnie, wszędzie trzeba czekać - taki mamy "klimat".

Te wyliczenia czasu na przyjęcie pacjenta są rewelacyjne. Spotkałam  już 10 minut,m 20 minut. Ale dokładnie 12 to rewelacja! Nic dziwnego, że lekarze mają takie poślizgi. Bardzo mądry człowiek wymyślił ten  system.

Trzymajcie się zdrowo. Dzień coraz dłuższy, będzie lepiej.

Mój dzień też dzisiaj szybko mi wyszedł  :)  Rano małe zakupy, potem załatwienie na mieście, spacer z psami, obiad i już późne popołudnie się zrobiło. Acha przed południem pojawił się śnieg i to dość obfity, tyle tylko, że krótko padał i ślad po nim nie pozostał.
Jutro mam odebrać wyniki z badania krwi, bo dzisiaj przed południem nie zdążyłam, a po południu jest nieczynne. No i jutro mamy jechać z Masią na kontrolna usg brzusia i echo serca. Co usłyszymy?  Muszę także umówić Alficzka na rtg łapki, ale tu powinno być ok, bo już prawie tak samo używa łapki lewej, jak i prawej. Nadal jeszcze śpimy na podłodze i pozasłaniane są wszystkie meble do siedzenia i leżenia, ale tak musi być przez 3 miesiące po operacji, czyli do 9 marca. Ufff to jeszcze 2 miesiące :(
A co do systemu przyjmowania pacjentów co 10, 12, 15.... minut, to wymyślił go ktoś, kto leczy się prywatnie

 

dobranoc7.gif

Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, elik napisał:

A co do systemu przyjmowania pacjentów co 10, 12, 15.... minut, to wymyślił go ktoś, kto leczy się prywatnie

W prywatnej lecznicy, gdzie mam abonament, wizyta u  części specjalistów planowo trwa 20 minut, a u innej części - 15 minut. Nie wiem dlaczego tak to zróżnicowane, ale tak jest. Ale to i tak lepiej niż w przychodniach NFZ gdzie hurtowo (zazwyczaj) przeznacza się na pacjenta 10 minut. Przypuszczam, że robot nie byłby w stanie zmieścić siwe w tym przedziale czasowym, a co dopiero człowiek!  Zwłaszcza gdy pacjent przychodzi po raz pierwszy. Nie dość, że niewielu lekarzy ma zwyczaj zaczynać pracę punktualnie (przecież nikt tego nie kontroluje) to jeszcze ten czas odgórnie ustalony na pacjenta! Tak to jest kiedy normy ustalają ludzie oderwani od rzeczywistości, nie mający pojęcia o prozie życia. Pewnie nawet nie wpadli na to, że lekarz musi jeszcze zbadać pacjenta, przeprowadzić wywiad  a nawet wystawić recepty. Tak sobie myślę, że te 10 minut to dla przewlekle chorującego pacjenta, który przyszedł po recepty.

Życzę wszystkim spokojnego dnia, bez przykrych niespodzianek, z dala od wszelkiej maści lekarzy.

Link to comment
Share on other sites

Trzymam kciuki za wyniki badań i wizytę masiową.

O lekarzach można by niejedną książkę napisać, bo... prywatnie nie jest zawsze lepiej ;) Jakiś czas temu we Wrocławiu poszłam prywatnie u polecanej pani dr (ginekolog!). Weszłam 40min po czasie (bo był poślizg), ale nie przeszkadzało to w tym, aby zrobić wywiad (byłam u niej po raz pierwszy)! i zbadać mnie  tak szybko, że po 8min wyszłam z gabinetu. Co swoje skasowała to jej, a ja wyszłam z niczym. ;) Czułam się jak na taśmie produkcyjnej. Oby jak najmniej takich lekarzy, nadal na wspomnienie aż coś mi się robi...

Link to comment
Share on other sites

Macie rację! Czy na NFZ, czy prywatnie nie jest dobrze z naszą służbą zdrowia, bo system jest do du.. :(    Za nasze pieniądze żyje zgraja darmozjadów, pierdzistołków, a lekarzom dostają się resztki z pańskiego stołu. To bezpośrednio do lekarza, który mnie leczy powinny iść pieniądze za każdą moją wizytę u niego. Wtedy starałby się, żebym była zadowolona z jego wiedzy i starań, żebym nie szła do innego, lepszego. Tak jest w kilku krajach europy i stosunek lekarzy do pacjentów jest tam zdecydowanie lepszy.

Odnośnie dzisiejszego badania Masi, przekopiuję yo,. co napisałam na wątku bazarku, bo nie ma sensu, żebym pisała to ponownie:)

Dzisiaj od rana miałam ważne zajęcia jedno po drugim. Najważniejsze to usg i echo serca mojej Masi. Niestety jedno - echo serca - prawie dobrze, ale usg wykazało powiększenie w stosunku do usg sprzed miesiąca, jakiegoś  czegoś na śledzionie. Masię czeka albo operacja usunięcia całej śledziony, albo biopsja tego czegoś, albo ponowne usg za miesiąc. Wybrałam tą trzecią ewentualność. Powiększenie jest niewielkie i być może tylko rzekome. Poprzednie usg było robione na innym urządzeniu, które teraz jest niedostępne. Można więc założyć, że to niewielkie powiększenie jest wynikiem różnic we wskazaniach urządzeń. Uznałam więc, że w tej sytuacji najlepszym wyjściem jest trzecie badanie usg.
Swoją drogą jestem zawiedziona, bo wet, nie mając tamtego urządzenia,  powinien był  przełożyć termin badania do czasu, aż będzie dysponował tamtym aparatem. Maja mój nr telefonu i powinien był zadzwonić i przełożyć badanie.

No i jak widać leczenie zwierząt, pomimo, że w stu procentach płatne, tak samo pozostawia wiele do życzenia.

mi-ego-dnia.jpg

 

Link to comment
Share on other sites

Witam wszystkich w piątkowy poranek (jak na razie - pogodny), niewyspana i z zamiarem odrobienia tego.

Otóż dziś moja ferajna zrobiła mik pobudkę tuż przed 2! Szczek na  3 różne głosy każdego by obudził. Nie było siły - musiałam wstać. Wszystkie chciały wyjść na dwór. Tam tez szczekały. Na pewno nie obudziło ich szczekanie sąsiada, nawet się nie odezwał. Być może ktoś lub coś się kręciło, nie mam pojęcia. Neska szczekała jeszcze po powrocie do domu. Ale co dziwne - wtedy jeszcze przymrozku nie było. W przeciwieństwie do godziny 6 i obecnej. 

Temat  wszelakich lekarzy to temat - rzeka.  I sprowadza się właściwie do jednego -wszystko jest zależne od człowieka. Nieważne gdzie ten lekarz pracuje.

Życzę wszystkim spokojnego, pogodnego dnia.

A ja chyba jednak wracam do łóżka - całe towarzystwo nakarmione, jestem chwilowo wolna.

Link to comment
Share on other sites

A ja się przywitam w ostatnich minutach piątku, a pożegnam pewnie w pierwszych minutach jutra  :)
Dzisiejszy dzień zaczął się, przynajmniej dla mnie, beznadziejnie. Tradycyjnie już, po wyprawieniu męża, położyłam się na chwilkę i Masia zbudziła mnie prawie o wpół do dziewiątej. Pod groźbą załatwienia się psiaków w domu błyskawicznie się ubrałam i poszliśmy na spacer. Nie zdążyłam wyglądnąć przez okno więc nie wiedziałam, że deszczyk sobie pada. W trakcie spaceru rozpadało się na dobre. Skutek był opłakany :(  I psy i ja byliśmy przemoczeni, a mnie czekała jeszcze droga po odbiór paczki z poczty, bo po raz kolejny listonosz nie przyniósł paczki i nawet nie zostawił awiza. Gdyby nie wiadomość od nadawcy o wysłaniu paczki, paczka wróciłaby do placówki nadania. To już kolejny taki przypadek. Jutro napiszę skargę na tego listonosza. Miałam to zrobić dzisiaj, ale zabrakło czasu. Czy teraz jest jakaś dziecina życia, która funkcjonuje normalnie, tak jak powinna? Mam co do tego duże wątpliwości.
Termin do okulisty zaproponowano mi na VIII, do kardiologa na VI. A mamy dopiero początek lutego.

dobranoc4.gif

Link to comment
Share on other sites

11 godzin temu, elik napisał:

mnie czekała jeszcze droga po odbiór paczki z poczty, bo po raz kolejny listonosz nie przyniósł paczki i nawet nie zostawił awiza. Gdyby nie wiadomość od nadawcy o wysłaniu paczki, paczka wróciłaby do placówki nadania. To już kolejny taki przypadek. Jutro napiszę skargę na tego listonosza. Miałam to zrobić dzisiaj, ale zabrakło czasu. Czy teraz jest jakaś dziecina życia, która funkcjonuje normalnie, tak jak powinna? Mam co do tego duże wątpliwości.
Termin do okulisty zaproponowano mi na VIII, do kardiologa na VI. A mamy dopiero początek lutego.

Listonoszowi na pewno nie odpuściłabym - za te czynności mu płacą a żaden z klientów poczty raczej nie jest jasnowidzem. Kilka lat temu tez użerałam się z jednym. Trochę to trwało, w końcu wyleciał z pracy. I wtedy dopiero okazało się jakie cuda wyprawiał. Kiedyś (po interwencji u naczelnika) przywiózł mi na dzień przed terminem rachunek do zapłacenia i dodał przy tym, że zamiast wydzwaniać na pocztę  to mam sobie jechać i sama go odebrać.  (w końcu mam samochód a czepiam się jego). Później okazało się, że  zwrot podatku brata wrócił do US, bo pan nawet nie raczył zostawić awiza. Koleżanka też miała podobne sytuacje, a po jego odejściu nagle na poczcie znalazła się masa niedostarczonej korespondencji. Czasu starczało mu jedynie na picie. W końcu stracił pracę niedługo przed emeryturą.

A co do lekarzy - terminy trochę odległe,  ale bywają dłuższe.Tyle, że w przypadku okulisty to jednak przesada.

Dziś mamy  (jak dotąd) piękny dzień. Ciekawe czy będzie tak do wieczora? W miejscach zacienionych ziemia jeszcze ciut podmarznięta. 

Wypoczynkowej soboty życzę wszystkim.

Link to comment
Share on other sites

Niedzielna pogoda  również dopisała. Teraz jeszcze łysy świeci w całej okazałości. Czuć zimny wiaterek, pewnie przymrozek będzie. 

Próbowałam przed południe wejść na dogo, ale nici z tego - awaria. Dopiero teraz udało się. Może tylko ja mam pecha?

Mam nadzieję, że udało się Wam odpocząć i z nowymi siłami wszyscy zaczną kolejny tydzień.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...