Jump to content
Dogomania

JEDNO SERCE NIE DA RADY ! Serce Pipi i podopieczni w potrzebie!!! (Posty inf. 1-6)


Pipi

Recommended Posts

No prosze i sie dowiedzialam i zdjecia zobaczyłam. Lecz o tobie Halina sa tacy, ktorzy maja wyrobione zdanie. Kłamiesz, krzyczysz i napadasz. Nawet mi groziłas.
Poprosze o adres do Beja, chciałabym go sama odwiedzic.
A pan ma roaming? nawet w nocy i o 5 nad ranem?. . . .mojemu mezowi rowniez wlacza sie roaming, ale jak puszczam mu sygnał to za chwile oddzwania. Na sms tez chyba zaden problem odpisac, chocby w tresci, ze nie wie o co chodzi?
Potraktowałyscie mnie po chamsku i tyle.
Ale ciesze sie, ze pies zyje i nie załuje, ze napisałam o tym tutaj, bo odpoczne nerwowo, po tylu miesiacach.

Link to comment
Share on other sites

No i sie doczekałam. Nie załuje ze poruszyłam to tutaj, bo nareszcie cos wiem. Halina, kłamiesz jak z nut. Wyzwałas mnie i nawet groziłas. Owszem rozmowa nasza nie była przyjemna, ale to Ty wydarłas tel Izie i pokazałas kto rzadzi. A wystarczyło na moje pytania odpowiedziec, ze jutro to załatwie, nie denerwuj sie. A nie, ze mam teraz zlecenie, bo na chleb musimy zapracowac nie tak jak ty, my nie zyjemy z ludzi. . . . i jak skoncze prace to poszukam umowe. Byla godzina 23:00 bodajze. . . .
Potraktowałyscie mnie po chamsku i tyle. Tak sie nie robi.
Prosze mi podac adres, chciałabym odwiedzic Beja.
Przepraszam Wszystkich za zamieszanie.
Powiem jeszcze, ze u mojego meza w komorce tez jest roaming, ale jak puszczam mu sygnał to oddzwania za chwile i nie ma z tym klopotu. A do tego pana dzwoniłam nawet pozno w nocy i w ciagu dnia i b. wczesnie rano. Sms pisałam i nie zareagował. Co byscie pomysleli? ja spanikowałam i tyyle. Zostałam potraktowana z gory i stad moje zdenerwowanie. Martwie sie i mysle o kazdym psie i kocie ktorego wydałam. Nie zapomne ich nigdy i ciesze sie kiedy moge sie czegos dowiedziec co jakis czas. A bo to malo przypadkow, ze psy giną i slad po nich zanika?
Jednak jak sie chce to mozna. Chyba zbyt wiele czasu to nie zajeło. Jak mnie ktos o cos prosi nie odpowiadam tak jak wy joi i Moli@.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='joi']Pipi nie pogrążaj się, nie snuj głupich domysłów, już wiem że jakiekolwiek kontakty z Tobą kończą się awanturami, histerią, kłamstwami[/QUOTE]

Naprawde? ja niczego nie snuje, wszystko jest w naszej jak to napisałas konwersacji. . . . .
nawet nie stac was na zwykle przepraszam.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pipi']Naprawde? ja niczego nie snuje, wszystko jest w naszej jak to napisałas konwersacji. . . . .
nawet nie stac was na zwykle przepraszam.[/QUOTE]
Nie będę wdawać się z Tobą w bezproduktywne przepychanki słowne. Adres mogę podać komuś zrównoważonemu, o kim wiem że nie pojedzie i nie zrobi awantury

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pipi']No i sie doczekałam. Nie załuje ze poruszyłam to tutaj, bo nareszcie cos wiem. Halina, kłamiesz jak z nut. Wyzwałas mnie i nawet groziłas. Owszem rozmowa nasza nie była przyjemna, ale to Ty wydarłas tel Izie i pokazałas kto rzadzi. A wystarczyło na moje pytania odpowiedziec, ze jutro to załatwie, nie denerwuj sie. A nie, ze mam teraz zlecenie, bo na chleb musimy zapracowac nie tak jak ty, my nie zyjemy z ludzi. . . . i jak skoncze prace to poszukam umowe. Byla godzina 23:00 bodajze. . . .
Potraktowałyscie mnie po chamsku i tyle. Tak sie nie robi.
Prosze mi podac adres, chciałabym odwiedzic Beja.
Przepraszam Wszystkich za zamieszanie.
Powiem jeszcze, ze u mojego meza w komorce tez jest roaming, ale jak puszczam mu sygnał to oddzwania za chwile i nie ma z tym klopotu. A do tego pana dzwoniłam nawet pozno w nocy i w ciagu dnia i b. wczesnie rano. Sms pisałam i nie zareagował. Co byscie pomysleli? ja spanikowałam i tyyle. Zostałam potraktowana z gory i stad moje zdenerwowanie. Martwie sie i mysle o kazdym psie i kocie ktorego wydałam. Nie zapomne ich nigdy i ciesze sie kiedy moge sie czegos dowiedziec co jakis czas. A bo to malo przypadkow, ze psy giną i slad po nich zanika?
Jednak jak sie chce to mozna. Chyba zbyt wiele czasu to nie zajeło. Jak mnie ktos o cos prosi nie odpowiadam tak jak wy joi i Moli@.[/QUOTE]


[B]Pipi ja też wiem, zero kontaktów z Pipi!!!!!

Tak pracuję i Ty nie będziesz mnie podliczać!!!, rozliczać z godzin pracy!!!

Rozmowę z Toba uważam za skończoną, szkoda mojego zdrowia i czasu...
[/B]

Link to comment
Share on other sites

A ha, czyli odmawiasz podania adresu? ok, dziekuje. To bedzie dla mnie lekcja, nie ufaj, podpisz umowe.
Oczywiscie, zero kontaktu z Pipi. A dlaczego? bo chciała dowiedziec sie o psie. Nie ma sprawy, jakos moze sie z tym pogodze.
Nie rozumiem tylko oburzenia. Mowiłam ze zapytam na watku, tylko co? nie moge udowodnic, bo mowiłam przez telefon, wiele razy prosiłam, lecz bez odpowiedzi. W koncu zapytałam. . . .pomogło.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Evelin']Nie możecie sobie wyjaśniać takich rzeczy na pw!? Chcecie nadal zasmiecac wątek? Z całym szacunkiem, ale ta dyskusja niczego nie wnosi i niczemu dobremu nie służy. Najważniejsze, że Bej ma się dobrze....dzięki za wstawienie zdjęć.[/QUOTE]

Juz nie ma co wyjasniac. Przepraszam ze w taki sposob domagałam sie info o psie. Dla mnie to było bardzo wazne.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='3 x']wygląda dobrze i na szczęśliwego :)
ale oświećcie mnie - po co mu taki wielki 'karabińczyk' przy obroży?[/QUOTE]

tez o tym pomyslalam, ale nie chciałam pytac glosno, bo zaraz znowu by sie zaczelo. . . .dobrze, ze nie tylko ja to zauwazyłam i nie tylko to, ale nie chce juz zaczepiac tematu
sama zobacze swoją watpliwosc, bo choc adresu nie chca mi podac, to i tak odwiedze. Jesli ludzie sa ok, to dlaczego mieliby nie pozwolic zobaczyc psa
. . . ja tylko na agresje reaguje, a jesli ktos jest wobec mnie w porzadku, ja rowniez
. . .choć zdarzyło mi sie popełnic fopa wobec kolezanki, krotko mowiac zachowac bardzo niełądnie, ale to inny temat. . . .

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pipi']tez o tym pomyslalam, ale nie chciałam pytac glosno, bo zaraz znowu by sie zaczelo. . . .[B]dobrze, ze nie tylko ja to zauwazyłam[/B] i nie tylko to, ale nie chce juz zaczepiac tematu
(...)[/QUOTE]

na poczatku pomyślalam, ze to adresówka
ale poźniej przyjrzałam się bliżej

może dziewczyny na wizytacji też zwróciły na to uwage i dopytały o to ?

Link to comment
Share on other sites

Pipi, tak na poprawę humoru - latający Dyzio, pamiętasz ślepaczka, który pojechał na ds do Warszawy? Niedługo czeka go kastracja.

[URL=http://imageshack.us/photo/my-images/843/sel7.jpg/][IMG]http://img843.imageshack.us/img843/1923/sel7.jpg[/IMG][/URL]


Uploaded with [URL=http://imageshack.us]ImageShack.us[/URL]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mageda']Pipi, tak na poprawę humoru - latający Dyzio, pamiętasz ślepaczka, który pojechał na ds do Warszawy? Niedługo czeka go kastracja.

[URL="http://imageshack.us/photo/my-images/843/sel7.jpg/"][IMG]http://img843.imageshack.us/img843/1923/sel7.jpg[/IMG][/URL]


Uploaded with [URL="http://imageshack.us"]ImageShack.us[/URL][/QUOTE]

Dzieki Mageda, milo go zobaczyc szczesliwego. Ja nie jestem jakas kołtuniasta i kiedy po wydaniu psa, czy kota, choc raz zobacze, jestem spokojna, bo wiem, ze zyje, ze ma dobrze. Są tez psy, ktore gdybym mogła zabrałabym z powrotem, bo miało byc super a jest tak sobie. Jednym z takich przypadkow jest Wilczek, ktory wiadomo bylo, ze bedzie mieszkal w budzie i w kojcu, ale otwartym i bedzie mial podworko do biegania. Zagladałam do niego juz kilka razy, ot, tak przez płot. Nie ma najgorzej, bo jakis tam gar stoi, zachudzony tez nie jest, ale kojczyk malutki, niestety zamkniety, a pies smutny. No ale wlosow z glowy nie wyrywam, nie szaleje. Widze ze zyje, caly i mam nadzieje ze zdrowy wiec musi tak byc. Kiedys mialam taka Polę i oddałam do budy, nie bylam szczesliwa, ale oddalam, bo u mnie tez mieszkała z Moną w budzie. Po oddaniu za jakis czas zawiozły mnie enia z Evita tam gdzie mieszka Pola. Popatrzyłam na nia z daleka, poszczekała na auto i odjechałysmy. Uspokoiłam sie, bo buda super, a Pola luzem i pewna siebie, wiec jest ok. Po 2 latach zajechałam tam znowu i na podworku opalała sie jej pani razem z Pola na lezaku. Przywitałam sie, porozmawialismy chwie. Okazało sie, ze tylko z miesiac Pola zima mieszkala na podworku. Kiedy przycisnal mroz zabrali do domu i tak juz zostało. Sunia Zabka, ktora mieszkala w lodowce, pamietacie? nie pisałam o tym, ale tez u niej byłam. . .przy okazji, kiedy jezdzilam pod Warszawe. Nie bede wymieniac wszystkich, ale na prawde do tych do ktorych moge, co jakis czas zajezdzam. Sa rozne adopcje, ale to chyba nic zlego chciec zobaczyc jak sie zyje psu, ktory byl ze mną. Nie o wszystkich wydanych wiem, ale nigdy ich nie zapomne i mysle o nich. Z niektorymi domami, tzn ludzmi, ktorzy maja ode mnie psa jestem w stałym kontakcie, zakumplowalismy sie.

Wczoraj jezdziłam z Sylwia1982 na wizyte przedadopcyjna dla suczki od Bajk21 ze Znajdkow. Po drodze choc troszeczke bylo nie po trasie, ale zawsze blizej niz jazda specjalnie, zrobiłysmy wizyte poadopcyjna dla szczeniaczka, ktorego wydała do adopcji kisielek. Stamtad bylo juz tylko kilka kilometrow do Czeremchy do p. Basi, ktora ma ode mnie Miłkę, ktora uratowała dreag. Ludzie ucieszyli sie z naszej wizyty, a my mialysmy wycieczke i odskocznie od codziennosci. Było bardzo miło.

Edited by Pipi
Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj piekna pogoda az zyc sie chce. Wybieramy sie na dluuuugi spacer, zobaczymy czy sa grzybki. Miałam sprzatac, ale takiego slonca szkoda. Psy sie troche "rozerwą", a co tam sprzatanie, poczeka.
Dawno nie chodzilismy w teren i troche sie boje czy dam rade, ale jak nie pojde, to sie nie dowiem. Nie wiem dlaczego, ale cos ciagnie mnie zeby pójść. Mam nadzieje spotkać Gucia, bo ja osobiscie widzialam go ostatni raz w czerwcu. Marysia mowi, ze go widuje, ale z zupełnie innej strony lasu niz ten, ktory jest po mojej stronie domu. Swoja drogą, jak on zyje tyle czasu, ze udaje mu sie od kuli mysliwych uchronic, czy od wnykow, ktorych u nas jest masa.
Zabieram aparat, moze cos nakrece.
Miłego slonecznego dnia wszystkim tu obecnym życzę.

. . . a ha, sunia Grcaja od sonimalutkiej pojechała dzisiaj do hoteliku u Murki. Sonia podwiozła ja do Siemiatycz, do ktorych mąż Murki przyjechał. Własnie trwa przekazanie dziewczynki.
Dziekuje pucka69 i Evelin w swoim i sonimalutkiej imieniu. soniamalutka przeprasza, ze nie moze zrobic tego sama, ale wciaz nie ma komputera, nie odebrany z naprawy.
DZIEKUJEMY naszym WYBAWICIELKOM z całęgo serca.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='malagos']Jak spacer? Mam nadzieję, zę tylko grzybki fotografowałaś, nie psy..........[/QUOTE]

Spacer super, dziekujemy. Niestety nie zrobiłam ani jednego zdjecia, bo aparat i komorki na aucie pod domem zostawiłam. A wszystko przez listonosza. Kiedy bylismy na wylocie, podjechał nasz gminny listonosz. Poradzic sie przyjechał. Ma suczke dziewiecioletnia, taka mikro jamniczke. Okazalo sie, ze jest w ciazy. Od kilku dni nie mogla urodzic. Dzwonil do mnie w nocy w poniedzialek i pytał co ma robic, bo jego krolewna kreci sie, sapie. . . .do weta, odpowiedziałam. Ale chlop to ciezko myslaca istota i trzymal te biedna sunie az do czwartku, bo powiedzial, ze nic sie nie dzialo. Przestała sie prezyc, jadła i spała, a w czwartek znowu sie zaczelo/ Pojechał do lekarza, ale nie do Bielska tylko do łap, bo mu w pracy tak poradzili. Sunia miala cesarke i jednego dzieciaczka. Pani doktor oddała suke z dzieckiem zaraz po operacji. Suka polprzytomna po narkozie wcale nie interesowala sie maluszkiem. Pani doktor polecila listonoszowi zeby masowal maluszka i ze bedzie wszystko dobrze. A chlop jak chlop.pomasował chwile i polozyl obok suki i pojechal do pracy. Ponoc zostawil pod opieka ciotki, ktora przystawiala malucha do cycka ale ten nie mial sily ssac i kiedy wrocil z pracy maly juz nie zył. Listonosz przyjechal wlasciwie sie wyzalic i zapyta czy to jego czy wetki wina, ze maly umarł. Czlowiek az sie trzasł z nerwow, tak bardzo chcial tego pieska, dlA SIEBIE ALE I DLA SUCZKI, BO MOWIL ZE W JEJ ZYCIU TO BYLA PIERWSZA ciAZa. . .pewnie ostatnia. To bardzo łądna suczka i czlowiek ja kocha jak wlasne dziecko. Choc mieszka na wsi i niektorzy sie z niego smieja to on nie patrzy na to. Sunia z nim spi, wszedzie jezdzi, je to co on.
Zagadałam sie i kiedy listonosz odjechal juz nie wrocilam sie po aparat. Obejrzałam sie dopiero pod lasem, ze go nie mam. Jak bedzie taka pogoda jutro, to pojdziemy znowu.
Dzisiaj mialam pracowity dzien. Po powrocie z lasu kosilam. Pomyslalam, ze jeszcze raz przelece, bo caly czas kiedy padalo trawa urosła po kostki i ciezko kupale wybierac. Teraz kolacja i spac. Od tlenu dzisiaj az sie w glowie kreci.

Link to comment
Share on other sites

W sobote zadzwonila pani w sprawie Zibiego. Białystok, w bloku, parter, troje dzieci, dwoje z nich juz dorosłe, pani nie pracuje. Miałam watpliwosci, ale pani przekonywała mnie, ze nauczy chodzenia na smyczy i wszystko bedzie dobrze. Pojechałam wiec od razu z Zibim. Od drzwi poczułam jakis dziwny niepokoj. Zobaczyłam, ze drzwi sa pobite i od progu poczułam smrod papierosow. No ale trudno pomyslałam i weszlam. Pani i dziewczynka sympatyczne, wyszly do auta, w ktorym czekał Zibulek. Postawiłam biedaka na nozki, ktore miał jak z galarety. Bardzo sie bał, ale przeszlismy sie kawałek zeby mogł sie rozejrzec. Jakos mu poszło, wiec zawrocilismy sie do mieszkania i akurat wychodzil z niego syn tej pani. Nie bede pisac co i jak, ale bardzo mi sie nie spodobał. W ogole to chyba sa bloki w ktorych mieszka patologia. Od razu rzucili mi sie w oczy mlodzi mezczyzni pijacy w klatce schodowej, wulgaryzmy, okropne zachowanie. . . .Zibi tak sie wystraszył, ze zaczął siusiac pod siebie, zwymiotował. On chyba dostał jakiegos szoku ze strachu. Pomyslałam sobie, ze jednak go tam nie zostawie. Pani powiedziala, ze dziewczynka jest bardzo grzeczna i bedzie z nim chodzic na spacery. Uznałam, ze jesli cos sie zadzieje niespodziewanego, to Zibi jej moze sie wyrwac i ucieknie. On jest dzikawy, nigdy miasta nie widział, tylu ludzi i to glosno sie zachowujacych, raczej nie dla niego. Moze i dobrzy to ludzie, ale nie dla Zibiego.
Przejechałam sie tylko wrrrrr.

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj zostały wysterylizowane 3 suczki, ktore sa u mnie. Emilka, Czesia i Fila. Czuja sie dobrze.
Niestety dzien był bardzo nerwowy i smutny. Musiałam uspic kociaczka, ktorego wziełam z pod kół samochodow na ulicy w Bielsku Podlaskim. Siedział biedny skulony i bardzo płakał. Po kilku dniach zaczał ciezko oddychac. Podawałam antybiotyk wierzac ze to tylko koci katar. Odrobaczyłam maluszka, wyczysciłam uszki, ale on nadal słabo jadł i ciezko oddychał. Wezwałam lekarza do domu, bo nawety bałam sie go wiezc, był słabiutki i jeczał. Wet osłuchał, podał leki i powiedzial, zeby jesli nie bedzie poprawy przywiezc go rano na rtg. Pojechałam, bo nie było lepiej. Okazało sie, ze ma jelita w płucach i tylko malenki skrawek płuc oddycha i ze bedzie gorzej. Meczył sie wiec lepiej chyba, ze odszedł.
Spij spokojnie Vincent(*).
Panu doktorowi bardzo dziekuje za podarowanie nam wizyty w domu i za wspolprace, za opieke nad kotkami po zabiegach sterylizacji, za cierpliwosc do naszych problemow. Nie znajde drugiego takiego lekarza.
Panie doktorze Piotrze Burzynski, bardzo, bardzo dziekuje.
Dziekuje rowniez Fundacji "Jak pies z Kotem", Fundacji "Pod Jednym Dachem" i "Klubowi Slepaczkowemu" za opłacanie faktur w Przychodni i karme.

Kolejnych osiem, lub nawet dziewiec szczeniakow pod niezamieszkanym domkiem na uboczu w Bielsku Podlaskim. Wczoraj natknełysmy sie z Sylwia na nich. Cos w tym musi byc, ze weszły nam w oczy. Wcale nie szukałysmy, ale znalazłysmy.
Nie wiem co z nimi bedzie. Jak je uratowac? nie maja szans w ogole. Za chwile zaczna wychodzic i pewnie poginą jak nie pod kołami to z chorób, zimna i głodu. Prosze Was, moze spróbujemy im pomoc? Moze macie jakis pomysł.
[url]http://www.youtube.com/watch?v=_oNJvfudwaU[/url]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='malagos']Irenko, Piotra Burzyńskiego nie znam, ale z Aleksym Burzyńskim (to pewnie ojciec i syn) byłam na studiach :) Pozdrów Go od Tomka i Małgosi Bielawskich :)[/QUOTE]

Oczywiscie, pozdrowie, dziekuje bardzo i na pewno z wzajemnoscią.
Tak Aleksy, to tato Piotra, razem prowadzą lecznice, ktora ciagle sie rozwija. Mają super nowoczesny sprzet, a Piotr jest bardzo dobrym chirurgiem. W ogole wspaniali ludzie.

Ratunku, w Wyszkach przed szkolą szczeniaki. Pół godziny temu dostałam wiadomosc, ze jeszcze rano ich nie bylo, pojawiły sie nagle. Zawszone, zapchlone, przerazliwie chude ponoc i bardzo sie boją. No po prostu zwariowac mozna.

Link to comment
Share on other sites

Moge w koncu powiedziec i cos miłego. Rozdzwonił sie telefon i maile z ogłoszen o koty. Nic konkretnego jak na razie, ale ludzie pytają. Z dwiema osobami sie umowiłam. Z Białegostoku dzwonią. Pan, ktory mial kota przez pol roku z kotkowa ale oddał, bo mu wszystko w domu przewracał, ale chciałby jednak miec przyjaciela kiedy wroci po pracy do domu. I pani bardzo miła, ktora ma synka 6 lat i ktory bardzo chce miec kotka. czy za miesiac kiedy wyjedzie do Australii z synkiem na pol roku, to kotek ich pozna, po powrocie, bo zostanie pod opieką mamy tej pani.

Kochani, rozumiem, ze nikt nic nie pisze. Co pisac kiedy tyle nieszczescia potrzebuje pomocy i wciaz nowe i nowe, a nie ma dokad ich zabierac. Rozumiem, ze kazdego z Was ogarnia bezsilnosc. Nie da sie pomoc wszystkim, chocby nie wiem co i nie wiem jak chciałoby sie pomoc. Beznadzieja, ktorej wciaz musimy stawic czoła. Nie pomyslcie, ze moze mam jakies pretensje, czy zal, nic z tych rzeczy. Doskonale rozumiem.
Pisze, bo zawsze jest iskierka nadziei i a nóż przeczyta ktos, kto bedzie mogl wziac jednego, moze dwa szzeniaki i zaopiekowac. Nigdy nie wiadomo kiedy moze tak sie stac. Uratowalismy wspolnie, smialo moge powiedziec, setki istnien. Pewnie, ze nie wszystkie, ale uratowalismy dużo.
Bardzo Wam wszystkim za to dziekuje.
Weekend ma byc słoneczny i ciepły. Grzybki w lesie są, czekają. Dobrych zbiorów, byleby niezywych.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...