Jump to content
Dogomania

Agresywny pies - pomóżcie!


Gosia&Tobi

Recommended Posts

Całkowicie zgadzam się z Tobą twa1001, dominacja to nie moda, jak napisała Marmasza, to stwierdzenie kynologów. Pies jest odzwierciedleniem swojego właściciela, jeżeli jest karny, to widać, że właściciel poświęca mu czas, aby właśnie taki był. Jak już mówiłam moja suczka Karmen jest ze schroniska, czekał ją kolejny wyrok śmierci za to że jest taka agresywna i nikt nie chciał jej wziąć. Za każdym razem w"domu" była podobno bita, katowana(wiem, bo powiedziano mi że miała 8 właścicieli, a od 2 zabrano ją za znęcanie), ale ja chciałam ją uratować, wiedziałam, że w końcu wyjdzie na ludzi. Mimo takiej przeszłości czuła się przewodnikiem "stada" i trudno było ją wychować. Gryzła wszystkich-od domowników przez osoby obce do innych psów. Mówiono mi, że z niej"już nic nie będzie", ale jak do tej pory udało mi się osiągnąć to, że pies pozwala zrobić ze sobą wszystko, biega bez smyczy i kagańca, bez obawy, że kogoś pogryzie a wet to najlepszy przyjaciel. To wszystko dzięki 4,5 roku wytężonej pracy nad dominacją Karmen.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 153
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Twa1001, widzę, że jesteś wysokiej klasy specjalistą od szkolenia psów...

Dziwne tylko, że metody pozytywne w szkoleniu mają swoje początki w pracach m.in. Skinnera wydanych jakieś 60 lat temu - więc trudno mi uwierzyć, że po około 20-tu latach je zarzucono. Poza tym skąd wiesz, że pies się przeje podczas nagradzania smakołykami - czy kiedyś widziałeś z bliska smakołyk podawany psu podczas szkolenia klikerem? Obawiam się, że nie tak samo jak nie widziałeś z bliska klikera, nie wspominając o szkoleniu tą metodą.

Natomiast wracając do zachowań psa i domianacji. Jakoś tak się składa, że pies wymuszający pieszczoty to dominant, pies, który unika pieszczot - też dominant, a pies, który zwraca na siebie uwagę gdyż dopomina się spaceru (bo ma przepełniony pęcherz) też jest dominującym? Czy głodny pies, który sygnalizuje to trącając miskę też dominuje?

James O'Heare (założyciel i wykładowca w kanadyjskiej Academy of Canine Behavioral Theory w swojej pracy "Teoria dominacji i psy" podaje kilkanaście definicji "co to jest dominacja". Skoro więc kynolodzy (popierający TD) nie mogą się zgodzić "co to jest", to trudno mówić o jej potwierdzeniu w rzeczywistości czy praktycznym zastosowaniu. Jedno jest pewne - istnieje teoria dominacji, ale czy jest prawdziwa.

Dla mni oczywistym jest, że efektem udomowienia psa jest jego łagodność i uległość wobec człowieka (tak samo jak konia, krowy czy owcy). Każdy chyba się zgodzi, że człowiek raczej nie trzymał w swoim otoczeniu zwierząt, które stanowiłyby zagrożenie dla niego lub jego bliskich. Z drugiej strony przez tysiąclecia hodowlą psów kierowała ich użyteczność a więc była od psa wymagana chęć współpracy z człowiekiem. To są naturalne cechy psa domowego - łagodność, uległość i chęć współpracy. Ale niestety wraz z rozwojem kynologii (jako dziedziny zajmującej się psami rasowymi) i hodowli eksterierowej (wystawy, wystawy i jeszcze raz wystawy) zaczęto zwracać uwagę przede wszystkim na wygląd a nie psychikę psa. Warunki życia również się zmieniły - pies przestał być pracującym towarzyszem człowieka a zaczął być ozdobą domu! To wszystko spowodowało, że z jednej strony człowiek zaczął rozmnażać psy ładne a nie użyteczne i na dokładkę cechy użyteczne psów stały się wadami utrudniającymi współżycie psa i człowieka (np. psy pólnocne w małym mieszkaniu w bloku z centralnym ogrzewaniem). Pies pozbawiony swojego naturalnego miejsca pracy (zajęcia) zaczyna realizować się w innyc sposób (owczarek nie mogący paść owiec będzie "pasł" dzieci). Ponadto o ile psy nie spełniające oczekiwań pasterza czy myśliwego (a więc naturalnego "użytkownika" psa) były eliminowane z dalszej hodowli, to teraz decyduje wygląd a nie psychika. I stąd większość problemów z psami...

A na zupełny koniec:

w wilczym stadzie nie ma wyborów alfy, nie ma też walk o władzę (stado ucieknie przed tyranem!). Alfa jest alfą i tylko tyle. Każdy wilk w stadzie ma do wyboru albo to zaakceptować (i podporządkować się alfie) albo odejść. Zresztą jednostki "aspołeczne" są przepędzane przez całe stado (tak samo jak obce osobniki). Dlaczego więc zwolennicy TD nie przyjmą tej prostej zasady" albo pies się podporządkowuje człowiekowi (i słucha jego poleceń) albo... fora ze dwora - pozbywamy się aspołecznego osobnika (zresztą należy przyjąć, że jest to jego wybór i dążenie).

Link to comment
Share on other sites

Twa1001, widzę, że jesteś wysokiej klasy specjalistą od szkolenia psów...

Wolę nie wiedzieć co jest po kropkach.

Za specjalistę się nie uważam ,tylko mam ugruntowany pogląd w sprawie psów a jeszcze bardzie w sprawie ich właścicieli

Dziwne tylko, że metody pozytywne w szkoleniu mają swoje początki w pracach m.in. Skinnera wydanych jakieś 60 lat temu - więc trudno mi uwierzyć, że po około 20-tu latach je zarzucono. Poza tym skąd wiesz, że pies się przeje podczas nagradzania smakołykami - czy kiedyś widziałeś z bliska smakołyk podawany psu podczas szkolenia klikerem? Obawiam się, że nie tak samo jak nie widziałeś z bliska klikera, nie wspominając o szkoleniu tą metodą.

Pierwsza metoda bodźców pozytywnych ograniczała się do smakołyku i jako taka dawała doskonałe rezultaty ale niestety nietrwałe więc ją zaniechano.

Temat KLIKERA

niestety nie wiem jaką trwałością może poszczycić się szkolenie na smakołyk z dodanym kliknięciem życie samo to zweryfikuje a rezultaty ćwiczenia jak już opisałem bardzo dobre przynajmniej na początku

James O'Heare (założyciel i wykładowca w kanadyjskiej Academy of Canine Behavioral Theory w swojej pracy "Teoria dominacji i psy" podaje kilkanaście definicji "co to jest dominacja". Skoro więc kynolodzy (popierający TD) nie mogą się zgodzić "co to jest", to trudno mówić o jej potwierdzeniu w rzeczywistości czy praktycznym zastosowaniu. Jedno jest pewne - istnieje teoria dominacji, ale czy jest prawdziwa.

Dywagacje .

na ten temat spierać się możemy przez parę lat a i tak nikt nikogo nie przekona.

Bynajmniej ja się do tej teorii skłaniam i moje doświadczenia ją potwierdzają.

Myślę że poza mną jeszcze wiele osób się znajdzie które mogą się pod takimi doświadczeniami podpisać

Ale niestety wraz z rozwojem kynologii (jako dziedziny zajmującej się psami rasowymi) i hodowli eksterierowej (wystawy, wystawy i jeszcze raz wystawy) zaczęto zwracać uwagę przede wszystkim na wygląd a nie psychikę psa. Warunki życia również się zmieniły - pies przestał być pracującym towarzyszem człowieka a zaczął być ozdobą domu! To wszystko spowodowało, że z jednej strony człowiek zaczął rozmnażać psy ładne a nie użyteczne i na dokładkę cechy użyteczne psów stały się wadami utrudniającymi współżycie psa i człowieka (np. psy pólnocne w małym mieszkaniu w bloku z centralnym ogrzewaniem). Pies pozbawiony swojego naturalnego miejsca pracy (zajęcia) zaczyna realizować się w innyc sposób (owczarek nie mogący paść owiec będzie "pasł" dzieci). Ponadto o ile psy nie spełniające oczekiwań pasterza czy myśliwego (a więc naturalnego "użytkownika" psa) były eliminowane z dalszej hodowli, to teraz decyduje wygląd a nie psychika.

I TO JEST WŁAŚNIE CHORE albo nawet bardzo chore ale jak nie wiadomo o co chodzi to zawszę chodzi o kasę .

Osobiście miałem 2 ON-y rasowe i 2 nierasowe z ręką na sercu 1 rasowy to kompletna szajba po nim mam te pamiątki 2 psychicznie był ok tylko jakiś alergiczny był i ostatecznie go to zżarło.

Natomiast nierasowe odporne jakieś były no a psychikę miały przepiękną – kryształ dosłownie

dlatego moje zdanie o ZK jest jakie jest i się nie zmieni bo hercklekotu dostaję jak patrzę na miks owczarka z zającem co z tego że eksterierowo doskonały z przodu pies z boku zając .

I nie sądzę żeby jego warunki użytkowe na tym zyskały wręcz przeciwnie

w wilczym stadzie nie ma wyborów alfy, nie ma też walk o władzę (stado ucieknie przed tyranem!). Alfa jest alfą i tylko tyle. Każdy wilk w stadzie ma do wyboru albo to zaakceptować (i podporządkować się alfie) albo odejść. Zresztą jednostki "aspołeczne" są przepędzane przez całe stado (tak samo jak obce osobniki). Dlaczego więc zwolennicy TD nie przyjmą tej prostej zasady" albo pies się podporządkowuje człowiekowi (i słucha jego poleceń) albo... fora ze dwora - pozbywamy się aspołecznego osobnika (zresztą należy przyjąć, że jest to jego wybór i dążenie).

No i tu upatruję wyższość mojej metody szkolenia nad twoją bo jak sam piszesz nie nadaje się ona do psów trudnych moją można spróbować i niejednokrotnie z pozytywnym skutkiem.

Więc ty usypiaj psy a ja przed uśpieniem spróbuję jeszcze takiego psa wyszkolić a nuż się uda

Link to comment
Share on other sites

Twa1001 - dobrze, że przynajmniej w jednym się zgadzamy: że charakter psa jest w dużej mierze dziedziczony i sporo zależy od podejścia hodowców.

Natomiast jeśli chodzi o kwestię dominacji i szkolenia.

Tak naprawdę dominacja nie ma większego wpływu na układ pies-człowiek. Co więcej moim zdaniem podejście zgodne z radami Fishera czy Fennel mocno obniża potencjał szkoleniowy psa. Dlatego, że aby mieć dobre wyniki w szkoleniu muszę uzyskać psa nastawionego na człowieka, takiego, który chce i chętnie współpracuje - a najlepiej psa namolnego, szukającego kontaktu z człowiekiem (przewodnikiem). Obecnie mam taką sukę i z punktu widzenia TD jest dominującą. Wynika to z prostego faktu - suka szuka zajęcia i zwraca się do mnie abym jej to zapewnił...

Natomiast jeśli chodzi o szkolenie - w naturze zwierzęta (a więc i psy) uczą się tzw. metodą asocjacyjną (skojarzeniową). Przy czym mamy trzy "techniki":

1. Przez naśladownictwo - osobnik podpatruje zachowanie innych i jeśli widzi, że przynosi ono im korzyści, to zaczyna to zachowanie powtarzać (przyjmuje je do swojego repertuaru zachowań). Metoda ta jednak jest mało skuteczna u psów. Dotyczy ona bowiem istotnych z punktu widzenie zachowań związanych z przeżyciem (zdobywanie pożywienia, rozród oraz obrona przed niebezpieczeństwem).

2. Metoda prób i błędów - zwierzę postawione wobec jakiegoś problemu próbuje różnych rozwiązań (zachowań) i zapamiętuje to, które przyniesie mu korzyść. W analogicznej sytuacji będzie właśnie to zachowanie powtarzał.

3. Przez wgląd - zwierzę może zastosować sparwdzone zachowanie w sytuacji podobnej do mu znanej. Ta metoda jest powszechnie stosowana przez zwierzęta np. przy omijaniu (pokonywaniu) przeszkód na drodze. Np. pies, który nauczył się skakać przez płot bez większych oporów przeskoczy przez mur czy zwalone drzewo.

I właściwie są to jedyne metody jakie stosują zwierzęta ucząc się czegokolwiek. Metoda prób i błędów opiera się na znanym w psychologii warunkowaniu instrumentalnym (albo sprawczym). To działa zarówno u zwierząt jak i ludzi. Generalnie można powiedzieć, że powtórzenie jakiegoś zachowania zależy od prawdopodobieństwa wystąpienia korzyści, które zwierzą odniesie w jego wyniku (mówimy wtedy o wzmacnianiu). Podobnie zwierzę zaniecha jakiegoś zachowania jeśli prawdopodobieństwo wystąpienia efektu dla niego niekorzystnego jest większe niż braku tych niekorzystnych skutków (wygaszanie). Tyle definicja warunkowania instrumentalnego. Wzmocnienie zachowania (a więc spowodowanie jego powtarzania) może być uzyskane albo porzez dodanie do zachowania czegoś na czym psu zależy albo takie ustawienie ćwiczenia, że pies tym zachowaniem powoduje zniknięcie czegoś co jest dla niego niekorzystne. Ale uwaga to "korzystne" i "niekorzystne" wiąże się z subiektywnymi odczuciami psa. Inaczej mówiąc o tym czy coś jest nagrodą (przy szkoleniu pozytywnym) decyduje pies. Jeśli mówisz o szkoleniu ze smakołykami, to pies decyduje czy smakołyk mu rzeczywiście smakuje (a więc czy mu zależy na jego zdobyciu). Niestety często tak nie jest - nagroda jest dla psa mało atrakcyjna i wtedy efekty szkolenia są mizerne...

Natomiast jeśli chodzi o Twoje stwierdzenie, że pies się uczy jakiegoś zachowania przez 30 minut. No cóż, można i tak, ale ja mam wątpliwości czy rzeczywiście się uczy. To tak samo jak z nauką wiersza na pamięć przez Ciebie - o efekcie nauki świadczy trwałość. Jeśli coś "znika" z pamięci po upływie kilku dni, to niestety "nie było odpowiednio wyuczone".

Uczenie się nie polega tylko na kilkukrotnym prawidłowym powtórzeniu zachowania. Ważnym jest zarówno odpowiednie utrwalenia jak i poddanie zachowania kontroli bodźca (a to oznacza, że pies zawsze wykonuje dane zachowanie wyłącznie na odpowiedni bodziec (komendę)). Zwróć uwagę na znaczenie ZAWSZE i WYŁĄCZNIE. To oznacza, że na przykład o zakończonym procesie nauki "siad" mogę powiedzieć wtedy, gdy pies siada zawsze na komendę "siad", nie wykonuje innych zachowań na siad (np. nie kładzie się), nie siada na inną komendę (która dotyczy innych zachowań, np. nie siada na "waruj") i co więcej nie siada podczas szkolenie (zajęć szkoleniowych) bez komendy "siad". Dopiero wtedy ja powiem, że pies w danych warunkach nauczył się wykonywania komendy "siad" (nie wiem czy jesteś w stanie uzyskać ten efekt podczas 30 minut). Ale zmiana warunków (dodatkowe rozproszenia) wymaga powtórzenia procesu nauki - siad w domu i siad w parku to dla psa dwie różne rzeczy! I jest to naturalne, gdyż pies nie myśli abstrakcyjnie (nie uogólnia) tylko kontekstowo - zapamiętuje całą sytuację szkoleniową (miejsce, zachowanie człowieka, jego ruchy, słowa).

Natomiast jeśli chodzi o "trwałość" szkolenia pozytywnego - uczyłem moją sukę formalnego aportu - miała siąść przede mną z drewnianym koziołkiem w pysku. Uzyskałem ten efekt po 5-ciu sesjach trzyminutowych. Ale z różnych przyczyn zaniechałem ćwiczenia tego zachowania (czyli nie ćwiczyłem z koziołkiem). Ku mojemu zdumieniu, gdy po roku wyjąłem koziołek z szafy i położyłem na podłodze suka natychmiast podjęła go i usiadła przede mną. Czyli przez rok nie zapomniała zachowania...

Natomiast niejednokrotnie spotkałem się z psami, które na egzaminie PT uzyskiwały wyniki w granicach 180 pktów i po roku "zapominały" większość komend (o ile nie były w tym czasie ćwiczone). Pomijam fakt, iż znam psy, które prawidłowo reagują na komendy tylko na placu szkoleniowym...

Na koniec dodam, że opisany w pierszym poście tego wątku pies trochę przypomina mi moją pierwszą sukę - otrzymałem ją, gdy miała 6 lat i "przypiętą łatkę" agresywnego psa. Co więcej suka atakowała "na serio", nie miarkowała ataku ale gryzła do krwi. Po jakiś trzech miesiącach intensywnego wyciszania suki (długie spokojne spacery w różnych miejscach od pustego pola po ruchliwe ulice) doszedłem do efektu, że mogłem spokojnie prowadzić sukę luzem i bez kagańca. Ale istniało jednak ryzyko, że jeśli ktoś mnie zaczepi (wystarczył gwałtowny ruch ręki w moją stronę) to suka mogła zaatakować.

Link to comment
Share on other sites

Moja suczka była takim przypadkiem jak suczka Marmasza, atakowała na serio i do tej pory gdy ktoś obcy próbuje do mnie podejść, to ona nie dopuści.Wzięłam ją ze schroniska jak miała 1,5 roku i nie byłam wogóle przygpotowana do takich "przebojów". Teraz biega bez smyczy i kagańca nawet przy dość często odwiedzanych miejscach przez innych ludzi i sporadycznie kogoś obszczeka. Nie mam teraz takich problemów z nią. Ja uważam, że i MARMASZA i TWA1001 mają dobre sposoby uczenia psa i każdy jest skuteczny. Wszystko zależy od psychiki i przeszłości psa. Na Karmen wypróbowałam wszystkiego, choć nie miałam do czynienia z klikierem, bo uważam , że to nie jest potrzbne. Musiałam zmieniać jej smakołyki, bo rzeczywiście jej się przejadły. Teraz daję jej smakołyki z Eukanuby i działa, ale wiem, że niedługo nie będzie tego co od niej wymagam zrobić, bo przestanie jej smakować ( to tak jak przez długi, długi czas jeść te same ciastka, też by się znudziły, nieprawdaż?)

Link to comment
Share on other sites

Na koniec dodam, że opisany w pierszym poście tego wątku pies trochę przypomina mi moją pierwszą sukę - otrzymałem ją, gdy miała 6 lat i "przypiętą łatkę" agresywnego psa. Co więcej suka atakowała "na serio", nie miarkowała ataku ale gryzła do krwi. Po jakiś trzech miesiącach intensywnego wyciszania suki (długie spokojne spacery w różnych miejscach od pustego pola po ruchliwe ulice) doszedłem do efektu, że mogłem spokojnie prowadzić sukę luzem i bez kagańca. Ale istniało jednak ryzyko, że jeśli ktoś mnie zaczepi (wystarczył gwałtowny ruch ręki w moją stronę) to suka mogła zaatakować.

Tym razem pozwolę sobie na osobistą wycieczkę gratuluję odwagi i odpowiedzialności

ja na to bym sobie nie pozwolił bo jak piszesz ktoś coś przypadek osoba upośledzona itd. No cóż różnica w podejściu uważam odpowiedzialność za psa nie ogranicza się tylko do właściwej nad nim opieki ale rozciąga się również na odpowiedzialność względem otaczającego nas świata i taki gwałtowny ruch ręki osoby upośledzonej – no cóż ??

część teoretyczna jest ok . Wyjaśnię tylko że nauczyć psa to znaczy spowodować kilkukrotne prawidłowe wykonanie i przejść nad tym do porządku dziennego i w życiu codziennym te umiejętności egzekwować .

Pies już to potrafi kwestia tylko umownego poszerzenia szkolenia na życie codzienne.

Co do tych psów które zapominają cały materiał to masz rację z nimi nikt niczego w miedzy czasie nie robił wiec było im to niepotrzebne co więcej niejeden z tych psów będzie stwarzał spore problemy przy reedukacji . Co do psów które potrafią wykonywać polecenia tylko na placu szkoleniowym to nie ich wina tylko ich właścicieli bo oni pracują ze swoimi psami tylko na placu , a takich przypadków jest nie mało że na placu uczą psa równaj po czym wychodzą ze szkolenia i pozwalają się psu ciągnąć bo szkolenie się już skończyło .

Co do twojej suki to nie napisałeś w jakich sytuacjach następował atak .

Jak wiadomo nie tylko dominacja powoduje że pies jest agresywny , a uogólnianie jednego przypadku na wszystkie jest poważnym błędem z samego założenia .

Żeby mieć jasny pogląd na temat klikera to sobie dzisiaj od kumpla psa wziąłem i sprawdziłem działa tylko nie w takim tempie jakbym tego sobie życzył aczkolwiek mam wrażenie że pewne rzeczy w szkoleniu może to ułatwić inne jednak nadmiernie komplikuje sprawdzę to jeszcze w praktyce .

Wyjaśnię że nie neguję metody pozytywnej jako takiej aczkolwiek wole mieć w zanadrzu jeszcze coś bo pies który potrzebuje wyciszenia stanowczo się różni od psa który walczy o dominację

to są bardzo małe różnice wynikające z doświadczeń tych psów chociaż efekt jest identyczny pies gryzie kwestia dotarcia do właściwych przyczyn tego stanu to już faktycznie wyższa szkoła jazdy .

Link to comment
Share on other sites

Twa1001: ponieważ zostaliśmy praktycznie sami, to proponuję zakończyć dyskusję, zwłaszcza, że nasze rozważania niewiele wnoszą do głównego tematu topiku. Tym bardziej, że autorka pierwszego postu już się nie odzywa...

I na koniec: zauważ, że opisując moją poprzednią sukę, napisałem, że mogłem ją puścić luzem i bez kagańca a nie że puszczałem...

Jeśli natomiast masz ochotę na dalszą dyskusję, to zapraszam na priv lub do nowego topiku.

Link to comment
Share on other sites

Dzień dobry wszystkim.

Zacznę od tego, że żyję i mamy sie z Tobim dobrze.

Długo mnie nie było, ale już jestem. Pierwsza wiadomość: 2,5 tygodnia temu Tobi został wykastrowany; a druga to: mam małą suczkę (6 miesięcy) Tosię - córkę Tobiego. Pieski dogadują się dobrze, mam wrażenie, że dzięki szczeniakowi Tobi troszkę złagodniał. Konkurencja mu służy :) Przy misce, jest lepiej. jeszcze warczy gdy zasypia na swoim posłaniu, a ktoś siedzi blisko.

Więcej szczegółów napiszę w piątek.

Pozdrawiam, i dziękuję za rady.

Link to comment
Share on other sites

  • 4 months later...

Czesc. Odgrzebuje ten temat bo zauwazylam, ze z moj pies zaczyna sie zachowywac tak samo tak pies Gosi. Moj pies to mieszaniec (labrador+bokser) ma rok i 3 miesiace.
Warczec zaczal na mnie juz dawno, ale tylko jak przychodzilam do domu. Ostatnio rozmawialam z takim panem co szkoli psy i powiedzial, ze on warczy na mnie dlatego bo musialam mu kiedys cos zrobic niedobrego jak wrocilam do domu i on to zapamietal. Powiedzial zebym nie witala sie z nim przez tydzien, tzn po wejsciu do domu nie okazywala mu zadnych emocji. No i faktycznie jest lepiej. Przychodze do domu ide na gore, ale nic do niego nie mowie. Dopiero gdzies po 5 minutach wolam go do siebie i glaszcze. Teraz jak wracam do domu to raczej nie warczy, no czasem mu sie zdarza. Ale za to zaczal warczec jak wie ze szykuje sie do wyjscia :( chodzi za mna patrzy sie "spod byka" i kiedy chce go dotknac to warczy. No i w ogole ostatnio to zaczal na mnie czesciej warczec :( Ale na spacerach jest wszystko w porzadku, jest dosc grzeczny i sie slucha, przy misce tez jest ok. Nie warczy jak stoje przy nim, moge zabrac mu miske i zawsze czeka, az powiem mu "jedz".
Czytalam to co radziliscie Gosi z tym przyciskaniem do ziemi. Niestety moj pies jest duzy (wyzszy od boksera) i wazy 35kg i nie wyobrazam sobie, ze kiedy zaczyna warczec na mnie to przyciskam go do ziemi albo lapie za siersc. Obawiam sie ze moglby mnie ugryzc :(
Chcialam tez zapytac, czy uwazacie ze Tobiego zmienila kastracja? Ja myslalam o wykastrowaniu mojego psa, ale wet powiedzial ze to i tak nic nie zmieni. Ale jak czytalam posty Gosi to zauwazylam, ze jej pies byl naprawde bardzo agresywny a potem sie zmienil. Moze i mi moglibyscie pomoc? :) Pozdrawiam - Kasia

Link to comment
Share on other sites

daj więcej szczegółów .
jak warczy kiedy warczy .co się dzieje w okolicy kiedy zaczyna warczeć kiedy przestaje warczeć . poczytaj temat obroży elektronicznej tak od 7-8 strony i daj nam szanse :P .
informacyjnie kastracja nie stanowi panaceum na wszystko , tylko w niektórych przypadkach daje skutki pożądane jeśli chodzi o zachowanie psa .
punkt 2 jeśli masz szkoleniowca to go słuchaj i nie sprawdzaj każdy ma swoje sposoby na dotarcie do psa niekoniecznie zrozumiałe nawet dla innych szkoleniowców choć też skuteczne .
Jeśli nie masz szkoleniowca to go znajdź i nawiąż współpracę bo rady przez net są obarczone bardzo wysokim ryzykiem błędu , z tego prostego powodu że różna interpretacja tej samej sytuacji skutkuje różnymi zaleceniami . Przez net to Ty interpretujesz fakty i nam to przekazujesz co już jest pierwszym bardzo poważnym błędem ( brak obiektywizmu ) .
choć oczywiście możesz spróbować tylko rady też trzeba wykorzystywać z dużą dozą rozsądku i wielkim wyczuciem .
Myślę że ze szkoleniowcem zdecydowanie łatwiej :D

Link to comment
Share on other sites

Wiem, ze Avero musi isc na szkolenie, ale musi poczekac az zbiore pieniadze. Ale ten facet z ktorym rozmawialam powiedzial, ze szkolenie OT to jest na posluszenstwo, wiec nie zmieni tego ze pies na mnie warczy :-? a tak poza tym warczeniem to jest bardzo posluszny, wiec moze dalabym rade bez szkolenia tak jak Gosia.
A co do tego kiedy warczy. To jak wracam do domu to nie witam sie z nim, przechodze obok obojetnie, wiec Avero nie ma okazji zeby warczec. No czasem przyjdzie na gore ja zaczynam cos do niego mowic, schylam sie a on odwaraca glowe i warczy "pod nosem" Ale to juz rzadziej. Natomiast rano jak widzi, ze szykuje sie do wyjscia do szkoly to chodzi za mna robi sie taki sztywny i kiedy chce go poglaskac to jezy sie, siersc na karku i kolo ogona mu sie podnosi. Czy to oznacza ze on zaczyna mnie dominowac? Wiem, ze duzo w tym mojej winy bo pozwalalam mu na duzo rzeczy np na spanie w moim lozku i na kanapach. Codziennie objecuje sobie, ze "dzisiaj juz koniec Avero nie bedzie spal ze mna!" ale jak on przyjdzie tak sie na mnie slicznie popatrzy i piszczy pod lozkiem to jest mi przykro i pozwalam mu wejsc. Mam w domu jeszcze 1 pieska, malego kundelka. Jest juz stary ma 16 lat i zawsze spal na kanapach, na lozku i nie bylo problemow z nim. Szczerze mowiac to zanim mialam Avera ja nawet nie wiedzialam co to jest dominacja. A powiedzcie mi jak mam zareagowac jak on warknie na mnie? Krzyknac, odejsc? Zupelnie nie wiem co wtedy mam zrobic :( A z reszta to nie wiem czy on warczy na mnie ze zlosci czy moze ze starchu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Avero-wielki_zboj']Natomiast rano jak widzi, ze szykuje sie do wyjscia do szkoly to chodzi za mna robi sie taki sztywny i kiedy chce go poglaskac to jezy sie, siersc na karku i kolo ogona mu sie podnosi. Czy to oznacza ze on zaczyna mnie dominowac? [/quote]

Czy aby nie szykujesz się do szkoły w pośpiechu lub nie jesteś podenerwowana? Chodzi o szczegóły w Twoim zachowaniu - pośpiech, nerwowe bieganie od szafy do łazienki, przeganianie psa (bo się pląta pod nogami) itp.

Ponadto napisz, gdzie (i czy w ogóle) pies ma legowisko. Czy ma możliwość w tym czasie, gdy Ty szykujesz się do wyjścia odejść gdzieś i położyć się.

I na koniec jedna uwaga - czy istnieje możliwość abyś przed wyjściem do szkoły zabrała go na spacer (może być krótki 20-30 minut), ale tak abyś wracała i po wpuszczeniu psa do domu sama wychodziła do szkoły.

Jeśli pies warczy na Ciebie tylko wtedy gdy szykujesz się do wyjścia, to podejrzewam, że dzieje się coś co stresuje psa - stąd moje pytanie o Twoje zachowanie.

Link to comment
Share on other sites

Tak jak szykuje sie do szkoly to biegam tu i tam ale nie przeganiam psa, on zawsze stoi gdzies z boku. A poslanie ma w moim pokoju, wielki kosz, ale w nim tylko spi w nocy. A co do spaceru to niestety nie zawsze zdaze z nim wyjsc. Ale mam ogrodek i zawsze rano go wypuszczlam, ale nie przed samym wyjsciem, bo on tam dlugo siedzi. A to ma jakies znaczenie ze najpierw wyjde na spacer z nim i dopiero potem pojde do szkoly?
Aha i nawazniejsza rzecz ktorej nie napisalam to jest to ze on tylko na mnie warczy! Ale tylko jak wychodze i przychodze do domu. A tak to jest zawsze spokojny. Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Avero-wielki_zboj']
Ale ten facet z ktorym rozmawialam powiedzial, ze szkolenie OT to jest na posluszenstwo, wiec nie zmieni tego ze pies na mnie warczy :-? a tak poza tym warczeniem to jest bardzo posluszny, wiec moze dalabym rade bez szkolenia tak jak Gosia.[/quote]
nie rozumiem :(
dla szkoleniowca prawidłowe ustawienie stosunków na linii pies właściciel stanowi podstawę do nauczenia go tych kilku małpich sztuczek typu równaj waruj itd.
Czyli przede wszystkim powinien pomóc właścicielowi zrozumieć i opanować jego psa ( zakładając że nie jesteś jednostką nie reformowalną )

[quote name='Avero-wielki_zboj']
A co do tego kiedy warczy.
Natomiast rano jak widzi, ze szykuje sie do wyjscia do szkoly to chodzi za mna robi sie taki sztywny i kiedy chce go poglaskac to jezy sie, siersc na karku i kolo ogona mu sie podnosi. Czy to oznacza ze on zaczyna mnie dominowac? [/quote]
hmmmm rozumiem z tego ze :
wstajesz rano pieska na krótkie siusiu potem śniadanko i w długą .
Piesek oznajmia swoje niezadowolenie a tytułu pozostawania w domu i nudzenia się przez następnych kilka godzin ?
Hmmmm
wydaje mi się że problemem jest niedostateczna ilość ruchu dla psa .
Spróbuj wstać godzinę szybciej wyjść z psiakiem na spacer i czy to aportem czy bieganiem zmęczyć psa przed wyjściem do szkoły .
I obserwuj jego reakcje jeżeli to coś zmieni to ok .
Wskazana byłaby również powtórka po powrocie do domu , psa na dwór i wybieganie .
Oczywiście rady są ogólne i jakby z innej beczki , ale na pewno nie zaszkodzą i warto z nich skorzystać bo na razie jesteś na etapie szukania przyczyn stanu rzeczy a bez tego skutków się nie usunie

Link to comment
Share on other sites

Wlasnie wrocilam ze spaceru. Avero jest tak grzeczny, ze az mi jest milo :) naprawde jest posluszny i uwazam, ze opanowane ma podstawowe komendy, wiec chyba nie musi isc na szkolenie. No ale moge sie mylic.
Tak wstaje rano, wypuszczam psa, jem i lece, ale pies zosaje w domu z 2 osobami i wychodzi na spacer z moja sisotra to raczej sie nie nudzi. No ostatnio mial malo ruchu, bo skecil sobie lape bardzo mocno, a wet kazal mi z nim narazie na dlugie spacery nie chodzic. Tzn juz chodze z nim juz od tygodnia, bo z lapa jest lepiej. Ale po powrocie do domu nie wychodze na spacer tak od razu ale teraz postaram sie, bo wiem ze wtedy bedzie szczesliwy.
Aha powiem wam jeszcze, ze Avero byl bardzo agresywny w stosunku do ludzi i psow, ale teraz znacznie sie zmienil, na lepsze oczywicie :) nie rzuca sie na ludzi (moge kolo nich przechodzic normalnie) i na psy sie mnie rzuca. No ale caly czas warczy na mnie. Prosze napiszcie mi czy to jego zachowanie swiadczy o tym ze mnie zdominowal? I co mam robic jak warknie na mnie.

Link to comment
Share on other sites

Czesc. Bylam przed chwila na spacerze z psem. Wrocilam do domu i poszlam na gore, a Avero juz wskoczyl sobie na fotel na dole w pokoju. Ja podeszlam do niego patrzylam na niego chcialam go przytulic a on zaczal warczec na mnie:( Wiecie wydaje mi sie ze on nie lubi jak zblizam swoja twarz bardzo blisko jego mordy albo jak z bliska patrze mu w oczy :( kurcze zastanawiam sie czy on wogle mnie lubi....... :cry:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='"Avero-wielki_zboj"']
Avero juz wskoczyl sobie na fotel na dole w pokoju. Ja podeszlam do niego patrzylam na niego chcialam go przytulic a on zaczal warczec na mnie
quote]
jeśli się mylę to mnie popraw .
Jedyną osobą która od psiaka coś wymaga jesteś Ty ??

Link to comment
Share on other sites

No niestety, ja jestem jedyna osoba ktora wydaje mu polecenia i czegos od niego wymaga. No moze czasem ktos jak Avero jest niegrzeczny to powie mu "siad" albo "poloz sie". Jak wskakuje na fotel czy na kanape to nikt oprocz mnie nic nie mowi (tzn ja tez czesto pozwalam mu na nich lezec)
A dzisiaj rano Avero obudzil mnie bo chcical wejsc do lozka, a ja mu nie pozwolilam. Wydalam polecenie, zeby sie polozyl obok. Wykonal poelcenie, ale jak chcialam go poglaskac to zaczal warczec, ale zauwazylam ze sie przy tym trzesie. Czyli to oznaczalo ze to ze strachu. Wydaje mi sie ze bal sie tego ze nie wpuscilam go dzis do lozka bo zrobil cos zle, a wczoraj jeszcze mogl lezec. Oczywiscie mowilam do niego "nie boj sie" i takie tam, ale i tak warczal:(
Prosze powiedzcie mi jak mam sie zachowac jak warczy na mnie!!
Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Słuchaj w zasadzie z tego co piszesz wynika w sposób jasny i klarowny twoja niekonsekwencja .
Ustal z rodziną jasne zasady co psu wolno a co nie i wtedy do tego muszą się stosować wszyscy nie ma żadnych wyjątków .
Jeśli pies się trzęsie przy warczeniu to faktycznie oznacza strach , pytanie z jakiego powodu ??
przeanalizuj jeszcze raz początki tej sytuacji może wpadniesz na jakąś odpowiedź

Link to comment
Share on other sites

Ach z moimi rodzicami to jest tak, ze jedno mowia drugie robia. Ale rozmawialam z nimi i mam nadzieje, ze juz zrozumieli co i jak maja robic.

Mam jeszcze takie jedno pytanie, bo Avero jest taki ze nie lubi jak ktos przychodzi obcy do domu. Tzn teraz jest juz lepiej tak bardzo sie nie rzuca, bo troche go "utemperowalam" :) Ale przyjezdza teraz moja rodzina na swieta z malymi dziecmi i tak sie zastanawiam czy moze kupic psu tabletki uspokajajace tak w razie wu. Bo wszyscy sie boja co on bedzie robil, a ja nie chcem caly czas chodzic z nim na smyczy po domu :( macie moze jakies rady? I czy sadzicie ze powinnam kupic te tabletki? Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...