Jump to content
Dogomania

Kredka


wieso

Recommended Posts

Niedaleko domu jest park a w nim dzikie kroliki i tu zaczyna sie problem...... ale od poczatku.....w parku na laweczce siedzi sobie Pan z panem, popijaja piwko od czasu Do czasu.,jeden z nich ma psa podobnego do Krasnala tylko ciut wiekszego......i tego psiaka od czasu Do czasu ogarnia mysliwska pasja, polega ona na tym ze Goni te dzikie kroliki i wpada za nimi do ich nor, Po czym wplatuje sie w korzenie drzew i nie moze wyjsc, przy czym wyje w nieboglosy, na to przyjezda straz pozarna,i strazacy lapia za lopaty i odkopuja nieszczesnika, ostatnio lopaty nie pomogly, trzeba bylo siekierami odlamywac korzenie. trwalo to piec godzin ,bylo to czwarty raz i burmistrz miasta powiedzial ze miasto placi ostatni raz za akcje bo od pana nic nie dostana, bo on bezrobotny, na to ochrona zwierzat napisala petycje Do burmistrza , ze to nie humanitarne, wiec pies nadal biega Po parku za krolikami.......i tu nasz problem.....Krasnal raz pognal za krolikiem, TZ omalo nie dostal zawalu, bo juz Widzial Krasnala miedzy korzeniami......a Pan Krasnal przybiegl do domu po 10 min, bardzo zadowolony.......miasto by Krasnala za darmo nie wygrzebalo.......400 eu kosztuje....bo my robotni...

Link to comment
Share on other sites

pięknie to opisałaś:)

 

moja historia jest mniej szczęśliwa, a to polskie realia. Nie tak dawno wracając do domu późnym wieczorem zatrzymaliśmy się przy MOPie. Na wąskim pasie trawy między pasem autostrady, gdzie gnały non stop samochody a wyjazdem z parkingu stał, a właściwie kręcił się w kółko bocian. Było ciemno i zapewne nie mógł stamtąd wystartować. Był przerażony. Wyjeżdżaliśmy i milcząc patrzeliśmy na ten ptasi symbol polskiej wsi. Gdzie szukać pomocy w środku nocy?  I to w naszym kraju wcale nie jest takie oczywiste. Przypomniałam sobie o Ekostraży z Wrocławia. Pani grzecznie odpowiedziała mi, że oni nie zajmują się dużymi ptakami, poza tym nie posiadają transportu na taką odległość i najlepiej abym skontaktowała się ze służbami drogowymi albo z policją. Poza tym nie pokierowała mnie do żadnej instytucji, która zajmuje się problematyka bocianów w Polsce. Tak więc zadzwoniłam nieskutecznie do Nadleśnictwa w tamtej okolicy oraz były próby do leśniczego. Pomyśleliśmy również o radiu regionalnym, do którego numer telefonu migał nam na konsolecie- również bezskutecznie. Pozostała policja. Pan policjant cierpliwie mnie wysłuchał, po czym starał się mnie pokierować do nieokreślonych instytucji ochrony środowiska, a następnie zaczął pocieszać, że ptaszysko zabłąkało się tam gdyż nieopodal znajdują się stawy i jeziora, a zapewne przyleciał tam na żaby i na pewno wróci na żer. Jednak słysząc mój brak zrozumienia, zapewnił mnie, że wypuści w rejon bociana patrol i postarają się coś zrobić. Może przegonić albo wyłapać- sam nie był zdecydowany. Nie wiem czy udało nam się uratować tego ptaka, czy polskie realia wzięły górę. wiem jedno, że w takich sytuacjach jesteśmy bezradni.

Link to comment
Share on other sites

Bardzo wyedukowany pan policjant, na bajeczkach dla dzieci, bo bociany żabami się żywią tylko w ostateczności ;)

 

My kilka lat temu mieliśmy problem ze znalezioną w prywatnym lesie mojej mamy sarenką, której matkę zabili kłusownicy. Leśniczy bezradny, wyszukane w internecie instytucje i organizacje odsyłały mnie jedna do drugiej, kierując głównie do kół łowieckich, które były bardzo chętne do pomocy, by sarniaka odkarmić, a potem pewnikiem odstrzelić :(

 

W końcu trafiłam na super miejsce - Leśną Osadę Edukacyjną (http://www.czaswlas.pl/obiekty/lesna-osada-edukacyjna-w-kole-1053), prowadzoną przez leśniczego z powołania, pasjonata i po prostu dobrego człowieka. Zawieźliśmy tam sarniątko, które po jakimś czasie wróciło do natury.

 

Potem pojechaliśmy odwiedzić to miejsce w ramach wakacyjnego pikniku - cudo! Uratowane sarny, jeleń, dziki, osiołki, kruk, dzikie ptaki drapieżne, bocian czarny, po którego p. Paweł jechał kilkaset kilometrów i wraz ze współpracującym z nim weterynarzem skonstruował coś w rodzaju "gipsu" na złamaną bocianią nóżkę!

 

Warto się wybrać w to miejsce, ale też wiedzieć o nim, jeśli trzeba będzie pomóc innemu zwierzęciu niż pies czy kot...

Link to comment
Share on other sites

dobrze Nutusiu, warto mieć takie miejsca zanotowane w kajecie. jednak są sytuacje, w których trzeba zareagować od razu i jesteś wówczas bezradna. Uważam, że takie organizacje jak ekostraż powinny między sobą mieć przepływ informacji, w taki sposób aby to wszystko grało. Oczywiście nie mówię, że sprawę z bocianem powinna załatwić ta organizacja, ale po moim telefonie mogliby przejąć temat i skontaktować się z odpowiednimi służbami i dopilnować aby sprawa została pozytywnie zakończona dla zwierzęcia.

Link to comment
Share on other sites

Tak powinno być, to oczywiste. Ale jest tak, że jak sama się nie zajmiesz zwierzakiem, nie obdzwonisz pół Polski, nie weźmiesz, nie pojedziesz, nie dowieziesz, to Ty masz potem wyrzuty sumienia, a nie służby do tego powołane i biorące za to niemałą kasę :(

Link to comment
Share on other sites

niesamowita historie Fuksa i szczesliwe jej zakonczenie mozna przeczytac:
http://www.dogomania...ku-w-Niemczech-)

Nie moge odnalesc tego watku, moze Mi ktos pomoze.....nie wiem gdzie go szukac, bo Link jest pusty :(
A chcialam powiedziec ze dzisiaj odwiedzil mnie Fuks, od czasu Do czasu mnie odwiedza i bardzo dobrze sie ma.....
Malawaszko, pamietasz Fuksa ?
4jdvyytw66ko.jpg

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...