Jump to content
Dogomania

Wasz pies kogoś uratował??Opowiadajcie ;]


kredka

Recommended Posts

Nigdzie nie znalazłam takiego wątku-jeśli się mylę to proszę o połączenie.

Założyłam go...bo chciałam podzielić się z wami historią,która na jeden sposób jest smutna,a na drugi pokazuje jak pies wogóle nie uczony niczego zachował się gdy człowiekowi trzeba było uratować życie.No i przy okazji chętnie poczytam wasze historie :)

A więc zacznę od początku,
Było to...hmm nie pamiętam dokładnie kiedy ale wiem że było lato,świeciło słońce.Postanowiłam pójść z moją koleżanką nad rzekę,no i chciałyśmy zabrać nasze psiaki,żeby sobie popływały...obie miałyśmy kundelki,ja mojego bohatera mam dotąd,a Diana(tak nazywała się moja kumpela)straciła psiaka:-( No więc ja wzięłam mojego Oskara na smyczkę-bo nie zawsze się słuchał.A Diana wzięła Bilusia bez smyczy,jej pies nigdy nie odchodził od nogi bez pozwolenia.Miałam dziwne przeczucie i zaproponowałam żeby Diana jednak wzięła Biliego na smycz,jej brat powiedział że nie trzeba i również poszedł z nami.Nad rzeką było wspaniale,psiaki się chlapały a my się przyglądaliśmy.Ale wkońcu zadzwoniła moja mama żebyśmy wracali bo nadają na wieczór burze.No więc wracaliśmy,żeby wrócić do domu trzeba było przejść przez ulice.Bili przebiegł na drugą stronę szosy:-( nadjechał Tir,Dawid(brat mojej koleżanki),złożył ręce i powiedział "Bili proszę nie przechodź" niestety,jego modlitwa nie pomogła,pies wszedł na ulice,a tir był coraz bliżej,Dawid chciał go ratować i wbiegł na ulice.A mój Oskar złapał go za nogę,ugryzł go tak mocno że Dawid z bólem cofnął się...niestety Bili wpadł pod tira:-( Zaczęła się jazda bez trzymanki,Dawid zdjął psa z ulicy,ja pobiegłam do domu żeby zadzwonić po weterynarza,nie mogłam się dodzwonić,za chwilę przybiegła zapłakana Diana,potem pobiegła po weta:-( mimo naszych starań i wizyty weterynarza nie udało się go uratować:-(Biliego serce biło jeszcze przez ok.15min ale mózg przestawał już pracować.Aż nadszedł ten czas,ostatnie sapnięcie,potem błoga cisza,a za chwilę płacz.

Jeśli nie byłoby z nami mojego Oskara,Dawid również skończył by pod kołami wielkiej ciężarówki.Nikt nam nie wierzył,bo Oskar to zwykły kundel-jakich u nas na wsi wiele.Mama uwierzyła dopiero kiedy zobaczyła ślad po ugryzieniu.Nie wiem co wtedy stało się z moim psem-instynkt? Nie mam zupełnie pojęcia...to pozostanie tajemnicą.
Nikt oprócz mnie,Diany,Dawida i naszych mam nie wiedział o tym.Dlatego wkońcu to napisałam.Nie chce robić z mojego psa bohatera przed wszystkimi.Chcę tylko pokazać tym ludziom,którzy uważają tylko psy rasowe za mądre,że takie zwykłe kundle...też potrafią wykazać się "mądrością".

Dla jednych ta historia pewnie wyda się zmyślona.Ale ja wiem jak było na prawdę...wy jeśli chcecie uwierzcie na moje słowo.A jeśli nie-to wasza sprawa.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 85
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Moj Staruszek, Atos, mnie uratowal. Gdyby nie On zaczadzilabym sie na smierc. Mialam wtedy piec, bylo mi zimno, usiadlam przy nim, po jakiejsc chwili - trudno mi powiedziec, czy to mozna nazwac bylo wlasnie "chwila" - zasnelam i slysze szczekanie psa. To byl moj Atos. Zaczelam mechanicznie Go odganiac - przeciez tak fajnie mi sie przysypialo. On dalej, zaczal ciagnac , gryzc. Ocknelam sie - bylam prawie zaczadzona - to dzieki Niemu moge napisac te slowa.
Dziekuje ci moja Paskudo !

Link to comment
Share on other sites

Guest Elżbieta481

A ja napiszę o Guciu.Nasz pies to mieszaniec Owczarka Niemieckiego.Miał wtedy 3-4 lata.Położyłam się i spałam.Do dziś nie wiem co mi się przyśniło,ale nagle zerwałam się i postanowiłam wyjśc z psem ,,na siusiu,,.Nie spojrzałam na zegarek,dopiero póżniej.Była 23.40.Wyszliśmy przed dom.Wtedy rosły tam gęste krzaki.Właśnie z tych krzaczorów wylazł facet.Zaczął się do mnie zbliżać.Do dziś nie wiem czego chciał?
Wtedy ze zdumieniem usłyszałam niesamowity odgłos wydobywający się z paszczy mojego psa.Spojrzałam na niego.Co zobaczyłam?Zjerzoną sierść stojącą wokół grzbietu,obnażone kły.W życiu nie widziałam czegoś takiego.Gucio wysunął się do przodu nie przestając warczeć.Mężczyzna zaczął się cofać.Zobaczyłam wtedy gruby kij w ręku u niego.Nie czekałam na rozwój wydarzeń.Wycofałam się.
Do dziś uważam,że postawa zaprezentowana przez Gucia mnie uratowała.
E/W

Link to comment
Share on other sites

Kiedyś o 2 w nocy nasz poprzedni pies Sznaucer Mini (w typie rasy) zaczął przeraźliwie szczekać pod drzwiami.
Chcąc go uspokoić podszedłem pod drzwi i ... poczułem dym!
Po otwarciu drzwi na klatkę zobaczyłem sine kłęby dymu !
Zbiegłem po schodach (9 piętro...) dzwoniąc po drodze do kilku sąsiadów.
Żona zadzwoniła w między czasie po Straż, ktoś zadzwonił po dozorcę.
Po otwarciu zsypu zobaczyliśmy płonący kontener i jakieś śmieci w komorze zsypowej...
W kilka osób wytoczyliśmy kontener na zewnątrz.
Jak przyjechała Straż to tylko dogasiła komorę zsypową i ugasiła kontener.

Być może wypaliło by się i zgasło, a może zapaliły by się reszta kontenerów, osad w rurze zsypowej itd...
A to był punktowiec z jedną klatką schodową, bez ewakuacyjnej... :diabloti:

A oto on czekający na swoją Panią...

[IMG]http://www.idz.pl/sznaucer/slides/21.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Co prawda to nie jest historia o ratowaniu ludzi przez psy, ale historia wielkiej przyjaźni ;)

Moja mama kiedy była dzieckiem, miała kilka psów i mieszkała na wsi. Dwa z nich: starszy i młodszy, byli największymi przyjaciółmi, uwielbiali się. W końcu stary zniedołężniał, miał problemy z chodzeniem i leżał przez to w szopie. Pewnego dnia, moja babcia (mama mojej mamy) zauważyła, że z kurnika znikają jajka. Przychodziła po nie, brała trochę, a kiedy wracała po resztę, było ich mniej itp. W końcu zaczęły obserwować wejście do kurnika i zobaczyły, że wchodzi do niego jeden z psów i wychodzi z jajkami w pysku. Poszły za nim, a tam zobaczyły, że młody pies, przynosił swojemu staremu przyjacielowi jajka które ten jadł. :loveu:
Nie wiem, na ile to prawdziwe, ale moja mama nie ma w zwyczaju wymyślać dziwnych historyjek bez powodu.

Link to comment
Share on other sites

WildH - to całkiem możliwe.Tak samo jest kiedy jestem na spacerze z moimi dwoma łobuzami i jednego zaatakuje inny pies np.mojego Oskara,wtedy nie ma zmiłuj Abra staje w obronie,i tamtemu psiakowi pozostaje wziąć nogi za pas ;) Czasami między sobą się sprzeczają o kość,ale jak przyjdzie co do czego,i wpiernicza się inny pies to już są jak papużki nierozłączki ;)

Najbardziej mnie rozbawia jak mój Oskar idzie i biegną dwa psiaki sąsiada,Oskar boi się ich nie miłosiernie,chce uciekać,skomli i piszczy.Ale jak z nami jest Abra to idzie dumny,ogon zadarty aż po szyje xd :) psia solidarność :) hehe :razz:

Link to comment
Share on other sites

Ja też miałam historie z moim psem...
Nie ratował człowieka a psa sąsiadów..;)

Stało się to w wakacje wyszłam z moim psem na spacer,pochodziłam trochę i nagle słyszę piszczenie i szczekanie psów,nie myśląc dłużej biegne w tamtą strone i widzę 6 gryzących się psów...:crazyeye:
Stanełam przed nimi i ujrzałam tam malutkiego leżącego 8 letniego psa sąsiadów...
6 dużych psów gryzło go i szarpało...
wtedy mój pies zaczął mocno ciągnąc w stronę tych psów (co bardzo rzadko mu się zdarzało)..
podbiegłam tam z nim w kilka sekund 5 psów uciekło a jeden z nich największy chwycił tego pieska za kark i szarpał go przy ziemi wtedy mój pies zaatakował tego psa...
zza bloku w tym czasie wybiegło 2 facetów i przegoniło tego psa...
Podeszłam z moim psem do tego małego pieska..
Był bardzo wystraszony i poobijany..
Przez kilka dni nic nie jadł..
Na szczęście dzisiaj już jest cały i zdrowy jednak nadal ma uraz to większych psów..

Wszystko działo się tak szybko,nie wiedziałam nawet co robic :shake:
Gdyby mój pies tam nie podbiegł możliwe że rozszarpałyby go..
i to jeszcze na oczach innych ludzi..

Właścicielka psów stała i je wołała gdy 5 do niej podbiegło a jeden nadal gryzł tego pieska zaczeła stamtąd uciekac :mad:

Tamte psy był bardzo podobne do tych::roll:
[IMG]http://www.inseparabile.com/cani/images/CAO_DE_CASTRO_LABOREIRO.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Natusiaa - te psy wyglądają jak mieszanki labradora .No to ja opowiem cos takiego , pare domów dalej ode mnie mieszkała matka z córka ( dorosłe babki) i one miały cos nie tak z głową obie - jakies psychiczne ( niestety córka ta powiesila sie pare lat temu a matka mieszka tam dalej jednak zamknela sie w sobie nie gada z nikim ).Wiec jak bylam młodsza (moze 12-13 lat ) bawilam sie nieopodal z kolezankami i kolegami - towarzyszyl nam pies jednego z nich sredniego wzrostu czarnym azor . obie baby wyszły na podwórko zaczęly strasznie na nas krzyczec , nie wiem czemu nie biegalismy pod ich domami , a że mialy one 2 mieszance owczarka niem. straszne agresory - wypuscily je na nas z podworka . Ja i kolega nie wiemy co zrobic uciekamy w pola reszta gdzies za nami - za nimi pobiegl jeden pies a za mna i kolegą drugi straszliwie ujadac . Juz myslalam ze zaraz nas zaatakuje na szczescie azor szybko podbiegl do psa i odwrocil jego uwage ze moglismy z mackiem uciec do domu i zawolać kogos starszego ( azor byl pieskiem wlasnie macka ). Pobieglismy po naszych rodziców , jaka byla potem jatka uuuu awantura na całą ulice heh . Na szczescie psy nie zrobily nikomu krzywdy .Ojciec jednego z dzieciakow postraszyl ze jak jeszcze raz tak zrobia to im psy otruje( wiem.... okrutne ale nie dziwcie sie facet byl caly w nerwach - w koncu psy atakowaly tez jego syna). Dzis jak przypomne to sobie to az ciarki mnie przechodza jak pomysle o tych psach, nie wiem co sie z nimi stalo bo od jakis 2 lat ich nie widzialam juz na podwórku.

Link to comment
Share on other sites

no to niezłą przygode mieliście :shake: ja kiedyś też zostałam poszczuta amstaffem ;/ jak on do mnie biegł to myślalam że zaraz zawału dostane xd naszczęście pies przybiegł pomerdał ogonkiem,pomiział się o moje nogi i wrócił do właściciela...a tamtem powiedział "ale się kur** psa doczekałem" :evil_lol: nie pytajcie dlaczego zostałam poszczuta,bo to długa historia.

Link to comment
Share on other sites

Wkońcu nauczyłam się wstawiać zdjęcia;) A więc przedstawiam wam mojego bohatera:[IMG]http://img56.imageshack.us/img56/5238/dsc00016ji7.jpg[/IMG]Widzicie na tym postawionym uszku "ubytek" ? to po tym jak amstaff na spacerze go zaatakował ;/

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...