Jump to content
Dogomania

CHARAKTER RETRIEVERÓW


argo

Recommended Posts

  • Replies 91
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

W charakterze labów również leży ciekawość. Moje Bilbadło uwielbia wyglądać przez okno. Jest to też rodzaj aluzji: zobacz, jak pięknie, ile tam ciekawych rzeczy się dzieje, a my tu, w domu, jak takie dziady siedzimy.

Elementem stałym w takiej sytuacji jest również jakiś piękny, głośny bączysław (mieszkam na parterze, Bilbadło stoi wyprostowane jak struna na dwóch łapach, oparty przednimi o kaloryfer).

Ciekawość Bilbka wzmaga się również gdy na tapecie są jakieś prace budowlane. Ten domorosły majsterklepka uwielbia śrubki, gwożdzie itp. utensylia. Gdy swego czasu, jak jaka głupia, nie schowałam od razu szufladki z narzędziami, głupol latał z młotkiem po domu (nic tylko pies okazał się miłośnikiem pewnej formacji i pewnie gdyby umiał, to by sobie podśpiewywał "A gdybym był młotkowym"). Jak był malutki (3,4 miesiące) na moim osiedlu ocieplano jeden z bloków. Każdy spacer zaczynał się od tego miejsca. Bilbo rwał prosto na plac budowy, siadał, i tylko łeb mu sie kręcił raz w prawo, raz w lewo. Potrafił tak 15, 20 minut siedzieć. A faceci tam pracujący, witali nas słowami: O, kierownik budowy przyszedł. Przez długi czas (aż nie skończyli ocieplać), było to jego ulubione zajęcie na spacerze.

Link to comment
Share on other sites

Wiec idąc tym tokiem myślenia

arga to suka

argo to suk :)

Pozdrawiam :D

Hi hi to ja często zadaję napotkanym właścicielom pytanie: "Czy to suczek, czy pieska?", zawsze jest problem z udzieleniem odpowiedzi :lol:

Wracając do temtu..

Zgadzam się z powyższymi postami, że nasze kochane retrievery uwielbiają wodę, jedzenie, pieszczochy i są ciekawskie.

Ja postaram się krótko napisać, za co cenię labradory i jednocześnie przedstawie moją wizję tej rasy:

- pewność siebie- trudno przestraszyć labradora, gdzie by się nie znalazł, kogo by nie spotkał ten pies nie zna strachu, z ciekawością poznaje nowe obiekty, przez życie biegnie zawsze merdając ogonem

- przyjazne usposobienie- wynika bezpośrednio z poprzedniej cechy, często pisze się o labradorach w negatywnym znaczeniu, że cieszą się do każdego nawet złodzieja. Jednak trudno wymagać neufności od laba, który nie ma powódów by czuć zagrożenie z jakiejkolwiek strony. To samo tyczy się tego, że częst jest pisane również tutaj na Dogo, że labrador to taki głupi pies, bo pójdzie za każdym. Mało natomiast osób wie, że odejście na smyczy z obcą osobą jest jednym z elementów testu na psa ratownika. Pies, który spokojnie odchodzi z obcą, miłą osobą znaczy się jest pewny siebie i czuje się komfortowo w każdej sytuacji, idealny kandydat na psa pracującego :D

- entuzjazm- labrador jeżeli coś lubi robić pokazuje to całym sobą, szukanie ulubionej piłeczki w trawie, szalony bieg przez pomost do wody, czy też szaleństwa z psimi kumplami. Zadowolony labrador zdaję się krzyczeć: "kocham to robić!". Dlatego też dobrze zmotywowany lab jest idealnym psem do pracy, dobrze prowadzony wkłada w swoje działanie całe swoje serce. No i zawsze mu mało, zawsze chce coś zrobić jeszcze, jednym słowem nigdy nie gasnący entuzjazm..

- poczucie humoru- jedna z najważniejszych dla mnie cech, kocham labradora za to, że zna się na żartach. Bez pardonu szczypię w nos napotkane labki i dobrze wiem, że może to nie być dla nich przyjemne, ale one doskonale jak ja wiedzą, że to tylko radosny figiel i zaraz się nadstawiają do kolejnych głupotek. Natomiast są rasy (które zresztą też szczypię w nos..), dla których jest to absolutnie nie śmieszne, niektóre traktują to jako zamach na ich życie, a dla niektórych jest to pretekst do tego by próbować odgryźć mi rękę :o

- chęć do zabawy- labrador kocha zabawę i pozostaje młodych duchem do późnego wieku, czyż to nie piękna cecha? Każdemu życzyć tego!

A tak poza tym: ciapowatość, glutowatość, niezgrabność, głupowatość i pisać można by długo, znaczy się wszystko to co powoduje, że lab to urodzony komik, który rozśmiesza czasem do łez..

No to tak pokrótce mój typ charakteru labradora, który cenię najbardziej. Mój Hugo nie jest idealny, ale jest baaaardzo bliski ideału. Co najważniejsze zawsze jest przy mnie, w każdej sytuacji, zawsze chętny by coś razem zrobić, nieustraszony pies o WIELKIM sercu, na którym można w pełni polegać :D

A co Wy myślicie o moim typie labradora? Czy zgadzacie się z nim? Co byście zmienili, a może co dodali? Może Wy też napiszcie jakie cechy zadecydowały o tym, że wybraliście tę właśnie rasę i przez jakie cechy tak je kochacie i cenicie.

Link to comment
Share on other sites

No to tak pokrótce mój typ charakteru labradora, który cenię najbardziej. Mój Hugo nie jest idealny, ale jest baaaardzo bliski ideału. Co najważniejsze zawsze jest przy mnie, w każdej sytuacji, zawsze chętny by coś razem zrobić, nieustraszony pies o WIELKIM sercu, na którym można w pełni polegać :D

No właśnie.... Wczoraj byliśmy z Diablo z wizytą, oczywiście był w centrum zaiteresowania. Gdy spadało, szybko przywracał wszystkich do porządku, żeby było jasne, kto tu jest najważniejszy. Ale mój syn Michał zadał mi pytanie, czy Labrador przywiązuje się do swoich państwa? Czy odczułby rozstanie? Bo z zachowania widać, że kocha wszystkich bez wyjątku.

Co zaś się tyczy poczucia humoru, to zgadzam się całkowicie. Robienie psikusów i zaczepki są na porządku dziennym. Dziwne, bo gdzieś czytałam, ze poczucie humoru to cecha wyłącznie ludzka :D

Pozdrawiam seredecznie,

Shiva i Diablo

PS. Wczoraj właśnie, dzięki uprzejmości kolegi, który ma aparat cyfrowy zrobiliśmy kilka zdjęć, więc wreszcie będe się mogła pochwalić Diabłem (gdy tylko otrzymam płytkę :D

Link to comment
Share on other sites

Ale mój syn Michał zadał mi pytanie, czy Labrador przywiązuje się do swoich państwa? Czy odczułby rozstanie? Bo z zachowania widać, że kocha wszystkich bez wyjątku.

No, właśnie. Mogłaś spróbować wyjść bez niego :wink:

Moje Bilbadło rwie się do wszystkich ludzi, ale gdy się oddalam, pędzi natychmiast. Przgrywam natomiast w konkurencji z suczkami cieczkowymi totalnie. :(

Swego czasu wracałam z piechem ze spaceru, Bilbadło szło na smyczy i zaczepił nas pewien pan, pogłaskał psa, chwilkę sie z nim pobawił. I pyta Bilba: pójdziesz ze mną? Ja na to podałam mu smycz. Bilbadło jak smycz zmieniła właściciela, natychmiast wrósł w ziemię. Protest - ja z tym panem nie idę. Więc nie wiem, moze to zależy od psa. To samo obserwowałam na szkoleniu. Jak np. zostawiałam go na kółku (tzn. ktoś inny trzymał smycz), a ja obchodziłam inne psy z żarciem w ręku, to Bilbadło siedzieć, siedziało, ale w wielkiej niepwności, czy czasem gdzieś mu nie zniknę. To samo było przy prezentowaniu ćwiczeń. Jak robiliśmy to razem, nie ma sprawy, gorzej gdy np. szkoleniowiec brał smycz i chciał z Bilbem pokazać jakieś ćwiczenie. Jak stałam blisko nie było problemu, ale w dalszej odległości... już był protest. Z tym, że takie zachowanie psa, to też problem. Bilbuś na psa pracującego, jak widać, by się nie nadawał.

Jest to też duży problem, gdy gadzina musi zostać u weta. Cyrk, jaki temu towarzyszy... szkoda gadać. A niedługo to właśnie mnie czeka

Link to comment
Share on other sites

Moj goldek poszedlby z kazdym i wszedzie, nie ma problemu z zostawaniem w obcych domach, ma za to tendencje do wchodzenia do otwartych drzwi mieszkan, ktore mijamy na klatce - kiedys mu sie za to dostalo od psa sasiadow. Ostatnio poszedl ze mna do domu brata na impreze, na ktorej bylo duzo nieznanych mu osob i po dzikich harcach padl zmeczony i spal. MIalam powazny problem z wyciagnieciem go stamtad, a jest to dla niego obcy dom, bo byl tam moze trzeci raz. Nie ma tez problemu z odchodzeniem ode mnie z obca osoba.

Aportowanie nie jest jego pasja, ale uwielbia sie bawic pilka tenisowa. Co ciekawe, najbardziej lubi bawic sie sam. potrafi rzucac sobie te pilke i uganiac sie za nia przez pol dnia ;) Mam dziwnego psa, ot co :D

Link to comment
Share on other sites

Ale mój syn Michał zadał mi pytanie, czy Labrador przywiązuje się do swoich państwa? Czy odczułby rozstanie? Bo z zachowania widać, że kocha wszystkich bez wyjątku.

Przywiązuje się i to bardzo, mimo że czasem jego zachowanie może wzbudzić wątpliwości. Hugol cieszy się do każdego, bawi się z każdym, z każdym na smyczy pójdzie i jest z tego powodu bardzo z siebie zadowolony. Natomiast czy odczuwa rozstanie?

Kiedy po raz pierwszy zostawiłam Hugona na miesiąć w domu z rodziną, którą zna i kocha to po powrocie zastałam psa z wydrapaną dziurą w głowie. Mój lab dostał takiej nerwicy z powodu mojego zniknięcia, że drapał się non stop. Kolejne rozstanie przebiegały łatwiej. Choć za każdym razem pies wyraźnie smutnieje.

Rozumiem dobrze, że widok naszego psiaka cieszącego się i biegnącego do każdego może kuć w serce (wiem wiem, bo nie raz mnie tak kujnie :lol:). Jednak fakt, że jeśli nawet nasz lab czy goldek kocha każdego bez wyjątku wcale nie znaczy, że każdego kocha tak samo mocno.

W tym roku wyjechałam na dwa miesiące. Huguś posmutniał troszku, ale poza tym nie widać było by zbytnio za mną tęsknił. Tłumaczyłam sobie, że taka jest właśnie ta rasa i to wcale nie znaczy, że mnie nie kocha itd. itd., ale i tak było mi smutno. Do domu wracałam promem, rejs trwał kilkanaście godzin. Po powrocie mama mi powiedziała, że w godzinie kiedy wsiadłam na prom Hugo wyszedł na balkon i wpatrzony w bramkę czekał tak do mojego powrotu.. I niech mi ktoś powie, że ten nasze kochane futerka się do nas nie przywiązują..

:loveu:

Link to comment
Share on other sites

No to moj jest jakis dziwny... Kiedy wyjezdzam i zostaje z bratem i jego zona, w ogole za mna nie teskni. Ostatnio wrocilam do domu po dwoch dniach nieobecnosci, pies podbiegl, machnal ogonem i wrocil do zabawy (bo akurat sie bawil). Jemu naprawde jest wszystko jedno kto sie nim zajmuje. Grunt to dobra zabawa i zarelko - taka zasade zdaje sie wyznawac moj goldek.

Link to comment
Share on other sites

Wcale nie jest dziwny tylko normalny goldenowy, psiaczek po prostu czuje głęboki komfort bez względu na to gdzie sie znajdzie. Dobrze wie, że jest kochany i nie odczuwa niepokoju z powodu Twojego zniknięcia. Tylko pozazdrościć Twojemu psiakowi spokoju życia. A Twoją nieobecność na pewno rejestruje to jest pewnik.

Co zaś do powitań to najbardziej mi sie podoba powitanie przez mojego psa na peronie, gdzie jest pełno ludzi. Moja familia zawsze przyprowadza Hugusia ze słowami "zaraz zobaczysz kto tu do Ciebie przyjedzie!". Więc Hugo ciągnie ich pędem, wdzięcząc się do każdego mijanego człowieka.. Mnie mija po drodze z uprzejmości tylko trochę mocniej machając ogonem i dalej wdzięczy się do wszystkich. Czasem się spojrzy na mnie i zdaje się mówić: "no fajnie Pani że jesteś, ale niestety nie mam czasu Cię przywitać, bo przyjechaliśmy tu po kogoś wyjątkowego!" :lol:

To wstyd, że własny pies nie potrafi porządnie przywitać swojej Pani, ale cóż zrobić trza z tym żyć. Ja tam się zawsze pocieszam, że dużo lepiej jest mieć psa, który się do każdego cieszy, niż takiego, ktory się ludzi boi lub jest w stosunku do ludzi agresywny- to jest dopiero wstyd! :roll:

Link to comment
Share on other sites

Skąd ja to znam :lol:

Jak wracam do domu i odpowiednio nakręce swoim głosem Noę to cieszy sie jak szalona ale jak np. wraca mój tata to jej sie czasami nie chce nawet głowy podnieść nie mówiąc juz o tym żeby wstała... Tata czuje sie wtedy lekko urażony, że pies go nie lubi więc jak słyszę klucz w drzwiach to zawsze mówię: "Noa! Idź, zobacz! Twój pan idzie!" No i wtedy ona łaskawie wstaje i macha ogonem a jak tata sie nachyli do niej to Noa nawet go poliże po twarzy :lol:

Ale jak przyjdzie pan listonosz albo jakiś inny obcy to wtedy Noa skacze pod sufit z radości. :evilbat:

Link to comment
Share on other sites

Kiedy my zostawiamy mała u moich rodziców to mała podobna zawsze tęskni.

POdobno siedzie pod drzwiami i czeka, czeka, czeka :)

Potem idzie się bawić - bo to pupilka całej rodziny- i znowu idzie pod te drzwi i czeka, czeka, czeka.

Jak wracamy po wita się ze mna jakby mnie rok nie widziała a potem idzie do Krzyska przywitać się :)

Jak już nas zobaczy to leci spowrotem sie bawić :)

Przy wyjsciu od rodziców zegna ich jakby miał do następnego spotkania upłynąć rok :D

Choć ja czasami nie wiem czy tęskni czy tylko udaje bo ona wita się z każdą napotkana osobą 8)

Link to comment
Share on other sites

Ja jestem dla Diablo NAJWAŻNIEJSZA, mnie się słucha, na moje każde wołanie się przybiega - ale nie mam złudzeń, w końcu jestem tą OSOBĄ, która robi te wszystkie MAGICZNE/SMACZNE RZECZY W KUCHNI. Generalnie, gdy jestem w domu, ciągle jestem pod kontrolą. Mój syn raczej się nie liczy. To starszy brat, którego można zaczepić i namówić na zabawę. Gdy mnie nie ma, podobno chwilkę popiszczy i idzie tarmosić jakąś ofiarę. Michał wtedy zajmuje miejsce OSOBY NAJWAŻNIEJSZEJ OD RZECZY MAGICZNYCH.

Powiem Wam, że bardzo mnie cieszy właśnie ta cecha retriverów. Kiedyś miałam kundelki, które całe psie serce mi oddawały i ciężko to było udźwignąć. Każde rozstanie to był straszny dramat, nie wiem do dziś dla kogo większy. Nie jestem zazdrosna o te wszystkie wdzięczenia się do ludzi. To bardzo miłe. Pies to też pretekst, żeby porozmawiać z zupełnie obcymi ludźmi na ulicy. Nawet ci najbardziej posępni, na widok takiego ogona uśmiechają się. To jest właśnie MAGIA :)

Pozdrawiam,

SHIVA & EL DIABLO

Link to comment
Share on other sites

Ja Wam strasznie zazdroszczę jakiś w miarę spokojnych powitań. To co wyrabia Bilbo, gdy ktoś z domowników przychodzi albo gość jakiś. Horror.

Rozsadza go. :oops: Na tyłku nie jest w stanie usiedzieć. Ostatnio wzięłam się na sposób zapinania go na smycz (gość wchodzi,a ja usiłuję małego jakoś zdyscyplinować i ćwiczymy przez jakieś 5-10 min. Po czym emocje opadają i wtedy pozwalam mu się przywitać. Wysiedzenie, gdy ktoś przychodzi, to dla niego jakiś monstrualnie idiotyczne żądanie z mojej strony :lol:

Link to comment
Share on other sites

Dzięki Wam przeanalizowałam jak to wygląda u mnie w domu. Na początku pobytu w małej w naszym domu, chociaż mi to przychodziło z wielkim trudem, to starałam się na dzień dobry, małą traktować jak powietrze. Wchodziłam do domu i nawet nie nawiązywałam kontaktu wzrokowego. Dzięki temu po pewnym czasie uzyskałam efekt spokojnego wejścia. Miało to swoje zalety, zwłaszcza jak ręce pełne siatek, kapota na grzbiecie itd. Miałam czas na rozebranie się i na rozpakowanie siatek, umycie rąk, wtedy przychodziła pora witania, ale to z mojej inicjatywy. Sielanka nie trwała długo :( Mój małżonek ciężko pracował nad zmianą jej zachowania. Przechodziła okres skakania na wchodzących do domu i wylewnego witania się. Aż zaczęło to nawet jemu przeszkadzać :P Teraz wracamy do normalności. Jedyną osobę którą wita wylewnie jest mój mąż, bo tylko on sobie na to pozwala (zakazane jest skakanie) Natomiast dowód swojego przywiązania udowadnia na spacerach. Niezależnie czy wychodzimy w 2 czy 3 osoby, to wystarczy, że jedna osoba odejdzie i psina zostaje w tym miejscu w którym się zorientowała o jaj braku i koniec spaceru :) czekamy na powrót “zaginionego” członaka stada :) Pówrót jest nagradzany machaniem ogona i tańcem zwycięstwa :) bez skakania!

Link to comment
Share on other sites

Po wejściu do mieszkania rudy podskakuje z radości.

Na tyle mu pozwalam. :wink:

Gdy się już 'wyskacze' i nacieszy to zaczyna się ocieranie o nogi i delikatne podgryzanie dłoni.

A w czasie spaceru gdy ktokolwiek się 'oddali' to natychmiast zaczyna się tropienie zguby.

Zachowuje się w ten sposób, tak sądzę, dlatego ponieważ zabawa w chowanego a potem tropienie jest jednym ze stałych elementów spacerów w lesie.

Ale zanim załapał na czym polega zabawa to straaasznie przeżywał oddalanie się kogoś ze stada.

Wprawiał się w ruch wahadłowy. :D

Teraz czeka już w miarę spokojnie aż ktoś sie schowa by dać mu okazję do 'wykazania się'.

Uwielbia taką zabawę.

:D

Link to comment
Share on other sites

A i jeszcze jedna cecha: eksplorator-poszukiwacz wąchający. Ulubiona pozycja na spacerze z łepetyną i nochalem przy ziemi. Wszelkie zabawy typu "szukaj" są bardzo mile widziane. Bilbo nawet w domu z chęcią przystępuje do zabawy w chowanego. Tak samo zajadle szuka "zagubionej" piłeczki na spacerze albo pańci, która się schowała. I mało tego próbuje czasami przy tym cwaniaczyć :lol: To widać. I proces skojarzeń przebiega mniej więcej tak: mogła iść tylko do przodu, gdzie jest największe drzewo itp. Mała przechera :lol:

Link to comment
Share on other sites

Bila a nie zapomnij się odezwać.

Rozładowuje to niewątpliwy stres.

:(

A teraz o charakterze cd.

Wspomniane już 'cfaniactwo' w czasie tropienia.

Opisana poniżej historia wydarzyła się w niedzielę.

Wyobraźcie sobie trójkąt prostokątny wytyczony przez ścieżki w lesie.

Punkt rozpoczęcia tropienia to dolny wierzchołek przyprostokątnej.

Moja Pani się oddala / po przyprostokątnej/. Ja rzucam aporty. Rudy już WIE co go czeka i tylko nerwowo spoglada w kier., w którym oddaliła się Pani.

Wreszcie pada upragniona komenda - 'Szukaj Pani'.

Ruda torpeda pędzi.

W tym czasie ja biegnę do przodu / po przyprostokątnej / i się chowam - wiem, że Argol, po znalezieniu Pani będzie szukał mnie.

Po paru minutach pojawia sie Argo. Zziajany, jęzor na wierzchu ale SZCZĘŚLIWY, że odnalazł Pana.

Podskakuje. Łapie z radości ? :hmmmm: badyle i gryzie namiętnie.

:hmmmm:

W zasadzie to muszę go mobilizować aby zaczął ZNOWU poszukiwania.

Muszę więc udawać, że COFAM się ...ale bestia i TAK wybiera sobie drogę na skróty. Pędzi, po prostu, skracając sobie drogę :P , przez las do punktu, w którym onalazł Pańcię.

No a teraz puenta.

Rudasowi już nie chciało się MNIE / po znalezieniu Pani / powtórnie SZUKAĆ. 8)

Siadła se psina na na scieżce, na wierzchołku 'przyprostokątnej' 8) i tylko spozirała kiedy siem pojawię.

A ja TO wszystko ogladałem schowany za drzewem. :P

No i CO miałem zrobić???

Wylazłem zza drzewa, podniosłem rękę do góry / kolejny sygnał dla A. /, zagwizdałem se na gwizdku - znowu SYGNAŁ i czekałem, aż moje szczęście przygalopuje do mnie. :lol:

Jak już go miałem kiele siebie to dostał 'klapsa w duupke', garść suchej karmy w nagrodę i ... poczłapaliśmy do Mojej Pani. :D :lol:

Chiba ZA DOBRZE zna już LAS. :hmmmm:

CFANIAK 8)

:wink: :D

Link to comment
Share on other sites

Czasem ta inteligencja daje w kość... 8)

Ja dorzuce jeszcze, że Laby to są ogormne PIESZCZOCHY ! . Przynajmniej mój... Nie dość, że podczas głaskania dostaje "irokeza" to jeszcze kiedy skoncze, to chamsko doprasza sie o wiecej ! (podrzuca moja reke, chwyta zebami i zarzuca na siebie)...

Ale stwierdze równiez, ze moje psisko jest nieco leniwe jezeli chodzi o wykonywanie komend. Jezeli nie mam zadnego zarcia w rece, to zanim usiadzei, albo zawaruje to mijaja wieki. To tak jakby ktos go zaprogramował na spowolniony tryb pracy :lol: fajnie to wyglada jak w waruj najpier siada na duke, pozniej jedna noga poooowoli w dol, w miedzyczasie druga rozpoczyna wedrowke i zanim obydwie beda na miejscuto bym sobie zdazyla herbatke zaparzyc :lol:

No ale sprawa ma sie calkiem inaczej, kiedy w rece mam zarełko... O to wtedy szybkoscia przewyzsza Owaczarka niemieckiego... Niewiarygodne, aczkolwiek prawdziwe. 8)

Link to comment
Share on other sites

Ale stwierdze równiez, ze moje psisko jest nieco leniwe jezeli chodzi o wykonywanie komend.

Leniwy czy inteligentny? Oto jest pytanie :lol:

Trzeba by zbadać efektywność i szybkość pracy ludziom, którym się po prostu powie by coś zrobili i tym, którym się da odpowiednią motywację np. w postaci wypłaty pieniążków.

A co do cwaniactwa to my też mieliśmy kiedyś fajną historię na spacerku. Hugo przyssał się do informacji zostawionej przez jakąś suczkę i ponieważ nie reagował na kolejne zawołania, więc postanowiłam mu się schować. Wbiegłam pchana złością ;) na wielką górę i zza drzewa obserwuję mego laba. Oczywiście Hugo bez pośpiechu rozpoczął poszukiwania przyzwyczajony, że nie jest to zbytnim problemem, ale ja tym razem dopilnowałam, by nie było to łatwe zadanie.. No i Huguś pomalutku, pomalutku zaczął zdradzać objawy niepokoju coraz to bardziej zdezorientowany latał w jedną i w drugą stronę. Ja zaś podła pańcia postanowiłam go naprawdę długo przytrzymać w niepewności. Hugo biegał, biegał mijał przechodzące osoby, a tu nagle patrzę, a on idzie sobie za kimś. Patrzę, a to moja sąsiadka wraca przez las do domu nieświadoma, że za nią już uspokojony, choć nadal rozglądający się podąża w odległości 2 metrów mój pies. Nim zdązyłam zbiec z mojej mega góry, gdzie byłam ukryta, a Huguś czekał już na mnie w domku przyprowadzony przez sąsiadkę. Cwaniak dobrze wiedział do kogo się podczepić, na innych ludzi, nawet tych, którzy go próbowali przywołać nie reagował. Tak tak z tych naszych retrieverów to prawdziwe kombinatorki :D

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...