Jump to content
Dogomania

Fundacja SOS dla zwierząt - Chorzów - Maciejkowice!!!


sosiczka

Recommended Posts

Ano właśnie. Powiem, ze jeśli chodzi o Brygidę praktycznie od weta nie wychodzę. Jakoś nie przyszło mi do głowy by korzystać ze zniżek..to jest mój pies nie fundacyjny i jakoś nie leży to w mojej naturze, nie to zeby mi się przelewało zwyczajnie doszłam do wniosku ze to ja jestem dla fundacji nie odwrotnie.
Nikt na nikogo się nie boczy, spotykamy się wszyscy w sobotę/ niedzielę i działamy zwierzęta nas [B]wszystkich[/B] potrzebują.
Spotkanie proponuję zorganizować jeszcze raz moze w jakiejś kawiarni jeśli nie będzie sali w dzień wolny od pracy moze więcej osób da radę się urwać a tym którym się nie chcialo -zachce. Takie spotkania są owocne rodzi się wiele pomysłów wszystkim nam moze jakoś usprawni to pracę. Co wy na to?

Anetko ja nie dam rady jeszcze schroniska ogarniać ale chciałabym przyjśc na takie spotkanie z behawiorystą mogę?

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 2k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Muro moim zdaniem Rafał wcalenie nie wysnuł swojego postu złośliwie, czy trzeba by go traktowac jako atak. To się nazywa 'dyskusja' po to jest ten wątek, żeby POWAZNIE wymieniac zdanie, bez kłótni itp.
Ja swoj post napisałam na wątku akcji, ale to nie dlatego, że tutaj nie zaglądam, po prostu to przez przypadek tak wyszlo ;]

W sumie czasem kazdemu jest potrzebny 'kopas w dupas', żeby lepiej było ;]
Niestety sama widze, że życie i fundacja to rzeczy, które niestety bardzo trudno pogodzić - zresztą wszyscy 'bardziej' zaangażowani [nie mówie o sobie] widzą o czym mówie - każdy ma prywatne życie a psom poświęca maaaase czasu, mase energii [nie tylko tym fundacyjnym]. Zabolało mnie wczoraj w rozmowie z wiku, że także psy z katowickiego schroniska dzieli się na fundacyjne/niefundacyjne tj. wzięte przez WOLONTARIUSZA prawnie/bezprawnie, dla mnie to drobne przegięcie, bo fundacja sama od 3 lat walczyla o wolontariat i taki podział psów z tegoż schroniska jest niemoralny, bo żadnen pies nie jest mniej potrzebujący niż inny - kazdy czeka na swój dom i czesto choc tego nie widac, potrzebuje pomocy równie mocno jak psiak znaleziony na grzybach w kiepskim stanie...

Nie wiem na ile jestem kompetentną osobą zeby zabierac zdanie w tej dyskusji, no ale jestem AZ wolontariuszem i uważam, że jeśli mam nawet odmienne nieco zdanie, albo obiekcje to moim MORALNYM obowiazkiem jest je wyrazić, żeby i my i fundacja mogła lepiej działać - grunt to dobra komunikacja ;]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='amikat']Spotkanie bedzie na 99 % w sobotę 24.10. Każdy może przyjść. W schronisku w Katowicach[/quote]

Anetko, ale 'my' [wiesz kto] mamy wtedy szkołę ;( Mnie napewno nie bedzie, bo juz ostatnio przez 'pewne osoby' zrobiliśmy sobie wagary i ciągnie się za nami pewnien sprawdzian :( Czy będzie jeszcze jakis inny termin?

Link to comment
Share on other sites

[B]Co proponujesz??? Mamy wziąć wszystkie psy ze schroniska do domów??[/B]
Co zrobic z psem znalezionym w lesie?? Przywiązać do drzewa i odjechac bo przecież w schronisku tez są?????
Buonty jeśli chcesz zmienić coś w fundacji zapraszamy do udziału spotkaniach, do zaangażowania się bardziej a jeśli nie- daruj sobie pretensje bo najwięcej mają ich ci co najmniej robią i tym samym mają najmniej pojęcia o funkcjonowaniu fundacji.
Taka jest prawda.

Link to comment
Share on other sites

Glutofiu kochana jeśli uważasz, że mam sie nie odzywasz i odbierasz to jako atak to dobrze, nie będe nic mówić. Jesli uważasz, że nic nie robie, to też Twoja sprawa, zorientuj się... A na spotkanie nie przyjechalam, bo z Rafałem widuje się średnio pare razy w tygodniu i mam świerze informacje co sie dzieje [najdalej rozmawiałam z nim wczoraj, ale myslę, że to nieistotne]. Oczywiście nie robie tyle co Ty, co Anetka, co Rafał itp., ale czy to znaczy, że w tym wypadku jestem mniej ważna? No super to w takim wypadku mnie tez odchodzi ochota pomagac, skoro tak się to traktuje.
Moja wypowiedź nie była atakiem, ale skoro nie chcesz normalnie i kulturalnie porozmawiac to po cholere ja mam iśc na spotkanie, skroro będzie przekrzykiwanie się 'bo kazy ma swoje racje ' i zaczyna się tworzyć dziwna hierarchia? Przykro mi, porozmawiam sobie z Rafałem i powiem co miałam do powiedzenia, przynjamniej on nie traktuje wolontariuszy z góry i mozna z nim normalnie pogadac i przedstawić swoje propozycje i obiekcje. Moje propozycje i działania są znane Rafałowi, a na pokaz nic robić nie musze...

Proszę - oto wątek katowickiego Estra: [url]http://www.dogomania.pl/forum/f1166/czasu-niewiele-ogromnie-wystraszony-psiak-potrzebne-dt-147873/[/url]
oczywiscie ejst mniej wazny niż psiak przywiazany w lesie! Wiesz Glutofio przegięłaś z tym, że uznałaś, że bym takiego psa zostawiłą przywiazanego [bo tak to odebrałam]. Zapraszam do syskucji na PW jak będziesz chciała normalnieporozmawiać lub masz jeszcze coś mnie do zarzucenia, nie zaśmiecajmy wątku i nie zrażajmy nowych...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='BoUnTy']Anetko, ale 'my' [wiesz kto] mamy wtedy szkołę ;( Mnie napewno nie bedzie, bo juz ostatnio przez 'pewne osoby' zrobiliśmy sobie wagary i ciągnie się za nami pewnien sprawdzian :( Czy będzie jeszcze jakis inny termin?[/QUOTE]

to fakt mamy zajęcia
jednak twoja wypowiedź
>>bo juz ostatnio przez 'pewne osoby' zrobiliśmy sobie wagary <<
jest co najmniej dziwna
czy te ''pewne osoby'' zabroniły ci iść na sprawdzian pod groźbą utraty życia



[COLOR="Purple"]Co proponujesz??? Mamy wziąć wszystkie psy ze schroniska do domów??[/COLOR]

może ze wszystkich okolicznych schronisk, albo jeszcze dalej i trzymać je będziemy na Maciejkowicach , bo przecież tam się da i zajmować się nimi będzie tylko Jarek, bo inni pracują, nie mają transportu, czasu, chęci , mają swoje psy, którym trzeba poświęcić czas, Jarek nakarmi, wyprowadzi, nauczy, zsocjalizuje pobawi się i jeszcze wyremontuje obiekt, żeby było miejsce na nowe psy( o kosztach poniesionych - ni tylko finansowych- nie wspomnę)

Link to comment
Share on other sites

Kuba to nie było odniesienie do akcji ;] A tak nawiasem to byłą forma żartu, nie odczytujecie już nic bez debilnych emotek?

Nie chodziło mi o branie na DT, chodziło mi np. o akcję, usłyszałam ostatnio taki przykład o akcji i osobie, która bierze psy z katowickiego schroniska, ze to jest 'naciąganie' [tak ja z wypowiedzi to wywnioskowałam], co najlepsze zdaje mi się, że osoba ta nie bierze karmy i leczenia z fundacji, bo większosc jest pokrywana z konta katowickiego, a osoba o dziwo jak nie ma psa to kwestuje... Czy to w takim wypadku jest nadużycie, skoro fundacja sama dobrowolnie starała sie o opieke nad psami schroniskowymi czyli wzięła za nie odpowiedzialność? Jeest Dt, jest pies potrzebujacy [bo defacto kazdy potrzebuje w mniejszxym lub większym stopniu], ujma fundacji finansowa raczej sie nie dzieje, a za szczęscie psiaka chce sie tylko miejsca na akcji? Ja rozumiem, że może taka osoba moze się nie angażuje bardziej, ale Dt to tez pracochłonne zajęcie, co zresztą pewnie najlepiej wie Anetka, Rafał i Glutofia, ale każy inny DT takze.

Ja chętnie o tym porozmawiam z osobami zainteresowanymi na normalnym spotkaniu, bo tak nie widac intencji piszacego i kazda osoba odbiera wszytsko jak atak, co jest niestety głupotą, bo np. w mojej intencji nie jest nikogo atakować, ani kleklać - każdy ma prawo do wyrażania zdania i o ile to nie wykracza rozmowy na poziomie to nie ma w tym nic złego...

Link to comment
Share on other sites

Czyli wracamy do punktu wyjścia - potrzebne normalne spotkanie - ale ono już jest - nawet było już kilka !

Jeżeli każdy wolontariusz będzie rozmawiał z jednym Rafałem to przepraszam, z całym szacunkiem - Rafał dostanie "kociokwiku". Właśnie chodzi o to aby spotkało się kilka osób razem bo wtedy na bierząco wszystkie kwestie sporne się wyjaśnią i z czystm sumieniem wrócimy do domów.

ZAPRASZAMY

Link to comment
Share on other sites

[quote name='JOMA']Czyli wracamy do punktu wyjścia - potrzebne normalne spotkanie - ale ono już jest - nawet było już kilka !

Jeżeli każdy wolontariusz będzie rozmawiał z jednym Rafałem to przepraszam, z całym szacunkiem - Rafał dostanie "kociokwiku". Właśnie chodzi o to aby spotkało się kilka osób razem bo wtedy na bierząco wszystkie kwestie sporne się wyjaśnią i z czystm sumieniem wrócimy do domów.

ZAPRASZAMY[/quote]


Tak to podstawa! Tylko wolontariusze też to muszą zrozumieć, może zozumiją widzac co się dzieje? Ja na ostatnich spotkaniach byłam, na tym przykro mi ale nie mogę być z przyczyn niezależnych [w poniedzialek do późnego wieczora operowałam psa tj. do godziny 19, a dzisiaj, siedze w pracy do 17, wiec zanim dojade do Katowic to bedzie po spotkaniu, chociaż może jak skończe wczesniej to sie pojawie bardzo chetnie!]

Link to comment
Share on other sites

No tak...jedna pani drugiej pani..
Bounty powiem tak: każdy dzwoni do Anety "pomóż znalazłem/am psa nie mam co z nim zrobić help help!!!"(zarówno wolontariusze jak i obcy ludzie z miast ościennych: Będzina, Czeladzi, Dąbrowy, Katowic itd) po czym podrzucają te psy na Brynów i na tym kończy się ich zainteresowanie. Jak Aneta odmówi- obraza majestatu bo "przecież tez pomagam" nikt nie zapyta o powód odmowy. Podrzucic psa fundacji łatwo a zając nim mają się inni.
Z brynowa te psy gdzieś trzeba zabrać, teraz pytanie dokąd???

Bo nasi wolontariusze wolą sobie psa wybrać jaki mu pasuje np. ze schroniska, z dogamanii z innej fundacji (sic!) a te fundacyjne niech siedzą w remontowanych maciejach niech im się tynk na łby i do oczu sypie a co tam! tam jest Jarek to zrobi.
Potem "ta osoba" czy inna, co to ze słyszenia znasz a nie dokońca wiesz o co chodzi -robi larum ze z jakiej to niby racji ma być na liście rezerwowej jak ona/on wolontariusz, ma tymczasowicza- to nic ze nie "naszego". Fakt każde zwierze potrzebuje domu ale nie wydaje ci się to dziwne ze jak fundacja o coś prosi to jakoś chetnych brak natomiast w drugą stroną to tłumy?? [COLOR=Red][B]Wszystkim naraz nie damy rady pomóc czy tak trudno zrozumieć???[/B] [/COLOR]Jest nas 5 osób na które ciągną fundację reszta tylko -podrzuca i ma roszczenia.Pieniądze niby skąd na to brać? Jak nie zrobi maciaszek bazarku to nikt nie zrobi.
I teraz co dalej z psami które koczują u Anety/Na Maciejach!!/Rafała/ u mnie czy u Janki??? Mają dalej siedzieć bo pobrażajcie się jak dzieci??
Nawet nie ma kto wątku podnieść bo każdego interesuje tylko stricte jego tymczasowicz reszta moze siedzieć.
Jesli mamy od ludzi zgłoszenie okrucieństwa/ potrącenia/zagłodzenia - psa odbieramy i umieszczamy w DT i temu te domy służą a nie po to by wyciągać psy ze schronisk, bo potem fundacja połamańce wiezie do schroniska bo nie ma gdzie ich umiescic(!!!!) nie widzisz braku sensu w tym?. Chcesz wyciągnąć ze schroniska pieska- proszę uprzejmie działasz na własną rękę to działaj!

Nie chodzi o to ze wolontariuszowi nie wolno
-znaleźć biedy na ulicy, w lesie, gdziekolwiek. Tylko uzgadniajcie ze bierzecie na tymczas z Janiną/ Anetą bo dowiadujemy się dwa dni przed akcją ze mamy jakiegoś psa którego:nie ma na stronie, nie ma wątku rzekomo jest nasz (bo wolontariusz nasz więc pies siłą rzeczy również) a pretensje jak najbardziej są.
Tak wygląda wolontariat w niektórych wydaniu. A ty Bounty zanim puścisz w świat jakąś zasłyszaną plotę upewnij się najpierw o co dokładnie chodzi.
Zeby porozmawiać na zebraniu najpierw trzeba na nim być.
Na tym kończę temat bo powtarzamy jedno i to samo w kółko i widzę ze jak się nie chce czegoś zrozumieć to nic na siłę się nie da..

I powtarzam raz jeszcze: nikt nie ma pretensji zwyczajnie nie dajemy w parę osób ogarnąć takiej ilości zwierząt (przecież są jeszcze koty!) mogliśmy porozmawiac o tym na zebraniu by pewne rzeczy ustalić tylko trzeba mieć partnera do rozmowy.
Liczę na to ze spotkamy się wszyscy i ustalimy zasady bo efekt będzie taki ze się zajedziemy i wypalimy i będzie ...nie fundacja o co zapewne też będą wszyscy mieć żal.

Ps byłam na kilku różnych zebraniach nikt się nie przekrzykiwał, postarajcie się zrozumić nie mamy co zrobić z taką ilością zwierząt każdy ma oczekiwania...
PODKREŚLAM: KAŻDY Z NAS JEST BARDZO POTRZEBNY CHOĆBY ROBIŁ NIEWIELE ZAWSZE JEST TO JAKAŚ KOLEJNA CEGIEŁKA!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Glutofia']
Bo nasi wolontariusze wolą sobie psa wybrać jaki mu pasuje np. ze schroniska, z dogamanii z innej fundacji (sic!) a te fundacyjne niech siedzą w remontowanych maciejach niech im się tynk na łby i do oczu sypie a co tam! tam jest Jarek to zrobi.
Potem "ta osoba" czy inna, co to ze słyszenia znasz a nie dokońca wiesz o co chodzi -robi larum ze z jakiej to niby racji ma być na liście rezerwowej jak ona/on wolontariusz, ma tymczasowicza- to nic ze nie "naszego". Fakt każde zwierze potrzebuje domu ale nie wydaje ci się to dziwne ze jak fundacja o coś prosi to jakoś chetnych brak natomiast w drugą stroną to tłumy?? [COLOR=Red][B]Wszystkim naraz nie damy rady pomóc czy tak trudno zrozumieć???[/B] [/COLOR]Jest nas 5 osób na które ciągną fundację reszta tylko -podrzuca i ma roszczenia.Pieniądze niby skąd na to brać? Jak nie zrobi maciaszek bazarku to nikt nie zrobi.
I teraz co dalej z psami które koczują u Anety/Na Maciejach!!/Rafała/ u mnie czy u Janki??? Mają dalej siedzieć bo pobrażajcie się jak dzieci??
Nawet nie ma kto wątku podnieść bo każdego interesuje tylko stricte jego tymczasowicz reszta moze siedzieć.
Jesli mamy od ludzi zgłoszenie okrucieństwa/ potrącenia/zagłodzenia - psa odbieramy i umieszczamy w DT i temu te domy służą a nie po to by wyciągać psy ze schronisk, bo potem fundacja połamańce wiezie do schroniska bo nie ma gdzie ich umiescic(!!!!) nie widzisz braku sensu w tym?. Chcesz wyciągnąć ze schroniska pieska- proszę uprzejmie działasz na własną rękę to działaj! [/quote]

Czytam cały czas to co tutaj piszecie i miałam się nie odzywać ale mam takie wrażenie może błędne że to co zacytowałam tyczy się mnie.
Jeszcze niedawno przez mój dom przewijało się sporo psów fundacyjnych, przerwy między nimi to raptem 1, 2 dni, od ok 3 miesięcy się to zmieniło ze względu na powrót ojca. Kiedy tylko Aneta dzwoniła że potrzebuje tymczasu od razu mówiłam dobra przywieź do mnie bez zastanowienia. Ja nie wybieram psa jaki akurat mi pasuje, fakt faktem wzięłam psa z innej fundacji ale czy to coś złego? Mowa tu o goldenie kocham tą rasę i chcę pomagać nie tylko naszym fundacyjnym czy schroniskowym psom ale także innym. Teraz od dłuższego czasu nie mam żadnego psa na tymczasie i gdy zobaczyłam wątek schroniskowej Blacky stwierdziłam że wezmę ją na tymczas. Kiedy dzwoniła do mnie Aneta w sprawie tymczasu i odpowiedziałam że mam brać sukę ze schroniska po rozmowie poczułam się tak jakbym zrobiła najgorszą rzecz w życiu bo biorę schroniskowca a nie fundacyjnego, może to tylko moje odczucie ale tak to odebrałam. Nie wiem może powinnam tak jak kiedyś odpowiedzieć oczywiście niech przywiezie do mnie a przyjazd suki odwołam. Nie wiem może najpierw mam zadzwonić do fundacji i zapytać czy nie mają jakiegoś psa który potrzebuje tymczasu a dopiero później decydować o przyjeździe innego "wybranego" przezemnie psa któremu sama z dobrego serca chcę pomóc. Tak to ma wyglądać bo nie rozumiem. Od jakiegoś czasu dużo się zmieniło widzę że wszyscy do wszystkich mają o coś pretensje a przecież tak nie powinno być.
Co jeszcze tyczy się "wykorzystywania" fundacji, zdażało się że biorąc psa na tymczas prosiłam o karmę ale było i tak że karmę wykładałam jako wkład w fundację bo wiadomo fundacji się nie przelewa a w sprawie schroniskowców najpierw prosiłam maciaszka o wsparcie z katowickiego konta dopiero później fundacje i to w przypadkach kiedy to Aneta wiedziała że biorę jakiegoś schroniskowca z akcji albo nawet sama proponowała bym wzięła.
Wybaczcie ale jeśli każdy do każdego ma mieć pretensje że np jak już pisałam bierze psa ze schroniska a nie fundacji to to nie jest chyba zajęcie dla mnie bo mając możliwość zabrania jakiejś bidy ze schroniska nie mogę tego zrobić ze zwględu na fundacje to ja dziękuję...Myślałam że nigdy nie najdzie mnie taka myśl że będę miała dość pomagania psom a jednak...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Gisic87']Czytam cały czas to co tutaj piszecie i miałam się nie odzywać ale mam takie wrażenie może błędne że to co zacytowałam tyczy się mnie.
Jeszcze niedawno przez mój dom przewijało się sporo psów fundacyjnych, przerwy między nimi to raptem 1, 2 dni, od ok 3 miesięcy się to zmieniło ze względu na powrót ojca. Kiedy tylko Aneta dzwoniła że potrzebuje tymczasu od razu mówiłam dobra przywieź do mnie bez zastanowienia. Ja nie wybieram psa jaki akurat mi pasuje, fakt faktem wzięłam psa z innej fundacji ale czy to coś złego? Mowa tu o goldenie kocham tą rasę i chcę pomagać nie tylko naszym fundacyjnym czy schroniskowym psom ale także innym. Teraz od dłuższego czasu nie mam żadnego psa na tymczasie i gdy zobaczyłam wątek schroniskowej Blacky stwierdziłam że wezmę ją na tymczas. Kiedy dzwoniła do mnie Aneta w sprawie tymczasu i odpowiedziałam że mam brać sukę ze schroniska po rozmowie poczułam się tak jakbym zrobiła najgorszą rzecz w życiu bo biorę schroniskowca a nie fundacyjnego, może to tylko moje odczucie ale tak to odebrałam. Nie wiem może powinnam tak jak kiedyś odpowiedzieć oczywiście niech przywiezie do mnie a przyjazd suki odwołam. Nie wiem może najpierw mam zadzwonić do fundacji i zapytać czy nie mają jakiegoś psa który potrzebuje tymczasu a dopiero później decydować o przyjeździe innego "wybranego" przezemnie psa któremu sama z dobrego serca chcę pomóc. Tak to ma wyglądać bo nie rozumiem. Od jakiegoś czasu dużo się zmieniło widzę że wszyscy do wszystkich mają o coś pretensje a przecież tak nie powinno być.
Co jeszcze tyczy się "wykorzystywania" fundacji, zdażało się że biorąc psa na tymczas prosiłam o karmę ale było i tak że karmę wykładałam jako wkład w fundację bo wiadomo fundacji się nie przelewa a w sprawie schroniskowców najpierw prosiłam maciaszka o wsparcie z katowickiego konta dopiero później fundacje i to w przypadkach kiedy to Aneta wiedziała że biorę jakiegoś schroniskowca z akcji albo nawet sama proponowała bym wzięła.
Wybaczcie ale jeśli każdy do każdego ma mieć pretensje że np jak już pisałam bierze psa ze schroniska a nie fundacji to to nie jest chyba zajęcie dla mnie bo mając możliwość zabrania jakiejś bidy ze schroniska nie mogę tego zrobić ze zwględu na fundacje to ja dziękuję...Myślałam że nigdy nie najdzie mnie taka myśl że będę miała dość pomagania psom a jednak...[/quote]


i nożyce sie odezwały...

Tak chodzi a Ciebie ale nie tylko.... Bo nie tylko Ty obiecujesz i nie robisz. Niestety takich osób jest więcej.
I nie upraszczaj proszę bo nie chodzi o protensje ze pies ze schroniska znalazł tymczas tylko o to ze ten który tam jeszcze nie trafił a obiecałaś ze weźmiesz wlaśnie tam pojedzie bo ktoś nie dotrzymał słowa. I tyle.

Jedyne co mi sie nasuwa - jak najszybciej uruchomić Maciejki i na nikogo poza żelaznym składem nie liczyć. Otworzyć uszy i oczy i nie ufać ślepo.
Chciałabym zeby ktoś powiedział mi wprost NIE, nie zrobie, nie chcę nie moge nie będe. Dawanie złudzeńi nadziei jest gorsze od odmowy

Link to comment
Share on other sites

[quote name='amikat']i nożyce sie odezwały...

Tak chodzi a Ciebie ale nie tylko.... Bo nie tylko Ty obiecujesz i nie robisz. Niestety takich osób jest więcej.
I nie upraszczaj proszę bo nie chodzi o protensje ze pies ze schroniska znalazł tymczas tylko o to ze ten który tam jeszcze nie trafił a obiecałaś ze weźmiesz wlaśnie tam pojedzie bo ktoś nie dotrzymał słowa. I tyle.

Jedyne co mi sie nasuwa - jak najszybciej uruchomić Maciejki i na nikogo poza żelaznym składem nie liczyć. Otworzyć uszy i oczy i nie ufać ślepo.
Chciałabym zeby ktoś powiedział mi wprost NIE, nie zrobie, nie chcę nie moge nie będe. Dawanie złudzeńi nadziei jest gorsze od odmowy[/quote]

O jakim dotrzymaniu słowa mówisz? Nie powiedziałam że wezmę jakiegoś psa tylko się postaram, każdy dobrze wie że z ojcem nie mam łatwo i każdy pies jaki do mnie trafia nie będzie chociaż w niewielkim stopniu akceptowany jeśli ojcu nie skłamię że znalazłam, gdyby wiedział że psy są ze schronisk czy fundacji to natychmiast pies by poszedł won i tak o wielu niewie że były bo ich nie widział.
Poza tym zawsze mogłaś na mnie liczyć nigdy nie odmówiłam pomocy zawsze zgadzałam się na tymczas nie myśląc że coś może być nie tak a to że raz czy dwa powiedziałam że postaram się coś załatwić i przyjąć psa a tego nie zrobiłam to jest już wypominane. Nie będę wyliczać ile zrobiłam a ile nie ale uważam że na moją sytuacje i możliwości to jest dużo a wiadomo zdażają się sytuacje kiedy czegoś nie można zrobić chociaż bardzo by się chciało. Przykro jest że ludzią wypomina się to co źle zrobili lub czego nie zrobili...

Link to comment
Share on other sites

No cóz... dziekuje że brałaś psy nawet bardzo dziękuję. Doceniam .

Żle założyła że jesteś NASZ - w sensie fundacyjna i odbiłam się od ściany
CO do ostatnich 3 tygodni - widocznie rożnie rozumiemy "obiecałam".
I tyle.
Tak jak napisałam. Uczę się ze ma liczyć na siebie. Z trudem ale się uczę i juz nie poproszę

Link to comment
Share on other sites

Spokojnie, napięcia są bo zbyt wiele zwierząt a zbyt mało osób do pomocy. Wszystko sie unormuje nikt nie mówił ze wiecznie będzie różowo. Trzeba rozwiązać problem bo dłużej nie wytrzymamy w takim tempie. Staramy się rozreklamować Fundację jak możemy. Tu Bounty ma rację metoda pantoflowa najlpiej się sprawdza- również rozmawiam ze znajomymi i mniej znajomymi licząc na pomoc, wsparcie finansowe czy jakiekolwiek inne. Ale nie czarujmy się im więcej osób o nas wie tym więcej psów/kotów podrzucają...nawet sobie nie wyobrażacie ile telefonów dziennie odbieramy z interwencjami i niestety muszę odmawiać bo co mamy zrobic?
Jeśli ktoś dzwoni ze leży pies ze złamaną miednicą trzeba jechać i w tym momencie mało trafia do mnie argument ze schronisko pęka w szwach i znów nam ktoś zarzuci ze dzielimy psy na nasze nienasze lepsze gorsze, bo schronisko zaraz przyjedzie i biedaka uśpi nie mając funduszy na jego leczenie. I tu pojawiamy się my, jak zaczniemy jeszcze ściągać psy które już siedzą w schronie nie organizując pieniędzy, nie robiąc ogłoszeń, nie mając tymczasów dla tych zebranych z poboczy- ześwirujemy niebawem.
Skala nieszczęscia jest ogromna jak zaczniemy na siebei psioczyć do niczego kontruktywnego to nie doprowadzi.

Link to comment
Share on other sites

Ułaaaa. I się zaczęło. Tak, jak myślałam po poście wikuwiku rozpętała się burza.
Może nie powinnam się wypowiadać, bo nie jestem wolontariuszką fundacji, ale też SOS nie "cyckam", wręcz przeciwnie, staram się w miarę możliwości pomóc, więc chyba jednak mogę coś skrobnąć ;).
Już od dłuższego czasu obserwuję narastanie złych emocji, kwasów, coraz większą ilość pretensji, niedomówień, nieprzyjemności. Z różnych stron i źródeł. To dobrze, że wreszcie wybuchło!
Co prawda zbyt dużo się chyba wydarzyło i część osób na pewno odejdzie. Ale część zostanie, przyjdą nowe. I z nimi koniecznie (moim zdaniem) trzeba [U]na samym początku[/U] ustalić zasady. Powiedzieć co wolno a czego nie. Na czym dane "stanowisko" polega" - jakie są jego plusy i minusy. Jakie obowiązki ma wolontariusz i jakie profity ewentualnie może z wolontariatowania czerpać.
Jak wszystko jest jasne od początku to sprawy układają się lepiej.

Fundacja może być jedną wielką rodziną (jeśli wszyscy potrafią do tego tak podejść), ale jednocześnie nie można zapominać, iż jest "firmą" z "pracownikami", z których każdy musi mieć jasno określony zakres obowiązków. I jak każda firma musi mieć szefa/szefów, który będzie nadzorował pracę swoich "podwładnych". W wolontariacie jest to nawet bardziej potrzebne niż w regularnej pracy, bo w wolontariacie łatwiej o rozprężenie, w sposób oczywisty związane z charakterem tej "pracy"...
Oczywiście nie chodzi mi tu o bieganie z batem w ręku i wrzeszczenie na wszystkich :diabloti:, ale wiecie - porządek musi być, a szef musi mieć rękę na pulsie.
Na jeszcze jedną rzecz zwróciłam uwagę. Nie wiem jak jest poza dogo, ale tu przepływ informacji jest kiepski. Często bywało tak, że wolontariusze zadawali pytania i nie dostawali odpowiedzi... Teraz, odkąd jest więcej osób w zarządzie to to się zmienia. I teraz fundacja zadaje pytania, na które nie otrzymuje odpowiedzi :diabloti:. Myślę, że to proces, który narastał miesiącami. Taki mały opór obudził się w ludziach, olewanie, zniechęcenie. Wina pewnie leży po obu stronach i teraz ważne jest podejmowanie takich działań, żeby załagodzić to, co jest i sprawić na przyszłość by już nie było.
Fundacja powinna mieć kogoś, kto występowałby w roli rzecznika, kogoś, kto będzie się kontaktował z wolontariuszami, odpowiadał na pytania, informował o zmianach, akcjach, przypominał o różnych sprawach. Niestety nie wystarczy napisać jednego postu i liczyć na to, że wszyscy się odezwą. Sama to nie raz przerabiałam na katowickim wątku. Sama przerabiam to w robocie, gdzie właśnie nadzoruję pracę wolontariuszy. Nie jest to łatwy, lekki i przyjemny kawałek chleba.

Podsumowując:
- jasne zasady od samego początku + umowy wolontariackie/umowy z dt
- dobry kontakt z/między wszelkimi członkami fundacji, sprawny przepływ informacji
- i nadzorca :diabloti:.

Jeśli chodzi o branie psiaków ze schroniska pod opiekę fundacji to zgadzam się z tym, że fundacja ma swoje obowiązki i psy - tych poza schroniskiem, a będących w dużej potrzebie niestety też jest cała masa. Psom ze schroniska mogą pomagać osoby prywatne, tak jak np. my na wątku katowickim. I tylko od czasu do czasu, w wyjątkowej sytuacji można poprosić fundację, żeby wzięła jakiegoś schroniskowca pod swoje skrzydła. Myślę, że tak jest uczciwie.
Tylko mam pytanie - jak to będzie z wolontariatem w katowickim schronie? Wolontariusze będą podlegali pod fundację. Czy to oznacza, że automatycznie będą wolontariuszami fundacji? I czy to nie będzie kolidowało jakoś z "ratowaniem" schroniskowych psów? Pytam, żeby wszystko było jasne już teraz, zanim wolontariat ruszy. Bo niefajnie by było, gdyby potem okazało się, że znowu są kwasy bo wolontariusze zajmują się psami schroniskowymi a nie fundacyjnymi. Przegryźcie ten temat i ustalcie co i jak zanim sprawa ruszy.

Na koniec pytanie prywatne, do [COLOR=Red][B]amikat[/B][/COLOR] - mogę przyjść na szkolenie wolontariuszy? Wolontariuszką w schronisku, jak wiesz, być nie mogę, z racji współpracy ze schronem, ale jako osoba, która ma kontakt ze schroniskowymi psami chętnie bym na takie szkolenie przyszła. A akurat 24.10. nie pracuję.

PS. Nie wiem co się wydarzyło między Gisic a fundacją, ale wiem, że kilka razy odmówiła mi tymczasowania psa, bo miała zaraz przyjąć psiaka fundacyjnego, więc chyba taka zła to nie jest ;).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Glutofia']No tak...jedna pani drugiej pani..
Bounty powiem tak: każdy dzwoni do Anety "pomóż znalazłem/am psa nie mam co z nim zrobić help help!!!"(zarówno wolontariusze jak i obcy ludzie z miast ościennych: Będzina, Czeladzi, Dąbrowy, Katowic itd) po czym podrzucają te psy na Brynów i na tym kończy się ich zainteresowanie. Jak Aneta odmówi- obraza majestatu bo "przecież tez pomagam" nikt nie zapyta o powód odmowy. Podrzucic psa fundacji łatwo a zając nim mają się inni.
Z brynowa te psy gdzieś trzeba zabrać, teraz pytanie dokąd???

Bo nasi wolontariusze wolą sobie psa wybrać jaki mu pasuje np. ze schroniska, z dogamanii z innej fundacji (sic!) a te fundacyjne niech siedzą w remontowanych maciejach niech im się tynk na łby i do oczu sypie a co tam! tam jest Jarek to zrobi.
Potem "ta osoba" czy inna, co to ze słyszenia znasz a nie dokońca wiesz o co chodzi -robi larum ze z jakiej to niby racji ma być na liście rezerwowej jak ona/on wolontariusz, ma tymczasowicza- to nic ze nie "naszego". Fakt każde zwierze potrzebuje domu ale nie wydaje ci się to dziwne ze jak fundacja o coś prosi to jakoś chetnych brak natomiast w drugą stroną to tłumy?? [COLOR=Red][B]Wszystkim naraz nie damy rady pomóc czy tak trudno zrozumieć???[/B] [/COLOR]Jest nas 5 osób na które ciągną fundację reszta tylko -podrzuca i ma roszczenia.Pieniądze niby skąd na to brać? Jak nie zrobi maciaszek bazarku to nikt nie zrobi.
I teraz co dalej z psami które koczują u Anety/Na Maciejach!!/Rafała/ u mnie czy u Janki??? Mają dalej siedzieć bo pobrażajcie się jak dzieci??
Nawet nie ma kto wątku podnieść bo każdego interesuje tylko stricte jego tymczasowicz reszta moze siedzieć.
Jesli mamy od ludzi zgłoszenie okrucieństwa/ potrącenia/zagłodzenia - psa odbieramy i umieszczamy w DT i temu te domy służą a nie po to by wyciągać psy ze schronisk, bo potem fundacja połamańce wiezie do schroniska bo nie ma gdzie ich umiescic(!!!!) nie widzisz braku sensu w tym?. Chcesz wyciągnąć ze schroniska pieska- proszę uprzejmie działasz na własną rękę to działaj!

Nie chodzi o to ze wolontariuszowi nie wolno
-znaleźć biedy na ulicy, w lesie, gdziekolwiek. Tylko uzgadniajcie ze bierzecie na tymczas z Janiną/ Anetą bo dowiadujemy się dwa dni przed akcją ze mamy jakiegoś psa którego:nie ma na stronie, nie ma wątku rzekomo jest nasz (bo wolontariusz nasz więc pies siłą rzeczy również) a pretensje jak najbardziej są.
Tak wygląda wolontariat w niektórych wydaniu. A ty Bounty zanim puścisz w świat jakąś zasłyszaną plotę upewnij się najpierw o co dokładnie chodzi.
Zeby porozmawiać na zebraniu najpierw trzeba na nim być.
Na tym kończę temat bo powtarzamy jedno i to samo w kółko i widzę ze jak się nie chce czegoś zrozumieć to nic na siłę się nie da..

I powtarzam raz jeszcze: nikt nie ma pretensji zwyczajnie nie dajemy w parę osób ogarnąć takiej ilości zwierząt (przecież są jeszcze koty!) mogliśmy porozmawiac o tym na zebraniu by pewne rzeczy ustalić tylko trzeba mieć partnera do rozmowy.
Liczę na to ze spotkamy się wszyscy i ustalimy zasady bo efekt będzie taki ze się zajedziemy i wypalimy i będzie ...nie fundacja o co zapewne też będą wszyscy mieć żal.

Ps byłam na kilku różnych zebraniach nikt się nie przekrzykiwał, postarajcie się zrozumić nie mamy co zrobić z taką ilością zwierząt każdy ma oczekiwania...
PODKREŚLAM: KAŻDY Z NAS JEST BARDZO POTRZEBNY CHOĆBY ROBIŁ NIEWIELE ZAWSZE JEST TO JAKAŚ KOLEJNA CEGIEŁKA![/quote]

Widzę, że lubisz pisać nieprawdę

To jest kłamstwo:

"Pieniądze niby skąd na to brać? Jak nie zrobi maciaszek bazarku to nikt nie zrobi."

może zaglądnij czasami na katowicki wątek i zobacz kto robi bazarki poza maciaszek??? ok?

Jest jeszcze Jasza, ja...obrażasz nas.

Kolejne kłamstwo:

"Nawet nie ma kto wątku podnieść bo każdego interesuje tylko stricte jego tymczasowicz reszta moze siedzieć."

Wchodzę na wątki, podnoszę, ostatnio robiłam ogłoszenia. Do tego szczerze to bardziej zajmuje się psami ze schroniska w katowicach, bo wiem przynjamniej na bieżąco jaka jest sytuacja. Tak, maciaszek jest w tym potęgą, z nią potrafię współpracować, bo wiem jakie są zasady od początku do końca i wiem jak pomagać. Więc zajmuje się adopcją psów z katow. schroniska. Ale nie tylko. Masą innych z całej Polski. Mam w subskrypcjach dogomanii prawie 300 wątków. Dziennie dogo mi dużo czasu zajmuje. I nie tylko na pisanie postów.

Następne kłamstwo: nie wszyscy dzwonią do Anety. Ja zadzwoniłam kiedyś raz, z prośbą o samochód. Tyle było moich telefonów z prośbą. Częściej kontaktuję się z Jaszą, maciaszek, JOMĄ.

Uważam, że Fundacji brakuje PR od środka - przede wszystkim dobrej komunikacji. Od tego powinna być jedna osoba - od informowania wszystkich na bieżąco o sprawach fundacji. Wtedy większość osób będzie czuła się związana z Fundacją. Będzie więcej wiedziała co się dzieje = będzie więcej robić.

Edit: miałam właśnie namyśli to co napisała maciaszek ;)

Do tego też mam takie same pytanie co ona: jak będzie z wolontariatem w schronisku? właśnie z tego względu: "Bo niefajnie by było, gdyby potem okazało się, że znowu są kwasy bo wolontariusze zajmują się psami schroniskowymi a nie fundacyjnymi. Przegryźcie ten temat i ustalcie co i jak zanim sprawa ruszy."

A szkoda jakby się okazało, że będziemy mogli zajmować się tylko psami fundacyjnymi. Bo ja bym chciała zająć się też psami, które latami siedzą w schronie i nikt się nimi nie zajmie.

Link to comment
Share on other sites

Witam Was nie będę się ukrywał POD NICKIEM tylko będę dziłał oficjalnie.
Nie wszyscy mnie znają, więc się przedstawię.
Jestem tatą Klaudii(Klaudiaaa), podpisałem umowę wolontariatu a także domu tymczasowego.
Nie udzielam się na akcji z puszką ani nie siedzę z psem z DT, po prostu brak mi czasu na to, Klaudia robi za mnie, na akcjach, ja pomagam w inny sposób.
Nie mogę być na zebraniach, Klaudia w tygodniu też nie, ma tyle nauki, że głowa boli a ma swoje plany, co do przyszłości swojej, jednak wymaga to juz teraz sporo nauki.
Niestety ja również nie mam czasu, aby jeździć na zebrania w tygodniu, weekendy czasami moja żona pracuje a jeżeli nie pracuje to jestem na Maciejach i pomagam Jarkowi.
Może zamiast pisać i robić jak za "dobrych czasów", weźmy się wszyscy do pracy, będzie z tego większy pożytek, takie moje prywatne zdanie, Wy możecie a nawet powinniście miec inne.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...