Jump to content
Dogomania

Szczeniak kładzie się podczas spaceru i nie chce iść


paulina_j

Recommended Posts

Dzień dobry,

mam problem z 3-miesięcznym szczeniakiem shih tzu. Od prawie dwóch tygodni wychodzimy na spacery: w tygodniu 3 razy dziennie, w weekend częściej. Przez kilka pierwszych dni wszystko przebiegało dobrze: mały chętnie chodził, nie bał się dźwięku ulicy ani innych psów, pozytywnie reagował na ludzi - raczej nie należy do strachliwych, dlatego wydawało się, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Z dnia na dzień sytuacja zaczęła się jednak pogarszać: kiedy tylko wychodzimy na spacer, maluch od razu kładzie się na chodnik i nie chce iść dalej. Wyjście z okolic osiedla do najbliższego parku jest koszmarem - 100 m pokonujemy w 20 minut, z licznymi przystankami na leżenie. Kiedy już dotrzemy do parku, problemy znikają jak ręką odjął: bawi się, skacze, biega. Gdy z kolei wychodzimy z parku w stronę domu, pies biegnie jak szalony, wywąchując drogę powrotną (nie ma znaczenia, którędy wracamy - zawsze pamięta, jaką drogą powinien pójść, aby trafić do domu). Źródeł problemu doszukiwałam się np. w tym, że:

1) boi się ulicy / czegokolwiek innego -> tyle że nie wygląda jakby się czegokolwiek bał, nie wygląda na spłoszonego, poza tym - kiedy już wyjdziemy z okolic osiedla - idzie normalnie, nie zwracając uwagi na samochody itd.;

2) przeszkadza mu smycz -> początkowo używaliśmy rozwijanej smyczy Flexi, zamiana na najprostszą, klasyczną smycz nie przyniosła rezultatów;

3) jest mu zimno -> po balkonie biega jak szalony i nic mu nie przeszkadza - ani zimno, ani dźwięki z ulicy.

Próbując rozwiązać problem, stosowaliśmy już:

1) entuzjastyczne nawoływanie, aby pokazać, że na spacerze jest super,

2) pochwały i smakołyki - dostawał je, gdy reagował na słowo "Idziemy",

3) zabieranie zabawek na dwór - działa niezbyt dobrze: dobiegnięcie do zabawki kończy trasę,

4) przeczekanie - leżał tak długo, że sam zaczynał się nudzić i wyjadał trawę dookoła,

5) wychodzenie na spacer we dwójkę - obecność drugiej osoby była atrakcyjna tylko przez dwa dni,

6) przenoszenie w inne miejsce, w trakcie którego piszczy i próbuje się wyrwać.

Ostatnią przyczyną niechętnego wychodzenia na spacery, która przychodzi nam do głowy, jest to, że szczeniak czuje się w domu tak dobrze, że nie ma ochoty wychodzić na dwór. W domu nie sprawia żadnych problemów: jest energiczny; chętnie się bawi - zarówno z nami, jak i samemu; zostaje sam w domu na kilka godzin (w czasie których śpi, bawi się i nie robi żadnych szkód); akceptuje swój kojec i sam kładzie się w nim, kiedy chce mu się spać; załatwia się tylko na pieluchę. 

Będę wdzięczna za wszelkie sugestie i pomysły, jak rozwiązać powyższy problem.

Z góry dziękuję za pomoc!

Link to comment
Share on other sites

Z Twojego opisu wynika, że próbowaliście różnych rzeczy, moim zdaniem jednak, trzeba każdej metodzie dać trochę czasu, aby zadziałała. Nie można zmieniać postępowania co każdy spacer, trzeba trochę konsekwencji, aby pies też miał czas nauczyć się, czego się od Was spodziewać i czym zasłuży na smakołyk / zabawkę. Spróbowałabym też trochę zmienić rytuał - pójść w inną stronę, o innej porze, inaczej zrealizować ten spacer i zobaczyć, jak pies reaguje na to. Natomiast w tym przypadku ważnych jest tyle szczegółów, że ja bym proponowała Wam spotkanie z behawiorystą, który przyjrzy się zachowaniu psa dokładniej.

A może podłoże jest fizjologiczne? Może psa coś boli? Wizyta u weterynarza nie zaszkodzi na pewno. 

Link to comment
Share on other sites

Cytat

Z Twojego opisu wynika, że próbowaliście różnych rzeczy, moim zdaniem jednak, trzeba każdej metodzie dać trochę czasu, aby zadziałała. Nie można zmieniać postępowania co każdy spacer, trzeba trochę konsekwencji, aby pies też miał czas nauczyć się, czego się od Was spodziewać i czym zasłuży na smakołyk / zabawkę.

Jasne, popróbujemy trzymać się jednej metody dłużej. Smakołyki chyba jednak działały do tej pory najlepiej. Nie mam jednak pewności, czy na pewno dobrze to robię:

1. Maluch siada, cofam się, żeby być z nim w jednej linii

2. Mówię "Idziemy" i robię krok do przodu

3. Jeśli siedzi dalej, cofam się o krok i powtarzam 

4. Jeśli zacznie iść, dostaje smakołyk

Czy tak jest ok? Być może to ja robię coś, czego on nie rozumie.

Cytat

Spróbowałabym też trochę zmienić rytuał - pójść w inną stronę, o innej porze, inaczej zrealizować ten spacer i zobaczyć, jak pies reaguje na to.

Tego też już próbowaliśmy... Najtrudniejsze zawsze jest wyjście poza okolice osiedla, później psiak idzie już w miarę ochoczo - bez względu na to, czy idziemy obok ulicy, czy jesteśmy w parku.

Cytat

A może podłoże jest fizjologiczne? Może psa coś boli? Wizyta u weterynarza nie zaszkodzi na pewno.

Byliśmy u weterynarza dwa tygodnie temu i wszystko było ok. Fakt, wtedy jeszcze problem ze spacerami nie występował - w sobotę idziemy na kolejną wizytę, to sprawdzimy. Wcześniej myśleliśmy, że być może to kwestia włosów między poduszkami, w które wchodzą mu kamyczki itd. Wycięliśmy włosy, ale nic to nie dało. Po domu i w parku biega jak szalony, w drodze powrotnej sam wskakuje po schodach, dlatego na pierwszy rzut oka nie wydaje się, żeby coś go bolało.

Cytat

A jak jest ze smyczą? Czy szczeniak po ulicy idzie na smyczy, a w parku odpinacie smycz? Czy i w parku i na ulicy szczeniak jest na smyczy lub tu i tu bez smyczy?

W drodze do parku idzie na smyczy (za duży ruch, żeby puścić go bez). W parku przez ok. 5 minut również idziemy na smyczy, puszczany jest wtedy, kiedy znajdziemy miejsce do zabawy. 

Musi być jakiś powód, którego nie widzimy, bo tylko w tym leżeniu na chodniku wykazuje aż taki upór. W domu - kiedy np. chce wskoczyć na łóżko, na którym siedzę - odpuszcza właściwie od razu, gdy nie reaguję na jego piski i drapanie. Po wyjściu z klatki schodowej natomiast kładzie się jak długi i wrasta w chodnik. Trzeba się nieźle nagimnastykować, żeby ruszył się o krok.

Aha, dodam jeszcze, że jeśli jesteśmy na terenie osiedla, a mały uparcie leży i nagle wydarzy się coś, co go zainteresuje - np. pojawi się inny pies lub jakiś sąsiad wyjdzie z klatki, od razu wstaje i z radością zaczyna biec w ich kierunku.

Link to comment
Share on other sites

Być może jest to właśnie kwestia smyczy - taki smyczowy protest-song. Proponuję w domu zacząć bawić się ze szczeniakiem trzymanym na smyczy, podobnie przed blokiem i tak samo w parku - w parku raz zabawa na smyczy, raz bez. Wielokrotne zapinanie i odpinanie smyczy w domu - trening chodzenia na smyczy w domu, podczas którego nagradza się smakolem tylko siad, gdy człowiek staje nieruchomo, a potem wielokrotne odpinanie i zapinanie smyczy w parku też pomaga zobojętnić smycz. Jeśli pies chodzi w obroży - zmieniłabym na szelki. Lekkie podciągnięcie psa smyczą przypiętą do szelek może mieć dla szczeniaka charakter zabawowej zachęty, podciągnięcie  smyczą przypiętą do obroży - już nie.

Sekwencja - kładę się/siadam - pańcia wraca - daje smaka przed nos - ruszam, dostaje smaka - skłania do siadania i leżenia w oczekiwaniu na smaczny ciąg dalszy, Sekwencja - idę przy idącym człowieku - człowiek staje - siadam - dostaje smaka - skłania do chodzenia przy nodze  po to, aby smaczny ciąg dalszy był tylko wtedy, gdy najpierw zatrzyma się człowiek, nie pies.

Link to comment
Share on other sites

Spróbuj psa zainteresować swoją osobą. Zmieniaj nagle tempo i kierunki spaceru, podbiegnij, podskocz, zaproponuj wspólne pokonywanie przeszkód (murków, pieńków), wydawaj różne dźwięki i ciesz się spacerem, żeby psu udzielił się dobry nastrój. Smakołyki wydawaj bez komendy, gdy pies radośnie biegnie za Tobą, tak samo z zabawką. 

Wygląda na to, że pies po prostu nie ma ochoty z Tobą chodzić, sekwencja leżę, leżę, wstaję, smakołyk, leżę i czekam aż pojawi się coś ciekawszego na horyzoncie jest dla niego nudna, to jeszcze dzieciak i potrzebuje więcej bodźców, nowości, energii i ciekawych wyzwań.

Kolejna sprawa to to, że pies powinien wiedzieć i instynktownie zawsze podążać za Tobą. Szczególnie tak mały szczeniak. Niepokojące jest, że tego nie robi, a wręcz zamieniliście się rolami i to Ty stoisz i czekasz, aż jaśnie pan raczy się ruszyć. Tak być nie może. Jeżeli byłabym pewna, że u podłoża zachowania mojego psa nie leży problem zdrowotny czy lęk, a po prostu pies wydziwia i próbuje postawić na swoim, to po prostu zabrałabym go ze sobą na smyczy nie zatrzymując się i nie szarpiąc go, nawet jeżeli wiązałoby się to z chwilowym pociągnięciem po chodniku. Niektóre rasy sprawdzają w ten sposób stanowczość właścicieli, miałam takie sytuacje np. z niektórymi molosami, które swoją siłą spokoju i masą potrafią wmurować się w ziemię i sprawdzić w ten sposób z kim mają do czynienia ;) Jeżeli człowiek się zirytuje ma z góry przechlapane.

Link to comment
Share on other sites

Co do Twojej metody, spróbuj psa jeszcze kawałek "pociągnąć" na tym smakołyku, powodzić go smakołykiem, niech podąży za tobą parę kroków do przodu zanim go dostanie - a potem wydłużaj te liczby kroków zanim wydasz nagrodę. Dobre też pisze Delph, żeby psa sobą rozbawić, zainteresować, podskakiwać, wydawać dziwne dźwięki. Super zabawą może być wspólne szarpanie, wspólny bieg z szarpakiem. 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...