Jump to content
Dogomania

Dzisiaj odszedł Szkielecio ['] ...


katya

Recommended Posts

  • Replies 370
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

...25 września Szkielecio przeszedł operację usunięcia jądra,które zeszło mu do jamy brzusznej, a przy okazji kastrację.Długo zwlekałyśmy z podjęciem decyzji o operacji(niestety, zbyt długo), Szkieluś miał jednostronne wnętrostwo ale bałyśmy się zabiegu ze względu na padaczkę.Operacja się udała, nie, nie, pacjent nie umarł, nie wtedy jeszcze,jakiś tydzień było dobrze a później zaczęło się. Były problemy z krążeniem,brak apetytu,apatia, zmęczenie... Wet opiekująca się z nim twierdziła, że nic się nie dzieje niepokojącego, ja jednak wiedziałam, obserwowałam go przecież codziennie. Postanowiłyśmy z Natą skonsultować chorobę Szkielecia u kolejnego weta,jednego z najbardziej znanych w Łodzi. Stwierdził, że pies ma niewydolność mięśnia sercowego, przerzuty na płuca i wątrobę. Zrobił oczywiście wszystkie badania łącznie z usg jamy brzusznej, serca, rtg płuc itp. Przepisał Szkieleciowi masę leków odwadniających i powiedział, że jak pies zacznie cierpieć, mamy go uśpić. Nie wierzyłam, nie chciałam uwierzyć...Po podawanych lekach Szkielecio robił się coraz słabszy,nie chciał nic jeść, znikał w oczach...Minął tydzień, Szkielecio był coraz słabszy,pojechałyśmy do kolejnego lekarza, dobrego lekarza z olbrzymim doświadczeniem i ostrożnym diagnozowaniem. Kazał natychmiast odstawić leki, które zlecił poprzedni wet, one odwodniły Szkielecia strasznie,trzeba było zacząć go nawadniać kroplówkami, jeździłyśmy codziennie na te zabiegi, resztę dostawał w domu. I właściwie było jakby lepiej, Szkielecio nadal nie chciał jeść ale karmiłyśmy go strzykawką napojami dla rekonwalescentów, codziennie po troszeczku i każdego dnia coraz więcej, już gdzieś daleko świeciło nam światełko w tunelu,było coraz lepiej...
5 listopada Szkielecio załatwił się taką czarną, mazistą wydzieliną. Wet pokiwał głową, już wiedział, ja jeszcze nie przyjmowałam tego do świadomości. 6 listopada rano powtórzyło się to samo,Nata pojechała z nim do lekarza,powiedział, że to koniec, że nie można go dłużej męczyć, że gdyby żył na wolności to położyłby się gdzieś w krzakach i spokojnie odszedł, a tak walczy jeszcze resztką sił,robi to dla nas...
Zwolniłam się z pracy i wróciłam natychmiast do domu, Szkielecio leżał na kanapie,był słaby, tego dnia nie zjadł już niczego...Położyłam się obok niego i przytuliłam,był taki chudziutki, kruchy, z 14 kilogramowego psa zostało 8 kg kosteczek obciągniętych skórą.Jeszcze nie byłam pewna tego, co mam zrobić, jeszcze nie wiedziałam, ale on mi pokazał, że to już ten czas,wstał, podszedł do miski z wodą, napił się, przeszedł kilka kroków i zwymiotował czarną mazią. Zrozumiałam. W ten sposób mój kochany Szkielecio pokazał mi, że nie ma już dla niego żadnego ratunku, że musimy mu pozwolić odejść, musimy mu pomóc...

Link to comment
Share on other sites

Pewnie, że jest niesprawiedliwe...Albo odchodzą nagle, bez żadnej przyczyny, albo walczymy o nie do ostatniego tchu i już, już wydaje nam się, że wychodzimy na prostą, że będzie dobrze, niestety...Do dzisiaj nie wierzę, że przegrałam walkę o Szkielecia, nie tak miało być...

[URL="http://www.fotosik.pl/"][IMG]http://images30.fotosik.pl/292/fc4dd34035f0a556.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

Nasze kochane psy...
Już cztery miesiące nie ma Szkielecia...Zaglądam tutaj do niego codziennie, nie zawsze piszę, za to zawsze się rozklejam :oops:
Życie trwa nadal, bez Szkielecika. I wcale nie jest łatwiej...

[URL="http://www.fotosik.pl/"][IMG]http://images27.fotosik.pl/291/7189df45a51e2f7b.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
  • 2 weeks later...

Szkieleciu dawno nie byłam na Dogo no a u Ciebie -aż wstyd się przyznać kiedy byłam ostatni raz .... ale zawsze pamiętam i myślę o Tobie ,o mojej Kesuni i o innych pieskach których już nie ma ,które odeszły i pozostawiły wielka pustkę w naszych sercach.Ostatnio jakoś trudno mi się wchodzi na tęczowy most,skupiam się na robieniu ogłoszeń żeby nie myśleć o przemijaniu,odchodzeniu tych których tak bardzo kochamy.
Jadziu pamiętasz staruszka o którym Ci kiedyś pisałam -Grot jest w hoteliku, tylko pomimo wielu ogłoszeń domku nie ma ,ale nie poddamy się ,wierze ze w końcu domek się znajdzie .

Link to comment
Share on other sites

Ja też wierzę, że do Grota wreszcie uśmiechnie się szczęscie i znajdzie sie ktoś, kto go pokocha...
Zwiedzałyśmy wczoraj z Natalią cmentarz dla zwierząt w Łodzi, pięknie tam jest, a i koszty pochówku nie takie duże. Cmentarzyk jest nieduży ale zadbany, mnóstwo kwiatów,zniczy i zdjęć pochowanych zwierzaków. Wokół słychać śpiew ptaków i jest tak spokojnie, jakby czas się zatrzymał w miejscu. Cena pochówku wynosi 200 zł za małego zwierzaka i proporcjonalnie rośnie. Dobrze, że jest takie miejsce w Łodzi...
A Szkielecia odwiedzamy teraz co kilka dni,zabieramy wszystkie nasze psy i jedziemy na działkę, tam też jest tak spokojnie, cicho i zielono...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...