Jump to content
Dogomania

Psotka. Znowu ktoś wyrzucił psa.


irenas

Recommended Posts

Znowu jakiś zboczeniec wyrzucił suczkę. Leżała na jezdni, gdy wracałam do domu. Przejeżdżający obok sąsiad oznajmił, że dokarmia ją od 3 dni. (Nie mógł jej wziąć do domu? Wiem, że nie ma żadnych zwierząt, dokarmia tylko okoliczne dzikie - i nie tylko - koty). Młode, miłe,łagodne, zastraszone, acz wesołe stworzenie. Po kilkunastu minutach dała się zaprosić do zabawy Juce, też znalezionej przy drodze, tylko z większym pechem, bo połamanej, suni, która już u mnie zostanie. Pięciu psów jednak mieć nie mogę, liczę na pomoc dogomaniaczek i dogomaniaków w znalezieniu Psotce (jak macie lepszy pomysł na imię, to podajcie) dobrego domu.

Nic o niej nie wiem, oprócz tego jak wygląda i że jest łagodna. Dała się wziąć na ręce, nawet nie warknęła. Nie wiem, czy jest w ciąży czy nie, jeszcze nie trafiłam z nią do weterynarza. Znalazłam ją 2 godziny temu.

2016-08-11 14.33.56.jpg

Link to comment
Share on other sites

Jestem u Psotki :).  Jasne,  że  będziemy wspierać. Musisz sobie  zarezerwować  1-2 puste posty na początku wątku,  na rozliczenia: wydatki, przychody.  W miarę rozwoju  sytuacji,  będziesz je edytować. Proponuję zacząć  od weta, odrobaczyć,  odpchlić i jak najszybciej,  umawiać sterylizację,  bo sunia Ci zalegnie,  jak mnie  Lerka ;). 

Link to comment
Share on other sites

Dzięki za rady, proszę o jeszcze. Np. jak się rezerwuje puste posty?

Dalsze obserwacje behawioralne Psotki: bawi się pluszowymi zabawkami, ale boi się, kiedy je rzucam, czyli boi się podniesionej ręki, pewno była bita. Spodobał się jej staruszek Kajtuś, a i ona jemu chyba też. Przez chwilę cała czwórka biegała po działce. Tylko Dziunia - diabeł tasmański i zasadnicza starsza pani, nabzdyczona siedziała pod stołem, powarkując od czasu do czasu na rozbrykaną młodzież (i starca!). Psotka była głodna, ale nie wygłodniała. Pewno dlatego, że sąsiad ją karmił przez ostatnie trzy dni. Podobno jest jeszcze jeden wyrzucony pies we wsi, no ale ja już odpadam od ściany! Sunia mnie się jeszcze troszkę boi, chociaż widać, że ma chęć podejść. Na drodze też w końcu przezwyciężyła strach i dała się wsadzić do samochodu. Skrajna samodzielność musiała jej mocno nadojeść.

Fakt, Psotka ma szczęście, że trafiła do mnie, ale ja już widzę miny sąsiadów i słyszę komentarze - przecież jesteś za stara na to, żeby mieć tyle psów. I będą straszyć policją. Mam nadzieję, że jej nie wezwą. Nic to. Robimy swoje. Jak wyżej wspomniałam będę wdzięczna za wszelką pomoc organizacyjną i doradczą. Do weta pojadę może nawet jutro i tak muszę kupić jedzenie dla kotów (u Rossmanna, jakby kto nie wiedział. Tak rozpaskudziłam gadzinę, że tylko tamto żarcie jest dobre). A sterylizacje już będą dwie, bo przecież Juka też czeka w kolejce. 

Link to comment
Share on other sites

No,  to już  masz zapasowe posty do przyszłych rozliczeń. Teraz fotografuj Psotkę na okrągło,  żeby wybrać  piękne zdjęcia do ogłoszeń.  Ludzie "kupują"  oczami.  Tekst musisz wymyślić i napisać i razem ze zdjęciami,  wysłać na bazarek ogłoszeniowy Ziutki i Kejciu. Poszukaj ich wątku na bazarkach dogomaniackich. Wydane pieniądze,  wpisz do wydatków. Możesz oczywiście sama umieścić ogłoszenia na olx i np grace i Gumtree.

Link to comment
Share on other sites

Powoli niecierpliwy Konfirmie!  

Noc minęła bardzo spokojnie, Psotka w końcu dała się namówić na wejście de domu. Spała na dywaniku nad piwniczką. Rano wyszła przez wejście dla psów i kotów - znaczy się pojętna, nie trzeba było pokazywać, sama obserwacja wystarczyła.

Pożarła śniadanie (nie tylko swoje!), na spacer nie poszła, wyraźnie ze strachu, że straci miejsce. Potem pojechałyśmy do Makowa. W samochodzie zachowuje się idealnie, po prostu nie ma psa. Ale to chyba też ze strachu.

W ogóle nie umie chodzić na smyczy, musiałam ją wnieść do gabinetu, a tam ciągnąć po śliskiej podłodze jak worek kartofli. Pani wetka była lekko zbrzydzona jej stanem: nie dość, że jest brudna, że tak powiem z domu, to jeszcze tuż przed podróżą Juka ją przeczołgała przez piach. No ale wynik badania jest optymistyczny:

a) waży 11,7 kg;

b) jest BARDZO młoda, jeszcze prawdopodobnie nie miała pierwszej cieczki, czyli ma kilka miesięcy;

c) nie jest w ciąży (co niejako ma związek z powyższym), ale zostało zbadane ultrasonograficznie. Co prawda podobno ciążę można wykryć u psa dopiero po 21 dniach od zapłodnienia, ale wszelkie znaki na ziemi i na niebie wskazują, że... - patrz wyżej.

Została odpchlona, bo dopatrzyłyśmy się czarnych skaczących kropek w futrze. Wykąpać w związku z tym mam ją dopiero za 2 - 3 dni i wtedy także podać lekarstwo na robaki. Porcję mam powtórzyć za 2 tygodnie.

Po powrocie do domu znowu wysiadła z auta z pewnym ociąganiem, ale to chyba z powodu zbytniego entuzjazmu Juki na jej widok. Zabawy mojej suni z Psotką nabierają coraz bardziej gwałtownego charakteru. Któraś okropnie warczy - podejrzewam, że Psotka protestuje przeciwko napierającej na nią juczynej masie. Mam tylko nadzieję, że się nie pokłócą, bo byłoby trudno.

 

Zdjęcia zacznę robić, kiedy ją "odgrużę", czyli po niedzieli, bo na razie nie jest specjalnie reprezentacyjna. 

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję za pochwałę i wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! 

Szerlok reaguje dość obojętnie, Juka miota się między zazdrością, a miłością, ogólnie nie jest źle. Oczywiście diabeł tasmański na nią warczy i szczeka, ale ona niespecjalnie się tym przejmuje. 

Psotka zaczęła z nami chodzić na spacery (dziś był drugi), na początku nie oddala się od mojej pięty i delikatnie przytrzymuje się ręki, ale potem, kiedy widzi tę parę wariatów w trawie, wszelkie strachy znikają i dołącza do szalonej zabawy. One chętnie ją przyjmują tym bardziej, że jest znacznie mniejsza i łatwiej ją skotłować. Ale dziewczyna broni się dzielnie, pokazuje cały zestaw super bielutkich ząbków, co ku mojemu zdziwieniu wzbudza respekt w hultajskiej dwójce mimo niewielkiego przecież wzrostu Psotki.

Jeśli chodzi o jedzenie, to potwierdza się moje podejrzenie, że nie była wygłodniała - Juce nauka wybrzydzania zabrała kilka miesięcy, a Psotka już dziś wyjadła tylko mięsko, a ryż... sama sobie zjedz. Teraz mogę sobie zjeść pięć porcji ryżu. :) Chyba odstąpię od gotowania tego wypełniacza. Pozostaną tylko kluski i to drobne, bo jak za duże to też w zęby kłują.

Zaczęłam czesać Psotkę, bo sierść ma okropną. Gdyby nie duża zazdrośnica, pewno by mi się udało wyczesać całą sunię, bo jej się to wyraźnie podobało. No ale jak między szczotkę a Psotkę wlazła Juka to cała zabawa się skończyła. Będziemy próbować dalej.

Najbardziej pokrzywdzone w tej całej imprezie są koty -  Czorta zniknęła na amen, Koloratka pokazuje się na schodach na strych, gdzie stawiam jej jedzenie. Tylko Karmelek od czasu do czasu objawia się w całej krasie, no i śpi w moich nogach. Chociaż dzisiaj w nocy jego miejsce zajęła Juka. Strasznie jest zaborcza.    

Korzyść natomiast jest jedna niezaprzeczalna - zmniejszyło się zainteresowanie kopaniem dołów! Jest inna rozrywka. (Oj, żebym nie zapeszyła!)

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem, jak to będzie z tymi zdjęciami nawet po kąpieli (bo to się jutro szykuje, Psotka jest NAPRAWDĘ brudna), bo Juka bawi się nią jak pluszową zabawką, czyli szarga ją w piachu. Póki jest sucho, to pół biedy, ale jak spadnie deszcze... strach się bać!

Link to comment
Share on other sites

Mazowszanko, dziękuję. Cieszę się, że zawitałaś u Psotki. Powinnam była umieścić link do jej strony na Waszych wątkach, ale szczerze mówiąc to się pogubiłam z nimi.

Konfirmie, obawiam się, że moje zdolności fotograficzne są mniej niż mierne. Jeśli jakieś zdjęcie mi wyjdzie, to przypadkiem. Wśród moich rozlicznych talentów :) tego nie ma. I ogrodniczego oraz kucharskiego też. 

Nie wykąpałam Psotki - obejrzałam serial BBC o pastorze - detektywie w latach 50. i poczułam się strasznie zmęczona. Jutro rano to zrobię. No to dobranoc, na razie.

Link to comment
Share on other sites

O 13.08.2016 o 09:45, irenas napisał:

Psotka już dziś wyjadła tylko mięsko, a ryż... sama sobie zjedz. Teraz mogę sobie zjeść pięć porcji ryżu. :) Chyba odstąpię od gotowania tego wypełniacza. Pozostaną tylko kluski i to drobne, bo jak za duże to też w zęby kłują.

Jako wypełniacz polecam... chleb. Po ugotowaniu mięsa, wywar/rosół, czy jak to tam zwał - nie wylewać. Stary chleb (nowy też może być) pokruszyć/pokroić na małe kawałki i zalać wspomnianym wywarem/rosołem. Odczekać chwilę, by taki wypełniacz nasiąkł nim do pełna. Podany z mięsem, smakuje psom na równi z nim, bo nawet mój niejadek przestał wybierać mak z popiołu, czyli drobniutko pokrojone mięso z ryżu.

Link to comment
Share on other sites

Spróbuję. Ryż zdecydowanie odpadł. Mój pierwszy pies miał chyba sitko w pysku, też potrafił wybrać mięso nawet najlepiej wymieszane z czymś innym. Przesiewał po prostu przez zęby. A skąd ten pomysł, żeby rosół wylewać??? Ja bardzo lubię rosół z makaronem typu nitki i zawsze tak gotuję psom, żebym i ja się pożywiła. I pomidorową można z niego zrobić. Też bardzo lubię. A ku mojemu zdziwieniu psy też lubią. Wszystko, co w sosie pomidorowym, nawet byczki (jeśli ktoś pamięta, co to jest).

Coraz lepiej poznaję Psotkę. Kolejny rys charakteru: goni rowery. Bardzo zawzięcie goni. A jako, że młoda i sprawna, to dobrze jej idzie. Juka niestety też za nią poleciała, chociaż do tej pory nigdy tego nie robiła. Jutro kupię obróżkę (wszystkie "zapasowe" oddałam wetce, przekonana, że mnie się już nie przydadzą. Ha, jak to nigdy nie należy mówić nigdy) i będę dzicz przyzwyczajać do obostrzeń cywilizacji. Jeśli natomiast chodzi o przywileje wynikające z tejże cywilizacji, nie ma problemu z przyswajaniem. Dziś rano obudziły mnie 3 psy na tapczanie. Psotka też. Wyraźnie uznała, że skoro innym wolno to i jej też. Ale na razie tylko wskoczyła, przywitała się i poszła. Za to zaraz potem do łóżka wpakowała się Dziunia, żeby pokazać, że to JEJ pańcia, JEJ tapczan i wara mi od nich. Sto pociech z tymi psami, chociaż pięć to naprawdę dużo. Zwłaszcza, że 3 są młode i bardzo żywe. Staruszki nie dają tak popalić. 

Link to comment
Share on other sites

Tak,  staruszki mają swoje dobre strony.

 Ja psom nie gotuję,  więc nie mam problemu wypełniaczy ,  ale wiem,  że  chleb często jest tak  stosowany i z dobrym skutkiem.  Na piątkowym jarmarku,  kupisz worek suchego chleba - no,  może  pewnie być i pół ;). 

Niestety,  jak chcesz Psotce szukać DS,  to od robienia zdjęć,  się  nie wykręcisz  :) 

Link to comment
Share on other sites

Ja wiem, że się nie wykręcę, tyle, że niesłusznie posądziłaś mnie o talent fotograficzny, więc się bronię! Na jarmarku w Różanie? Ja tak wcześnie nie wstaję, dopiero o 7, a oni wtedy już się prawie zwijają.

Link to comment
Share on other sites

Nawet mi nie wspominaj. Codziennie dostaję informacje od Kielczanek i spółki w kwestii nowych bezdomniaków. Po prostu groza! Już nawet nie oglądam, bo wyć mi się chce.

 

A teraz melduję posłusznie, że Psotka została poddana kąpieli. Zabieg przebiegł w miarę spokojnie - chciała wychodzić z wanny tylko dwa razy, a i to z małym przekonaniem - przy czym miałam wrażenie, że piorę bardzo intensywnie używaną i nigdy niepłukaną ścierkę do podłogi. W każdym razie woda miała taki właśnie kolor. Psotce w ogólnym rozrachunku chyba zrobiło się przyjemniej, bo przede mną nie ucieka i liże mnie po rękach (chyba, że to jest takie błaganie "nie rób tego więcej!). Mam nadzieję, że jutro nie wysmaruje się w zdechłej rybie dla wyrównania woni.

Czyli od jutra nieustająca sesja zdjęciowa. Ciekawa jestem, jak mi wyjdzie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...