Jump to content
Dogomania

[*] Mała Czarna sunia, mały straszek......


Recommended Posts

Przerażone oczy z dna dużej budy... Gminny kojec - kolejny psi rozbitek życiowy..

Tak pisałam o niej na innym wątku:

Poradźcie mi Dziewczyny, co ja mam zrobić z tą sunią z kojca? ... bo coś trzeba zrobić, nie może być tak dalej. Tyle, że "jak nie my, to kto"?....Suczka , młodziutka, jeszcze szczeniak, znaleziona dobre 4 miesiące temu. Dzikus, ale z tych, co to chcę , ale się boję. My w tym czasie inne psiątka mieliśmy w naszym kojcu i w domu, ja wyjeżdżałam do Wilgi, potem na spływ, a tą maleńką zajmowała się gmina (czyli właściwie pani Krysia, która mieszka w domu obok). Potem sunia uciekła z kojca, ale że była spokojna, przyjacielska, chodziła sobie po placu luzem, kojec otwarty i miska pełna. Podchodziła jedynie do pani Krysi, innych się bała. Jak ja się pojawiałam, szczekała z daleka, ale ogonem machała. Nie udało mi się jej nigdy dotknąć.

Potem znów ją zamknęli w kojcu, pojechała na sterylizację do Ostrołęki 11 lipca, wróciła do kojca gminnego. Po 10 dniach Tomek zdjął jej  szwy, ale mała była tak przestraszona i dzika, że dwaj pracownicy z zakładu gospodarki komunalnej musieli ją łapać i przywieźć do gabinetu - w rękawicach! Tak gryzła. Po sterylizacji sunia (pani Krysia nazwała ją Milusią) miała iść do domu, do pani z sąsiedztwa. ale pani, nie wiedzieć czemu, zrezygnowała. Może dlatego, że mała taki dzikus?

Zabrała się ja za tę nieszczęsną Milusię. Jeżdzę do kojca gminnego na rowerku codziennie od 2 tygodni. Wchodzę do kojca, wabię miską z jedzonkiem, mięskiem, kostką, zagaduję, ćwierkam - ale mała siedzi w budzie i się boi. Jak była z nią przez kilka dni druga sunieczka, szczeniak, to obie się radowały, merdały ogonkami, nawet Milusia dała się w przelocie pogłaskać. Teraz czasem wyjdzie na sekundkę z budki, nawet poliże rękę, ale znów się chowa. A jak widzi Tomka, to za chiny nie wychyli nawet nosa!

Tomek nie sprzeciwia się wzięciu małej czarnej, pod warunkiem "żeby nie było tak, ze najpierw kojec, a za chwilę wyląduje w domu - cztery psy wystarczą". Tomek twierdzi, że  mała czarna wyjdzie bez problemu z naszego dużego kojca, między sztachetami, więc ten mały w sadzie musi wystarczyć.

Wczoraj byłam znów u niej w gminnym kojcu, i znów tylko czubek noska widziałam, i przestraszone oczy.

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj sunię przewieźliśmy do nas, do naszego kojca. Już wyciągnięta z tej nieszczęsnej budy wcale się nie broniła, skuliła się tylko na moich kolanach w samochodzie. Male to to,szczuplutkie, taka budowa charcikowata, ale tak z 10 kg to waży. W kojcu odpięłam smycz, zostawiając na razie starą obróżkę i wróciłam po chwili z miseczką wody. Ucieszyła się na mój widok! Radośnie podskakiwała, podpełzała do mnie, ogonek mało nie odleciał. Moje psy ją ominęły wzrokiem, oprócz oczywiscie Dianki - wściekała się biegając wkoło kojca. A mała ani pisnęła, wręcz poddańczo pokazywała brzuszek i chciała się zaprzyjaźnić. Noc minęła spokojnie i cichutko, a rano podałam miseczkę ze śniadaniem. Udało mi się nawet pogłaskać sunię :)

Jej bardzo brakowało człowieka...

Tylko teraz, jak już ja ogarniemy, szukamy domowego tymczasu!

Link to comment
Share on other sites

Piękna panienka. Na pewno ze strachulca zmieni się szybko w przylepę pod Waszym czułym skrzydłem :) Może zamiast dt lepiej od razu szukać docelowego? Jeśli tak szybko potrafi się do nowych lepszych warunków przystosować i cieszyć się z tego, to pewnie jakby poszła do kogoś do domu, też od razu może uczyć się życia w domu ze swoim człowiekiem. A może ona w ogóle z domu wyrzucona i zna takie okoliczności? 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Mała jest bardzo energiczna, taka nadpobudliwa. Niby podchodzi do ręki, ale w ostatniej chwili umyka, biega naokoło budki, skacze wokół nóg, i w końcu daje się choć dotknąć. Przypięłam jej smycz - strach ogromny! Sparaliżowana siedziała bez ruchu. Otworzyłam kojec, wyszłam, myślałam, ze za mną pójdzie. Nic  z tego.

Ale już podchodzi do miski z jedzeniem, zanim wyjdę z kojca, to postęp.

Wczoraj mnie nie było cały dzień, Tomek ją doglądał. Ale dziś przypnę jej smycz i znów spróbuję otworzyć kojec. Może do naszych psów wyjdzie. Żeby choć przez chwilkę po ogrodzie pochodziła, poznała  Majusię i Diankę...

Link to comment
Share on other sites

I ja w końcu trafiłam na własny wątek czarnulki. Też trzymam kciuki i oferuję pomoc, kiedy tylko będzie potrzebna. Co do DS to nie na wiele się zdam, jako że wszyscy moi znajomi albo mają po kilka psów, albo nie mają warunków, żeby mieć choć jednego (dyskutowałabym z tym twierdzeniem, uważam, że lepiej, kiedy pies siedzi nawet 10 godzin sam w domu niżby się miał szwendać po ulicy, no ale nikogo do niczego nie można zmusić, tym bardziej, że jak się coś robi z przymusu, to najczęściej źle).

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Zaraz, zaraz... Przecież na dogo same biedaki! Co w tym dziwnego? Powinnyśmy się już przyzwyczaić. Chociaż przyznam, do psiego nieszczęścia bardzo trudno przywyknąć. 

Malagosku, przecież jakby się trafił jakiś ds gotów wyedukować psicę, nie sprzeciwiłabyś się, prawda?

Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, malagos napisał:

Mała jest bardzo energiczna, taka nadpobudliwa. Niby podchodzi do ręki, ale w ostatniej chwili umyka, biega naokoło budki, skacze wokół nóg, i w końcu daje się choć dotknąć. Przypięłam jej smycz - strach ogromny! Sparaliżowana siedziała bez ruchu. Otworzyłam kojec, wyszłam, myślałam, ze za mną pójdzie. Nic  z tego....

...Ale dziś przypnę jej smycz i znów spróbuję otworzyć kojec. Może do naszych psów wyjdzie. Żeby choć przez chwilkę po ogrodzie pochodziła, poznała  Majusię i Diankę...

A próbowałaś bez smyczy?

Mam taki egzemplarz, który jest sparaliżowany jakąkolwiek uwięzią.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

17 godzin temu, rozi napisał:

A próbowałaś bez smyczy?

Mam taki egzemplarz, który jest sparaliżowany jakąkolwiek uwięzią.

Pewnie i ona nigdy nie była na uwiezi, ale nie próbowałam, bo się boję - a jak mi czmychnie z tego kojca na ogród? A to prawie pół hektara, cholerka. Wprawdzie ogrodzonego, ale jednak..

Wczoraj przypięłam jej coś a la smycz, czyli stary pasek od torebki. Niech sobie z tym chodzi. Wieczorem poszłam z mięsną kostką i w kucki czekałam cierpliwie, aż mała się przełamie i podejdzie. Polatała po kojcu, pobiegała, pokrygowała się i podeszła. Wygłaskałam, poćwierkałam, potrzymałam tę niby smycz w ręku, ale nie ciągnełam psa na siłę. W nagrodę dostała tę kostkę. Rano poszłam z miską ze śniadaniem i suczynka powitała mnie radośnie :). I znów próbowałam naprężyć tę smycz, żeby psa przyciągnąć, podawałam smaczki z ręki, jak już podeszła. Krok po kroku muszę jakoś sobie poradzić.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...