Jump to content
Dogomania

Działania schroniska-żeby tylko pozbyć się psa.


myszol88

Recommended Posts

Witam wszystkich i proszę o przeniesienie tematu, jeśli został przeze mnie umieszczony w nieodpowiednim do tego dziale.

Zastanawiam się ostatnio, na czym tak naprawdę zależy schroniskom. Czy na tym, żeby pies znalazł odpowiedni dom i już nie wrócił do schrona, czy tyko na tym, by po prostu ktoś wziął psa i już.
O co chodzi? Kilka miesięcy temu mój znajomy postanowil wziąć psa ze schroniska. Ma już 2 psy, ale postanowił dać dom jeszcze jednemu. Spodobała mu się duża suczka po sterylizacji, która z racji przebytego zabiegu była oddzielona od pozostałych psów. Zadawał więc pytania dotyczące suczki, aby uniknąć późniejszych niespodzianek. Pracownicy oczywiście niezmiernie zachwalali suczkę, w samych superlatywach! Koledze zależało głównie na tym, aby suczka nie była konfliktowa w stosunku do jego psów, pracownicy zapewnili, że ŚWIETNIE dogaduje się ze wszystkimi, innymi psami i nie sprawia pod tym względem żadnych problemów.
Kolega był zachwycony i zabrał suczkę ze schrona. Niestety mimo usilnych starań, suczka nie dogadywała się z jego psami, atakowała je, gryzła, doszlo do tego, że kolega nie mógł nawet pogłaskać "starych" psów, bo nowa zaraz podbiegała i rzucala się na nie, jeśli nie od razu w jego obecności to zaraz gdy tylko znikał za drzwiami domu. Zmuszony był znaleźć suczce inny dom, za bardzo bał się o swoje "stare" psiaki no i też o siebie, bo znajdował się w centrum bitwy, kiedy jego psy chciały ukryć się za nim.

Dlaczego schroniska chcą na siłę pozbyć się psów? Suczka pochodziła ze schroniska, które bardzo źle odnosi się do wolontariuszy, próbuje ich zniechęcić do pracy. Odrzucają pomoc osób, które mogłyby wiele zdziałać, osób, które mogłyby znać psy na tyle dobrze, żeby móc udzielić prawdziwych informacji potencjalnym nowym właścicielom. Zamiast tego jednak wolą odrzucić wszelką pomoc, kłamać ludziom i zniechęcać ich, pozbywać się psów za wszelką cenę. Dodam, że kolega zapowiedział, że już nigdy nie zdecyduje się na adopcję psa ze schroniska, przynajmniej nie z tego schroniska. Dlaczego tak jest? :-(

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 57
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Trudno powiedzieć dlaczego :shake:. Wolontariusze w tych sprawach bez wątpienia się przydają.
Pamiętam sytuację w schronisku, kiedy przyjechała do nas telewizja. Akurat wychodziłam z moim ulubieńcem Timem na spacer i poproszono mnie o opowiedzenie czegoś o nim. Więc powiedziałam że lubi ruch, jest przyjazny w stosunku do ludzi, lubi być głaskany, nie boi się wody itd. Aż powiedziałam że jest agresywny w stosunku do innych psów, zwykle samców. Facet przerwał mi, powiedział żeby wszystko powtórzyć ale nie wspominać nic o jego agresji, żeby zareklamować go bardziej. :-o Od razu odpowiedziałam że to jest bardzo ważne, więc tego nie pominę.
Być może później wycięli mój tekst o agresji (fragment na początku pewnie pokazali bo zaczepiła mnie potem jakaś dziewczyna na ulicy).

Po za tym, psy często zachowują się całkiem inaczej w schronisku niż w warunkach domowych. Mamy suczkę o imieniu Biała. Jest bardzo dominująca i zazdrosna. Kiedy biegała wolno po schronisku po za boksem, atakowała inne psy, a po kilku miesiącach w boksie zmieniła się całkowicie. Zrobiła się cicha i już tak chętnie nie szczerzyła się na psy.
Może pracownicy tamtego schroniska niewiele wiedzą o psach którymi się zajmują, a sądząc po ich podejściu do wolontariuszy, pewnie zależy im na tym by szybko pozbyć się zwierząt.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Po za tym, psy często zachowują się całkiem inaczej w schronisku niż w warunkach domowych.[/QUOTE]
+ przyzwyczajenia dorosłych psów. Oddzielenie suki po zabiegu też pewnie nie pomogło.

[QUOTE]jeśli nie od razu w jego obecności to zaraz gdy tylko znikał za drzwiami domu.[/QUOTE]
zostawienie psów które się nie dogadują bez nadzoru ludzi to skrajna nieodpowiedzialność. :shake:


Pies ze schroniska może być trudnym psem i trzeba to wziąć pod uwagę, czy kolega dokładnie przemyślał swoją decyzję?

Link to comment
Share on other sites

Ale niestety coś w tym jest, że w wielu schroniskach, szczególnie tam, gdzie wolontariusze są średnio mile widziani nie zwraca się dużej uwagi na to, komu wydaje się psa, jakie ten pies w ogóle ma cechy, a co za tym idzie, co się z tym psem później dzieje. Wolontariusze to często niewygodna forma zewnętrznej nieznieczulonej "kontroli".

Link to comment
Share on other sites

Mysle, ze powodem tych wszystkich zajsc, jak nam wszystim juz wiadomo jest fakt, ze pracownicy schronisk nie pracuja z psami. Zupelnie co innego jest zaadoptowac szczeniaka a psa doroslego. Szczeniaka wychowamy sami ale jesli mowa o doroslym psie polegamy na informacjach uzyskach od pracownikow. Problem polega na tym, ze duzo osob adoptujacych psy ze schronisk nie zdaje sobie sprawy z tego, iz zazwyczaj sa to zwykli pracownicy zatrudnieni do pracy a nie milosnicy zwierzat ktorych obchodzi dalszy los zwierzecia jak i dobor odpowiedniego psa dla odpowiedniej osoby. Wierzymy w dane slowo i zapewnienia, ze pies jest ulozony itp. Ot slyszymy to co chcemy uslyszec. Ludzie adoptujacy psy rowniez powinni byc otwarci na to, ze psa nie adoptuja od osoby, ktora spedzila z nim sporo czasu i wie o wszystkich jego wadach jak i zaletach. Adopcja psa ze schroniska moim zdaniem to zawsze tzw. kupno kota w worku. Prosze nie zrozumcie mnie zle, ale dopiero z czasem nowy wlasciciel dowie sie o jego prawdziwym charakterze. Nalezy byc rowniez przygotowanym na to, ze pies okaze sie nie takim jakim chcieli bysmy aby byl oraz nalezy sobie zadac pytanie czy bede w stanie podolac temu wyzwaniu. Jezeli odpowiedz jest negatywna to w tym przypadku nalezy zaadoptowac szczeniaka, ktorego wychowa sie na tegiego psa jakiego chcieli bysmy miec. Wowczas psy nie beda zwracane do schronisk i nie bedzie tzw. nieudanych adopcji.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WŁADCZYNI']Oddzielenie suki po zabiegu też pewnie nie pomogło.

zostawienie psów które się nie dogadują bez nadzoru ludzi to skrajna nieodpowiedzialność. :shake:
[/quote]

Więc po kolei. Co do oddzielenia suki, to przebywała ona w towarzystwie jeszcze jednej suczki i niestety dopiero po fakcie czyli juz po wzieciu suczki ze schrona kolega przypomnial sobie jedna niby drobna, ale w sumie istotna sytuacje:
kiedys trafil akurat na pore karmienia i tą druga suczke zawolali do pomieszczenia i zamkneli drzwi, otworzyli dopiero jak sie najadly oby dwie. Teraz kolega jest sam na siebie zly, ze taką glupote strzelił i ze to rozdzielenie nie dalo mu nic do myslenia :shake:.

A teraz co do zostawienia psów. Nie gryzly sie gdy kolegi nie bylo w poblizu, ani jego ani nikogo z rodziny. Same siedzialy sobie gdzies tam oddzielnie i byl spokoj, a kiedy ktos z ludzi pojawial sie na zewnatrz wtedy "nowa" atakowala :-(. A poza tym "nieodpowiedzialnosc skrajna"? To co mial zrobic? W piwnicy ją zamknac? To naprawde byla ciezka sytuacja.

Ogólnie dziwie sie po prostu kierownikom schronisk, ze odrzucaja pomoc wolontariuszy. Rozumiem, ze pracownicy nie musza pałać jakas miloscia do zwierzat, ale wlasnie dlatego wazne jest, zzeby pozwolic sobie na pomoc osob, ktore tą milosc maja i chca sie nia dzielic i pomagac.

Link to comment
Share on other sites

dopóki wiemy że są tarcia, a chcemy mieć wszystkie psy całe to albo lądują w klatkach na czas nieobecności, albo rozdzielamy je w różnych pomieszczeniach.

Dla mnie to nie była przemyślana decyzja, dom nie był przygotowany, domownicy też nie. Trenerów paru dobrych w Polsce jest i zanim się zrobi wielkie zamieszanie z kilkukrotnym zmienianiem domu przez psa po przejściach warto z ich pomocy skorzystać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kasia_82']Problem polega na tym, ze duzo osob adoptujacych psy ze schronisk nie zdaje sobie sprawy z tego, iz zazwyczaj sa to zwykli pracownicy zatrudnieni do pracy a nie milosnicy zwierzat ktorych obchodzi dalszy los zwierzecia jak i dobor odpowiedniego psa dla odpowiedniej osoby. [/quote]
Nie chodzi tylko o to, że są to nie-miłośnicy zwierząt. Są to ludzie, którzy się po prostu na psiej psychice nie znają, no i nie mają czasu obserwować każdego psa, żeby móc coś o nim powiedzieć. Psy w schroniska często zachowują sie łagodnie, a potem niespodzianka. Możliwe, że ktoś, kto sie zna, mógłby zauważyć pewne sygnały świadczące o agresji danego osobnika, ale dla laika, to graniczy z cudem.

Szkoda, ze kolega zrzuca winę na schronisko, a sobie nie ma nic do zarzucenia. Na ile spacerów zabrał suczkę?? Jak i kiedy odbyło się zapoznawanie jego psów z ta suczką??

Jeśli bierzemy psa, to powinniśmy odpowiedzieć sobie na kilka pytań: co jak pies zachoruje, jak stracę pracę, jak my sie rozchorujemy, jak będą wakacje, jak urodzą się dzieci itp. Natomiast jeśli bierzemy psa ze schroniska, to trzeba zastanowić się, co zrobimy jeśli pies będzie załatwiał sie w domu, niszczy i wył, będzie agresywny - w tym również do domowników. Często konieczne są odp. warunki do oddzielania psów od innych zwierząt i domowników.

Może warto byłoby się do takiej decyzji przygotować, poprosić o pomoc specjalistę i wziąć psa o odpowiednim charakterze, a nie tego, który nam się spodobał.

Link to comment
Share on other sites

Nasze schroniska jakie są takie są i to niestety na osobach adoptujących spoczywa obowiązek przemyślenia wszystkich opcji i zdanie sobie sprawy z możliwych komplikacji zanim jeszcze dojdzie do adopcji i przygotowanie się na nie. Zresztą zwierzęta bardzo często nie ujawniają wielu swoich cech przebywając w schronisku. I nawet, jeśli ktoś tzn. pracownik czy wolontariusz przekaże nam swoje spostrzeżenia dotyczące konkretnego zwierzęcia, to nie możemy być pewni, że tak będzie po zabraniu do domu. Adopcja zwierzęcia to wspaniała rzecz i wielka przygoda, taka wyprawa w nieznane na naszą odpowiedzialność-jako adoptujących.

Link to comment
Share on other sites

Piszecie, że takim porażkom adopcyjnym zapobiegłoby wpuszczenie do schronów wolontariuszy... Hm... Od razu zaznaczę, że nie piszę o nikim konkretnym, ale tu - na dogo - kilkakrotnie zetknęłam się z sytuacją, że to właśnie wolontariusze, dogomaniacy sugerowali, by np. w allegro nie pisać o psie wszystkiego.:shake: Bo to zmniejszy jego szanse na adopcję... Nie jesteśmy znowu tacy święci, koledzy i koleżanki.
Co do zarzutów pod adresem adoptującego: Władczyni, byłoby cudnie gdyby w tym kraju chętni na psa ze schroniska jak jeden mąż byli doświadczonymi psiarzami. Marzę o tym. Niestety tak nie jest. Lwia ich część, to zwykli "kowalscy", którzy po prostu chcą mieć w miarę niekłopotliwego towarzysza. I nie sądzę, aby należało odmawiać im prawa do adopcji i czekać na cud... Ty pracujesz ze swoim psem (wiem bo Was widziałam kiedyś z ukrycia :evil_lol:), ale większość ludzi ćwiczy tylko podstawowe komendy, o ile w ogóle. Ok, zabrońmy im adopcji, a psy niech czekają nie wiadomo na co :shake: To przecież też nie jest wyjście.

Link to comment
Share on other sites

Witam serdecznie.
Bardzo ciekawy temat!!!
Chciałbym na początku, zaznaczyć iż, praca pielęgniarzy zwierzat i wolontariuszy powinna być na tym samym poziomie i jest tak samo ważna. Wiele lat pracuje w schronisku i często zdaża się, że ludzie nie zdają sobie sprawy do końca, co to jest mieć więcej niż dwa psy. Właśnie dlatego praca tych osób musi być zgrana, nie kazdy sobie, tak jak organizacje zwierzęce, wspólnie można wiecej. Zadaniem jest penetracja człowieka, dlaczego, po co, do czego, poziom wiedzy, jakie zwierzęta(płeć, wiek, zdrowie, wielkość???). I dopiero na tej podstawie wybór odpowiedniego psa. Większość zwierząt, psów czy kotów trafia do schronisk lub na ulice, bo mało wiedzą, a problemy po pewnym czasie zaczynają ich przerastać. To nie takie proste.:shake: Z mojego doświadczenia wynika, że problemy zaczynają sie po około 2 tygodniach od adopcji, bez wzgłedu skąd adoptowane. A ze schroniska, często są traktowane ulgowo, bo przeszły swoje-błąd, niestety.
Prawda jest, że zwierząt jest ZA DUŻO i nie ma czasu na obserwacje, lub pracę. :shake::shake::shake: Jest jeszcze jedna sprawa- patologia w schroniskach, tworząca się w kojcach, czasami dostarczana do schroniska przez zwierzęta trafiające.
To dość złożony i obszerny temat. Wspólna praca daje efekty.

Link to comment
Share on other sites

Ja nie mówię że zwykły Kowalski nie może wziąć psa ze schroniska, tylko że zwykły Kowalski musi to zaplanować, przemyśleć, przygotować się i tak również na sytuację że psy mogą się nie dogadać jeśli są już rezydencji, lub że pies nie będzie taki jak miał być. Nad praktycznie każdym zachowaniem można pracować tylko potrzeba chęci i czasu, a czasem jeszcze i spotkań z odpowiednią osobą.
Zacznę się chyba bać - kolejna osoba mnie podgląda!:lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WŁADCZYNI']dopóki wiemy że są tarcia, a chcemy mieć wszystkie psy całe to albo lądują w klatkach na czas nieobecności, albo rozdzielamy je w różnych pomieszczeniach.

Dla mnie to nie była przemyślana decyzja, dom nie był przygotowany, domownicy też nie. Trenerów paru dobrych w Polsce jest i zanim się zrobi wielkie zamieszanie z kilkukrotnym zmienianiem domu przez psa po przejściach warto z ich pomocy skorzystać.

[COLOR=black][FONT=Verdana]Nad praktycznie każdym zachowaniem można pracować tylko potrzeba chęci i czasu. [/FONT][/COLOR][/quote]

Wyobraź sobie, że nie każdy ma w domu komplet klatek dla psów lub może pozamykać w pokojach psy, które na codzień żyją na zewnątrz i nie są przyzwyczajone do domu.
Oczywiście, że są trenerzy, tylko chyba nie każdego "kowalskiego" stać na ich wynajęcie czy jeżdżenie z psem/psami na szkolenia często nawet paredziesiąt kilometrów (w zależności od miejsca zamieszkania).
Wybacz, nie kwestionuje Twojego podejścia, ale nadaje się raczej dla ludzi, którzy mają trochę więcej funduszy na koncie niż przeciętny zjadacz chleba. A z kolei ktoś, kto ma więcej kasy w większej liczbie przypadków "zafunduje" sobie psa z rodowodem i "wyśle" go wtedy na szkolenie. Schroniskowce zostają więc tym sposobem w schroniskach.
Na pewno do pracy z psem potrzeba chęci i czasu, ale nie zapominajmy, że w trudniejszym przypadku wiąże się to także z wysokimi kosztami. Poza tym kolega może mógł jakoś rozdzielać psy przez pewien czas, ale na dłuższą metę nie był już w stanie poświęcić na to odpowiedniej ilości czasu. Liczył się z tym, że może mieć jakieś probolemy, ale suczka była tak zachwalana, iż nie sądził, że pojawią się aż takie...

Zerduszko pyta: [COLOR=black][FONT=Verdana]Jak i kiedy odbyło się zapoznawanie jego psów z tą suczką??[/FONT][/COLOR]
[COLOR=black][FONT=Verdana]Psy zostaly zapoznane na tzw. neutralnym terenie, czyli nie nalezacym do zadnego z psow. Wszystkie byly na smyczy tak na wszelki wypadek. Obwąchiwaly sie i poznawaly bez niczyjej ingerencji, bez ciagniecia za smycz. Sądze jednak, ze Zerduszku chodzilo o to, czy psy zapoznaly sie zanim jeszcze suczka zostala wzieta ze schroniska? Tak sie niestety nie stalo, bo nie bylo takiej mozliwosci.[/FONT][/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

Ceny za 1 czy 2 indywidualne spotkania z behawiorystą nie są tak powalające. A zdecydowanie tyle wystarczy, jeśli człowiek ma chłonny umysł i sam coś będzie jeszcze szukał. Nie trzeba iść na cały kurs i w ciągu 1 miesiąca wyłożyć kilkaset zł.

Tak, właśnie chodzi mi o zapoznanie psów przed przybyciem suczki do domu. I to nie tylko obwąchanie i tyle, ale stworzenie syt. potencjalnie konfliktowych: zabawka, jedzenie, uwaga człowieka :razz: Oprócz otwartego terenu, jakieś pomieszczenia. I obserwacja psów przez dłuższy czas nie tylko an 1 spotkaniu.

Oczywiście tak nie powinno być, że pracownicy ukrywają prawdziwy psi charakter, ale trzeba mieć świadomość, że tym instytucjom dużo brakuje do ideału ;) i trzeba polegać an swoich obserwacjach.

Link to comment
Share on other sites

Są schroniska i schroniska, opiekunowie i opiekunowie, wolontariusze i ....... Oburza mnie tytuł postu, nie w każdym schronisku wciskają psy, w wielu wypadkach nie wydają psów, nie każdy opiekun to idiota, wielu z nich to prawdziwi fachowcy, i to samo dotyczy wolontariuszy wielu z nich to wspaniali ludzie i dzięki im za pomoc. ale i są przypadki beznadziejne które do żadnego schroniska nie powinny mieć wstępu.
Przy tej liczbie psów w schroniskach nie jesteśmy w stanie poznać wszystkich psów, najlepiej znamy te którymi opiekujemy się na codzień i niestety są to sporadyczne przypadki aby adoptujący psa, chciał rozmawiać z opiekunem. Przykro że założyciela postu ktoś wprowadził w błąd, ale mierzyć wszystkich równą miarką też nie ładnie

Link to comment
Share on other sites

To czemu taki zwykły zjadacz chleba decyduje się na dorosłego psa? Dlaczego nie był to pies z DT czyli sprawdzony w warunkach domowych o którym można powiedzieć jak się zachowuje w domu, w czasie nieobecności właściciela, zwykle też w stosunku do innych psów/kotów/zwierząt.
Weź pod uwagę że w schronisku suka nie musiała okazywać agresji, w sytuacji skrajnie stresowej jaką jest schron mogła się zamknąc w sobie, a w domu bez wyznaczenia zasad i konsekwentnego przestrzegania się 'rozbujała'.

Ja sobie nie wyobrażam funkcjonowania bez klatki i wraz z każdym kolejnym zwierzem będzie się pojawiać kolejna klatka.


Czasem wystarcza jedna czy dwie wizyty aby wyprostować właściciela a co za tym idzie i stosunki między psami.

Link to comment
Share on other sites

Władczyni - bo nie każdy wie że istnieje coś takiego jak dt. Jeśli ktoś ma zamiar przygarnąć, adoptować psa pierwszą myślą zawsze jest schronisko.

Osobiście nie mam doświadczenia w sprawie adopcji psa ze schroniska, mogę jedynie opowiedzieć jak adoptowałam i co się potem działo z kotką którą wzięłam ze schroniska. Kilka lat temu zdecydowaliśmy się na kotka, pojechałam do schroniska, chciałam adoptować młodą koteczkę (młodą dlatego że w domu była już 5 letnia suka i chcieliśmy żeby relacje między nimi jakoś się ułożyły). Pokazano mi wybieg kotów, wybrałam malutką białą koteczkę, była na prawdę mała, żal mi się jej zrobiło że takie maleństwo się marnuje w schronisku, miałam podejrzenia i spytałam o to czy ona aby nie jest za mała jeszcze do adopcji, zapewniano mnie że nie, że bez obaw sobie poradzi w nowym domu. Pojechałam z nią do domu. Na drugi dzien kotka nie chciała jeść, była osowiała. Wizyta u weta - diagnoza:koci katar, za wcześnie zabrana od matki, nie ma jeszcze dostatecznej odporności, jakie leki dostała; wstawałam do niej w nocy i strzykawką poiłam ją glukozą i lekami. Zadzwoniłam do lekarza że stan się nie poprawia a jest jeszcze gorzej, na to wet że on nie ma czasu na wizyte bo robi remont w domu :angryy: pojechaliśmy do Kory całodobowej lecznicy, tam diagnoza- kotka jest już w agonii, nie przeżyje do jutra, werdytk: trzeba uśpić. :placz::placz: pamietam to do dziś, to była niedziela :placz:
A o psach ze schroniska to znam historię znajomej która adoptowała suczkę ze schroniska, szczeniaka, okazało się po kilku dniach że szczeniak ma parwo (o ile dobrze pamiętam) tez długie leczenie, w efekcie pies do końca życia miał sparaliżowaną przednią łapkę. I też zapewniano że pies jest w 100% zdrowy.

Żeby nie było aż tak ponuro, to znam psy wzięte ze schroniska które są okazami zdrowia, świetne kochane psy, ułożone, dogadujące się z innymi psami, z ludzmi itp.

Link to comment
Share on other sites

[B]Władczyni [/B]zazdroszczę ci miejsca w domu na klatki dla zwierząt :evil_lol:... Też chciałabym kupić Birmie klatkę [bo kotu to nie ma sensu :razz:.. on i tak uznaje spanie tylko na świeżym praniu :mad:], ale doszłam do wniosku, że musiałabym wywalić swoje łóżko, żeby mieć na nią miejsce :diabloti:... że już nie wspomnę o klatce dla Jagi :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Tak narzekacie na schroniska, a zadajcie sobie pytanie. Co Wy zrobiliście dla schroniska, aby poprawić sytuacje, zmniejszyc ilość psów, namówić kogoś na sterylizacje? Proszę o spokój, to nie jest atak:shake::lol: pytanie.
To podobnie, jak przyjeżdżam po zwierzaka, a ludzie jadą na mnie, za to, że pies jest stary, schorowany itd. Pytam, czy to ja mu to zrobiłem? Proszę przekierowac swoją złość na człowieka, który do tego dopuścił.
Schroniska to "śmietniki" i czasami wydając psa czy kota mamy nadzieje, że tam szybciej dojdzie do siebie niż w schronisku. Ale jeśli nie jesteśmy pewni, informujemy o tym człowieka.
myszol88 może suczka próbowała zwrócić na siebie uwagę, znam takie przypadki. Psy robia to w naszej obecności dyskretnie łypiąc oczami w naszym kierunku. Każda nasza reakcja na takie zachowanie przynosi porządany efekt, w postaci ukierunkowania naszej uwagi właśnie na nią. Traktoawać psy w takiej kolejności jak było przed przybyciem "nowej" zapewniając równa porcje pieszczot i kontaktu.

Link to comment
Share on other sites

[quote]
Tak narzekacie na schroniska, a zadajcie sobie pytanie. Co Wy zrobiliście dla schroniska, aby poprawić sytuacje, zmniejszyc ilość psów, namówić kogoś na sterylizacje? Proszę o spokój, to nie jest atak:shake::lol: pytanie
[/quote]
[COLOR=black][FONT=Verdana]Co ja zrobiłam pisać nie muszę, ale co ma robić przeciętny psiarz, skoro taka chlubna instytucja jak [COLOR=black][B]TOZ[/B][/COLOR] na swoich stronach sieje ciemnogród, jak w 18 wieku. Ryba psuje sie od głowy nieprawdaż? [/FONT][/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...