Jump to content
Dogomania

Četka w Helsinkach, Helcia w Zabrzu, czyli podwójny happy-end!


Nutusia

Recommended Posts

Świetna Czetka. Ona po prostu czuje ,że to jest TEN dom ,a nie chwilowa przystań u Nutusi.

Tak się składa,że większość " naszych" psów jest w domkach z ogródkiem.

Ale taka dziczka Tola mieszka  w kamienicy przy nadzwyczaj ruchliwej ulicy.Bardzo się bałam, pisałam zresztą na jej wątku.Zarówno Tola jak i pańcia dały radę. Tola do dziś ma swoje strachy ,ale pańcia jest cierpliwą  optymistką .Prawie wszystko zależy od ludzi.

My zwykle nakładamy szelki , obroże i smycze, a i tak Braszce udało się z nich jednocześnie wyjść.Na szczęście uciekała do domu.

Z Gigą na razie nie wychodzimy poza ogródek. Zwykle po kilku dniach sunie idą na spacer z naszymi psami do parku.

Link to comment
Share on other sites

Czetusia - robi kolejne postępy. Wczoraj na spacerku zaczęła się wygłupiać i zaczepiać p. Kasię do zabawy. Ale obcych ludzi i psów się boi. Przywitała się co prawda z jednym psiakiem, ale tylko dlatego, że nie miała wyjścia, bo ścieżka była wąska i nie miała jak się schować za p. Kasię ;)

Natomiast na wieczornym spacerze Czetka poznała pewną miłą panią. Wyglądała na zaciekawioną, ale podejść jednak nie chciała. Tak kombinowała, żeby stać bezpiecznie za p. Kasią :)

A dziś rano było bliskie spotkanie III stopnia z... zającem! Czetka wyrwała jak z procy. Na szczęście, przepisowo była na smyczy ;) Na szczęście nie szarpała się na smyczy, tylko po prostu stanęła i węszyła po tropach. Tak więc na spacerki Czetka wychodzi już bez problemu i bez namawiania.

 

Wczoraj była kolejna próba zostawienia Czetuchny samej - została aż 3 godziny! Po powrocie p. Kasia nie doczekała się wizyty pani sąsiadki, znakiem czego Czetka była cichutko ;)

 

Kolejny postęp - Czetka ma psiego kolegę, czarno-białego spaniela :D Znajomość została zawarta blyskawicznie, a Czetka zachowała się jak dama i ładnie się przywitała - nie uciekała i nie szczekała, a właścicielce kolegi nawet dała się pogłaskać!

 

Dziś p. Kasia poszła do pracy... Z drżeniem serca czekam na relację...

 

A Helcia?

Na szczęście przestała być pieskiem bez dna! :D Zaczęła wybrzydzać i zostawiać jedzonko "na później".

P, Kasia się pochorowała, u Helci była niemal przelotem, więc fotek nie ma. Powitanie było wielce entuzjastyczne i co bardzo cieszy, entuzjazm dotyczył również tego, że Helcię odwiedziła Ziutka!

Helcia w ogóle ma tendencje do entuzjastycznych powitań, bo p. Emilię wita w ten sposób nawet wtedy, gdy nie widzi jej kilka sekund :D

Entuzjazm Helci niestety może przysporzyć p. Kasi nieco problemów, bo tak ją napastowała, że podrapała po... biuście, bo p. Kasia siedząc na podłodze podłączała dekoder, zamiast głaskać psa ruchem ciągłym i nieprzerwanym!!! No i jak się teraz wytłumaczyć z tych podrapań? ;)

Aha, fotek nie było też ponoć z obawy przed interwencyjnym odbiorem psa, bo Helcia była tuż po spacerku, a ponieważ padało, wyglądała jak mała świnka. Ale przecież powszechnie wiadomo, że szczęśliwe psy, podobnie jak dzieci, to te ubrudzone po pachy :)

Link to comment
Share on other sites

Nie powiem - pomagają w ciężkich chwilach ;)

 

A Czetka jest THE BEST! Po powrocie z pracy, p. Kasia zastała wszystko w jak najlepszym porządku!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Potem miały gościa, potem był spacerek, ale mam dostać wyczerpującą relację :D

 

Wszystko dobrze,  nic nie zniszczone, Czetka bardzo się cieszyła jak wróciłam, były podskoki z piruetami:).

 

Wychodzi na to, że te okropne "złe" psy to zemsta z jakieś moje podłe wcześniejsze wcielenie ;)

Link to comment
Share on other sites

Pani Kasia ma swoją teorię w sprawie "wersji eksportowej" ;)

 

Ja sądzę, że te 'złe' psiaki myślą tak: ale byłby fajny domek u Pani Magdy i nawet ogródek byśmy miały, ale tu jest Lilunia, Kresia, Gapcia i Imka i Lesio, no i kota. To może my jednak poszukamy czegoś chociaż trochę podobnego. Tylko musimy poudawać jakie to myśmy są niegrzeczne, żeby nas Pani Magda tak łatwo nie oddała no i żeby przyszłe Pańcie nie oczekiwały nie wiadomo czego. A potem się teoretycznie włączy wersję eksportową i git. Tak więc Pani Magdo tak to wygląda z mojej strony:)

 

Coś w tym jest chyba :D

 

Bo eksportowość Czetki nadal w pozycji ON!

 

A u Czetuni bez zmian. Wczoraj byłam przygotowana na 'odbudowę Warszawy', a tu nic. Wprawdzie w mieszkaniu został ogłoszony 3 stopień zagrożenia, czytaj buty na komodzie, wszystkie ubrania pochowane w szafach (to naprawdę jest dla mnie wyzwanie), poduszki zostawione w charakterze przynęty, a tu nic. Czetulec się cieszył przeogromnie jak wróciłam:). Wieczorem przyszła koleżanka, Czecik był nieufny, ale dała się pogłaskać, a po 10 min. kołami do góry domagała się miziania. Widać, że w domu czuje się już w miarę pewnie. Dzisiaj została sama na jakieś 9 godzin i znowu nic nie zbroiła. Już podchodzi przed spacerem na zakładanie szeleczek i ładnie czeka na przypięcie smyczy. Nie muszę już szukać jej na sofie. Oczywiście jest nagradzana (smaczki bądź pochwała słowna). Poszwendałyśmy się dzisiaj wieczorem ponad godzinę po okolicy korzystając z okazji, że nie pada, nie wieje i nie jest za zimno. Zające już nie wzbudzają takiego wielkiego zainteresowania. Mówiąc szczerze to nie miałam pojęcia, że tyle ich tu jest. Przypuszczam, ze w lesie nie ma zbyt wiele do jedzenia i wychodzą na łąkę, gdzie jeszcze jest zielona trawa i po prostu się pasą. Wczoraj i dzisiaj spotkałyśmy ładne zajęcze stadko. naliczyłam 9. I wcale się specjalnie nie boją, przemaszerowałyśmy z Czetką tak w odległości 20 m od stada, tylko się przyglądały. Czetka też się przyglądała, nie było już odpału w ich stronę. Zauważyłam, że Czetka pozytywnie reaguje na niektórych mężczyzn, wyraźnie jest zainteresowana, robi parę kroków w ich stronę, po czym jakby uświadamia sobie nie to nie ten. Może coś jej się przypomina z 'poprzedniego' życia, może miała jakiegoś Pana. W każdym razie tak sobie myślę, a co by było jakby znalazł się właściciel, bo jakbym miała ją teraz oddać to chyba zawał! I tu są plusy mieszkania w Helsinkach:). Już normalnie spacerujemy. Jedynie Czetka tylko od czasu do czasu zainteresuje się jakimś zapachem, za to cały czas radar w oczach i skanowanie otoczenia, ale damy radę, powolutku. Wczoraj miała wyzwanie w postaci automatycznych drzwi w centrum handlowym. Troszkę ją musiałam ponamawiać do wejścia, ale co gorsza okazało się, że w środku jest w swoim żywiole, obwąchała dwie pańcie, niespecjalnie obawiała się ludzi, no i chcę przez to powiedzieć, że trudniej było wyjść niż wejść:). Więc typowa kobieta. Póki co karty kredytowej nie dostanie:)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

W dodatku zagraniczna! ;)

Ale i z krajowej Helci jest wielka dama :) Już nie wiem czy pisałam, że uwielbia się czesać. Wykłada się na plecki i gdy p. Emilia przestaje czesać, łapie jej ręce łapkami, żeby nie przestawałą :D

 

Czy sądzicie, że gdybym wyadoptowała Gliździocha, też by jej się włączyła wersja eksportowa!?!?!?!?!?!?!?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...