Jump to content
Dogomania

Dramat dzikusków zamieniony w cud. Lika, Rudy-Moris, Murzynek-Gucio, Tinka, Czesio w DS. I do tego Gandzia, od której wszystko się zaczęło.


Tyśka)

Recommended Posts

Dzisiejszy post będzie długi, ale proszę, dobrnijcie do końca.
Ogólnie post mogłabym nazwać jako jeden, wielki wybuch płaczu. Łzy same napływają do oczu...

Z góry przepraszam za bałagan w poście, ciężko mi zebrać myśli, jak targają mną emocje.

Dzisiaj dobre rzeczy przeplatają się ze złymi.
Ciocia Poker ma chyba dar jasnowidztwa, bo widziałam się z Karmicielką. Po raz pierwszy, odkąd chodzę do psów.
Dzisiaj też widziałam stado w komplecie. Były wszystkie.
Niestety, okazało się również, że moje przeczucia sie sprawdziły.

Ale... po kolei...

Niedługo po tym, jak przyszłam i odeszłam kawałek od psów, by dac im jeść, zobaczyłam że nagle one rzucają wszystko (w sensie czatowanie na moje jedzenie) i lecą kogoś oszczekać. Jednak przy okazji mędrolą ogonami, dupki latają na boki ze szczęścia, a one same lecą tak, że omal łap nie pogubią. I wtedy zobaczyłam Ją. Karmicielkę. Przez duże "K", ponieważ... ale o tym za chwilę. Psy ją oblazły dookoła, a moim oczom ukazał się widok, jak psiaki zaczynają ją obskakiwać z radości i wyłapywać kąski jedzenia. Niesamowity widok... widzieć te psy, jak kogoś lubią, jak się cieszą całymsobą na widok człowieka....

Nie omieszkałam się podejść do Pani i do Niej zagadać. Po zdobyciu sympatii i zaufania Pani, przeszłam do konkretów. Na moje pytanie od kiedy Pani tu przychodzi... odpowiedziała, że karmi te psy "hohohoho, dobrę parę lat. Jeszcze tu pracowałam, gdy je karmiłam". Ta Pani od paru lat jest emeryturze, wyobraźcie sobie że przyjeżdża na swoim starym rowerku dzień w dzień, obładowana siatami z jedzeniem, by tylko te psy nakarmić. I wyobraźcie sobie, że niestety robi to w niesprzyjających okolicznościach. Zna tu ludzi, bo pracowała i jednym obecność tej Kobiety nie przeszkadza, ale są też tacy którzy zabraniają karmić. Jednak Pani nie ma serca, więc przyjeżdża o porze, o której wie, że raczej tych ludzi nie spotka, nie narazi się i chowa jedzenie po krzakach, stara się robić tak, by nikt ni zwrócił na nią uwagi. NIestety, sama z wiekiem ma coraz mniej sił... ale sama myśl, że działa sama, że pomaga sama i że te psy od tylu lat są w tym miejscu... po prostu aż ściska serce....

Ale uwaga, obie ze smutkiem zauważyłyśmy i głośno o tym wspomniałyśmy, że krzaki, w których do tej pory obie dawałyśmy jeść psiakom oraz gdzie były miski z wodą itd. zostały wycięte! Zostało jeszcze parę, ale mimo wszystko - wycięcie krzaków, gdzie psy miały jadalnię to smutny widok. Komu przeszkadzały akurat te krzaczki?

Podczas naszej rozmowy, psiaki chodziły koło nas, właściwie niespięte - co prawda mój widok trochę ich peszył, ale mimo wszystko nas okrążyły, szczekały, merdały ogonami. Nigdy nie byłam tak blisko nich. I wtedy dopiero co zauważyłam swoją ogromną pomyłkę - w sumie tylko dlatego, że Pani zaczęła przedstawiać psiaki, krótko o nich opowiadać i chcąc nie chcąc, przyjrzałam się dokładnie każdemu z nich.
Wyobraźcie sobie... że... popełniłam ogromny błąd Ten najmniejszy, najbardziej wystraszony pies, który do mnie w ogóle nigdy nie podszedł, który nigdy nie je w mojej obecności, który... jest po prostu dzikiem i nie da się go złapać... to suka! Co gorsza, jest to suka w zaawansowanej ciąży. LADA DZIEŃ BĘDZIE RODZIĆ! Ma wyciągnięte cycki, ogromny brzuch.


I teraz tak, mamy dwa problemy. Chciałoby się oczywiście powiedzieć, że tylko dwa - jest ich więcej, ale te dwa na razie są dla mnie nie do rozwiązania, a nie znoszą zwłoki.

Sukę ciężarną musimy złapać już teraz, ale jak skoro ten pies nie podejdzie do człowieka i się wszystkiego boi? Co prawda Karmicicielce zależy na pomocy tym psom, ale dodała też, że przez te parę lat nie odważyła się głaskać tych psów. Dodała też, że nie widzi ich obecnie do adopcji - zwłaszcza tych dwóch, o których wspominałam wcześniej... Myślę, że pomoże przy łapaniu tyle, że będzie - a psy przy niej naprawdę są bardziej wyluzowane, więc Jej obecność może nam sporo pomóc.
Ale mimo wszystko brak mi totalnie ŻADNEGO pomysłu, ja tę sukę złapać. Wiedziałam, że będzie z nią największy problem, a świadomość, że nie może czekać, że... potrzebuje już-teraz łapanki wcale mi nie pomaga....

elficzkowa i ludzie z okolic - czy nam pomożecie łapac sunię?

Kolejna rzecz... FINANSE. Gminny wet aborcyjnej nie zrobi. Zwłaszcza teraz, gdy jest to ciąża zaawansowana.
Musimy zbierać na sterylkę... i same sobie poradzić z tym problemem.

Boże, mnie to przerasta szczerze mówiąc... :(

 

Link to comment
Share on other sites

Że tak przypomnę, ta ta sunia:

 

IMG_0951.JPG

Nie mam aktualnych zdjęć... jest wielkości kota.

I dopiero przyglądając się wcześniejszym zdjęciom... pluję sobie w brodę, czemu nie zauważyłam że to suka? i w dodatku widać u niej wyciągnięte sutki? :( Matko, jak ja zawaliłam sprawę...

Przecież tu już widać, że jest w ciąży... jak mogłam to przegapić?

IMG_0953.JPG

Link to comment
Share on other sites

O rany, niezbyt wesołe wieści. Oczywiście, że pomogę w łapaniu. Mam tkaninowy ( ale mocny ) kontenerek dla kota. Mój Elfik podczas choroby spokojnie do niego wchodził a skoro sunia wielkości kota to się spokojnie zmieści. Tylko co potem ? Co po złapaniu suni ? Skoro karma jeszcze jest to dam 100 zł na sterylkę. Czy ktoś dorzuci jeszcze ? Jakieś pomysły ? Prosimy o rady. No i oczywiście jak ja złapać ?

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Teraz, elficzkowa napisał:

O rany, niezbyt wesołe wieści. Oczywiście, że pomogę w łapaniu. Mam tkaninowy ( ale mocny ) kontenerek dla kota. Mój Elfik podczas choroby spokojnie do niego wchodził a skoro sunia wielkości kota to się spokojnie zmieści. Tylko co potem ? Co po złapaniu suni ? Skoro karma jeszcze jest to dam 100 zł na sterylkę. Czy ktoś dorzuci jeszcze ? Jakieś pomysły ? Prosimy o rady. No i oczywiście jak ja złapać ?

Dziękuję Ci stokrotne. Za wszystko, co robisz.

Właśnie najgorsze w tym wszystkim jest to, że niestety nie mam pojęcia jak sunię złapać...
Mogę zadzwonić do wetki i dopytać o sterylkę, może też pomoże w łapaniu...

Nie mamy nawet miejsca, gdzie by ulokowac po sterylce... chyba nie mamy wyjścia, chyba bedzie trzeba ją wypuścić na wolność... W tej chwili naprawde nie wiem nic... :(

Link to comment
Share on other sites

Dobrze,że piesom nic się nie stało.

Pani się pojawiła, bo wysłałam do niej odpowiednie fale.:)

Tyś nie możesz mieć do siebie pretensji ,że nie zauważyłaś płci psa.

Teraz najważniejsze jest ,żeby złapać sunię i wysterylizować. Nie wyobrażam sobie puszczenie suni wolno po poważnej operacji. Ona MUSI przez kilka dni być pod opieką. A ta karmicielka nie ma możliwości przetrzymania jej?

Mogę poprosić Akcję sterylizację o sfinansowanie sterylki. Jeżeli nie da rady, to dorzucę się.

Link to comment
Share on other sites

Jeżeli będzie trzeba, też dorzucę się do sterylki. Poker ma dobry pomysł; zapytaj tą panią, czy nie zechciałaby przetrzymać suni przez kilka dni po zabiegu. Dobrze Tyś,  ze już nie jesteś sama. Mam nadzieję, ze wspólnie dacie radę złapać suczkę. Tylko musi się udać za pierwszym razem. Trzymam kciuki !

Edyt.

Tak mi przyszło teraz do głowy; moze wetka przetrzymałaby sunie po zabiegu?

Link to comment
Share on other sites

Tu jest konieczna klatka łapka, nie ma innej rady. Dzikuski inaczej się nie złapie...Nasz wet tak sterylizuje dzikie koty, łapiemy w klatkę, zawozimy do lecznicy, dostają zastrzyk i dopiero są wyjmowane na stół do operacji.

Tu nie jest tez powiedziane, że złapana sunia nie okaże się przytulakiem, tylko ze już o tym zapomniała...

Link to comment
Share on other sites

Mało mnie na dogo, bardzo mało, ale mnie zawiało tu na wątek. Fakt, tak jak napisała Tyś, pieski nie są zagłodzone, bite, więc nie medialne, ale też potrzebują pomocy człowieka. Niewiele mogę ofiarować, 20zł stałej dla bidulek, proszę podajcie mi konto.

Ja koty do sterylki łapałam na żywołapkę dwustronną, ale moja jest za mała na psy, może jakiś psi maluch by się do niej zmieścił, gdzieś mi zalega w garażu. Najdziksze jednak koty łapałam na wielki podbierak, bo do żywołapki ciągle wchodziły dzikuny już po sterylkach.   

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Niezły bigos... Nie wiem jak Wam pomóc :(

Też mi się wydaje, że klatka to jedyne rozsądne rozwiązanie w tej sytuacji, aczkolwiek jeśli ta sunia jest najdziksza to obawiam się, że może być ciężko złapać właśnie ją. Pytałaś może Tyś w tych miejscach o których pisałaś na początku, że mają klatkę o możliwość pożyczenia?

Najgorsze jest to, że każda nieskuteczna próba złapania będzie zmniejszała szansę na to, że uda się to szybko zrobić. Najlepiej byłoby to zrobić raz a dobrze tylko że to łatwo mówić a trudniej zrobić...

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję za Wasze wsparcie...
Na razie sytuacja jest tak patowa, że totalnie nie wiemy nic.

Wiem, że wychodzę na strasznie nieudolną, bo naprawdę nie udaje mi się nic załatwić. Przepraszam Was za to. Ta sprawa się ciągnie długo, mi idzie jak krew z nosa...

Jutro wieczorem łapiemy sunię - ale nie mamy nawet, gdzie jej umieścić - ani na czas przegłodzenia, a co dopiero mówić o 2tyg posterylkowych... Cała nadzieja jeszcze w Karmicicielce - jak ją złapię, będę chyba błagała na kolanach...


Nasi weci nie podejmują się aborcyjnych. Musimy szukać dalej - a to wiadomo: koszty, koszty, koszty...

Skąd na to wszystko brać pieniądze?


Nie mamy też totalnie pomysłu jak łapać sunię - wiemy jedynie, że to będzie bardzo, bardzo ciężkie. I szczerze mówiąc, mam ogromne obawy przed tą łapanką... Innego psa byłoby łatwiej. Ta nie dość, że najbardziej dzikawa, to teraz ciężarna. A ciężarne, to wiadomo - mają inne priorytety niż bierne poddawanie sie woli ludzkiej...

Jutro (miejmy nadzieję) napiszę wiecej - trzymajcie kciuki.
I jesli ktoś wpadnie na pomysł, który mógłby nam pomóc - proszę o sugestie na PW albo tutaj.

Na razie jestem załamana...

Link to comment
Share on other sites

Tyś, są sytuacje w życiu ,że muru głową nie przebijesz. Nie przepraszaj nas , bo nie masz za co. Jak nie da rady złapać suni, to trzeba będzie wszystko zrobić ,żeby znaleźć szczeniaki po porodzie i je uśpić. Wiem ,że też trudne do wykonania z wielu względów.

Podtrzymuje swoją ofertę zgłoszenia  sterylki  suni do Akcja sterylizacja. Wpłacę też grosz.

Link to comment
Share on other sites

Jeśli możesz ją zgłosić, to byłabym wdzięczna - ja nigdy tego nie robiłam i nie wiem na czym to polega.
Cała nadzieja w Karmicicielce - gdyby zgodziłaby się przechować sunięw zamian za pokrycie wszelkich kosztów czy nawet drobnej wspomogi to byłoby zdecydowanie łatwiej - nawet, gdybyśmy nie zdążyli, to łatwiej będzie dostać się do szczeniąt...

Link to comment
Share on other sites

Havanko, jeszcze nie dzwoniłam ale mam to w planach. Jutro spotykam się z Tyś to na spokojnie porozmawiamy. Najważniejsze teraz jest złapanie suni. Obawiam się, że nie będzie to łatwe. Rozważamy też sterylkę na miejscu ale to jeszcze nic pewnego. Jutro chcemy złapać sunię. Trzymajcie kciuki ! Oby tylko jutro się pojawiła.

Link to comment
Share on other sites

Ciocie, wróciłyśmy. Elficzkowa pewnie doda coś ode siebie, ja postaram sie w miarę krótko.


Suczki niestety nie złapałyśmy. Dużo czasu minęło w ogóle, nim się pojawiła - myślałyśmy już, że urodziła. Ona się już toczy, niestety złapać na razie będzie ją bardzo ciężko.

BRAKUJE NAM POMYSŁÓW, BRAKUJE NAM RĄK DO POMOCY, BRAKUJE NAM DOMU TYMCZASOWEGO!

Muszę tylko dodać, że elficzkowa zaczarowała psy, bo podchodziły dzisiaj bardoz blisko. Sunia po raz pierwszy podeszła tak blisko. Naprawdę blisko. Niemniej jednak jej stan wywołuje totalny płacz i niemoc. Na razie nie umiemy jej pomóc, a zegar tyka...

Nie mamy nadal, gdzie ulokować suni. Oczywiście szukamy na CITO! 

Ta pani, o której wspomina Olena nie odezwała się potem ani razu... A szkoda, bo mogłaby dać DT czarnemu.

Właśnie, czarny. Dzisiaj uświadomił mi, że musi natychmiast znaleźć DT. To totalnie domowy psiak, jadł mi dzisiaj z widelca, siedział koło nas, elficzkowa go czochrała za uszkiem. Widać było, że w łebku mu się przypomina coś, że jest spragniony człowieka. Na słowo elficzkowej "nie rusz", pozwolił zjeść ciężarnej jedzenie, mimo że czarny to głodomor - i podobno rzuca się na Rudego podczas wspólnego posiłku (info od Karmicielki, do zweryfikowania w sumie, bo nigdy nie zauważyłam takiej sytuacji, dzisiaj tylko odgonił długowłosego liska, Alfę, ale bez większego spięcia, jedno burknięcie i już). Czarny jest totalnie wpatrzony w człowieka, siedzi blisko ludzi, reaguje na nasze słowo, nie narzucał się, ale wlepiał te swoje oczka - na wołanie elficzkowej przybiegał do nas tak, że omal sobie łap nie połamał... no serce się kraje, że musi tu być.
Spokojnie założylibyśmy mu obrożę już teraz, spokojnie może wg nas zamieszkać w cierpliwym DT, nawet blokowym. On powinien raz-dwa się otworzyć. W ogóle nie jest stąd, karmicielka za nim nie przepada (bo wyjada niemal wszystko), a i on nie czuje się tu komfortowo. Chcemy z elficzkową znaleźć mu DT przed zimą... ale czy się uda? (żałuję, że jego zachowanie nie nagrałam, naprawdę porusza serce).
To proludzki, kochany, inteligentny, posłuszny psiaczek.

Długowłosy psiaczek, którego niefortunnie nazwałam Alfą również dzisiaj był blisko nas, za niedługo też może trafić do DT. On już teraz chodzi za nami, już teraz przy znanych ludziach czuje się swojo, wystarczyło że elficzkowa chwilę z nim porozmawiała i się zrelaksował, leżał blisko nas, najedzony, szczęśliwy choć przez chwilę.
Z tym, że jak czegoś się wystraszył, to uciekł tak jak inne psiaczki - a tylko czarnuszek nawet się nie ocknął, leżał nadal przy naszych stopach.

Jak się rozeszłyśmy z elficzkową, pojawiła się Karmicielka - szybko pobiegłam do Niej i błagalam... ale Pani mimo ogromnych chęci nie może nam pomóc, powiedziała mi "ja mogę tylko je karmić", bo mieszka w bloku, a ona choć los tych psów nie jest jej obojętny, to tych psów się boi. Nie pomoże nam też przy łapaniu, bo się boi. Kibicuje, przeprasza, ale nie może. Powiedziała, że gdyby mieszkała w domu z ogrodem to co innego, a tak...
Dowiedziałam się też kolejnej cząstki historii tych psów.
Tak, jak pisałam w pierwszym poście - była tu suka czarna, jamnikopodobna - jej już nie ma. Nie żyje od jakiegoś czasu. Ta suka wg Karmicielki odeszła ze starosci, to  matka tej ciężarnej i tego długowłosego liska, Alfy. Rudego najprawdopodobniej ktoś przywiózł tutaj, a czarny się przypałętał niedawno i za nim Karmicielka nie przepada za to, że wyżera innym psom, nie umie się dzielić.( oczywiście krzywdy mu nie zrobi - ale ucieszyłaby się, gdyby czarny znalazł dom jak najszybciej).
Pani przyjeżdża tu od 2003r! od tego czasu jest na emeryturze! A wcześniej tu pracowała. Mówi, że zawsze tu były psy, nie wiadomo skąd... bo nikt się do nich nie przyznaje... wczesniej był jakiś rudy, czarny, brązowy i potem  ta jamnikopodobna, no a teraz jej dzieci... i te dwa: Rudy (który dzisiaj nie jadł nic, nei było go) oraz Czarny Murzynek. Boże... pomyśleć ile to czasu... :(

Mnie dzisiaj serce krwawi jeszcze mocniej... Każdy wypad w to miejsce kosztuje mnie dużo... Błagam, pomóżmy chociaż Czarnemu znaleźć dom i wysterylizować sunię (więc i znaleźć jej DT). O niczym innym nie marzę.

 

Link to comment
Share on other sites

O 6.08.2016 o 19:04, Havanka napisał:

Elficzkowa, Tyś, dzwoniłyście do weta, o którym pisałam Wam na pw? Zapytajcie też weta Murki czy nie zrobiłby sterylki aborcyjnej.

Wet Murkowy to kwestia ponad 100km... jeśli nie więcej... :( Rozważamy różne opcje... będziemy jeszcze błagać tutejszych wetów.

Ale również dziękujemy.
Dopytam się kogoś z Zamościa, już tam bliżej...

O 6.08.2016 o 17:28, teresaa118 napisał:

jakby co ja tez doplace do sterylki

 

7 godzin temu, Olena84 napisał:

proszę o konto też dopłacę do sterylki

 

O 4.08.2016 o 14:35, jaguska napisał:

Mało mnie na dogo, bardzo mało, ale mnie zawiało tu na wątek. Fakt, tak jak napisała Tyś, pieski nie są zagłodzone, bite, więc nie medialne, ale też potrzebują pomocy człowieka. Niewiele mogę ofiarować, 20zł stałej dla bidulek, proszę podajcie mi konto.

Ja koty do sterylki łapałam na żywołapkę dwustronną, ale moja jest za mała na psy, może jakiś psi maluch by się do niej zmieścił, gdzieś mi zalega w garażu. Najdziksze jednak koty łapałam na wielki podbierak, bo do żywołapki ciągle wchodziły dzikuny już po sterylkach.   

Dziękuję Ciocie za chęć wsparcia.
Nie wiem czy na razie jest sens wpłacać i czy na moje konto, czy elficzkowej czy czyje - bo ja nie wiem nawet czy uda nam się złapać tę sunię teraz... Możemy umówić się, że wpłacicie jak już suczkę złapiemy? Nie lubię trzymać nieswój grosz na koncie.
Chyba, że ktoś się zgłosi jako skarbnik psiaków i udostępni swoje konto, to bardzo chętnie...

 

jaguska, jeśli możesz poszukać żywołapko to byłabym wdzięczna. W ogóle to jest bardzo dobry pomysł, dziękuję, podpytam jeszcze raz znajomych, bo wydaje mi się, że ktoś z nich miał żywołapkę... tylko nie pamiętam kto...

POKERKU, Tobie bardzo, bardzo dziękuję za Wszystko. Za zgłoszenie suni również.

Kochani, wszyscy którzy tu jesteście -  jesteście wielcy, naprawdę. Psiaki nawet nie wiedzą, ile Ludzi stoi za nich murem... Mnie brak słów. A słowo "dziękuję" to za mało...

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Tyś napisała wszystko. Ja nie wiem co powiedzieć. Wsiadłam do samochodu i się rozryczałam. Ale wiem, ze trzeba działać. Jutro będę ze swoją kotką u weta więc będę dalej dopytywać o możliwość sterylki tu na miejscu. Tylko nie wiem jak my złapiemy sunię - to wydaje mi się najtrudniejsze.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...