Jump to content
Dogomania

Meczace spacery


oleczka8877

Recommended Posts

Niekiedy mecza mnie spacery z moim malym psem. Przykladnie prowadze go na smyczy. Spuszczam tylko jak nie widxe innych psiarzy, jak widze ze ktos nadchodzi zapinam. Lecz roznie zachowuja sie wlasciciele duzych psow , wczoraj to z 4 razy skrecalam w las bo glowna droga szlo panstwo a 10 m przed nimi ogromny pies ...takie sytuacje mnie wkurzaja. Nie wiem jak pies sie zachowa, czy oleje, czy zacznie szczekac i skakac,,,raz juz mialam taka przygode, pani puscila samopas sznaucerke srednia , ide z psem spokojnie a ta dobiegla i szczeka na mnie , malego wzielam na rece. Baba sie wydziera, a suczka ma ja gdzies, ale przeszlam jakos, to maly w sumie pies ,a strachu mi napedzil...jakby to byl np puszczony owvzarek to bym zeszla na zawal. Co robic w takich sytuacjach?

Link to comment
Share on other sites

I nie bierz psa na ręce. Do tego socjalizuj go, pozwalaj na zabawę i kontakty z innymi łagodnymi psami, bo rzeczywiście wyhodujesz sobie spory problem. Jak masz barierę psychologiczną, to zapisz się na szkolenie grupowe z socjalizacją, może jakieś szczeniaczkowo rozsądnie prowadzone.

Link to comment
Share on other sites

Branie psa na ręce za każdym razem i niedopuszczanie do kontaktu z innymi psami tylko pogorszy sprawę. Bo sama uczysz psa, że inne zwierzaki są straszne i trzeba na nie reagować paniką, potem obudzisz się z ręką w nocniku i z małą bestią, która na widok innego psa będzie toczyć pianę z pyska...

No i nie każdy duży pies to krwiożercza bestia...

 

Spróbuj może, zamiast łapać psa i uciekać, zawołać do tego drugiego właściciela "proszę zapiąć pieska" i dopiero potem na spokojnie zbliżyć się, zapytać, jaki pies ma stosunek do innych i pozwolić się pod kontrolą przywitać. Są ludzie, którzy chyba za punkt honoru biorą sobie niezapinanie psa na smycz, nawet gdy ktoś prosi, ale to na szczęście mniejszość.

 

Jeżeli Twój psiak nie ma problemów z kontaktami to takie psie spotkania na pewno dadzą mu dużo dobrego ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja rozumiem do czego pijesz i też nieraz się wściekałam w poprzednim mieście na wolnolatające różne psy. Jest tu gdzieś cały topik o podobnych sytuacjach, chyba "Chamstwo innych psiarzy". 

 

BTW: dla mojej suki pies wzięty na ręce jest czymś mega interesującym. Tak jak normalnie olewa większość mijanych psów, tak taki wzięty na ręce to coś do czego by chciała z daleka ciągnąć. 

 

Jeśli faktycznie się boisz to noś ze sobą gaz pieprzowy i użyj go w razie poważnej potrzeby.

Link to comment
Share on other sites

3 osoby radzą zmianę nastawienia 1 osoba radzi psikanie gazem pieprzowym. 

 Ta ostatnia jest najbardziej wygodna. 

 

 A tak w ogóle co da zapięcie psa na smycz i na smyczach podejście do siebie ? Jak duży pies weźmie w pysk yorka to jaka jest różnica że on jest na smyczy czy nie jest ? Dla mnie taka że jak nie byłby na smyczy to mógłby uciec trzymając yorka w pysku. 

Link to comment
Share on other sites

Mnie strasznie denerwują ludzie, którzy odpinają jakiegoś ogromnego psa (którego nie znam), który leci w moim kierunku, pomijam już fakt że ja posrana, to Młoda się wywija na lewą stronę, bo już nie wie gdzie się schować, i słyszę tylko "pani się nie boi, on jest łagodny"...

I druga sytuacja, chodzenie ze swoim psem za mną... Młoda nie załatwi się, jeśli jest zaciekawiona ptakiem, a tym bardziej innym psem. Wychodzimy zazwyczaj przed pracą na szybką kupę, ona leci w swoje miejsce, a za nami w podskokach pańcia z yoreczkiem na 15-metrwej smyczy. Psy się zaplątują, ja łapy pokaleczone od cienkiej linki, odpinam Młodą, odplątuję je, mówię że smycz za długa to się będą plątać, i ciągnę Młodą z teksem "chodź szybko na kupę bo się do pracy śpieszę" i odciągam ją już podjaraną, a pańcia z yoreczkiem hop siup za nami! Bo niech się pieski pobawią! I znowu smycz poplątana (bo pani w ogóle jej nie blokuje, bo skoro ma 15 m, to znaczy że jej kruszynka może sobie biegać i się plątać z każdym napotkanym psem), kupa nie zrobiona (tzn zrobiona w domu, bo Młoda już nie umiała trzymać), i to taki standard u mnie na osiedlu...

Link to comment
Share on other sites

Garnizowski - zmiana nastawienia tu się jak najbardziej przyda, bo jeśli każdy spacer wygląda tak, że pies = uciekamy! to nic dobrego z tego nie wyjdzie.

Ale to nie znaczy, że puszczanie psa zawsze i wszędzie jest ok. Ale o tym była cała wielka kłótnia gdzie indziej, nie ma co tego powtarzać.

 

Co da zapięcie psa na smycz? KONTROLĘ.

Sama mam w tej chwili małego szczeniaka, który kocha cały świat, ale jeżeli podlatuje do niego duży pies bez smyczy, to nawet jeśli ma dobre intencje, to jak przywali mojemu w ramach zabawy łapą w pysk to jest trochę niewesoło :/ A kiedy spotykam psa na smyczy to właściciel jest w stanie nad nim zapanować, przytrzymać, żeby przy przywitaniu mojego nie zmiażdżył i możemy zdecydować, czy mogą się bezpiecznie bawić czy jednak lepiej nie...

Pomijam sytuacje, gdy taki super pozytywny piesek bez smyczy podbiega i zaczyna mi gryźć psa w pysk. To też się ostatnio zdarzyło i to nawet nie z dużym psem, a "grzeczną cockerką". A pani była bardziej przejęta moim słownictwem niż tym, że jej cudny psiak atakuje mojego... Brak słów :/

Link to comment
Share on other sites

Gaz pieprzowy jest przydatny, bo jednak nie wszystkie psy mają przyjazne zamiary. Mi się niestety zdarzyło dwa razy użyć - w obydwu przypadkach psy były bez właścicieli. Gdyby na twojego psa rzucił się kaukaz urwany z łańcucha to co byś zrobił?(rzeczony pies został odstrzelony strzelbą palmera po kilku godzinach siania terroru w miasteczku i po dwóch tygodniach obserwacji uśpiony z powodu agresji). 

 

Druga sprawa, że sam fakt posiadania w kieszeni gazu może dodać właścicielce nieco odwagi. Ja się lepiej czuję spacerując wieczorami wiedząc, że mam coś czym mogę bronić siebie lub psa.

Link to comment
Share on other sites

Moim zdaniem, jeśli pies, którego spotykasz jest średniej wielkości (tylko trochę większy od Twojego) to możesz spróbować ocenić jego zachowanie i np. odgrodzić Twojego sobą od tego drugiego, żeby tamtego spowolnić (jeśli jest zbyt nachalny albo za szybko chce podbiec) a swojemy dać wsparcie tym samym. Przy dużych psach to raczej bałabym się takiej konfrontacji, bo nawet przyjaźnie nastawiony podrostek dużej rasy może zrobić krzywdę (jeśli Twój jest na prawdę malutki). Zapoznawanie i reakcje Twojego psa na duże psy chyba jednak lepiej zacząć od znaomych psów, których zachowanie znasz a nie przypadkowo napotkanych. Jeden z moich psów jest bardzo mały (trzy i pół kilo) ogólnie pozwalam mu się witać z luźnymi psami, nawet większymi, jeśli widzę, że ten drugi zaczyna od węszenia albo ewidentnie zaprasza mojego do podejścia. W razie czego mój pies ucieka do mnie i jak się zdaży jakiś natarczywiec to czasem biorę mojego na ręce.

Link to comment
Share on other sites

Jeśli chodzi o takie użycie gazu to tak. Gorzej jakby to było psikanie w psa na wszelki wypadek albo żeby dać nauczkę właścicielowi.

 

 Trzeba wiedzieć kiedy drugi pies zaprasza do podejścia. To jest wiedza której się nie nabędzie uciekając cały czas. Z jednej strony ostrożność, ale z drugiej strony trzeba dać szansę swojemu psu. Tak żeby był pewniejszy siebie. 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Mnie strasznie denerwują ludzie, którzy odpinają jakiegoś ogromnego psa (którego nie znam), który leci w moim kierunku, pomijam już fakt że ja posrana, to Młoda się wywija na lewą stronę, bo już nie wie gdzie się schować, i słyszę tylko "pani się nie boi, on jest łagodny"...

I druga sytuacja, chodzenie ze swoim psem za mną... Młoda nie załatwi się, jeśli jest zaciekawiona ptakiem, a tym bardziej innym psem. Wychodzimy zazwyczaj przed pracą na szybką kupę, ona leci w swoje miejsce, a za nami w podskokach pańcia z yoreczkiem na 15-metrwej smyczy. Psy się zaplątują, ja łapy pokaleczone od cienkiej linki, odpinam Młodą, odplątuję je, mówię że smycz za długa to się będą plątać, i ciągnę Młodą z teksem "chodź szybko na kupę bo się do pracy śpieszę" i odciągam ją już podjaraną, a pańcia z yoreczkiem hop siup za nami! Bo niech się pieski pobawią! I znowu smycz poplątana (bo pani w ogóle jej nie blokuje, bo skoro ma 15 m, to znaczy że jej kruszynka może sobie biegać i się plątać z każdym napotkanym psem), kupa nie zrobiona (tzn zrobiona w domu, bo Młoda już nie umiała trzymać), i to taki standard u mnie na osiedlu...

Też to mam z panią sąsiadką,której pieseczek bawi się jedynie z moją suką.Ale rano ja mam "pińć" sekund.I po prostu mówię:proszę pani,spieszę się do pracy,nie mogę się spóźnić,zatem do widzenia- pieski nie będą się bawić.

Próbowałaś to joreczkowej pani powiedzieć?

 

Dwa lata temu miałam taką sytuację "pani się nie boi,on jest łagodny".I straciłam psa.Zakupiłam 11 miesięcznego jamnika długowłosego.Gdy dojechałam do domu wyszłam z psem z auta-pies na smyczy a na nas biegnie malamut.Jamnik cięzko przerażony wysunął się z troszkę  luźnej obroży.

Ganiałam psa po ulicach.osiedlach wiele godzin.W końcu wbiegł na jakieś osiedle i ślad po nim zaginął.

Więc mój wk...w jest uzasadniony jak słyszę podobny tekst ignoranta,który nie zna mojego psa.

Link to comment
Share on other sites

żeby raz...

No to...hm,może mało stanowcza jesteś?

Ja bym pani powiedziała: proszę za mną nie łazić,ja mam tylko chwilę na spacer bo się spieszę.niech sobie pani znajdzie innego "zabawiacza" swego pieska.

I zapytałabym jeszcze dla pewności: PANIAŁA??? :)

Link to comment
Share on other sites

Przede wszystkim to wyluzuj... Czasem widze takich ludzi co to panika w oczach, bo mam psa bez smyczy. A do tego nie rzucam sie w pospiechu zeby go zlapalc, bo gdzies tam na horyzoncie zamajaczyl ktos z innym psem.

Jak widzisz, ze ktos jest juz blisko, psa zlapac nie zamierza, pies bedzie chcial do Twojego podejsc, a Ty sie boisz to zawsze mozna sie odezwac z troska w glosie: "pan/pani zlapie psa, bo moj jest chory i moze pana/pani psa zarazic". Obywa sie wtedy bez dyskusji w stylu "moj nic nie zrobi".

A gazem bym nie radzila strzelac na prawo i lewo, bo mozna sobie narobic klopotow...

Link to comment
Share on other sites

Wyluzuj :P Jeszcze nie widziałam dużego obcego psa bez smyczy który choćby zwrócił uwagę na mnie albo mojego psa, serio pełna olewka. Nie zdarzyło mi się też żeby duży pies który się nami interesuje nie został odpowiednio wcześnie wzięty na smycz na nasz widok. Z mniejszymi psami jest nieco gorzej ale jak widzę dużego bez smyczy ale oczywiście z właścicielem to wiem że najprawdopodobniej nawet w naszą stronę nie spojrzy. 

A szczekającym owczarkiem nie ma co się przejmować :P ten model tak ma :D 

Nie brałabym psa na ręce bez realnego zagrożenia bo i po co? Mój Odinek od dziecka ma kontakt z psami bez wzgllędu na wielkość. Obecnie najlepszym kumplem jest juz starszawy piesek w typie owczarka. 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Niekiedy mecza mnie spacery z moim malym psem.


Meczą, powiadasz? To w końcu chodzisz na spacer z psem, czy z kozą?


Jamnik cięzko przerażony wysunął się z troszkę  luźnej obroży. Ganiałam psa po ulicach.osiedlach wiele godzin.W końcu wbiegł na jakieś osiedle i ślad po nim zaginął.


Oto skutki picia wódki... no, może nie do końca akurat tego w tym przypadku, ale na pewno skutki permanentnego przesiadywania przed monitorem: dupa rośnie i potem nawet takiego konusa na kaczych łapach dogonić trudno. Więcej ruch... ruszać się!
Link to comment
Share on other sites


"Oto skutki picia wódki... no, może nie do końca akurat tego w tym przypadku, ale na pewno skutki permanentnego przesiadywania przed monitorem: dupa rośnie i potem nawet takiego konusa na kaczych łapach dogonić trudno. Więcej ruch... ruszać się!"

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

No cóz,jak zwykle kulą w kolano: :)

Ważę 60 kg przy wzroście 175.Zwinnego,szczupłego,młodego jamnika na oczy nie widziałeś.Chciałabym zobaczyć jak go doganiasz.Prędzej byś zszedł :)

Ale dobrze,że jamnika nie masz,możesz jeszcze trochę się emeryturką pocieszyć :)

Niestety,z przykrością muszę przyznać rację niektórym forumowiczom,że Twoja dewizą jest: nie wiem,nie znam się ale się wypowiem.

Link to comment
Share on other sites

"Oto skutki picia wódki... no, może nie do końca akurat tego w tym przypadku, ale na pewno skutki permanentnego przesiadywania przed monitorem: dupa rośnie i potem nawet takiego konusa na kaczych łapach dogonić trudno. Więcej ruch... ruszać się!"


Naucz się korzystać z przycisku "Cytuj" znajdującego się u dołu po prawej stronie każdego wpisu. Gdybyś miała dziecko, to by Ci pomogło ogarnąć tę Dogomanię.
 
 

No cóz,jak zwykle kulą w kolano: :)


Naucz się korzystać z powszechnie znanych powiedzeń ze zrozumieniem i adekwatnie do sytuacji:
- "trafić jak kulą w płot",
- "strzelić sobie w kolano".
Bo na razie wiesz, że dzwonią, tylko nie wiesz, w którym kościele.
 
 

Ważę 60 kg przy wzroście 175.Zwinnego,szczupłego,młodego jamnika na oczy nie widziałeś.Chciałabym zobaczyć jak go doganiasz.Prędzej byś zszedł :)

 
A ja ważę 88 kg, przy wzroście 182 cm i doganiam bez zadyszki, latającego - nie biegnącego - kolaka w try miga. I tak było z młodym, i tak jest z dojrzałym - wystarczy, że krzyknę "stój!", a pies musi zaryć łapami nawet w asfalcie, gdy próbuje przelecieć na drugą stronę drogi za głupim, uciekającym kotem. Musi, bo mam mózg większy od mózgu psa. No, chyba że u Ciebie jest inaczej.
 
 

Ale dobrze,że jamnika nie masz,możesz jeszcze trochę się emeryturką pocieszyć :)
Niestety,z przykrością muszę przyznać rację niektórym forumowiczom,że Twoja dewizą jest: nie wiem,nie znam się ale się wypowiem.


Dla mnie pies zaczyna się od 40 cm w kłębie. Twoją dewizą jest pewnie - "jestem kobietą i to mnie tłumaczy".

Link to comment
Share on other sites

"Kulą w kolano"-to ulubione,sparafrazowane powiedzenie mojej dziesięciolatki.Ale co ja Ci będę tłumaczyć-Ty patrzysz w neta i już wszystko wiesz: ile mam dzieci i ile ważę.

Pierdzielenie o tym jak to swego psa wyuczyłeś komendy jest w tym wypadku z d... wzięte.Bo ja WY-RAŹ-NIE pisałam,że sytuacja miała miejsce,kiedy zakupiłam psa w hodowli i był ze mną koło trzech godzin.Spróbuj nauczyć komendy "stój" zanim ją jeszcze psu wydasz( bo jadąc z psem autem nie przyszło mi do głowy by ją w aucie wydawać) to wtedy będziesz sobie mógł pogadać.

 

Oczywiście,jak pies ma mniej w kłębie to można go szybkim krokiem dogonić.

Inaczej ucieka pies,który jest Twój-nawet jak jest młody a inaczej 11miesięczniak przerażony ciężko nowym autem,nowymi ludźmi i nowym miastem.On ucieka tak by go nie dogonić-i pomagali mi w łapaniu psa nastoletni chłopaczkowie,którzy sami byli w szoku,że taki jamnik potrafi zapierdzielać.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Co do głównego postu autorki,to przecież każdy pies potrzebuje i wymaga socjalizacji z otoczeniem,moim zdaniem unikając kontaktu z innymi psami,możesz mu tylko zaszkodzić. Oczywiście nie chodzi o to,aby narażać go na niebezpieczeństwo,warto kontrolować sytuacje podczas takiego spotkania,ale na pewno nie unikać za wszelką cenę.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

i znowu to samo. jak ja czytam teksty rozmaitych ludzi z pretensjami że ktoś "idzie z psem" i to jest takie straszne dla skarżących się tu osób to mi się widelce w szufladzie prostują.

ludzie, jeżeli tak bardzo boicie się psów to nie powinniście sobie psa kupować. większosc psów jest zainteresowana sobą nawzajem, taka jest już ich psia natura i jeżeli te psy są łagodne to wasze pretensje są zupełnie nie na miejscu. jak chcecie to poproście żeby ktoś psa zabrał, jeżeli zrobicie to w sposób kulturalny i uprzejmy to większość ludzi was posłucha. ale jeżeli zadrzecie nos i z pretensją i w arogancki sposób tego "zażądacie" to już wielu nie.

autentycznie wam powiem, gdy ja byłem dzieckiem, to ludzie nie wpadali w taką histerię z powodu dzieci jak teraz niektórzy wpadają z powodu psów. wszędzie widzą zagrożenie i najlepiej to by megafon nosili ze sobą i ogłaszali żeby im z drogi schodzić.

i szczerze mówiąc - to do tych panikarzy, nic by się wam nie stało gdybyście zapytali czasami człowieka który ma spokojnego, łagodnego psa, jak on z nim postępuje że właśnie taki spokojny i łagodny jest a nie robili za każdym razem histerię bo w swoich chorych wyobrażeniach widzicie że cały świat czyha tylko na to żeby was dopaść i pożreć.

 

no i fakt, jak się wychodzi z takim nastawieniem to każdy spacer zamienia się w torturę. naprawdę gdybym takie podejście miał to bym psa nie miał bo bym się wykończył psychicznie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...