kingula Posted November 12, 2004 Share Posted November 12, 2004 Witajcie Prawde mowiac nie sadzilam, ze zbiore sie w sobie i napisze ten topic. Jest mi bardzo ciezko jak mysle o calej tej sytuacji :cry: Mam ponad 16- to letniego kundelka- Dzekusia. Ponad 3 tyg. temu biedak sie rozchorowal. Okropnie dyszal, kaszlal, przestal jesc i pic a jego lapki bezwiednie rozjezdzaly sie :( Biegiem do weterynarza, rentgen klatki wykazal ze pluca sa w porzadku, ale pani weterynarz wysluchala powazna niewydolnosc serca, stwierdzila zapalenie oskrzeli. Przez 7 dni chodzilismy z Dzekusiem na antybiotyk, po kilku dniach jego samopoczucie wyraznie sie poprawilo, wrocil apetyt, lepiej chodzil...bylam szczesliwa... Po kilku dniach pies znow dostal okropnych dusznosci, znow nie wstawal, nie jadl, nie pil. I znow biegiem do weta- steryd, antybiotyk i Furosemid. Nastepnego dnia rano bylo niestety znacznie gorzej. Dzek wyraznie nie mogl zlapac powietrza, jego oddchy byly bardzo krociutkie a serduszko walilo jak oszalale. Znajoma hodowczyni polecila mi inna klinike, gdyz ta do ktorej chodzilam do tej pory nie cieszyla sie ponoc najlepsza renoma. Biegiem do lecznicy, stwierdzone zapalenie pluc i oczywiscie niewydolnosc serduszka :cry: . Dostal serie zastrzykow- dozylnie steryd i furosemid, dodatkowo Ceporex, glukoze homeopatie na wzmocnienie i jeszcze cos, czego nie zapamietalam. Pani weterynarz byla zalamana jego stanem. Zrobila mu testy alergiczne i okazalo sie ze byl uczulony na podany dzien wczesniej antybiotyk, wystapily ogromna dusznosc byla wiec niejako objawem astmatycznym :cry: Dzekus zostal odczulony. Z dnia na dzien jego stan sie powolutku poprawial. Wracal apetyt, chodzil juz po mieszkaniu, ustepowala dusznosc... Bylam wiec pelna nadzieji :roll: Zostalismy skierowani do dr. Niziolka na badanie serduszka. ECHO i EKG wykazaly niedomykalnosc obustronna zastawek przedsionkowo- komorowych oraz cechy nadcisnienia plucnego wtornego. Pan doktor stwierdzil, ze choroba rozwijala sie co najmniej od 2 lat i jest to jej ostatnie stadium :cry: Powiedzial tez, ze to niebylo zapalenie pluc tylko wlasnie efekt choroby serca :cry: Przypisal nam Fortecor, Aminofiline, Cralonin, Furosemid i Vetmedin, dodatkowo mamy kontynuowac jeszcze antybiotyk. Mija trzeci dzien odkad podaje Dzekusiowi leki na serce i nie ma zadnej poprawy. Co gorsza wydaje mi sie ze Jego stan sie pogorszyl :cry: Znow stracil apetyt, nie chce pic wogole nie chodzi, dzis na spacerku wyprozniajac sie lapki sie pod nim ugiely... :cry: Zadzwonilam do dr. Niziolka ale powiedzial ze za wczesnie jeszcze na efekty i ze tak wlasnie musi byc. Mam tez zadzwonic w niedziele jakby stan sie nie poprawil, teraz niestety wyjezdza na sympozjum i nie bedzie dostepny telefonicznie :( Bardzo boje sie , ze stan Dzekusia sie nagle pogorszy, ze dostanie obrzeku pluc, ze nie zdaze... Bliscy zaczynaja dawac mi do zrozumienia, ze to zaczyna byc egoistyczne :cry: -ze pies sie meczy. Pamietam jak pojechalismy wtedy do tej drugiej lecznicy, Dzekus lezal na stole i ciezko dyszal a ja pochylilam sie nad Jego pysiem, spojrzal sie na mnie tak... inaczej. Prosto i gleboko w oczy... polizal mnie tez po twarzy i uchu. Nigdy nie zapomne tego spojrzenia i Jego blekitnawych juz oczek... :cry: Nie wiem co chcial mi wtedy powiedziec :cry: Pani weterynarz stwierdzila, ze dalismy Mu szanse i On ta szanse wykorzystal... Jezeli jednak Dzekus rzeczywiscie cierpi? Jezeli naprawde nie ma juz sily?A moze wlasnie jest odwrotnie? Czuje ze powoli wariuje. Nie moge tez sobie wybaczyc jak moglam nie dostrzec rozwijajacej sie choroby serca :( Myslalam, ze to po prostu kwestia wieku :evil: Jak patrze na Niego to nie potrafie powstrzymac lez. Wiem, ze nie moge przy Nim plakac, ze powinnam byc dzielna i Go wspierac. Nie chce jednak aby przezemnie moj Przyjaciel musial cierpiec :cry: Widze jak sie trzesie, choc w mieszkaniu jest cieplo. Rozcieram Jego lapki bo krazenie jest na tyle slabe, ze sa zimne :cry: :cry: :cry: Najgorsza jest wlasna bezsilnosc... :cry: Przepraszam ze sie tak rozpisalam :oops: kama Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kingula Posted November 12, 2004 Author Share Posted November 12, 2004 Chyba dlugosc mojego postu zniecheca wszystkich do przeczytania go :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
donya Posted November 12, 2004 Share Posted November 12, 2004 Strasznie mi przykro. Choroby serca u psa niestety rozpoczynaja sie bezobjawowo. Objawy pojawiaja się, gdy stan jest juz zaawansowany. Naszego psa leczyliśmy w lecznicy Elvet al. Niepodległości w Warszawie u p. dr Bohdana Kurskiego. Naszemu sznaucerowi przedłuzył zycie o 3 lata. Może warto jeszcze spróbować? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Johny Posted November 12, 2004 Share Posted November 12, 2004 Ja wiem jak rozpoznać spojrzenie umierającego psa,już coś takiego widziałem :cry: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
anabelka Posted November 12, 2004 Share Posted November 12, 2004 Ja niestety tez wiem Moja Sabcia umarla na niewydolność krążeniową. Też miała takie zimne łapki i uszka, dziąsła białe i sierśćz niej wychodziła bardzo. Pocieszam się tylko tym, że nie cierpiala długo. Rozchorowala się w czwartek, a w sobotę rano już nie żyła. To było 2 lata temu :-(((( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
LAZY Posted November 12, 2004 Share Posted November 12, 2004 Nie mam pojęcia jak wylądają oczka takiego psiaka...jedno wiem na pewno jak przyjdzie ten dzień to Ty bedziesz to wiedizeć! Na pewno rozpoznasz to spojrzenie...walcz o niego ze wszystkich sił! Jak już nie będzie miał siły walczyć to powie Ci to... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kingula Posted November 12, 2004 Author Share Posted November 12, 2004 Wlasnie karmilam Go Gerberem, Farelka jest regularnie uzywana, nie wiem dlaczego On tak zaczal drżec? Wczoraj wieczorem juz sie trzasl, wzielam Go do lozka a na dywanie rozlozylam dodatkowo koc :( Czy to po tych lekach? Czy to mozliwe? Lezelismy teraz razem na dywanie, przytuleni. Powiedzialam Mu wiele rzeczy, o ktorych chcialabym aby pamietal. Pocalowal mnie jezyczkiem i polozyl lepek na szyji. Rozmawialismy nawet o smierci. Powiedzialam Mu , ze gdybysmy sie teraz zagubili, tam niedlugo sie spotkamy :cry: Jestem sama w domu, rodzina wyjechala a najblizsza osoba wydaje sie byc obca :( Boje sie tej nocy- ze zmarznie za bardzo. Prosze, trzymajcie kciuki za mojego pieska :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
LAZY Posted November 12, 2004 Share Posted November 12, 2004 Trzymaj sie! :calus: :kciuki: Wiem, że żadne słowa teraz nie pomogą, pamiętaj o tym, że nie jesteście sami z psiakiem...myśli o Was cała dogomaniacka rodzinka! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
coztego Posted November 12, 2004 Share Posted November 12, 2004 kingula, trzymaj się dzielnie!!! Piesek jest bardzo słaby i ma problemy z krążeniem, dlatego mu cały czas zimno. Ja mojego grzałam butelką z ciepłą wodą. Człowiek za bardzo psa nie ogrzeje, bo jest za zimny, a nie możesz go niczym ciężkim przykryć, bo będzie mu ciężko oddychać. Przykryj go czymś lekkim i pod przykrycie, tuż przy piesku włóż butelkę z ciepłą wodą. Zmieniaj tę butelkę jak tylko trochę ostygnie, bo zimna woda będzie chłodzić... kingula, będziesz wiedziała kiedy nadejdzie ten ostatni moment. Z Twoich słów wynika, ze jeszcze nie nadszedł. To Twój pies, Ty go najlepiej znasz i rozumiesz. Postaraj się spokojnie go dopieszczać, podawaj leki i zobaczymy. Trzeba zawsze być dobrej myśli. Pisz, jesteśmy z Tobą! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kingula Posted November 12, 2004 Author Share Posted November 12, 2004 Lazy jestes kochana :buzi: Ja postanowilam, ze chyba dzis nie bede spac, wole czuwac niz pozniej bic sie z myslami :( Jest jeszcze ze mna moja kochana Daszenka, ktora tez bardzo sie martwi o wujka Dzekusia :( Po raz kolejny przekonalam sie, ze milosc psiaka jest nieporownywalnie cenniejsza od ludzkiej... :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Karka Posted November 12, 2004 Share Posted November 12, 2004 kingula nie mogę tego czytać :cry: Trzymałam moją sunię 11 lat temu za łapkę i byłam obok niej w takiej chwili i chociaż to było tak dawno wydaje się ,że było wczoraj :( Trzymaj się -jesteśmy z Tobą i twoim psiaczkiem. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
LAZY Posted November 12, 2004 Share Posted November 12, 2004 Słońce :calus: niestety ja równiez wiem, że psia miłość jest o wiele większa od ludzkiej... Myślę, że tak samo Tobie jak i psiakowi przyda się troszke snu...może jak chcesz czuwać to nastawiaj sobie budzik co 2, 3 godzinki...kiepski to sen, ale zawsze.Pamiętaj, że w dzień też bedziesz mu potrzebna a musisz być sprawna i wypoczęta. Połóż go obok siebie, jak coś się będzie z nim działo na pewno Cie obudzi... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
adda Posted November 12, 2004 Share Posted November 12, 2004 Ciężko mi cokolwiek powiedzieć oprócz tego, że bardzo współczuję. Bądź ze swoim pieskiem. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Kasienka_ Posted November 12, 2004 Share Posted November 12, 2004 nie wiem co moglabym napisac, naprawde bardzo przykra sytuacja, razem z psiakami 3mamy kciuki i lapki za Dzekusia. :cry: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
ingridr Posted November 13, 2004 Share Posted November 13, 2004 jak czytam post kinguli to zaraz sobie przypominam koniec mojej Muszki :cry: Człowiek z miłości potrafi wiele wytrzymać - nie spałam 3 nocy pod rząd jak umierała moja sunia - trzymałam ją za łapkę, zwilżałam wystający języczek, przykrywałam kocykiem i cały czas gorąco się modliłam. W dniu śmierci nagle Muszka się dziwnie ożywiła, sama wstała i z moją pomocą obeszła wszystkie pokoje i kąty (teraz już wiem, że się po prostu żegnała ze wszystkim co kochała), potem napiła się wody i mama z nią pojechała na kroplówkę. Po 15 minutach zadzwoniła do mnie, żebym przyjechała ją popilnować, bo się kręci i jest niespokojna - ja już wiedziałam, że to koniec :cry: . Wzięłam jej ulubioną zabawkę i pojechałam - pies okropnie cierpiał, miała straszliwe bóle - I WTEDY zobaczyłam jej błagalny wzrok - wtedy zrozumiałam, że to prośba o ukojenie jej bólu. Pocałowałam ją ostatni raz, przytuliłam i wyszłam - tata z nią został przy usypianiu - ja siedziałam na dzworze na asfalcie i wyłam..... Ty kingulko jako wspaniała pańca na pewno poznasz, że ten moment nadchodzi - może akurat to jeszcze nie ten czas i piesek dojdzie do zdrówka. Teraz Ciebie baaardzo potrzebuje, Twojej miłości i zwykłego pogłaskania po główce Trzymam kciuki Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
takatuka Posted November 13, 2004 Share Posted November 13, 2004 Trzymajcie się! Trzymam kciuki za Dzekusia... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kingula Posted November 13, 2004 Author Share Posted November 13, 2004 Dziekuje Wam serdecznie za slowa otuchy. Choc jak czytam Wasze smutne historie i pozegnania z pieskami plyna mi lzy :cry: Noc minela bez wiekszych zaklocen, polozylam obok lozka dywanik z owcy a obok Farelke. Dzekusia mialam na wyciagniecie reki, budzilam sie chyba kilkanascie razy w nocy i dotykalam Go- chyba bylo Mu cieplo, bo nie trzasl sie. Dobre chociaz to :( Apetytu dalej nie ma, wynioslam Go na siusiu ale nie mogl ustac na lapkach. Gdyby to odemnie zalezalo niechby sobie siusial w domu, ale wiem ze jest to dla Niego krepujace. Zawsze byl czystym pieskiem. Kochani jestescie, naprawde :calus: dla Was wszystkich. Biegne do mojego synka powiedziec Mu jak bardzo Go kocham :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Kociak85 Posted November 13, 2004 Share Posted November 13, 2004 Jak to wszystko czytam, to podobnie jak pozostali, przed oczyma mam moją Sawunię....Szczęście w nieszczęściu, że nie musiałam podejmować tej tak trudnej decyzji, ale byłam jej bardzo bliska. Sawa już nie chodziła, była bardzo chora, nie jadła, piła tylko z ręki. Ale my do końca wierzyliśmy, że Jej się uda, że pokona to cholerstwo. Jeszcze w nocy z nią leżałam, prezytulałam Ją, rozmawiałyśmy.Odeszła po cichutku, z samego rana, przy mojej mamie.....:( Walcz o Dżekusia, bo każda godzinka z Nim jest niesamowicie cenna. I bądź silna, bo On to teraz wyczuwa. Życzę dużo wytrwałości!! Trzymamy z Lunką łapki! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
adda Posted November 13, 2004 Share Posted November 13, 2004 Kinqula, zaraz piesio zacznie nabierać sił, zobaczysz, tak jak wet powiedział, od razu nie może być lepiej, potrzebuje czasu na zregenerowanie siłek. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
sota36 Posted November 14, 2004 Share Posted November 14, 2004 Ja z moim Toniem (zmarl 22 pazrdirrnika) bylam 24 godziny na dobe, spalam przy nim, oddychalam jego odechem, ale nie udalo sie! Wiec wiem co czujesz i mysle , ze tobie i Twej psinie sie uda. Oby!!! Balam sie, ze kiedys odejdzie za teczowy most, balam sie jak sobie poradzimy, ale czlowiek jest silny, zozpoznalam to spojrzenie i Ty tez je poznasz kiedy nadejdzie czas. Kiedys Atosowi (uratowal mi zycie) obiecalam, ze nigdy nie bedzie cierpial, a ja nie lubie slowa "obiecuje" , bo wiem ze musze wtedy to wypelnic. I wypelnilam - kiedy nadszedl czas. I jestem przekonana, ze ten czas rozpoznalam wlasnie po jego oczach... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
DOMINIKA Posted November 28, 2004 Share Posted November 28, 2004 Jak tam Dzeki?? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kingula Posted December 17, 2004 Author Share Posted December 17, 2004 Witajcie Dzekus ma sie duzo lepiej, ma apetyt, ladnie sie porusza i generalnie wyraznie odzyl. Dzisiaj jedziemy na kontrole do dr. Niziolka. Byly swego czasu problemy z kupka- od nadmiaru lekow ktore przyjmuje, ale juz jest lepiej. Jeszcze raz bardzo Wam wszystkim dziekuje za cieple slowa i zainteresowanie, tylko Wy rozumieliscie mnie w takiej sytuacji :oops: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
coztego Posted December 17, 2004 Share Posted December 17, 2004 WitajcieDzekus ma sie duzo lepiej, ma apetyt, ladnie sie porusza i generalnie wyraznie odzyl. Oj, jak miło takie wieści czytać!!! :D Wymiziaj go ode mnie ;) I trzymajcie się dzielnie! :thumbs: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Maya_Alex Posted December 17, 2004 Share Posted December 17, 2004 kingula, jestem z Tobą. Ja przeżyłam śmierć mojej suni. Odeszla na moich rękach. Jej ostatnie spojrzenie, jej ostatnie jęknięcie bedę pamiętała zawsze... Ona odeszła z powodu błędu lekarza i tego również nigdy nie zapomnę... Został mi uraz. Obecnie mam dwa psiaki i bardzo długo szukałam lekarza, któremu zaufałam, ale i tak patrzę mu na ręce. Nie wiem, czy on to dostrzga, ale pewnie mi wybaczy... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
sota36 Posted December 17, 2004 Share Posted December 17, 2004 A to mi nowina na zakonczenie dnia!!! Super - wycaluj Dzekusia i powiedz mu, zeby nas juz tak nigdy nie straszyl!!!! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.