Jump to content
Dogomania

Benia już ma DS. Benia - kolejna ofiara człowieka, której musimy pomóc :(


elik

Recommended Posts

IMG-1744.jpg

Pan Bartek napisał kilka zdań:

"Eska rośnie jak na drożdżach i czuje się u nas świetnie. Dzisiaj była na sterylizacji, wszystko przebiegło bez komplikacji i już wraca do formy. Przesyłam parę zdjęć."

Biedactwo     getattach,mid,370907,mpid,13,min,1,uid,8bacb883c6065602.jpg

IMG-2175.jpg

Nic nie napisał o psiaku, muszę dopytać, czy może do Esuni dołączył psi towarzysz?

IMG-2178.jpg

IMG-2179.jpg

 

  • Like 1
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

No to ja też się przywitam w drugim dniu deszczowych Świąt Bożego Narodzenia. Muszę powiedzieć, że nasze psy dość chętnie wychodzą na spacer. Dzisiaj byliśmy prawie godzinę na spacerze. Wykorzystaliśmy przerwę w deszczu i wybraliśmy się na spacer nad Widawkę. Z wielkim zadowoleniem patrzyłam, jak Alfik od czasu do czasu podpierał się tą operowaną łapką. Baaardzo mnie to cieszy, bo miałam duże obawy, co do sprawności tej łapeczki. Po powrocie do kraka muszę załatwić Alficzkowi ćwiczenia rehabilitacyjne.  Wetka dała nam namiary na taki gabinet w naszej okolicy.

Póki co wszystkiego dobrego i

IMG-20191111-WA0000.jpg

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Esia ma całkiem niezłe życie - wypasiony drapak, osobisty ochroniarz. Żyć, nie umierać...

Witam wszystkich po świętach. mam nadzieje, że wkrótce za oknem zrobi się czyściej. Choć znów zapowiadają opady. Ale w perspektywie ma być śnieg. Może choć przez chwilę  świat będzie czystszy? Ostatnie stale pochmurne nie nastrajają człowieka zbyt optymistycznie.

Mam nadzieję, że po dniach ucztowania wszyscy jesteście w dobrej kondycji.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

14 godzin temu, Nesiowata napisał:

Witam wszystkich po świętach. mam nadzieje, że wkrótce za oknem zrobi się czyściej. Choć znów zapowiadają opady. Ale w perspektywie ma być śnieg. Może choć przez chwilę  świat będzie czystszy? Ostatnie stale pochmurne nie nastrajają człowieka zbyt optymistycznie.

Wracaliśmy dzisiaj z wrocka do karaka i prawie całą drogę padał deszcz. Na bramkach kolejki, że końca nie było widać. Uroki poświątecznych powrotów. Nie chcę wiedzieć co się będzie działo w niedzielę. Wystarczyło mieć jeden dzień urlopu w piątek i  z dwoma dniami świąteczny,i zrobiło się pięć dni wolnego. Mieliśmy zostać dłużej, ale wolałam uniknąć koszmarnego powrotu.

To prawda, śnieg bardzo by się przydał. Może Nowy Rok uraczy nas bielą :)

Link to comment
Share on other sites

Witam wszystkich czarnym niedzielnym porankiem. Za oknem przymrozek, zimny wiatr i ani grama śniegu. A całe niebo czyste. Psy bardzo chętnie wyszły na dwór, ale po zjedzeniu śniadania błyskawicznie zaległy i śpią nie zważając na to, że ja jednak chodzę.

Błyskawicznie dotarliśmy do zakończenia roku, już za dwa dni pożegnamy 2019 rok, a tak niedawno było jego powitanie.

Życzymy wszystkim z tej okazji jak najwięcej zdrowia, samych tylko spokojnych i pogodnych dni a zmartwień jak na lekarstwo.

eKartki Nowy Rok Pysznego szampana w 2020,

  • Like 1
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, Nesiowata napisał:

Witam wszystkich czarnym niedzielnym porankiem. Za oknem przymrozek, zimny wiatr i ani grama śniegu. A całe nieco czyste. Psy bardzo chętnie wyszły na dwór, ale po zjedzeniu śniadania błyskawicznie zaległy i śpią nie zważając na to, że ja jednak chodzę.

Błyskawicznie dotarliśmy do zakończenia roku, już za dwa dni pożegnamy 2019 rok, a tak niedawno było jego powitanie.

Życzymy wszystkim z tej okazji jak najwięcej zdrowia, samych tylko spokojnych i pogodnych dni a zmartwień jak na lekarstwo.

eKartki Nowy Rok Pysznego szampana w 2020,

Do Nowego Roku jeszcze dwa dni, ale myśli już tam biegną.  Jaki będzie?   Czy lepszy, czy może gorszy niż ten odchodzący?   Co nas czeka?  Nadzieja z obawą kłębią się pod grzywką.  Ja modlę się, żeby tylko nie był gorszy niż ten przechodzący do historii.  Żeby zdrowie i nasi najbliżsi nas nie opuszczali, a dobre humory dopisywały. Tego i Wam i sobie życzę.   I jeszcze, żebyśmy każdemu potrzebującemu mogli przyjść z pomocą. To byłby naprawdę szczęśliwy rok.

  • Like 1
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

No i mamy poniedziałek tylko jeden dzień do zakończenia roku. Czas jest nieubłagany. Najgorsze, że już od kilku dni strzelają. Wczoraj Lala miała już zupełnie dość, przy drugim wystrzale schowała się między samochodami na placu dealera, zupełnie ogłuchła. Na nic wołanie, gwizdanie - psa nie było.Długo naczekałam się aż wystawiła nos. Od dziś nie będę ją spuszczać wieczorem ze smyczy. Jakoś przetrzymamy te trudne dni. Ona chyba z dnia na dzień boi się bardziej. Biedaczka. 

Zdrowia życzymy nieustająco.

Link to comment
Share on other sites

Witam wszystkich w sylwestrowy ranek, trzeba zaraz wybrać się po chleb - póki jeszcze nic nie pada. Strzały słyszałam jeszcze w ciemnościach - ludziom zupełnie odebrało rozum. Wczoraj wieczorem tez nie było spokoju, Lala nawet na smyczy pilnowała się

Z racji zbliżającego się Nowego Roku życzymy wszystkim jak najwięcej zdrowia, radosci i spokoju.

Podobny obraz

Link to comment
Share on other sites

Dnia 30.12.2019 o 06:09, Nesiowata napisał:

No i mamy poniedziałek tylko jeden dzień do zakończenia roku. Czas jest nieubłagany. Najgorsze, że już od kilku dni strzelają. Wczoraj Lala miała już zupełnie dość, przy drugim wystrzale schowała się między samochodami na placu dealera, zupełnie ogłuchła. Na nic wołanie, gwizdanie - psa nie było.Długo naczekałam się aż wystawiła nos. Od dziś nie będę ją spuszczać wieczorem ze smyczy. Jakoś przetrzymamy te trudne dni. Ona chyba z dnia na dzień boi się bardziej. Biedaczka. 

Zdrowia życzymy nieustająco.

W tym roku o dziwo nie strzelali aż do dzisiaj do 14-tej. W ubiegłych latach strzelanina trwała nieprzerwanie od Świąt Bożego Narodzenia do Nowego Roku. KOSZMAR. Psy, koty i ptactwo żyło przez tyle dni w ciągłym strachu.

W domu cały czas puszczałam psom muzykę relaksacyjną z mojego podpisu i były w miarę spokojne, ale ostatni raz na spacerze były o godz. 17-tej, a i tak zrobiły tylko siooo. Trzeba będzie wyjść z nimi jak się uspokoi. Na razie spokojnie śpią.

Biedna Lalunia :(

Link to comment
Share on other sites

18 minut temu, elik napisał:

Biedna Lalunia :(

Ja byłam o 19, Lala ma smyczy, nawet zdążyła zrobić kupę, ale ogon ciągnęła po ziemi. Za to tym razem Neska od razu wróciła do domu i czekała pod drzwiami. Lala przez cały czas chodzi przy mnie albo, jeśli leżymy, jest pod kołdrą. Przed chwilą Nesia zdecydowała się wyjść za drzwi i zrobić siusiu, Lala nadal nie zbliża się do drzwi. Jeszcze słychać pojedyncze wystrzały. Tylko Misiek śpi spokojnie. Może już najgorsze za nami. Musimy poczekać.

Link to comment
Share on other sites

21 godzin temu, Nesiowata napisał:

Ja byłam o 19, Lala ma smyczy, nawet zdążyła zrobić kupę, ale ogon ciągnęła po ziemi. Za to tym razem Neska od razu wróciła do domu i czekała pod drzwiami. Lala przez cały czas chodzi przy mnie albo, jeśli leżymy, jest pod kołdrą. Przed chwilą Nesia zdecydowała się wyjść za drzwi i zrobić siusiu, Lala nadal nie zbliża się do drzwi. Jeszcze słychać pojedyncze wystrzały. Tylko Misiek śpi spokojnie. Może już najgorsze za nami. Musimy poczekać.

Nasze psy były dzisiaj na spacerach rano 0 5-tei potem około 14-tej i trzeci raz dopiero przed chwilą. Jeszcze strzelają, ale już rzadko. Jedynie z odległej okolicy Borku Fałęckiego ciągle słychać huki. Do nas dochodzą już bardzo wyciszone przez dużą odległość, ale tam to musi być ogromny huk. Biedne zwierzaki i ich właściciele i te zwierzaczki wolno żyjące  :(  Ptaki od wczoraj rozproszone, nawet na posiłki nie przylatują. Nie mam pojęcia gdzie one się chowają. Pewnie daleko za miastem biedactwa muszą szukać tymczasowych kryjówek. Mam nadzieję, że jutro przylecą i będą mogły się posilić. Kończy się nam pszenica, ale w piątek lub sobotę jedziemy na działkę, a tam mamy większy zapas. Za 2 tygodnie pojedziemy w czwartek, to tam na targu zrobimy większy zakup, tak żeby starczyło do wiosny.

Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, elik napisał:

Nasze psy były dzisiaj na spacerach rano 0 5-tei potem około 14-tej i trzeci raz dopiero przed chwilą. Jeszcze strzelają, ale już rzadko. Jedynie z odległej okolicy Borku Fałęckiego ciągle słychać huki. Do nas dochodzą już bardzo wyciszone przez dużą odległość, ale tam to musi być ogromny huk. Biedne zwierzaki i ich właściciele i te zwierzaczki wolno żyjące 

Lala nadal nie lubi wyjścia z domu. Wczoraj po 12 w południe "wyjechała" na smyczy - trochę siknęła i koniec - powrót do domu. Około 15 sama chciała wyjść. Na szczęście był to  moment ciszy i udało jej się zrobić kupę. Wieczorem, trochę na siłę, wyciągnęłam ją z domu na smyczy. Ale przez cały czas  słychać było z oddali wystrzały. Raz zrobiła siusiu, rwała na smyczy do przodu jak diabli, ogon ciągnął się prawie po ziemi. Reszcie udało się w chwilach przerwy przynajmniej zrobić kupę i wracaliśmy do domu. Dziś już drugi raz, mimo namów, nie zdecydowała się na wyjście z domu. A chwilowo jest zupełnie cichutko. Może to się utrzyma?

 Wczorajszy dzień był w miarę spokojny tylko do południa. Później, kiedy towarzystwo trochę odespało -  zaczęła się powtórka z rozrywki. Niby to wszystko daleko, ale momentami  to były kanonady.

A dziś - życzę wszystkim spokojnego dnia, niech wreszcie życie wróci do normalności. 

Link to comment
Share on other sites

W Sylwestra byłam po pracy  u córki. I chyba dobrze na tym wyszedł nasz psiak bo u nich w miarę spokojnie odbyło się powitanie NR. Choć i tak mała trzęsła się jak osika  i do dzisiaj niechętnie wychodzi na dwór. Niestety nie miałam możliwości puścić głośno muzyki relaksującej aby zagłuszyć wystrzały bo wnuki spały.

Pewnie mnóstwo psiaków pouciekało swoim właścicielom a najgorsze jest to ,że większość nie wróci do swoich domów.

Link to comment
Share on other sites

Z racji piekielnego lenistwa w dniu dzisiejszym dopiero wieczorem udało mi się zmusić do pisania. Życzymy wszystkim spokojnej nocy. Może już całkiem bez strzałów?  U mnie jeszcze w ciągu dzisiejszego dnia kilka razy było słychać dalekie huki. Wieczorem Lala miała opory przed wyjściem z domu, choć na spacerze (wyjątkowo bez strzałów) ogon już w górze.  A w ciągu dnia było cicho.

Link to comment
Share on other sites

Miałam nadzieję, że paskudny pech, który mnie prześladował w ubiegłym roku, odejdzie ze starym rokiem w niepamięć. Jednak myliłam się :(  Wczorajszy dzień od dawna miałam zaplanowany, jako dzień gospodarczy, bo ostatnio bardzo zaniedbałam sprawy domowe. Pranie, sprzątanie, zakupy, gotowanie. O dziwo nawet nie byłam specjalnie zmęczona, ani znudzona :) Ale ju wieczorem zaczęło się. Masia musiała zjeść coś na wieczornym spacerze, bo w jakiś czas po powrocie zwróciła cały obiad, a nawet więcej. Dałam jej 2 kapsułki węgla to jedną wypluła, a mąż rozniósł butami po dywanie, a drugą zwymiotowała wywołując u mnie panikę. Gdy zobaczyłam czarne wymiociny, to oczywiście najgorsze przyszło mi do głowy, zanim uświadomiłam sobie, że to przez ten węgiel, który jej podałam. Noc mieliśmy z głowy. Co jakiś czas słyszałam, że wymiotuje, ale już nie było żadnej treści, tylko sama woda. Ze zdenerwowania z obawy o jej stan, nie pomyślałam, żeby zabrać miskę z wodą. A może to dobrze, bo wypłukiwała żołądek z tego, co w nim zalegało? Dotrwaliśmy do rana. Mąż kilka razy wychodził z nią na spacer, bo stała przy drzwiach, ale nic nie zrobiła. Rano wymioty ustąpiły, ale sunia nie była zainteresowana  śniadaniem, leżała na posłaniu i miała bardzo smutne oczka. Wybierałam się z nią do weta, ale dobre duszki poradziły, żeby podać jej Nifuroksazyd i jak do 2 godzin stan się nie poprawi, udać się do weta. Poprawiło się jej na tyle, że zjadła kilka kęsków sera i zrobiła obchód wszystkich legowisk :)

Jej się poprawiło, a ja byłam wykończona, a planowaliśmy z samego zawieźć karmę do kotów. Kurier przywiózł ją we czwartek, choć myślałam, że będzie to dopiero w piątek. Zrobiło się południe i już było za późno, żeby jechać na działkę, bo teraz bardzo wcześnie zapada zmrok. Na działkę pojedziemy  jutro.

Zabrałam się więc za pakowanie fantów i przygotowanie do wysyłki tych, które mają być wysłane przez RUCH. I tu znowu zaczęły się schody i to na sam czubek Pałacu Kultury. Czegoś takiego jeszcze nie miałam. Wynalazłam kuriera, który współpracuje z RUCH-em, ale jest jeszcze tańszy i punkt nadawania mam około 600 m od domu, a nie 4 przystanki autobusem w jedną stronę i 4 z powrotem. Jedną paczkę nadałam, zapłaciłam i etykietę wydrukowałam bez problemu. Schody zaczęły się przy drugiej paczce  (a miałam ich nadać 4) i już tak było przy każdej następnej. System się zawieszał, trudno było znaleźć punkt odbioru paczki, a przy opłacaniu trzeciej paczki nie mogłam się zalogować do banku. Przy 4-tej próbie pomyślałam, że coś jest nie tak, bo powinnam dostać komunikat, że dostęp do banku został zablokowany i muszę odblokować dzwoniąc na infolinię. Zawsze jest tak, gdy 3 razy podam złe hasło. Czasem zdarzy mi się włączyć niechcący duże litery i nieświadomie wpisuję złe hasło i dziwię się co jest grane, potem dzwonię na infolinię z prośbą o odblokowanie. Zadzwoniłam na infolinię i dowiedziałam się, że nie mam zablokowanego konta, ale mam nieaktywną bankowość internetową. Jak to nieaktywną? Przecież kilkanaście minut temu robiłam przelew internetowy. Pan też był zdziwiony, ale nie umiał wytłumaczyć jak to się stało i jak to było możliwe, takie samoistne wyłączenie kanału internetowego. Pan odblokował mi kanał internetowy, ale gdy już się zalogowałam, nie mogłam zrobić przelewu, bo dzienny limit przelewów wynosił 0,00 zł. Znowu musiałam dzwonić na infolinię o zmianę tego limitu dziennego. W efekcie tych wszystkich perturbacji, zapakowanie, nadanie i opłacenie 4-rech paczek zajęto mi ponad 3 godziny. Tego jeszcze nie grali!!!

I co? Czy mogę powiedzieć, że pech opuścił mnie z Nowym Rokiem? Chyba Nie 

 

U nas od 2-go w ciągu dnia jest prawie cicho więc psiaki normalnie wychodzą na spacery.

Link to comment
Share on other sites

Dnia 3.01.2020 o 22:40, Nesiowata napisał:

Z racji piekielnego lenistwa w dniu dzisiejszym dopiero wieczorem udało mi się zmusić do pisania. Życzymy wszystkim spokojnej nocy. Może już całkiem bez strzałów?  U mnie jeszcze w ciągu dzisiejszego dnia kilka razy było słychać dalekie huki. Wieczorem Lala miała opory przed wyjściem z domu, choć na spacerze (wyjątkowo bez strzałów) ogon już w górze.  A w ciągu dnia było cicho.

Wolałabym, żeby i u mnie późna wizyta w Klubie wynikała z lenistwa, nawet największego  :)

Na działkę pojedziemy jutro, ale znowu komplikacje, bo chciałam jechać jak najwcześniej, żeby wybrać z fantów, które tam są, fanty wylicytowane na ostatnim bazarku. No i nie da się, bo wiedząc, że na działkę pojedziemy dzisiaj, umówiłam się z fryzjerką na jutro na obcięcie włosów na godz. 10:30  :(  No pech na pechu i pechem pogania!

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...