Jump to content
Dogomania

Wprowadzanie dorosłego psa do "stada"


kobiecanka

Recommended Posts

Mam prośbę o poradę: jak najlepiej wprowadzić nowego, dorosłego psa do domu, w którym są już inne psy? Niby mam jakieś doświadczenie: w tej chwili opiekuję się 6 psami (a niedawno było ich jeszcze 7), każdy (poza pierwszym), był adoptowany w schronisku, każdy był już dorosły i po przejściach. Moje stadko koegzystuje bardzo dobrze i zgodnie. Ale tym razem jest inaczej: przejmiemy  psa od jego dotychczasowych właścicieli. Pies jest zadbany, przywiązany do swoich dotychczasowych ludzi, nie ma żadnych złych doświadczeń. Pełne poczucie bezpieczeństwa. Nie chciałabym się rozwodzić, dlaczego dotychczasowi właściciele nie mogą się nim dłużej opiekować - dla mnie ich decyzja jest wyrazem miłości i troski o psiaka, któremu nie mogą zapewnić takich warunków, żeby jego potrzeby były dalej zaspakajane. Poradźcie, jak zrobić takie przejście jak najlepiej. Mamy trzy opcje: właściciel przywozi pieska do nas do domu, chwile z nim będzie, po czym wychodzi w miarę dyskretnie. 2. My jedziemy po psiaka do jego domu i przywozimy go do siebie (tu jest modyfikacja - możemy zabrać z sobą np. dwa nasze psy), 3. Spotykamy się na neutralnym gruncie i zabieramy psiaka do siebie.

Co radzicie?

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

O, no właśnie, bo chciałam zaproponować to samo co Beatrx: czy macie możliwość na stopniowe zapoznawanie Ciebie i Twojego stada z tym nowym psem? Oraz nowego psa z Waszym domem. Rozciągnięte w czasie na kilka wizyt. To by była zdecydowanie najlepsza opcja.

Wariant 1, o którym piszesz, tj. że właściciel przywozi psa do Was i dyskretnie wychodzi - jeśli pies jest faktycznie mocno zżyty z dotychczasowymi właścicielami - nie za bardzo widzę możliwość, że pies nie zauważy wyjścia swoich właścicieli, jakkolwiek dyskretne by ono nie było. Wnoszę to po mojej suce. Tylko że jej się w takiej sytuacji świat nie zawali - jest przyzwyczajona, od małego, nie raz nie dwa zostawała u mamy, w hoteliku dla psów, w obcym miejscu typu pokój hotelowy. Z przekazaniem jej komuś innemu na spacerze - byłoby dużo gorzej. Raz kiedyś dałam smycz mojej mamie i się schowałam za drzewem. Sucz momentalnie się zorientowała, a mama mało zębów nie straciła. Ilekroć na spacerze daję smycz do potrzymania komuś znajomemu (kogo moja suka zna i lubi), ona to momentalnie wyczuwa i się niepokoi. Motyw, że pies widzi / ma możliwośc widzieć oddalających się właścicieli, aż po horyzont  - jak dla mnie i przez pryzmat mojej suki - mega hard core i ja bym tak nie zrobiła. Z naciskiem na "ja i moja suka". Co do wariantu 2 z modyfikacją - widzę tę słabą stronę, że jak się pies nie polubi z Twoimi psami, to taka wspólna podróż 1 autem może być mało komfortowa.

Pytanie jak to wszystko wygląda u psa, o którym piszesz. Jak się zachowuje w różnych sytuacjach, typu przejmowanie smyczy przez inną osobę, pozostawianie w różnych nowych miejscach, rozłąka z właścicielami, podróż samochodem z innym psem. Czy w ogóle zna takie sytuacje i jak się w nich odnajduje. Jak sobie radzi ze stresem, jak szybko wraca do równowagi. Jak reaguje na inne psy pojedynczo, na grupę psów? Spróbuj dowiedzieć się jak najwięcej na te tematy. Szukaj rozwiązań dopasowanych do tego konkretnego psa i reszty stada, bo uniwersalnego - nie ma. 

Co do samego wprowadzania psa do nowego domu - ja jestem zwolenniczką rozbierania wszystkiego na czynniki pierwsze, dozowania psu ilości nowych bodźców, z którymi musi się zmierzyć. W praktyce - najpierw zapoznałabym nowego psa z każdym Twoim psem pojedynczo i to mając drugiego człowieka do pomocy. Jak zapoznanie z psami - to z psami, na neutralnym gruncie, jak z domem - to z domem (w izolacji od psów). Jak chodzi o tempo dodawania kolejnych "stopni trudności" - to psy Ci najlepiej powiedzą same czy są gotowe. I te Twoje i ten nowy. Po prostu obserwuj. I pamiętaj, że w tej konfiguracji, to Ty jesteś Szefem Wszystkich Szefów :) I musisz wiedzieć kiedy i na ile pozwolić psom samodzielnie ustalić zasady, a kiedy bezwzględnie wkroczyć. I jeszcze podpowiedź z mojego podwórka: nowa suka, którą wprowadzałam do mojej suki - najpierw ja zdobyłam jej zaufanie. Także ona przy mnie czuła się bezpiecznie, miała we mnie wsparcie i mnie respektowała.

Link to comment
Share on other sites

Dziękuje za rady :-). Coś się porobiło z moim kontem tutaj i musiałam założyć nowe. W tzw. międzyczasie sytuacja sama się rozwiązała - bo właściciele pieska się rozmyślili i zrezygnowali z pomysłu oddania go komuś innemu. I bardzo dobrze, swoją drogą. Sama nie wyobrażam sobie oddania psa po 6 latach, takiego, którego ma się od szczeniaka. Mieliśmy już opracowany plan - miałam pojechać do tego miasta na kilka dni i powoli zaskarbiać zaufanie pieska, a na koniec zabrać go do nas. No ale stało się, jak się stało. Teraz pewnie zaczniemy na nowo szukać jakiegoś piesa, mamy "przepustowość" na 7 psów, więc szkoda by było, żeby jakaś bida za długo grzała miejsce w schronisku. A z tymi schroniskowymi to już mamy jako takie doświadczenie :-). Jeszcze raz dziękuję za chęć pomocy i dobre rady!

Link to comment
Share on other sites

tego nie wiem i raczej w tej chwili nikt nie wie. Jak to mówią: docenia się to, co się traci i właściciele właśnie stanęli przed faktem utraty psa, który był u nich, było nie było, 6 lat. Może nie przemyśleli tego do końca. W każdym razie, ja trzymam kciuki, żeby im się udało, z opisu nie wynikało, że sytuacja jest bardzo drastyczna, ot, życie - dzieci, praca, brak czasu dla psa. Ale dzieci rosną, ogród jest, a pies też w końcu mały, więc podjęli decyzję, że jednak zostanie u nich.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

Ja nie rozumiem ludzi, którzy chcą oddać swojego psa z takiego powodu. Rozumiem, że może ich nie być w domu więcej niż są, ale jak mają ogród chociaż taki w miarę to nie muszą wychodzić z nim często na spacery, bo pies "sam się" wyprowadzi, tylko tylko, że wiadomo, trzeba się z nim trochę pobawić, ale myślę, że tę "robotę" z chęcią "odwalą" dzieci. Kurcze, 6 lat dla psa to kawał życia i nagle co? świat mu się wali, bo jego ludzie go oddają. Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Wiadomo, że bywają sytuacje losowe, jakieś choroby, okej, ale nie z powodu dzieci i pracy, no błagam -.- Zawsze będę wychodziła z założenia, że lepiej zostawić psa na 8 h samego w domu niż do końca życia w schronisku. (okej, wiem, że nie ma tu mowy o schronisku, ale to tak ogólnie)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...