Jump to content
Dogomania

Najdziwniejsze komentarze dotyczace waszych psów :) [2]


dog_master

Recommended Posts

Byliśmy dzisiaj na rodzinnym spacerze z psiejstwem. Wiejski klimat, pola, łąki, lasy.. Nagle pojawia się rolnik, pijaniuśki, zaczepił się o szyszkę, upadł, wstał, doprowadził się do porządku i zaczyna zaznajamiać się psami. Moje dwa to psy szlachetnej rasy "wiejskie burki". Suczka wyczuła moją niechęć do faceta, obszczekała go od góry do dołu. Facet pochwalił ją, bo widać, że pies bo szczeka. Gadamy o pogodzie. W końcu gość zauważa westika mojej mamy, łapie się za głowę, rechocze "a to cooooo... to chyba tot! tot na smyczy!" hahahaha facetowi chyba pomylił się tot z kotem, a tak w ogóle to chyba pies z kotem...

Poza tym przekonywał nas, że to owieczka, bo kiedyś miał taką samą.. (dodam, że westik był świeżo po trymowaniu...)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='tłamsik']Byliśmy dzisiaj na rodzinnym spacerze z psiejstwem. Wiejski klimat, pola, łąki, lasy.. Nagle pojawia się rolnik, pijaniuśki, zaczepił się o szyszkę, upadł, wstał, doprowadził się do porządku i zaczyna zaznajamiać się psami. Moje dwa to psy szlachetnej rasy "wiejskie burki". Suczka wyczuła moją niechęć do faceta, obszczekała go od góry do dołu. Facet pochwalił ją, bo widać, że pies bo szczeka. Gadamy o pogodzie. W końcu gość zauważa westika mojej mamy, łapie się za głowę, rechocze "a to cooooo... to chyba tot! tot na smyczy!" hahahaha facetowi chyba pomylił się tot z kotem, a tak w ogóle to chyba pies z kotem...

Poza tym przekonywał nas, że to owieczka, bo kiedyś miał taką samą.. (dodam, że westik był świeżo po trymowaniu...)[/QUOTE]

Haha, mądrości pijaczków średniej pojemności rozumu są czasami bezbłędnie. Ja mieszkając na obrzeżach miasta mogę podziwiać, jak rolnicy wychylają się z traktorów, żeby to podziwiać psa na spacerze, i to jeszcze bawiącego się ze mną :lol:

Link to comment
Share on other sites

Taa...pamiętam jak mój tata był lekarzem na obozie, więc ja pojechałam jako taka ''dostawka'' i zabraliśmy ze sobą Tamlina. Co jakiś czas wybieraliśmy się do wsi obok do sklepu, oczywiście razem z Tamlinem. Wieś malutka, za każdym płotem buda, przy budzie na króciutkim łańcuch pies, zazwyczaj pusta miska z wodą. Psy wyły, skomlały i ujadały. Widok był straszny, wręcz nie cierpiałam tych spacerów. A mieszkańcy to patrzyli na nas idących z Tamlinem jak na idiotów. Nie dość, że Tamlin towarzyszył nam na spacerze, nie miał na szyi kolczatki, chodził na 10-metrowj lince i jeszcze się z nim bawiliśmy na polu...toż to zupełnie niezrozumiałe dla nich było. Tak samo jak to, że gdy usiedliśmy w ogródku piwnym, żeby napić się coli, poprosiliśmy o jakieś naczynie żebym mogła nalać psu wody. Kobieta wytrzeszczyła na mnie oczy jakbym spadła z nieba ale miskę dała. Tamlin był tam naprawdę ''zjawiskiem''. No bo tylko ''mieszczuchy'' tak się z psami cackają, powiedział mi jakiś wieśniak gdy obok nas przechodził...

Link to comment
Share on other sites

Ot, polskie realia...
A nie pytali Was, jak to możliwe, że on taki łagodny? ;)
Bo w ostatnią sobotę po zawodach (dogtrekkingowych) w Pawełkach kobieta (miejscowa) się właśnie dziwiła, że te nasze psy takie łagodne; dają się głaskać, nie gryzą... :D "Bo te ich miejscowe, to...".
Cóż, zaczęłam coś mówić na temat łańcuchów, podejścia, itd., ale nie sądzę, żeby coś z tych słów dotarło do odbiorcy...

Link to comment
Share on other sites

Ja pamietam dwie skrajnie rózne sytuacje, czy nawet trzy.
1. Jako dziecko jeździłam z rodzicami nad Wartę do Księżych Młynów, to były czasy komuny, więc się jeździło na wakacje na długo, mieszkaliśmy w takim fajnym domu wczasowym, gdzie była masa dzieci, w tym kilkoro z zespołem Downa, które absolutnie nie były izolowane, a bawiły się ze wszystkimi, po nocy razem paliliśmy ogniska, gitara, śpiewy etc. Zwykle braliśmy ze sobą Dziekana, naszego kundelka. Jednak w końcu Dziekaś umarł, na jego miejsce pojawił się Maks, bardzo w typie gończego polskiego, bardzo po przejsciach. Nie wsiadał do samochodów (po prostu wpadał w histerię, bo go z samochodu wyrzucono), więc zaczęliśmy jeździć na wakacje bez psa. Pamiętam, jak chodziliśmy na cały dzień nad rzekę, tata wędkował, mama sobie z nim gadała, a my z młodą kombinowałyśmy nieopodal, a to cielaki głaskałyśmy przez płot, a to podkradałyśmy kukurydzę. Raz podeszłyśmy do rodziców strasznie z siebie dumne, bo "pieski do nas przyszły". Rodzice zamarli, bo stałyśmy między dwoma bardzo zidziczałymi wilczurami wiejskimi, które właśnie z zaskoczeniem dawały nam się głaskać. Psy były nieufne, ale do końca wakacji je dokarmialiśmy, przychodziły rano nad rzekę, wieczorem wracały gdzies do siebie. To był pies i suka, młode, ale widać, ze już wiele złego je spotkało. Cała wieś się dziwiła, bo się psów bali, a dwie kilkulatki owinęły je sobie wokół palca. Rodzice opowiadali, że najpierw też byli w szoku, ale posy okazały się super. Niestety, nie mieliśmy wtedy jak im pomóc.
2. Też w Księżych Młynach, w ramach "powrotu po latach" z naszą sunią zapoznaliśmy wilczura wiejskiego. Szliśmy sobie spokojnie, on za nami, a jacyś ludzie do nas "proszę państwa, wilk za państwem idzie", na co my huralnie "wieeemyyy"
3. W Pucku jest knajpa Budziszowa Maszoperyja (czy jakoś tak). Przyszłam tam z mamą i siostrą, no i oczywiście z Fiśką i Felkiem, na obiad w ramach wakacji. Piękne miejsce, stada kotów wszelkiej maści, wykarmione do rozpuku. Siedziałyśmy sobie w ogródku, ponieważ lało, to pod daszkiem, psy schowane pod stołem zawzięcie udawały, że nie widzą kotów. Nagle wyskoczyła z knajpy właścicielka, przywitała się z psami (z nami mniej), postawiła psom wielkie michy wody i dopiero zapytała, co podać. To rozumiem :)

Link to comment
Share on other sites

Idę z moimi sukami wałem obok działek. Młoda na smyczy bo lubi ogłuchnąć na widok dzikich kotów zamieszkujących działki w dużych ilościach, starsza luzem drepta sobie parę metrów za nami wąchając sobie krzaczki. Idą dwie babinki działkowiczki, zatrzymały się młodą podziwiać. Po standardowych pytaniach o wiek, płeć stwierdziły że jest na pewno rasowa bo taka ładna. Na moje stwierdzenie że nie jest wmawianie że młoda jestem i że się nie znam:evil_lol: A teraz najlepsze, z krzaków wychodzi starsza suka, podchodzi do nas na co babcie w popłoch żebym młodą na ręce brała bo jakiś brudny, zabiedzony zapchlony kundel się do nas przyczepił i się laską próbują odgonić od mojej ślicznej suki.( Fakt starsza nie wyglądała najpiękniej bo się wykąpała w błotnistej kałuży ale żeby ją od zabiedzonych i zapchlonych kundli wyzywać?:shake:.) Ja oczywiście z ryjem do nich że to mój drugi psiak i żeby laską przestały wywijać. Popatrzyły na mnie jak na wariatkę, pomamrotały pod nosem że nikt normalny dwóch kundli nie hoduje i poszły sobie. Teraz po czasie śmieje się z tego ale wtedy nieźle się wściekłam.

Link to comment
Share on other sites

....
Wczoraj uciekł mi pies
moja mama go szukała
i zapytałą sie jakiejś pani czy nie wiedziała kudłatego psa średniej wielkości
a ona :
na placu zabaw biega brązowy kudłaty piesek

a placu zabaw okazało sie że to Furby a dodam jeszcze Fabio jest czarno-srebrny:D
Dalton:D

Link to comment
Share on other sites

Znajomy idzie z swoja suczka posokowca , naprzeciw idzie podchmielony gosciu z jamnikiem zatrzymuje sie i do swojego pieska
- ciesz sie k..a ze nie wyrosles jak tamten .
Ostatnio wracajac ze schronu z naszymi psami labka i owczar spory idzie babinka zatrzymuje sie i gulga cos ze takiego wielkiego bydlaka mowa o owczarku to nie wolno w domu trzymac , ja jej mowie kochana pani,a gdziez tam on na łancuchu przy budzie pani uspokojona oddalila sie w nieznanym kierunku niekiedy juz nie chce sie tłumaczyc ludziom

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Paulix']Haha, mądrości pijaczków średniej pojemności rozumu są czasami bezbłędnie. Ja mieszkając na obrzeżach miasta mogę podziwiać, jak rolnicy wychylają się z traktorów, żeby to podziwiać psa na spacerze, i to jeszcze bawiącego się ze mną :lol:[/QUOTE]

Ja mam o tyle dobrze, że moje psy wyglądają jak wioskowe burki, ale też ludzie dziwnie mi się przyglądają jak regularnie szoruje z psami na spacer bez względu na pogodę, ćwiczymy i bawimy się. Moja koleżanka, która ma ruskiego teriera jest obchodzona z daleka, bo wiadomo taki wieeeelki, czarny pies na pewno odgryza głowy, ale w sklepie nie może się przyznać, że te drożdżówki, które kupuje to są właśnie dla jej psa.. :razz:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mani2000']....
Wczoraj uciekł mi pies
moja mama go szukała
i zapytałą sie jakiejś pani czy nie wiedziała kudłatego psa średniej wielkości
a ona :
na placu zabaw biega brązowy kudłaty piesek

a placu zabaw okazało sie że to Furby a dodam jeszcze Fabio jest czarno-srebrny:D
Dalton:D[/QUOTE]
Na Twoim miejscu cieszyłabym się, że chociaż ta pani powiedziała cokolwiek, że widziała jakiegoś kudłatego psa.
Gdyby nic nie powiedziała, to nie wiadomo, czy Furby by się odnalazł...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mani2000']....
Wczoraj uciekł mi pies
moja mama go szukała
i zapytałą sie jakiejś pani czy nie wiedziała kudłatego psa średniej wielkości
a ona :
na placu zabaw biega brązowy kudłaty piesek

a placu zabaw okazało sie że to Furby a dodam jeszcze Fabio jest czarno-srebrny:D
Dalton:D[/QUOTE]
Ciesz się że zwróciła na psa uwagę ;).

Miałam podobną sytuację. Długo by opowiadać jak doszło do ucieczki Hexoliny, boli mnie do tej pory że w ogóle do tego dopuściłam i pozwoliłam na osiedlu iść bez smyczy. Ganialiśmy jej śladem po mieście, TZ spotkał kolegę i zapytał czy ten widział czarnego sporej wielkości psa. Odpowiedział że nie widział takiego psa. Gdy ja do nich podeszłam kolega spytał : "O twojego psa chodzi? To ją widziałem. Pobiegła w tamtą stronę" i wskazał kierunek. Czyli wychodzi na to że ludzie różnie psy postrzegają. Było to ponad 6 lat temu, ale do tej pory tą sytuację mam przed oczami. Czarnego psa nie widział, mojego owszem ;).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='*Monia*']Ciesz się że zwróciła na psa uwagę ;).

Miałam podobną sytuację. Długo by opowiadać jak doszło do ucieczki Hexoliny, boli mnie do tej pory że w ogóle do tego dopuściłam i pozwoliłam na osiedlu iść bez smyczy. Ganialiśmy jej śladem po mieście, TZ spotkał kolegę i zapytał czy ten widział czarnego sporej wielkości psa. Odpowiedział że nie widział takiego psa. Gdy ja do nich podeszłam kolega spytał : "O twojego psa chodzi? To ją widziałem. Pobiegła w tamtą stronę" i wskazał kierunek. Czyli wychodzi na to że ludzie różnie psy postrzegają. Było to ponad 6 lat temu, ale do tej pory tą sytuację mam przed oczami. Czarnego psa nie widział, mojego owszem ;).[/QUOTE]
Bardzo dobry przykład podałaś, dobrze, że sunia się odnalazła[B]. Mani2000[/B], ja nie widzę nic w tym śmiesznego...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='*Monia*']Ciesz się że zwróciła na psa uwagę ;).

Miałam podobną sytuację. Długo by opowiadać jak doszło do ucieczki Hexoliny, boli mnie do tej pory że w ogóle do tego dopuściłam i pozwoliłam na osiedlu iść bez smyczy. Ganialiśmy jej śladem po mieście, TZ spotkał kolegę i zapytał czy ten widział czarnego sporej wielkości psa. Odpowiedział że nie widział takiego psa. Gdy ja do nich podeszłam kolega spytał : "O twojego psa chodzi? To ją widziałem. Pobiegła w tamtą stronę" i wskazał kierunek. Czyli wychodzi na to że ludzie różnie psy postrzegają. Było to ponad 6 lat temu, ale do tej pory tą sytuację mam przed oczami. Czarnego psa nie widział, mojego owszem ;).[/QUOTE]
Bardzo dobry przykład podałaś i dobrze, że sunia się odnalazła.
[quote name='Mani2000']hahahaahhaha

ciekawe:)[/QUOTE]
Ja nie widzę nic w tym śmiesznego...

Link to comment
Share on other sites

Mi z czasem sytuacja z kolegą wydała się zabawna bo na szczęście skończyło się dobrze, ale nikomu nie życzę takich przeżyć. Od tamtej pory choćby mój pies chodził przy nodze na 6+ i był odwoływalny bez smyczy chodzi z dala od ulic i ludzi, bo nigdy nie wiadomo co psa przestraszy i na jaki pomysł wpadnie mijana osoba..

Link to comment
Share on other sites

ja raz szukalam mojej suki , byla u nas krotko moze z 2 miesiace dopiero jeszcze z szwami po sterylizacji i wystraszyla sie podrostka amstafa zaczela uciekac przed siebie, wyleciala za blok , ja za nia szukalam, pytam sasiadki ktora akurat spotkalam czy nie widzialam psa czarnego podpalanego , mielismy ja krotko wiec sasiedzi jeszcze nie dokonca wiedzieli ze to nasz pies, sasiadka powiedziala ze takiego to nie widziala ale czarno-brazowego tak, tam za ogrodkami ..
poszlismy oczywiscie to byla nasza suka ;) czarna podpalana lub jak kto woli czarno brazowa ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kasi i Lena']ufffff a ja myślałam że jestem przewrażliwiona bo tez mam do tego takie podejście.[/QUOTE]
Tylko ja się musiałam na własnym tyłku przekonać :roll:. Hexolina miała wtedy z pół roku.

[B]gops[/B] - moja ciotka swojej pręgowanej mix astki szukała jako czarno brązowej i nikt ze znających ją osób nie wiedział że to o jej sukę chodzi ;). Każdy inaczej kolory widzi ;)

Link to comment
Share on other sites

Dziewczyny, niestety ja nie miałam takiego szczęscia...
Wracałam z Luną
[*] z wieczornego spaceru i byłam już przy domu. Puściłam ją z tej cholernej smyczy.... pobiegła na ulicę pod samochód za kotem, który spadł z drzewa tuż koło mnie... Tylko kot uszedł z życiem:(
Nie wiem, co by było jeśli bym jej nie spuściła... Możliwe, że by mnie pociągneła i nie dałabym rady jej utrzymać
To się zdarzyło pół roku, jednak nadal uważam, że to przez moją bezmyślność...

Link to comment
Share on other sites

Ja nie miałam takich przykrych doświadczeń . Jednak moja pierwsza sunia dała nam nieźle popalić jako podrostek, była całkowicie nieodwołalna. My jako świeży właściciele psa popełnialiśmy wiele błędów np. biegaliśmy za sunią po całym osiedlu. Ile ja łez przez to wylałam. Później poszłam po rozum do głowy, zaczęłam wertować fora internetowe, przeczytałam książkę "Aria do mnie".Trochę po tej lekturze mi się w głowie rozjaśniło. Kupiłam linkę i po długich ćwiczeniach mam psa niemal w 100% odwołalnego. Jednak jakiś strach pozostał dlatego jestem ostrożna.

Asia&Luna wypadki się zdarzają, człowiek jest tylko człowiekiem nie potrafi wszystkiego przewidzieć.Nie obwiniaj się. Wiem że to może kiepska pociecha ale Luna czeka na Ciebie za TM.

Link to comment
Share on other sites

Moje psiaki uwielbiają pływać. Zwłaszcza jeden z nich jak wejdzie do wody to za nic wyjść nie chce (chyba ma to po mnie :p ). Czasem kiedy już go wołam to on podpływa do brzegu, opiera przednie łapy i gapi się chyba z nadzieją, że jeszcze się rozmyślę i zostaniemy :)

No i kiedyś się zdrowo nasłuchałam w trakcie takiej sytuacji. Ja zaczynam się oddalać, pies podpływa do brzegu i się za mną gapi. Widzi to pewna kobieta i nagle zaczyna się na mnie drzeć: że co ja w ogóle z tym psem wyprawiam, czy ja jestem nienormalna, czy ja nie widzę, że ten pies się męczy i już nie ma nawet siły wyjść na brzeg, bla bla bla.

Psiak w końcu zobaczył, że nie ma szans tu zostać, więc wyskoczył na brzeg, otrzepał się i przybiegł do mnie machając pędzlem.

A kobieta krzyczała na mnie póki nie zniknęłam jej z horyzontu :shake:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...