Jump to content
Dogomania

Wątek zbiorowy tymczasowiczów i zwierzaków, które zostały przez zasiedzenie u tamb.


Recommended Posts

Dzisiaj przyszły leki dla Dusi. Załatwiłam o wiele taniej niż w lecznicy. Dusia jest na tyle słaba, że nie atakuje kotów. Funkcjonuje normalnie, chodzi, biega ale nie ma już w niej agresji. Od 3 dni mieszkają z Tusią na parterze z resztą stada. 

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Na zdjęciu nie widać bo zrobione komórką, kiepskie. Do przedwczoraj był jeden sączący się guz. Wczoraj pojawiły się małe, rozsiane wokół większego. Przemywam clivisinem, zasypuję bizmutugalusanem zasadowym, doustnie podaję carprodyl i to się nie goi. W poniedziałek zadzwonię do weterynarza, żeby się umówić. To złośliwe i podobno będzie gniło. Może się po raz trzeci da usunąć ale chyba przeszczep skóry trzeba robić. Jestem w panice i wymyślam. Zdam się na doktora.

Nie chcę powtórki z Ozziego.

Link to comment
Share on other sites

Dwa guzy wewnętrzne od stycznia nie powiększyły się u Dusi. Miała dzisiaj RTG. Zmiana jeśli teraz nie zostanie usunięta rozprzestrzeni się i będzie się sączyć. W tej chwili wycięcie z marginesem nie wymaga przeszczepu skóry. Nowotwór jest złośliwy i muszę się liczyć, że znowu odrośnie. Ale może nie prędko, mam taką nadzieję. Jeśli nie poddam Dusi operacji umrze z ogromną zmianą bo dziadostwo zajmie całą skórę. Operacja w czwartek o 10.30. Znowu mój stres, jej ból, zaangażowanie czasowe i kasa. 

Link to comment
Share on other sites

Jutro operacja Dusi. Ta suczka przeszła piekło. Walczyłam o poprawę jej losu odkąd zamieszkałam w Bielsku i usłyszałam w sąsiedztwie jej płacz. Błagałam fundacje, stowarzyszenia, policję, straż miejską aż udało się ją wyrwać z piekła z córeczką (i szczeniakami, którym znalazłam domy). Była gryzącym kłębkiem nerwów bez oka. Otworzyła się, przy zasypywaniu zmian nowotworowych  sama się kładzie i odsłania paszkę. Ufa mi. Ma 13 lat, z czego ok. 4 lata u mnie. Jutro 3 operacja i nie wiem na ile pomoże. Czy znowu na 4 miesiące, czy na dłużej, czy na krócej. Jutro czeka ją narkoza. Bardzo się o nią boję. Po śmierci każdego zwierzaka wpadam w depresję. Wiem, brałam stare, chore, których nikt nie chciał. Bo stanęły na mojej drodze, bo nie umiałam inaczej. Kosztem wszystkiego bo kto wie jaki mam zawód, wie jak się mając ten zawód żyje. Raz cudownie, raz tragicznie, nic na stałe, nic pewnego. Nie wiedziałam, że jestem tak słaba psychicznie. Z każdym odchodzącym zwierzakiem umiera część mnie. Jeśli jednak bym ich nie wzięła wykończyłabym się z poczucia winy. Były w zasięgu wzroku, ręki i wymagały pomocy. Bardzo się boję. Nie mam się czym znieczulić. Alkoholu nie lubię a trawy nie załatwiłam. A szkoda. TŻ i syn na plenerze w Grecji.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

6 minut temu, tamb napisał:

Jutro operacja Dusi. Ta suczka przeszła piekło. Walczyłam o poprawę jej losu odkąd zamieszkałam w Bielsku i usłyszałam w sąsiedztwie jej płacz. Błagałam fundacje, stowarzyszenia, policję, straż miejską aż udało się ją wyrwać z piekła z córeczką (i szczeniakami, którym znalazłam domy). Była gryzącym kłębkiem nerwów bez oka. Otworzyła się, przy zasypywaniu zmian nowotworowych  sama się kładzie i odsłania paszkę. Ufa mi. Ma 13 lat, z czego ok. 4 lata u mnie. Jutro 3 operacja i nie wiem na ile pomoże. Czy znowu na 4 miesiące, czy na dłużej, czy na krócej. Jutro czeka ją narkoza. Bardzo się o nią boję. Po śmierci każdego zwierzaka wpadam w depresję. Wiem, brałam stare, chore, których nikt nie chciał. Bo stanęły na mojej drodze, bo nie umiałam inaczej. Kosztem wszystkiego bo kto wie jaki mam zawód, wie jak się mając ten zawód żyje. Raz cudownie, raz tragicznie, nic na stałe, nic pewnego. Nie wiedziałam, że jestem tak słaba psychicznie. Z każdym odchodzącym zwierzakiem umiera część mnie. Jeśli jednak bym ich nie wzięła wykończyłabym się z poczucia winy. Były w zasięgu wzroku, ręki i wymagały pomocy. Bardzo się boję. Nie mam się czym znieczulić. Alkoholu nie lubię a trawy nie załatwiłam. A szkoda. TŻ i syn na plenerze w Grecji.

:( pamiętaj, że masz nas. Nie ma nas na wyciągniecie dłoni, ale sercami jesteśmy z Tobą....Każda z nas podziwia Cie i mocno współczuje :(

Mam nadzieje, że Dusia poczuje sie lepiej... Szkoda, że nie można jakoś czasu zaczarować ...

Kiedyś jak byłam dzieckiem to marzyłam, że gdy dorosnę to znajde takie lekarstwo, żeby nikt nie musiał umierać....

teraz raczej proszę o lekką śmierć dla tych którzy poważnie cierpią....

 

Jesteśmy z Tobą. Życzę Dusi i Tobie dużo siły...

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Dziękuję za wsparcie.

Idę popracować to odjadę i nie będę się zadręczać. A potem padnięta zasnę albo uznam, że nie opłaca się iść spać jak mamy być o 10.30 w lecznicy. Zobaczymy ile wytrzymam przy pracy. To daje zapomnienie. 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Jeszcze nie miałam telefonu z lecznicy. Dusia będzie miała poważniejszą i dłuższą operację bo wytną jej jeszcze sączącego guza na szyjce. Pojawił się w zeszłym tygodniu. Nie wiem, czy dobrze robię operując ją. Ale bez operacji nie byłoby żadnej szansy, w pewnym momencie tylko eutanazja bo całą skórę zająłby nowotwór. A tak jest nikła szansa, że zanim odrośnie to trochę normalnie pożyje. Ale jak od razu odrośnie to wszystko straci sens a pies będzie narażony na dodatkowe cierpienia. Mam dużo wątpliwości, biję się z myślami od tygodnia. Operacja trwa, nic już nie wymyślę. Dziękuję, że jesteście bo jest mi ciężko.

Link to comment
Share on other sites

nowotwory skóry nawet złośliwe nie dają przerzutów do narządów.Niszczą coraz to nową powierzchnie skóry, można tylko operować . Ile narkoz Dusia jeszcze przetrzyma , trudno powiedzieć. Ale nieoperowanie skazuje ją na ból i cierpienie.

Trzymaj się tamb, robisz co tylko możesz.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

9 minut temu, Poker napisał:

nowotwory skóry nawet złośliwe nie dają przerzutów do narządów.Niszczą coraz to nową powierzchnie skóry, można tylko operować . Ile narkoz Dusia jeszcze przetrzyma , trudno powiedzieć. Ale nieoperowanie skazuje ją na ból i cierpienie.

Trzymaj się tamb, robisz co tylko możesz.

Dziękuję, pomogłaś mi bardzo psychicznie. Bo gubię się w tym wszystkim.

Link to comment
Share on other sites

Dusia w domu. Operacja trwała ponad 4 godziny. Nowotwór G2 objął tkankę. Jest naciekowy. Dusia ma przed sobą maksymalnie kilka miesięcy życia. To straszne. Jutro wizyta o 15. Za operacje zapłaciłam 900 zł kartą kredytową. 

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, tamb napisał:

Dusia w domu. Operacja trwała ponad 4 godziny. Nowotwór G2 objął tkankę. Jest naciekowy. Dusia ma przed sobą maksymalnie kilka miesięcy życia. To straszne. Jutro wizyta o 15. Za operacje zapłaciłam 900 zł kartą kredytową. 

Jak długo Dusia będzie żyła,  to się dopiero okaże. Milusia miała bardzo złośliwy nowotwór,  powinna była żyć ok. 3 miesięcy,  a żyła 9. Operacja , bez której umarłaby zaraz,  przedłużyła jej życie o te właśnie 9 miesięcy,  kiedy była z nami taka szczęśliwa,  a my z nią. Trzymam za was kciuki. 

Link to comment
Share on other sites

Dorotko, oby było to chociaż pół roku. Ale jak tak jak u Ozziego 2 miesiące i tydzień a w tym okres gojenia i chodzenia w kołnierzu to bez sensu. Ona ma kubraczek z nogawką (doszyłam) to nie musi się stresować kołnierzem.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...