Jump to content
Dogomania

Agresja lękowa, głównie do gości


aduska1212

Recommended Posts

Witajcie kochani,

od półtora miesiąca jesteśmy szczęśliwymi właścicielami 11 miesięcznej, małej suczki (niecałe 3 kg). Mała została zabrana ze wsi, mieszkała na uboczu, w rodzinie alkoholika, robiła co chciała i gdzie chciała w stadzie 7 psów, nikt niczego jej nie pokazywał, nie uczył, nie wymagał. Po tym trafiła do nas - miasto 300 tys, spacery na smyczy, mieszkanie w bloku, widna, dużo ludzi dookoła, czyli diametralna zmiana warunków życia. I tu zaczęły się schody...

O ile dla nas jest to cudowny i kochany pies, tak obcy ludzie, obce psy, spacery - dramat. Jesteśmy w kontakcie z behawiorystą, wdrażamy w życie jego rady, mamy już pierwsze sukcesy, ale z jednym kompletnie nie umiemy sobie poradzić. 

Goście. O ile obcych ludzi na spacerach już raczej ignoruje - dzięki pomocy behawiorysty - o tyle w domu jest DRAMAT. Sucz, jak tylko usłyszy dzwonek/pukanie, wpada w szał, zaczyna panicznie warczeć i szczekać, kompletnie nie reaguje na polecenia, na smaczki, na NIC - liczy się tylko ten, kto przyszedł. Niestety, zaczęła też podgryzać gości, rzuca się im na nogi, dosłownie drze się w niebogłosy, a przecież tak to wyglądać nie może. I dopóki gość będzie w domu, dopóty ona będzie się drzeć - nie ważne, czy jest na ziemi, czy na posłaniu, czy na kolanach - tak jest non stop. Spięta, zdenerwowana, tylko zerka, aby podgryźć obcego. Szkoda nam jej okropnie, chcemy jej z całych sił pomóc, ale szczerze - nie wiemy już jak.

Czy może ktoś z Was miał podobny przypadek i wie, jak powinniśmy postępować? Co mogłoby zadziałać na naszą małą? Wg. behawiorysty - zadziała nauka komendy na miejsce i odesłanie tam suczy, a także wzmocnienie naszej więzi - ale ona nie słucha nas, gdy pojawiają się obcy. Jak jesteśmy sami - ładnie idzie już na miejsce i zostaje na nim. Z towarzyskich ludzi od miesiąca stajemy się odludkami, przychodzą do nas tylko Ci, którzy muszą - bo ta "walka" z histerycznym psem jest tragiczna i naprawdę nie zachęca do towarzyskich odwiedzin. 

Wiemy, że tu totalnie "leży" socjalizacja, u byłych właścicieli szczytem "odwiedzin gości" było to, gdy ktoś przejechał po drodze... A jako, że żyła w rodzinie z alkoholikiem, to może tez czasem wpadali "koledzy", stąd ten przeogromny lęk przed obcymi wchodzącymi do pomieszczeń? Co ciekawe, gdy to ona np. u rodziców wchodzi do domu, w którym ktoś już jest, jest raczej ok - chyba, że ktoś jest zbyt nachalny, ale to wina ludzi, a nie psa. 

Nie wiem też, jak powinniśmy się zachowywać w momencie jej paniki, jej ataku, żeby tego nie pogłębić. To nasz pierwszy pies z takimi lękami, stąd strach, co będzie dalej... 

Link to comment
Share on other sites

Spróbowałabym szkolenia w grupie - jeśli ktoś takie organizuje. Oczywiście celem nie jest, aby od razu zdawała doskonale egzaminy z posłuszeństwa, ale przede wszystkim, aby w obecności innych ludzi i psów reagowała na proste polecenia - żeby ci ludzie stali się obojętnym tłem. Co do gości - proponuję umawiać się przez jakiś czas przed domem. Goście wchodzą pierwsi, siadają - dopiero potem wchodzi do pokoju pani domu z suczką na smyczy I znowu - proste ćwiczenia posłuszeństwa w obecności gości. Starałabym  się uprzedzać właśnie poleceniami szkoleniowymi ataki paniki i agresji ze strachu.  Umawiałabym się ze znajomymi właśnie na takie szkoleniowe wizyty.

Link to comment
Share on other sites

Niestety - na ten moment wszystko jest dla niej przerażające, obce psy i miejsca również - szkolenie w grupie nie wchodzi w grę (opinia behawiorysty), bo mogłoby to tylko wszystko pogorszyć. To bardzo lękliwy pies, kompletnie nie zsocjalizowany i nie przyzwyczajony do warunków, w których teraz żyje. Mimo, iż z punktu widzenia ludzkiego ma nieporównanie lepiej, to z jej punktu widzenia wszystko jest potworem... 

Link to comment
Share on other sites

No ale po gości wychodzić może? I wchodzić do domu po gościach, aby stworzyć sytuację podobna do tej, gdy idziecie do rodziny. A da się szkolić samemu w poznanych miejscach, ale poza mieszkaniem?
Strachopies - poradnik Grzegorza Firlita  - chyba do znalezienia w internecie. To poradnik właśnie dla właścicieli bardzo lękliwych psów.

Link to comment
Share on other sites

Tak tak, z gośćmi próbujemy cały czas, niestety - bez rezultatów. Ona po prostu wpada w taką panikę, że nic nie jest w stanie przerwać tego "amoku". Dopiero po jakimś czasie uspokaja się na tyle (i to najczęściej na kolanach, siedzimy bokiem), że choć na chwilę przestaje szczekać. Po wejściu do windy, gdy zjeżdżamy na spacer, przestaje słuchać. Po powrocie do klatki często aż trzęsie się jej szczęka. Wszystko pogorszyła cieczka - pierwsza w jej życiu. Mam ogromną nadzieję, że jak hormony się uspokoją, to sunia też się wyciszy na tyle, że powolutku, małymi krokami, będziemy widzieć poprawę. Jeszcze, zanim zaczęła się jej rujka, to zaczęliśmy przepracowywać zobojętnienie na ludzi mijających nas na ulicy - i tu mamy pierwsze sukcesy, co jest światełkiem w tunelu.

Link to comment
Share on other sites

Teraz goście przychodzą rzadko, przez to, że niczym przyjemnym jest słuchanie psa, który "drze się" przez cały czas, znajomi po prostu nie chcą nas odwiedzać, a że to obce miasto, to niedużo ich tu mamy. I błędne koło...

Smaczki stosujemy, albo my je dajemy, albo rzucają je z dużej odległości goście jak już się mała nieco wycisza, jednak to działa tak - mała widzi, że rzuca się smaczka, jak już się nieco uspokoi to go bierze, po czym znów podbiega i próbuje podgryźć "intruza". 

Przyznam szczerze, że do tej pory często braliśmy ją na kolana, żeby się wyciszyła i dała wejść gościom, po czym stawialiśmy ją na ziemię. Wszystko to dlatego, że psica trafiając do nas nie znała smyczy, to dla niej dodatkowy stres. Czy jednak warto, aby smycz stosowana była zawsze, dopóki młoda nie zrozumie, że goście to nie zagrożenie?

Niestety, może być tak, że w poprzednim domu po prostu goście (którzy przychodzili baaaardzo rzadko, w dodatku pies mógł uciec na podwórko, u nas tej możliwości nie ma) często byli pod wpływem alkoholu i młoda albo źle to kojarzy, albo obrywała od nich np. za szczekanie, stąd lęk się pogłębił... Tego się już nie dowiemy.

 

Dodam jeszcze, bo to ważne - mieszkała w stadzie 7 psów - z czego 5 było bardzo, bardzo, bardzo szczekliwych (w tym jej ojciec i siostra). Jak przyjechaliśmy ją zabrać, to ojciec nie odstępował nas na krok, przez godzinę nie przestał szczekać praktycznie w ogóle i cały czas podbiegał do nogi, próbując skubnąć). Wydaje mi się, że tak właśnie psiaki zachowywały się zawsze, a ludzie kwitowali to stwierdzeniem - o, takie czujne są!

 

Link to comment
Share on other sites

Jeśli suczka wychowywała się wśród szczekliwych i praktycznie pozbawionych jakiejkolwiek kontroli psów,  to nikt nie musiał jej krzywdzić w poprzednim domu - po prostu przejęła zachowania dorosłych, tak uczą się psy w grupie rodzinnej. Tym bardziej postawiłabym na szkolenie posłuszeństwa i nagradzania nie wtedy, kiedy przestanie szczekać, ale tylko wtedy, jeśli nie zacznie. Branie na kolana w momencie wejścia gości częściej pobudza małego psa do szczekania niż wycisza.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

A jak reagujecie, gdy zaczyna się drzeć? Co to za behawiorysta? Jakie metody stosuje?

Czy próbowaliście kiedyś na nią wrzasnąć jak przegina? 

Pytam, bo właściciele (i behawioryści) często za bardzo trzęsą się nad "rozwydrzonym" psem, który nie umie się chociaż na chwilę zamknąć. Miałam taką sunię, też po przejściach, z agresją lękową do innych psów i ludzi i ogromnym błędem popełnionym przeze mnie na samym początku było tłumaczenie jej zachowania złymi doświadczeniami, brakiem socjalu i takimi tam, używanie tylko smakołyków żeby się jej pozytywnie wszystko kojarzyło, broń boże podnoszenie głosu, szarpnięcie smyczą itd. Miałam, jak ty, problem z obcymi ludźmi w domu, później pojawiła się moja niechęć do zapraszania kogokolwiek, bo jednak człowiek by chciał się zrelaksować podczas wizyty, normalnie pogadać, a tu trzeba non stop kontrolować psa, czy nie wybuchnie, bo np. znajomy podniósł rękę, żeby się po nosie podrapać :P Później zaczęło się podgryzanie gości jak wstawali, chodzenie w wystawionymi zębiskami mimo, że nawet na nią nie patrzyli i z miesiąca na miesiąc było coraz gorzej. Stosowałam internetowe porady pt. "dawaj gościom smakołyki, żeby dawali psu", "na czas wizyty gości daj psu konga/kość do gryzienia" (ma to sens jak do psa dociera, że coś dostał, w naszym przypadku emocje były tak silne, że na co dzień bardzo wygłodniała sunia głęboko w .... miała nawet żwacze czy inne śmierdzące rzeczy), "odsyłaj psa na miejsce" (ale jak skoro w tej histerii nie reagowała na polecenia), "wyjdź z psem na dwór i tam przywitaj gości" (a co jak ktoś się zjawi z niezapowiedzianą wizytą?), "postaraj się, żeby w mieszkaniu najpierw znalazł się gość, a potem dopiero pies" (ok, wyrzucę klucze przez okno, żeby znajomi złapali, a potem wyjdę z mieszkania, oni w tym czasie wejdą, a ja się jeszcze chwilę pokręcę i dopiero wrócę...litości - po powrocie pies i tak dostawał szału).

Potem trafiłam na szkoleniowca, który wytłumaczył mi, że nad psem lękliwym i reagującym histerią nie wolno się tak trząść, tylko czasami trzeba się na niego wydrzeć/trzasnąć czymś w jego pobliżu, żeby wyrwać go z amoku i móc pokazać zachowanie, które przyniesie mu ulgę i go wyciszy. Byłam przekonana, że suczka przez to przestanie mi ufać, będzie się jej to kojarzyć ze złymi doświadczeniami z przeszłości i w ogóle się na mnie zamknie. Nic z tych rzeczy nie nastąpiło, wręcz przeciwnie, jak nauczyłam się być twarda to 3/4 problemów znikło. Towarzyskiego psa z niej nie zrobiłam, ale nauczyłam ją pod okiem szkoleniowca na tyle panować nad emocjami, że nie wpadała właśnie w taką histerię, jak opisujesz, sama z siebie szła na swoje posłanie jak nie czuła się komfortowo, bez problemu brała smakołyki od gości, zajmowała się kością, którą dostała na czas wizyty obcych osób, żeby się trochę odstresować itd.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Behawiorysta - z polecenia, bardzo dużo pozytywnych opinii słyszałam i ufamy jej metodom - oczywiście pozytywnym.

Jak się zachowujemy - staramy ją wyciszać, ale tak, jak piszesz - spokojem. Niestety, chyba w poprzednim domu były kłótnie, bo jak tylko mała usłyszy podniesione głosy, to zaczyna się trząść i jest ogólna panika.

Wczoraj mieliśmy "bojową" próbę - mimo, iż w wielu artykułach czytałam, że nie możemy tak zrobić - zrobiliśmy to. Wyjechaliśmy po swojego gościa, pies jechał z nim w jednym aucie - wszystko było ok, spokój. W garażu - oczywiście gość obszczekany. Razem weszli do domu, gość przed psem - oczywiście atak do nóg i szczekanie, że bębenki pękają. Mąż wziął spokojnie psa na ręce i wyniósł go do pokoju, w którym zamykana jest jak wychodzimy od pracy - tam pies był cicho. Po +/- 15 minutach spokoju psa zabraliśmy go do pokoju (leżała u mnie na kolanach), gdzie był gość - nie szczekała już, ale burczała pod nosem. Zamknęliśmy ją do jej domku - składanego, miękkiego transporterka, karmiąc z ręki i każąc się położyć. Poleżała jakieś 15 - 20 minut, po czym zaczęła się próbować wydostać. Wypuściłam ją - efekt? Cisza. Zupełna cisza. Pochodziła po podłodze (wciąż na smyczy), po czym przyszła i położyła się na kolanach. OK, obserwowała nieufnie gościa, nie spuszczała z niego wzroku, ale wyglądało to tak, jakby go ignorowała. Zaczęła też wykonywać komendy - a wcześniej było to nie do pomyślenia, ona tylko czekała, aby podgryźć - więc wydaje mi się, że taki sposób jest dużo lepszy niż próba zapanowania spokojem nad rozwrzeszczanym i atakującym psem bez jakiegokolwiek kontaktu. Gość został u nas na noc. Efekt? Pies po rannym spacerze wskoczył mu do łóżka i się przytulił, potem podchodził, wąchał, zero reakcji agresywnych, widać było momentami strach, ale to nie to, co wcześniej. 

Poważnie, czasem ręce opadają, bo nie wiem skąd wynikają u niej tak różne zachowania do tych samych osób.

Link to comment
Share on other sites

Moja potrafiła się do kogoś łasić, później ta osoba wychodziła na 15 minut, wracała i była wrogiem nr 1 ;) nie szukaj logiki w "działaniu" takiego psa.

Moja też była izolowana jak przeginała, zgodnie z metodami pozytywnymi, ale po chwilowej poprawie nastąpił gigantyczny regres i mimo dalszego smaczkowania, izolowania, dostosowywania się do psa suczka nienawidziła całą sobą gości. Może u was tak nie będzie, trzymam kciuki :) ja stosowania tylko i wyłącznie metod pozytywnych nie pochwalam, ale dużo zależy od konkretnego psa - może u waszej właśnie te się najlepiej sprawdzą.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...