Jump to content
Dogomania

Jaką rasę mam wybrać vol. 2


Chefrenek

Recommended Posts

Jestem kurduplem a przez 37 lat miałam rottweilery i potrafiłam wyprowadzać po dwa w jednej ręce. Te psy wbrew idiotycznej opinii są cudowne, zrównoważone, opiekunczew stosunku do słabszych czyli dzieci i innych zwierząt, posłuszne, wyglądem odstraszają ale tak naprawdę są łagodne i przyjazne. Oczywiście na takie trzeba je od szczeniaka wychować ale mnie się udawało. I moje psy były szkolone na obronne policyjnie a mimo to mogły chodzić ze mną bez smyczy i kagańca i nigdy nikomu nie zrobiły krzywdy. Bo szkoliłam je na "puść" a nie na "bierz" czyli tak, żebym zawsze mogła nadnimi zapanować nawet w sytuacji zagrożenia. A mój pierwszy rottek potrafil z własnej inicjatywy bronić małego psa, którego inny większy chciał pogryźć i to tak, ze nie robił krzywdy atakującemu tylko go odciągał od atakowanego. Więc radzę rottka tylko musi być z dobrej hodowli, nastawionej na nie tylko urodę ale i psychikę psów.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Zgadzam się, że rottki są wspaniałe i opinia o nich jest niezasłużona- w 99,9% problemom z psem (tym poważnym- pogryzienia) odpowiadają ludzie, nie psy. Nieodpowiednie wychowanie, brak socjalizacji, celowe szczucie, brak możliwości wyżycia sie psychicznego i fizycznego...długo by wymieniać. Psy naprawdę agresywne "bez powodu" (bo to ludziom sie wydaje często, że bez powodu, a psom- już niekoniecznie. Może im po prostu zabraknąć już cierpliwości na znoszenie pewnych zachowań np. dzieci -po prostu) to naprawdę rzadkość. Niemniej jednak jak już bym miała sobie sprawić broń typu ciężkiego ;P to byłby to dobek- są bliższe memu sercu i jednak nie tak masywne. A dwa psy będę mieć już do końca życia, obiecuję :) dobrze by było bym nad dużym w 100% umiała zapanować, dobrze mi sie czyta, że to możliwe, miałam nieśmiałą nadzieję, że tak właśnie będzie. 

Link to comment
Share on other sites

Nie powiem, że nie jest to istotna sprawa, przeciwnie- jest bardzo istotna. Na razie to plany na przyszłość i ogólny kierunek, taki "bydlaczek" z pewnością nie przybędzie w przypływie chwilowego kaprysu. Tym bardziej, że ja jednak mam ogromną słabość do wszelkich bid i planowane rodowodowe szczenię może przegrać z adopciakiem. A temu już trzeba sie bardzo uważnie przyjrzeć i wybrać dobrze rokujący egzemplarz. Ast też nie jest potulną owieczką, ale mniejsza masa i rozmiary stawia go na silnej pozycji. Dobkom przyjrzę się uważniej- może jako widz na wystawie? Czas pokaże, obym miała przed sobą długie lata z moja parka, bo lubię paskudy bardzo :) choć dziś sucz przyleciała na spacerze cała zielona, jak pomalowana farbą na ufolouda- wytarzała sie w jakiejś gnijącej roślinności...a spuściłam, bo nie ma zwierzyny to nie ma problemu przecież (ale to szczęście na pysku i "pańcia daj buuuuziaczkaaaa"). 

Link to comment
Share on other sites

Tylko w adopcji rottka mnie mnie martwi jedna rzecz- moje obecne psiury (dorosłe i nie do konca znane) bez ceregieli wpakowałam do wanny, pod pachę i sru do środka, lałam wodę na łeb, no jak to przy kąpieli. Fizycznie byłam w stanie je w tej wannie zatrzymać mając na podorędziu pomoc w postaci wołowiny. Poszło gładko. Z dorosłym rottem nie wiem czy by mi sie ta sztuka udała, jakby tak sie jednak zaparł łapami. Czyli bardziej szczenior/podrostek. A z tego nie wiadomo co wyrośnie czy z charakteru zrównoważony i spokojny czy wręcz przeciwnie. Ot zagadka....Ale jest pies- jest kłopot, kto nie chce kłopotu nie powinien mieć psa :P

Link to comment
Share on other sites

No i jeszcze jedno- niby wiem jak na rottka mogą reagować ludzie, ale jak moje psiury latają sobie luzem to mnie jednak policją nikt nie straszy ;P Irda trochę budzi grozę, ale w kagańcu jakoś mniej. Jak na spacerze się trafią znienacka osobniki homo sapiens to psiury odwołuję, każę siedzieć, dostają smaka - spacerowicze widząc, że ogarnięte,  dają spokój. Jak  to jest na spacerach w licznie odwiedzanym miejscu, na plaży, w hotelu itd? Spotkałam się z opinią w necie, że czasem już witki opadają od tłumaczenia, że nic nie zrobi, że łagodny...a jak ludzie się boją/krzyczą/straszą to i pies ma dyskomfort. Więc jak witki opadną to się tłumaczy, że to podpalany lablador, nowość taka :) bo kto to widział rotta z ogonem? I bywa, że skutkuje brakiem niechęci i ogólnym popuszczeniem przez ludziów gumki w gaciach. 

Link to comment
Share on other sites

Z dorosłego też nie wiesz, jaki będzie, bo pies w schronie, czy ogólnie po za domem zachowuje się inaczej niż potem w domu. 

 

Ja też jestem kurdupel, w dodatku wagi lekkiej, przez, co wyglądam jak dziecko z gimnazjum, a licealistki wyglądają do mnie jak dorosłe kobiety :D moje dwa psy razem są cięższe ode mnie :) w dodatku adopciak nie jest psem łatwym, a idąc z tą dwójka daje rade

Ja to mając wymagania, które opisujesz wyżej brałbym boksera, owczarka staroniemieckiego albo rotka właśnie 

Link to comment
Share on other sites

No jak też wyglądam jak gimbaza, niestety lub stety.....Pozdrawiam więc serdecznie :D  Co ciekawe mojemu małżowi też dają zwykle dychę mniej niż ma, może ja tak dobrze gotuję, że się nie starzejemy? ;P

Bokser- sympatyczny psiur, ale śliniący się w różnym stopniu w zależności od egzemplarza. Mąż nie przeżyje :( 

Owczarek staroniemiecki czyli rozumiem owczarek w typie ON bez wygiętego w pałąk kręgosłupa? Bo jak tak,  to zbliżony do owczarka holenderskiego, jest na liście na wysokiej pozycji (poprzednia strona) bo nie mam mu co zarzucić, doprawdy :) oprócz tego, ze tu już nie ma wyboru- psiaków do adopcji raczej nie spotkam przy tak rzadkiej rasie więc wyłącznie szczenior z rodowodem. Niby też dobrze. Na pewno z takim idziemy na IPO.

Gdybym brała rotta to już on ważyłby tyle co ja....a że na pewno dostanie do towarzystwa jakąś mniejszą bidę to może być wesolutko. Ale niekoniecznie tragicznie.

W schronie udało się ustalić najważniejsze:

1. Jest między nami chemia :)

2. Jaki jest stosunek do psów/ludzi/kotów

3. Czy dam z tym egzemplarzem radę i nie będzie to mordęga

4. Czy nie goni rowerów/samochodów

5. W jednym przypadku wiedziałam, że psiur nauczony czystości, w drugim było miłe zaskoczenie. 

6. Czy obcy może pogłaskać, czy boi się dzieci (bo dzieci wyprowadzają mniejsze pieski i szczeniaki)

7. Psy podniosłam i postawiłam na ziemi- ich reakcja na moje poczynania była spokojna

Niespodzianka była w postaci silnego instynktu łowieckiego. Trzeba żyć dalej :)

Link to comment
Share on other sites

27 minut temu, shnooreck napisał:

Owczarek staroniemiecki czyli rozumiem owczarek w typie ON bez wygiętego w pałąk kręgosłupa? Bo jak tak,  to zbliżony do owczarka holenderskiego

Są jeszcze owczarki niemieckie normalnie zbudowane - w liniach użytkowych przetrwały w Czechach i na Słowacji. Dość rzadko są spotykane u nas, do tego stopnia, że niejednego użytka podejrzewa się o krzyżówkę z belgiem.

Link to comment
Share on other sites

Użytek mógłby u mnie mieć za mało ruchu :( Holendry bywają, znalazłam planowany miot czyli w razie czego coś by sie znalazło wcześniej lub później. Owczarkopodobne cuś z płaskim grzbietem to połowa psów schroniskowych. Pomimo ogromnej sympatii do nich  nie lubiłam za bardzo ich wyprowadzać- niewybiegane i niewyżyte ciągnęły jak smoki. Ale utrzymałam :) 

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, shnooreck napisał:

No i jeszcze jedno- niby wiem jak na rottka mogą reagować ludzie, ale jak moje psiury latają sobie luzem to mnie jednak policją nikt nie straszy ;P Irda trochę budzi grozę, ale w kagańcu jakoś mniej. Jak na spacerze się trafią znienacka osobniki homo sapiens to psiury odwołuję, każę siedzieć, dostają smaka - spacerowicze widząc, że ogarnięte,  dają spokój. Jak  to jest na spacerach w licznie odwiedzanym miejscu, na plaży, w hotelu itd? Spotkałam się z opinią w necie, że czasem już witki opadają od tłumaczenia, że nic nie zrobi, że łagodny...a jak ludzie się boją/krzyczą/straszą to i pies ma dyskomfort. Więc jak witki opadną to się tłumaczy, że to podpalany lablador, nowość taka :) bo kto to widział rotta z ogonem? I bywa, że skutkuje brakiem niechęci i ogólnym popuszczeniem przez ludziów gumki w gaciach. 

Niektórych ludzi nie przekonasz. Są osoby, które nienawidzą psów.

Ja miałam kiedyś spięcie z kobietą, która na codzień  nie mieszka w naszym bloku tylko kogoś odwiedzała. Wychodzę z moim Yoru tylko na smyczy i w kagańcu. Ja szłam na wprost, a ona wyszła zza winkla, zorientowałam się pół sekundy później niż pies, który postawił czujnie uszy i mruknął. Wtedy wydałam mu komendę siad, wykonał i już. A baba na mnie z ryjem wyskoczyła, że pies ją atakuje i że się doigram kiedyś i co ja sobie wyobrażam!? Wtedy się poważnie wystraszyłam, że pies postanowi mnie bronić, bo kobieta ewidentnie mnie zaczęła atakować, ale pies czekał dalej na moje komendy, więc tylko powiedziałam zostań i nawet nie drgnął. Powiedziałam, że nikt jej nie atakuje, a pies jest pod kontrolą. Ona się drze dalej, że mógł ją pogryźć! No nie, jest w kagańcu...Ona, że skoczyć chciał! Też nie, mój pies nie może skakać nawet gdyby chciał, jest zbyt chory. Po prostu na nią zareagował czujnością, to miks belga... Nie widziała mnie pani mógł mnie zaatakować! No nie, bo mam go na krótkiej smyczy, więc nie miałby jak, chyba że Pani by w niego weszła, ale ma kaganiec więc i tak nic by nie zrobił... TAKIE psy nie mogą być w bloku, gdzie dzieci są DOIGRA SIĘ PANI!!! Nerw mi puścił już i sama już podniosłam głos, że nikt jej nic nie robi, i tylko ona jest jedyną osobą która atakuje (nawiasem mówiąc mam dwoje dzieci, pies ich nie pożarł). Wszystkiemu przyglądała się sąsiadka z labradorem, która tylko zdziwiona zapytała co to za baba w ogóle i skąd jest.... Psy na codzień się nie lubią, chyba były tak zszokowane sytuacją, że oba były grzeczne, co się zwykle nie zdarza...

Link to comment
Share on other sites

hmmm nieciekawa sprawa :( 

Moja okolica myślę, że by przeżyła. Stali mieszkańcy, bo przyjezdni to ruletka. Na pewno nie chciałabym wystawiać na próbę tego faktu i zostawiać psa samego w ogródku, a niech se szczeka. Dziwnych i uprzedzonych ludzi można spotkać jednak jak widać wszędzie i niespodziewanie. Irda się dużo mniej rzuca w oczy od dobka czy rottka- przede wszystkim jest o wiele drobniejsza=mniejszy strach ludności. Jeszcze mnie nikt nie wyzywał w związku z psem mordercą, drugi pies wzbudza wyłącznie przyjazne odruchy, choć mizianie przez obcych znosi cierpliwie, bez przyjemności z niego płynącej. Stali goście wyciagają już łapy częściej w kierunku psa mordercy bo ona się radośnie z nimi wita, a drugi psiak tylko toleruje ich pieszczoty. 

Przejadę się pociągiem z suczą zobaczymy co będzie :) Na drugiego psa nikt nie narzekał, jeździł juz kilka razy. Będzie różnica czy nie będzie :P

Link to comment
Share on other sites

46 minut temu, shnooreck napisał:

Jeszcze mnie nikt nie wyzywał w związku z psem mordercą,

Mnie tam wyzywali, nawet jak mój owczarek był szczeniakiem :D tylko za to, że jest owczarkiem niemieckim

Pisząc staroniemieckie miałam na myśli hodowane do dziś psy pasterskie w Niemczech, u mnie w mieście tylko taki typ owczarka służy w policji, tak jak sowa napisała, większość ludzi powiedzialaby, że jest to mix :) 

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Joanienka napisał:

Niektórych ludzi nie przekonasz. Są osoby, które nienawidzą psów.

Ja miałam kiedyś spięcie z kobietą, która na codzień  nie mieszka w naszym bloku tylko kogoś odwiedzała. Wychodzę z moim Yoru tylko na smyczy i w kagańcu. Ja szłam na wprost, a ona wyszła zza winkla, zorientowałam się pół sekundy później niż pies, który postawił czujnie uszy i mruknął. Wtedy wydałam mu komendę siad, wykonał i już. A baba na mnie z ryjem wyskoczyła, że pies ją atakuje i że się doigram kiedyś i co ja sobie wyobrażam!? Wtedy się poważnie wystraszyłam, że pies postanowi mnie bronić, bo kobieta ewidentnie mnie zaczęła atakować, ale pies czekał dalej na moje komendy, więc tylko powiedziałam zostań i nawet nie drgnął. Powiedziałam, że nikt jej nie atakuje, a pies jest pod kontrolą. Ona się drze dalej, że mógł ją pogryźć! No nie, jest w kagańcu...Ona, że skoczyć chciał! Też nie, mój pies nie może skakać nawet gdyby chciał, jest zbyt chory. Po prostu na nią zareagował czujnością, to miks belga... Nie widziała mnie pani mógł mnie zaatakować! No nie, bo mam go na krótkiej smyczy, więc nie miałby jak, chyba że Pani by w niego weszła, ale ma kaganiec więc i tak nic by nie zrobił... TAKIE psy nie mogą być w bloku, gdzie dzieci są DOIGRA SIĘ PANI!!! Nerw mi puścił już i sama już podniosłam głos, że nikt jej nic nie robi, i tylko ona jest jedyną osobą która atakuje (nawiasem mówiąc mam dwoje dzieci, pies ich nie pożarł). Wszystkiemu przyglądała się sąsiadka z labradorem, która tylko zdziwiona zapytała co to za baba w ogóle i skąd jest.... Psy na codzień się nie lubią, chyba były tak zszokowane sytuacją, że oba były grzeczne, co się zwykle nie zdarza...

Ta kobieta chyba nikogo nie lubi i zawsze jakiś powód by znalazła. Być może emanuje jakimś zapachem (złością) i psy na nią reagują. Tak sobie troszkę fantazjuję

Link to comment
Share on other sites

50 minut temu, uxmal napisał:

Ta kobieta chyba nikogo nie lubi i zawsze jakiś powód by znalazła. Być może emanuje jakimś zapachem (złością) i psy na nią reagują. Tak sobie troszkę fantazjuję

Długo się nad tym zastanawiałam, bo zawsze się wszystkim za bardzo przejmuję i chyba masz rację, to typ osoby, która lubi się czepić i zawsze znajdzie jakiś cel. Druga opcja jest taka, że tak bardzo boi się psów, że panika przyćmiła jej logiczne myślenie....

1 godzinę temu, iza121 napisał:

Mnie tam wyzywali, nawet jak mój owczarek był szczeniakiem :D tylko za to, że jest owczarkiem niemieckim

Znam to. Mojego psa w opinii niektórych trzeba uśpić, bo jest czarny, duży i potrafi szczekać i warczeć. Robi to 100x rzadziej niż yorki na osiedlu, ale kogo to obchodzi. I przy ONku to raczej drobinka.

Link to comment
Share on other sites

Osobiście, odnoszę wrażenie, że rottki wracają do łask i wzbudzają mniej skrajnych emocji niż amstaffy czy bulliki. Przynajmniej takie rzeczy obserwowałam w różnych miastach Polski, np. na plaży nad morzem polskim czy w górach. Rottki kiedyś miały złą prasę i ludzie się ich bali, teraz amstaffy są na celowniku. Wszystko to wina mody. I powiem szczerze, że nie poznałam żadnego stukniętego rottka, wszystkie zadziwiały mnie swoim opanowaniem i wychowaniem, bez względu czy były z hodowli, czy z adopcji. W rodzinie mojego lubego rottki były niemal od zawsze, dwie ostatnie suki przywiezione z Niemiec... wszyscy z rozrzewnieniem wspominają te sunie, wychowały nie tylko ich adopcyjniaki, ale i... mojego lubego ;).We Wrocławiu niedawno były aż 4 rottki do adopcji, zupełnie różne, ale tylko jeden miał negatywny stosunek do obcych ludzi. Co do dobermanów, na tyle, na ile zdołałam poznać tę rasę (z opowiadań zaprzyjaźnionych właścicieli) to nieźle trzeba się nastarać, aby teraz doberman wyszedł na psy. Nie dość, że teraz to słaba rasa pod względem zdrowotnych to i coraz mniej zrównoważonych osobników, przynajmniej na gruncie polskim. Może mam złych rozmówców ;), może też coś się zmieniło, bo ostatni raz o dobkach rozmawiałam z nimi z 3 lata temu, ale oni ostatecznie zdecydowali się zawsze na import dobka z kraju, gdzie nie jest tak zmarnowany i byli zadowoleni. Tyle, że dobek a rottek to zupełnie inny poziom pobudliwości i inny typ psa :

Link to comment
Share on other sites

20 godzin temu, shnooreck napisał:

Z dorosłym rottem nie wiem czy by mi sie ta sztuka udała, jakby tak sie jednak zaparł łapami.

Włożyć do wanny to jeszcze pół biedy, ale wyjąć tak aby krzywdy sobie nie zrobił to już więcej ceregieli moim zdaniem :) 

15 godzin temu, Joanienka napisał:

Znam to. Mojego psa w opinii niektórych trzeba uśpić, bo jest czarny, duży i potrafi szczekać i warczeć. Robi to 100x rzadziej niż yorki na osiedlu, ale kogo to obchodzi. I przy ONku to raczej drobinka.

Dobrze, że krzywa Gaussa zawsze aktualna :D i po drugiej stronie są osoby przychylne psom i je rozumiejące, a większość jest zupełnie neutralna :)

14 godzin temu, Tyś(ka) napisał:

 

Widget blockquoteWidget blockquote

14 godzin temu, Tyś(ka) napisał:

Co do dobermanów, na tyle, na ile zdołałam poznać tę rasę (z opowiadań zaprzyjaźnionych właścicieli) to nieźle trzeba się nastarać, aby teraz doberman wyszedł na psy.

No właśnie też mam negatywne doświadczenie z dobkiem, co prawda to nie był mój pies, ale był w rodzinie, że zrównoważeniem, nie miał nic wspólnego, atakował nawet suczki w cieczce :/ 

Link to comment
Share on other sites

Współczuję tego spotkania z babą idiotką. Ja na szczęście mieszkam w takiej okolicy, że wszyscy przekonali się do moich rottweilerów i nikt się nie bał ani o dzieci ani o psy bo wszyscy wiedzieli, że są łagodne, bezpieczne i przyjazne. Bylam szczęliwa, że choć trochę ludzi przekonałam do rottków.Ale wcześniej w innej dzielnicy też spotykałam takich głupków, którzy nawet na widok ratlerka stawali pod ściana ze strachu, debile.

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze jedno- jak z bieganiem u rottów? Nie bardzo to chyba do nich pasuje- duże, ciężkie, chyba by się nudziły? Nie, żebym biegała bardzo dużo, ale po bieganiu nie mam ochoty brać psa jeszcze na spacer bo bieganie ze mną jest dla niego upierdliwe. I tu chyba znów wygrywa holender....i ast :) 

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, shnooreck napisał:

Jeszcze jedno- jak z bieganiem u rottów? Nie bardzo to chyba do nich pasuje- duże, ciężkie, chyba by się nudziły? Nie, żebym biegała bardzo dużo, ale po bieganiu nie mam ochoty brać psa jeszcze na spacer bo bieganie ze mną jest dla niego upierdliwe. I tu chyba znów wygrywa holender....i ast :) 

Tak czytam, co piszesz (od poprzedniej strony) i ja bym Ci poleciła jagdterriera. Mimo nędznej postury.

 

Link to comment
Share on other sites

Rzuciłam okiem, ale zastanawiałam się już kiedyś nad psem w typie, zanim ostatecznie wzięlam sucz, lubię czarne podpalane, wysokołape  i energiczne :) - był w "moim" schronie. Jednak: "Są silne, wytrzymałe i posiadają wysoko rozwinięty instynkt łowcy, przez co są świetnymi i wszechstronnymi psami myśliwskimi". I tu kicha :( muszę sie doszkolić w kwestii myśliwców, moja sucz nie okłada pola tylko wypatruje ofiary. Nie ma ofiary na horyzoncie- nie ma problemu, jest przywołanie jak na filmiku szkoleniowym z youtube. Ale jak jest wysokie stężenie zapachów pojawia sie napis w oczach: "brak dostępu do bazy, spróbuj ponownie później" i mnie to wkurza :( 

Link to comment
Share on other sites

(Sorry za tą wielką czcionkę powyżej, nie wiem jak się zrobiła :( )

Filmik porównujący maliniaka (prawie holender) i rotta, nie polegający na przyznawaniu jakichś tam punktów tylko facet ma obie rasy, trenuje je, ma chyba dość zdrowe podejście. Z niego wynika, że na psa rodzinnego bardziej rotek. Zresztą ten jest cudnie piękny ze swoją muskularną i lekka budową, żaden tam klocek.

 

Aleee tez uświadamia, ze trzeba naprawdę dużo z siebie dać i nie należy popełnić błędów wychowawczych bo w przypadku rota to może urosnąć do potęgi n-tej. Nie miałam dotąd czynienia z molosami nawet wśród znajomych/rodziny (no jeden buldożek francuski, źle wychowany, nie liczy się :P). Generalnie po zaproponowaniu przez Was rottka czuję sie jak ktoś, kto pokazuje znajomemu himalaiście zdjęcia z wakacji. A ten sie zachwyca i mówi "Suuuper, jedź z nami na Mount Everest, widzę, ze się nadajesz, zgłoszę Cię". No to ten ktoś z śpiewem na ustach drenuje swoje konto, kupuje sprzęt, czyta, dowiaduje sie ile może i powoli dochodzi do niego, że może sobie jednak odmrozić d...ę. I zaczyna sie zastawiać, czy głos rozsądku każący wystawić cały ten szpej na allegroszu,  zrobić remont łazienki i jechać do Zakopanego jak zwykle :P nie ma jednak racji....

Mieszkam na pietrze domku, jak pies zachoruje to go nie wniosę sama, a nie sądzę, żeby ktoś poza mną chciał w tym domu tej wielkości zwierza. Argument "chcę to mam i sama sie nim zajmę" może nie wypalić i będzie kwas :(Spuszczanie go ze smyczy i w kagańcu nad zalewem -ulubione miejsce spacerowe- może sie źle skończyć- moje kundle dotąd ludzie przygodnie spotkani olewają, ale czy to samo będzie z rottem? (wybieram niepopularne terminy - styczeń w środku tygodnia np. ale czasem jednak sie ktoś kręci). Rottki jednak nie żyją długo i czas, kiedy ewentualnie będzie chętny na bieganie to od 1 roku do powiedzmy 8 lat. Zje sporo, potrzebuje multum zaangażowania i uwagi w okresie wychowawczym, nie wybacza błędów, a ja mam zawsze też inne zwierzęta, które też swoje zjedzą i też wymagają miziania itp. Niby nie muszę teraz żadnej decyzji podejmować, ale poszerzyć swoją wiedzę i zająć jakieś stanowisko bardzo bym chciała. 

Więc na początek oswoić trzeba żyłkę myśliwską suczy i w ogóle zbliżyć się do kwestii o co chodzi tym psom myśliwskim. Znalazłam na allegroszu książkę Wyżły charakterystyka i przeznaczenie - Dembiniok. Chyba najlepsza, ale prawie 150 zeta, a ja nawet nie wiem czy mnie te psy odpowiadają, o tropieniu nic nie ma. W bibliotece wrocławskiej też nic nie ma- ani tropienia, ani Dembinioka. Ma ktoś jakiś pomysł? Jakieś namiary na literaturę? W ogóle ludzie nie przejmują sie pierwotnym przeznaczeniem myśliwców- ot pies jak pies, to on myśliwski w ogóle jest? I co z tego? Niby pitbullowi nie trzeba dostarczać piesków do zagryzania, żeby pierwotne popędy zaspokoić, ale jak pies idzie w siną dal za tropem to chyba jest inna kwestia?

 

 

Link to comment
Share on other sites

Dnia 31.01.2020 o 21:03, shnooreck napisał:

lubię czarne podpalane, wysokołape  i energiczne :)

To dlaczego jednak nie flat?
Zapomniałam Ci napisać ostatnim razem, że zanim dotarłam do końca Twojego postu pomyślałam o flacie - ale nie po psach polujących, ale np. po rodzicach siedzących w dogoterapii. Są wysokie, ale lekkiej budowy. No i czarne (ew. czekoladowe lub biszkoptowe). Bardzo fajne psiska i coś czuję, że mogłabyś się z nimi dogadać.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...