Jump to content
Dogomania

Czy pies pamięta?czy rozpoznaje?


Rinuś

Recommended Posts

[B][I]Mam do Was pytanie...bo zastanawia mnie jedna rzecz...Jak myslicie?
Czy pies jest w stanie poznać np swojego poprzedniego właściciela po roku?Przypadkowo się spotykają gdzieś w parku...właściciel z jakiś tam powodów oddał swojego psa nowym opiekunom...i teraz go spotyka na spacerze...poprzedni właściciel wie, że to jego były piesale czy pies wie, że to jego poprzedni właściciel?czy poznaje?po zapachu np?
Bo w PP przeczytałam, że psy z jednego miotu potrafią się poznać poi zapachu...nie zawsze tak jest ,ale się zdarza...a jak to jest z człowiekiem? czy więź jest tak silna?
Jak np bym wyjechała na rok za graniće..i po roku wracam...to czy pies mnie pamięta?[/I][/B]

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 52
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Ja aktualnie jestem w PL mineło pol roku od mojego wyjazdu, jak przyleciałam, pies jeszcze spał z tym że moj to juz stary pies, nie słyszy, zmienił się przez ten czas jak mnie nie było, ale poznał mnie, byl dość nie pewny ale po dniu juz normalnie sie zachowywał, moge go wziac na rece bez problemu (obcemu by nie pozwolił)

ale jeszcze moze coś z innej bajki, Miki trafił do nas jak miał 4 lata i był psem sąsiadów ktorzy mieszkają na tym samym piętrze co my :) także Miki zmienił tylko nr mieszkania, czy pamieta że tam kiedyś mieszkał? :roll: ciężko mi powiedzieć.. zawsze szedł pod ich drzwi ale do mieszkania nie chciał bardzo długo wchodzić, chyba ze ja weszłam lub ktoś z mojej rodziny, to psiak chetnie wchodził, ale bardzo nas pilnował, sam nigdy nie chcial tam isc, nawet jesli go wołali (ojj kochany zwierzaczek :loveu: wie gdzie mu jest lepiej) ostatnio jak puściłam go juz na 4 pietrze ze smyczy a szłam z kolezanka ktorej był to pies to pobiegł do ich mieszkania i musialam po niego isc ;) bo dlugo mu zajmowaly te odwiedziny.
Jednak nie daje się głaskać tamtym ludziom, pokazuje zęby... czasem tylko da sie koleżance ale jej braciom czy ojcu, nie... ;) i trudno powiedzieć czy pamięta czy po prostu nie chce aby go głaskali? Bo psa wyrzucali za drzwi, chcieli się go pozbyć i tak zaczął spać na naszej wycieraczce...

Link to comment
Share on other sites

[B][I]hmm mi się wydaje, że to chyba też zależy od więzi jaka łączy mnie z psem...jeżeli ja swojego psa zabieram na wakacje,na różne akcje...jesteśmy prawie wszedzie sami to wydaje mi sie, że jest szansa żeby mnie zapamiętał...
a jeśli jest tak jak Ty piszesz, że poprzedni właściciele Mikiego chcieli się go pozbyć,czyli jednak jakaś tam niechęć do psa jednak już była wcześniej,. nie byli z nim żżyci...może pamięta też kiedyś tam mieszkał, ale pamięta też że ludzie nie byli dla niego zbyt mili...
Zastanawiam się co się dzieje wtedy w głowie psa...[/I][/B]

Link to comment
Share on other sites

Mnie ostatnio poznał pies, którego nie widziałam 3 lata.... Opiekowałam się nim przez 5 lat, była między nami dość silna więź. Zaniosłam mu jedzenie, podszedł normalnie, zjadł trochę i co chwilę podchodził "podziękować" za jedzenie. Wreszcie usiadł, pomyślał trochę, podszedł jeszcze raz i wreszcie poznał... :)

Link to comment
Share on other sites

Oczywiscie, ze pies pamiéta!!!
Mój máz wyjechal do Anglii a ja z Korá zostalysmy w Polsce. Pies musial przejsc 6 miesiéczná kwarantanné zanim mógl wjechac na teren UK. Wszystkiego razem uzbieralo sie 8 miesiécy. 8 dlugich miesiécy kiedy nie widziala swojego ukochanego pana. Czy poznala? W ulamku sekundy!!! Po prostu plakala, piszczala i w ogóle cuda sié dzialy jak go w koncu zobaczyla!!!

Link to comment
Share on other sites

Mój pies miał pół roku jak poleciał za suką w siną dal. Szukałam, szukałam, rozklejałam ogłoszenia-nic. Kamień w wodę. Po jakiś 8 miesiącach dostałam informację, że niedaleko mojego osiedla w jednym z domków jednorodzinnych jakiś czas temu pojawił się pies. Wilczur. Niewiele myśląc pobiegłam we wskazanym kierunku, przez pola, lasy, łąki.... Dopiero po drodze pomyślałam, ze przecież -nawet jeśli to on-to może mnie nie poznac. Dotarłam pod bramę, za bramą wypasione "bydlę", "bydlę" zaczęło ujadać. Przestraszyłam się w pierwszej chwili, juz miałam odejść, a "bydlę" zaczęło piszczeć, skamleć, tulić się do prętów ogrodzenia. Lizał mnie po rękach i płakał po psiemu. Poznał. Po 8 miesiącach poznał. Odzyskałam (nie bez problemów) swojego przyjaciela.
Jestem zdania, że pies pozna właściciela, jeśli go kochał.
[I]a tak wogóle dzień dobry wszystkim, pierwszy raz na Dogomanii :)[/I]

Link to comment
Share on other sites

Poznaje na pewno. Mój pies wychowywał się przez pół roku z dorosłym bokserem. Potem trafił do mnie i nie widział boksera 3 lata. Potem bokser przeprowadził się do innego miasta i pojechaliśmy ich kiedys odwiedzić. Urwis nigdy wczesniej tam nie był. Od razu na widok (zapach) boksera zaczął piszczeć i się szczenięco cieszyć, lizac po pysku i skakać, a nie jest to pies który by się rozpływał z radości na widok obcych samców :)

A czy chciałby wrócić do poprzedniego własciciela, to pewnie zależy od więzi. Mój wyżej wymieniony pies, po dwóch tygodniach u mnie, bo przyjechał tylko na wakacje niby, odwieziony do domu nawet nie przywitał się z właścicielka i chodził przyklejony do mnie. Więc go zabrałam. Nikt się tam nad nim nie znęcał czy cos takiego, po prostu nikt się nim kompletnie nie zajmował przez te pół roku, był tak sobie sam z bokserem i jeszcze swoja siostrą w domu i ogródku, a u mnie miał przez 2 tygodnie spacery, rzucanie patyczków i odwiedziny u znajomych w akademikach :) W sumie nic nadzwyczajnego ale wystarczyło. Nie planowałam przejęcia psa, samo wyszło :)
Ostatnio odwiedziła nas jego siostra - nie widzieli się 4,5 roku - poznały się od razu, w sumie zaskakujące bo oba zmieniły zapach ze szczenięcego na dorosły. Ale jakoś sie poznały :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Adriana']Mój pies miał pół roku jak poleciał za suką w siną dal. Szukałam, szukałam, rozklejałam ogłoszenia-nic. Kamień w wodę. Po jakiś 8 miesiącach dostałam informację, że niedaleko mojego osiedla w jednym z domków jednorodzinnych jakiś czas temu pojawił się pies. Wilczur. Niewiele myśląc pobiegłam we wskazanym kierunku, przez pola, lasy, łąki.... Dopiero po drodze pomyślałam, ze przecież -nawet jeśli to on-to może mnie nie poznac. Dotarłam pod bramę, za bramą wypasione "bydlę", "bydlę" zaczęło ujadać. Przestraszyłam się w pierwszej chwili, juz miałam odejść, a "bydlę" zaczęło piszczeć, skamleć, tulić się do prętów ogrodzenia. Lizał mnie po rękach i płakał po psiemu. Poznał. Po 8 miesiącach poznał. Odzyskałam (nie bez problemów) swojego przyjaciela.
Jestem zdania, że pies pozna właściciela, jeśli go kochał.
[I]a tak wogóle dzień dobry wszystkim, pierwszy raz na Dogomanii :)[/I][/quote]
[I][B]ehh podejrzewam, że ciężko jest odzyskać swojego psa po tym jak błąkał się przez jakiś i ktoś go potem przygarnął...bo w sumie nie ma jak udowodni, że to był kiedyś nasz pies...mamy tylko reakcję psa jak na nas zareaguje...

Ale poznał...podejrzewam, że to musi być extra uczucie :loveu:[/B][/I]

Link to comment
Share on other sites

Rinuś, uczucie cudowne :) Kochałam tego stwora bardzo:) On już nie żyje, ale wspomnień mam z nim w roli głównej bez liku. A problem z odzyskaniem był spory, bo ja go ukradłam :zawstydzony:. Pod nieobecność właścicieli domu zabrałam go stamtąd. Nikomu nie tłumaczyłam że to mój pies, że uciekł, że go szukałam. Nic z tych rzeczy :zawstydzony:, Wlazłam po parkanie na cudze podwórko, psa przerzuciłam przez bramę, przelazłam spowrotem...i uciekliśmy stamtąd :) Ci ludzie nas znaleźli po kilku dniach, były jakies problemy, ale to rodzice moi wówczas wyjaśniali, ja byłam dzieciak 14 letni :)

Link to comment
Share on other sites

Przez pierwsze lata mojego życia mieszkałam na wsi, gdzie był pies. Razem się wychowywaliśmy. Przez kilkanaście lat przyjeżdżałam tak co roku, a on mnie zawsze pamiętał, nie tylko mnie, ale całą rodzinę. Nawet jak był już stary i ślepy, to zawsze cieszył się na mój "widok" - na głos;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Adriana']Rinuś, uczucie cudowne :) Kochałam tego stwora bardzo:) On już nie żyje, ale wspomnień mam z nim w roli głównej bez liku. A problem z odzyskaniem był spory, bo ja go ukradłam :zawstydzony:. Pod nieobecność właścicieli domu zabrałam go stamtąd. Nikomu nie tłumaczyłam że to mój pies, że uciekł, że go szukałam. Nic z tych rzeczy :zawstydzony:, Wlazłam po parkanie na cudze podwórko, psa przerzuciłam przez bramę, przelazłam spowrotem...i uciekliśmy stamtąd :) Ci ludzie nas znaleźli po kilku dniach, były jakies problemy, ale to rodzice moi wówczas wyjaśniali, ja byłam dzieciak 14 letni :)[/quote]
[B][I]haha akcja dobra :evil_lol::evil_lol::evil_lol: też chyba byłabym do tego zdolna :oops::diabloti:[/I][/B]

Link to comment
Share on other sites

Psy napewno poznają ludzi- mam na to wiele przykładów, ale część akurat wyleciała mi w głowy, a część jest nie warta opowiadania ;) . Majka po prostu poznaje i już :) . Rok temu Tinę "zostawił" mój wujek (wyjechał za granicę) po 4 latach spędzonych razem, może za rok nas odwiedzi- ciekawe, czy Tina go pozna. :razz: [SIZE=1][I](jakoś mam nadzieję, że nie- jestem wredna :cool3:;))[/I][/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

Pies nie ma notatnika, mapy, nie może zadzwonić do przyjaciela, więc opiera swoje życie na własnej pamięci - bez tego by zginął...
Mój Sznaucer mini (już za TM) jak był malutkim szczeniaczkiem, jeszcze przed szczepieniami pojechal z nami do Lublina do rodziny. Z parkingu był niesiony na rękach. Po 4-5 miesiącach pojechaliśmy znowu, stanęliśmy w innym miejscu, a pies jak po sznurku doprowadził nas pod właściwą klatkę bloku... :cool3:

Link to comment
Share on other sites

To chyba nie tylko kwestia pamięci, ale i specyficznej intuicji. Kiedyś mój ojciec przywiózł do domu psa, dorosłego. Przy pierwszej lepszej okazji pies wymknął się siłą i uciekł. Wrócił do swojego poprzedniego właściciela bez większych komplikacji, bardzo szybko, choć odległość do pokonania miał naprawdę dużą i nie znał tej trasy, a była ona zawiła.

Link to comment
Share on other sites

Pies nie musi "znać" trasy bo na zapamiętuje położenie "domu". Podobnie gołąb pocztowy wywieziony 100 km w klatce bez widoku otoczenia też trafi...
Moja żona już 3 razy zgubiła się w lesie. 2 razy mały (na działce) raz duży (po przeprowadzce) Sznaucer na komendę "szukaj domu" prowadziły ją po linii prostej przecinkami i chaszczami (nie ścieżkami) wprost na ogrodzenie ... :evil_lol:
Gdzieś w Polsce (chyba Śląsk) jest pies zwany Bumerang.
Pies chyba dobrze czuje się w schronisku (!!!) i już kilka razy porzucał znaleziony mu dom (za każdym razem inny...) i SAM wracał do schroniska :roll:

Link to comment
Share on other sites

moja siostra wyjechała kiedys na ponad rok. jak wróciła, nasza ukochana i najmędrsza na świecie sunia przywitała ją radosnie, ale nie jakos specjalnie - tak, jakby siostra wróciła po weekendzie, ucieszyła się, jak psy się cieszą, gdy wracamy do domu... w nocy jej się wszystko przypomniało, skojarzyła w końcu i obudziła moją siostrę skacząc i piszcząc i w ogóle omal nie pękła z radości :evil_lol:. strasznie przestraszyła moja siostrę (dodatkowo na jetlagu) :diabloti:. ale załapała po kilku godzinach :eviltong:. to jedna z tysiecy anegdot o tym wyjątkowym psie :loveu:

Link to comment
Share on other sites

Czy psy zapamiętują i rozpoznają miejsca, wydarzenia ,ludzi czy inne zwierzęta? Z pewnością i to być może nawet lepiej niż my ludzie. Taka pamięc to niezbędny element przetrwania. W naturze nie zawsze ma się drugą szansę więc to co raz zobaczone, doswiadczone , rozpoznane musi pozostać w pamięci. Inna bajka czy pies okazuje entuzjazm na widok byłego właściciela - to juz sprawa emocji jakie z nim wiąże... I podobnie jak u ludzi , lepiej zapadają w pamięć te informacje , które łączyły się z silnymi przeżyciami ( "straszna" lecznica wet., trasa fajnego spaceru, człowiek który poczęstował pysznym łakociem itd)
A przykład? choćby mój nieżyjący już jamnior który po roku ( kolejne przyjazdy w to samo miejsce na wakacje) bezbłędnie zaraz po przyjeździe robił inwentaryzację wszystkich zakopanych w poprzednim roku skarbów ( zabawki i kości ). Zabawki były w stanie nienaruszonym kości wyczyszczone przez mrówki do białości a mój pies wykopywał to wszystko systematycznie i zanosił na stosik w jedno miejsce ( ulubiony punkt na obserwacje, dzienne drzemki i inne jego wakacyjne zajęcia). Jak widział ze sie pakujemy , ładujemy rzeczy do auta i atmosfera robi się wyjazdowa - zabawki w zęby i znikał w ogrodzie zakopywać wszystko do następnego roku. To był stały rytuał az do jego śmierci ( widać skleroza go nie dopadła:diabloti:)

Link to comment
Share on other sites

Mój nieżyjący już pies zawsze rozpoznawał panią,u której był tylko kilka godzin,a od której go dostaliśmy... z kolei jedna z moich suniek straciła dzieci - dostały zły lek:-(Minęło ponad pół roku...byłam raz w schronie i tuliłam do siebie malutkie szczeniaczki...kiedy wróciłam,ona przywarła do mojej bluzki w miejscu,gdzie malutkie się najbardziej tuliły i zaczęła przeraźliwie płakać..tak,jakby pytała,gdzie jej dzieci są..:-(

Link to comment
Share on other sites

U mojej babci poznałam Łatka. Bezdomnego szczeniaka, którym się zaopiekowałam. Ale to było w wakacje, a wakacje nie trwają przecież wiecznie. Byłam u babci 2 tygodnie. Ale wrócę do tematu. Łatek (był) i jest małym pieskiem. Kochanym. I musiałam go u babci zostawić. Przecież go nie zabiorę bo mam psa to raz. Nie mam warunków mieszkaniowych bo mieszkam w bloku to dwa. Bardzo płakałam za łatkiem. :placz:
Ale wyobraźcie sobie, jak przyjechałam do babci 2 tygodnie temu, to Łatek pamiętał o mnie! Jak tylko mnie zobaczył zaczął radośnie biec w moją stronę i merdał ogonem. Skakał i piszczał z radości. Tak się cieszyłam. Ja też płakałam. :) Chociaż pobyt u babci trwał tylko 4 dni to i tak się cieszyłam każdą spędzona z Łatkiem chwilą. I mam nadzieję, że któregoś dnia zabiorę go ze sobą tutaj. Tutaj do Piaseczna.
łatku kochany. Tęsknię i Cię kocham. :* Niech święta idą szybciej! :placz:

Link to comment
Share on other sites

Ja wyjechalam do pracy na 2 lata i moja poprzednia suczka Dora zostala z rodzicami (mieszkalam wtedy tez jeszcze u rodzicow),tez mialam obawy czy bedzie mnie pamietala itd.Ale gdy suczysko po 2 latach mnie zobaczylo to prawie oszalala ze szczescia:lol:,az mnie przewrocila z tej radosci:)Powitaniom nie bylo konca:loveu:

No ale pozniej przez dluzszy okres czasu nie odstepowala mnie na krok.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...