Jump to content
Dogomania

Dog a wyjscie do pracy?


Olund

Recommended Posts

Wiem, ze to smutne dla psiaka kiedy musi zostac sam, jednak kazdy z nas przewaznie pracuje, a nie każdy moze swojego pupila zabierac ze soba do pracy. I tu rodzi sie pytanie jak długo psiak moze wytrzymac sam w domu? Czy wysiedzi z 9 godzin po długim porannym spacerze? A moze są jakies recepty zeby przekonac pracodawce do przychodzenia ze swoim psiakiem? Oczywiscie to nie zawsze możliwe z racji wykonywanego zawodu, ale może są jednak takie przypadki. Co wy na to?

Link to comment
Share on other sites

To zależy głownie od wieku psa.

Wiadomo, czym młodszy tym ma większe problemy z przystosowaniem się do samotności i ma problemy z wstrzymaniem potrzeb fizjologicznych.

To czy dogi miewają niszczycielskie zapędy to ja Ci nie powiem, ale pewnie i w przypadku doga trzeba się liczyć ze zniszczeniem ulubionych butów, czy kanapy :wink:

Starsze psy przyzwyczajone do pozostawania w domu z reguły, większość czasu pod nieobecności właściciela przesypiają

Moja pannica od ponad roku siedzi sama w domu prawie 11 godzin dziennie :( (tak mi się poukładało, niestety :( ) i nie ma z tym problemów, przyzwyczaiła się :D

Wcześniej godzina wystarczyła, żebym w domu miała pogrom :evilbat:

Pomijam pojedyncze przypadki, kiedy to nawet starszy pies ma problemy z samotnością :roll:

Co do pracy i pracodawców. Ja wiem, ze mogę zabrac psa do pracy, chociaż korzystam z tego bardzo rzadko :D

I nie musze nikogo prosić ani przekonywać. Szefowie sami mają psy i je lubią, a poza tym moja Saba została przyprowadzona „z ulicy” przez jednego z nich więc mają do niej pewien sentyment, :wink: poza tym mamy warunki – domek wolnostojący, ogrodzony, mamy też „swojego” firmowego psa – kundelka z Palucha. :D

A to czy tobie pozwolą przyprowadzac psa? Musisz sobie sam(a) odpowiedzieć.

To zlaezy od podejścia szefów, warunków lokalowych, oraz rodzaju pracy jaki wykonujesz. :wink:

I właśnie ze względu na to, że psa nie można zabrać, albo nie zawsze można zabrać, powinno się psa przyzwyczaić do samodzielnego zostawania

Link to comment
Share on other sites

Ja nie pracuje 9 godz. i nie wiem czy tyle wytrzyma mały dożek. U mnie jest tak jak wychodze z dziećmi na spacer czy do pracy Cali dostaje swoie zabawki i kość wapniową. Jak narazie pomaga tfu tfu by nie zapeszyć i nie ma strat.

Pozdrawiam Sylwia

Link to comment
Share on other sites

ja tylko mogę dodać, że nasz dożek uwielbial nasze buty i wiklinową półeczkę, my "uwielbialiśmy :x " to znacznie mniej....

ale teraz zostaje sam z zabawkami i wszystko jest dobrze, (tfu tfu - co by nie zapeszać)

da się przyzwyczaić psiaka do zostawania w domu, tylko powolutku

Link to comment
Share on other sites

Jak Brava trafił do nas miał 5 mies. wcześniej nigdy nie zostawał sam więcej niż 4-5 godzin więc zastanawialiśmy się czy maluch wytrzyma 8 godzin bez siusiu czy kupki, dogadałem się z szefową, że będę zwalniał się z pracy w ciągu dnia co by wyprowadzić dozika (do pracy miałem 7 min. pieszo) trwało to przez tydzień i nie było problemów, potem przeszliśmy na pełne 8 godzinne zostawienie malucha i za wyjątkiem kilku sporadycznych przypadków, że psiak nie wytrzymał z potrzebami fizjologicznymi (rozwolnienie :( ) nie było problemów.

Inna sprawa psia samotność. Brava zjadał wszystko co tylko mogło zmieść się do jego niemałego pyska :D , ostatnio wyliczaliśmy co maluch nam zjadł i wyszła z tego zatrważająco bogata lista, z ciekawszych rzeczy:

-kanapa i fotel (nowiutkie)

-wszystkie dostępne w domu karimaty (rwał je na małe kawałeczki)

-wyrwał kabel telewizyjny ze ściany (tak na długości 2 metrów)

-książki (pierwsza była o dogach potem rozlubował się w słownikach i encyklopediach – im droższe tym lepsze, lubił też SF zawłaszcza Dukaja i F.K.Dicka)

-mój indeks (wtedy przeszedłem kryzys :D )

-rozpruł poduszkę i kołdrę - całe mieszkanie w pierzu

-zjadł wszystkie plecaki i torbę podróżna – poodgryzał w nich paseczki

-dobrał się też do mojego roweru – pogryzł aluminiowe pedały

-i moim zdaniem najlepsze – dorwał wielkie pudło z ozdobami choinkowymi i porozgryzał wszystkie bombki (myślę, że dlatego bo fajnie pękały w pysku) na szczęście nic mu się nie stało, choć przez dwa dni kupki były z brokatem.

Jak widać mały dog to wiele radości i zarazem wydatków :D .

Olund w temacie potrzeb fizjologicznych jeżeli psiak jest naprawdę malutki zawsze możesz dogadać się z szefostwem, że się zwolnisz lub z sąsiadami czy z kimś z znajomym żeby psiak miał potrzebną ilość spacerów.

Co do zniszczeń jeżeli masz dozika superszkodnika :D musisz dostosować dom do pozostawiania psiaka bez opieki (u mnie oznaczało to gruntowne przemeblowanie mieszkania). Rady ogólne: usunięcie z pola działania psa wszelkich rzeczy cennych i stanowiących zagrożenie, wybieganie psiaka przed wyjściem z domu, zostawienie mu zabawek, które go zajmą np. obgryziona kość wołowa – taka pusta w środku z włożonym do środka przysmakiem.

Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Ja nie moge zabrac Armaniego do pracy - ani do jednej ani do drugiej. W tej drugiej (klub fitness) Armani jest mile widziany, nawet bardzo mile :-), szefowa moja ma sama staffa i do Armaniego ma sentyment. Niestety moj dozek nie jest leniwym kanapowcem, kttory by spedzil czas lezac i dajac sie glaskac. On by zwiedzal pewnie wszystkie katy, lacznie z salka gdzie mam swoje kursy :D To by dopiero byl poploch wsrod kobiet :oops:

Link to comment
Share on other sites

Moje raczej nie niszczyły kiedy wychodziłam do pracy. Teraz pracuje w domu i problem jest inny... Przyzwyczaiły się, ze jestem z nimi prawie cały czas i kiedy wychodze zaczyna sie koncert. Teraz na szczeście jakby już mniej, ale jeszcze zdarzają się wkurzające sąsiadów lamenty...

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Chcialabym tylko na chwile podjac ten przeslodki temat :lol:

Glut na kanapie swiezo wypranej :evil: oraz na najlepszej koszuli przypadkiem pozostawionej na wieszaku w zasiegu fafla (5 -10 metrow). Kaluza sliny w kuchni, gdy "kąpal" sie" w misce z woda do picia, a ty - akurat wchodzisz w sam srodek...

Ale to nic. Piski, gdy wyszlam na 5 minut wyniesc kosz na smieci tez wspominam z lza w oku. I taranowanie nas pyskiem, gdy wracalismy z pracy. Przytulanie sie, czyli wycieranie czarnego nosa w nasze najfajniejsze ciuchy. A potem łomoty, przydzwieki i "patataj" po calym mieszkaniu. No i grzybkowy zapach pyska, uszu dozka, ktory raczej... chyba.... na pewno... nie lubi byc sam, bo nie jest do tego stworzony.

Tesknie bardzo ....

Link to comment
Share on other sites

No, wlasnie, o niczym innym nie mysle! Jak mowilam - jade po piesia juz niedlugo. Wysle zdjatka (jesli mi sie uda, of course).

Troche sie martwie o dluga podroz, jak maluszek to zniesie?? Mamy wiecej niz pol Polski do przejechania. Oby nie rozpaczal za bardzo, ze go zabieramy od rodzicow :(

Bo teraz jest juz troche za dlugo przy mamusi i tatusiu - dumnym Yankarim. Czas na nowy domek. Jak nas bejbi przyjmie? Trzymajcie kciuki!!! :D

Link to comment
Share on other sites

  • 2 years later...

To ja dopiszę finał do swojego pytania :lol:.
Tak się poskładało, że moim pracodawcą jest mój TZ [wiem, wiem to straszne :lol:] i nasz Wuwu jest z nami codziennie w pracy. Inni pracownicy baaaardzo go lubią. Kurier DHL-a wprost za nim szaleje i czasem wpada nawet jak nie ma dla nas paczki, a jest akurat gdzieś blisko. Petentów w biurze mamy rzadko, przeważnie reagują sympatycznie, jeśli jednak zdradzają jakieś obawy poprostu wychodzę z Wuwu na krótki spacer :lol:. Jednynie z Panią listonoszką nie umieją się dogadać, choć Pani listonoszka zaskakuje mnie znajomością psiej natury to jednak jak sama mówi strasznie boi się psów. Ogólnie rzecz biorąc pies w biurze łagodzi obyczaje, zmusza do oderwania oczu od monitora co bardzo korzystnie wpływa na stan zdrowia oczu :). Same plusy :lol:.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

A ja mam w domu Platona, który nie jest dogiem, ale demoluje chałupę, jeśli tylko zostaje sam... Zostaje więc w kagańcu (na szczęście potrafi w nim jeść i pić), kupiłam też klatkę kennel - największy rozmiar (na razie stoi otwarta i pies sam wchodzi tam, by odpocząć lub się pobawić). Przyjazd Inki raczej nie pomógł, zwierzaki tęsknią i okazują tęsknotę wyraźnie i wyraziście. Jak wczoraj zostały same na dwie godziny, to sprzątanie po powrocie zajęło tyle samo. Platon zżarł skórzane elelmenty swojego kagańca i smycz Inki.
Pracuję w szkole, codziennie kilka lekcji, najwyżej siedem x 45 minut, mam blisko do pracy, więc jakoś wytrzymują napór na pęcherz, ale tęsknią bardzo... Wyglądają przez okno - znają ich wszyscy sąsiedzi, a i samo okno nosi ślady tego tęsknego wypatrywania doga...
Szkoda, że nie mogę zabierać ich do pracy, ale to na pewno niemożliwe...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='halbina']ojczystego... :cool3:[/quote]
brrr . W liceum skutecznie mi obrzydzono lekcje polskiego:eviltong:

Pozostaje tylko Ogar polski, Owczarek Podhalański, Polski owczarek nizinny...iiii...i nie wiem co jeszcze:eviltong:

ps. Jakieś 2 lata temu w mojej szkole mieszkał nauczyciel od informatyki, mial psa, takiego kundelka do kolan... i wyprowadzał go na boisko:evil_lol:, wiec chyba mozna ostatecznie przytargac ze soba 4noga.

Link to comment
Share on other sites

Dobra, to teraz ja.
Młody jak zostawał w domu sam to kończyło się na zniszczeniach, od małego widziałam jego zapędy, więc nigdy niezostawiałam go na mieszkaniu, wszystkie drzwi są pozamykane a on ma swoje posłanko na przedpokoju, czyli do dyspozycji przedpokój i kuchnie. Co miał zniszczyć to zniszczył, potem był remont i zabezpieczanie czego tylko się da. Do tej pory niepracowałam , byłam z nim cały czas w domu, teraz znalazłam pracę i bałam się co to będzie, tyle godzin sam w domu a przyzwyczajony wychodzić na dwór co 2-3 godzinki.
Fakt że okres zniszczeń minął jak skończył roczek.
I muszę się pochwalić!!:loveu: Mój okruszek okazał się idealnym psiem, siedzi cichutko, nieniszczy, śpi grzecznie, a jak wracam to wita mnie zaspany i grzecznie czeka kiedy wyjdzie.
Halbinko a może spróbuj dać je na czas wyjścia do mniejszego pomieszczenia np. na przedpokój, będą się bardziej komfortowo czuły na mniejszej przestrzeni.
Ja jeszcze Ax'owi zostawiam cicho włączone radyjko, jakieś zabawki którymi i tak się niebawi,czasem jakiś ciuszek pachnący mną, wiem wariatka ze mnie ale nieśmiejcie się, Ax to maje małe dzieciątko i jak mam go zostawić choćby na chwile, to jestem praktycznie chora. Oprócz tych mamy jeszcze kilka innych zwyczajów na pożegnanie. I jak narazie wszystko gra!

Link to comment
Share on other sites

Dzięki za rady. Ale - jak zostało napisane - co miały zniszczyć, zniszczyły, teraz bałaganią raczej. A przedpokój?... Boję się, żeby nie zaczęły wyć i szczekać, bo mnie sąsiedzi ze zwierzakami wyniosą. I liczę na to, że też im przejdzie, zwłaszcza Platonowi, ma teraz osiem miesięcy...

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Mój Gaudi od początku był bardzo grzeczny i nigdy niczego nie zniszczył podczas naszej nieobecności. Przyzwyczajałam go do zostawania samemu stopniowo - na początku zostawiałam go samego na kilka minut - np kiedy wynosiłam śmieci. Potem coraz dłużej, teraz nie ma problemu, żeby został 6-7 godz (więcej nie musi). Kiedyś była awaryjna sytuacja, że siedział sam 10 godz i też nie nabroił, tylko po szalonym powitaniu pędem wybiegł na dwór załatwić swoje potrzeby.
Teraz ma 8 miesięcy i często wita mnie zaspany. :) Mam poważne podejrzenia, że on po prostu cały czas śpi jak nikogo nie ma. Zostawiam mu zapalone światło i radio, ale nie wiem, czy to w ogóle potrzebne. Kiedyś jak mu się nudziło, to wyciągnał spod ławki pudełko ze swoimi zabawkami i wszystkie poroznosił po domu, ale to tylko raz mu się zdarzyło i byłam pod wrażeniem, że zajął się zabawkami a nie np moimi butami. ;)

Jeśli chodzi o zabieranie psa do pracy - ja nie mam takiej potrzeby, bo spędzam tam ledwie kilka godz dziennie, jak coś trzeba więcej to moge to zrobić w domu przez internet. Ale ostatnio moja szefowa mnie zagadnęła, że może bym kiedyś przyszła z tym swoim dogiem, bo chciałaby go wreszcie poznać. :razz: To super babka i na dodatek sama kiedyś miała dożycę i chyba stąd ten sentyment do olbrzymów.

Link to comment
Share on other sites

A jeśli chodzi o wycie czy szczekanie - na początku, jak wychodziłam na kilka minut, słychać było go z daleka. Ale szybko przestał wyć i nawet pytałam kilka razy sąsiadów czy go nie słychać, ale mówią że nie. Wierzę im, bo to tacy ludzie, co na pewno by mi powiedzieli. Ci co mieszkają pod nami kiedyś się skarżyłi, że tupie po 22. ;)

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...