Jump to content
Dogomania

MORIS ma Dom..- jeden z trójki dzikich psów poznaje życie u boku człowieka.


WiosnaA

Recommended Posts

Cytat

W tych szeleczkach łapek nie trzeba ruszać, zakłada się tylko przez główkę.Mają dwa zapięcia z obu stron na pasku pod brzuszkiem.

Zgadza się :) Nie trzeba ruszać łapek, ale ja dla wygody (mojej oczywizda)  odpinam paseczek tylko z jednej strony i przekładam łapkę przez ten nie odpięty i zapinam tylko z jednej strony. Uznałam, że łatwiej jest mi przełożyć psiakowi łapkę, zwłaszcza, że on nie protestuje :) niż odpinać i zapinać paski z obu stron boczków.

Cytat

MORISEK jakiś liścik dziś pisał do Cioć ....trochę nieładnie mu wyszło to pisanie...nie wiem,czy wstawiać,czy jesteście ciekawi?...

Ja jestem baaardzo ciekawa :)

Link to comment
Share on other sites

Aniu kochana, traki ogrom serca i pracy włożyłaś w to, żeby Morisek stał się domowym psiakiem, że chyba nie mogłoby być inaczej. On Cię pokochał zawierzył Ci i Ty to czujesz i dlatego nie zdecydowałaś się na powierzenie tego wspaniałego psiaka komuś innemu.

Tak myślę, czy przypadkiem sytuacja Likuni nie miała wpływu na Twoją decyzję.

Link to comment
Share on other sites

Moje marzenie sie spelnilo :) Tak bardzo sie ciesze, ze nie potrafie tego wyrazic hihihi. Ostatnio z corka rozmawialysmy o Morisku i tak razem marzylysmy zeby Morisek zostal na zawsze we Wiosenkowym domku. I SIE SPELNILO !!!!! Morisek piesek wyjatkowy, domek cudowny, miodzio na moje serce. Dziekuje , calusy przesylam, wszystkim, Morisowi w nochala :)

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Dziekujemy Kochani za miłe słowa!

 

38 minut temu, elik napisał:

Aniu kochana, traki ogrom serca i pracy włożyłaś w to, żeby Morisek stał się domowym psiakiem, że chyba nie mogłoby być inaczej. On Cię pokochał zawierzył Ci i Ty to czujesz i dlatego nie zdecydowałaś się na powierzenie tego wspaniałego psiaka komuś innemu.

Tak myślę, czy przypadkiem sytuacja Likuni nie miała wpływu na Twoją decyzję.

Elu, tak.

My zżylismy się z Morisem bardzo mocno,on z nami również,pokochaliśmy tę jego "inność" i jego samego,jednak kilka kwestii powstrzymywało wciąż od adopcji.Nasz domek ma plusy i minusy i nie jest idealny.Dawaliśmy czas sobie i losowi,co czas pokaże.I tak jak elik pisze,....Sytuacja Liki spowodowała podjęcie ostatecznej decyzji,że Moris zostaje!....Ludzi nie prześwietlisz,drżałabym każdego dnia o niego i nie darowalibyśmy sobie do końca życia gdyby Moriska taki los spotkał co Likunię.Patrzę mu w te cudne oczy codziennie i nie przeżyłabym....

  • Upvote 4
Link to comment
Share on other sites

22 minuty temu, WiosnaA napisał:

.Nasz domek ma plusy i minusy i nie jest idealny.

aa tu sie z Wiosenka nie zgodze, chociaz w domku nigdy nie bylam to z cala pewnoscia wiem,ze Wiosenkowy domek jest IDEALNY, najbardziej z idealnych :)

 

Morisek najwspanialszy prezent dostal w Dniu Kundelka :)

  • Upvote 4
Link to comment
Share on other sites

O rany najwspanialsza wiadomość na dogo.Moris ma swój na zawsze najwspanialszy domek.Zapewne o takim nigdy nie marzył.Najpierw ulica,bezdomność a teraz pałac.

Anuś Kochana wszystkiego dobrego Wam życzę i Moriskowi.Niech to szczęście wiecznie trwa.

Najpierw Tino otrzymał to co najcenniejsze a teraz Moris.Jesteście Kochani.Brak mi słów aby wyrazić moją niesamowitą radość.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

14 godzin temu, Margo3011 napisał:

aa tu sie z Wiosenka nie zgodze, chociaz w domku nigdy nie bylam to z cala pewnoscia wiem,ze Wiosenkowy domek jest IDEALNY, najbardziej z idealnych :)

Morisek najwspanialszy prezent dostal w Dniu Kundelka :)

Zgadzam się z Margo3011 w dwustu procentach !

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
  • 1 month later...

Wszystkie Wasze wpisy czytałam wcześniej, jednak sprawy zaginionej Liki mnie pochłonęły i wątek Morisa poszedł na bok...Dziękujemy Kochani za tyle miłych słów.
Będziemy się starać nie zawieźć Moriska i pokazywać Mu te najpiękniejsze strony życia blisko z człowiekiem,żeby był psem jak najszczęśliwszym.
 

"Pisarz" ze mnie marny,by nie powiedzieć beznadziejny, jednak uważam, że Ciocie Moriskowe nie pocieszone by były czytając tylko krótkie słowa, typu  "u nas wszystko w porządku"," Moris cały i zdrowy" i chciałyby wiedzieć coś więcej z życia Moriska, więc piszę jak umiem...wybaczcie za jakość.
Zwłaszcza,że z braku czasu dawno filmików na żywo nie było jak sobie radzi. Nadrobimy, trochę się rozpiszemy.
 

Link to comment
Share on other sites

A pomyśleć, że rok temu trwały nerwowe próby łapania Moriska... a teraz to domny pies. Nikomu się wtedy to nie śniło, a zwłaszcza Moriskowi - gdyby wiedział, to pewnie sam by się wpakował do samochodu, a nie bawił w podchody :) Jak dobrze, że kiedyś zakochałaś się, Wiosnaa w jego oczach...

Dalej to taki mocno aktywny pies, który nigdy nie ma dość?

Mysza2, poczęstowałam się Twoim banerkiem...

Link to comment
Share on other sites

Jak zapewne większość z Was wie,Morisek w listopadzie jeździł w daleką trasę do Ustronia na poszukiwania Likuni. Niestety nie udało się nam nawet jej namierzyć...Wracaliśmy wszyscy bardzo smutni,a wiązaliśmy wielkie nadzieje co do zapachów Moriska znajomych Likuni.
Ewidentnie nie dotarliśmy w okolice, gdzie Lika przebywa.

Cały wyjazd był Moriskowi dużym wyzwaniem, ale jestem z niego bardzo dumna!
Był dzielny i spisał się (jak dla mnie ) na szóstkę!

Ze względu na Morisa pojechaliśmy moim samochodem,ponieważ jest mu dobrze znany,jednak już bagaże z tyłu, wzbudziły Moriskowy niepokój.Czuł,że nie jest to jak zawsze wypad na łąki, tylko coś nowego się szykuje. Był trochę zestresowany do Warszawy i musieliśmy często robić przystanki dla niego na relaks i odprężenie.Później przekonał się,że nic złego się nie dzieje i bardziej spokojnie znosił już jazdę.

W Ustroniu z Morisem przemierzaliśmy codziennie dużo km i choć oboje niby jesteśmy zaprawieni, to nawet Moris padał "na nosek".
Do zmęczenia fizycznego u Morisa dochodził duży wysiłek psychiczny związany z otaczającymi go nowościami, a co za tym idzie stresem, a ten jest nawet bardziej męczący.
Prawie zawsze obok nas byli mu obcy ludzie,często szli razem przy nim/za nim.Starałam się prowadzić go ze swej lewej strony (wówczas bardziej komfortowo się czuje),żeby nie był pośrodku wśród nieznajomych, jednak nie zawsze to wychodziło i różne kombinacje musiał niestety znosić. A znosił dzielnie,nie szarpał,nie panikował tylko spuściwszy ogonek i główkę, grzecznie podążał za mną.No, czasem próbował się ociągać i chciał zostawać lekko z tyłu (bezpieczniej wtedy się czuje),jednak większych oporów nie robił na słowo "idziemy".

Wypracowaliśmy dotychczas jako taki kontakt z obcym człowiekiem.Morisek bez większego strachu sam z siebie podejdzie blisko,obwącha,weźmie smaczek,pozwoli się pogłaskać,jednak zaufania do ludzi nie ma,nie wie do końca czego się może po nich spodziewać i woli później cofnąć się na bezpieczną odległość.Zwłaszcza jak kilka osób ma wokół siebie.Nie panikuje co prawda jak kiedyś,dzielnie znosi ich bliskość,jednak zdecydowanie woli nie być centrum zainteresowania. Przy obcych Moris swoim zwyczajem przybiera pozę "sierotki",która godzi się na wszystko.Chcą mnie pogłaskać,to niech pogłaszczą,chcą żebym szedł z nimi,to pójdę.Nie jest wtedy szczęśliwy, ogonek tak nie wiruje jak idzie tylko ze mną.

Jak mówili mi kiedyś szkoleniowcy i nasza behawiorystka.. każdy psiak radzi sobie różnie w nowych sytuacjach, także tych stresowych,zwłaszcza jak nie ma drogi ucieczki.Jeden szczeka chcąc odstraszyć,drugi szczerzy ząbki,inny może od razu atakować przy najmniejszej próbie zbliżenia,a jeszcze inny poddaje się,znosi wszystko  i jakby się wyłącza,.. póki mu krzywda się nie dzieje, niech robią co chcą.
Morisek należy do tej ostatniej grupy.I całe szczęście,bo z agresorkiem nie poradziłabym sobie,a tu łaską i powoli umiem docierać do Morisa.

W każdym razie,Morisek w Ustroniu uchodził za smutaska i niektórzy mnie nawet o to pytali, jednak czasu nie było na głębsze opowieści.
Mając Morisa od początku i widząc ile trudu go kosztował każdy krok najpierw w naszą stronę,a później do innych,to jego obecne zachowanie jest nam milowym krokiem w porównaniu do tego co było jeszcze kilka miesięcy temu.Dla mnie się liczy,że ja nie tracę zaufania u Morisa,a powolutku ciągle zdobywam je coraz bardziej(co było moim priorytetem od początku).
Szczerze powiem,że nie wożę go teraz w zatłoczone miejsca,nie ćwiczymy już przebywania wśród większej grupy,nie chodzimy ciągle pod sklepy jak kiedyś by ludzi poznawał.Do obcych zaufania mieć nie musi, (tak uważam) ważne,że nie reaguje już panicznym lękiem na ulicy,nie wyrywa,nie sztywnieje w przerażeniu jak kiedyś.Chodzi po ulicach mniej lub bardziej zatłoczonych i w różnych sytuacjach radzi sobie obecnie całkiem nieźle jak na dzikuska.

Prawie wzorowo,prawie - jak normalny pies zachowuje się na spacerach na naszej dzielnicy idąc tylko ze mną (z mężem trochę gorzej).Mija przechodniów i jest wyluzowany,czasem podejdzie blisko do kogoś zaciekawiony czy smaka ten ktoś nie ma (tak się oswajaliśmy z obcymi),ogólnie chodzi dosyć swobodnie i z wirującym ogonkiem, a co najważniejsze uznaje mnie już trochę za swego przewodnika.Rozumie dużo poleceń typu "czekaj","spokojnie","idziemy", to nam wystarcza by spacery obojgu były już przyjemnością.W każdym razie,Moriskowi sprawiają ogromną radość od dosyć dawna.
Od początku wszyscy mądrzy Ludzie mówili mi,że dzikusek nigdy do końca nie będzie taki jak nasze psy od zawsze domowe i to jest prawdą.Na widok nieznajomych mu osób,(nawet z pętem kiełbasy na szyi)  nigdy nie będzie się zachowywał jak psiak normalny,nie będzie się przymilał,podskakiwał czy szukał bliskości.Nie miał w dzieciństwie bliskiego kontaktu i nie czuje potrzeby mieć go teraz,jedynie może zaakceptować ich przebywanie obok.
Skłamałabym pisząc, że u nas jest wszystko różowo,a mnie udało się Morisa zupełnie oswoić.Tak nie jest niestety.Morisek miewa swoje gorsze dni nawet z tym co doskonale już zna,zdarzają się cofki,miewa swoje humorki,ale udało się nam obojgu złapać nić porozumienia i w miarę dobrze razem funkcjonować na co dzień zarówno w domu jak i na spacerach,a to chyba najważniejsze.
Mam jednak cichą nadzieję,że nie zatrzymamy się na obecnym etapie i uda się zdziałać z Morisonkiem jeszcze troszkę coś więcej dla jego lepszego komfortu życia w każdym aspekcie.

Pomimo, iż na wyjeździe łatwo Moriskowi nie było,to wyjazd na pewno był dobrym, nowym doświadczeniem dla Niego.
Nie wyobrażacie sobie jaki Morisek był szczęśliwy jak wróciliśmy do domu!!
Jak się ucieszył na widok Amiczka!..w korytarzu Obaj! w podskokach się przywitali, nawet kilka śmigów w piruetach Morisek !! zrobił,...buźki sobie dawali,o ogonku nie wspomnę...Widok był cudny! Aż mnie zacisnęło w środku....Cudownie było móc widzieć Morisa tak szczęśliwego!
Nigdy wcześniej,ale i teraz takiej otwartości w relacjach z Amikiem nie ma,w dalszym ciągu Morisek trzyma lekki dystans do niego.
Mam jednak ogromną nadzieję,że kiedyś doczekam i dane mi będzie oglądać na co dzień tak wyluzowanego i tryskającego szczęściem Moriska jak te chwile po przyjeździe.
Ciągle mam je przed oczami i póki co marzenia ogromne,by na dobre tak się otworzył...

Reasumując, Morisek spisał się na medal w zupełnie nowym mu środowisku!

Jesteśmy z niego bardzo,bardzo dumni i kochamy tego dzikuska Ogromnie!

 

  • Upvote 3
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...