Jump to content
Dogomania

PROMYK: Zostaję na stałe u Moli@, dziękuję za dotychczasowe wsparcie <3 Podpisano: ślepy, schorowany Promyś


Tyśka)

Recommended Posts

Bartusia interwencyjnie zabrałam dziś z domu :(....koniec bajki :(:(:(


W pewnym momencie, w trakcie rozmów tel. zapaliły mi się czerwone lampki i zaczęłam zgłębiać temat domku.Podejrzenia okazały się słuszne i postanowiłam psa zabrać.
Obawiając się, że w razie stwarzania problemów przez ludzi z oddaniem, sama z odbiorem mogę nie poradzić :(, i  zwróciłam się z prośbą do P.Prezes TOZ i Kierownik naszego Schroniska - Anny Jaroszewicz i pomoc otrzymałam.


Aniu, jestem ogromnie wdzięczna,że pomimo masy dzisiejszych obowiązków w Schronisku zgodziłaś się przyjechać i pomóc w odbiorze Bartusia!
Z całego serca Dziękuję!

 

Nie wszystko w temacie domu mogę napisać oficjalnie na wątku,bo dotyczy spraw rodzinnych,ale w skrócie nakreślę.
Bartuś nie mieszkał w domu, w którym robiliśmy pierwszą wizytę , ani z ludźmi z którymi podpisywałam umowę:( Mieszkał z dziewczynką w innym miejscu , był wyłącznie pod jej opieką (spacery,karmienie,itd). Z dziewczynką mieszkała razem osoba dorosła ,ale jak się później dowiedziałam,osoba ta była chora.
Ogólnie trudne sprawy rodzinne co wyszło po czasie i nie mogłam pozwolić, aby 9/10 letnie dziecko było w całości odpowiedzialne za psiaka.
Zawiozłam Bartusia z powrotem do Moli.
Wyglądał ogólnie dobrze,ale troszkę zdezorientowany sytuacją.

Mogę odsapnąć,bo ciężki ostatni był tydzień :(:(

Link to comment
Share on other sites

16 minut temu, WiosnaA napisał:

To prawda . Uważasz rozi, że nie powinnam psa zabierać?

Jak miałam właśnie tak ok. 10 lat mieszkałam na wsi, nie małam przyjaciół. Moim jedynym przyjacielem był mój pies, Mucha i pewnego rana wyszła  z dziadkiem jak to się mówiło do szosy i wpadła po autobus. Jak się o tym dowiedziałam to dostałam jakiegoś ataku, tak płakałam, że nic i nikt nie mógł mnie uspokoić. Minęlo tyle lat, a ja o niej cały czas pamiętam i myślę, że moze można było ją uratować. Tylko, że ja wtedy nic nie mogłam zrobić, a jak mi powiedzieli, że nie żyje tojuż ją zakopali. Ja nie chcę oceniać całej sytuacji, ja tylko wiem co czuje dziecko po stracie przyjaciela. Może lepiej było monitorować sytuację i zabrać psiaka jak by mu się działa krzywda. Teraz to krzywda stała się dziecku.

  • Like 2
Link to comment
Share on other sites

46 minut temu, rozi napisał:

WiosnA, nie wiem, nie było mnie tam, pewnie miałaś powody. Ale to jest nie do odrobienia, to co spotkało to dobre dziecko. I pieska chyba też.

Dziecko krzywdzą rodzice swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem. Trudno przewidzieć co wydarzyłoby się za miesiąc...za pół roku, czy Bartuś miałby dom.

 

Link to comment
Share on other sites

7 minut temu, Moli@ napisał:

Dziecko krzywdzą rodzice swoim nieodpowiedzialnym zachowaniem. Trudno przewidzieć co wydarzyłoby się za miesiąc...za pół roku, czy Bartuś miałby dom.

 

No właśnie trudno powiedzieć co by się wydarzyło - nigdy się nie przewidzi, ale Teraz piesek miał wszystko to czego bylo mu do szczęscia potrzeba - przede wszytkim miłość swojej Pani, nie był głodny, zaniedbany. Czy sam fakt, że pies przebywał w innym miiejscu jest powodem do zabrania? Ja już pisałam, że trzeba bardzo uważać  z tym niesieniem pomocy  bo można zrobić więcej krzywdy niż dobrego i w tym przypadku tak się stało. Za  głupotę dorosłych  w tym osób, które zdecydowały że psa trzeba zabrać dla jego dobra najwyższą cenę zapłaciło to dziecko i nie zapomni już tego. Wyszło tak,że z chęci pomocy psu zrobiono jeszcze większą krzywdę dziecku.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Zatajanie faktu, gdzie Bartuś przebywa jest podejrzane, to od razu rodzi niejasności. Szkoda mi dziewczynki i uważam, że żadne rozwiązanie nie jest super dobre, jedno krzywdzi dziecko, drugie narażałoby psa, bo żeby być spokojnym, że u Bartka wszystko ok trzeba byłoby wciąż monitować pobyt Bartusia u dziewczynki, a to chyba nie o to chodzi? 

Link to comment
Share on other sites

1 minutę temu, asiuniab napisał:

Zatajanie faktu, gdzie Bartuś przebywa jest podejrzane, to od razu rodzi niejasności. Szkoda mi dziewczynki i uważam, że żadne rozwiązanie nie jest super dobre, jedno krzywdzi dziecko, drugie narażałoby psa, bo żeby być spokojnym, że u Bartka wszystko ok trzeba byłoby wciąż monitować pobyt Bartusia u dziewczynki, a to chyba nie o to chodzi? 

Masz rację...., trudno zaufać gdy zostało się oszukanym.

 

Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, jankamałpa napisał:

Jak miałam właśnie tak ok. 10 lat mieszkałam na wsi, nie małam przyjaciół. Moim jedynym przyjacielem był mój pies, Mucha i pewnego rana wyszła  z dziadkiem jak to się mówiło do szosy i wpadła po autobus. Jak się o tym dowiedziałam to dostałam jakiegoś ataku, tak płakałam, że nic i nikt nie mógł mnie uspokoić. Minęlo tyle lat, a ja o niej cały czas pamiętam i myślę, że moze można było ją uratować. Tylko, że ja wtedy nic nie mogłam zrobić, a jak mi powiedzieli, że nie żyje tojuż ją zakopali. Ja nie chcę oceniać całej sytuacji, ja tylko wiem co czuje dziecko po stracie przyjaciela. Może lepiej było monitorować sytuację i zabrać psiaka jak by mu się działa krzywda. Teraz to krzywda stała się dziecku.

 

4 godziny temu, jankamałpa napisał:

No właśnie trudno powiedzieć co by się wydarzyło - nigdy się nie przewidzi, ale Teraz piesek miał wszystko to czego bylo mu do szczęscia potrzeba - przede wszytkim miłość swojej Pani, nie był głodny, zaniedbany. Czy sam fakt, że pies przebywał w innym miiejscu jest powodem do zabrania? Ja już pisałam, że trzeba bardzo uważać  z tym niesieniem pomocy  bo można zrobić więcej krzywdy niż dobrego i w tym przypadku tak się stało. Za  głupotę dorosłych  w tym osób, które zdecydowały że psa trzeba zabrać dla jego dobra najwyższą cenę zapłaciło to dziecko i nie zapomni już tego. Wyszło tak,że z chęci pomocy psu zrobiono jeszcze większą krzywdę dziecku.

Można przewidzieć...swoim powyższym wpisem potwierdzasz,że "NIC zrobić nie mogłaś" mając 10 lat...,nie mogłaś mieć wpływu na ratowanie swego przyjaciela...choć miałaś pewnie bardziej odpowiedzialnych dorosłych przy sobie niż ta dziewczynka...

jankamałpa,..Nie obrażaj mnie proszę,bo głupia nie jestem.
Nie obrażaj też Prezes TOZ,bo to osoba z wieloletnim doświadczeniem w kwestii niesienia pomocy zwierzętom jak również ludziom.
Stwierdzenie,że "więcej krzywdy niż dobrego tu się stało", ...nie rozumiem jak możesz tak lekko rzucać słowami nie znając całej sytuacji...

 

jankamałpa,  wybierz z dogo pieska i zawieź dziewczynce.Z pełną swoją świadomością, że będzie tylko pod  opieką 9 latki podpisz z nią umowę,spróbuj później mieć kontakt?..(telefon nosi w ręku). Na pewno psa weci będą leczyć w razie choroby (jak zauważy chorobę,jak zaprowadzi) ,dadzą lekarstwa od kleszczy i robali- za darmo wszystko zrobią, bo dziecko pieniędzy na te rzeczy mieć nie będzie! Na spacerze Bartuś umie wyskoczyć do innego psa (na oczach Prezes TOZ wczoraj było) i dobrze jeśli nie trafią na "zadziorę",inaczej i dziecko poszkodowane może być, broniąc przyjaciela.Może sumienie cię wtedy nie ruszy i nie będziesz się czuć winna,że w pełni świadomie przekazałaś psa do wyłącznej opieki  tak małemu dziecku..
No i w razie choroby dziewczynki pojedziesz psa wyprowadzić ,bo wyjść z nim nie będzie miał kto,nikt psem się nie przejmie w domu...

 

Dziewczyny,myślicie,że jestem bez serca i mnie nie szkoda jest dziecka? Lekką ręką, bezpodstawnie psa odebrałabym dziecku? Ja go jej zostawiłam,ale zmieniło się wszystko!Patrzyłam na całokształt tej ogromnie trudnej sytuacji (w jakiej nigdy nie byłam) ,i mając wiedzę jaką mam dziś,nie można było żyć nadzieją,że może nic złego się nie wydarzy w przyszłości,...bo dziś Bartuś dobrze wygląda. W żadnym razie to nie był dom dla Bartusia,za dużo złego wokół...Nie umiałabym żyć w świadomości,że jakoś tam będzie,że może Bartuś nigdy  nie zachoruje,czy nie będzie głodował za tydzień/miesiąc. Inaczej pomoc psu rozumiem,jeśli pomagam.


 Zostawiłam w tym domu pieska,bo w żadnym razie nie jestem przeciwna adopcjom do domów z dziećmi, wręcz cenię świadomych ludzi,którzy decydują się żyć blisko ze zwierzętami.
Tu perfidnie ludzie nas okłamywali we wszystkim (nawet w temacie  dziecka)....

Jestem osobą odpowiedzialną i choć przykro mi było zabierać psa dziecku ,to bezpieczeństwo też dziecka również zostało wzięte pod uwagę.Prezes TOZ baczniejszą uwagę właśnie na to zwróciła.


Krzywda dziecku nie stała się tylko wczoraj,a dzieje się od dawna i nie z powodu piesków.

Pomóc "tam" nie umiem, a Bartuś nie może być "chwilowym" pocieszeniem..

  • Like 5
Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, asiuniab napisał:

Zatajanie faktu, gdzie Bartuś przebywa jest podejrzane, to od razu rodzi niejasności. Szkoda mi dziewczynki i uważam, że żadne rozwiązanie nie jest super dobre, jedno krzywdzi dziecko, drugie narażałoby psa, bo żeby być spokojnym, że u Bartka wszystko ok trzeba byłoby wciąż monitować pobyt Bartusia u dziewczynki, a to chyba nie o to chodzi? 

 

Nie byłoby możliwości monitorowania...ani razu dziewczynka nie odebrała ode mnie telefonu,a miała dzwonić i zdjęcia wysyłać.Miałam kontakt tylko z "ojcem" ( też fałsz) ,i był coraz krótszy ,bliski zerwania..

Link to comment
Share on other sites

6 godzin temu, rozi napisał:

WiosnA, nie wiem, nie było mnie tam, pewnie miałaś powody. Ale to jest nie do odrobienia, to co spotkało to dobre dziecko. I pieska chyba też.

Nawet w tej kwestii były dwie skrajne wersje...przy wizycie pa jedna,a wczoraj inna ...nie wiadomo w co wierzyć i komu..

Rozi, uwierz mi,że miałam...bałam się tylko, czy uda zabrać.

 

Link to comment
Share on other sites

jankamałpa, używanie tak mocnych oskarżeń, wręcz obrażanie, nie powinno mieć miejsca, zwłaszcza, gdy nie zna się kulisów sprawy, a głównie powodów dla których pies został odebrany. Przytaczasz historię z własnego życia, która ma się nijak do sytuacji w jakiej znalazł się  Bartuś.  Bardzo łatwo, zadziwiająco łatwo przyszło Ci ocenić  WiosnaA. Odnoszę wrażenie, że powodem tych krzywdzących słów nie jest odebranie Bartusia lecz jakieś zadawnione animozje. Niestety zdarza się to na dogo, a nie powinno.

  • Like 1
  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

6 minut temu, elik napisał:

jankamałpa, używanie tak mocnych oskarżeń, wręcz obrażanie, nie powinno mieć miejsca, zwłaszcza, gdy nie zna się kulisów sprawy, a głównie powodów dla których pies został odebrany. Przytaczasz historię z własnego życia, która ma się nijak do sytuacji w jakiej znalazł się  Bartuś.  Bardzo łatwo, zadziwiająco łatwo przyszło Ci ocenić  WiosnaA. Odnoszę wrażenie, że powodem tych krzywdzących słów nie jest odebranie Bartusia lecz jakieś zadawnione animozje. Niestety zdarza się to na dogo, a nie powinno.

Ale w sensie, że ciocie wiedzą więcej i lepiej? A na forum tylko okruchy? No to trzeba działać prywatnie, poza forum.

Zadawnione animozje, dobre sobie. Ciąg dalszy manii prześladowczej.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...