Jump to content
Dogomania

Lancelot - rasa Hokkaido


takatuka

Recommended Posts

:D to tylko ciekawość, pierwszy stopien do piekła ... jak widze prawdziwe przysłowie :)

Dlaczego zaraz ograniczenia?

Myślałam raczej, że czasami poglady się z wiekiem zmieniają. Nic złego nie miałam na mysli

a jeżeli chodzi o poglądy to ja, Izyda i Matagi to 3 zupełnie inne pokolenia a poglądy jak widać podobne...

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 243
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Lanci jest znów w schronisku :cry: :cry: :cry: :cry: :cry: :cry:

Matagi i Agappe proszę Was rozglądnijcie się za dobrym domem dla niego. Zawiozę go choćby na koniec Polski byleby tylko znalazł dobry i kochający dom.

To naprawdę wspaniały i kochany pies. Potrzebuje on dużo czasu i miłości oraz spokoju (oraz najlepiej domu z ogrodem)i napewno coś z niego jeszcze wspaniałego wyrośnie.

Błagam o pomoc :cry: :cry: :cry:

Link to comment
Share on other sites

Z Panią Izys i Matagi już rozmawiałam ale wytłumacze Tobie Carragan.

Piecho jest naprawdę wspaniały ale potrzebuje osoby, która ma więcej wolnego czasu oraz doświadczenie z psami typu akita.

Oczywiście Lancelot jest o wiele mniejszy od akity ale potrzebuje konsekwentnego właściciela.

Podejżewam, że był w swoim wcześniejszym domu bity, dlatego jest on nieufny wobec obcych. Tzn. na początku w ogóle nie da się dotknąć, broń Boże nie atakuje ale straszy jak mu coś nie pasuje, czyli się boi (pokazuje ząbki lub jak ktoś już na siłe chce go pogłaskać lub podnieść to ugryzie).

Ja przekupiłam go parówką.

Pani hodowczyni go niestety nie wezmie :cry:

Jeżeli chodzi o transport to z tym nie będzie problemu - zawiozę go choćby na koniec Polski, byleby do dobrego domu

Link to comment
Share on other sites

Biedny psiak :cry:

Tylko nie sądź, że źle myślę o Tobie takatuka.

Wiem, że bardzo się starałaś i miałaś wiele chęci oraz dobrej woli aby dogadać się z Lancelotem.

Cóż, czasem to zbyt mało :( , bo potrzeba jeszcze sporo wiedzy, a zwłaszcza doświadczenia w wychowaniu psów danego typu.

Szpice azjatyckie są naprawdę trudne w prowadzeniu. Nawet jeśli ma się je od szczeniecia potrafią nieźle zaleźć za skórę :wink:

Twój kumpel jest już dorosły i ma za sobą "trudne dzieciństwo", dlatego potrzebuje badzo doświadczonego przewodnika. Obawiam się, że trudno będzie znaleźć odpowiednią osobę :(

Popytam u nas czy ktoś nie ma ochoty podjąć się tego trudnego wyzwania.

Link to comment
Share on other sites

witam, mam do akitowców-znawców kilka pytań: Oczywiście, wiem, że nikt z was nie zna charakteru, przyzwyczajeń i reakacji Lancelota, i nie wszystko da się przewidzieć.

Głównie chodzi mi o to czy jest nawet teoretyczna szansa na socjalizację w sumie już dorosłego psa TEJ RASY i "po przejściach" z innymi psami. My mamy sześć haszczaków, jest to dosyć zgrane stado, z których jednyne przejawy jakiejkolwiek agresji wykazują suki (i to głównie ta - właśnie oddana do nas w wielu nieszczenięcym - po prostu do dziś gdy ma okazję, to walczy o swoją pozycję w hierarchii stada). Psiurki mam wybitnie łagodne i nie dominiujące, więc o ich reakcję bałabym się najmniej. Oczywiście wiem, że czekałaby nas ciezka praca, której skutki mogą wcale nie okazać się dla nas pozytywne, ale docelowo chciałabym, żeby psy się przynajmniej tolerowały.. do tej pory udawało nam się to za każdym "dołożeniem" kolejnego psa, co nie znaczy, że i tym razem by sie mialo udać.

Oczywiście w przypadku konfliktowych sytuacji, nowy pies mieszkałby odizolowany od innych psów, niemniej jednak, chciałabym ewentualnie zrobić wszystko, żeby móc w przyszłości bezkonfliktowo funkcjonować. Jak cześc wie, często wyjeżdżamy i mamy w zwyczaju podróżować razem z całym stadem, stąd nowy pies zasuwałby wszędzie z nami.

CO do samego charakteru - to nie przeraża mnie on zbytnio - bo od jakiegos czasu zastanawialismy się powaznie nad kupnem DJP, uprzednio rozważając wszystkie za i przeciw.

Inny potencjalny problem, nad którym się zastanawiam - to małe kundliczki. Mam je obecnie dwie. Jedną domową - naszą starą Zośkę "z kartonu" i przygarniętą dziką sunię, którą najpierw była postrachem wsi, a którą oswajalismy od stycznia - teraz do mnie gada, je mi z ręki, każe się pieścić i mieszka na naszej werandzie we własnej budce. Czy hokkaido nie miałby doń zapędów mysliwskich? Takatuka? Jak reagował na małe psy?

Poza tym czy ktoś wie czy Lancelot mieszkał w bloku, czy jest przyzwyczajony do życia na powietrzu? Czy mógłby zamieszkać w ogrodowym kojcu? Może nawet lepiej, żeby przez pierwsze kilka tygodni przyzwyczajał się sam do nowego otoczenia, bez natarczywości mieszkania w domu, gdzie wszyscy się o siebie ocierają... Mamy wielki ogród, pole...mhm..., może nawet dałoby się go zapiąc do roweru rekreacyjnie?

o zaprzegu akit i DJP wiem, ale taki mały hokkaido???

Mam teraz wiele czasu, więc mogłabym mu do końca roku poświęcić wiecej czasu niż zwykle...

MHm... Czy ktoś mógłby mi przesłać jeszcze jakieś informacje np. o cechach zachowań dot. konretnie rasy hokkaido? czy się czymś szczegolnie wyróżnia spośród innych szpiców? czy można w jego przypadku przyszeregować go behawiralnie do "akit"?

Link to comment
Share on other sites

Mogę tu wpisać kilka słów teoretycznej wiedzy o hokkaido jednak najlepsza będzie wiedza praktyczna hodowcy lub doświadczenia takatuki z Lancelotem.

A zatem teoretycznie hokkaido pies myśliwski używany do polowań na niedźwiedzie i inną grubą zwierzynę (-). Jego budowa ciała pozwala mu na przetrzymanie srogiego zimna i obfitych opadów śniegu (+).

Jest zazwyczaj wierny (+), łagodny dla członków rodziny(+), bardzo czujny (+/-) i śmiały (+/-).

To, że hokkaido jest psem myśliwskim na grubego zwierza poważnie wpływa na jego charakter i temperament -> może warto zasięgnąć opinii hodowców innych ras myśliwskich z V grupy :-? (karelczyki, łajki).

Rozpuściłam wici z wiadomością o hokkaido szukającym domu wśród swoich "psich" znajomych - może będzie jakiś odzew :roll:

Link to comment
Share on other sites

SH -

dzieki, to to ja też wiem ;-) Wzorzec mam po angielsku, po polsku, a nawet niemiecku ;-) (brakuje mi tylko po japońsku). Wzorzec niestety to nawet nie jedna milionowa tego co burzy się w głowie szpica, dobrze wiesz... chodziło mi raczej o jakies cechy typowe dla tylko tej rasy...., bo osobniczne jak mniemam - są dla nas wszystkich raczej nieprzewidywalne...

Myslę i tak że łatwiej sobie poradzić z małym hokkaido, niż 50 kg DJP ;-), charkaterki może i takie same, ale masa bardziej "haszcza" niż "malamucia" (to tak dla porównania dla zaprzęgowców ;-)

W każdym razie i tak dzieki, - Matagi i Takatuka - dzieki za info i kontakt, teraz muszę szybko leciej na konsultacje do lekarza, dam znać...

Link to comment
Share on other sites

łatwiej sobie poradzić z małym hokkaido, niż 50 kg DJP , charkaterki może i takie same, ale masa bardziej "haszcza" niż "malamucia" (to tak dla porównania dla zaprzęgowców

Porównanie bardzo sympatyczne i obrazowe, ale... charakter psa myśliwskiego to jednak zupełnie coś innego niż psa zaprzęgowego :roll:

A charakter DJP to jeszcze inna bajka.

Swoje "teoretyczne"info oparłam nie tylko o wzorzec, ale również o to czego dowiedziałam się kilka lat temu od hodowcy na jednej z chorzowskich wystaw psów. Pani Iwona podkreślałą wtedy wielokrotnie, że sposób użytkowania tej rasy odcisnął bardzo silne piętno na jej charakterze i tempramencie. Odradzała trzymanie psa tej rasy wyłącznie jako domowego ulubieńca sugerując, że nadaje się raczej dla polującego myśliwego lub przynajmniej miłośnika psich konkursów pracy.

ewaka masz z pewnością duże doświadczenie w wychowaniu haszczaków i "oswajaniu" psiaków/mieszańców po przejściach, ale czy wiesz co to jest temperament psa myśliwskiego :-?

Byłam kiedyś właścicielką szorstkowłosego wyżła niemieckiego i wspominam ten okres z mieszanymi uczuciami. Psiak, który był cudownym domownikiem, wielkim pieszczochem i "przytulanką" stawał się istnym "demonem", gdy zwietrzył zwierzynę. a działo sie to już w wieku szczenięcym! Niestety odszedł ode mnie dość szybko i nie zdążyłam się przekonać czy moje wychowanie okiełznało na stałe jego instynkty :(

Trzeba również wziąć poprawkę, że wyżeł to pies wystawiający i aportujący postrzałka, a hokkaido to typ dzikarza, psa osaczającego grubą zwierzynę :-?

Może więc być naprawdę trudno zwłaszcza biorąc pod uwagę wcześniejsze doswiadczenia tego nieszczęśnika :(

Jeśli czujesz się na siłach to warto spróbować :)

W razie udanej adopcji tym większa będzie Twoja satysfakcja :D

Link to comment
Share on other sites

Sh, ale to co napisałaś właśnie pochodzi ze wzorca ;-)

A zatem teoretycznie hokkaido pies myśliwski używany do polowań na niedźwiedzie i inną grubą zwierzynę (-). Jego budowa ciała pozwala mu na przetrzymanie srogiego zimna i obfitych opadów śniegu (+).

Jest zazwyczaj wierny (+), łagodny dla członków rodziny(+), bardzo czujny (+/-) i śmiały (+/-).

A charakter DJP to jeszcze inna bajka.

Tak, ale chodziło mi o to, ze charakterologicznie bliski jest akitom, wiec mam skalę "ciężkości", do której moge się choć trochę odnosić. In plus w tym przypadku wypada więc hokkaido, bo przynajmniej w wadze jest mniejszy ;-) In plus oczywiście dla mnie, bo Dominik to woli duuuuże psy.

Pani Iwona podkreślałą wtedy wielokrotnie, że sposób użytkowania tej rasy odcisnął bardzo silne piętno na jej charakterze i tempramencie. Odradzała trzymanie psa tej rasy wyłącznie jako domowego ulubieńca sugerując, że nadaje się raczej dla polującego myśliwego lub przynajmniej miłośnika psich konkursów pracy.
W to pierwsze - nie wątpię, że tak mogło być, ale z tym wyborem dobrego domu, to coś zaszwankowało chyba? Nie wiem czy piszemy o tej samej osobie. Nie znam jej osobiście i nie zamierzam jej niczego zarzucać, ale nie podoba mi się kilka rzeczy. Jesteś hodowcą, a gdybys w dodatku była jedynym hodowcą danej rasy w Polsce, chciala dla niej jak najlepiej - to nie przejmowałabys się losem swoich psów? Co byś zrobiła gdybyś dzisiaj, tu na dogomanii dowiedziała się, że jeden z twoich dawnych szczeniaków siedzi w schronisku i czeka na adopcję?

Ja mam wrażenie, ten pies nie był sprzedany polujacemu myśliwemu ani miłośnikowi psich konkursów pracy! Co więcej, był sprzedany, bo znalazł się kupiec, za dobre pieniądze, bo nie ukrywajmy, że to nie sa tanie psy. W końcu jakby nie było urodziło się tych psów, w Polsce (dokładnie nie wiem) ale kilka lub kilkanaście. (Nie wiem ile było w miocie Lancelota) ale rok wcześniej było 5. Z teog co już się zoreintowałam, to hodoczwyni nie tylko nie jest zainteresowana psiakiem, ale też nie bardzo chce zdradzić komu psa sprzedała, choćby po to, żeby odebrac dokumenty.

SH, dobrzre wiesz, że jeżeli zdecydujemy się na Lancelota (kwestia 24 godzin) - to z pewnością nie bedzie on domowym pupilkiem, chociaż nie ukrywam, że przyjemnie jest móc bez obaw sie potarzać z kazdym swoim psem, dać mu wylizać pyszczydło i zaskarbić jego pełne zaufanie. Ma być psem jak najbardziej pracującym, w obejsciu, a nawet i rekreacyjnie w zaprzegu - jak będzie dawał radę. Biegają akty, biegają japończyki, biegają WYŻŁY, biegają karelczyki i biegają łajki. Pobiegnie i hokkaido, chociaz zapewne wczesniej czeka go nieco inna praca... Nawet sobie myśle, że bieganie może być dla niego jedną z lepszych dróg resocjalizacji i adaptacji. A jeżeli nie zgodzi się z pozostałymi psami, a będzie miała zapał do pracy, będzie startował ze mną w velo. (skandynawka, to za dużo jak na mój obecny stan zdrowia ;-)

Link to comment
Share on other sites

Jesteś hodowcą, a gdybys w dodatku była jedynym hodowcą danej rasy w Polsce, chciala dla niej jak najlepiej - to nie przejmowałabys się losem swoich psów? Co byś zrobiła gdybyś dzisiaj, tu na dogomanii dowiedziała się, że jeden z twoich dawnych szczeniaków siedzi w schronisku i czeka na adopcję?
Jestem hodowcą i to bardzo popularnej rasy, której przedstawiciele niestety często trafiają w niewłaściwe ręce :(

Gdym dowiedziała się o "moim" husky w schronisku to natychmiast bym po niego pojechała i umieściła u kogoś z przyjaciół lub nawet we własnym domu. Ale raczej nie spotka mnie coś coś takiego (mam nadzieję :roll: ), bo bardzo starannie dobieram nabywców i jestem z nimi w ciągłym kontakcie. Tylko z jedną sunią, na 17 szczeniąt z moim przydomkiem, nie mam kontaktu i bardzo mnie to męczy/martwi. Dlatego m.in. od lat wspieram akcje poszukiwania husky bądź ich właścicieli (kiedy jest pies a nia ma "pana"), śledzę uważnie ogłoszenia w prasie i lokalnych mediach.

mam wrażenie, ten pies nie był sprzedany polujacemu myśliwemu ani miłośnikowi psich konkursów pracy! Co więcej, był sprzedany, bo znalazł się kupiec, za dobre pieniądze, bo nie ukrywajmy, że to nie sa tanie psy
Niestety ja również zaczynam mieć podobne wrażenie :evil:

Co do zamiaru ułożenia Lancelota do pracy w zaprzęgu lub choćby biegania w velo to sądzę, że pomysł jest świetny :D

Da psiakowi szansę na wyładowanie energii w sposób bezpieczny dla niego i otoczenia. Zresztą obiło mi się o uszy, że w Japonii hokkaido były czasem używane jako psy zaprzęgowe, podobnie jak akita i inne szpice dalekiego wschodu.

Link to comment
Share on other sites

Jestem hodowcą i to bardzo popularnej rasy, której przedstawiciele niestety często trafiają w niewłaściwe ręce

Gdym dowiedziała się o "moim" husky w schronisku to natychmiast bym po niego pojechała i umieściła u kogoś z przyjaciół lub nawet we własnym domu.

No własnie, ja pewnie zrobiłabym tak samo. Tak na dobrą sprawę powinien moim zdaniem zrobić każdy hodowca, bo w końcu to on przyczynił się do wydania na świat tego psa, wziął za niego odpowiedzialność i w dodatku wziął za niego pieniądze!

Piszę, że zrobiłabym tak samo - bo raczej mnie to nie czeka. Znam siebie i chociaż czasem żałuję jak patrzę w oczy moim sukom, to wysterylizowałam je. Mogłabym w szczeniakach po nich widzieć te same wierne ślipia, gdy tych zabraknie - ale ja po prostu wiem, ze z manią prześladowczą tropiłabym tych, którzy wzięliby ode mnie szczeniaki. Jezeli w ogóle, bym komuś coś wydała... Mam jednak nadzieję, że kiedyś gdy już przyjdzie czas odmłodzić zaprzęg, spiszą się nasze chłopaki...

Jeszcze rozumiem, że mogą być trudności, gdy chodzi o ONy, czy jamniki których są miliony (trudności z dotarciem do konretnego hodowcy, nieczytelne tatuaże), ale jezeli jest się de facto jedynym hodowcą tej rasy w Polsce, to jak się opiekuje cennym potomstwem świadczy samo za siebie... !!!!:x Dla mnie jest to bardziej świadectwo hodowcy niż tego faceta, co to go "gubił" kilka razy.... I wiesz, co? Mnie by było po pierwsze wstyd.. a po drugie chybabym spać nie mogła, jakbym pomyśłała, że jakieś moje "dziecko" siedzi za kratkami i czeka... Może jestem przerważliwiona, może hodowca ma swoje powody. Nie mnie to oceniać, ale trudno zrozumieć...

A ja ciągle czekam na Dominika... niech już wraca...

Link to comment
Share on other sites

Ja byłam pewna, że jak mi się nie uda z Lancelotem to weźmie go Pani Iwona ale........ się przeliczyłam :( :x

Od momentu kiedy Lanci jest znów w schroniku nawet nie zadzwoniła :(

To właśnie z takich powodów nie chciałam aby Lancelot był reproduktorem - cholera wie w jakie łapska trafi, choćbym znała człowieka na wylot to z człowiekiem i tak nigdy nic nie wiadomo :evil: niestety.

Gdyby mój szczeniaczek trafił do schroniska a ja na dodatek nie miała bym możliwości gdzie go umieścić - zamknęłabym hodowle, proste.

Link to comment
Share on other sites

Nie miała baba kłopotu wzieła sobie Hokkaido ;-)

naprawdę w tej chwili nie mam juz za duzo czasu, w każdym razie w poniedziałek napisze całą historię adopcji i wrazeń ze szczegółami. Bo jest ich duzo. Wrócilismy z Gdanska o 2 w nocy, a teraz szykujemy sie do Swieradowa...

w kazdym razie Lancelot jest juz u nas. Trudna sztuka, ale jak my nie damy rady, to chyba nikt rady nie da... Na razie mały jest tak osłabiony, ze nie moze nawet chodzic ;(((

Zdążył jednak już pogryźć Dominika (chociaż chyba i tak wybrał już sobie jego niż mnie... ;()

W kazdym razie Lancelot to nawet nie pół nieszczęscia, to całe nieszczęście i to w dodatku niechodzące... Teraz sie oswaja z nowym otoczeniem, za chwilę wejdzie po raz pierwszy do swojego nowego specjalnie dla niego zbudowanego kojca...

Problemem największym jest to - tak na szybko - ze nie mozna nic mu zrobic - dotknać - zapiąć kantarek, smycz, obrożę, czy puszorek... Kąsa jak opetany. W Gdańsku zrobił dwie wielkie dziury w podwójnych rękawicach monterskich, bo nie dało rady inaczej zapiąć mu czegokolwiek, zeby włożyć go do klatki.

Najgorsze jest jednak to, ze moze być po porstu bardzo chory, weterynarz schroniskowy poddał nawet pod mysl PARVO! Dlatego nie jedzie z nami w tej chwili w góry tylko zostaje w odizolowaniu i na obserwacji...

no to całuski, cała opowiesc w poniedziałek

ps. Takatuka - przepraszam, ze nie zostalismy na pierogi, z pewnoscia były pyszne... dzieki jeszcze raz za wszystko ;_)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...