Jump to content
Dogomania

Dramat dzikusków zamieniony w cud. Lika, Rudy-Moris, Murzynek-Gucio, Tinka, Czesio w DS. I do tego Gandzia, od której wszystko się zaczęło.


Tyśka)

Recommended Posts

Nie wiadomo czy się cieszyć czy płakać. Czy jakaś organizacja pro zwierzęca może porozmawiać z " właścicielem" ? Zobowiązać go do właściwej opieki nad psem? Obawiam się , że biedak może skończyć na łańcuchu.

Żeby było jak go gdzieś ulokować, to można by właścicielowi powiedzieć , że zniknął.

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Poker napisał:

Nie wiadomo czy się cieszyć czy płakać. Czy jakaś organizacja pro zwierzęca może porozmawiać z " właścicielem" ? Zobowiązać go do właściwej opieki nad psem? Obawiam się , że biedak może skończyć na łańcuchu.

Żeby było jak go gdzieś ulokować, to można by właścicielowi powiedzieć , że zniknął.

Chyba raczej właściciel już go zgarnia z ulicy

Nie wiem- ja się nasluchalam że zawsze najpierw szuka się właściciela. Temu widać pies nie był całkiem obojętny bo mógł zwyczajnie ominąć ogłoszenie na fb i udać że to nie jego pies. 

Gdyby psiak trafił do jakiegoś schroniska itd to musialby właściciel okazać dokumenty, podpisać odbiór i byłby możliwy dalszy nadzor

A tak. 

 

PS jeszcze tylko pytanie do Tyśki skąd pewność że właściciel nie szukał tego psa? Może szukał sobie dostepnymi sciezkami

 

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...
  • 2 weeks later...

O Boziu, moja kochana księżniczka <3

IMG_1095.JPGIMG_1239.JPG

A teraz... łóżeczko, kołderka, nonono!

Likusiu, dobrze Ci, ojjj dobrze <3 Proszę o moc uścisków dla Jej Opiekunów i duuużo wirtualnych smaczności do miseczki Likusi. Zawsze była pierwsza przy misce, ba! wysłuchiwała moich kroków/roweru i leciała mi naprzeciw na spotkanie! Kochana smakoszka :) <3

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

Na ulicy dzikuskowej długo był spokój :(
Jakiś czas temu pod zakładem pracy, pod TYMI SAMYMI kontenerami widywany jest psi staruszek. 

ab9ad807cea16fc6med.jpg

Podobno codziennie drepta po okolicy w poszukiwaniu jedzenia (ale tylko dwie-trzy ulice, zapewne siły nie te...), ale najczęściej widywany jest tam, gdzie byli bohaterowie tego wątku: Morisek, Tinka, Lika, Murzynek-Gucio, Gandzia.... Po prostu tutaj najczęściej ktoś da mu jeść. Historia psiaka mocno przypomina historię Murzynka-Gucia, który też z dnia na dzień się pojawił u Dzikusków, też znikąd i też z posiwiałym pyszczkiem. A teraz pojawił się jego następca. :( 

Psiak jest niestety głuchy i wzrok też nie ten, bo kiedy jedzonko spadło mu obok miski to nie widział, znajoma musiała mu podsunąć bliżej noska, aby zjadł. Starowinek nie jest dziki, ale niestety płochliwy. Jak chce się do niego podejść to ucieka. Znajoma dała mu jeść i musiała parę kroków odejść, i dopiero wtedy psinek podszedł. Ale jak już je to nie zwraca uwagi na człowieka.

O psiaku dowiedziałam się od znajomej, która niedawno adoptowała z naszego przytuliska suczkę i która zobaczyła psiaka dzisiaj na tej ulicy - od razu zareagowała, zaczęła wypytywać, ale ludzie odpowiedzieli tylko, że ten psiak już od jakiegoś czasu tutaj koczuje. Eh, i znowu mi smutno, wszystkie psiaki na dzikuskowej ulicy są "moje" (w sensie: blisko mojego serca), a nie wiem co robić :( Uprzedzam pytania: przytulisko w przypadku tego psiaka nie wchodzi w grę. Odpowiedź myślę, że znajdziecie na wątkach staruszków.



elficzkowa, czy masz może namiary do Karmicielki dzikuskowej ferajny? Może coś więcej wie o psiaku?  

 

PS: Wyżeł z powyższych postów znowu biega po centrum miasta, ludzie go dokarmiają.

Link to comment
Share on other sites

13 godzin temu, Tyś(ka) napisał:

Na ulicy dzikuskowej długo był spokój :(
Jakiś czas temu pod zakładem pracy, pod TYMI SAMYMI kontenerami widywany jest psi staruszek. 

ab9ad807cea16fc6med.jpg

Podobno codziennie drepta po okolicy w poszukiwaniu jedzenia (ale tylko dwie-trzy ulice, zapewne siły nie te...), ale najczęściej widywany jest tam, gdzie byli bohaterowie tego wątku: Morisek, Tinka, Lika, Murzynek-Gucio, Gandzia.... Po prostu tutaj najczęściej ktoś da mu jeść. Historia psiaka mocno przypomina historię Murzynka-Gucia, który też z dnia na dzień się pojawił u Dzikusków, też znikąd i też z posiwiałym pyszczkiem. A teraz pojawił się jego następca. :( 

Psiak jest niestety głuchy i wzrok też nie ten, bo kiedy jedzonko spadło mu obok miski to nie widział, znajoma musiała mu podsunąć bliżej noska, aby zjadł. Starowinek nie jest dziki, ale niestety płochliwy. Jak chce się do niego podejść to ucieka. Znajoma dała mu jeść i musiała parę kroków odejść, i dopiero wtedy psinek podszedł. Ale jak już je to nie zwraca uwagi na człowieka.

O psiaku dowiedziałam się od znajomej, która niedawno adoptowała z naszego przytuliska suczkę i która zobaczyła psiaka dzisiaj na tej ulicy - od razu zareagowała, zaczęła wypytywać, ale ludzie odpowiedzieli tylko, że ten psiak już od jakiegoś czasu tutaj koczuje. Eh, i znowu mi smutno, wszystkie psiaki na dzikuskowej ulicy są "moje" (w sensie: blisko mojego serca), a nie wiem co robić :( Uprzedzam pytania: przytulisko w przypadku tego psiaka nie wchodzi w grę. Odpowiedź myślę, że znajdziecie na wątkach staruszków.



elficzkowa, czy masz może namiary do Karmicielki dzikuskowej ferajny? Może coś więcej wie o psiaku?  

 

PS: Wyżeł z powyższych postów znowu biega po centrum miasta, ludzie go dokarmiają.

Staruszka widziałam kilka dni temu jak tuptał przy kantorze. Od razu widać, że bezdomniak. Chciałam się zatrzymać ale akurat nie było gdzie. Objechałam dookoła i wróciłam ale już go nie było. Przypuszczam, że wszedł na plac. Będę tam jutro, jak się uda to go nakarmię. Z Karmicielką nie mam kontaktu, jeszcze w ubiegłym roku często ją widywałam. Opowiadała, że dokarmia bezdomne psy ale też takie które maja właścicieli :(

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, elficzkowa napisał:

Staruszka widziałam kilka dni temu jak tuptał przy kantorze. Od razu widać, że bezdomniak. Chciałam się zatrzymać ale akurat nie było gdzie. Objechałam dookoła i wróciłam ale już go nie było. Przypuszczam, że wszedł na plac. Będę tam jutro, jak się uda to go nakarmię. Z Karmicielką nie mam kontaktu, jeszcze w ubiegłym roku często ją widywałam. Opowiadała, że dokarmia bezdomne psy ale też takie które maja właścicieli :(

Kaja (znajoma) pisała mi, że dziadzio faktycznie jest już od dawna widziany :( Pierwszy raz widziała go, gdy była na pierwszym spacerze ze swoją adopcyjniaczką, a suczka z nimi jest już 3-4miesiące... Początkowo myślała, że to czyjś, a teraz jej powiedzieli, że psiak zakotwiczył się na dobre na ulicy Dzikuskowej i nie ma domu. Wczoraj znalazła go ledwo człapiącego z upału, jak dostał od niej wodę to w sekundę ją pochłonął. Długo tak psinek nie pociągnie... :(

Szkoda, że karmicielki nie widać, myślę że chociaż tutaj można byłoby być spokojniejszym, że chociaż dziadzio dostaje codziennie jeść i pić. 

 

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, Tyś(ka) napisał:

Szkoda, że karmicielki nie widać, myślę że chociaż tutaj można byłoby być spokojniejszym, że chociaż dziadzio dostaje codziennie jeść i pić. 

Nikt nie wie gdzie ona mieszka lub gdzie, w jakim rejonie miasta dokarmia zwierzęta?

Link to comment
Share on other sites

13 minut temu, elik napisał:

Nikt nie wie gdzie ona mieszka lub gdzie, w jakim rejonie miasta dokarmia zwierzęta?

Wiemy gdzie mieszka, niedokładnie gdzie , ale w których blokach. Ale to też starsza pani, jeszcze za czasów dzikuskow już ledwo jeździła na rowerze, aby dokarmiac psiaki. Jeśli nadal ma siłę to na pewno to robi, więc jest szansa, że ją się spotka. Myślałam tylko, że może miałyśmy do niej namiary typu nr telefonu, ale chyba jednak nie. Szczerze nie pamiętam.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
Dnia 28.06.2020 o 11:32, elficzkowa napisał:

Staruszka widziałam kilka dni temu jak tuptał przy kantorze. Od razu widać, że bezdomniak. Chciałam się zatrzymać ale akurat nie było gdzie. Objechałam dookoła i wróciłam ale już go nie było. Przypuszczam, że wszedł na plac. Będę tam jutro, jak się uda to go nakarmię. Z Karmicielką nie mam kontaktu, jeszcze w ubiegłym roku często ją widywałam. Opowiadała, że dokarmia bezdomne psy ale też takie które maja właścicieli :(

Zacytuję samą siebie ale... Staruszek dalej drepta powolutku po ulicy Dzikuskowej. Myślę cały czas co z nim będzie. Nasze ,,dzikuski'' były znacznie młodsze a on to staruszek zmarnowany życiem. Po niedzieli przyjeżdża moja siostra, możemy być u staruszka praktycznie codziennie i dokarmiać go czy podać leki od robali czy kleszczy. Możemy też zacząć go oswajać aby można było założyć mu obrożę i smycz ale co potem...To będzie aż nieludzkie jeśli po tym czasie zostawimy go na tej ulicy. Widać, że ciężko mu chodzić. Mam wrażenie, że nogi ma takie trochę sztywne, może bolą go stawy...Nie wiem jak skutecznie mu pomóc...

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Dziękuję, elficzkowa że do niego zaglądasz... Też mi ten psiak nie daje spokoju :( Czy dałabyś radę dorobić mu parę zdjęć? Może założymy wątek...? sama nie wiem co robić, ten psiak odejdzie jak mu się nie pomoże...

Link to comment
Share on other sites

12 minut temu, Tyś(ka) napisał:

Dziękuję, elficzkowa że do niego zaglądasz... Też mi ten psiak nie daje spokoju :( Czy dałabyś radę dorobić mu parę zdjęć? Może założymy wątek...? sama nie wiem co robić, ten psiak odejdzie jak mu się nie pomoże...

Zdjęcia oczywiście zrobię jak tylko będę miała możliwość podejść bliżej do niego. Też tak myślę, że jeśli nie otrzyma konkretnej pomocy to długo nie przetrwa. 

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

Gucio :) 

 

14408769_1424352574259445_1293885295_n.jpg (zdjęcie z pobytu u szafirki)

Wczoraj minęły 4lata i 1miesiąc jak zamieszkał w swojej Rodzinie.

Pani dzisiaj do mnie zadzwoniła i z taką samą miłością opowiadała o psiaku jak te 4lata temu. Chwilami i pan dołączał do rozmowy, coś dodawał od siebie :). Gucio, a właściwie Pan Gustaw aktualnie mieszka już z nimi, bo jego opiekunka, mama pani Marii jest od jakiegoś czasu po amputacji nogi i nie była w stanie sama się sobą zajmować. I teraz Gucio ma powiększoną Rodzinę o dwie osoby: panią Marię i jej Męża. I tak jak był królem osiedla u Pani Mamy, tak teraz zachwyca na osiedlu Państwa. Sąsiedzi zachwycają się jego zadbaną, błyszczącą sierścią, a Pan Gustaw jak tylko widzi, że ktoś idzie na przeciwko to ogon podnosi wysoko i kroczy dumnym krokiem. Dzieci go uwielbiają, podbiegają go pogłaskać :) Świata nie widzi za panem domu, kocha go mocno. Razem z panem chodzą na długie spacery, które uwielbiają obaj, są to spacery również bez smyczy, bo Gustaw jest bardzo posłuszny, karny i wychowany, więc i tym zapatrzeniem w pana zaskarbia sobie serca obcych ludzi. W domu jest idealny i szczęśliwy, dba o radość w domu i o atrakcje, ciągle coś wymyśla nowego do opowiadania innym. Pani Maria opowiedziała, że jak tylko Gucio się do nich przeprowadził to przy pierwszej burzy, której się panicznie boi próbował schować się do szafy. Szafa była przesuwna i się tam zaklinował przy próbie otworzenia... I w środku nocy pan poleciał psu na ratunek, rozbierał szafę, z sercem w gardle wyjmował Pana Gustawa. Pani obiecała nowe zdjęcia jak tylko znajdą chwilę. Zapewniała mnie, że Gucio przez te wszystkie lata za nic nie stracił z uroku, choć uśmiech ma już szczerbaty (stracił ząbki z przodu). Pan Gustaw dwa razy do roku chodzi do psiego SPA, gdzie jest porządnie kąpany, wyczesywany, ma pedigure i full servis :).

  • Like 3
  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Dnia 29.10.2020 o 11:43, bakusiowa napisał:

Ja jestem ciekawa co słychać u Tinki.

Niestety, u Tinusi nastąpiły zmiany. Jej Pani miała udar dwa miesiące temu. O całej sytuacji dowiedziałam się w piątek wieczorem. Od jakiegoś czasu Pani nie odbierała ode mnie telefonu (a dzwoniłam do niej z okazji 3 lat życia z Tinusią), i w końcu zaniepokojona brakiem wieści poprosiłam Poker o pomoc. Bardzo, bardzo dziękuję Poker za zaangażowanie i pomoc, bo to Poker udało się dodzwonić pod numer pani Krystyny. Odebrał Jej syn, który poinformował o tym, że sunią po udarze Jego mamy zajęła się sąsiadka. Tylko tyle. Nie wiedziałyśmy nic więcej. Wiedziałam tylko tyle, że Tinusia raczej nie trafiła do wrocławskiego schroniska, bo chip nadal jest zarejestrowany na mnie, a nikt się ze mną nie kontaktował.

Po telefonie od Poker od razu postawiłam na nogi Murkę i elficzkowa, zaczęłam też szukać wizytatora na FB, który podejdzie tam i sprawdzi, gdzie trafiła Tinusia. Ale bezskutecznie, jedna organizacja prozwierzęca zgodziła się pod warunkiem, że przejmą suczkę, inni albo się bali chodzić po ludziach i pytać o psa, albo sami byli chorzy. I tutaj bardzo, bardzo dziękuję Anuli za pomoc, za to że wczoraj podesłała mi długą listę Dogomaniaków z Wrocławia. To dzięki tym namiarom nawiązałam kontakt z mila-ada, która mimo, że mnie nie zna ani nie znała historii Tinusi wcześniej to przejęła się jej losem i zgodziła się pojechać tam do końca weekendu i poszukać suni. Dziękuję też Filipki, którzy również w międzyczasie odpisali mi na wiadomość i byli w pogotowiu, aby pojechać do tej Pani po weekendzie.

Dzisiaj, przed 12, mila-ada odwiedziła kamienicę, w której mieszka Tinusia. Sąsiadka z piętra pani Krystyny na szczęście była wtajemniczona, gdzie trafiła Tinusia (zgodnie z obietnicą daną na wizycie przed/a interesowała się losami suni) i podała informację, gdzie mamy szukać nowej pani Tinki, pani Edyty. Tinusia przeprowadziła się z 5. piętra na pierwsze. mila-ada pukała tam, ale nikt nie otworzył. Wyszła na dwór i zaczęła rozglądać się za panią, bo może akurat wyszła na spacer. Na podwórku spotkała sąsiada pani, który ją dobrze zna i dał więcej informacji o nowej Pani Tinusi. Jej Pani jest młodsza (o około 15-20lat), jest wrażliwa i uchodzi za wielką psiarę. Poza Tinusią mieszkają z nią jeszcze dwa inne psiaki, którym podobno niczego im nie brakuje, są rozpieszczane i zadbane, i Pan zapewniał że Tinusi jest tam dobrze. Powiedział też, że dzisiaj Pani Edyta ma wolne i odpoczywa, więc jej się dzisiaj nie złapie. mila-ada obiecała pojechać na tygodniu, może uda się Jej jutro i spróbuje jeszcze raz Panią uchwycić, sprawdzić jak żyje się Tinusi, czy jest szczęśliwa, spisać dane Pani, dać Jej namiary do mnie. Mamy nadzieję, że mimo pracy na 3 zmiany uda się Panią złapać. I jeśli Pani będzie zainteresowana oddaniem Tinusi albo mila-ada zauważy coś niepokojącego to w weekend z mężem pojadę do Wrocławia po Tinusię. Awaryjnie może być u nas, przez chwilę, a później elficzkowa zaoferowała się z pomocą. Mam jednak nadzieję, że suczka faktycznie jest szczęśliwa.

PS: Po raz kolejny przekonałam się, że na Dogomaniaków ZAWSZE można liczyć. Dziękuję.

 

  • Like 1
  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Przepraszam , że nie podjęłam się wycieczki w sprawie Tinki , ale mam kłopoty z chodzeniem po schodach , a musiałabym się wdrapać na piąte piętro poniemieckie kamienicy , żeby zasięgnąć języka. Opisałam Tyśce gdzie jest  mieszkanie , w którym można się dowiedzieć o suni.

O tej pielęgniarce słyszałam podczas wizyty przed adopcyjnej same superlatywy.

Syn pani powiedział , że miała ona ciężki udar i jest w domu opieki i już nie wyjdzie stamtąd.:(

Jeżeli Tinka mieszka teraz na pierwszym piętrze, to dam radę w razie potrzeby wleźć.

Szkoda , że mila-ada nie włożyła w drzwi karteczki z numerem  swojego telefonu, bo pani mogłaby oddzwonić .

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Dnia 1.11.2020 o 14:58, bakusiowa napisał:

To się narobiło.

:( Tyle dobrego, że Tinusia nie wylądowała na bruku.

Dnia 1.11.2020 o 18:54, elik napisał:

Oby wszystko skończyło się dobrze dla Tinusi.

Mam ogromną nadzieję, że tak będzie. Oby się wyjaśniło do końca tygodnia!

Dnia 1.11.2020 o 19:28, Anula napisał:

Dobrze Tysia,że interesowałaś się Tinusią.Tinka odnaleziona tylko teraz potrzebne są formalności ale one będą.

Staram się interesować, zwłaszcza że dzikuski są głęboko w moim sercu. Chodziłam do nich, doglądałam ich... :( Ale też mam wyrzuty sumienia, że nie zadzwoniłam do Pani troszkę wcześniej, może w lipcu, aby zaproponować, aby zapisała do mnie namiary w widocznym miejscu (nie przyszło mi to do głowy...! dopiero teraz, po fakcie). :( Wiadomość o udarze pani Krystyny zwaliła mnie z nóg.

Dnia 1.11.2020 o 20:22, Poker napisał:

Przepraszam , że nie podjęłam się wycieczki w sprawie Tinki , ale mam kłopoty z chodzeniem po schodach , a musiałabym się wdrapać na piąte piętro poniemieckie kamienicy , żeby zasięgnąć języka. Opisałam Tyśce gdzie jest  mieszkanie , w którym można się dowiedzieć o suni.

O tej pielęgniarce słyszałam podczas wizyty przed adopcyjnej same superlatywy.

Syn pani powiedział , że miała ona ciężki udar i jest w domu opieki i już nie wyjdzie stamtąd.:(

Jeżeli Tinka mieszka teraz na pierwszym piętrze, to dam radę w razie potrzeby wleźć.

Szkoda , że mila-ada nie włożyła w drzwi karteczki z numerem  swojego telefonu, bo pani mogłaby oddzwonić .

Poker, nie przepraszaj, bo nie masz za co. Mnie i tak głupio prosić o pomoc :( I to właśnie dzięki Tobie mila-ada trafiła do sąsiadki Tinusi, bardzo dobrze to opisałaś. Dziękuję.

I dziękuję, że zgodziłaś się pójść tam znowu, bo...

poprosiłam Poker o pomoc. mila-ada jest zawalona pracą i obowiązkami, napisała mi że nie będzie w stanie w tym tygodniu tam podejść. Od razu zadzwoniłam do Poker - i Poker się zgodziła, a jakże inaczej, Złota Kobieta, zajrzeć do Tinusi.  Dziękuję, Poker! Mam nadzieję, że Panią Edytę zastaniesz i będziemy wiedzieć, co się dzieje z Tinusią.

Tinusia nie może wyjść mi z głowy...

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...