Jump to content
Dogomania

Czy da się zarobić na hodowli psów rasowych?


Lolka2nite

Recommended Posts

Balbina, HODOWCA to nie jest jakiś określony typ człowieka. Zdarzają się ludzie kochający zwierzęta, jak i tacy którzy chcą zarobić, różnie. Nie możesz pisać ogólnie o hodowcach, bo nie wszyscy tacy są. Ja np znam wielu, i mam szczęście bo trafiłam na tych lepszych, tzn hodujących psy z miłości i pasji...i sama też uważam że się do nich zaliczam. Moje yorki nie były na wystawach szarpane, a jak nie lubiły chodzic w papilotach to nie, nic na siłę. Po wystawach do fryzjera "na ścięcie" i mogą godzinami biegać po ogrodzie, a nie siedzieć w klatce z papilotami.
Sztuką jest kupic psa rodowodowego od dobrego hodowcy, a nie pójść na łatwiznę i kupic pierwszego lepszego, nie rozmawiając wcześniej z hodowcą, nie zasięgając porady itp..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Balbina12']ja też mam pasję i równiez są nią psy ale ich nie rozmnażam.Dlaczego?Bo uważam ,ze w schroniskach przesiaduje za dużo bid żeby mnożyć kolejne bo komuś się podoba yorczek.I musi być yorczek,conajmniej jakby ten ze schroniska był jakiś trendowaty. [/quote]
Trochę czarno-białe jest to o czym piszesz.
Jeśli ktoś chce psa o określonych cechach psycho-fizycznych, chce wystawiać, hodować - jasne, że kupi psa z hodowli.
A bez hodowli psów rasowych stracilibyśmy wszelkie rasy psów, a co za tym idzie psy o OKREŚLONYCH predyspozycjach.
I chwała [B]dobry[/B][B]m[/B] hodowcom za to, że hodują.

O reszcie pisałam wcześniej, podlicz sobie koszta odchowania w PL miotu w DOBREJ hodowli.

Link to comment
Share on other sites

nie nie stworzyłam bo nie jestem ani hodowcą ani kynologiem ani weterynarzem.Ale uważam ,ze proste badanie stwów,oczu,serca powinno być obowiązkowe.
Owszem,potem mogą wystąpić wady nabyte ale to już inna bajka.Ja mówię o chorobach genetycznych.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Balbina12']nie nie stworzyłam bo nie jestem ani hodowcą ani kynologiem ani weterynarzem.Ale uważam ,ze proste badanie stwów,oczu,serca powinno być obowiązkowe.
Owszem,potem mogą wystąpić wady nabyte ale to już inna bajka.Ja mówię o chorobach genetycznych.[/QUOTE]

Znasz sposoby dziedziczenia chorób genetycznych?
Dysplazja jest chorobą genetyczną - np.
Badać psy można "prześwietleniowo", a zdarzają się szczenięta z dysplazją, które mają naprawdę "czyste linie".
Wina hodowcy?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Gazuś']Znasz sposoby dziedziczenia chorób genetycznych?
Dysplazja jest chorobą genetyczną - np.
Badać psy można "prześwietleniowo", a zdarzają się szczenięta z dysplazją, które mają naprawdę "czyste linie".
Wina hodowcy?[/QUOTE]

Nieprawda. Dysplazji owszem nie dziedziczy się prosto, ale hodowca wcale nie jest bezradny w takiej sytuacji.
Wystarczy, że jest inteligentny, ma pojęcie o tym co robi itd. W takich przypadkach bada się rodowód wszystkich najbliższych krewnych - nie tylko rodziców i dziadków,ale ciotki, wujków, rodzeństwo .....
A co dla ciebie znaczą"czyste linie"? Co to za mityczne poglądy? Żeby coś powiedzieć o zdrowiu całej linii, trzeba by znać wyniki badań wszystkich psów np. do 6 pokolenia wstecz. A to raczej nie jest możliwe.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Caruso']Nieprawda. Dysplazji owszem nie dziedziczy się prosto, ale hodowca wcale nie jest bezradny w takiej sytuacji.
Wystarczy, że jest inteligentny, ma pojęcie o tym co robi itd. W takich przypadkach bada się rodowód wszystkich najbliższych krewnych - nie tylko rodziców i dziadków,ale ciotki, wujków, rodzeństwo .....
[/QUOTE]

Nieprawda ;) Oczywiscie hodowca moze (i powinien!!) sie starac, wykorzystujac swoja inteligencje sledzic rodowody i wyniki psow (swoja droga skoro temat sluzy podliczaniu ile hodowca zarabia na psach, to jak sie liczy czas wlozony w sleczenie nad rodowodami?? To naprawde zajmuje godziny, dnie, tygodnie i najlepsi robia to latami!!) ale niestety pewnosci nigdy nie bedzie. Bo dysplazja to choroba wielogenowa, z duzym wplywem srodowiska, do tego obecny system przeswietlen jest bardzo niedoskonaly, wiec nawet super inteligentny i oczytany hodowca moze sie przejechac :/

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ladySwallow']Zastanawia mnie - nawet, gdyby hipotetycznie hodowcy zarabiali na hodowli - co w tym złego?[/QUOTE]
No nie? Przecież nie dostają dotacji na działalność typu non-profit, nikt im nic ze swojego podatku nie dorzuca, a niektórzy patrzą im na ręce tak, jakby chodziło o rozliczenie funduszy unijnych :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']No nie? Przecież nie dostają dotacji na działalność typu non-profit, nikt im nic ze swojego podatku nie dorzuca, a niektórzy patrzą im na ręce tak, jakby chodziło o rozliczenie funduszy unijnych :)[/QUOTE]

Otóż to. To tak, jak z prowadzeniem np. hotelu dla psów - wszyscy dogomaniacy wieszają na hotelach przysłowiowe psy ;) Bo hotele tyle biorą kasy i utrzymują się kosztem bezdomnych zwierząt - ale skoro jest to ich jedyna praca i wykonują ją z zaangażowaniem, to czemu mieliby się nie utrzymywać z tego? To co, mają zjadać tynk ze ścian? Takie mocno polskie podejscie - sam nie mam, to i drugiemu wypomnę.

Link to comment
Share on other sites

ale to raczej nie tego temat dotyczy...ja też nie uważam żeby było coś złego w zarabianiu na hodowli, chociaż to graniczy z cudem jeśli ktoś chciałby z tego utrzymać siebie czy rodzinę. temat czy w ogóle można zarobić- był założony pewnie z ciekawości, czy ten "biznes" się opłaca....
a są takie dziedziny, w których nie wystarczy wiedza czy chęci, potrzebna jest jeszcze miłość do tego co się robi. i ja za taką dziedzinę uwazma pracę z psami-czy to hodowla, szkolenia, hotel dla psów czy jeszcze coś innego.

Link to comment
Share on other sites

Nie ma nic złego w tym, że hodowca miałby zarobić, wręcz przeciwnie - niech ma coś z tego ;) Pieniędzy nikt nie wyczaruje. Chodzi tylko o to, żeby był dobrym hodowcą tzn. takim który dba o swoje psy, a także o hodowlę - mówiąc w ogólnym uproszczeniu ;)

Niestety, ale Balbina ma trochę racji :( Wśród hodowców działających pod szyldem ZKwP również można odnaleźć osoby, które można właściwie z powodzeniem nazwać pseudohodowcami ;) Są tacy, którzy sprzedają 2 rodzaje szczeniąt - rodowodowe i bez rodowodowe 8) fajny biznes, czyż nie? w końcu można sukę 2 razy w roku pokryć ;) Nie sądzę, aby takie osoby dokładały do tego, na pewno coś na tym zarabiają.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Caruso']Nieprawda. Dysplazji owszem nie dziedziczy się prosto, ale hodowca wcale nie jest bezradny w takiej sytuacji.
Wystarczy, że jest inteligentny, ma pojęcie o tym co robi itd. W takich przypadkach bada się rodowód wszystkich najbliższych krewnych - nie tylko rodziców i dziadków,ale ciotki, wujków, rodzeństwo .....
A co dla ciebie znaczą"czyste linie"? Co to za mityczne poglądy? Żeby coś powiedzieć o zdrowiu całej linii, trzeba by znać wyniki badań wszystkich psów np. do 6 pokolenia wstecz. A to raczej nie jest możliwe.[/QUOTE]

Nigdzie nie napisałam, że hodowca jest bezradny. Napisałam, że NIGDY hodowca nie może być pewnien, że u szczeniąt z jego hodowli dysplazja się nie pojawi, choćby hodował na najbardziej "wolnych" od dysplazji liniach jakie ma do wyboru - i chodzi mi tutaj o wyniki właśnie przodków w lini prostej, ich rodzeństwa i potomstwa z innymi psami. Wiadomo, że idealna by była sytuacja gdybyśmy do 6 pokolenia mieli przebadane wszystkie psy, ale już kiedy przebadana jest część rodzeństwa - jakieś informacje to niesie...
I jeśli hodowca mówi, że u jego szczeniąt dysplazja nie wystąpi - jest zwyczajnym kłamcą - nie może być tego w 100% pewnym.
"czyste" jak sam zauważyłeś/łaś napisałam w cudzysłowiu - i chodziło mi właśnie o brak skłonności do wystepowania dysplazji, o której wiemy w liniach na których hodujemy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Chefrenek']No właśnie. To czemu wzięłaś yorka w typie z pseudohodowli (która na pewno robiła badania) zamiast kundelka ze schronu? ...bo musi być yorczek...[/QUOTE]
Bo kiedyś brakowało mi tej wiedzy którą mam teraz.Na kolanach do Częstochowy nie pójdę,staram się jak mogę pomagać psiakom,robę to na tyle na ile mogę.To ,ze kiedyś tak myślałam nie znaczy ,ze dzisiaj też.Tylko krowa nie zmienia poglądów ;)
pat-tti nieodpowiedziałaś na moje pytanie.Robisz psom badania na chociażby wady serca?Czyżby pytanie niewygodne...:diabloti:?

Link to comment
Share on other sites

na serce nie robiłam, do tej pory badałam moje psiaki na wypadanie rzepki i zapadanie tchawicy.
Są to najczęściej spotykane moim zdaniem schorzenia u tej rasy, często bagatelizowane chociaż bywają bardzo groźne nawet dla życia psa (szczególnie jesli chodzi o tchawicę).

Link to comment
Share on other sites

a czy [U]wszystkie[/U] małe rasy mają predyspozycję do chorób serca?
Ja goldenom badam - dla siebie przede wszystkim, bo chcę wiedzieć jak psa prowadzić i dodatkowo - jeśli sukę mam kryć to chce mieć tyle pewności, ile zdobyć mogę, że jej organizm jest na szczenięta gotowy...i suki bez sprawdzonego serca bym nie pokryła dla jej bezpieczeństwa. Tak samo z kilkoma innymi badaniami...
Ale to nie mała rasa...

Link to comment
Share on other sites

W tym wątku pojawiło się sporo wyliczeń typu "ile to można zarobić" sprzedając takie lub śmakie szczeniaki po tyle, a tyle. Dziwi mnie tylko jedno, a mianowicie nikt nie zwrócił uwagi na to, że aby odebrać pierwszy miot i go sprzedać trzeba najpierw zainwestować w hodowlę i to często niemałe pieniądze, bez jakiejkolwiek gwarancji na sukces hodowlany. Dziwi mnie to tym bardziej, że chyba nie trzeba kończyć studiów na kierunkach ekonomicznych, aby wiedzieć, że by "wyjąć" trzeba najpierw "włożyć" ;)

W "mojej" rasie, czyli hawańczykach, hodowcy lub przyszli hodowcy bazują głównie na importach uzupełnianych nabytkami krajowymi. Rasa pojawiła się w Polsce dopiero w 2002 r., więc nie ma w tym nic dziwnego. Ceny szczeniąt rokujących wystawowo w dobrych hodowlach zagranicznych wahają się od 1000 do 2000 euro, choć bywają oczywiście wyższe. Średnia jak w pysk strzelił 1500 euro, czyli ok. 6000 zł. Do tego zwykłą praktyką jest osobisty odbiór szczeniaka, co niektórzy hodowcy zastrzegają sobie już na wstępie rozmów o zakupie. Mnie podróże do Holandii i Finlandii wyniosły ok. 3000 zł. Do tego dochodzi koszt wystaw ok. 5000 zł. rocznie i cała masa innyh wydatków.



Generalnie jednak, wszystkich zainteresowanych tym, czy na hodowli psów da się zarobić, nie zamierzam do niczego przekonywać. Proponuje natomiast samemu spróbować hodować psy :)

Link to comment
Share on other sites

ann, wydaje mi się że w całym temacie bardzo dużo osób zwróciło na to uwagę. Bo o to głównie chodzi: trzeba kupic psa, zrobić wystawy czasem bardzo dużo wystaw, do tego karma, pielęgnacja, weterynarz (i tu szczepienia, badania, różne choroby-leczenie, ale i prowadzenie ciąży cesarki itp), koszt krycia....

trzeba jeszcze zaznaczyć, że kwestia wyjścia na zero lub na plus, czy na minus, zależy od szczęścia:)
ostatnio znajoma kryła swoją suczkę pierwszy raz.
koszt suczki 3000zł, koszty wystaw- nie wiem, podejrzewam że minimum 1000zł, koszty wyżywienia suki 3letniej, szczepień itp-duuużo, koszt krycia 2000zł, koszt prowadzenia ciąży i cesarki- łącznie 1000zł. urodziło się jedno szczenię....
tak też się zdarza, i hodowcy muszą się z tym liczyć. i co jeśli ktoś chciał utrzymać się z psów, a tu zamiast wyjąć, musi włożyć i to parę ładnych tysiaków? hodowla psów to hobby dla ludzi którzy mają jakieś pieniążki odłożone, bo co jesli przyjdzie np leczyć jakiegoś psa? pseudohodowcy umywają ręce, oddają go albo sprzedają, albo-wywalają na ulicę. Prawdziwy hodowca czuje odpowiedzialność za swoje psy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='pa-ttti']ann, wydaje mi się że w całym temacie bardzo dużo osób zwróciło na to uwagę. .[/QUOTE]
Adresatem mojego postu byli "biznesmeni" od wyliczeń: "tyle, a tyle szczeniaków po tyle, a tyle złotych o jezuuuu ale to kupa kasy" ;) Hodowcom tego wyjasniać nie muszę, a nikt poza mną nie napisał kwotowo o nakładach jakie trzeba ponieść, by w ogóle wystartować z hodowlą.

O szczęściu, o którym piszesz też mógłbym wiele napisać :) Najlepszym przykładem jest moja koleżanka jeszcze z czasów szkoły średniej. Na krycie z suczką pojechała do Włoch. Pierwsze i drugie krycie okazało się być puste! Udało się za trzecim razem :) 3 wyjazdy wyniosły ją ok. 4500 zł. Rep 1500 euro, czyli 6000 zł. Badania 1000 zł, wet 1000 zł. Nie wiem ile po drodze wydała na badania suki po tych pustych kryciach, ale były robione na 100%. Urodziło się 7 szczeniąt w tym 2 pety. Ze sprzedaży szczeniąt miała 14500 zł. Na pierwszy rzut oka widać, że wliczając żywienie suki i wystawy to dołożyła do interesu kupę kasy. Ale ponieważ w wątku nie brakuje malkontentów twierdzących, że żywienia psa, czy wystaw hodowca nie powinien "wliczać" do ceny szczenięcia, pozostańmy przy tych kwotach. Czyli "włożyła" 12500 zł, a "wyjęła" 14500 zł, czyli "wyszła" na 2000 :) No po prostu biznes życia...jak policzyć czas na wyjazdy (urlopy) i dwa miesiące zasuwania przy szczylach, to trzeba powiedzieć jasno, że w Biedronce na kasie, na pół etatu by wyszła lepiej finansowo...

Nadal proponuję zainteresowanym tym "biznesem" spróbowanie sił w hodowli :)

PS. Mam na imię Czarek. Moja żona ma nick ann1, a ja jestem tylko jej "gorsząpołową" ;)

Link to comment
Share on other sites

patrząc na Twoje wyliczenia, o kilku u siebie zapomniałam- jak kontenerki, czy strona internetowa:)

Ci cwaniaczkowie od wyliczania kasy powinni sami spróbować, z drugiej strony niefajnie jak ktoś taki bierze się akurat za psy. bo jak mu inny interes nie wyjdzie, to sprzeda towar i już, a psy to jednak psy i mogą na tym ucierpieć.

masz rację, hodowcy wiedza ile to KOSZTUJE, natomiast "zwykli" ludzie tylko kasę liczą i wydaje im się że to super interes....
Jeden "facet" jak zobaczył u nas psy, i miot, i dowiedzial się po ile są szczenięta, od razu swój "biznes" założył- kupił już 2 suki, i już liczy- na pierwszych 3 wystawach zrobi im MŁCHPL, na kolejnych 3 CHPL (bo na 6 wystawach przecież można od razu zrobić te 2 tytuły:)), i już wyliczył że szczenięta będą po tyle i tyle, to zarobi tyle i tyle- i już był nawet w salonie oglądać samochód wymarzony, bo przecież jak sprzeda pierwszy miot to będzie go na niego stać.......ŻAŁOSNE, ALE PRAWDZIWE

osobom które uważają że hodowla to super dochodowy interes radzę porozmawiać z normalnymi hodowcami, a nie z takimi cwaniaczkami, którzy też na wystawach przecież bywają.

Link to comment
Share on other sites

przy tych wszystkich wyliczeniach trzeba chyba jeszcze dodać to, że nie wszystkie szczeniaki znajdą od razu nowych właścicieli. Może się zdarzyć tak, że hodowca zostanie nawet z 6-miesięcznymi psami, cena wraz z wiekiem szczenięcia często spada, a koszty utrzymania tych psów rosną wraz z apetytem, szczepieniami, itp.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='AgataP']przy tych wszystkich wyliczeniach trzeba chyba jeszcze dodać to, że nie wszystkie szczeniaki znajdą od razu nowych właścicieli. Może się zdarzyć tak, że hodowca zostanie nawet z 6-miesięcznymi psami, cena wraz z wiekiem szczenięcia często spada, a koszty utrzymania tych psów rosną wraz z apetytem, szczepieniami, itp.[/QUOTE]
Niesprzedanie szczeniąt to faktycznie kolejne ryzyko, z którym hodowca musi się liczyć. Do tego można dodać negatywne wyniki badań, niezaliczenie testów, czy tez ujawnienie się wad dyskwalifikujących w trakcie dorastania psa.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...