Jump to content
Dogomania

"Bezsilna" policja i męki psa zamkniętego w domu GW18.07.08


lewkonia

Recommended Posts

[B]Zamknęli swojego psa w domu i pojechali sobie na wakacje[/B]

[B]Piotr Żytnicki[/B]

[B]2008-07-19, ostatnia aktualizacja 2008-07-18 19:41 [/B]


[URL="http://wyborcza.pl/"][IMG]http://bi.gazeta.pl/im/3/5457/m5457453.gif[/IMG][/URL]
[B]W mieszkaniu w centrum Gorzowa przez trzy dni ujadał wycieńczony pies. Policja odmówiła wejścia do środka: - Moglibyśmy wyważyć drzwi, gdyby chodziło o człowieka. [/B]

[URL="javascript:pop('/aliasy/mod/super_zoom.jsp?xx=5471749&dx=80273',740,630)"][IMG]http://bi.gazeta.pl/im/9/5471/z5471749N.jpg[/IMG][/URL]
[URL="javascript:pop('/aliasy/mod/super_zoom.jsp?xx=5471749&dx=80273',740,630)"][IMG]http://wiadomosci.gazeta.pl/i/37/lup2.gif[/IMG][/URL]
Fot. Daniel Adamski / AG


Właściciele kundelka, dwaj bracia, wyjechali w odwiedziny do krewnych. Psa zostawili bez opieki. Ujadanie słychać było przez otwarte okno na całym podwórku.

- Wył w dzień i noc - opowiada kobieta, która pierwsza powiadomiła policję.


Kamienica w centrum Gorzowa. Odrapane ściany, skrzypiące schody. Po raz pierwszy [URL="http://tematy-wiadomosci.gazeta.pl/P/1544,policja"][COLOR=#0000ff]policja[/COLOR][/URL] przyjechała w czwartek po godz. 19. - Nawet nie wysiedli z radiowozu. Popatrzyli i odjechali - opowiada jedna z mieszkanek.

W piątek rano kobieta znów zadzwoniła po policję. Policjanci porozmawiali z sąsiadami, spisali notatkę i odjechali. Wtedy zawiadomiła Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Inspektorzy z TOZ przyjechali na miejsce z reporterem "Gazety". Drzwi zamknięte, pies wciąż wyje. - Wzywamy policję - postanawia Anna Dryglas, szefowa TOZ w Gorzowie.

Po godz. 10 policjanci znów są na miejscu. Z relacji sąsiadów wiemy, że pies jest zamknięty od trzech dni. Nie był wyprowadzany. Może nie mieć jedzenia i wody. - Trzeba go uwolnić - przekonuje policjantów Dryglas. To samo mówią sąsiedzi: - Jest otwarte okno. Można wezwać strażaków - podpowiadają.

- Możemy jedynie spisać notatkę i zacząć szukać właścicieli - rozkładają ręce policjanci. - Ile to potrwa? Nie wiemy.

Rafał Niedźwiecki, inspektor TOZ, postanawia dostarczyć psu jedzenie. Wchodzi na klatkę schodową i przez otwarte okno wrzuca do mieszkania parówki. Po chwili wlewa wodę do worków foliowych i wrzuca do mieszkania.

Przed południem w mieszkaniu pojawiają się właściciele, dwaj bracia dwudziestokilkulatkowie. Z policją wchodzimy do środka. Od drzwi uderza odór odchodów. Na podłodze miska z wodą. - Właśnie sprzątaliśmy - mówią zaskoczeni lokatorzy.

Pies jest wychudzony, wygląda na niedożywionego. Nie ma też szczepienia na wściekliznę. TOZ rozważy, czy powiadamiać prokuraturę.

[COLOR=red][COLOR=black]Dlaczego policjanci nie zdecydowali się wejść do mieszkania pod nieobecność właścicieli? - Gdyby chodziło o ratowanie zdrowia lub życia człowieka, moglibyśmy wejść do środka - odpowiada rzecznik gorzowskiej policji Sławomir Konieczny. - Ale nie będziemy wywalać drzwi tylko dlatego, że pies szczeka. Gdyby policjanci to zrobili, przekroczyliby swoje uprawnienia.[/COLOR]
[/COLOR]
Policja mogła wystąpić o zgodę prokuratora na wejście do mieszkania. Ale, jak ustaliła "Gazeta", nawet o to nie zapytała.

Dryglas: - Wiem, że zdrowie i życie człowieka chroni [COLOR=black]konstytucja[/COLOR], a psa "tylko" ustawa o ochronie praw zwierząt. Ale w preambule tej ustawy jest napisane "Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą". To powinno policjantom wystarczyć. Ten pies błagał o pomoc.

Zachowaniem policji jest zdziwiony mecenas Jerzy Synowiec: - Tłumaczenie w tej sytuacji, że własność prywatna jest świętością, jest absurdalne. W prawie istnieje pojęcie stanu wyższej konieczności. W tej sytuacji dobrem ważniejszym od drzwi było życie zwierzęcia.

[SIZE=4][COLOR=red]"Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą" - dlaczego policja nie skorzystała ze swoich uprawnień?[/COLOR][/SIZE]
[SIZE=4][/SIZE]
[SIZE=4][COLOR=#ff0000]Policjanci powninni odpowiedzieć za swoją bezczynność![/COLOR][/SIZE]
[SIZE=4][/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

Z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia kilka lat temu w Łodzi. W domu siedział zamknięty dalmatyńczyk - Lopez. Uratowała go łódzka straż miejska. Po wyciągnięciu go przez okno wyglądał jak szkielet obciągnięty skórą. Zaczął się juz proces samotrawienia organizmu!

[URL]http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=23193&highlight=Lopez[/URL]

[URL]http://www.dogomania.pl/forum/showthread.php?t=18931&highlight=Lopez[/URL]

Długo szukał swojego stałego domku, jeździl po Polsce, ale trafił w dobre ręce w okolice Szczecina.

Co z jego okrutnym i bezmyślnym właścicielem? Nie wiem!

Link to comment
Share on other sites

takie historie są okropne - brawo tutaj dla sąsiadów, którzy odpowiednio zareagowali

niestety Polska to nadal "zapyziały" kraj jeżeli chodzi o dobro zwierząt, zresztą nadal można spotkać komentarze nawet od ludzi wykształconych, że "przecież pies to tylko zwierze"

po prostu czasami szkoda słów - pozdrawiam wszystkich czułych na los naszych maluszków !!!

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...