Jump to content
Dogomania

Benia już ma DS. Benia - kolejna ofiara człowieka, której musimy pomóc :(


elik

Recommended Posts

11 godzin temu, Nesiowata napisał:

Nie zazdroszczę. takich wieści. Szkoda nerwów, szkoda samochodu. Ważne wprawdzie, ze im nic się nie stało fizycznie. Bo psychicznie to jednak dramat przeżyli.

U mnie po południu przeszła przez kilka minut nawałnica. Akurat jechałam samochodem - ściana deszczu. Kiepska widoczność, na szczęście dojechałam ten kawałek. Okazało się , że w "mojej drodze" (na poboczu rosną stare jabłonie)  nałamało sporo gałęzi, w jednym miejscu nawet drzewo rozłupało się na pól. Później poszłam z psami kawałek w pole i okazało się, całkiem niedaleko ode mnie leży złamany klon. Był dość duży chociaż niezbyt stary. Złamany równo przy ziemi. To musiała być piekielna siła.  Ale pewnie tak zostanie bo to poza terenem prywatnym, drzewo powalone na pole kukurydzy więc nie będzie komu sprzątnąć.  Teraz znów robiło się czarno, nie wiadomo co dalej będzie.

To prawda.  Na pewno to było straszne przeżycie. Na szczęście zięć zachował zimną krew i nic im się nie stało. Ewakuowali się odpowiednio wcześnie, nie czekając na rozwój wypadków, nie usiłowali ratować wszystkiego co z sobą wieźli. Ale tort na ruodzino-imieniny ojca uratowali  :)  Co prawda nie nadawał się do konsumpcji od razu, trzeba było go uzdatnić w lodówce, ale dowieźli! Było z tego trochu śmiechu :)
Samochodu żal, bo to było prawie nowe BMW. W kwietniu wykupili po 3 latach lizingu. Spaliło się doszczętnie, została tylko opalona blacha. Nawet asfalt się palił. Korek na 12 km,  zatarasowane oba pasy autostrady. Na jednym tym do Krakowa palił się ich samochód, a na drugim, tym w stronę Wrocławia, stała straż pożarna i z tamtego pasa gasili pożar.  Czekali ponad 2 godziny na dostarczenie samochodu zastępczego. W efekcie zamiast, jak planowali,  koło 17-tej, przyjechali po 20-tej.  Ważne, że zdrowi, bez uszczerbku na ciele, ale psychika jednak ucierpiała.  Są młodzi więc mam nadzieję, że szybko zapomną w natłoku różnych nowych wydarzeń. Oby!

Miłego weekendu!

Link to comment
Share on other sites

Postaram się wpaść  koło południa, może wtedy będzie już wszystko na swoim miejscu.A moje panny nadal są niedospane. A w nocy chyba znów trochę popadało choć teraz całkiem przyjemnie świeci słoneczko. Powoli czas budzić się do życia.

Link to comment
Share on other sites

Elu, bardzo współczuje młodym tak dramatycznych przeżyć, najważniejsze że wszyscy cali i zdrowi.

Pamiętam jak nam w Krakowie ukradli samochód, zniknął z parkingu pod blokiem, tylko jeden, nasz. Przypilnowali sobie nas. Choć to nie taka tragedia jak pożar, ale szok był niezły. Wieczorem samochód stał na parkingu a rano miejsce puste.

Będzie dobrze Elu, bo być musi :)

Miłego weekendu z rodziną.

Nesiu, też miałam taki przypadek z lisem, ale tylko dwie kury straciłam. Pewnie zdeterminowana lisia mama zdobyła u Ciebie jedzenie dla swoich lisiąt, szkoda kurek. Teraz jest ten czas, widzę po drogach dużo rozjechanych małych lisiątek. A ostatnio kolejnego borsuka i sarnę, o jeżach nie wspomnę. Codziennie rano jak jadę zawieźć do pracy Połówka droga usłana jest rozjechanymi zwierzętami, aż serce boli.  

Mimo straty, życzę Ci miłej niedzieli.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Jestem w poniedziałek z życzeniami zdrowia dla wszystkich. Nic miałam spokojną. Chłopak zawinięty po kąpieli w nocy wylazł z posłania i spał sobie na dywanie (jakoś nie wpadł na pomysł podreptać do kuchni na płytki). rano wzięłam go pod pachę i w kocu wysikał się naprawdę porządnie. Podreptał sobie, otworzyłam drwi do brata pokoju i widzę, że tam sobie siedzi. Zresztą - będę musiała tam go zostawić bo muszę wyjechać na dwie godziny. A niczego nie mogę być pewna. A okazuje się, że brat przyjedzie z pracy 3 godziny później (pani, która go zmienia była w komisji wyborczej i w nocy zadzwoniła, że jest bardzo zmęczona i będzie później; wszystko załatwiane po cichy, bez wiedzy koordynatora - ale 27 godzin pracy zamiast 24 to już duża różnica). Nie jestem pewna dziewczyn więc profilaktycznie rozdzielę profilaktycznie.

Przyjemnego dnia życzę.

Link to comment
Share on other sites

Dnia 12.07.2020 o 08:40, jaguska napisał:

Elu, bardzo współczuje młodym tak dramatycznych przeżyć, najważniejsze że wszyscy cali i zdrowi.

Pamiętam jak nam w Krakowie ukradli samochód, zniknął z parkingu pod blokiem, tylko jeden, nasz. Przypilnowali sobie nas. Choć to nie taka tragedia jak pożar, ale szok był niezły. Wieczorem samochód stał na parkingu a rano miejsce puste.

Będzie dobrze Elu, bo być musi :)

Miłego weekendu z rodziną.

Dzięki Iwonko za ciepłe słowa.  Młodzi szybko zapomną, życie ich do tego zmusi. Ważne, że wyszli z tego cali i zdrowi. Pewnie to my będziemy dłużej pamiętać to koszmarne zdarzenie, zwłaszcza, że pokazali nam film, który nakręcili po opuszczeniu samochodu. Niepotrzebnie to oglądałam  :(

Weekend był miły  :)

Link to comment
Share on other sites

Dnia 12.07.2020 o 08:40, jaguska napisał:

Teraz jest ten czas, widzę po drogach dużo rozjechanych małych lisiątek. A ostatnio kolejnego borsuka i sarnę, o jeżach nie wspomnę. Codziennie rano jak jadę zawieźć do pracy Połówka droga usłana jest rozjechanymi zwierzętami, aż serce boli.

To straszne widoki  :( Ja okropnie to przeżywam. Modlę się, żeby nam nigdy nic takiego się nie zdarzyło, żeby żadne zwierzątko nie wpadło nam pod koła. Opłaciłabym to chyba jakąś ciężką depresją.

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Nesiowata napisał:

Jestem w poniedziałek z życzeniami zdrowia dla wszystkich. Nic miałam spokojną. Chłopak zawinięty po kąpieli w nocy wylazł z posłania i spał sobie na dywanie (jakoś nie wpadł na pomysł podreptać do kuchni na płytki). rano wzięłam go pod pachę i w kocu wysikał się naprawdę porządnie. Podreptał sobie, otworzyłam drwi do brata pokoju i widzę, że tam sobie siedzi. Zresztą - będę musiała tam go zostawić bo muszę wyjechać na dwie godziny. A niczego nie mogę być pewna. A okazuje się, że brat przyjedzie z pracy 3 godziny później (pani, która go zmienia była w komisji wyborczej i w nocy zadzwoniła, że jest bardzo zmęczona i będzie później; wszystko załatwiane po cichy, bez wiedzy koordynatora - ale 27 godzin pracy zamiast 24 to już duża różnica). Nie jestem pewna dziewczyn więc profilaktycznie rozdzielę profilaktycznie.

Przyjemnego dnia życzę.

Nesiu wielkie dzięki za tego biednego staruszka Grzesia. U Ciebie zazna to, czego pewnie nie miał przez całe swoje marne życie.     321331918_dzikuj6.jpg.c2c8f6925aac67dd7fbc25b7f69618a5.jpg

Zdarzają się nagłe, nieprzewidziane przypadki, że trzeba zostać w pracy dłużej, co jednak przy pracy 24-ro godzinnej jest bardzo dużym obciążeniem. Jednak praca w komisji to nie był nagły, nieprzewidziany przypadek i ta kobieta powinna zgłosić to koordynatorowi, żeby mógł podesłać za nią zastępstwo, a nie obciążać dodatkową pracą kogoś, kto ma już za sobą 24 godziny pracy. To nie fair w stosunku do Twojego brata.

Miłego poniedziałku  :)

Link to comment
Share on other sites

19 godzin temu, elik napisał:

Zdarzają się nagłe, nieprzewidziane przypadki, że trzeba zostać w pracy dłużej, co jednak przy pracy 24-ro godzinnej jest bardzo dużym obciążeniem. Jednak praca w komisji to nie był nagły, nieprzewidziany przypadek i ta kobieta powinna zgłosić to koordynatorowi, żeby mógł podesłać za nią zastępstwo, a nie obciążać dodatkową pracą kogoś, kto ma już za sobą 24 godziny pracy. To nie fair w stosunku do Twojego brata.

W końcu z trzech dodatkowych godzin zrobiły się cztery. Nie będę tego komentować.Ja bym tak tego nie zostawiła, choć ona zapłaciła za te godziny. Dziś ranek witam ze słoneczkiem, nawet trochę cieplej się zrobiło. Trzymajcie się ciepło i zdrowo.

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj  goniłam w piętkę.  Od rana sprawa za sprawa a wszystko pilne.

Złapał się do klatki kolejny kotek więc trzeba było na gwałt umawiać kastrację. Na szczęście wet miał "okienko" i na szczęście to był kocurek więc znacznie mniej pracy.  To już prawie masówka i zapomniałam zrobić kotikowi zdjęcie na tarasie. Zrobiłam jak klatka była już w samochodzie i potem u weta w gabinecie.

W samochodzie

20200714_124626.jpg.93d64614423497ae386ea826dc6fd3ff.jpg

i w gabinecie weta jeszcze w klatce-łapce.

20200714_125635.jpg.8898fb64d7796cf86e8acb37f90da4dc.jpg

20200714_125652.jpg.2490c56483eee17cc8963f746197aa55.jpg

20200714_125711.jpg.dd2ef954c3485640609b51387b8922ef.jpg

Teraz kotek siedzi już w kennelu i wszystko wskazuje na to, że nie jest tak dziki, jak myśleliśmy. Ale czas pokaże :)

Został do sterylizacji jeszcze jeden koteczek.

Link to comment
Share on other sites

53 minuty temu, Nesiowata napisał:

Śliczny rudzielec. 

Życzę wszystkim spokojnego, normalnego dnia (o ile to jeszcze możliwe).

Bardzo ładny  :)  i pozwala się głaskać  :)

Spokojny to on nie będzie, po południu pakowanie i wyjazd do kraka. Jutro Alfinek ma postrzyżyny  :)

Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, Nesiowata napisał:

Witam wszystkich w sobotnie popołudnie, na razie słoneczne. Mam nadzieję, że dzież upłynie Wam na zasłużonym odpoczynku, no chociaż trochę.

Witam także  :)  Czy będzie odpoczynek? To się jeszcze zobaczy  :)  Całe przedpołudnie zajęła mi przeprowadzka na działkę i prace okołoprzeprowadzkowe  :)  a potem kotek rudasek i jego wypuszczanie z kennela po kastracji. To była dla nas niespodzianka. Kitek nie miał za bardzo ochoty opuścić nas  :) Kilka godzin trwało krążenie po działce, wchodzenie i wychodzenie z domu, aż wreszcie kiedy zajęłam się sprawami domowymi, poszedł sobie i nawet nie zauważyłam kiedy. Myślę, że będzie wracał.

Tu jeszcze w klatce łapce w gabinecie weta przed kastracją.

1.jpg.244eca6802ba2fd87c9d096ec3fdc449.jpg

Tu już w klatce kennelowej w pokoju gościnnym po zabiegu.

2.thumb.jpg.fe8ddd5bc2bb2f7fe17d0ea2a655d492.jpg

3.thumb.jpg.acd688c7071b9594047040c0ced47bd1.jpg

4.thumb.jpg.fdd108d3aa1ac87d3094ebf7935c0ef8.jpg

 

Link to comment
Share on other sites

I już odjajczony, po odzyskaniu wolności :)

5.thumb.jpg.12faf4b6d7935bdd9d38992a8c21af6f.jpg

Na tym zdjęciu widać, jak bardzo jest chudy  :(  Okrągły brzuszek, bo dostawał często dobre jedzonko, ale boki nadal bardzo zapadnięte.

256183259_6chudy.thumb.jpg.b6f60021874de491d1984b4c74570417.jpg

Po jedzonku sjesta na legowisku psiaków  :)

10.jpg.083fb1336f3537ddd4e3f9d918268d89.jpg

Ale najpierw zasikał inne psie legowisko w kuchni

20200718_094737.jpg.41001736de2a160fead15d7528487a01.jpg

 

7.jpg.828df9f8699a5c74a30ad5ba183574a4.jpg

9.jpg.1b323f3af49d043844b38e6d4eecc36e.jpg

Prowokacja ?  Masia nie dała się sprowokować  :)  Kochana dziewczynka  :)

8.thumb.jpg.2af9f8a7f51dbd1a956aa9a895ad9102.jpg

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj raniutko złapaliśmy tego chorutkiego kociaczka. Siedzi w kontenerku i czeka, a ja nie wiem co dalej  :(  Najlepiej byłoby jechać z nim do kraka do mojej wetki, ale  wymagałoby to karkołomnych wyczynów logistycznych  :(    Niezbyt ufam tutejszym wetom  :(     I co robić?  Po godz. 10-tej porozmawiam z panią z tut. organizacji prozwierzęcej. Może ona poradzi mi jakiegoś dobrego weta.

Ja to mam szczęście  :(

Link to comment
Share on other sites

12 minut temu, elik napisał:

Ja to mam szczęście  :(

Szczęście to ma kot, Ty - kłopot. Obyś znalazła na miejscu jakiegoś porządnego weterynarza.

U mnie dziś od rana słońce w pełni  a podobno mają być burze (wczoraj jakoś nie spadła ani kropla deszczu). Niedługo muszę ruszyć do warszawy na ćwiczenia, potem od razu pojadę po lekarstwo dla Grzesia. I pół dnia z głowy. Znając swoje szczęście - wrócę mokra. Ale w końcu z cukru nie jestem, jakoś przeżyję.

Udanego dnia życzę wszystkim.

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj, o dziwo, na "wyjeździe" nie zmokłam. Ale wieczorem to już tak. Dobrze, że nie była to ulewa. Dziś od rana pochmurno i nie za ciepło.  Nawet dobre to po mojej wczorajszej warszawskiej eskapadzie w upale. Za stara już jestem na takie "spacery" po rozpalonych ulicach.

Spokojnego dnia życzę wszystkim.

Link to comment
Share on other sites

Witam w słoneczny choć chłodny poranek. Zupełnie inne lato niż w ubiegłym roku. Nie doczekałam się wczoraj przywozu drewna, podobno ma być w sobotę. Może to i lepiej, nic mi się wczoraj nie chciało. I jakoś dzień zleciał. 

Pogodnego i spokojnego dnia wszystkim.

Link to comment
Share on other sites

Nie ma koteczka, a ja czuję się paskudnie :(  Gdy żył nie czułam, że aż tak jest mi bliski.  Kotki szukają go i też po nim płaczą. Wiem, że muszę się pozbierać, ale nie jest to łatwe :(

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...