Jump to content
Dogomania

Lęk przet petardami - czy warto podać środek uspokajający?


baffi2

Recommended Posts

[quote name='wiko.']20mg na 10kg/mc to końska dawka.
Wydaje mi się że na początek dawka o połowe mniejsza będzie dla psa bezpieczniejsza.
Ciekawi mnie kto podał CI tak wielkie dawki?
Dawkowanie u ludzi:dzieci powyżej 6lat 1mg/kg mc. do 2mg/kg mc. w podzielonych dawkach
dorośli w leczeniu lęku-50mg w 2-3 podzielonych dawkach.[/QUOTE]

Jak to kto mi podał? Wet, sama se nie wymyśliłam :roll: Ale jak tak mówisz, to może na początek dam połowę i zobaczymy jak reakcja.

[SIZE=1]Ja mam na etykiecie takie info:
Dzieci 1-5 lat łyżeczka do herbaty 2-3xdziennie
Dzieci 5-10 lat 1-2 łyżeczek 2-3x dziennie
Dzieci starsze i dorośli łyżka stołowa 2-3xdziennie[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 255
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[B]evel: [/B]Spokojnie, trzymaj się rad weterynarza, zwierzakom często podaje się większe dawki niż ludziom (w przeliczeniu na kg masy ciała) - szybszy metabolizm itp.

Ja u suki z tego wątku:
[URL]http://www.dogomania.pl/threads/197384-Leki-psychotropowe-Prosz%C4%99-o-pomoc[/URL].
zaobserwowałam znaczne pogorszenie po lekach. Możliwe, że to przez zbyt małe dawki (odwrotna reakcja od oczekiwanej), więc po konsultacji ze specjalistą zwiększyłam. Ale tu jest poważniejszy przypadek, no i leki zupełnie inne i o wiele silniejsze.

Link to comment
Share on other sites

Jesteśmy po połowie dawki, czyli obecnie zażyto 10mg hydroksyzyny. Pies w mieszkaniu, trochę się snuje, ale nie wzdryga się ze strachem gdy słyszy wybuchy. Czyli jest dobrze. Za jakiś czas pewnie spróbujemy wyjść na spacer, ciekawe co będzie... [SIZE=1]Kupiłam łańcuszek nawet, gdyby było tragicznie, tak czy siak sucz wyjdzie w szelkach, na obroży i w łańcuszku, mam nadzieję, że nie okaże się MacGyverem :roll:[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

U nas też było dość spokojnie - chyba jak z alkoholem, zaczęto większą uwagę przykładać do niesprzedawania petard dzieciakom, bo na wszystkich straganach były wywieszki, a młodzież nieszczęśliwie snuła się dookoła :evil_lol:

Północ oryginalnie spędziłam z zestrachanym psem pod choinką; leków nie było, ale pomijając jakąś godzinę koło północy było lepiej niż kiedykolwiek od kilku lat.

Link to comment
Share on other sites

U mnie był oddział psychiatryczny: trzy suki od świąt dostawały amitryptylinę, a wczoraj rano i wieczorem dodatkowo clonazepam. Junior nic nie dostał. Trzy koty tylko na wieczór niedużą dawkę clonazepamu. Szczególnie martwiłam się o Axę (12 lat), która strasznie przeżywa co roku sylwestra, a już na kilka dni wcześniej - o ile huknie gdzieś w oddali - potrafi nie załatwiać się po kilkadziesiąt godzin. No i o Leona (kot, 15 lat), który źle znosi wybuchy, a dodatkowo w ostatnich miesiącach bardzo wyraźnie widać po nim starość. Na szczęście wszystko było ok, Leon był spokojny i głównie spał, w ogóle nie zwracając uwagi na strzały, nawet o północy, a Axa kręciła się po domu, ale bez paniki i nie trzęsła się, nie śliniła, nie szukała kryjówki za wszelką cenę.

Inna sprawa, że w ciągu dnia padały tylko pojedyńcze strzały, a o północy też wcale nie było kanonady. U nas na ulicy praktycznie nikt nie strzelał przed domami, kilku sąsiadów zebrało się pod trafostacją, trochę na uboczu (tylko niestety tuż przy naszym płocie, ale trudno) i odpalili parę rac. Załosny i rolety pozaciągane, radio trochę podgłośnione i było ok. Sylwester zaliczam do udanych ;)

Link to comment
Share on other sites

U mnie suczka trzęsła się jak zwykle, ale już nie tak jak zawsze, w poprzednich latach jak wskoczyła na kanapę to cała telepała ;-). Dostała jedną tabletkę Kalms.
Ares leżał spokojnie, przed północą, te próbne strzały ignorował i spał. Jakoś o 20 dostał jeden Kalms, a 23;30 drugą. O 24 jak zaczęła się strzelanina, leżał niespokojny i jakby przywalony, ale już o 24;30 jak mijały te największe huki uspokajał się i leżał już na swoim dywanie,a nie w kącie.
Odczekałam do chyba 1;30 strzelaninę, jak już były tylko pojedyncze to spokojnie mogłam wyjść z nim na spacer, w sumie nie poznaję go, bo jak wystrzeliła petarda to zatrzymywał się, ale nie panikował. Pod domem nawet spuściłam go ze smyczy i nic, normalnie się słuchał. Odkąd pamiętam, na każdy strzał reagował paniką i ucieczką, nie ten pies ;-)

Link to comment
Share on other sites

My za rok będziemy szukać innego środka :roll: O ile spacer przed 19 w jedną stronę przebiegał normalnie, to w drugą był galop pod klatkę. Około 2, kiedy już nie strzelali w okolicy, tylko gdzieś daleko padały pojedyncze strzały - to samo, w jedną stronę OK, sik, po czym biegiem do domu z ogonem pod brzuchem :roll:

Link to comment
Share on other sites

ja jednak zrezygnowalam ze wszystkich tabletek , po uslyszeniu kilku dziwnych histori jak pies stal sie agresywny , jak pies prawie odszedl po tabletkach wolalam nie ryzkowac bez konsultacji z wetem :roll:
suka przezyla sylwestra w wielkim stresie, schowana pod biurkiem bardzo mocno dyszala , zaslinila wszystko wkolo i sie trzesla , o spacerze po 18 nie bylo juz mowy , po wyjsciu z klatki przybrala pozycje "ninja" i na ugietych lapach chciala wracac do domu
dzis rano sila wyciagalam ja z klatki na dwor bo od 15 nie zalatwiala sie juz wogole
na szczescie teraz popludniowy spacer byl juz normalny

za to pies z racji wieku jak mowilam nie slyszal nic, nie podniosl nawet lba o 12 :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gops']ja jednak zrezygnowalam ze wszystkich tabletek , po uslyszeniu kilku dziwnych histori jak pies stal sie agresywny , jak pies prawie odszedl po tabletkach wolalam nie ryzkowac bez konsultacji z wetem :roll:
suka przezyla sylwestra w wielkim stresie, schowana pod biurkiem bardzo mocno dyszala , zaslinila wszystko wkolo i sie trzesla , o spacerze po 18 nie bylo juz mowy , po wyjsciu z klatki przybrala pozycje "ninja" i na ugietych lapach chciala wracac do domu
dzis rano sila wyciagalam ja z klatki na dwor bo od 15 nie zalatwiala sie juz wogole
na szczescie teraz popludniowy spacer byl juz normalny

za to pies z racji wieku jak mowilam nie slyszal nic, nie podniosl nawet lba o 12 :lol:[/QUOTE]
To zależy jakie tabletki, mój pies w zeszłym roku przez weta i w sumie moją nieuwagę też już był na granicy, także przy dobieraniu leków trzeba być BARDZO OSTROŻNYM. Weta oczywiście już zmieniliśmy, nie mam tam zamiaru postawić nogi już nigdy więcej

Link to comment
Share on other sites

A mi wczorajszy wieczór podbudował relacje między psami :lol: Mimo że suka na psychotropach, a pies na łagodnych ziołowych uspokajaczach, bały się (ale bez paniki). Ulokowały się więc razem w maleńkiej ciasnej łazience i spały przytulone do siebie dodając sobie otuchy (czego normalnie nie robią). Urocze i chyba na dobre im wyszło ;)

Link to comment
Share on other sites

W tym roku postanowiłam nie dawać F. leków i było okropnie :shake: W zeszłym roku miał ziołową tabletkę i było normalnie a w tym roku siedział pod łóżkiem.trząsł się a jak go wzięłam do łóżka to zaczął mi smrodzić pod nosem:cool3: Świetny Sylwester- z małym panikarzem pod koldrą:evil_lol: No ale czego się nie robi dla psa:razz:;)

Link to comment
Share on other sites

u mnie najgorszy sylwestra od lat. nigdy nie było większych kłopotów. a w tym roku Tośce na jej 3 sylwestra w życiu odbiło. latała jak świr, telepała się, śliniła, dostała wytrzeszczu:( nie spodziewałam się takiego lęku. siedziałyśmy pod kołdrą a od 23.30 do 1 w łazience. o północy włączyłam suszarkę żeby stłumić. do tego 2 tv włączone i muzyka relaksacyjna dla psów:/ a Popi mój neurotyk leżała z wywalonym brzuchem i spała na pełnym luzie..te psy mnie coraz bardziej zadziwiają:( a Tośka taka dzielna była a teraz telepie się na dźwięk wiatru, deszczu i petard. nastały ciężkie czasy. najgorsze że sąsiedzi dziś znów strzelają:/ ciekawe ile paluchów musi być powyrywanych żeby ludzie odeszli od tego chorego zwyczaju...

Link to comment
Share on other sites

U mnie obie suki zaczęły bać się wystrzałów w drugim roku życia... Luka ma już 6 lat i coraz mniej ją obchodzą, jak bardzo strzelają, to bierze do pyska zabawkę i łazi z nią wte i wewte, ale nie robi już dzikiej paniki, na spacerze też - trzęsie się trochę, ale i tak się tarza w śniegu :cool1: Chibi (prawie 3 lata) znosi teraz wystrzały najgorzej, a jeszcze 2 lata temu patrzyła ze zdziwieniem na Lukę i śmigała mimo kanonady wystrzałów... A tak miałam przez 3 dni sztywne psie zwłoki pod ławą, łypiące dziko na każdego przechodzącego :roll: Frotek (3-4 lata) olał wystrzały kompletnie i nie dawał mi spokoju, bo mam mu rzucać piłkę i już.

Ale też miałam spokojniejszego sylwestra, mimo że bez leków :p A był najbardziej hałaśliwy od kilku lat... Dziwne są te psiury ;) Cieszę się, że już po wszystkim i martwię się tylko o działkowe psy, bo widziałam, że dzieciaki latały po działkach z petardami (nie wiem co to za atrakcja :roll:).

Link to comment
Share on other sites

dołączam się do tych co uważają tegorocznego Sylwestra za udanego
i to nie ze względu na szampańską zabawę
mój totalny panikarz Rudolf , który do tej pory okropnie przeżywał wystrzały , miał niestety podany raz sedalin ( i była to porażka )
tak nawiasem mówiąc uważam ,że to środek b.dobry na chorobę lokomocyjną podany w mniejszych dawkach

też stosowałam różne metody , łącznie z zasłanianiem rękami jego uszu:cool3:
ale doszłam do wniosku ,że niunianie go jeszcze bardziej utwierdza go w lękach..
poszliśmy wczesnym wieczorem na dłuuugi spacer i mimo od czasu do czasu słyszanego wystrzału , ogon o dziwo nie był podkulony , tylko zwiększaliśmy prędkość kroków:evil_lol:
podbudowana tym ,postanowiłam w okresie największych wybuchów zajmować psy ćwiczeniami , wykonywały różne polecenia( bardzo to lubią ) , łącznie z wchodzeniem do brodzika czego akurat nie lubią , przecież tam straszny prysznic jest.:cool3: Oczywiście siła smaczków jest ogromna , a Rudolf za jedzenie sprzeda nas wszystkich:evil_lol: .

I tak mój Rudolf pierwszy raz przetrwał w miarę dobrze północ , a my razem z nim ,że prawie zapomnieliśmy o toaście...:evil_lol:
Uważam ,że idziemy w dobrą stronę , bez środków farmakologicznych , czego wszystkim życzę .

Link to comment
Share on other sites

U mnie niedawno jakiś inteligentny inaczej zaczął sobie rzucać petardami z okna w moim bloku... Miałam otwarte okno w kuchni i gotowałam, i jak p***dolnęło to z wrażenia potłukłam kubek, a pies który już trochę doszedł do siebie po sylwestrze władował się pod choinkę z takim impetem, że mało nie wywaliła się na środek :wallbash:
W takim momencie mam ochotę zdjąć wiatrówkę z szafy, wyjść przed blok i wystrzelić idiocie wszystkie szyby. Skoro lubi strzelanie to razem się pobawimy, na pewno się ucieszy :roll: Pech że nawet nie wiem, z którego to okna i który sąsiad, bo zasłaniają balkony i nie udało mi się zobaczyć.
Ja w ogóle nie wiem co trzeba mieć w głowie, żeby mieć więcej niż 12 lat i mieć ubaw, że się rzuciło z okna i zrobiło bum. Ani to efektowne i ładne jak prawdziwe fajerwerki, ani przyjemne. No ale ludzie ewidentnie mają rozrywki odzwierciedlające ich poziom IQ...

Link to comment
Share on other sites

[B]Martens[/B] - też tego nie rozumiem :shake: Ostatnio idzie przede mną na oko 25-30 letni koleś... I nagle rzuca za siebie petardę. Bum. Idzie dalej, po kilku krokach znowu - bum. Nawet się nie odwraca. Więc po co to? Ani nie miał publiczności w postaci kumpli, żeby się podniecać, bo się rzuciło petardę, ani nawet się nie napawał widokiem czy dźwiękiem, bo szedł obojętnie dalej :roll: Pomijając wątpliwość takiej rozrywki - szkoda kasy...

A takie rzucanie przez okno rok temu mojemu sąsiadowi z bloku zdarzyło się raz. Myślę, że mój komentarz na ten temat słyszalny był 3 bloki dalej... W każdym razie, więcej z czymś takim nie wyskoczył. Tylko, że zrobił to akurat, jak byłam przy oknie, przyłapałam go na gorącym uczynku, więc było prościej ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']W takim momencie mam ochotę zdjąć wiatrówkę z szafy, wyjść przed blok i wystrzelić idiocie wszystkie szyby. Skoro lubi strzelanie to razem się pobawimy, na pewno się ucieszy (...) [B]Ja w ogóle nie wiem co trzeba mieć w głowie, żeby mieć więcej niż 12 lat i mieć ubaw, że się rzuciło z okna i zrobiło bum.[/B] Ani to efektowne i ładne jak prawdziwe fajerwerki, ani przyjemne. No ale ludzie ewidentnie mają rozrywki odzwierciedlające ich poziom IQ...[/QUOTE]
Lepiej bym tego nie ujęła.

U nas wczoraj od zmierzchu znów strzelali, chyba się wyspali, wyrzygali, podleczyli kaca i poszli wystrzelać to, czego nie zdążyli o północy, bo byli za bardzo pijani. Akurat gdy jakiś idiota zaczynał się rozkręcać kilka ulic dalej, szłam z Tangą do sklepu. Przerażony pitbull rozpłaszczony jak meduza i rwący z powrotem do domu, jest niezwykle trudny do zatrzymania, szczególnie że chodniki pokrywa warstwa lodu. W domu reszta psów była już podenerwowana, znów zasłanianie okien, podgłaśnianie radia. Axa dostała trzęsiawy i ślinotoku, w panice biegała to do schowka, to do łazienki. Do wieczora durnie się wystrzelali i poszli spać. Myślałam, że dzisiaj będzie spokój, ale nie - znów walą... Abstrahując od psów i ich lęków - ja naprawdę nie mogę pojąć, co jest fajnego w pierdzielnięciu petardą. Fajerwerki potrafią być naprawdę przepiękne, ale to BUM, co ma w sobie to BUM?!

Link to comment
Share on other sites

  • 11 months later...

To nie czytałaś NAJPIERW o tym, jakie skutki powoduje sedalin? :roll:

[QUOTE]Kochani. Zbliża się sylwestrowa noc. Koszmar dla części naszych pupili. Niektórzy weterynarze polecają podanie psu Sedalinu (żel lub tabletki). POD ŻADNYM POZOREM nie podawajcie tego psu! Dlaczego? Krótko, zwięźle i na temat, bez żadnych medycznych sformułowań:
Pies ma bardzo wyczulony słuch. Słyszy lepiej niż człowiek. Wystrzał fajerwerek potrafi wystraszyć nas, co dopiero zwierzę. Pies w sylwestrową noc czuje się dokładnie tak jak nasi przodkowie podczas wybuchu wojny! Sedalin to lek, który działa na motorykę psa. Czyli: wyobraźcie sobie, że wybucha wojna, czujecie, słyszycie wystrzały bomb a nie możecie się ruszyć by uciekać. To nieprawda, że po sedalinie się śpi. Pies po sedalinie wszystko słyszy ale jest unieruchomiony i czuje dokłądnie tak samo jak w sytuacji opisanej powyżej! NIE PODAWAJCIE SEDALINU W SYLWESTRA![/QUOTE]

[url]http://pl-pl.facebook.com/pages/Mikropsy-do-adopcji/167056143331434#!/photo.php?fbid=299073770129670&set=a.234473906589657.49973.167056143331434&type=1&theater[/url]

Link to comment
Share on other sites

w tym mój błąd, że nie. Idąc do weta zaufałam jemu, bo się na tym zna. Nie wiem czemu nie przyszło mi do głowy sprawdzenie w necie opinii o leku... pies już trochę bardziej kontaktuje, mam nadzieję, że do północy działanie leku będzie sporo słabsze...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...