Jump to content
Dogomania

Dramat dzikusków zamieniony w cud. Lika, Rudy-Moris, Murzynek-Gucio, Tinka, Czesio w DS. I do tego Gandzia, od której wszystko się zaczęło.


Tyśka)

Recommended Posts

O 25.07.2016 o 21:46, Havanka napisał:

To trochę niepokojące, co piszesz Tysia. Miejmy nadzieję, ze nic złego psiakom się nie stało. Może po prostu poszły gdzieś szukając jedzenia lub schronienia przed upałem. Tak sobie myślę, ze moze warto spróbować zabrać na DT najbardziej odważną psinkę. Może one kiedyś miały dom i będą w stanie zaakceptować mieszkanie w bloku. Jeżeli nie spróbujemy, to nigdy się nie dowiemy. W razie czego zrobie bazarek kilometrowy na pokrycie kosztów transportu.

Żeby tylko nic im się nie stało...

Wczoraj u nas był straszny skwar. Każdy smażył się okropnie, mój zwierzyniec mimo przebywania w najchłodniejszym pokoju, ciężko oddychał. Najprawdopodobniej psiaki schowały się przed upałem, ale dzisiaj się przekonam. One w dzień raczej są niewidoczne, moja znajoma często koło nich przejeżdża i powiedziała mi dziś, że ich nie widzi. Mam nadzieję, że nic im się nie stało.

Też myślę, że warto spróbować, zwłaszcza że tylko teraz mamy taką możliwość. Od września (jeśli nie wcześniej) będę mieszkała już w dolnośląskim, a tutaj będę jedynie raz, dwa razy do roku...
Pani DTowa jeszcze nie oddzwoniła, ale jeśli zrezygnuje z bycia DT dla suczki, zaproponuję jej czarnuszka - w mojej opinii on jest najbardziej gotowy na zmianę miejsca. Pojawił się znikąd, wygląda na domowego psa, który się po prostu znudził. Będę też go już ogłaszać, fajnie jakby zmienił miejsce bytowania na ciepłe, bezpieczne wyrko obok kochającego państwa :).

Co do innych, nie wiem czy się przystosują. Myślę, że tak. Oglądałam wczoraj filmiki mojej tymczaski i stwierdziłam, że nie było tragicznie. Owszem, wymagają cierpliwości, 100% zaangażowania, duuużo pracy itd, ale ciekawość to taka cecha, która jakoś jest widoczna wśród tych dzikusków :) Na pewno ideałem byłoby, gdyby psiaki trafiły do zapsionego DT, a potem DSu - ich zachowanie jest bardzo uzależnione od zachowań pobratymców, naśladują się, łatwiej jest nawiązać z nimi kontakt. I będę często tu podawać przykład mojej dzikuski-tymczaski, ale jestz  tego miejsca, więc jakoś może oddawać charakter czy stan tych psów - własnie ona miała to szczęście, że w domu mam cudownego psa, ktory mógł robić za jej mentora. I robił. W sumie mieliśmy zdecydowanie mniej pracy z sunią, bo mój psiak działał z sunią cuda. Teraz dzikunia mieszka z innym psem, do niedawna mieszkała nawet z dwoma i w takim towarzystwie czuła się jak ryba w wodzie... od ludzi zdecydowanie woli psy, jest wpatrzona w swoją właścicielkę, ale jeszcze bardziej w psiego kumpla i to z nim spędza najwięcej czasu, ludzie są dla niej fajni do wspólnego spania w łóżku czy do żebrów przy stole, ale mimo wszystko robi wszystko z innym psem.
I jestem przekonana, że z innymi psami z tego miejsca będzie podobnie: w końcu od zawsze żyją z innymi psami, z ludźmi im nie po drodze.

Dziękuję za chęć pomocy :) Bazarek na pewno się przyda.
 

O 25.07.2016 o 21:55, Olena84 napisał:

Szlag trafia, że psy są na terenie prywatnym a nikt sie nimi nie interesuje, powiedz tylko czy to mazowieckie, moze postaram sie pomagać w łapaniu, choć wstyd sie przyznać ale mam trochę stracha przed psami;)

proszę o numer konta

Może to i lepiej, że nikt się nimi nie interesuje? Jest to miejsce pracy, różni ludzie się tam przewijają, a odkąd koty po sąsiedzku zaczęły wzbudzać zainteresowanie moje, to i też nagle pracowników... po czym koty zaczęły nałogowo znikać. Teraz, w pomocy tych psów jestem ostrożniejsza, nie chcę by ich historia skończyła się jak kotów. Nawet wczoraj przechodziłam obok miejsca niedawnego bytowania kotów... dziwnie tak, gdy się wie, że nie tak dawno w różnych zakamarkach było kilkadziesiąt ślepi, a teraz ni żywego ducha...

 

O 26.07.2016 o 08:27, elficzkowa napisał:

W czwartek wracam więc jeśli się przydam pomogę na miejscu. Oby tylko psy wróciły.

Tyś - dobrze, że Ty tam jesteś.

Bardzo Ci dziękuję. :) Na pewno będzie potrzebna pomoc przy łapankach.

Nie, dobrze że wszyscy zgromadzeniu tu na wątku jesteśmy. Ja tam chodzę, ale to dzięki Tobie te psy znowu mają co jeść :).

Dziękuję Wam wszystkim...

PS: Co do gminy, niestety obawiam się, że tym razem będą robić problemy. To nie są jedyne psy, które potrzebują ostatnio pomocy, a mimo deklaracji, ostatnio gmina nie chce zwracać kosztów leczenia ani sterylek... :( Nie chcę bawić się w czarnowidztwo, ale obawiam się, że kojarząc mnie ze sprawą innych psów, i teraz będą robić problemy... Dlatego możemy zacząć zbierać deklaracje na sterylki - jeśli nawet ich nie wykorzystamy i jednak gmina będzie łaskawa, to pieniążki zostaną na czarną godzinę. Na razie tylko deklaracje, wpłaty chcę przyjmować dopiero wtedy, gdy kwestia sfinansowania (lub nie) sterylek będzie jasna.

Link to comment
Share on other sites

Słuchajcie, zrobiłam taki opis dla czarnuszka, którego roboczo do ogłoszeń nazwałam Murzynek. Potrzebuję jednak pomocy w ocenie, bo ja swoich podopiecznych nie umiem krótko ogłaszać, dostaję słowotoku. A przecież słynę z opisów treściwych, rzeczowych, krótkich.

Co poprawić, co zmienić?

Murzynek to nieśmiały psiaczek, który przyszedł nie wiadomo skąd. Nie wiemy, dlaczego rodzina przestała go kochać i dopuściła do tego, by pies tułał się z miejsca na miejsce. Jedno jest pewne - Murzynek miał kiedyś swoich ludzi i nie rozumie obrotu rzeczy. Nie rozumie, czemu nikt go już nie kocha i dlaczego od pół roku nikt nie zwrócił na niego uwagi.  Z nieba leci skwar, deszcz, pioruny, a on bez dachu nad głową i ze złamanym serduszkiem znalazł swoje miejsce wśród innych bezdomnych psiaków - czasem dostanie jeść, a czasem kopniaka...

Do Murzynka przychodzimy od paru tygodni. Za każdym razem rozdziera nas serce, bo widzimy w jego oczach pewien żal i tęsknotę za tym, co przeminęło - za domem. On tak chciałby pokochać... patrzy na nas tymi swoimi mądrymi, ale przeraźliwie smutnymi oczkami, jakby chciał zapytać dlaczego tak go dotknął los i czy kiedyś się odmieni...

 

Szukamy mu chociaż Domu Tymczasowego, choć marzeniem byłby Stały.
Jesteśmy gotowi wesprzeć DT karmą oraz pokryć wszelkie koszty.
Chcemy, by Murzynek dostał szansę od losu, by zdążyć przed zimą...


Murzynek nie jest starym psem, jeszcze wiele lat przed nim. Jest średniej wielkości (waży ok. 12kg, ma ok. 40cm w kłębie), a wygląd też ma niebanalny - przy opiece jego długa, krystalicznie czarna sierść będzie robiła naprawdę wrażenie. Murzynek za grosz nie ma w sobie agresji, odznacza się jedynie nieśmiałością spowodowaną najprawdopodobniej doświadczeniem psa porzuconego. A jednak od pół roku nie zwrócił niczyjej uwagi...
Murzynek to pies zdystansowany, spokojny i nieśmiały, potrzebuje czasu, by zaufać, ale przy odrobinie miłości i cierpliwości, na pewno stanie się cudownym przyjacielem. Na nas spogląda z zaciekawieniem, chętnie podchodzi do jedzenia. To inteligentny psiaczek, szybko się uczy.
Świetnie dogaduje się z innymi bezdomnymi psami, które traktuje jak swoją rodzinę. Strzeże ją, wygrzewa ciałka najsłabszych, gotów jest zawsze je obronić, osłaniając je swoim ciałkiem. Ma wielkie serduszko. To prawdziwy przyjaciel. Byłoby wspaniale, gdyby trafił do cierpliwego domku, w którym jest już inny piesek.

Będzie niesamowitym przyjacielem i stróżem kochającej go rodziny.

Murzynek przebywa w woj. lubelskim, ale znajdziemy drogę do Ciebie.

Czy tylko się nam uda odmienić los przed nieszczęściem?

Link to comment
Share on other sites

Tysia, rzuć okiem. na podstawie Twojego napisałam taki ( trochę krótszy):

Śliczny, długowłosy Czaruś, szuka domu, choćby tymczasowego.

Nie znamy przeszłości tego sympatycznego pieska, choć wszystko wskazuje na to, ze kiedyś miał dom i rodzinę. Dlaczego dziś jest sam? Dlaczego nikt go nie szuka? Musiał nauczyć się życ w nowych, trudnych warunkach, zdobywać pożywienie i skutecznie unikać ludzi, którzy zamiast współczuć, rzucają kamieniem.

Chcemy zmienić jego życie, znaleźć mu dobry dom i kochającego pana, który nigdy nie zawiedzie.

Czaruś nie jest starym psem. Jest średniej wielkości; waży ok. 12 kg i ma ok. 40 cm w kłębie. Niewątpliwym atutem jest jego długa, czarna sierść i piękny, puszysty ogon. Nie ma w nim cienia agresji, jedynie nieśmiałość. Jest spokojny. Potrzebuje czasu, żeby zaufać. Przy odrobinie miłości i cierpliwości, będzie oddanym przyjacielem.

Szukamy mu domu tymczasowego, choć marzeniem, byłby stały. Zakupimy karmę i w razie potrzeby pokryjemy koszty weterynaryjne.

Czaruś przebywa w województwie lubelskim. Jeżeli ofiarujesz mu dom, znajdziemy drogę do Ciebie.

Wszelkie informacje o Czarku, tylko pod podanym numerem telefonu.

Link to comment
Share on other sites

Havanko, bardzo Ci dziękuję, opis jest cudowny.

Dzisiaj psów dalej nie było... jedynie wystraszony rudasek...
A mnie spotkała mocno nieprzyjemna sytuacja... :( Obawiam się, że to wszystko jest łądnie powiązane: ja psy ogłosiłam bardziej intensywnie, psy nagle zniknęły, a ja miałam sytuację, jaką miałam...

Więcej nie moge napisać... :(


Jeśli psom się coś stanie, sobie nie daruję tego. Musimy obmyślić nowy plan, ale na pewno w grę nie wchodzi publiczne szukanie DT. Ogłoszenia od razu po powrocie do domu skasowałam...

Link to comment
Share on other sites

40 minut temu, Tyś napisał:

Havanko, bardzo Ci dziękuję, opis jest cudowny.

Dzisiaj psów dalej nie było... jedynie wystraszony rudasek...
A mnie spotkała mocno nieprzyjemna sytuacja... :( Obawiam się, że to wszystko jest łądnie powiązane: ja psy ogłosiłam bardziej intensywnie, psy nagle zniknęły, a ja miałam sytuację, jaką miałam...

Więcej nie moge napisać... :(


Jeśli psom się coś stanie, sobie nie daruję tego. Musimy obmyślić nowy plan, ale na pewno w grę nie wchodzi publiczne szukanie DT. Ogłoszenia od razu po powrocie do domu skasowałam...

Pisałam, że znikną;(

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Perełka1 napisał:

Pisałam, że znikną;(

i co z tego wynika?

19 minut temu, Havanka napisał:

A niech to... komu zależy na tym, zeby były bezdomne. Ludzie jednak to kanalie !

oby tylko żyły

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Olena84 napisał:

Jaka nauka? Że mamy nie pomagać? ....

Mam nadzieje, że nic psiakom się nie stało, choć jak Rusy wystraszony moze ktoś przepędzał

głupoty piszesz

chodzi o to, że tego typu akcje trzeba przeprowadzać szybko, bez niepotrzebnego rozgłosu w mediach róznego rodzaju. Bo można zaszkodzić.

Nie mam absolutnie żadnych uwag do Tyś, została sama bez pomocy i nie ma doświadczenia w przeprowadzaniu interwencji. Każdy ubolewa, że biedne pieski, ale nikt nie weźmie ich do dt

Link to comment
Share on other sites

Może uznacie mnie za niepoprawna optymistkę ale jestem przekonana ze psy gdzies tam są, że nic im nikt nie zrobił. Dlaczego  niby nagle ktoś miałby zlikwidować te psy skoro Tyś pisze ze od dwóch lat tam są. Kto z lokalnych mieszkańców ( tym bardziej złych ludzi, skoro niby psom krzywde zrobiono ) czyta dogomanię, wertuje ogłoszenia aby zaszkodzić ? Nikt tego nie robi . Nie wiem wprawdzie, jak Tyś ogłaszała psy i jakie informacje były w tych ogłoszeniach, gdzie te ogłoszenia były publikowane, komu i co zostało powiedziane, czy było ujawnione miejsce pobytu psów, ale mało prawdopodobne jest  , moim zdaniem oczywiście,   aby nagle ktoś postanowił pozbyć sie tego psiego kłopotu. Jest upalnie, burzowo, bez przerwy grzmi i błyska .....psy nie lubią takich atrakcji i pewnie sie pochowały po kątach.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

23 godzin temu, Tyś napisał:

Może to i lepiej, że nikt się nimi nie interesuje? Jest to miejsce pracy, różni ludzie się tam przewijają, a odkąd koty po sąsiedzku zaczęły wzbudzać zainteresowanie moje, to i też nagle pracowników... po czym koty zaczęły nałogowo znikać. Teraz, w pomocy tych psów jestem ostrożniejsza, nie chcę by ich historia skończyła się jak kotów. Nawet wczoraj przechodziłam obok miejsca niedawnego bytowania kotów... dziwnie tak, gdy się wie, że nie tak dawno w różnych zakamarkach było kilkadziesiąt ślepi, a teraz ni żywego ducha.

oby nie powtórzył się czarny scenariusz

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, doris66 napisał:

Może uznacie mnie za niepoprawna optymistkę ale jestem przekonana ze psy gdzies tam są, że nic im nikt nie zrobił. Dlaczego  niby nagle ktoś miałby zlikwidować te psy skoro Tyś pisze ze od dwóch lat tam są. Kto z lokalnych mieszkańców ( tym bardziej złych ludzi, skoro niby psom krzywde zrobiono ) czyta dogomanię, wertuje ogłoszenia aby zaszkodzić ? Nikt tego nie robi . Nie wiem wprawdzie, jak Tyś ogłaszała psy i jakie informacje były w tych ogłoszeniach, gdzie te ogłoszenia były publikowane, komu i co zostało powiedziane, czy było ujawnione miejsce pobytu psów, ale mało prawdopodobne jest  , moim zdaniem oczywiście,   aby nagle ktoś postanowił pozbyć sie tego psiego kłopotu. Jest upalnie, burzowo, bez przerwy grzmi i błyska .....psy nie lubią takich atrakcji i pewnie sie pochowały po kątach.

Też  mam taką nadzieję. 

Link to comment
Share on other sites

I ja mam taką nadzieję, jak doris. Dla mnie to nieprawdopodobne, by komuś nagle zaczęły przeszkadzać psy (ja o nich wiem od 2lat, ale one są zdecydowanie dłużej), niemniej jednak na razie ich nie widzę... a uprzedzona doświadczeniami kotów ciężko mi o niepoprawny optymizm.

Najbardziej widoczne były na olxie (choćby przez zdjęcia), ale też nie ogłaszałam ich na nasze miasteczko - nie jestem taka głupia, na siłę nie chciałam ich pokazywać. W ogłoszeniach lokalnych z kolei była krótka informacja, która nic nie mówiła ani co to za pies (wygląd), skąd, no nic co by dawało informacje, że mowa o takich i takich psach - nie chciałam, by ktoś te psy skojarzył. Jedyne co, to to że poszukiwany człowiek z kojcem albo dobrze ogrodzonym ogrodem, który zaoferuje swoją pomoc dla małej suczki na 2tyg. Tyle. Wszystkie istotne informacje miałam podać dopiero po rozmowie telefonicznej i upewnieniu się, że mogę komuś zaufać. Przy czym w życiu nie podałabym miejsca przebywania i tego, co nie jest konieczne. Taki błąd popełniałam przy kotach (za szybko ufałam ludziom) i ten błąd dużo kosztował koty.

Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że jestem niedoświadczona, a stałymi porami karmienia czy swoim plecakiem itd. wzbudzałam zainteresowanie, mimo że nie chciałam zwracac na siebie uwagi. Wiem też, że nie każdemu pasuje, że ktoś karmi psy, a od niedawna zaopatrzyłam psiaki w miseczki - chowałam je po krzakach, ale jednak... Od paru dni byli ludzie, którzy byli wyraźnie zainteresowani tym, co robię, zachowywałam ostrożność, ale nie mogłam też popaść w paranoję. Z kolei wczoraj miałam spotkanie bliskiego stopnia z paroma ludźmi, którzy  - mówiąc delikatnie, nie stanęli przede mną, by zawrzeć nową przyjaźń.
Cała ta sytuacja zmusza mnie do tego, by obrać nowy plan działania.

Wierzę, nadal wierzę że psy się odnajdą. Co prawda, NIGDY nie opuszczały tego miejsca na dłużej niż dobę i ZAWSZE przybiegały na jedzenie bez względu czy upał, czy zimno, czy inne licho, ale może faktycznie ktoś je wystraszył i pierwszy wrócił rudas - przecież i on pierwszy wychodził zawsze na patrol... A może, nie daj Bóg, suczka z racji, że zabrali jej prowizoryczną "budę" (zakrycie deskami starą przyczepę)  szuka nowego miejsca na poród... A za nią, jej wieczny bodyguard, czarnuch. Sama nie wiem, mam w głowie milion możliwości, ale łudzę, że te psy nie dały się tak łatwo... i że za parę dni je odnajdę.MIałam wczoraj ew. nowe miejsce pobytu zlokalizować, ale byłam tak roztrzęsiona, że nie miałam ochoty włóczyć się po zmroku po tej okolicy... Jednak to miejsce pełne zakamarków, moje poszukiwania równie dobrze mogą spełznąć na niczym do czasu aż psy nie wrócą...

Możecie być pewni, że moja pomoc tym psom NADAL będzie trwać, a ja będę starała się robić wszystko, by te psy odnaleźć i ulokować je w bezpiecznym miejscu. Jednak przestałam mieć ochotę opisywać wszystko i wszędzie - usunęłam ogłoszenia profilaktycznie (pamiętając o tym, jak tutejsi ludzie mogą uprzykrzyć życie pomagajacym), liczę więc że pocztą pantoflową razem coś uradzimy.

PS: Poddaję też w wątpliwość, by ktokolwiek nieodpowiedni odnalazł ten wątek na dogo. Ani nie została podana nazwa miejscowości, ani jakiś znaków rozpoznawczych, psy są bez imion, więc wątpię, gdy ktoś wpadłby na taki pomysł i zadałby sobie trud odnaleźć każdy możliwy ślad po tych psach... Nikomu nie podsyłałam też wątku poza dogo, więc wiecie, szanse są tym bardziej nikłe.

Link to comment
Share on other sites

Ciocie, przepraszam, moje milczenie wynika z tego, że niewiele więcej wiem, a i na dogo bywam okazjonalnie.

elficzkowa, karma jeszcze jest. Staram się oszczędnie nią gospodarować, więc myślę, że do końca sierpnia spokojnie powinna wystarczyć. Jak się będzie kończyć, to napiszę - ale dziękuję za Twoje serce i zainteresowanie :).

Co do psiaków, staram się bywać codziennie, jednak o różnych porach. I niestety, na chwilę obecną spotykam jedynie dwa psiaki i to naprzemiennie: rudaska i tego najmniejszego, najbardziej wystraszonego "Cienia". Nie widzę ani czarnuszka, ani suni - czyli najbardziej proludzkich psiaczków. Nie chcę snuć teorii, ale mnie to martwi.
Zwłaszcza, że o ile rudasek zaraz podejdzie i zje, to nie wiem jak jest z malutkim - czy je, gdy odchodzę, czy jednak nie. Co prawda, znowu ktoś im daje wodę, widzę codziennie dolewaną wodę, ale jednak nie jestem tak hiphurrastycznie nastawiona w temacie bezpieczeństwa psów tam...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...