Jump to content
Dogomania

Dla Naszej Balbinki szukaliśmy koleżanki....z powodzeniem!


Antonio

Recommended Posts

O 11.10.2016 o 09:54, malagos napisał:

I jak tam sytuacja?

Witam,

Dziękuję za wszelkie słowa otuchy,opinie i porady:))) Zwłaszcza odnośnie kagańca,obroży elektrycznej,prowadzenie Matyldy oraz leku na chorobę lokomocyjną!

W poniedziałek żona zadzwoniła do "Naczelnego L.W." ale ten chyba był zbyt zajęty żeby zajmować się takimi drobiazgami -  jak zobaczenie na żywo głównej winowajczyni w dodatku szczepionej i w takim przypadku jak draśnięcie zębami osoby poszkodowanej,że polecił tylko przyjechać po wydanie skierowania do prowadzącego ją Weta w celu prowadzenia kilkukrotnej obserwacji suni. I na tym można by tą historię zakończyć.Ale..........

Ale również w poniedziałek zadzwoniła Mamusia poszkodowanej córki,że oprócz wydatków na profilaktyczną szczepionkę to:

1) córka musi odkupić nowe spodnie do biegania (wg oględzin żony po wypadku - spodenki nawet nie miały dziurek od zębów Matyldy),

2) córka - w związku z szokiem jakiego doznała i złym stanem zdrowia poszła do lekarza i otrzymała 7 dni L-4,

3) córka ze względu na otrzymane chorobowe utraci część zarobków z pensji oraz należnej jej premii....,

4) córka oraz Ona(Mama) spodziewają się 'jakiegoś" zadośćuczynienia za poniesione straty fizyczne i moralne....

Najlepiej ""doradziła"" nam sąsiadka (też psiara) aby powiedzieć tej pani,że lekarz kazał uśpić psa a ona niech sama się teraz martwi co robić dalej.....To był żart:)

Nie ukrywam,że dodatkowo jeszcze po przeczytaniu w necie jakie odszkodowania na drodze sądowej poszkodowani otrzymywali za pogryzienie psów od ich właścicieli zrobiło nam się całkiem 'niefajnie". Na szczęście - w jednym z postów - była genialna porada: sprawdzić posiadaną polisę OC na mieszkanie czy nie ma w opcji "pogryzienia przez zwierzęta". Szybki telefon do ubezpieczyciela i.....kamień z serca - bo mamy takową opcję!Nawet do 25000zł. Polecił nic nie płacić a jedynie co to dać kobiecie nasz numer polisy. I w momencie wczorajszego spotkania na żywo z Matką poszkodowanej - żona spytała czy jak tej pani już wszystko (w/w) 'zrekompensuje' to czy nie będzie w przyszłości kolejnej eskalacji żądań? To pani nagle spuściła z tonu i spytała czy chociaż za szczepionkę można jej zwrócić..... Dostała zwrot za szczepionkę i obyło się bez dalszych negocjacji,(rękoczynów:), i innych komentarzy.(A i tak cała rozmowa była nagrywana). 

Jaki morał z tego płynie? Mając czworonoga (albo dwa jak my mamy),oraz czytając na forach te głosy ludzi nielubiących (łagodne słowo) właścicieli psów oraz udokumentowane przypadki zasądzonych na drodze sądowej - odszkodowań (niejednokrotnie stawiających pod ścianą pechowych posiadaczy psów) - warto przy następnym ubezpieczaniu mieszkania dobrać opcję Polisy zawierającą także OC "od zdarzeń wywołanych przez zwierzęta"! Kwota niewielka a nie daj Boże w przypadku takiego zdarzenia uchroni nas (właścicieli) od wyprzedania części mieszkania lub zadłużenia się do końca życia.....

A Matysia ma dziś pierwszą wizytę obserwacyjną.....

Notabene przepisy są tak (niefortunne) sformułowane,że pies na obserwacji ma być 4 razy w ciągu 1-miesiąca a poszkodowany ma czas 7 dni od zdarzenia - na otrzymanie właściwego zaświadczenia,że pies nie ma wścieklizny!

Pozdrawiam:)

Link to comment
Share on other sites

Mam pytanie - czzy macie ubezpieczenie mieszkania czy domu? Bo jeżeli tak to w razie roszczeń o odszkodowanie możecie odesłać roszczeniowców do ubezpieczyciela. Ja miałam wiele lat temu przypadek, że durna mamuśka postawiła małe dziecko tuż za ogonem bawiącej się mojej suki i kiedy ta się odwrócila uderzyła dziecko nie ugryzła ale pękla warga. Oczywiście winny byl pies a nie mamuśka ale stwierdziłam, że za głupotę rodziców nie może odpowiadac małe dziecko, odesłałam do PZU, dostali jakieś odszkodowanie i miałam spokoj. Zwłaszcza, że miałam świadków zdarzenia i odszkodowanie dostali bo ja chciałam bo orzeczenia o winie mojej i mojej suki nie było.

Link to comment
Share on other sites

O 11.10.2016 o 09:54, malagos napisał:

<<<<<Wielka szkoda,że nie da się usuwać zdublowanych postów - powtarza się niepotrzebnie teamaty>>>>>>

Matylda po pierwszej obserwacji.OK.

Ale po kolejnym spacerze - żona podjęła decyzję o skorzystaniu jednak z pomocy psiego tresera na spotkaniach indywidualnych a być może i zapisaniu jej (Suni) do szkółki.Powinno wyjść jej tylko na dobre. Jest nad wyraz pojętna i widać,że chce się uczyć.Rozumie raz powiedziane zakazy (wchodzenie na kanapę, do sypialni, nie gryzienie już butów...). Reaguje na podstawowe komendy w tym: do mnie (oczywiście na łapówkę). Jedno - co ciekawe - w ogóle nie zna pozycji SIAD! Trudno ją do tego zmusić i chyba tylko raz albo dwa przez przypadek sobie siadła. Ale Mati prawdopodobnie nigdy wcześniej nie doświadczyła prawdziwego domu, troski, opieki i miłości od człowieka. Więc jak uznała żonę za jedynego przywódcę - pilnuje jej (i Balbiny) jak oka w głowie i prawie każde "wejście" w obszar jej pani lub "siostrzyczki" traktuje jako zamach na ich życie..... Wspominałem wcześniej o tym ale myślałem,że już się przyzwyczaiła (zwłaszcza do mnie). Zresztą widać,że musiała mieć traumatyczne przejścia z mężczyznami bo kobiety toleruje natomiast do płci przeciwnej podchodzi z dużym dystansem.

Co do podobieństwa do rasy "Skyeteriera"....Pisałem - po odebraniu jej z Przytuliska, - że jest raczej w typie owczarka pikardyjskiego. Zresztą jej zachowanie - ganianie biegnących ludzi (jadących rowerzystów) jest typowe dla psów pasterskich: pilnowanie,zaganianie i podgryzanie za kostkę nogi,łapy...... A z poszkodowaną dziewczyną przez Matyldę - nie było żadnych niesnasków. W przeciwieństwie do jej Mamusi....  Dziewczyna przyjęła przeprosiny;stwierdziła,że nic (wielkiego) się nie stało i poprosiła tylko o dosłanie świadectwa szczepienia.

Natomiast co do ubezpieczenia: pisze OC mieszkania.Na razie (odpukać!) - temat zamknięty.Nie trzeba było z polisy korzystać.

Link to comment
Share on other sites

Antonio, uczenie psa poleceń (i egzekwowanie) nie polega na zmuszaniu - w każdym razie nie powinno. Lepiej, żebyś nie próbował zmuszać Matyldy do wykonywania komend, skoro, jak piszesz 'podchodzi z dużym dystansem' do mężczyzn, także do Ciebie. Może zacząć się bronić zupełnie zdecydowanie.

Spotkanie ze specjalistą pilnie potrzebne (przypuszczam, że on zmobilizuje Mati do tego "siad" w dwie minuty, ale nie to jest najważniejsze). Miłość, troska, opieka i dom nie 'załatwią' porzucenia przez Matyldę starych, niewłaściwych nawyków. Ktoś powinien Wam wytłumaczyć, skąd się biorą jej reakcje, jak zapobiegać tym niepożądanym zachowaniom, jak ich oduczać.
Wybierając tego specjalistę - sprawdźcie jak najwięcej opinii o nim.

Link to comment
Share on other sites

O 12.10.2016 o 01:01, Joy1 napisał:

 

Na chorobę lokomocyjną - CINNARIZINUM. Lek ludzki, na receptę, od dowolnego lekarza, także weta. Ważne, żeby podać psu nie później, niż 1,5 - 2 godziny przed podróżą. Sprawdzony przez 16 lat stosowania na psach własnych i zaprzyjaźnionych.

 

Witam,

Dziękuję za poradę. Kupiliśmy,podaliśmy i .....

sprzątaliśmy - auto po 1,5h jeździe:(

Mati dostała tabletkę prawie dwie godziny wcześniej na pusty żołądek. Wybrałem dłuższą trasę - bez zakrętów. Nie "szalałem" za kierownicą. Niestety - było nawet gorzej niż po zażyciu Aviomarinu.Po nim tylko się śliniła. 

Link to comment
Share on other sites

Czy na pewno połknęła tą tabletkę? Są małe i łatwo mogła wypluć tak, że się nie zauważyło. Skoro już je macie, można spróbować dać ponad dwie godziny przed podróżą. U moich psów podana ponad godzinę przed - nie działała. Ktoś podpowiedział, żeby dawać półtorej do dwóch i wtedy było ok.

Są też leki typowo weterynaryjne - mają różne opinie skuteczności, niektórzy chwalą, inni rozczarowani.

Pusty żołądek - wg praktyki wet czas opróżnienia żołądka waha się u psa od 4 do 16 godzin, zależnie od składu pożywienia.

Link to comment
Share on other sites

A gdyby powoli przyzwyczajać do auta, przeznaczyć na to jeden dzień?

Czyli wsiada do auta stojącego przy wyłączonym silniku, zostaje tam na chwilę, wysiada. Wsiada do auta, włączony silnik na chwilę, wysiada, Wsiada, włączony silnik, dwa metry przejechane, stop, wysiada, wsiada ponownie, wysiada. Kolejny raz - przejechane 100 metrów, pól kilometra, kilometr - stopniowe przyzwyczajanie, przerwanie jazdy zanim zacznie się ślinić. Przy zaplanowanej dłuższej jeździe - zatrzymanie auta po kilometrze, suka wysiada, wsiada z powrotem i jazda już do celu. 

Jeśli to nie pomoże, to przynajmniej na pewno nie zaszkodzi..

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...
O 17.10.2016 o 00:06, Sowa napisał:

Czyli wsiada do auta stojącego przy wyłączonym silniku, zostaje tam na chwilę, wysiada. Wsiada do auta, włączony silnik na chwilę, wysiada, Wsiada, włączony silnik,

Problem suni polega na tym,że jak już wejdzie do auta,zapali się silnik i ruszy to pies zaczyna się ślinić. Żona z konieczności musiała z nią jeździć na obserwację do weta (ok 1km) i cała mordka była zaśliniona. Jeździ z nią na indywidualną szkółkę (gdzie robi postępy!:) ok. 10km w jedną stronę i w bagażniku (kombi) wszystko "pływa". Na szczęście nie nie jest tak,że wiedząc co ją czeka w tej "metalowej klatce" ma jakieś opory przed wejściem czy nie chce wskoczyć.Nie.Wskakuje bardzo chętnie. Jak sunia przeżyje (tak-przeżyje!) to zajmiemy się tym dopiero w przyszłym roku bo sezon wsiowy AD 2016 uważamy za zakończony.

A czemu przeżyje? W poniedziałek 31 musieliśmy jechać na groby.Nie było nas 3h. Po powrocie - cisza.Psów nie ma....Normalnie szczekają radośnie na powitanie i czekają na łapówkę za 'dobre zachowanie'.Tym razem po otwarciu drzwi - Matylda czmychnęła przez nie na klatkę schodową i zaczęła uciekać po schodach na dół.Córka ją złapała na parterze przy zamkniętych drzwiach wyjściowych. Po wejściu do mieszkania okazało się,że 'Pani' Matylda przeskoczyła barykadę do naszej sypialni, pomościła się w naszym łożu(zrzucając wszystko co leżało na narzucie) i to byłby pikuś....W dużym pokoju zauważyliśmy leżący (zawsze w tym samym miejscu) przegryziony a raczej napoczęty jej zębami przedłużacz z wystającym przegryzionym w całości wtykiem od masażera żony (leżał na fotelu). Nie wiem jakim cudem prąd nie zabił Matyldy.Normalnie ciarki przeszły nam po plecach jak to zobaczyliśmy.Nasz zaprzyjaźniony sąsiad ("Złota Rączka"),który reaktywował kabel masażera stwierdził,że sunia tylko dlatego żyje że zaczęła od przegryzienia uziemienia w przedłużaczu czym pozbawiła już prądu włączonego do przedłużacza masażera.....Nie jestem elektrykiem.Ja nadal nie rozumiem jakim cudem pies jeszcze po przegryzieniu w całości kabla będącego pod napięciem żyje.Może faktycznie jest jak mówi. Uffffffffffffffff Ręce i spodnie mi opadły jak to zobaczyłem ale i szaloną radość,że psina żyje. Nawet obyło się tradycyjnego dania w zadek. Wcześniej parę razy 'naszkudziła' - (gryząc papcie żony, czy ściągając obrus z kuchennego stołu z całą zawartością(!) - ale dostała od żony klapsa i był spokój przez kilka tygodni. Nie pierwszy raz sunie zostały same na parę godzin.Żona na co dzień jest,musi wyjść, wraca, wychodzi i tak na zmianę.Zdarzało się,że i kilka godzin psy wytrzymywały. 

Matylda jest kochanym,cudnym psem. Panią/żonę/uwielbia.Jak rano wstaje to chce się pokićkać z radości.Jak wracam wieczorem z roboty też już bardzo się cieszy i jest bardzo zazdrosna jak za długo się witam nie z nią tylko z Balbiną.Ale jeszcze cały czas trzyma do mnie dystans na co dzień.Natomiast bardzo chętnie reaguje już na większość komend. Jest z nami już 7 tygodni i 3 dni.Widać kolosalne zmiany w jej zachowaniu.Ale jak  widać (po 'przygodzie' z 31.X.) - wszystko się może zdarzyć.....

pozdrawiam

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Link to comment
Share on other sites

Antonio, taka mała sugestia - dawanie klapsów, czy jakiekolwiek inne karanie psa za zniszczenia zastane po powrocie nie jest dla niego zrozumiałe w taki sposób, jak tego oczekujesz. To nie jest dziecko ani w ogóle człowiek.To inny gatunek. Zupełnie inaczej kojarzy i zapamiętuje sytuacje. Jedyne, co się w ten sposób osiągnie, to jeszcze większe zniszczenia i lęk przed powrotem opiekunów. Instruktor ze szkółki (jeśli jest dobry i sprawdzony) to wyjaśni, zapytajcie go.

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...
O 3.11.2016 o 22:40, Joy1 napisał:

Antonio, taka mała sugestia - dawanie klapsów, czy jakiekolwiek inne karanie psa za zniszczenia zastane po powrocie nie jest dla niego zrozumiałe w taki sposób, jak tego oczekujesz. To nie jest dziecko ani w ogóle człowiek.To inny gatunek. Zupełnie inaczej kojarzy i zapamiętuje sytuacje. Jedyne, co się w ten sposób osiągnie, to jeszcze większe zniszczenia i lęk przed powrotem opiekunów. Instruktor ze szkółki (jeśli jest dobry i sprawdzony) to wyjaśni, zapytajcie go.

Na razie sunia się "uspokoiła" jeżeli chodzi o 'szkody' rzeczy materialnych.Żona nakupiła tyle zabawek(pluszowych),że tylko "pierze"(gąbki,watki) z nich leci. Ale lepsze to niż pogryzione meble,kapcie czy przedłużacze. Rozwija się prawidłowo, chodzi na szkółkę,w grupie jest (jak mówi treserka):aktywna i chętnie wykonuje wszystkie polecenia.Niestety na spacerach dalej goni przechodzących obcych ludzi, wtedy zapomina o Pani i komendach,których się nauczyła (i na szkółce bez problemu wykonywała). Ma chyba tak zakorzeniony impuls bronienia (stada) żony i Balbiny(na spacerach),że nawet w domu jak jej Pani  położy się na kanapie a ja wyjdę i wejdę za chwilę do pokoju - to intensywnie na mnie warczy. Nawet jak chwilę wcześniej bawiliśmy się na podłodze i radośnie merdała ogonem.Jak wracam wieczorem do domu to na mój widok z radości robi przeciąg swoim ogonem.....Słucha mnie,wykonuje komendy, ale swojej Pani broni...Ciekawe,że tylko przede mną a już przed córką nie.....

Link to comment
Share on other sites

Antonio, jeśli trenerka nie wyjaśniła dokładnie, jak z sunią postępować i pracować na co dzień, także w domu i na spacerach - poproście ją o to lub skontaktujcie dodatkowo z trenerem-behawiorystą. To wszystko nie "naprawi się" samo, po zdaniu egzaminu na zakończenie kursu; także Twoja relacja z Matyldą (w obecności żony). To nie jest zakorzeniony impuls - to wyuczone zachowanie, teraz już właśnie zakorzenione i "ukorzeniane" coraz mocniej. Zostawienie tego "odłogiem" sprawi tylko, że będzie się nasilało i odkręcenie problemu zajmie jeszcze więcej starań i czasu.

Jak piszesz, ta armia pluszaków dobrze zagospodarowała Matyldę na czas Waszej nieobecności. Sprawdź tylko, czy tych wyszarpanych szczątków ona nie zjada. Część psów to robi, ale to niebezpieczne - kawałek waty/ gąbki/ pianki/ sznurka/ materiału może łatwo utknąć w jelicie i wtedy źle się dzieje, może skończyć się tragicznie dla psa :(

Hm.., te rozniesione pluszaki... Dla psa - żucie czegoś, gryzienie, skubanie, rozszarpywanie - jest sposobem na rozładowanie stresu. Np. spowodowanego nudą, samotnością. Samotna to Matylda nie jest, zostaje z Balbiną. Więc brak zajęcia? Może warto ten spacer przed pracą zrobić dłuższy, bardziej aktywny i atrakcyjny dla psa? Wtedy syta wrażeń większość Waszej nieobecności przedrzemie sobie spokojnie. Ze stresem jest tak, że im dłużej trwa, tym więcej czasu potrzeba, żeby się całkiem "wypłukał" z organizmu. Jeśli przez pół dnia jest czymś zestresowana (niszczy rzeczy), to nie uspokaja się całkowicie zaraz po Waszym powrocie do domu. Wychodzi z tym stresem na spacer i pod jego wpływem jest skłonna reagować bardziej gwałtownie na to, co ją irytuje, niepokoi. No i w domu też - Twoje podchodzenie w kierunku żony. Chyba więc dobrze by było ustalić przyczynę tego stresu i ją usunąć - to na pewno ułatwi całościowe ogarnięcie Matyldy.

Jak już mowa o stresie - nieco pomogłaby Matyldzie się z nim uporać obroża Adaptil i tabletki Zylkene lub inne tego rodzaju środki.  Nie zastąpią odpracowania problematycznych zachowań, ale ułatwią to.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...
  • 2 months later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...