Jump to content
Dogomania

Dramat dzikusków zamieniony w cud. Lika, Rudy-Moris, Murzynek-Gucio, Tinka, Czesio w DS. I do tego Gandzia, od której wszystko się zaczęło.


Tyśka)

Recommended Posts

Wow, ileż tutaj serdeczności i życzeń... ja się spóźniłam i jestem poświątecznie. Pozostaje mi tylko... podziękować i to czynię: BARDZO WAM DZIĘKUJĘ :)
Moc pozdrowień dla Was wysyłam.

Długo zastanawiałam się czy tutaj Wam pokazać moją ex-tymczasowiczkę, ale w końcu moja pomoc dzikuskom zaczęła się właśnie od niej. A właściwie od jej brata, któremu nie udało się zaznać dobra z rąk człowieka... Gandzia to najprawdopodobniej córka Tinki. Lika wówczas wyglądała mocno szczeniaczkowato, więc obstawiam, że być może dzieli ją miot-dwa od Gandzi... ale jak jest naprawdę to nie wie nikt.

Gandzia 1,5roku temu jeszcze bała się panicznie ludzi. Na wizycie po/adopcyjnej mocno pilnowała się rodziny, a do mnie nie podeszła. Na obcych potrafiła pokazać zęby, rodzina pracowała dłuuugo, w sumie nadal pracuje. Teraz już jest trochę inna, PRAWIE normalna. Filmik w sumie nagrałam jak już pierwszy raz nas zobaczyła (bo wcześniej myślałam, że nagrywam, a okazało się że nie - mój telefon umiera, stąd też zniekształcony dźwięk - przepraszam), stąd widac już ją niemal normalną... a to po prostu się wróciłam aby na pewno nagrać i pokazać ją "mamie" Czesia, która razem ze mną przez 2tygodnie wytrwale łapała chorą już Gandzię... niemniej jednak, Gandzia wcześniej, przed nagraniem filmiku na nas szczekała i uciekała, ale kucnęłam, psy się obwąchały i ona nagle sobie przypomniała swojego wujka i się zmieniła totalnie (psy mają naprawdę niesamowitą pamięć zapachową). Zaczęła się przymilać, wylizywać pyszczek Morusowi... Tutaj już widać też radość (uległą radość), ale nie uchwyciłam taką euforię, w jaką wpadła, jak sobie przypomniała nas.... a szkoda... ten nagrany  wycinek nie pokazuje wszystkiego... Niesamowite metamorfoza... parę lat czekałam na ten obrazek... oglądam i płaczę. Na świętach pokazałam ten filmik każdemu z Rodziny i nikt nie dowierzał, że to ta gryząco-chowająca się dzikuska.

 

 

A Czesio, najmłodszy syn Tinki powoli też się zmienia. Tzn. jak obcy przychodzą to w końcu sam podejdzie  i obwącha! Jak obwącha to zachowuje się swobodnie... a to ogromny sukces. Nie widziałam nigdy psa, który mimo socjalizacji od pierweszych chwil życia i ogromnej pracy włożonej w psa od samego początku... warczał i panicznie bał się ludzi, przy obcych ciągle był uważny i baaaardzo spięty. Do czasu aż nie pojawił się Czesio. A teraz się chłopak cywilizuje i rzadko wpada w panikę. Piękne postępy. Już obcy mu niestraszni :) Inne problemy też powoli opanowywane. Zuch chłopak :) I zuch jego Rodzina :)

A my się zastanawiamy z Kasią... po kim on ma białą skarpetkę? :) 

29995974_1683778685003593_955448716_o.thumb.jpg.26cd3773f445be07a902a04b3d11ebea.jpg

29633298_1676381012410027_1411115113_o.thumb.jpg.bc8dfb33db278d531b36e0bdb8d32fb2.jpg
 

 

Link to comment
Share on other sites

DZIEWCZYNY BŁAGAM O POMOC!!

Przepraszam, że pisze na Waszym watku, ale od kilku godzin mysle, kogo madrego się poradzić i dotrało do mnie, że tylko TUTAJ bo przerobiłyście już temat, a ja muszę, po prostu musze pomóc!

W środe do naszego przytuliska trafiło nietypowe zgloszenie- dzika sunia urodziła szczeniaki w jamie. Pan Geniu- nasz wyłapywacz psów (dodam że z inteligencją dziecka i bez pojęcia o psach) pojechał, rozejrzał się i uznał że nic się nie da zrobić. Pan który zgłosił sunie- MYŚLIWY- powiedział że zastawi kłatke łapke i sam spróbuje sunie złapać (SUNIA ZRESZTA MIESZKA TAM OD ROKU!!! wcześniej nikt nie pomyślał, by ja zgłosić)

No i tak mijały dni. Dziś pojechałam sama z jakąś nadzieją na cud...niestety...

Co zastałam- szczeniaki ok. 5 tygodniowe, przerażone, w jamie wykopanej pod spróchniałym pniem drzewa. trudno do nich sięgnąć, ale wyciagnąć się da gdyby rozebrac tą jamę (czego dziś nie chciałam robić). Szczeniaki 3-- jednego wyciągnęłam, wygląda na to że wyrosną na spore, ważne że sa zdrowe i odzywione. Próbowałam karmić je kurczkiem ale nawet nie tknęły.

20180407_160507.jpg.3c653f30dcd43b4262a2362e0dca1589.jpg

20180407_155246.jpg.dbf9be02fc9df4ed4ce83183c8e22022.jpg20180407_155729.jpg.2576d1eee4f3aa0e0cb3f77f0e31e5ce.jpg

W jamie leżał tez jeden trup, myślałam że to martwy szczeniak ale nie- to była mała świnka...niezywa (suka przyniosła do zjedzenia?? nie wiem)

20180407_155341.jpg.2f6bce9f29dadb8c6cc8f28b3af8a858.jpg

Siedziałam ok. godzine z nadzieją że małe się przełamią, ale nic z tego. Nagle okazało się, że ich matka cały czas mnie obserwowała zza krzaków. Leżała piękna, inteligentnie patrząca, omal nie zdębiałam. Tak cudnego psa dawno nie widziałam- większa ok. 20 kg, długowłosa, ruda z białą krawatką (myśliwy mówił ze to jest rasowy pies jego zdaniem).

Spróbowałam ją zawołać- popatrzyła na mnie, spuściła uszy, chwile jakby myślała, po czym wycofała się....

Klatka łapka była zastawiona, ale w środku stare, spleśniałe jedzenie:( wrzuciłam tam szynke....20180407_160510.jpg.fb5f56266796392e45a0c1258c2bb57e.jpg

20180407_162427.jpg.bf438f8fcd5b9c15873a900dfa88743d.jpg

Do czego zmierzam...moje koleżanki z przytuliska chyba chcą podjąć decyzje bez rozmowy ze mną. Przypuszczam, że zamierzają zabrać szczeniaki a matkę zostawić.

PORADŻCIE! czy 5 tygodniowe szczeniaki lepiej zabrać do przytuliska, gdzie będą same w kojcu, a człowiek przyjdzie do nich na max 20 minut dziennie? czy lepiej zostawić je tam przy matce i wykorzystać jakoś by ją złapać? Czy tak ustawiona klatka łapka ma szanse na powodzenie? Czy lepiej wezwać fachowca (teren jest spokojny, to pola, droga dalej ale nieuczęszczana, to głeboka wieś).

BŁAGAM POMÓŻCIE RADĄ!!! BŁAGAM!! Jak zobaczyłam tą sunie to już wiem że to kolejne moje przeznaczenie, po prostu nie ma przypadku- ona i ja musiałyśmy trafić na siebie a ja musze jej pomóc!

Link to comment
Share on other sites

Ja myślę, że najlepsza opcją byłoby złapanie szczeniaków i umieszczenie ich w DT. Szczeniaki są śliczne... i tylko 3, więc jest szansa, że uda się im coś znaleźć. Teraz właśnie, póki jeszcze nie są całkiem zdziczałe. Gandzia była w podobnym wieku, jak udało się ją złapać... z tym, że my ją łapałyśmy przez 2tygodnie na milion sposobów. W końcu się udało na.... podbierak wędkarski... który śmierdział (wybaczcie za określenie, lepiej nie dało się tego określić) rybą - świeżo z wędkowania.... I u niej "pomogła" choroba: zjadła trutkę na szczury + miała babeszjozę... kiedy ją Kasia złapała, sunia była w agonalnym stanie, a psy już jej nie broniły, stały z boku i się patrzyły... ona próbowała uciekać, ale podbierak był szybszy tym razem... Od razu trafiła do wetki i walczyliśmy o życie... W każdym razie... wiem, że gdyby później została złapana, to byłoby ciężko nadrobić stracony czas... 

Możecie próbować łapać szczeniaki mimo wszystko (ja bym łapała), ale czy wejdą do klatki-łapki? Nie wiem :/ Ja bym bardziej zamaskowała tę klatkę łapkę (aby stała się norką) i postawiła w miejscu, gdzie z reguły są karmione: w ogóle ktoś je karmi? Przydałby się ktoś na miejscu, kto będzie je dokarmiał i poznawał obyczaje ich... byłoby łatwiej...

Fachowiec też by się przydał, to na pewno. Ale takiego, co zna się na psach i to dzikich... chyba pamiętasz jak u nas skończyła się akcja łapania Tinki przez fachowca... kiedy miała szczeniaki... Koszmar. Ja nadal mam ciarki.

Jamy broń Boże nie rozbieraj, bo w panice szczeniaki się rozprysną w każdym kierunku świata i tyle ich widziałaś... skoro jama jest ich azylem to niech tak będzie...  - tzn ja tak sobie głośno myślę... swoich dzikusów starałam się nigdy niepokoić w ich kryjówkach... bo potem szukały kolejnych... 

Hmmm... jeszcze tak sobie myślę... może jest szansa postawić tam budkę? Budkę z drzwiczkami - taką budkę polecał Jamor. Może z czasem zmieniłyby jamę na budkę i można by usunąć jamę... i jak by były wszystkie, zamknąć drzwiczki od budki? Może chętniej wejdą niż do klatki? Myślę głośno, nie wiem, na ile to realne, a i nie znam się - ja tylko moge Ci napisać, jak to u mnie było...


Ostatnio Fundacja Judyta łapała długo zdziczałą rodzinkę z jamy, może zadzwoń i dopytaj o porady? 

Link to comment
Share on other sites

Tysiu...dziekuje kochana za odpowiedź. W tym momencie złapanie szczeniaków nie jest problemem. Jeśli będzie we 3-4 bez problemu je wyciągniemy z tej jamy. Uważacie że warto zrobić to od razu? one mają 5 tygodni.

Podobno codziennie przychodzi do nich jakaś dziewczynka, ale czy je dokarmia nie wiem...na pewno je wyciaga....

Problemem jest złapanie mamy...czy jak zabierzemy szczeniaki nie przemieści się? dlatego nie wiem- czy na razie zostawić szczeniaki i łapać mame...czy dla dobra szczeniaków zabrac je a mamę łapać równolegle/później?

 

 

Link to comment
Share on other sites

Ja bym wyciągnęła szczeniaki już teraz, jeżeli jest DT. Ew. może wiedziona instynktem... weszłaby do klatki za szczeniakami? jak nie, łapałabym ją później. Teraz szczeniaki. Wiesz, kleszcze... dzieciaki coraz bardziej samodzielne, zaczną się coraz bardziej rozłazić... potem będziesz sobie pluć w brodę, jak zabraknie któregoś szczeniaka...

Jeżeli matka jest od roku i dostaje tam jeść to się raczej nie przemieści. Psy się trzymają raczej miejsca, gdzie jest żarcie - patrz, Lika po ucieczce... Tylko ważne, aby ktoś faktycznie karmił matkę... Może ta dziewczyna lepiej jest kojarzona przez matkę i będzie łatwiej tej dziewczynie złapać potem sunię? Masz namiary do tej dziewczyny? Za niedługo sunia znowu może być w ciąży, Tinka urodziła w sierpniu, a w grudniu trafiła do Murki w zaawansowanej ciąży... 

Link to comment
Share on other sites

Dziękuje Tysiu...bardzo Ci dziękuje. To juz mniej więcej wiem. W takim razie jutro zabiore szczeniaki.

Ten mysliwy mówił mi, że przychodzi do nich dziewczynka (czyli chyba dziecko), jutro postaram się dowiedzieć kto to...raczej nikt ich tam nie dokarmia..ok. Juz wiem mniej więcej co robić. dziękuje <3

Link to comment
Share on other sites

7 godzin temu, kiyoshi napisał:

Tysiu...dziekuje kochana za odpowiedź. W tym momencie złapanie szczeniaków nie jest problemem. Jeśli będzie we 3-4 bez problemu je wyciągniemy z tej jamy. Uważacie że warto zrobić to od razu? one mają 5 tygodni.

Podobno codziennie przychodzi do nich jakaś dziewczynka, ale czy je dokarmia nie wiem...na pewno je wyciaga....

Problemem jest złapanie mamy...czy jak zabierzemy szczeniaki nie przemieści się? dlatego nie wiem- czy na razie zostawić szczeniaki i łapać mame...czy dla dobra szczeniaków zabrac je a mamę łapać równolegle/później?

 

 

Szczeniaków  bym  nie zabierała. Mama zdecydowanie będzie pilnować się miejsca gdzie są małe,a jak zabierzesz  może być różnie,będzie ich szukać.Sunia zapozna się z klatką i wejdzie za jedzeniem żeby nakarmić małe.Psie mamy są pełne poświęceń dla dzieci i głód ją zwabi na pewno.Ważne,aby w klatce było pachnące jedzonko(kurczak grilowany najlepszy).

Przy szczeniakach teraz mamę uda się złapać,samą  będzie znacznie gorzej i dłużej to potrwa.

Poza tym 5 tygodniowe maluszki w przytulisku,to słabo je widzę.

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, WiosnaA napisał:

Szczeniaków  bym  nie zabierała. Mama zdecydowanie będzie pilnować się miejsca gdzie są małe,a jak zabierzesz  może być różnie,będzie ich szukać.Sunia zapozna się z klatką i wejdzie za jedzeniem żeby nakarmić małe.Psie mamy są pełne poświęceń dla dzieci i głód ją zwabi na pewno.Ważne,aby w klatce było pachnące jedzonko(kurczak grilowany najlepszy).

Przy szczeniakach teraz mamę uda się złapać,samą  będzie znacznie gorzej i dłużej to potrwa.

Poza tym 5 tygodniowe maluszki w przytulisku,to słabo je widzę.

dziękuje Wiosenko...

Zobaczymy co da się zrobić:( sprawa jest trudna....a współpraca z moimi koleżankami wolontariuszkami- jeszcze trudniejsza....Mysliwy zastawił swoja klatke łapkę w która łapie lisy. Nie wiem czy sunia dlatego nie chce do niej wchodzić, bo 'pachnie' (nawet nie chce wiedziec co robi ze złapanymi lisami....). Szczeniaki sa praktycznie dzikie.

Dziękuje Wam za wszelkie rady.

 

Link to comment
Share on other sites

Ania ma rację.Mama odejdzie z tego miejsca jak nie będzie szczeniąt.Po za tym ona chyba jeszcze może karmi swoim mlekiem i takie odstawienie może/nie musi zakończyć się stanem zapalnym gruczołów.Nikt jej nie będzie wtedy w stanie pomóc bo jak? Jak odławiać to jednak wszystkie psiaki,choć na pewno nie będzie to takie proste....

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Niestety wczoraj wieczorem dowiedzialam sie (pokatnie) ze dzisiaj dziewczyny jada zabrac tylko szczeniaki do przytuliska. Zostalam wiec odsunieta od sprawy i wszystkie decyzje sa podejmowane za moimi plecami, nic nie zmienie juz. Szczeniaki sa bardzo mlode nie wiem kto bedzie jezdzil kilka razy dziennie je karmic, byc moze szukaja im tymczasu - nie wiem. Nasza ostatnia rozmowa skonczyla sie na tym ze "nikt sie w chycla nie bedzie bawil i lapal dzikiej suki (bo ponoc wolontariat to pomoc psom by wyszly zza krat)".

 Cala noc nie spalam ale nic nie moge zrobic- nikt nie chce sluchac osoby przemadrzalej, ktora sie rzadzi (czyli mnie) a powiem tylko ze chcialam z nimi na spokojnie ustalic strategie jak pomoc tej calej psiej rodzinie

Jesli potwierdzi sie ze szczeniaki dzis zostana zabrane to w sobote pojade do mysliwego i sprobuje wspolnie z nim obrac strategie lapania tej suni. Mysle czy nie zalatwic jakiegos usypiacza? Przeciez mysliwy moglby oddac celny strzal (tylko czy to nieusualby zrobic wet?) ale potem musialabym miec miejsce bezpieczne dla niej - zobacze co sie wydarzy dzisiaj. Ta sunia jest zachwycajaca- gdy ja ujrzalam zaparlo mi dech. Ma tak madre oczy, jest jakas niezwykla i wiem ze nasze drogi nie zeszly sie przypadkowo

A co do wolontariatu wyzalilam sie Wam zebyscie wiedzialy ze nie zawsze jest to latwy i przyjemny 'uklad'  ludzi majacych wspolny cel i jedna wizje

Dzieki kochane

Link to comment
Share on other sites

Chyba pierwszy raz mam nadzieję, że nie uda się komuś złapać psów.  Czasami co nagle to po diable, a wystarczy się dobrze przygotować. Pomogłoby się całej rodzinie.

Jeśli "wolontariat to pomoc psom by wyszly zza krat" to po co biorą szczeniaki do przytuliska.

Link to comment
Share on other sites

NO pewnie, że lepiej byłoby złapać całą rodzinkę... ale nie zawsze jest taka możliwość i wówczas lepiej złapać szczeniaki do DT, nie do kojców, ale do domowego DT ( i tylko pod warunkiem, że ma się pewność, że sunia od roku w tym miejscu koczuje i ciągle, codziennie ktoś ją karmi). Tylko no.., no własnie brakuje współpracy, dobrej woli, a widac, że niektórzy chca udowodnić nie wiadomo co... Matce szczeniąt na pewno trzeba pomóc :/ I to w sumie na cito - bo za niedługo będzie powtórka z rozrywki. 

kiyoshi, popytaj może faktycznie o inne klatki łapki. Strzał z palmera też może być, o ile to miejsce takie, że odnajdziecie sukę jak pójdzie pod wpływem... i ją odnajdziecie. A najlepiej dopytaj o pomoc w odłowieniu TROP albo właśnie Jamora. Oni znają się na rzeczy.
 

Link to comment
Share on other sites

Dziękuje Wam dziewczyny za wszystko. Pewnie myślicie o tej rodzinie więc pisze- dostałam przed chwilą informacje że CAŁA rodzina jest w przytulisku, z mamą. NIe wiem jak to sie udało.

No nic...najważniejsze, że sa bezpieczni.

:)

Oby ich dalszy los był tak dobry jak dzikusków z tego wątku:)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...