Jump to content
Dogomania

Wyroki w sprawie Buni i inne ciekawe FAKTY - dla zainteresowanych i dla niedoinformowanych


TaTina

Recommended Posts

Dnia ‎17‎.‎04‎.‎2017 o 19:46, TaTina napisał:

Taaa..Topi, odpowiem twoimi własnymi słowami - "co ty pieprzysz koleżanko"?

Wyrok jednoznacznie stwierdza, iż osoba, której dotyczy została uniewinniona, czyli nie była winna zarzucanych jej przez "grono" czynów. Jednoznacznie.

A kim ty jesteś zgorzkniała babo, żeby interpretować wyroki Sądów RP? Następna "interpretatorka" się znalazła.

Mam nadzieję, że niebawem znów będziesz miała okazję "interpretować" i kreować równoległą rzeczywistość.

Poczekam i chętnie poczytam.

Miłego ;)

Zapomniałaś się wylogować kobitko tak tak

  • Upvote 1
  • Downvote 1
Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, Topi napisał:

Zapomniałaś się wylogować kobitko tak tak

Dzięki za wpis Topi. Każdy wpis - wątek w górę ( 490 ). A skoro jesteś tak wierną czytelniczką tegoż wątku, to mam nadzieję iż pozostaniesz dłużej :) Te dwa PRAWOMOCNE wyroki sądów to dopiero początek i czubek góry lodowej :) Niedługo bedzie więcej, i więcej...nowe lektury i szersze spojrzenie. Tak, tak..

Aha, powiedz mi, czy używasz oleju rycynowego? Bo czasami dziwnie piszesz. Lepiej go odstaw na jakis czas, co?

Spokojnego :) popołudnia.

Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, Topi napisał:

A nie uwiera Cię ludwa czas odebrany Twojemu pracodawcy ? Czy mam sprawdzić co On na to ?

Takie długie posty... pisane w godzinach pracy...

1.png

Wiesz Topi, nie każdy pracuje na hali:) Niektórzy np. mają stanowiska z opisem: samodzielna:), co oznacza:

- samodzielnie myśli,

- samodzielnie (zazwyczaj) decyduje ad tego, co dziś zrobić i w jaki sposób, 

- są rozliczani z wykonanej pracy, a nie godzin spędzonych przed komputerem

To jedno. 

Drugie będzie, jak już napiszesz, zadzwonisz, czy poinformujesz mojego pracodawcę:) Ale to będzie dodatek dla niektórych.

A po trzecie, uwierz mi, mój pracodawca jest szczerze zainteresowany takimi jednostkami, bo oczywiście wie w czym uczestniczę i w jakim celu jeźdżę do Krakowa. Nie muszę nic ukrywać:)

Telefonu i adresu ci nie podam, musisz się wysilić:)

A co do czasu zabranego moim dzieciom i bliskim, to tracę cierpliwość i coś we mnie dojrzewa i kwitnąć zaczyna

Czy donosy do pracodawców to nowy trend w waszej działalności?

Link to comment
Share on other sites

Dnia 17.04.2017 o 19:25, Topi napisał:

Czytam i widzę, że:

ten wyrok pogrąża Iwonę GK pokazując ją jako uzurpatorkę, która - jak przyznał sąd – tylko "czuła się prawowitą właścicielką" psa, który do niej nie należał.

To, że Bunia była własnością Joanny C przyznał Sąd […] wydając 1 sierpnia 2014 r. postanowienie w przedmiocie odbioru suczki, która w efekcie została Iwonie GK odebrana.

Tego Postanowienia tutaj nie zamieszczono więc to nie ”wszystko na ten temat”.

 

Ten kuriozalny wyrok zapadł „abstrahując […] od tego czyją własność stanowiła suczka o imieniu Bunia” – i dlatego Iwona GK nie ma się czym chwalić, bo to nie zmienia faktu, że nie chciała oddać psa prawowitej właścicielce.

Wszyscy wiemy jak nazwać takie postępowanie niezależnie od Wyroku tego sądu.

**************************************************************************************************

Tyle wynika z zamieszczonych tu dokumentów.

ale ale topcia. Tak skaczesz po tematach i szukasz wciąż nowych doznań i spełnienia się w dziedzinie donoszenia a na zadane wcześniej pytania unikasz odpowiedzi :)

Ponawiam

Czy w punktach lepiej zrozumiałaś sprawę Biuni i sam wyrok?

Czy zostałaś zablokowana na Ekspressie Reporterów i dlaczego? Jakie wnioski wyciągnęły postronne osoby po hejcie twoim i kk?

Czy wskażesz po  których wątkach latałyśmy? Szczególnie Iwona.

Link to comment
Share on other sites

9 godzin temu, Topi napisał:

A nie uwiera Cię ludwa czas odebrany Twojemu pracodawcy ? Czy mam sprawdzić co On na to ?

Takie długie posty... pisane w godzinach pracy..

Jeszcze słówko do Topi. Otóż, może cię to zdziwi, ale większość ludzi, w tym pewnie użytkowników Dogomanii nie przepada za donosicielami i tzw. denuncjatorami. Od takich należy trzymać sie z daleka, bez względu na to czy mogliby coś zarzucić i uprzejmie donieść, czy też donieść bez powodu, bo lubią. Donosicieli traktuje sie w pewnym sensie jak dawniej trędowatych. Topi, jeśli chcesz kontynuować swoje swoiste hobby, to załóż sobie wątek poświęcony donoszeniu i denuncjacjom. Tam będziesz miała pole do popisu.

Tutaj jest miejsce poświecone dokumentom, tym które juz można upublicznić i przyszłym , które niebawem także będzie można. Więc idź sobie donosić gdzie indziej.

Spokojnego wieczoru :)

PS.

Topi, a ty przypadkiem nie masz również pracodawcy?

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, ludwa napisał:

Wiesz Topi, nie każdy pracuje na hali:) Niektórzy np. mają stanowiska z opisem: samodzielna:), co oznacza:

- samodzielnie myśli,

- samodzielnie (zazwyczaj) decyduje ad tego, co dziś zrobić i w jaki sposób, 

- są rozliczani z wykonanej pracy, a nie godzin spędzonych przed komputerem

To jedno. 

Drugie będzie, jak już napiszesz, zadzwonisz, czy poinformujesz mojego pracodawcę:) Ale to będzie dodatek dla niektórych.

A po trzecie, uwierz mi, mój pracodawca jest szczerze zainteresowany takimi jednostkami, bo oczywiście wie w czym uczestniczę i w jakim celu jeźdżę do Krakowa. Nie muszę nic ukrywać:)

Telefonu i adresu ci nie podam, musisz się wysilić:)

A co do czasu zabranego moim dzieciom i bliskim, to tracę cierpliwość i coś we mnie dojrzewa i kwitnąć zaczyna

Czy donosy do pracodawców to nowy trend w waszej działalności?

żeby ci tylko odbytem nie wyszło

Link to comment
Share on other sites

Dnia ‎17‎.‎04‎.‎2017 o 21:23, TaTina napisał:

Ja w tym "autorskim" wpisie Topi (sic!) widzę natomiast wyraźną skłonność do "oceniania" pracy Sądów :)

Taką kuriozalną skłonność :)

jako rzekomy prawnik wiesz chyba złotko, ze gdyby nie papuga losowała wyroki w sadach rejonowych to sady wyższych instancji nie byłyby potrzebne

czy może nie wiesz tego prawniku z koziej wólki ?

Link to comment
Share on other sites

10 minut temu, mój pies napisał:

jako rzekomy prawnik wiesz chyba złotko, ze gdyby nie papuga losowała wyroki w sadach rejonowych to sady wyższych instancji nie byłyby potrzebne

czy może nie wiesz tego prawniku z koziej wólki ?

Ricky-Gervais-Cracking-Up-On-Sofa.gif.ac227610468b112cc48a44e455e10ec1.gif

Jednak uwielbiasz robić z siebie głupka.

Do jutra. Pa Pa

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

24 minuty temu, mój pies napisał:

jako rzekomy prawnik wiesz chyba złotko, ze gdyby nie papuga losowała wyroki w sadach rejonowych to sady wyższych instancji nie byłyby potrzebne

czy może nie wiesz tego prawniku z koziej wólki ?

no tak, sądy niby nie są naiwne ale jednak wyroki, które wydają są z przypadku? Wytłumacz mi więc, czemu tak chętnie korzystacie z drogi sądowej, prokuratorskiej i innej co-tylko-wpadnie-do-głowy-donosowej, bo ja nie rozumiem:) Sądy, prokuratury, giodo, pracodawcy, znajomi i mniej znajomi, rozsyłanie prywatnych wiadomości. To akt desperacji? Sądzicie, ze to przynosi zamierzony przez was efekt? Nie rozumiem więc czemu taki wściek w was wstąpił i aktywność wzmożona odkąd piszemy, że będziemy upubliczniać te wyroki i już zaczęliśmy to robić? Przecież święcie wierzycie w swoje racje, więc chyba wam pochlebiamy, prawda?

Niemniej jednak, odpowiedz (ładnie porszę) na zadane ci powyżej pytania:) Nie zmieniaj od razu swego alter ego, przecież jesteś odważna, wszystko walisz prosto z mostu i niczego się nie boisz a sprawy o które tak zaciekle walczysz, nieustannie napawają cię dumą, więc czemu unikasz odpowiedzi na proste pytanka?

Sugerujesz może, że nadchodzące wyroki są przypadkowe?  Nie wiem, czy wy macie jakąś grupę wsparcia, jakieś sesje zbiorowe, ktoś do was mówi we śnie czy na jawie ale skutek jest kuriozalny:)

Ale spokojnie, nie żałuj sobie pisz:)

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Dnia 18.04.2017 o 10:52, gojka napisał:

Ja przepraszam bardzo,że śmiem zapytać: taka sytuacja-kobieta bierze psa z fundacji ale okazuje się nagle,że ją nie stać na utrzymanie a dodatkowo mama (!!!) nie zgadza się na tego psa.Oddaje go więc z powrotem fundacji.Ale za chwilę mama się już zgadza a forumowicze zrzucają się na pieska.

No więc była właścicielka chce psa odzyskać.

Czy to jest jakieś przedszkole? Czemu sąd zajmuje się takimi pierdołami? Kobieta wzięla nieodpowiedzialnie psa,nieodpowiedzialnie go oddała i nagle-znowu nieopdowiedzialnie go chciała odzyskać.

Czy ktokolwiek miałby zaufanie by takiej osobie psa oddać?

Czy może ja tu czegoś z uzasadnienia nie zrozumiałam?

Bunia-suczka adoptowana na papierze (nie oszukujmy się-taka adopcja to najczęściej byc lub nie dla psa) z złego schroniska. Adoptująca, to tak na prawdę tymczas-awaryjny, aktywnie szukający innego DT. Osoba adoptująca początkowo nie myślała nawet o tym,żeby Bunia była jej psem prywatnym.

Znalała się fundacja gotowa przyjąć psa (błąd fundacji-brak zrzeczenia...ale w tamtym czasie mało kto zawracał sobie głowę takimi pierdołami).

Pies pojechał, adoptująca w między czasie pokochała psa (tak myślę i myśleć chcę). Ma juz jednego-innego. Mieszka z mamą i bratem, w tamtym czasie nie pracuje (to nie przytyk, ani zniewaga, tylko fakt.)

Prosi mamę o zgode na posiadanie Buni i mama się w końcu zgadza-ale adoptująca musi sama zadbać o potrzeby psa (karma itd). Więc adoptująca zbiera deklaracje na kwotę 50 zł-reszte dozbiera się bazarkami i jednorazowymi deklaracjami. Pies miał być lipnie ogłaszany (wizytę PA przecież można zrobić tak,żeby nie przeszła). I określenie-Dożywotni Tymczas-dożywotni, bo TAK. A Tymczas-żeby się żaden moderator nie przyczepił

I tu jak dla mnie pojawia się pierwszy zgrzyt-bo już nawet nie chodzi o łamanie regulaminu dogo. Mnie chodzi o zwykłą uczciwość i przyzwoitość-na psa SWOJEGO nie zbieram, wiedząc ile jest bied nie mających co jeść-w schroniskach, na ulicach. Nie można mieć psa-ale go nie mieć

 

Obie strony ze sobą rozmawiają, fundacja się zgadza na oddanie psa-i to mógłby być koniec historii. Właścicielka dostaje bana-bo wg. regulaminu dogo nie można robić bazarków na swojego prywatnego psa, wątek takiego psa nie może być zakładany w psach w potrzebie i nie zbiera się na niego deklaracji. Byłam skarbnikiem tego psa, jak pokopie w historii rachunku, to dokokopię się i do wpłat i do przelewów (na konto lecznicy w G, na prywatne konto w\brata właścicielki i na konto fundacji -> reszta zebranych środków)

Co się stało pomiędzy stronami-nie wiem.

Bunia-w fundacji Czesia wywołuje lawinę agresji (pierwszy raz to widziałam), wyzwisk itd. Wątek znika, sprawa ląduje w sądzie.

W fundacji Bunia/Czesia ma operację usuwania guzów/guza (poprawcie mnie, albo sama sprawdzę na wydarzeniu) pod ogonem (nie pamiętam dokładnie).

Właścicielka odbiera psa prawie ze stołu operacyjnego w asyście policji. Z fundacją nie rozmawia-ma swój honor! nie interesują je zalecenia lekarzy, zalecone leki-bierze psa i idzie. Fundacja wciska jej wypis psa w rękę. A ona sama udaje się do....

z bloga (którego tez już nie ma?) dowiadujemy się,że do weta w stolicy. Wet zgadza się na transport psa (wersji jest kilka-taksówka/pociąg/prywatne auto?) do G (lato, upał jak diabli-pamiętam, bo to ostatnie lato mojej Zośki)

Zarzuty wobec fundacji:

-łupież

-długie paznokcie (psa paznokcie,żeby nie było)

-brzydki zapach psa

Co dalej-ano nic. Pies znika. wiadomości o nim, z racji konspiracji (hmmm), mają posiadac tylko deklarowicze (ja już od dawna jestem zła, bo...interesował mnie tylko i wyłącznie pies i nie opowiadałam się po żadnej stronie)

Podobno Bunia ma się świetnie, jest szczęśliwa, sielanka...

Nie do końca-pies odebrany w sierpniu we wrześniu tego samego roku nie żyje. 

I to co mnie najbardziej uraziło-ukrywanie przez osobę adoptującą na tzw słupa faktu zgonu psa. Ukrywanie i namawianie deklarowiczów do milczenia.

I to już mój domysł-gdyby słup nie żądał sekcji zwłok psów odchodzących w hotelu X, gdyby nie dołączył do linczu-nadal nie było by wiadomo,że Bunie nie żyje. Za jakiś czas może na blogu pojawił by się wpis o zgonie Buni-bez daty i powodu śmierci.

Słup podobno ma wynik sekcji zwłok-podobno, bo nie wiem czy ktoś to widział. 

Prawdą jest,że Bunia była starym i schorowanym psem.

A-w trakcie badań, które Bunia przechodziła w fundacji, padło podejrzenie cushinga-a przynajmniej ja tak zrozumiałam fundację. Podejrzenie nie pewność-miała przechodzić badania (wykluczona choroba w G). To ja na wydarzeniu, które założyłam napisałam post z prośbą o wsparcie i lek na tę chorobę (drogi lek)

Dlaczego to zrobiłam-bo wiem ile ten lek kosztuje. A gdyby okazał się nie potrzebny-mógłby być przekazany innemu psu w potrzebie. Środki-nawet nie pokryły operacji Buni w stolicy.

I tu mogłabym zamieścić screen wiadomości wymienianych z słupem-o ym, jak tłumaczyłam,że Bunia musi oś jeść w fundacji.I odpowiedź-niech oddaje psa (...)

Reasumując:

Pies to nie jest rzecz. A w postępowaniu była rzeczą. Bunia-jak telewizor czy but.

Fundacja psa nie ukradła i nie wyłudziła podstępem.

Fundacja popełniła grzech zaniechania i naiwności-nie dopełniając formalności (brak zrzeczenia)

Fundacja miała prawo myśleć,że pies należy do fundacji.

Prawna właścicielka (mój Boże...ileż ja mam psów na papierze!) wydała oświadczenie, w którym zakazywała pomocy medycznej Buni (wysłane do fundacji i do lecznicy). Gdzieś to oświadczenie mam.

Prawna właścicielka świadomie chciała łamać regulamin forum

Prawna właścicielka przewoziła w upalne lato starego, schorowanego psa tuż po operacji. 

Prawna właścicielka zataiła fakt zgonu Buni.

Lekarz, który operował Bunię pisał do mnie-o zaleceniach.Wiadomość nadal posiadam. Bo odnosił wrażenie,że mnie zależy na Buni.

To są fakty.

  • Upvote 3
Link to comment
Share on other sites

8 godzin temu, TaTina napisał:

Topi? A któż to w ogóle jest? Bez Dogo? Nikt.

58f7ce4fcc14f_WyrokiwsprawieBunidlazainteresowanychidlaniedoinformowanychStrona2OffTopicDogomania.png.6bb091773ca9eee82e00e4de51b20f73.png

Mówiłam odstaw ten olej rycynowy? Nie słuchasz, a szkoda, prawda?

Dobrej nocki :)

Znowu wtopa? czemu mnie to nie dziwi... jak to było z tym gołębiem o parapet? jak widać znane z autopsji i po co to gołębie mieszać do nieudacznictwa. Gołębie to są inteligentne stworzenia tylko trzeba o tym wiedzieć... 

8 godzin temu, mój pies napisał:

jako rzekomy prawnik wiesz chyba złotko, ze gdyby nie papuga losowała wyroki w sadach rejonowych to sady wyższych instancji nie byłyby potrzebne

czy może nie wiesz tego prawniku z koziej wólki ?

Akurat TaTina zawodowym prawnikiem nie jest, ale prawo skutecznie stosuje w praktyce, niektóre by się mogły od niej uczyć :D tak, tak :D

Z koziej wólki to jestem ja, już zapomniałaś? ech, ta wasza pamięć...nie dość, że dziurawa jak sito, to dodatkowo wybiórcza... może jakiś lekarz by się przydał od głowy? 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

8 godzin temu, ludwa napisał:

no tak, sądy niby nie są naiwne ale jednak wyroki, które wydają są z przypadku? Wytłumacz mi więc, czemu tak chętnie korzystacie z drogi sądowej, prokuratorskiej i innej co-tylko-wpadnie-do-głowy-donosowej, bo ja nie rozumiem:) Sądy, prokuratury, giodo, pracodawcy, znajomi i mniej znajomi, rozsyłanie prywatnych wiadomości. To akt desperacji? Sądzicie, ze to przynosi zamierzony przez was efekt? Nie rozumiem więc czemu taki wściek w was wstąpił i aktywność wzmożona odkąd piszemy, że będziemy upubliczniać te wyroki i już zaczęliśmy to robić? Przecież święcie wierzycie w swoje racje, więc chyba wam pochlebiamy, prawda?

Niemniej jednak, odpowiedz (ładnie porszę) na zadane ci powyżej pytania:) Nie zmieniaj od razu swego alter ego, przecież jesteś odważna, wszystko walisz prosto z mostu i niczego się nie boisz a sprawy o które tak zaciekle walczysz, nieustannie napawają cię dumą, więc czemu unikasz odpowiedzi na proste pytanka?

Sugerujesz może, że nadchodzące wyroki są przypadkowe?  Nie wiem, czy wy macie jakąś grupę wsparcia, jakieś sesje zbiorowe, ktoś do was mówi we śnie czy na jawie ale skutek jest kuriozalny:)

Ale spokojnie, nie żałuj sobie pisz:)

Ludwa, dziękuje Ci dobra kobieto za rozbawienie z samego ranka :D "głowa-donosowa" :D kupuję to od razu :D

Aaaa, i nie myl odwagi z głupotą bo jednak różne znaczeniowo pojęcia; i nie sądzę, żebyś doczekała się odpowiedzi, nie, nie :D

Mają Kaszpirowskiego, patrzy na nich, opowiada wizje, a potem święcie w to wierzą, nawet jeśli to czysta manipulacja...

Miłego dzionka, uciekam popracować :)

  • Upvote 3
Link to comment
Share on other sites

Ho, ho, ho...ileż to ciekawostek się pojawiło za mojej niebytności :)

Śmiałam się wieczorkiem z dziwnej sprzeczności, kiedy mój pies :) napisała cyt. (żeby nie było) " gdyby nie papuga losowała wyroki w sądach rejonowych", a zdrugiej strony twierdzą iż cyt. "sądy nie są naiwne i nie dają sie nabierać".

To chyba mało logiczne jest, prawda? Jednym słowem bzdury na potrzebę konkretnej chwili i sytuacji.

Dziękuję Hope2 za dość ciekawe wyjaśnienie sytuacji Buni, zawsze warto poczytać dodatkową relację z innej niż "jedynie słuszna prawda" strony. Tak, tak.

Głowa-donosowa to następny przebój będzie w relacjach z tych, jakże kuriozalnych, a niejednokrotnie nawet skandalicznych wydarzeń i zaszłości. Tak, donoszenie i wypisywanie tzw."uprzejmych donosików", do sądów, prokuratur, gazet, tv, giodo, nawet GIW (Główny Inspektorat Weterynarii), US, grzebanie w cudzym, prywatnym życiu aż do dzieciństwa (naruszanie prywatności), rozsyłane potem chyłkiem maile i privy, zenujące telefony z "uprzejmie informuję" - to próbka "działalności". Ale z czasem wylezie, i dopiero będzie co czytać.

" Mają Kaszpirowskiego, patrzy na nich, opowiada wizje, a potem święcie w to wierzą, nawet jeśli to czysta manipulacja..."

Taa, siostro Usiata, wizje. Kiedyś czytałam opracowanie na temat chronicznego niedosypiania i braku wymaganej ilości snu. Dziwne rzeczy sie dzieją z ludźmi potem. Miesza im sie rzeczywistość z majakami sennymi, śniony światek mylą z rzeczywistym i na odwrót. Majaczą, mają problemy z prawidłową percepcją i w relacjach społecznych. To doprawdy niebezpieczne zjawisko a skutki potem opłakane.

Upss, ale się rozpisałam z rana hi, hi, hi ( ciekawe co mój pracodawca na to?), ale już wracam do zajęć.

Pa, pa Miłego dnia :)

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Usiata napisał:

Ludwa, dziękuje Ci dobra kobieto za rozbawienie z samego ranka :D "głowa-donosowa" :D kupuję to od razu :D

Aaaa, i nie myl odwagi z głupotą bo jednak różne znaczeniowo pojęcia; i nie sądzę, żebyś doczekała się odpowiedzi, nie, nie :D

Mają Kaszpirowskiego, patrzy na nich, opowiada wizje, a potem święcie w to wierzą, nawet jeśli to czysta manipulacja...

Miłego dzionka, uciekam popracować :)

a nie, spokojnie. Ja nie mylę, ja myślę topci kategoriami a w jej kategorii, to ona odważna, normalnie jak żołnierz. Na śmierć w pierwszym szeregu. Ginąć w imię....? "Idei"? Hmmmm, żeby chociaż idea była słuszna lub czegoś warta, to można poprzeć ale tutaj?

W sumie, to ja podziwiam ten ślepy pęd i wiarę. Nigdy tak nie umiałam. Widzisz. mój Fafik tak ma. Strasznie nas kocha, bezwarunkowo, w ogień by szedł za nami bez zastanowienia. Głupol kochany. Fakt, zbyt pojętny to on nie jest ale byśmy go w życiu nie zamienili na innego, więc patrząc przez psi pryzmat, to ja rozumiem w sumie ten układ.

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, Hope2 napisał:

Bunia-suczka adoptowana na papierze (nie oszukujmy się-taka adopcja to najczęściej byc lub nie dla psa) z złego schroniska. Adoptująca, to tak na prawdę tymczas-awaryjny, aktywnie szukający innego DT. Osoba adoptująca początkowo nie myślała nawet o tym,żeby Bunia była jej psem prywatnym.

Znalała się fundacja gotowa przyjąć psa (błąd fundacji-brak zrzeczenia...ale w tamtym czasie mało kto zawracał sobie głowę takimi pierdołami).

Pies pojechał, adoptująca w między czasie pokochała psa (tak myślę i myśleć chcę). Ma juz jednego-innego. Mieszka z mamą i bratem, w tamtym czasie nie pracuje (to nie przytyk, ani zniewaga, tylko fakt.)

Prosi mamę o zgode na posiadanie Buni i mama się w końcu zgadza-ale adoptująca musi sama zadbać o potrzeby psa (karma itd). Więc adoptująca zbiera deklaracje na kwotę 50 zł-reszte dozbiera się bazarkami i jednorazowymi deklaracjami. Pies miał być lipnie ogłaszany (wizytę PA przecież można zrobić tak,żeby nie przeszła). I określenie-Dożywotni Tymczas-dożywotni, bo TAK. A Tymczas-żeby się żaden moderator nie przyczepił

I tu jak dla mnie pojawia się pierwszy zgrzyt-bo już nawet nie chodzi o łamanie regulaminu dogo. Mnie chodzi o zwykłą uczciwość i przyzwoitość-na psa SWOJEGO nie zbieram, wiedząc ile jest bied nie mających co jeść-w schroniskach, na ulicach. Nie można mieć psa-ale go nie mieć

 

Obie strony ze sobą rozmawiają, fundacja się zgadza na oddanie psa-i to mógłby być koniec historii. Właścicielka dostaje bana-bo wg. regulaminu dogo nie można robić bazarków na swojego prywatnego psa, wątek takiego psa nie może być zakładany w psach w potrzebie i nie zbiera się na niego deklaracji. Byłam skarbnikiem tego psa, jak pokopie w historii rachunku, to dokokopię się i do wpłat i do przelewów (na konto lecznicy w G, na prywatne konto w\brata właścicielki i na konto fundacji -> reszta zebranych środków)

Co się stało pomiędzy stronami-nie wiem.

Bunia-w fundacji Czesia wywołuje lawinę agresji (pierwszy raz to widziałam), wyzwisk itd. Wątek znika, sprawa ląduje w sądzie.

W fundacji Bunia/Czesia ma operację usuwania guzów/guza (poprawcie mnie, albo sama sprawdzę na wydarzeniu) pod ogonem (nie pamiętam dokładnie).

Właścicielka odbiera psa prawie ze stołu operacyjnego w asyście policji. Z fundacją nie rozmawia-ma swój honor! nie interesują je zalecenia lekarzy, zalecone leki-bierze psa i idzie. Fundacja wciska jej wypis psa w rękę. A ona sama udaje się do....

z bloga (którego tez już nie ma?) dowiadujemy się,że do weta w stolicy. Wet zgadza się na transport psa (wersji jest kilka-taksówka/pociąg/prywatne auto?) do G (lato, upał jak diabli-pamiętam, bo to ostatnie lato mojej Zośki)

Zarzuty wobec fundacji:

-łupież

-długie paznokcie (psa paznokcie,żeby nie było)

-brzydki zapach psa

Co dalej-ano nic. Pies znika. wiadomości o nim, z racji konspiracji (hmmm), mają posiadac tylko deklarowicze (ja już od dawna jestem zła, bo...interesował mnie tylko i wyłącznie pies i nie opowiadałam się po żadnej stronie)

Podobno Bunia ma się świetnie, jest szczęśliwa, sielanka...

Nie do końca-pies odebrany w sierpniu we wrześniu tego samego roku nie żyje. 

I to co mnie najbardziej uraziło-ukrywanie przez osobę adoptującą na tzw słupa faktu zgonu psa. Ukrywanie i namawianie deklarowiczów do milczenia.

I to już mój domysł-gdyby słup nie żądał sekcji zwłok psów odchodzących w hotelu X, gdyby nie dołączył do linczu-nadal nie było by wiadomo,że Bunie nie żyje. Za jakiś czas może na blogu pojawił by się wpis o zgonie Buni-bez daty i powodu śmierci.

Słup podobno ma wynik sekcji zwłok-podobno, bo nie wiem czy ktoś to widział. 

Prawdą jest,że Bunia była starym i schorowanym psem.

A-w trakcie badań, które Bunia przechodziła w fundacji, padło podejrzenie cushinga-a przynajmniej ja tak zrozumiałam fundację. Podejrzenie nie pewność-miała przechodzić badania (wykluczona choroba w G). To ja na wydarzeniu, które założyłam napisałam post z prośbą o wsparcie i lek na tę chorobę (drogi lek)

Dlaczego to zrobiłam-bo wiem ile ten lek kosztuje. A gdyby okazał się nie potrzebny-mógłby być przekazany innemu psu w potrzebie. Środki-nawet nie pokryły operacji Buni w stolicy.

I tu mogłabym zamieścić screen wiadomości wymienianych z słupem-o ym, jak tłumaczyłam,że Bunia musi oś jeść w fundacji.I odpowiedź-niech oddaje psa (...)

Reasumując:

Pies to nie jest rzecz. A w postępowaniu była rzeczą. Bunia-jak telewizor czy but.

Fundacja psa nie ukradła i nie wyłudziła podstępem.

Fundacja popełniła grzech zaniechania i naiwności-nie dopełniając formalności (brak zrzeczenia)

Fundacja miała prawo myśleć,że pies należy do fundacji.

Prawna właścicielka (mój Boże...ileż ja mam psów na papierze!) wydała oświadczenie, w którym zakazywała pomocy medycznej Buni (wysłane do fundacji i do lecznicy). Gdzieś to oświadczenie mam.

Prawna właścicielka świadomie chciała łamać regulamin forum

Prawna właścicielka przewoziła w upalne lato starego, schorowanego psa tuż po operacji. 

Prawna właścicielka zataiła fakt zgonu Buni.

Lekarz, który operował Bunię pisał do mnie-o zaleceniach.Wiadomość nadal posiadam. Bo odnosił wrażenie,że mnie zależy na Buni.

To są fakty.

Uściślę

Pies zabrany ze schroniska TYLKO DLATEGO, że Iwona powiedziała, że ją zabierze do Fundacji. Nie odwrotnie. Nie, że pies najpierw wyciągnięty, bo rozpadające się guzy zaraz go wykończą, to zabieramy a potem będziemy się martwic i szukać. Nie. Najpierw deklaracja, że będzie gdzie psa potem umieścić.

Brak zrzeczenia i papierów, bo to enty już psiak zabrany z tego schroniska, choć żaden inny nie przeszedł przez ten wspaniały dożywotni dom tymczasowy (tego tworu na wymogi sytuacji i wygodnictwo paniusi już oceniać nie będę, ocenili postronni).

Padło podejrzenie cushinga od lekarza prowadzącego, nie od Iwony. Iwona oczywiście przekazała dalej.

"właściciela" w od domowników uzyskała 50 złotych co miesiąc na starego schorowanego psa. Resztę zadeklarowały dogo-ciocie.

Łupież pominę milczeniem, bo albo lekarz nie przekazał podstawowej przyczyny tegoż zjawiska w tej sytuacji ale jeśli wpisał to jako "dolegliwość-zarzut" w karcie, to albo był o to mocno proszony albo powinien się dowiedzieć jaka może być jego podstawowa przyczyna w tej sytuacji:). Pazurki...? Niezły zarzut przy zakazie operacji ze względu na guz w odbycie, który wówczas nie był oceniony histopatologicznie.

Biorąc natomiast pod uwagę milczenie odnośnie losów Buni po odebraniu jej z fundacji, pytania o ogon Huzara mając do dyspozycji na bieżąco informacje o psie i zdjęcia stanowią jedynie szczyt hipokryzji, czystej złośliwości i bezdennej głupoty. No ale jak wiadomo niektórym wolno innym nie:) Idzie się przyzwyczaić do tego stanu rzeczy.

 

 

 

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Skrótami myślowymi pisane-bo i w tyle głowy miałam zarzuty o tym, jakoby Iwona sama operowała psy u siebie w domu-głupie zarzuty, za które inni by do sądu polecieli. A przecież tego więcej było. I w drugą stronę przecież też szpile wbijane-sama wiesz Ewa,że tak było.

Oczywiście,że nie Iwona diagnozuje psy. Ani Ty czy ja. Od tego są lekarze weterynarii. I badania, i RTG i USG itd...

Co do 50 zł-cytuję z głowy, więc nie dosłownie : mama się zgodziła, ale muszę mieć 50 zł deklaracji". O bazarkach było już po tym, jak zostało napisane,że te 50 zł nie wystarczy dla starego, chorego psa. 

Z resztą na dogo jest ciągle bardzo dużo osób, które pamiętają tamten wątek. 

Wydarzenie ciągle jest, nawet wczoraj ktoś  do niego przystapił. Zobaczę,czy da się zrobić znów publiczne (z telefonu nic się nie da)

I od razu napiszę-wbrew sugestiom blogowym nie ma tam wyzwisk, pomówień i innych wymienionych rzeczy. Nie ma, bo na to nie pozwoliłam. Z wydarzenia usunęłam jedną osobę, którą ewidentnie nerwy ponosiły.

Co więcej-kto chciał, ten przyszedł się pożegnać, bo na forum nie było gdzie tego zrobić, a na blogu komentarze są wyłączone (czyli nie można napisać nic)

A miał być wątek na dogo nowy-pamiętam. I tworząc bloga nie trzeba wyłączać możliwości komentowania. Chyba,że się ma nieczyste sumienie. Albo jest się zwykłym tchórzem 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Nie znam sprawy dlatego zapytam:osoba bezrobotna,mieszkajaca u matki bierze starego,schorowanego psa.Nie ma kasy na utrzymanie go więc oddaje do fundacji.

I co się dzieje? Czy tak bardzo pieska pokochała,że nagle stwierdziła,że tylko u niej pies będzie szczęśliwy i ona szcześliwa będzie tylko z tym pieskiem?

Jak w ogóle można odwalać takie akcje by wyciągać od ludzi kasę na psa i od tego uzależniać decyzję czy pies będzie u niej?

Nie lepiej i logiczniej byłoby po prostu DLA DOBRA PSA zwyczajnie go oddać?Szczególnie,że była chętna osoba z fundacji do pomocy psu i zajęciu się nim.

Po co robić taki rozgłos sprawie,która i tak skończyła się tragicznie? I to z winy zaniedbań właścicielki?

Co kieruje taką osobą? Przecież musi być świadoma,że samą miłością psa nie wyleczy,nie nakarmi,nie utrzyma?

Jaka prawda jest-chyba każdy widzi.

Czy może ja nie wiem o tym,że na przykład rzeczona właścicielka nagle straciła pracę ale intensywnie jej szukała i pomoc jej w utrzymaniu psa miała być wyłącznie chwilowa?

Link to comment
Share on other sites

I tu się mylisz. Właścicielce nawet przez myśl chyba nie przeszło, żeby poszukać winy w sobie. Winna jest Fundacja i wszyscy dookoła-ale ona? never! 

Wszyscy źle dbają o psy, jak mają więcej niż dwa-zgroza! (no...są wyjątki, bo koleżanki mogą mieć więcej). I nie miłością się psy karmi, a batonami-takimi z marketu (serio). 

Było i o tym,że jak się ma dwa psy, to zapewnia się lepszą opiekę niż mając i 20 (chyba większa ilość była podana). Hm...i tak i nie. Bo można mieć jednego i nie radzić sobie zupełnie. I można mieć kilkanaście-i dawać radę. (osobiście najwięcej miałam 5-dwa moje+dwa tymczasy+jeden, który zmienił adres zamieszkania bez mojej zgody, znaczy się przyszedł i został)

Było o rzekomo kopiącym psy bracie. Dużo było i wyparowało. Szkoda-mogło zostać jako wątek zamknięty.

I na tym znikniętym wątku po raz pierwszy pojawił się cud powtarzany jak mantra art. 212 paragraf 2 k.k (symbol paragrafu mi wcięło) Cytowany chyba w całości na każdej stronie wątku. A później już moda na to zapanowała-zadajesz pytanie i odpisują: art (...)

 

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Dnia ‎20‎.‎04‎.‎2017 o 04:58, Hope2 napisał:

Bunia-suczka adoptowana na papierze (nie oszukujmy się-taka adopcja to najczęściej byc lub nie dla psa) z złego schroniska. Adoptująca, to tak na prawdę tymczas-awaryjny, aktywnie szukający innego DT. Osoba adoptująca początkowo nie myślała nawet o tym,żeby Bunia była jej psem prywatnym.

Znalała się fundacja gotowa przyjąć psa (błąd fundacji-brak zrzeczenia...ale w tamtym czasie mało kto zawracał sobie głowę takimi pierdołami).

Pies pojechał, adoptująca w między czasie pokochała psa (tak myślę i myśleć chcę). Ma juz jednego-innego. Mieszka z mamą i bratem, w tamtym czasie nie pracuje (to nie przytyk, ani zniewaga, tylko fakt.)

Prosi mamę o zgode na posiadanie Buni i mama się w końcu zgadza-ale adoptująca musi sama zadbać o potrzeby psa (karma itd). Więc adoptująca zbiera deklaracje na kwotę 50 zł-reszte dozbiera się bazarkami i jednorazowymi deklaracjami. Pies miał być lipnie ogłaszany (wizytę PA przecież można zrobić tak,żeby nie przeszła). I określenie-Dożywotni Tymczas-dożywotni, bo TAK. A Tymczas-żeby się żaden moderator nie przyczepił

I tu jak dla mnie pojawia się pierwszy zgrzyt-bo już nawet nie chodzi o łamanie regulaminu dogo. Mnie chodzi o zwykłą uczciwość i przyzwoitość-na psa SWOJEGO nie zbieram, wiedząc ile jest bied nie mających co jeść-w schroniskach, na ulicach. Nie można mieć psa-ale go nie mieć

 

Obie strony ze sobą rozmawiają, fundacja się zgadza na oddanie psa-i to mógłby być koniec historii. Właścicielka dostaje bana-bo wg. regulaminu dogo nie można robić bazarków na swojego prywatnego psa, wątek takiego psa nie może być zakładany w psach w potrzebie i nie zbiera się na niego deklaracji. Byłam skarbnikiem tego psa, jak pokopie w historii rachunku, to dokokopię się i do wpłat i do przelewów (na konto lecznicy w G, na prywatne konto w\brata właścicielki i na konto fundacji -> reszta zebranych środków)

Co się stało pomiędzy stronami-nie wiem.

Bunia-w fundacji Czesia wywołuje lawinę agresji (pierwszy raz to widziałam), wyzwisk itd. Wątek znika, sprawa ląduje w sądzie.

W fundacji Bunia/Czesia ma operację usuwania guzów/guza (poprawcie mnie, albo sama sprawdzę na wydarzeniu) pod ogonem (nie pamiętam dokładnie).

Właścicielka odbiera psa prawie ze stołu operacyjnego w asyście policji. Z fundacją nie rozmawia-ma swój honor! nie interesują je zalecenia lekarzy, zalecone leki-bierze psa i idzie. Fundacja wciska jej wypis psa w rękę. A ona sama udaje się do....

z bloga (którego tez już nie ma?) dowiadujemy się,że do weta w stolicy. Wet zgadza się na transport psa (wersji jest kilka-taksówka/pociąg/prywatne auto?) do G (lato, upał jak diabli-pamiętam, bo to ostatnie lato mojej Zośki)

Zarzuty wobec fundacji:

-łupież

-długie paznokcie (psa paznokcie,żeby nie było)

-brzydki zapach psa

Co dalej-ano nic. Pies znika. wiadomości o nim, z racji konspiracji (hmmm), mają posiadac tylko deklarowicze (ja już od dawna jestem zła, bo...interesował mnie tylko i wyłącznie pies i nie opowiadałam się po żadnej stronie)

Podobno Bunia ma się świetnie, jest szczęśliwa, sielanka...

Nie do końca-pies odebrany w sierpniu we wrześniu tego samego roku nie żyje. 

I to co mnie najbardziej uraziło-ukrywanie przez osobę adoptującą na tzw słupa faktu zgonu psa. Ukrywanie i namawianie deklarowiczów do milczenia.

I to już mój domysł-gdyby słup nie żądał sekcji zwłok psów odchodzących w hotelu X, gdyby nie dołączył do linczu-nadal nie było by wiadomo,że Bunie nie żyje. Za jakiś czas może na blogu pojawił by się wpis o zgonie Buni-bez daty i powodu śmierci.

Słup podobno ma wynik sekcji zwłok-podobno, bo nie wiem czy ktoś to widział. 

Prawdą jest,że Bunia była starym i schorowanym psem.

A-w trakcie badań, które Bunia przechodziła w fundacji, padło podejrzenie cushinga-a przynajmniej ja tak zrozumiałam fundację. Podejrzenie nie pewność-miała przechodzić badania (wykluczona choroba w G). To ja na wydarzeniu, które założyłam napisałam post z prośbą o wsparcie i lek na tę chorobę (drogi lek)

Dlaczego to zrobiłam-bo wiem ile ten lek kosztuje. A gdyby okazał się nie potrzebny-mógłby być przekazany innemu psu w potrzebie. Środki-nawet nie pokryły operacji Buni w stolicy.

I tu mogłabym zamieścić screen wiadomości wymienianych z słupem-o ym, jak tłumaczyłam,że Bunia musi oś jeść w fundacji.I odpowiedź-niech oddaje psa (...)

Reasumując:

Pies to nie jest rzecz. A w postępowaniu była rzeczą. Bunia-jak telewizor czy but.

Fundacja psa nie ukradła i nie wyłudziła podstępem.

Fundacja popełniła grzech zaniechania i naiwności-nie dopełniając formalności (brak zrzeczenia)

Fundacja miała prawo myśleć,że pies należy do fundacji.

Prawna właścicielka (mój Boże...ileż ja mam psów na papierze!) wydała oświadczenie, w którym zakazywała pomocy medycznej Buni (wysłane do fundacji i do lecznicy). Gdzieś to oświadczenie mam.

Prawna właścicielka świadomie chciała łamać regulamin forum

Prawna właścicielka przewoziła w upalne lato starego, schorowanego psa tuż po operacji. 

Prawna właścicielka zataiła fakt zgonu Buni.

Lekarz, który operował Bunię pisał do mnie-o zaleceniach.Wiadomość nadal posiadam. Bo odnosił wrażenie,że mnie zależy na Buni.

To są fakty.

 

Szanowna Pani,

czy to nie Pani przypadkiem agitowała na Facebooku w sprawie zbiórki pieniężnej na potrzeby Buni

rzekomo cierpiącej na Chorobę Cushinga i przebywającej wówczas pod opieką Chaty Zwierzaka ?

Ile wtedy zebrano ?

Co się stało z tymi pieniędzmi gdy się okazało, że Bunia cudownie „ozdrowiała” z nieuleczalnej choroby i opuściła to wspaniałe siedlisko ?

 

Czy to nie fakt ?

Dlaczego w swoim przydługim wywodzie ten fakt (i wiele innych) Pani tak zgrabnie pominęła ?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...