Jump to content
Dogomania

Elektryczna obroża


MargoK

Recommended Posts

Daria ja nie twierdzę że nie ma psów które nie znają swojego miejsca w rodzinie. Myślę jednak, że przyczyn agresji psa wzgledem właściciela jest tysiące. Ja miałam agresywnego pudla miniaturę, który gryzł i to dość mocno jak tylko chciało się go ruszyć, sznaucera olbrzyma, który był łagodny jak baranek a teraz mam Dajuta z którym też mogę zrobić wszystko.
Każdy pies może być agresywny , czy to akita czy jamnik. No a rozglądając się dookoła ludzie najwięcej problemów mają właśnie z małymi , nadpobudliwymi psami -tylko wtedy problem nie wydaje się istotny bo i ząbki u nich malutkie :).

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 85
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Ineczka, Ania, pozwolcie ze sie zapytam. Tak naprawde puszczacie swoje psy w otoczeniu innych,nieznanych, bez ustalenia tego z wlascicielami?
Czy to, ze pies jest niekontorolowalny, ale biega luzem, jest dla Was wyznacznikiem wlasciwego zachowania "wolnego" zwierzecia?
Bo cos mi w tym wszystkim nie pasuje, z jednej strony odpowiedzialnosc za zwierze, z drugiej strony to przekonanie, ze pies MUSI sam sobie zorganizowac fajny spacer, bo zajecia z wlascicielem, to niewolenie pieseczka..
Margo, moje uznanie za zaangazowanie w prace z psem, dosc trudnym.
Polowanie, pogon za zwierzyna jest zbyt mocno samonagradzajaca, kazde udane wyrwanie sie spod kontroli utrudnia odkrecenie reakcji.
Widzialam ukladanie psow biegajacych przy koniu, by nie gonily zwierzyny ( ryzyko sidel, odstrzalu, zagubienia, zagonienia zwierzecia, upolowanie). Poczatkowo, na slabym impulsie, na znanym terenie mialy wskazane pozadane zachowanie, stopniowo wyprowadzane poza ogrodzenie, znow utrwalane komendy. Dopiero po pewnym czasie brane na spacer przy koniu i w przypadku pierwszej pogoni odwolane przy niewielkim impulsie, po kilku takich spacerach wystarczyla atrapa obrozy (niestety zakladana na kazdy spacer, zbyt duza pobudliwosc psow).
Natomiast tez widzialam sunie, gdzie wlasciciel wypozyczyl obroze, po niewykonanym odwolaniu przywalil impulsem - suka z problemami lekowym dozywotnio, za to nie oddalala sie od wlasiciela dalej niz 2-3 m.

Link to comment
Share on other sites

Opowiem o swoich doświadczeniach z obrożą elektryczną. Gdy Kingyo wchodziła w okres juniorski podczas spacerów spuszczaliśmy ją ze smyczy by się wybiegała. Od początku uczona była posłuszeństwa z szczególnym naciskiem na powrót na hasło "do mnie". Niestety okoliczne pola to nieużytki, łąki nie koszone porosłe krzakami i zaroślami. W tych warunkach zagnieździły się sarny, lisy, bażanty a nawet dziki robią sobie wycieczki pod nasz dom. Pewnego razu podczas spaceru zauważyłem, że psina wpadła w szał tropienia. Okazało się, że w pobliżu przechadzało się stado saren. Kingyo pogoniła za nimi. Próbowałem przywołać ją. Niestety bez skutku, więc i ja pogoniłem za Kingyo....Towarzystwo kierowało się w stronę lasu. W oddali migały białe sarnie doopki a za nimi podążała biało-ruda doopka. Zacząłem sobie już wyobrażać biedne zagubione w lesie psiątko, wyczerpane wielokilometrową pogonią nie mogące znaleźć drogi do domu, naszą rozpacz po stracie psa :placz:. Wtedy miałem do "czynienia" z obrożą elektryczną. To znaczy myślałem "jaka szkoda, że nie mam czegoś takiego co zatrzymałoby psa będącego w oddali by wyrwać go z amoku pogoni" Na szczęście przygoda zakończyła się szczęśliwie, Kingyo po kilometrze ścigania zawróciła. Po jeszcze jednej podobnej przygodzie psy na spacerach prowadzone są na taśmach śladowych 20-metrowych co daje im trochę swobody. W trudniejszym terenie używamy automatów z kontrolą i blokadą napięcia linki. Do tematu o.e. nie powróciłem. Podczas spacerów wiele razy ćwiczony jest powrót na komendę, za każde bezzwłoczne wykonanie psa czeka sowita i smaczna nagroda. Jednak gdy psiaki poczują górny trop lub zaczynają kręcić się wąchając za tropem wiem, że nic, nawet wizja najlepszego smakołyku nie powstrzyma instynktu łowieckiego. Atrakcyjność polowania, adrenalina wygrywają z całą pracą poświęconą na szkoleniach. Taka jest akita i właściciel musi się z tym pogodzić. Oczywiście każdy pies jest inny, ale śmiem twierdzić że opisane zachowanie jest charakterystyczne dla rasy.
Jeszcze co do o.e: Byłem świadkiem indywidualnego szkolenia ON z jej użyciem i byłem zaskoczony jej skutecznością. Naprawdę nie widać było by pies ucierpiał w jakikolwiek sposób. Przewodnik (właścicielka psa) wykonywała podstawowe ćwiczenia P.T. a trener korygował zdalnie złe reakcje psa. Efekt był znakomity! Na początku pies okazywał zachowanie dominacyjne (choć teoria podobno upadła :evil_lol:) a każdą komenda "siad" przed wykonaniem poprzedzał rytuałem "pasienia" przewodnika. Po paru minutach ćwiczeń po zastosowaniu o.e. pies wykonywał polecenia wzorowo. Jednak ON to nie akita i byłbym BARDZO ostrożny z użyciem tego rekwizytu, a jeśli tak to pod okiem DOŚWIADCZONEGO I ROZSĄDNEGO szkoleniowca! I to w okolicznościach gdy inne metody nie skutkują......

Paweł

Link to comment
Share on other sites

No to jeszcze ja dorzucę swoje dwa grosze.
Hiro, gdy do mnie zawitał miał 1,5 roku. Nie miałam zatem wpływu na jego socjalizację w wieku szczenięcym. Nie jest mi również znane jego pochodzenie, więc nie wiem co odziedziczył, a co nabył.
Jest psem o bardzo silnym instynkcie łowieckim i niestety silnej nietolerancji do innych psów. Takie 2 w 1 :)
Nasze początki były trudne i przyznam, że wpadł mi kiedyś pomysł oe jako środka, którego rozważne i przemyślane zastosowanie mogłoby rozwiązać problem zapanowania nad psem w sytuacji pogoni za leśną zwierzyną. Było to dla mnie o tyle istotne, że często spacerujemy po lesie, a ja powoli miałam dosyć obijania się nosem o drzewa na drugim końcu 10 m. linki, podczas gdy mój pies łapał trop i zaczynał nie zważając na nic podążać nim w tempie ekspresu:painting:. Wyglądało to podobnie, tylko dostawiłabym kilkadziesiąt drzew. Pomijam już temat dlaczego pies na lince w lesie- bo nie jest to w tym miejscu istotne. Zatem- próbowałam różnych rzeczy- odwracania uwagi, uciekania, gwizdania, nagródek za przyjście, przydeptywania linki, przekierowania zainteresowania na "moje własne ślady" itp. Wszystko na nic. Pies był posłuszny i chętny do współpracy do czasu złapania tropu. Jak złapał- głuchł i ślepł na wszystko, co nie było zapachem zwierzyny.
Stwierdziłam, że z tak silnym instynktem to ja nie wygram, bo nie mam psu do zaproponowania bodźca silniejszego kojarzącego się mu równie pozytywnie. Zaczęliśmy więc zamiast do lasu chodzić na pola, gdzie prawdopodobieństwo wywęszenia śladu zwierzyny było o wiele mniejsze. Zakupiłam bardzo głośną i piskliwą lateksową świnkę (zabawka), której zaletą było to, że miała większy zasięg niż moje gwizdy i darcia. Uwarunkowałam ją Hirkowi pozytywnie (nagroda za przyjście na ten dźwięk) i po jakimś czasie, początkowo z linką, później bez zaczęłam psa puszczać luzem po owych polach. Zdarzało się, że trafiał na trop, ale widocznie nie był to trop tak świeży jak w lesie, bo pies się tak nie nakręcał. Wykorzystałam to ćwicząc przywołania ze świnką w ręku i duszą na ramieniu. Wracał, a mojej radości nie było końca. Pies widząc moje wygłupy cieszył się razem ze mną :). Któregoś dnia na spacerze wyskoczył nam spod nóg zając. Hiro puścił się za nim w pogoń. Pomyślałam, że to już koniec, że nie odpuści, ale wygniatałam zaciekle dźwięki z nieodłącznej świnki :). I stał się cud- oniemiałam, gdy pies się zatrzymał, popatrzył za uciekającym zającem i wrócił do mnie.
Na polach spotkaliśmy zająca już kilka razy- Hiro owszem- startuje, ale po chwili odpuszcza i wraca na wołanie.
Po lesie nadal chodzimy na 10 m. lince, ale nie ma już w psie takiego dzikiego pędu nawet jak coś wyczuje. Spokojnie węszy bez obijania mną o drzewa.
Myślę, że na taki, a nie inny efekt złożyło się kilka spraw. Ale to tylko moja teoria i zupełnie subiektywny pogląd wyrobiony w oparciu o obserwację i pracę z własnym psem. Zatem:
- spowszednienie zapachu (choć jest to chyba wbrew teorii, bo pies raczej powinien się coraz bardziej nakręcać za każdym kolejnym razem).
- Hiro chyba "załapał", że zwierza nie dogoni, a on z tych co nie lubią się na darmo wysilać- więc odpuszcza po chwili pościgu.
- i ostatnie- mam wrażenie, że udało mi się stworzyć dobre wzajemne relacje z własnym psem- i to chyba jest najważniejsze. Pies wraca najdalej po 5 minutach.

Dzisiaj cieszę się, że nie użyłam oe. Z perspektywy czasu widzę, że nie było to potrzebne.
Nie wykluczam jednak, że ktoś może mieć potrzebę zastosowania takiego rozwiązania przy swoim psie. Ale podobnie tak jak część osób napisała "w okolicznościach gdy inne metody nie skutkują i tylko i wyłącznie pod okiem i nadzorem osoby doświadczonej w pracy szkoleniowej".

Link to comment
Share on other sites

Karjo2,
to i ja się zapytam skąd przyszło Ci do głowy takie pytanie?
i proszę wyjaśnij co miałaś na myśli pisząc:
"Margo, moje uznanie za zaangazowanie w prace z psem, dosc trudnym"

i jeśli juz, to Kacedy należą się takie słowa uznania, chociażby po przeczytaniu paru bardzo cennych wskazówek dla Margo na wątku [B]zły nawyk, [/B]nie wspominając już o ostatnim poście w tym topicu, gdzie fantastycznie poradziła sobie z zachowaniami instynktowymi juz u dorosłego psiaka.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ineczka'][SIZE=2][FONT=Verdana][/FONT][/SIZE]
[FONT=Verdana][SIZE=2]Bo co to za frajda mieć swobodę, gdzie nie ma ani towarzyszy do zabawy, ani tym bardziej nowych bodźców zapachowy.[/SIZE][/FONT]
[FONT=Verdana][SIZE=2]Czyli dla jasności nigdy nie miał sposobności sobie pobiegać i „porobić” na co ma ochotę?… Od początku tylko smycz i ustalanie zasad, tyle zrozumiałam z wątku zły nawyk.[/SIZE][/FONT]
[FONT=Verdana][SIZE=2]Pisałaś tylko o chodzeniu tam gdzie, to Ty masz ochotę i zaznajamianie się tylko z tymi zwierzętami, które Tobie pasują, oczywiście wszystko na smyczy.[/SIZE][/FONT]
[FONT=Verdana][SIZE=2]Jak dla mnie to 100% narzucania psu Twojej woli, czyli stosowanie teorii dominacji.[/SIZE][/FONT]

[FONT=Verdana][SIZE=2]Radzę Ci więcej luzu z Arinem, choć spuszczanie go dopiero w tym wieku ze smyczy będzie kosztować Cię jeszcze więcej czasu i cierpliwości. [/SIZE][/FONT]
[FONT=Verdana][SIZE=2][/SIZE][/FONT][/quote]
Ineczka, chocby po takiej Twojej wypowiedzi.

Co do Margo, nadal moje uznanie za szukanie rozwiazan i dopytywanie sie o nowe pomysly, przy tym o rozne metody szkoleniowe i narzedzia.
Za proby dopracowania z psem pewnych rzeczy, zamiast uznania "ten typ tak ma".

Link to comment
Share on other sites

Karjo2,
Nawet w zacytowanej przez Ciebie mojej wypowiedzi, jakoś nie mogę się doszukać miejsca, gdzie powiedziałam, że pies nie jest kontrolowany, czy Twoim zdaniem jedynie smycz daje kontrolę nad psem?
Ba nawet i taka kontrola, czasami nawala, chociażby przykład flexa do 60 kg w przypadku opisanym przez MargoK.
Albo, jak to opisałaś, że zajęcia z właścicielem to niewolenie pieseczka, skąd te daleko idące wniski, znowu nie wiem.
A może gdybys w moim cytacie nie opuściła takiego zdania:
[B][FONT=Verdana][SIZE=2]To co powiedziała Ania, dawać dużo miłości, czułości, ale i konsekwencji w wykonywaniu poleceń opartych przede wszystkim na zabawie i frajdzie, jaką może zyskać poprzez poprawne zachowania.[/SIZE][/FONT][/B]
łatwiej byłoby Ci zrozumieć kwintesencję całej wypowiedzi.
Zdania wyrwane z kontekstu można interpretować na wiele sposobów.

Sednem sprawy jest, aby we wszystkich metodach wychowawczych zachować zdrowy rozsądek,( aby pies pozostał psem,) i tak jak napisała Kacedy stworzyć dobre wzajemne relacje, a przy okazji czerpać z tego przyjemność.
A tak btw to zastanawiam sie czy do akit wpadłas tylko, aby wypowiedzieć sie na tym wątku?

Link to comment
Share on other sites

Kajro2- [QUOTE][/QUOTE]po kilku takich spacerach wystarczyla atrapa obrozy (niestety zakladana na kazdy spacer, zbyt duza pobudliwosc psow).[QUOTE][/QUOTE]

no i właśnie tego pieski uczą się najczęściej - czyli - jest obroża - nie wolno - nie ma obroży - wolno - stąd atrapa - a nie z powodu rzekomej pobudliwości

Jak napisałeś - widziałeś takie psy, którym wystarczyło kilka razy..

Ja widziałam takie, które robiły fikołki w górze - bo najsłabszy impuls nie działał, widok dość przykry i niekoniecznie wracały do właściciela.

Stąd - dalej twierdzę, że to jedna wielka niewiadoma i b. ryzykowna metoda szkolenia.

Oczywiście - nie musimy być w tym % , na którego nie poskutkuje, a jeśli , co wtedy..

[QUOTE][/QUOTE]Co do Margo, nadal moje uznanie za szukanie rozwiazan i dopytywanie sie o nowe pomysly, przy tym o rozne metody szkoleniowe i narzedzia.[QUOTE][/QUOTE]

Czy to akurat nowy pomysł - to chyba bym trochę polemizowała. A dopytywać jak najbardziej może - i dobrze, tyle, że to nie znaczy, że nie znajdzie przeciwnej opinii. Stąd uzurpowanie sobie wyłączności -/jak to nazwałeś/ - w kwestii przeciwnej i uargumentowanej wypowiedzi - odbieram jako polemikę na forum - /a nie wyłączność/- nawet jeśli dla kogoś jest to uwaga krytyczna. W końcu do tego służy forum - do wymiany poglądów.

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Witam.

Czytam z wielkim zainteresowaniem wypowiedzi dotyczące stosowania obroży elektrycznej. Nie ukrywam, że najbardziej odpowiadają mi rzeczowe, wyważone, spokojne wypowiedzi. Natomiast belferski ton niektórych, zwyczajnie mierzi. Od nieco ponad 2 lat naszym ukochanym psem jest Torii Puchate Kreple - pies bardzo do nas przywiązany, jak na akitę :lol: posłuszny, zrównoważony. Przeszliśmy wspólnie szkolenie, na którym poznał podstawowe komendy, miał okazję pobyć w towarzystwie innych psiaków. Pochodzi z hodowli, w której jako szczenię miał kontakt zarówno z innymi psami, jaki i z ludźmi w różnym wieku. Pomimo tego, że Torii ( w domu zwany Pimpelkiem, Rodeuszem, Rodikiem , Rodnejem, Białasem, Biołkiem lub po prostu Rodo) nie jest naszym pierwszym psem i nie brak nam doświadczenia, to w sytuacji kiedy zaczyna działać u naszego psa instynkt myśliwego ,w kąt idą wszelkie nasze nauki i przekonanie, że dobrze wychowaliśmy naszego psa... Kiedy poczuje świeży ślad lub zobaczy sarny na nic zdają się wołania, gwizdy, wymachiwanie wiejską (ulubiona nagródka :evil_lol:) Jego sylwetka zmienia się w kulę, która z nosem przy ziemi i amokiem w oczach, pędzi by dogonić. I zapewniam Was, że strach jaki towarzyszył nam parę razy z powodu ucieczek naszego Rodo - porównywalny ze strachem o dziecko - był ogromny. Oczyma wyobraźni widzieliśmy to o czym pisała margok : wnyki, myśliwych, samochody na oddalonej 3 km (co to dla akity!) S7, wreszcie także pogryzionych przez naszego psa ludzi - bo przecież różnie może się zdarzyć, prawda? Muszę jeszcze wyjaśnić,że takie historie zdarzyły nam się po niedawnej przeprowadzce do nowego domu, który usytuowany jest na terenech wiejskich, w okolicy lasu i w zwiążku z tym mnóstwo tam dzikich zwierząt. I to właśnie wtedy nasz aki odmówił posłuszeństwa. Poprzednio, przez prawie 2 lata, był na codziennych spacerach (duże łąki) puszczany luzem, dużo biegał, bawił się z suczkami (samców , niestety , nie toleruje, mimo naszych wysiłków by był cywilizowanym psem ;)) Obecnie pozostaje nam więc linka i wspólne bieganie, co dla przyzwyczajonego do swobody psa jest pewną niespodzianką, najlepiej widoczną podczas spacerowych rytuałów. Tak więc wcale nie jestem zdziwiona, że ktoś szuka rozwiąń niezbyt przyjemnych dla psa, ale być może takich , które pozwolą mu cieszyć się swobodą, [U]a przede wszystkim ochronić go przed niebezpieczeństwem.[/U] Uff, rozpisałam się... I jeszcze jedno: rzadko odzywam się na forum, jestem raczej jego czytelniczką, ale doprawdy irytuje mnie agresywny ton wielu wypowiedzi. Mam wrażenie, że tutaj nie pojawiają się ludzie w typie "mocnych karków", którzy pytają np o o.e. po to, by zrobić krzywdę zwierzakowi? Że raczej chodzi o poznanie opinii i doświadczeń innych, by samemu podjąc jak najlepszą decyzję. Tymczasem wielu forumowiczów niczym alfa i omega wyraża jedynie słuszną , popartą argumentami w stylu::mad:, opinię i w ogóle nie dopuszcza możliwości dyskusji. A przecież chyba jesteśmy z jednej Partii Psiarzy i powinniśmy wymieniać się doświadczeniem, krytykować ( a jakże! - ale nie złośliwie ) a przede wszystkim argumentować! Acha, i bardzo podoba mi się pomysł jednej z forumowiczek, która utworzyła wątek pt. "Oceń moją akitę" i stoicko przyjmje lepsze i gorsze, ale merytoryczne , oceny eksterieru swojego psa, wiele się przy tym dowiadując. Uważam to za świetny pomysł, odważnej i niezakompleksionej osoby. Przede wszystkim zaś BARDZO ZRÓWNOWAŻONEJ, a takim właśnie winien być posiadacz akity.
Będę śledzić losy tego wątku i to w jaki sposób się rozwinie, a być może w niedługim czasie umieszczę tam zdjęcia naszego Rodo. Muszę tylko poczekać na możliwość zrobienia mu aktualnych zdjęć tzn aż śnieg stopnieje, bo na jego tle nam znika... ;) - jest białym akitą .

Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za możliwość korzystania z kopalni wiedzy na temat psiaków , jaką jest dogomania.

Renata

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...