kasztanowa11 Posted August 11, 2016 Share Posted August 11, 2016 Dzień dobry wszystkim. Jestem wolontariuszką w Punkcie Adopcyjnym pod Warszawą. Trafiła do nas czteroletnia sunia cocker spaniela, wróciła z adopcji. Zdaniem opiekunki sunia (na marginesie- niezrównoważonej kobiety) sunia przez dwa lata urządziła jej w domu piekło rzucając się przy każdej okazji na każdego kogo miała w zasięgu. Sunia po tym jak trafiła do nas nie wykazywała prze około dwa tygodnie żadnych negatywnych zachowań. Jeden z naszych wolontariuszy zabrał ją na diagnostykę do zaprzyjaźnionej lecznicy. Sunia bez kagańca dała ze sobą wszystko zrobić bez najmniejszej agresji. Ponadto lekarze z owej kliniki pamiętają jej wizyty z poprzednim właścicielem i w czasie tych wizyt suka była niezwykle agresywna, rzucała się, nie dała ze sobą nic zrobić bez kagańca. Po około 2-3 tygodniach pobytu u nas sunia rzuciła się na pierwszego pracownika punktu adopcyjnego. Po kilku dniach przestała także tolerować kolejną osobę a potem kolejną. W tej chwili nie toleruje już większości osób, które się zbliżają do jej boksu. Z drugiej strony kilka osób wychodzi z nią na spacery. Wtedy nie ma żadnych problemów. Nos przy ziemi, merdający ogon po zawołaniu, żadnego napięcia. Sunia też bardzo ładnie aportuje piłeczkę i nie ma problemu z jej oddaniem. Sama wychodzę z nią na spacery ale i na mnie "rzuciła" się przez kraty. Wyglądało to tak: podeszłam do nie i przywitałam się (przez kraty) miłym głosem takim jak zawsze. Merdała ogonem, przykuliła sylwetkę i spuściła uszy (ogon faktycznie mógł być wtedy lekko schowany; zdarza się, że posikuje lekko jak ktoś do niej po. Pogłaskałam - wciąż się cieszyła i nagle (bez żadnego dodatkowego bodźca, zmiany tonacji głosu czy innych) odwróciła się i skoczyła w moim kierunku z zębami. Po kilku sekundach dosłownie wszystko wróciło do normy. Trochę z duszą na ramieniu weszłam do niej, zapięłam smycz do obroży (dając w tym czasie kawałek parówki) i wyszłam na spacer. Do końca spaceru oraz przy zostawieniu w boksie nie było żadnych problemów. Sunia na spacerze jest bardzo miła, podchodzi i się mizia. Ogólnie problem jest w tym, że w ciągu tygodnia pracownicy boją się do niej wejść i sprzątnąć i wstawić jedzenie. Chcielibyśmy także móc ją wydać do adopcji a z tym problemem nie ma póki co żadnej szansy.. Będę ogromnie wdzięczna za pomoc. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Beatrx Posted August 11, 2016 Share Posted August 11, 2016 a ona czasem nie była trzymana w klatce i nie drażniono jej? jak macie blisko do Warszawy to warto zadzwonić po szkoleniowca (w Warszawie jest Agnieszka Boczula). ktoś musi ja zobaczyć na żywo, żeby ocenić co się dzieje. noi poczytaj o "range syndrom". a w badaniach wszystko wyszło okej? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Delph Posted August 11, 2016 Share Posted August 11, 2016 U spanieli, szczególnie złotych, zdarzają się takie zachowania, stąd uznaje się je za wrodzone. Skonsultujcie psa z dobrym behawiorystą (w tym przypadku nie szkoleniowcem) i lekarzem, bo może trzeba będzie włączyć jakieś leki. I jak Beatrx pisze, poczytaj o rage syndrome u spanieli zwłaszcza. Skontaktuj się też z ludźmi, którzy mieli taki przypadek i znają się na spanielach (fundacje, właściciele, hodowcy), powinni wiedzieć więcej o tym problemie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jankamałpa Posted August 11, 2016 Share Posted August 11, 2016 ja też potrzebuję pilnie rad i wskazówek. U mojego wujka jest pies wychowany od szczeniaka - ktoś go podrzucił teraz ma 4 może 5 lat. Dziś otrzymałam telefon, ze Reks będzie zastrzelony, ponieważ był agresywny, rzucił się na mojego wujka, była to druga taka sytuacja, ta ostatnia sytuacja była podobno bardzo groźna. Zdarzenia miały miejsce zawsze gdy wujek chciał uderzyć psa dlatego że ten go nie słuchał, bardzo możliwe że wujek był też pod wpływem alkoholu. Dodam że pies jest bardzo łagodny, mało szczeka, nikogo nie atakuje, wszystkich wpuszcza na podwórko, nigdy nie był wiązany, chodzi luzem i wychodzi poza podwórko, na placu jest też mała sunia i żyją razem w zgodzie. Powiedziałam żeby zostawili psa w spokoju i zobowiązałam się , że go zabiorę w sobotę(oby mu nic nie zrobili bo dwóch facetów albo trzech jeszcze wypitych to tragedia i zero myślenia). Więc w sobotę pojadę po psa jest to ok. 70 km w jedną stronę, pies nigdy nie jechał samochodem, zna mnie, ale widzi raz do roku, może dwa. Jakieś rady! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Zarka Posted August 11, 2016 Share Posted August 11, 2016 Mam jedną radę - wujka należy odizolować od zwierząt, ponieważ jest agresywny. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Delph Posted August 12, 2016 Share Posted August 12, 2016 Wujka poddać leczeniu. Dziwne, że pies tylko dwa razy zaatakował, musi być bardzo stabilnym i spokojnym zwierzakiem. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jankamałpa Posted August 12, 2016 Share Posted August 12, 2016 o wujku też mam swoje zdanie ale teraz potrzebuję rad jak go bezpiecznie przewieść. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Sowa Posted August 12, 2016 Share Posted August 12, 2016 Albo klatka transportowa albo szorki z dopiętą linką z końcówką jak pas bezpieczeństwa, koc czy mata do uprania, bo pies, który jedzie autem pierwszy raz, może dostać torsji - nie powinien być najedzony. Ale do wskoczenia do auta możesz skłonić smakolem. Byłoby dobrze, gdyby auto prowadził ktoś znajomy, żebyś Ty mogła kontrolować zachowanie psa. Uwaga przy wysiadaniu - pies może próbować panicznej ucieczki, lepiej aby był na szorkach i na obroży jednocześnie. Być może podróż przebiegnie idealnie, ale klatka lub połączony z szorkami pas bezpieczeństwa są konieczne. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
anica Posted August 12, 2016 Share Posted August 12, 2016 ... lepiej nie można było by tego opisać!... może jeszcze na wszelki?... tabletkę avimarinu? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jankamałpa Posted August 12, 2016 Share Posted August 12, 2016 Autem nie jadę sama, prowadził będzie ktoś inny, ja zajmę się psem, ale nie mam auta typu Combi tylko VW Golf, klatki nie mam i nie dam rady zorganizować, linka i uprząż jest do zorganizowania ale moja koleżanka która jest psim behaviorystom odradza szelki uprząż bo to psa bardziej zestresuje. Poleca tabletki na uspokojenie Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Beatrx Posted August 12, 2016 Share Posted August 12, 2016 no to w golfie i tak go możesz do bagażnika wsadzić, przecież ta tylna półka jest zdejmowana. będzie tam miał mniej miejsca niż w kombi, ale da radę to ogarnąć. i sama się nie stresuj, bo może się okazać, ze pies wcale nie będzie tej podróży przeżywał;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Delph Posted August 12, 2016 Share Posted August 12, 2016 Ciasno założona obroża i kaganiec (zakładaj spokojnie trzymając go w dłoni jak miskę, a w środku coś pysznego, np. parówki pokrojone, żeby włożył pysk). Najlepsza byłaby obroża + szelki i do tego dwie smycze, jeżeli pies nie chodził do tej pory na smyczy może się szarpać i wyślizgnąć z obroży. Uważaj szczególnie po podróży i przy wysiadaniu z auta, żeby Wam nie nawiał w nowym miejscu, bo go nie złapiecie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jankamałpa Posted August 12, 2016 Share Posted August 12, 2016 Pies żyje co nie było takie pewne, jutro jadę po niego. Mam tabletki na uspokojenie i krople, oczywiście obroże, dwie smycze, uprząż po moim byłym psie ale nie wiem czy będzie dobra i czy to nie będzie zbyt duży stres. Jeszcze zakup przysmaków. Oby wszystko poszło dobrze, pies i tak nie ma tam szans na życie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Sowa Posted August 12, 2016 Share Posted August 12, 2016 Szorki stresują psa mniej niż obroża - szyja jest wolna. Wszystko pójdzie dobrze, nie może być inaczej:-)) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Zagrodowy pies polski Posted August 12, 2016 Share Posted August 12, 2016 Janka@ napisz jak Ci poszło i jakie masz plany w stosunku do psa. Możesz go zatrzymać? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Beatrx Posted August 12, 2016 Share Posted August 12, 2016 Janka, spokojnie, będzie dobrze. już nie raz woziłam różne bidy-znajdy samochód widzące jak drogą przejechał i nic złego się nie działo. wyluzuj, bo pies wyczuje, że się stresujesz i będzie jeszcze gorzej. a takto spokojnie dasz mu smaka, a potem za smakiem wskoczy do samochodu i pojedziecie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jankamałpa Posted August 12, 2016 Share Posted August 12, 2016 Sprawa jest bardzo dynamiczna i wymaga szybkiej reakcji teraz go ratuję. Pies wychowany na wolności, na podwórku, wymaga dużo ruchu, wybiegania, a ja mieszkam w bloku na 4 piętrze, pies nie może być w mieszkaniu bo mam dwa koty a on koty goni - w ogóle jest to pies "polujący" czyli postawa na baczność, lustracja okolicy, gonienie w zupełnej ciszy. Będzie przebywał w dużym pomieszczeniu gospodarczym ale to może być trudne dla niego. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Beatrx Posted August 12, 2016 Share Posted August 12, 2016 a skąd jest pies? i gdzie go zawieziesz? trzeba by mu jakiś tymczas chociaż ogarnąć, bo w pomieszczeniu gospodarczym będzie ciężko, nawet jeśli zapewnisz mu spacery. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Delph Posted August 12, 2016 Share Posted August 12, 2016 Przywoziłam takie wychowywane na wolności, co pierwszy raz widząc łóżko od razu się do niego pakowały i zostawały spokojnymi kanapowcami. Pies się dostosowuje do warunków, jak musi to poluje, ale często jak ma michę to już nie ma ochoty tracić energii na głupoty :P Zobaczysz jaki będzie po przywiezieniu, daj mu i sobie czas na ocenę sytuacji, nie szufladkuj go od razu. Gratuluję postawy i pomocy psu, trzymam mocno kciuki. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jankamałpa Posted August 12, 2016 Share Posted August 12, 2016 Dziękuję za wszystkie rady. jestem jeszcze w pracy, a pracy jest ogrom, więc nawet moja podzielność uwagi nie daje rady, muszę się skupić na pracy. Dziś już mnie nie będzie. Napisze jutro, myślę, że już po południu. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ryss Posted August 12, 2016 Share Posted August 12, 2016 23 godzin temu, Janka@ napisał: Jakieś rady! Prócz solennego skorzystania z rad, które Ci tu już udzielono, pozostaje jeszcze pozbycie się przez Ciebie zapachu strachu przy bliskim kontakcie z psem - no bo dziabnął ujka - choć na mój gust nie masz się czego bać - Ciebie na pewno nie dziabnie, tylko nie pij dla kurażu przez akcją. Na wsjej słuczaj załóż dżinsy i skórkowe rękawiczki, oraz nie pochylaj się nad psem przy załadunku do samochodu. Wiedz także, że przy ukąszeniach ze strachu, często nie ma nawet rany, bo to jest zwykle tylko uderzenie zębami. A więc krótko mówiąc - nie bać się, gdyż Twój strach udzieli się psu. Niby sytuacja podbramkowa, ale tak sobie myślę, czy do tego "pomieszczenia gospodarczego" piesek nie trafi z deszczu pod rynnę.... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jankamałpa Posted August 13, 2016 Share Posted August 13, 2016 To był bardzo ciężki dzień. Pojechałam na wieś, tak na marginesie to jest mój dom rodzinny, tam się urodziłam, wychowałam i mieszkałam przez 15 lat zanim wyruszyłam w "wielki świat". Ten telefon od wujka był dramatyczny i myślałam, że wujek jest naprawdę pogryziony, ale już na miejscu dopytałam o szczegóły całego zdarzenia i okazało się, że żadnego pogryzienia nie ma ani nawet poszarpania ubrania, jest tylko jedna mała rysa- ranka na dłoni wyglądająca na zahaczenie pazurem albo zębem. Całe zdarzenie miało miejsce gdy poszedł z psami do sąsiadów gdzie sunia ma cieczkę, gdy już wracał to Reks nie chciał go słuchać i iść do domu, więc aby pokazać psu kto tu "rządzi" chciał go kopnąć no i był pod wpływem alkoholu i wtedy Reks do niego skoczył.Skończyło się na tej jednej rysie, wujek w ramach obrony robił wszystko to czego nie powinien, krzyczał machał rękami i nakręcał psa. Psa nie przywiozłam, ponieważ ten pies to"biała karta" nie zna smyczy, wiązania, nigdy nie był w zamkniętym pomieszczeniu nawet minuty. Próba założenia obroży skończyła się totalną paniką u psa,jeden pisk i fikanie koziołków(zero agresji). Tak jak napisał Ryss powyżej " Niby sytuacja podbramkowa, ale tak sobie myślę, czy do tego "pomieszczenia gospodarczego" piesek nie trafi z deszczu pod rynnę.... " Spędziłam tam dziś kilka godzin i nawet gdybym go jakiś cudem zabrała to zrobiłabym mu niewyobrażalną krzywdę, trafił by nie tylko pod rynnę ale do studni pełnej wody bez dna.Pies zostaje tam gdzie jest, bo tam jest szczęśliwy, załączam zdjęcia sami oceńcie. Pogadałam z wujkiem, trochę nakładłam łopatą go głowy podstawowych informacji, trochę postraszyłam. Muszę po prostu trzymać rękę na pulsie i kontrolować sytuację. We wtorek będę z kotem u mojego weterynarza to zapytam, czy w razie gdybym jednak kiedyś musiała pojąć interwencje, to czy mi pomoże. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za zainteresowanie i rady i czekam na Wasze opinie i sugestie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
jankamałpa Posted August 13, 2016 Share Posted August 13, 2016 nie mogę dodać zdjęć, ani prosto z telefonu, ani z kompa jeszcze spróbuję powalczyć, jeśli mi się nie uda to jutro to zrobię. Wstawiłam 3 zdjęcia w programie Power Point tylko to mi zadziałało. pies.pptx pies2.pptx Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Beatrx Posted August 16, 2016 Share Posted August 16, 2016 jeśli jego zdrowie i życie nie jest zagrożone to nie ma sensu go stamtąd zabierać. zwłaszcza, ze nie masz do tego warunków. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.