Jump to content
Dogomania

LĘK SEPARACYJNY JESTEM ZAŁAMANA !!!


ola-haran

Recommended Posts

Witam, jestem właścicielką prawie półtorarocznego kundelka w typie owczarka niemieckiego. Od dawna ma on problemy z zostawaniem samemu (od początku był do tego przyzwyczajany i nigdy się nie przyzwyczaił). Szczeka, wyje, kiedyś również defekował co od kilku mcy się nie zdarzyło i czasem demolował mieszkanie, teraz okazjonalnie dorwie buta czy gazetę. Zaczęłam terapię z jednym behawiorystą. Nic. Z drugim behawiorystą. Nic. Jestem konsekwentna w działaniu, zostawiam psu konga, zabawki jak wychodzę, nie żegnam się, nie witam, wyprowadzam na długie spacery, w domu go wyciszam, jak wychodzę zostawiam smakołyk, w ciągu dnia zakładam kurtkę, biorę torebkę czy klucze i potem tak chodzę. Gdy wracam do domu wyczekuję momentu pod klatką gdy nie szczeka i dopiero wchodzę żeby nie kojarzył że jego wrzaski przynoszą efekty. Nic. Zero efektu. Nie mogę wyjść na uczelnię czy do pracy. Pies w ciągu dnia lubi wylegiwać się w swojej klatce i podjęłam próby zamykania go w niej na noc (OK), w ciągu dnia (OK), przy wyjściu (po uwczesnym uwarunkowaniu że w klatce jest coś pysznego przy wyjściu itd) - nie ma opcji, wracam a pies ma żywe rany na pysku gdyż próbował się wydostać. Pies generalnie śpi w osobnym pomieszczeniu niż ja i mój partner (nie dobija się do nas, przesypia grzecznie całą noc sam w salonie gdy my jestesmy zamknięci w sypialni, mimo to nie ma opcji by nawet na minutę wyjść z domu). Jestem załamana. Dostaję pogróżki od sąsiadów. Jestem w ciąży i nie wyobrażam sobie że ktoś wywali mnie z mieszkania. Podaję od jakiegoś czasu psu preparat z aminokwasami, suplement na uspokojenie dla psów. Zero efektu. Pies jest kastrowany. Jak wracam do domu to jest jak obłąkany, bardzo cierpi i nic nie pomaga. Co mogę jeszcze zrobić ? jak mu pomóc ? Czy mogę gdzieś dostać jakieś silne leki ? Nawet jeśli wcześniej siądzie mu wątroba to sądzę że i tak będzie to lepsze niż jak stracę mieszkanie a pies oszaleje. Błagam o pomoc !!!

Link to comment
Share on other sites

jesteś z Krakowa? nie szukaj behawiorystów, tylko porządnego szkoleniowca. po pierwsze to z psem się witamy zawsze po powrocie, w końcu tak robią członkowie wilczego stada jak wracają. nie chodzi o pobudzenie psa, ale olanie całkowite nie jest okej. żegnanie jako "ojojoj biedny piesek musi zostać sam" jest złe, ale nie zaszkodzi jeśli przed wyjściem powiesz psu, żeby został.

po drugie: jak wyglądają te spacery? zajmujesz się psem, dajesz mu zajęcie umysłowe, męczysz fizycznie i psychicznie czy jedynie chodzicie na smyczy, ewentualnie luzem i pies robi co chce?

 jak w ogóle wyglądało przyzwyczajanie psa do klatki i do zostawania samemu? klatkę masz czymś przykrytą?

Link to comment
Share on other sites

Tak z Krakowa. Spaceruje i na smyczy i luzem, ćwiczymy komendy, rzucam mu zabawki na spacerze które chętnie przynosi, biegamy razem, czasem organizuję mu spacery ze znanymi mu psami i wtedy nawet jak biega przez godzinę i bawi się ze swoją psią koleżanką to jeśli wyjdę później dalej jest dramat, mimo że jest bardzo wymęczony. Klatkę lubił od razu, od razu po rozłożeniu jej kładł się do niej sam, najpierw zamykałam go na trochę w ciągu dnia jak byłam w domu, później na noc, później zostawiałam tam smakołyk, jakieś ubranie i wychodziłam najpierw na krócej potem na dłużej. Pies bardzo lubi klatkę tylko nie chce być w niej zamknięty na nasze wyjścia. Rozumie komendę idź do siebie, zawsze wchodzi do klatki bez problemu. Klatka stoi w kącie a od góry jest przykryta kocem. Behawiorystka zalecała by z psem się nie witać, żeby w ogóle wyjścia były " jak gdyby nigdy nic" , tak samo powroty, żeby wejść do domu i wrócić do normalnej aktywności dlatego tak też robiłam. 

Link to comment
Share on other sites

jak Kraków to: http://www.tresura.pl/pl

a ile taki wasz spacer trwa? ile on ma na nim rzeczywistego zajęcia z Toba? wyjście jest "jak gdyby nigdy nic", pies musi zrozumieć, że wychodzenie i wracanie jest normalną sprawą i nic złego się nie dzieje. tylko wypowiedzenie słowa typu "zostań" układa psu w głowie, że teraz nigdzie nie idzie. mój np. jak widzi, ze zaczynam się szykować to zaraz się pobudza. wtedy wypowiedzenie "zostań" uspokaja go i daje sygnał, że on ma się nigdzie nie wybierać. jak wracam to jest radość, i ja się cieszę i on się cieszy.

a jak teraz go wyślesz do klatki, zamkniesz i wyjdziesz to po jakim czasie zacznie się szczekanie? dasz radę zrobić tak, że wychodzisz i zaraz wracasz, nagradzając spokój? czy on już się zacznie denerwować sekundę po Twoim wyjściu?

Link to comment
Share on other sites

Szczekanie zacznie się od razu po zamknięciu drzwi. Spacery różnie, rano koło 15 minut, po południu pół godziny-godzinę (choć bywa tak że się śpieszę bo jestem między zajęciami, wtedy 20 min), wieczorem też 15-20 min. Gdy idziemy sami na spacer to przez połowę czasu pies węszy sam, biega, a przez połowę czasu ja biegam z nim, coś mu rzucam. W domu codziennie ćwiczymy komendy. Dla psa sygnałem mojego wyjścia jest umieszczenie smakołyku w klatce, to się stało rytuałem, nawet gdy jej potem nie zamykam.

Link to comment
Share on other sites

ten poranny spacer jest za krótki. cała noc snu, potem załatwienie potrzeb i znowu siedzenie bez zajęcia parę godzin? nie ma szans, zeby on był zmęczony po tych 15 minutach.

a jak zamkniesz drzwi będąc w środku? czyli pies zamknięty w klatce, Ty drzwi otwierasz niby ze wychodzisz, zamykasz i wtedy też od razu jest lament?

Link to comment
Share on other sites

Jeśli jesteś w ciąży i studiujesz, to ja rozumiem, że możesz nie mieć możliwości wymęczyć psa porządnie.

Szkolenie, tak jak Ci doradziły dziewczyny wyżej.

 

Petsitter - żeby ktoś, jeśli Wy nie macie czasu/energii/możliwości, poszedł z psem na CO NAJMNIEJ godzinę - dobrze, żeby to była osoba pełnoletnia, aktywna, która będzie umiała psa porządnie zmęczyć. Czasem wystarczą "zwykłe" biegi. Nie wiem, czy znajdziesz petsittera, który będzie przez godzinę biegał, mam nadzieję, że tak.

 

Leki - tak, weterynarz może przepisać. U jednego z moich tymczasowiczów, który po prostu dostawał histerii, zostając sam, pomogła hydroksyzyna i Afobam - nie na stałe, potem już nie musiał przyjmować. Hydroksyzynę można podawać doraźnie, skonsultuj się z weterynarzem, najlepiej takim, który ma doświadczenie w leczeniu psów lekami tego typu.

Link to comment
Share on other sites

Poza tym to jeśli pies ma półtora roku i jest w typie ON, to jest jeszcze bardzo młody i o ile zdrowy, to na pewno pełen energii, więc jak już napisano, 15 minut rano to za mało.

Mało któremu psu to wystarczy... Nie ma w tym nic dziwnego, że potem w domu jeszcze ma siłę lamentować...

 

Stać Was na petsittera? Macie czas na szkolenie?

Ja osobiście polecam gorąco petsitting, może nawet wśród sąsiadów (no, nie tych, którzy Ci grożą, oczywiście) znajdziesz jakiegoś krzepkiego nastolatka, który będzie chciał dorobić, lubi psy, lubi biegać.

 

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Żaden behawiorysta nie pomoże, jeśli młody pies ma minimalną ilość ruchu i niemal zero zajęcia. Samo rzucanie czegokolwiek tylko nakręca i pobudza - aportowanie czy szukanie może i powinno być dla psa nagrodą, nagrodą wyciszającą emocje. A po 10 czy 15 minutach biegania i rzucania pies jest dopiero po rozgrzewce przed trzygodzinną pracą. Trzy godziny zajęcia codziennie to moim zdaniem minimum dla młodego zwierzaka w typie owczarka - w końcu przy owieczkach pracowałby i 12 godzin codziennie, prawda?  

 

  • Downvote 1
Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...
  • 4 weeks later...

Nie mogę z psem jeździć na rowerze bo by zabił mnie lub mojego partnera bo nie biegłby spokojnie przy rowerze tylko rzuciłby się na pierwszego lepszego psa, gołębia, kota itd. Był u nas kolejny behawiorysta, psia szkoła również nie pomogła. Po wizycie behawiorysty i jego radach zmieniła się 1 rzecz - pies nie szczeka pod naszą nieobecność (ale bardziej niszczy mieszkanie). Jest też trochę spokojniejszy przy nas ale w nowych sytuacjach dalej jest nie do opanowania. Od 2,5  miesięca (mniej więcej od waszych porad które chciałam sprawdzić) wychodzi rano na 45 min, w południe na 30 min i wieczorem na godzinę. Nie zmieniło się nic. Demoluje mieszkanie jeszcze bardziej. Jest do psów agresywny coraz bardziej. Zaczyna też warczeć na ludzi. W weekendy wychodzi jeszcze częściej i na dłużej. Bywa że jeździmy do moich rodziców czasem na weekend i tam spędza na podwórku i 6 godzin, sam i w towarzystwie, aportując i bawiąc się i robiąc komendy i nie ma żadnej zmiany choćby tego samego dnia w jego zachowaniu więc nie chodzi o brak ruchu bo nawet gdy się zmęczy to dalej gdy zostanie sam zdemoluje mieszkanie lub gdy zobaczy jakiegoś psa jest nie do opanowania. W domu ćwiczymy komendy, doskonalimy sztuczki codziennie. Nikt z moich znajomych nie poświęca psu tyle czasu co my więc naprawdę nie mówcie mi, że tu leży problem bo od dzieciństwa miałam już kilka psów, znajomi mieli różne psy i naprawdę dajemy mu tyle czasu i uwagi ile tylko możemy. Nie wiem ile jest osób z normalną rodziną, pracą, szkołą, musi zrobić zakupy, posprzątać, zawieźć/odebrać dzieci i z nimi się pobawić, ugotować coś, a wychodzi z psem na 5 godzin dziennie na spacery a potem jeszcze 2 godziny w domu siedzi i tłucze komendy, dajcie spokój, to nie powinno tak wyglądać. Pies naprawdę nie leży cały dzień sam i nie robi tego wszystkiego z nudów, nie jest zaniedbywany. Nie był też naszą fanaberią, wzięliśmy go ze schroniska chcąc zrobić coś dobrego, idąc tym tokiem myślenia na psa może pozwolić sobie tylko ktoś na emeryturze, nieaktywny zawodowo, nie uczący się, bezdzietny i z ogromnym podwórkiem oraz latami doświadczenia w pracy ze zwierzętami. 

Nie rozumiem go bo od małego był przyzwyczajany do pozostawania samemu, był wciąż wyprowadzany z innymi psami, socjalizowany, nigdy nie doznał  traumy ze strony innego psa, był zabierany w wiele miejsc, wiele nowych sytuacji, ludzi, podróży itd. Jestem zdesperowana bo spacery robią się dla mnie niebezpieczne (jestem już w 5 miesiącu) i obawiam się o przyszłość, że pies skoczy mi na dziecko lub będę jego więźniem bo dopóki nie zabezpieczę całego mieszkania (a z małym dzieckiem raczej cieżko codziennie chować kołyskę, wózek, łóżeczko, zabawki, wszystkie rzeczy) to nie pójdę na spacer z dzieckiem czy chocby do sklepu. Co jeszcze mogę zrobić ? Błagam o jakieś rady, nie chcę oddawać psa. 

Link to comment
Share on other sites

Może to będzie niepopularna opinia, ale czytając Twoje posty dochodzę do wniosku, że nie rozumiesz swojego psa i się go boisz. Nie jest to zarzut, czytając co się dzieje, rozumiem skąd się to wzięło. Skoro szkolenia, wizyty behawiorysty i wasze samodzielne ćwiczenia z psem nic nie dają, a sytuacja wręcz się pogarsza, wpędzając Cię tym bardziej w strach i nerwowość, to chyba najlepiej poszukać temu psu innego domu. Jak tak dalej pójdzie, to możecie się nawzajem poważnie skrzywdzić :( Tylko proszę, nie podrzucaj psa do schroniska, poszukaj jakiejś fundacji  w okolicy, która mogłaby pomóc... Smutne, że to się w tę stronę rozwija. 

Mam nadzieję, że ktoś sprawę widzi bardziej optymistycznie i może coś konkretnego poradzić autorce wątku :(

Link to comment
Share on other sites

Byłam w innej szkole niż hitt dogg, bo do hitt dog nie mogłam się dodzwonić a jak się dodzwoniłam to nie mogłam się dogadać z facetem. Zajęcia i tak przypominały zajęcia z behawiorystą bo pies nie mogł być w towarzystwie innych psów. Korekty nic nie dają, pies jest w szale. Do opanowania jest wtedy gdy widzi małego psa, sukę. Jeśli na horyzoncie jest inny pies jego gabarytów - ciągnie, warczy, jeży się, szczeka, rzuca się, żadne komendy, odwracanie psa i jego uwagi od bodźca, nic nie daje. Nie zważa wtedy nawet na to że jest na kolczatce i ciągnąc sprawia sobie ból. Na spacerach ćwiczymy komendy, aportujemy, biegamy razem. Mimo wydłużenia czasu spaceru jest coraz gorzej. Nie interesują go zabawki, kongi, nie męczą długie spacery. Nie mam nikogo ze znajomych, rodziny czy sąsiadów kto mógłby poświęcić mu czas pod naszą nieobecność.

Link to comment
Share on other sites

Absolutnie nie odbieram tego jako atak. Masz rację. Boję się tego że pies przewróci mnie na spacerze, bo już tak się w przeszłości zdarzało a teraz nie jestem na tych spacerach przecież sama tylko noszę w sobie delikatne życie, boję się tego co zastanę wracając do (wynajętego) mieszkania (ostatnio była to zerwana podłoga w kuchni i w przedpokoju), boję się tego że nie utrzymam psa gdy on do kogoś skoczy. Doszło do tego, że żeby spuścić go ze smyczy wychodziliśmy z nim w nocy, bywało że i o 2 nad ranem by nikogo nie spotkać(teraz znaleźliśmy miejsce gdzie możemy spokojnie go spuścić ze smyczy). Staram się zrozumieć tego psa, przeczytałam już wiele poradników, konsultowałam się z behawiorystami, z ludźmi z forum. To nie jest tak że ja nie odczytuję jego emocji - wiem kiedy jest radosny, kiedy jest nerwowy a kiedy przestraszony, komendy łapie w 5 min, wiem co sprawia mu przyjemność a za czym nie przepada ale nie potrafię go uspokoić gdy nas nie ma lub gdy jesteśmy w nowej sytuacji. Nie boję się że pies mnie ugryzie, nie boję się moich kontaktów z nim ale boję wszystkiego co tyczy się naszej wspólnej przyszłości. Bardzo kocham tego psa i nie wiem jak do niego dotrzeć. Nie chcę brać pod uwagę oddania go (do schroniska nigdy bym go nie oddała) bo kto weźmie nadpobudliwego psa który wykazuje agresję i bardzo demoluje ? 

Link to comment
Share on other sites

6 minut temu, ola-haran napisał:

Absolutnie nie odbieram tego jako atak. Masz rację. Boję się tego że pies przewróci mnie na spacerze, bo już tak się w przeszłości zdarzało a teraz nie jestem na tych spacerach przecież sama tylko noszę w sobie delikatne życie, boję się tego co zastanę wracając do (wynajętego) mieszkania (ostatnio była to zerwana podłoga w kuchni i w przedpokoju), boję się tego że nie utrzymam psa gdy on do kogoś skoczy. Doszło do tego, że żeby spuścić go ze smyczy wychodziliśmy z nim w nocy, bywało że i o 2 nad ranem by nikogo nie spotkać(teraz znaleźliśmy miejsce gdzie możemy spokojnie go spuścić ze smyczy). Staram się zrozumieć tego psa, przeczytałam już wiele poradników, konsultowałam się z behawiorystami, z ludźmi z forum. To nie jest tak że ja nie odczytuję jego emocji - wiem kiedy jest radosny, kiedy jest nerwowy a kiedy przestraszony, komendy łapie w 5 min, wiem co sprawia mu przyjemność a za czym nie przepada ale nie potrafię go uspokoić gdy nas nie ma lub gdy jesteśmy w nowej sytuacji. Nie boję się że pies mnie ugryzie, nie boję się moich kontaktów z nim ale boję wszystkiego co tyczy się naszej wspólnej przyszłości. Bardzo kocham tego psa i nie wiem jak do niego dotrzeć. Nie chcę brać pod uwagę oddania go (do schroniska nigdy bym go nie oddała) bo kto weźmie nadpobudliwego psa który wykazuje agresję i bardzo demoluje ? 

ola-haran, odczytujesz jego emocje, ale z opisów wynika, że nie potrafisz na nie wpływać gdy jesteście na dworze. Wiesz, że pies zaatakuje innego psa, ale nie potrafisz temu zapobiec. Nie potrafisz określić momentu, w którym mogłabyś go wybić ze stanu pobudzenia przed atakiem i w związku z tym (chyba?) nie potrafisz tego zrobić. To miałam na myśli, mówiąc że go nie rozumiesz. 

Mądrować się nie będę, ja mam tylko jednego psa :) Też do przyjaznych nie należy, ale w 99% przypadków wiem czego się po nim spodziewać i potrafię skutecznie wpłynąć na jego zachowanie nie szarpiąc się z nim i nie używając kolczatki. Tego u was dramatycznie brakuje. W normalnej sytuacji praca pod okiem behawiorysty i wspólne szkolenie powinny stopniowo poprawić sytuację, ale wnoszę z Twoich postów, że to nie nastąpiło... :(

Odnośnie oddania psa - dlatego sugerowałam fundację. Są takie, które zajmą się nadpobudliwym, agresywnym psem. Będą z nim pracować i, jeśli się uda, uspokoją i przygotują do adopcji. Nigdzie nie pisałam, że znalezienie takich ludzi będzie łatwo, bo nie oszukujmy się - nie będzie :(

Link to comment
Share on other sites

Nie potrafię temu zapobiegać, to prawda. Behwioryści na spacerach też nie potrafili zapobiegać tym atakom ale myślałam że po prostu za krótko z nim przebywali żeby wiedzieć kiedy ten moment nastąpi. Mam też wrażenie że u niego nie ma pewnych schematów, czasem jest tak że gdy z daleka widzi psa to już się cały " gotuje" a czasem wygląda jakby tego psa ignorował, a wybucha nagle gdy jest już blisko, innym razem przechodzi poburkując pod nosem ale bez większych awantur aż nagle odwraca się za psem i wtedy się zaczyna akcja. Po prostu staram się zauważyć innego psa jako pierwsza i skręcam w innym kierunku. Bardzo się boję, że gdybym go oddała to będzie bity bo ktoś nie wytrzyma nerwowo tych zniszczeń i tej niesubordynacji lub zostanie ponownie oddany lub co gorsza gdzieś porzucony. Bardzo cierpimy wraz z moim chłopakiem, nie chcę żeby ktoś na forum odbierał to tak, że jestesmy nieodpowiedzialni i staramy się "pozbyć problemu". Weterynarz stwierdził, że leki to nie jest żadne rozwiązanie długofalowe a tylko takich rozwiązań trzeba szukać u tego psa. A czy takie fundacje prowadzą jakieś zamknięte szkolenia że biorą psa na jakiś czas do siebie i uspokajają go ? Czy coś takiego nie ma sensu bo gdy pies do nas wróci to problemy znów zaczną się te same ? Może my robimy coś nie tak a gdyby ktoś inny jakiś czas się nim zajmował to umialby go inaczej "ustawić" ?

Link to comment
Share on other sites

1 minutę temu, ola-haran napisał:

Nie potrafię temu zapobiegać, to prawda. Behwioryści na spacerach też nie potrafili zapobiegać tym atakom ale myślałam że po prostu za krótko z nim przebywali żeby wiedzieć kiedy ten moment nastąpi. Mam też wrażenie że u niego nie ma pewnych schematów, czasem jest tak że gdy z daleka widzi psa to już się cały " gotuje" a czasem wygląda jakby tego psa ignorował, a wybucha nagle gdy jest już blisko, innym razem przechodzi poburkując pod nosem ale bez większych awantur aż nagle odwraca się za psem i wtedy się zaczyna akcja. Po prostu staram się zauważyć innego psa jako pierwsza i skręcam w innym kierunku. Bardzo się boję, że gdybym go oddała to będzie bity bo ktoś nie wytrzyma nerwowo tych zniszczeń i tej niesubordynacji lub zostanie ponownie oddany lub co gorsza gdzieś porzucony. Bardzo cierpimy wraz z moim chłopakiem, nie chcę żeby ktoś na forum odbierał to tak, że jestesmy nieodpowiedzialni i staramy się "pozbyć problemu". Weterynarz stwierdził, że leki to nie jest żadne rozwiązanie długofalowe a tylko takich rozwiązań trzeba szukać u tego psa. A czy takie fundacje prowadzą jakieś zamknięte szkolenia że biorą psa na jakiś czas do siebie i uspokajają go ? Czy coś takiego nie ma sensu bo gdy pies do nas wróci to problemy znów zaczną się te same ? Może my robimy coś nie tak a gdyby ktoś inny jakiś czas się nim zajmował to umialby go inaczej "ustawić" ?

ola-haran, dlatego chyba jedna z pierwszych rad na forum był kontakt z behawiorystą - żebyście mogli wspólnie z psem wypracować schematy i się dogadać. Oczywiście, że jedno spotkanie nie pomoże. Trzeba ustalić zasady, pracować z psem i w razie potrzeby, spotykać się z behawiorystą regularnie. 

Z Twoich postów zrozumiałam, że to wszystko było robione i nie ma żadnej poprawy.

Ze znanych mi fundacji, fundacja "Akity w Potrzebie" wzięła pod opiekę kilkuletniego agresywnego samca, który całe życie spędził na łańcuch i atakował wszystko i wszystkich. Został wysłany do ośrodka szkoleniowego, gdzie pracowano nad jego agresją i uczono go normalnego funkcjonowania w świecie psów i ludzi. Zakładam, bo mogę się mylić, że są też inne fundacje, które robią podobne rzeczy. 

Link to comment
Share on other sites

Ola-haran, bardzo proszę opisz co robiliście, że pies przestał szczekać pod waszą nieobecność. Mam ten sam problem. I co to był za behawiorysta, że ten problem pomógł rozwiązać? Nazwisko możesz podać w prywatnej wiadomości, jeśli wolisz (ja też jestem z Krakowa). Natomiast ze swojej strony mogę doradzić tyle, że rezygnacja z suchej karmy na rzecz np. gotowanego jedzenia potrafi nieco wyciszyć psa. Na pewno nie rozwiąże problemu, ale może troszkę pomóc - myślę, że warto spróbować. Życzę wam powodzenia i trzymam mocno kciuki.

Link to comment
Share on other sites

O 20.05.2016 o 12:52, ola-haran napisał:

Nie potrafię temu zapobiegać, to prawda. Behwioryści na spacerach też nie potrafili zapobiegać tym atakom ale myślałam że po prostu za krótko z nim przebywali żeby wiedzieć kiedy ten moment nastąpi. Mam też wrażenie że u niego nie ma pewnych schematów, czasem jest tak że gdy z daleka widzi psa to już się cały " gotuje" a czasem wygląda jakby tego psa ignorował, a wybucha nagle gdy jest już blisko, innym razem przechodzi poburkując pod nosem ale bez większych awantur aż nagle odwraca się za psem i wtedy się zaczyna akcja. Po prostu staram się zauważyć innego psa jako pierwsza i skręcam w innym kierunku. Bardzo się boję, że gdybym go oddała to będzie bity bo ktoś nie wytrzyma nerwowo tych zniszczeń i tej niesubordynacji lub zostanie ponownie oddany lub co gorsza gdzieś porzucony. Bardzo cierpimy wraz z moim chłopakiem, nie chcę żeby ktoś na forum odbierał to tak, że jestesmy nieodpowiedzialni i staramy się "pozbyć problemu". Weterynarz stwierdził, że leki to nie jest żadne rozwiązanie długofalowe a tylko takich rozwiązań trzeba szukać u tego psa. A czy takie fundacje prowadzą jakieś zamknięte szkolenia że biorą psa na jakiś czas do siebie i uspokajają go ? Czy coś takiego nie ma sensu bo gdy pies do nas wróci to problemy znów zaczną się te same ? Może my robimy coś nie tak a gdyby ktoś inny jakiś czas się nim zajmował to umialby go inaczej "ustawić" ?

ola, a jak pies ma założoną kolczatkę? razem z obrożą, tuż za uszami przyczepioną do innej smyczy czy w postaci korali dyndających na szyi?

ja myślę, ze schemat jest - zabić każdego pieska;) wiesz co, bo piszesz, ze na spacerach ćwiczycie komendy i aportujecie. ale pamiętaj o tym, że spacer zaczynasz już w momencie szykowania się. od samego początku musisz dbać o nastawienie psa i jego stan umysłu (trochę to Czarkiem zalatuje, no ale oddaje o co chodzi). pies musi być spokojny, spokojnie siedzieć jak zakładasz jeden but, drugi, jak bierzesz smycz do ręki, jak tę smycz zapinasz, jak otwierasz drzwi. po otwarciu drzwi psu nie wolno rzucić się do wyjścia, ma zaczekać aż mu pozwolisz wyjść, usiąść, poczekać aż zamkniesz drzwi i dopiero możecie iść. przed wyjściem z klatki tak samo siad, wychodzisz sama przed drzwi i patrzysz czy nikt nie idzie. jesli nie to pozwalasz psu iść za Tobą, dajesz mu chwilę na odsikanie się i resztę spaceru przeprowadzasz na komendzie oznaczajacej, że pies ma iść tuż przy Twojej nodze i siąść jak tylko się zatrzymasz. żeby pozwolić mu się załatwić to prowadź go w miejsca, gdzie możesz dać mu więcej luzu. ale na wszystkich chodnikach, drogach, miejscach, gdzie możesz kogoś spotkać pies ma iść na komendzie. zatrzymuj się nawet co dwa kroki, zawracaj niespodziewanie, zmieniaj tempo i kierunek marszu. on ma cały czas skupiać się na Tobie, a nie na otoczeniu. jeśli pies jest pod Twoją komendą to będziesz miała łatwiej nad nim zapanować. jeśli pozwalasz mu iść jak mu się podoba i dajesz wolną łapę jeśli chodzi o wyszukiwanie sobie obiektów ataków to on to będzie robił. w pewnym momencie korekta po prostu nie zadziała, dlatego musisz wyłapywać moment ZANIM. widzisz, ze pies się gotuje? no to odwracasz jego uwagę, siad, waruj, siad, waruj, natychmiastowo po sobie. zajmujesz jego mózg, żeby nie miał czasu na atak. nie ma poburkiwania, jeśli widzisz, ze póki co jest spokojny to na samym "równaj" go pilnuj. a jeśli wiesz, że ma takie zagrywki w stylu "poszedł to go od tyłu zagryzę" to w momencie minięcia takiego psa zacznij biec, trzymając go krótko, żeby nie mógł się odwinąć. dwa, trzy kroki biegu, odejście od takiej sytuacji i po Twoim zatrzymaniu pies powinien siąść (w końcu tego go uczysz).

u mojego psa dużo dało przekierowanie na piłeczkę na sznurku. kocha się przeciągać i szybko się nauczył, ze po grzecznym minięciu pieska z moich rąk wyskakuje piłeczka i można się poszarpać. żarcie u niego nie przynosiło efektów, ale za to piłka to było coś. może i u Ciebie zamiast żarcia zabawki trzeba?

są hotele dla agresywnych psów tylko co z tego, ze ktoś psa ułoży jeśli i tak nie będziecie potrafili reagować? pies głupi nie jest i wie, z kim na ile może sobie pozwolić.

 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...