Jump to content
Dogomania

historia DEERHOUNDA w Polsce


Tilia

Recommended Posts

Sagittarius udostępniła swoje archiwa ;) i spróbujemy przybliżyć historię, a zwłaszcza jej początki- hodowli deerhoundów w Polsce.

Pierwszy miot w Polsce przyszedł na świat 26.01.91 w nieistniejącej już hodowli p. Ewy Izabeli Staszyk- Wind Composition.

to rodzice- Ch.PL ERVING MURDOCH of Bellanagare i Ch.PL JANE of Baskerville

hisr_deer_1.jpg

jeszcze raz mama- Ch.PL JANE of Baskerville

hist_deer_2.jpg

ich córka w wieku 11 miesiecy-pozniejsza ch.PL JASAVA Wind Composition

hist_deer_3.jpg

c.d.n.

Link to comment
Share on other sites

Tilia Ci jutro napisze(chyba ze jeszcze nie spi),ze wykryla obecnosc wczesniejsza suczki z Anglii,nierejestrowanej i rzecz jasna niewystawianej.Ja znalam zas ludzi,ktorzy mieli tzw.lurchera-mieszanke deerhounda z whippetem,mieszkali w Poznaniu.O innych czystej krwi deerhoundach poza tymi sprowadzonymi przez Ewe Staszyk nie slyszalam.

Link to comment
Share on other sites

Chimera- ludzie, którzy wzięli sunię z miotu B Festina (siostrrę mojej Dru) mieli sunię, jak już Sagit napisała, sprowadzoną, ale do kochania, nie zarejestrowali jej nawet.

Cieszę się, że temat sie komuś podoba, obawiałam się, że tylko my z Sagit będziemy oglądać zdjęcia ;)

dalsze fotki-

JASAVA Wind Composition

hist_deer_jasava1.jpg

tu ma 6 miesięcy:

hist_deer_jasava2.jpg

hist_deer_jasava3.jpg

a tu 9 miesięcy:

hist_deer_jasava4.jpg

Link to comment
Share on other sites

...zaprawde asani Aleksandro racje (i dobre oko)macie...niegdysiejsze Szarre drobniejszymi byly.Ale tak samo porazaly urokiem osobistym!

Moja Jassi miala caly swoj fan-club,do dzisiaj ci ktorzy ja znaja,wspominaja ja niezwykle czule.

A ja -juz tylko piszac to sie posmarkalam.

Tesknie za nia!Choc juz tyle lat jej nie ma...

Link to comment
Share on other sites

no wiecie Państwo- pulchniutką Dru... :roll: :lol: :lol:

Teraz jeszcze są ogromne różnice w rasie! W Isuum, gdzie z wielu hodowli deery zjechały wyglądały jak kilka różnych ras- od leciutkich do bardzo cieżkich, szerokich, krótko- i długowłose ;) itp itd...

teraz pies- reproduktor, ojciec następnego miotu w hod. Wind COmposition, własność tejże hodowli CH.PL MORITZ von der Oelmuhle (już niestety nieżyjący)

hist_deer_moritz.jpg

hist_deer_moritz2.jpg

Link to comment
Share on other sites

teraz mały skok w czasie (może uda sie powygrzebywać jeszcze jakieś zdjęcia? może ktoś ma przypadkiem jakieś ze starszych wytaw? postaram się coś wysępić od Hani ;) )

Poznań 2000 - w tym roku był miot nadal w tej samej hodowli. Niestety nie wiem czy był to tylko 1 miot czy 2. W każdym razie ojcem co najmniej trójki szczeniąt został przedstawiony już Moritz, a mamą: Ch.Pl ANGEL FACE von der Oelmuhle (jak widać prawie pwszystkie deery w Polsce pochodziły z tej hodowli)

tu zdjęcie niestety z hali (przepraszam za jakość, tylko tyle udało mi się wyciągnąć z tych zdjęć))- Moritz siedzi, Angel Face stoi ;)

hist_deer_poznan1.jpg

hist_deer_poznan2.jpg

Link to comment
Share on other sites

Tilia :D rewelacja, super ze podjelas sie odkryc ten temat, zawsze zastanawialm sie czy wczesniej w Polsce byly deerhoundy. Do dzis pamietam program 'Podaj lape' odcinek z pierwszej polowy lat 90, w ktorym po raz pierwszy zobaczylam deery.... ehhhh i nie potrafilam ich zapomniec. Duzo pozniej dowiedzialam sie ze to byly pieski z hod. Wind Composition.

A JASAVA Wind Composition to istne cudo. Gracja w kazdym calu. Czy po tej suczce byl jakis miot? Co sie z nia stalo?

jenn i Cynka

Link to comment
Share on other sites

Ze wzruszeniem czytam dobre slowa o mojej Jassi(wymawialam to z angielska -DZASSI-choc samo imie dostala po czeskiej JASAVIE-bohaterce opowiesci o slicznej klaczy).Zyla 10 lat-26.01.91-17.01.2002.Byla KIMS...NIe pokrylam jej nigdy-nie bylo zadnych chetnych na szczenieta!Nie chcialam ewentualnych szczeniat lokowac na sile a potem moze je odbierac.Zyla sobie jako towarzyszka wilczarzy,mieszkajac wylacznie w domu-miala swoj ulubiony fotel,o ktory cala banda zawsze toczyla boje-ale ona byla niewzruszona.

Byla "osobka" niezwykla -mimo charciej natury cechowalo ja posluszenstwo!W terenie przychodzila na wolanie szybciej od wilczarzy!Tylko na poczatku spaceru nie bylo jej widac,a slychac-co chwila tetent dobiegal z innej strony,i ciemna strzala pomykala wokol idacych.Nie umiala biegac w kagancu!szla wtedy noga za noga,buntowniczo tracajac co chwile moja lydke "ubranym"pyskiem...no wiec go rzadko nosila.Byla czula ,zawsze radosna,spacer zaczynal sie od podskokow do mego ucha,ktore musiala machnac ozorem-takich radosnych hycniec bylo conajmniej kilka.Byla niezawodna organizatorka zabaw dla wilczarzat-raz pekalam ze smiechu,jak uczyla je ,jak podgryzac witki galezi zywoplotu,a potem po "wycieciu"tuz przy ziemi,szatkowac na podworku...zniszczyly w tydzien caly zywoplocik-na Na szczescie nie byl ze szlachetnych krzewow.Scinala tez umiejetnie liscie lopianow-takie gigantyczne,i z fasonem przynosila je pod dom,by na widok czlowiekapodrzucac je w powietrze jak najwyzej,wyskakiwac w gore i frunace lapac!Byl to balet jedyny w swoim rodzaju!wilczarze gapily sie z rozdziawionymi paszczami...one nigdy by na to nie wpadly!Jassi tez gdy wracalam do domu z nia pozno,i na dworcu ktos obcy podchodzil,sama z siebie poszczekiwala odstraszajaco...przy czym byla pozbawiona jakiejkolwiek agresji !

Na wystawach,po ocenie,gdy sedzia podawal mi reke,podskakiwala wysoko,chcac go polizac w twarz...oklaski pobudzaly ja do radosnych hopkow!ale nie byla wielka showmanka,nie wytrzymywala dlugo w jednej pozycji,nie lubila tez nudziarstwa jakim bylo bieganie w kolko i poddawanie sie ogledzinom.

W domu byla goscinna i serdeczna dla wizytujacych,ale raz ugryzla pijaczka w lape,ktora wetknal przez okno(czesc domu stoi przy ulicy niestety)-nie zapomne jego wrzasku ,i oczywiscie nie bede go cytowala.

Dlugo bym mogla mowic o mym niezapomnianym "Sledziku"(jak byla malutka,jej pyszczuniek przypominal sledzia wlasnie).

Obecne deerhoundy sa solidniejsze,wydaja sie mi byc mniej zwrotne i gietkie,zreszta to juz inne linie krwi,wiec nie dziwota ze nie wygladaja tak samo.Ale na pewno tak samo potrafia bezszelestnie podejsc,gdy wyczuja strapienie czlowieka,i cichutko przytulic glowe do jego ramienia...to taki ciezar jakby usiadl motyl...takie ciche "jestem przy tobie"...

Link to comment
Share on other sites

Czytam Cię Saggit i aż mi się łza w oku zakręciła.

I właśnie zauważyłam, że to moje dziecko ma jedną cenną zaletę; mimo, że jest młody i pełno głupich myśli w głowie, mimo, że myśli mało, wiecej robi i potem żałuje, mimo, że ciągle sie ze mną kłóci i walczy o swoje to zawsze gdy jest mi smutno odgania te swoje wariactwa i przychodzi położyć się koło mnie, dać buzi i poleżeć blisko...

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
Ze wzruszeniem czytam dobre slowa o mojej Jassi(wymawialam to z angielska -DZASSI-choc samo imie dostala po czeskiej JASAVIE-bohaterce opowiesci o slicznej klaczy)

A ja mam pytanie do Sagittarius :) co to za klacz ta Jasava? i co to za historia o niej? juz dawno mialam o to zapytac...

Tilia :D a moze masz cos nowego o deerkach? tez chetnie poczytam...

jenn i Cynka

Link to comment
Share on other sites

:P @jenn

Na fali dawnych wzruszen wlasnie taz ksiazeczke pozyczylam znajomej,aby tez ja uwiesc tematem.Ale niedlugo bede ja miala z powrotem i zeznam wszystko co nalezy na temat tej lektury.Rzadko do tej opowiesci wracam,bo jestem ohydnie uczuciowa i lezki mgla mi oko.

Cierpliwosci wiec.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...